Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Elwira123

Przywiązanie do matki

Polecane posty

Cześć. Założyłam tutaj konto bo chce się wygadać i jednocześnie poznać wasze zdanie na temat o którym napisze. Mam 23 lata i jestem w związku 3 lata z chłopakiem o 2 lata młodszym. Jest między nami super aczkolwiek martwi mnie jedna kwestia - relacja jego mamy z nim. Uważam że jest zbyt przywiązany do niej i jego mama nie może zrozumieć że jest już dorosły i ma swoje życie... tak jakby nie potrafi uciąć przysłowiowej pępowiny... Sprawa wygląda tak że jego mama ma młodszego syna który ma 5 lat. Jej mąż pracuje za granicą i zjeżdża 4 razy do roku na około 3 tygodnie, a więc prawie cały rok jest w domu sama i obowiązki jej męża spadają na mojego chłopaka... Np. wozi swojego młodszego brata codziennie do przedszkola na 8 przed swoją pracą (mimo że jego mama ma prawo jazdy ale jeździła całe życie na automacie i stwierdziła że nie przesiadzie się do manualnej skrzyni biegów więc obowiązek odprowadzania dziecka do przedszkola spada na mojego chlopaka) i jest na każde jej zawołanie np. jego mama mówi że musi pojechać do lekarza i że pasowaloby żeby ja odwiezc to on jedzie... z młodszym bratem trzeba jeździć na zajęcia dodatkowe co środę to zawsze musi to robić mój chłopak...gdziekolwiek by nie chciała jechać to kto wszędzie ja wozi? MOJ CHLOPAK... dlatego zaczyna mnie to irytować bo nawet jak jeździmy do jego siostry która ma już swoją rodzinę to ona też się zabiera z nami i z młodym bratem bo jak stwierdziła "co ona będzie robić sama w domu"... Czy to nie przesada?? Najgorsze jest to że on to co powie mama to na wszystko się zgadza i ja przechodzę na drugi plan... boli mnie to i rozmawiałam z nim o tym ale on reaguje krzykiem i nerwą mówiąc że nie wiem jak to jest i że trzeba pomagać rodzinie - i oczywiście cieszę się że jest troskliwy, ale są pewne granice. To ja zazwyczaj muszę jeździć do niego bo on nie przyjedzie ponieważ musi rano odwieść do szkoły brata i tak jest zawsze jak jego mama zostaje sama bez męża z małym dzieckiem - ciągle ja trzeba gdzieś wozić i tego małego brata, a jak chcemy pojechać gdzieś na weekend sami to dzwoni i pisze co chwilę do niego jak tam co tam ... trochę mnie to przeraża... On w tym nie widzi problemu ... powiedzcie mi czy ja jestem przewrazliwiona czy po prostu to jest normalne? dziękuję z góry za opinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

O rany, współczuję. Skoro chłopak na zwróconą uwagę reaguje złością to nie licz, ze kiedyś przestanie żyć w tej symbiozie z mamusią. Zawsze jej potrzeby będą na pierwszym miejscu, niestety 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jeszcze raz ja- gdybyście mieli wziąć kiedyś ślub, najpierw zamieszkajcie razem na próbę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, Twój chłopak raczej nie skuma o co Ci chodzi, gdy będziesz mu zwracać uwagę na to, że ta sytuacja nie jest do końca normalna. Wlasnych patologii się nie widzi, chyba że z oddali.

Sprawę mogłyby rozwiązać

A) wyprowadzka do innego (odległego)miasta/osady, z daleka od mamusi.

B) Wasz szybki rozmnóg. Gdy będzie miał wlasne małe dziecko, to odpuści brata (przecież już nieco odchowanego)

A tak poza tym to trochę czarno to widzę. Ciężko wydostać się z kolein w które wtlacza rodzina pochodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość Gosc napisał:

O rany, współczuję. Skoro chłopak na zwróconą uwagę reaguje złością to nie licz, ze kiedyś przestanie żyć w tej symbiozie z mamusią. Zawsze jej potrzeby będą na pierwszym miejscu, niestety 

no i właśnie to mnie denerwuje i raczej tak już zostanie... to jest najgorsze..:( Dziękuje za odpowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To straszne jak wlasna matka może uniemożliwić normalne życie swojemu dziecku 😥

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Onkosfera napisał:

Według mnie, Twój chłopak raczej nie skuma o co Ci chodzi, gdy będziesz mu zwracać uwagę na to, że ta sytuacja nie jest do końca normalna. Wlasnych patologii się nie widzi, chyba że z oddali.

Sprawę mogłyby rozwiązać

A) wyprowadzka do innego (odległego)miasta/osady, z daleka od mamusi.

B) Wasz szybki rozmnóg. Gdy będzie miał wlasne małe dziecko, to odpuści brata (przecież już nieco odchowanego)

A tak poza tym to trochę czarno to widzę. Ciężko wydostać się z kolein w które wtlacza rodzina pochodzenia.

