Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

BlackTea

Związek czy przywiazanie?

Polecane posty

Witam, zarejestrowałam się tu bo potrzebuje waszej opinii a także poradzenia się. Może to być długa historia więc radzę wziąć popcorn lub coś innego do chrupania. 

Z moim obecnym partnerem jestem już 5 lat, nasz związek zaczął się już w szkole średniej. Dziś oboje mamy po 21 lat. Już w ostatniej klasie Technikum zaczęły się wzmianki o tym że jak skończymy szkołę to zaczniemy myśleć poważnie o naszym związku. Wzięłam sobie to do serca tak bardzo, że już 3 tygodnie po zakończeniu edukacji znalazłam sobie pracę, mój obecny partner wyjeżdżał wtedy za granicę dorabiać. Nie, że sam czy coś na własną rękę szukać, tylko wyjeżdżał z mamą. Tolerowałam to ale do czasu. Kiedy widziałam że moja przyszła teściowa za bardzo chce żyć z nami w "Trójkącie"  Ja nadal pracowałam a mój facet po wielu, kłótniach i awanturach zrezygnowała z pracy za granicą. Znalazł pracę tzw na "czarno" a w Między czasie zamarzyła mu się praca na Tirach, oczywiście zrobił prawo jazdy i już w Tym tygodniu wyjeżdża w swoją pierwszą podróż. Fajnie, super spełnia się robi to co mu się marzy, nie chcę go zatrzymywać w spełnianiu marzeń. Jest jednak jedno małe "Ale". Już od ponad roku zaczęłam wątek zaręczyn. Wiecie takie głupie łudzenie się, że jak wyjdzie w trasę to będzie jakaś minimalna gwarancja na to że oświadczy mi się i w razie potrzeby będę mogą powiedzieć "Mój narzeczony". Niestety, moje tłumaczenia, że od razu nie musimy biec do ołtarza nic nie zmieniają. Że dla mnie zaręczyny to taki symbol typu "Będziemy się widywać rzadko, możemy mieć mało czasu dla siebie ale od dzisiaj jesteś moją narzeczona i co kolwiek by się stało będziemy razem"  nawet ostatnio kiedy byliśmy w galerii przymierzałam jeden pierścionek. Ale jakoś po niespełna dwóch tygodniach usłyszałam że "Po co psuć coś skoro jest dobrze" i "Jeśli to zrobię to boje się że już nie da się tego odkręcić". Może i jestem zawzięta i bardzo bym chciała, może moje przywiązanie wynika z tego że moja rodzina nie jest taka cudowna babcia niepełnosprawna, brak ojca, matka alkoholiczka i niepełnoletni brat którego trzeba wychować. Czy może to jednak moja wina że nalegam za bardzo? Wiem jesteśmy młodzi ale tak jak wspominałam nie trzeba biec od razu do oltarza, żenic się. Ale chyba po 5 latach związku można coś oczekiwać? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, BlackTea napisał:

Ale jakoś po niespełna dwóch tygodniach usłyszałam że "Po co psuć coś skoro jest dobrze" i "Jeśli to zrobię to boje się że już nie da się tego odkręcić".

Facet ewidentnie dał Ci do zrozumienia: "nie mam ochoty na nic poważnego, daj mi spokój, nie naciskaj, to są twoje plany a moje są inne."

Weź się za pracę i naukę i przestań zmuszać chłopaka do zakladania rodziny!

On ma na to jeszcze z 10 lat czasu!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zajmij się sobą, podwyższaniem kwalifikacji, szukaniem dobrej pracy, oszczędzaniem pieniędzy a nie zmuszaniem kogoś do związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, Gość Gość napisał:

Zajmij się sobą, podwyższaniem kwalifikacji, szukaniem dobrej pracy, oszczędzaniem pieniędzy a nie zmuszaniem kogoś do związku.

zgadzam się w 100%.

mam wrażenie, że chcesz się uwiesić na nim, żeby tylko uciec od swojej niefajnej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×