Myślę że z wyprowadzką to dobry pomysl ale na bank mama by do niego dzwoniła codziennie albo wypisywała sms-y co trochę by mnie przerażało. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

To straszne jak wlasna matka może uniemożliwić normalne życie swojemu dziecku 😥

Mam wrażenie ze ona zdaje sobie z tego sprawę ale tak jakby nie dociera to do niej i nie chce o tym myśleć że jest to coś złego.. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosciuwa

Długo piszesz, uważam, że chłopak jest szczęśliwy, pomaga, a ty chcesz rewolucji w jego życiu, nie wiem czy on tego chciałby.Czy zastąpisz mu rodzinę, wątpię, bo żyć z jego rodzina nie potrafisz Może poszukaj kogoś innego lub sieroty, nie wiem.Wasz związek to porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Będziesz wiecznie się użerać, będziesz tą złą, która zabrała synusia. Jakkolwiek Twój chłopak by nie był asertywny to matce pomoże. Ona nie ma skrupułów, zeby go wykorzystywać, znalazła sobie męża zastępczego. Wiem z autopsji, na szczęście teść dostał lepsza pracę i jest często w domu. No i nasz ślub trochę pomógł, ale i tak traktowała mojego męża jak swoją własność. Mówię Ci, przekichane 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Gosciuwa napisał:

Długo piszesz, uważam, że chłopak jest szczęśliwy, pomaga, a ty chcesz rewolucji w jego życiu, nie wiem czy on tego chciałby.Czy zastąpisz mu rodzinę, wątpię, bo żyć z jego rodzina nie potrafisz Może poszukaj kogoś innego lub sieroty, nie wiem.Wasz związek to porażka.

na jakiej podstawie stwierdzasz że mój związek to porażka? Podałam jeden aspekt z naszego związku i potrafisz przez to powiedzieć ze to ,,porażka'' ? To chyba za mocne słowa nie znając naszych wszystkich przeżyć i rozterk. Proszę o konstruktywne wypowiedzi 🙂 Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Będziesz wiecznie się użerać, będziesz tą złą, która zabrała synusia. Jakkolwiek Twój chłopak by nie był asertywny to matce pomoże. Ona nie ma skrupułów, zeby go wykorzystywać, znalazła sobie męża zastępczego. Wiem z autopsji, na szczęście teść dostał lepsza pracę i jest często w domu. No i nasz ślub trochę pomógł, ale i tak traktowała mojego męża jak swoją własność. Mówię Ci, przekichane 

Generalnie teściowa mnie lubi (przynajmniej tak mi się wydaje) bo często zaprasza mnie na kawę i po prostu chce być w towarzystwie aczkolwiek chyba tak jak mówisz to wykorzystywanie się nie zmieni... i raczej nie można temu zapobiec. 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koda

Hm....matkę, ojca to ma się jedną i jednego.

A Ciebie zawsze może wymienić. Nie potrafisz zrozumieć ludzkich i rodzinnych więzi, to się nie żal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość Koda napisał:

Hm....matkę, ojca to ma się jedną i jednego.

A Ciebie zawsze może wymienić. Nie potrafisz zrozumieć ludzkich i rodzinnych więzi, to się nie żal.

Myślę że jednak potrafię zrozumieć a ty mnie nie potrafisz 🙂  Czyta się ze zrozumieniem a wyraźnie napisałam że się cieszę ze tak pomaga ALE WSZYSTKO MA SWOJE GRANICE. Więc bez przesady. A! i nie żale się tylko chciałam poznać KONSTRUKTYWNE opinie na ten temat 😛  Mimo wszystko dzięki za odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Elwira123 napisał:

Myślę że jednak potrafię zrozumieć a ty mnie nie potrafisz 🙂  Czyta się ze zrozumieniem a wyraźnie napisałam że się cieszę ze tak pomaga ALE WSZYSTKO MA SWOJE GRANICE. Więc bez przesady. A! i nie żale się tylko chciałam poznać KONSTRUKTYWNE opinie na ten temat 😛  Mimo wszystko dzięki za odpowiedź.

Autorko, nie denerwuj się niezbyt miłym wypowiedziami. Na tym forum, niestety normalnym obyczajem jest to, że ludzie wchodzą na czyjeś wątki po to żeby dos.rać i napisać bezsens w stylu "po co tu w ogóle piszesz?"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Onkosfera napisał:

Autorko, nie denerwuj się niezbyt miłym wypowiedziami. Na tym forum, niestety normalnym obyczajem jest to, że ludzie wchodzą na czyjeś wątki po to żeby dos.rać i napisać bezsens w stylu "po co tu w ogóle piszesz?"

Właśnie zauważyłam 😄  nie jestem przyzwyczajona nigdy nie logowałam się na tego typu forach 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Elwira123 napisał:

Właśnie zauważyłam 😄  nie jestem przyzwyczajona nigdy nie logowałam się na tego typu forach 😛

Tutaj jest specyficzna, bardzo agresywna atmosfera. Serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZonusiapewnegoMaciusia

Myślę, że jestem żoną takiego faceta, więc się wypowiem. Wg mnie dużo zależy od tego, jak zachowuje się przyszła teściowa. Jak będzie wobec ciebie wredna, to różnie może być. Moja mnie lubi, zaprasza, pomaga i tak dalej, ale mąż jest na jej każde zawołanie (chociaż nie ma tego zbyt wiele). Jest tak wychowany, że czuje się odpowiedzialny za rodziców, uważa, że musi im pomagać. W waszym przypadku będzie jeszcze drugi brat, który jest na razie malutki, ale za 15-20 lat może też pomagać (albo będzie tak, że rodzice uznają, że twój chłopak musi pomagać jemu, oby nie). Ja wiem, że mój mąż rodzicom się nie postawi, i jeśli będziesz miała jakieś zastrzeżenia do jego mamy, to on zawsze będzie ją usprawiedliwiał. My mamy dziecko i było na tym polu spięcie, bo teściowa uważa, że ona lepiej wie, jak dzieci wychowywać, a to, że teraz są inne zasady jej nie interesuje. Nie, że robi to złośliwie, ale w związku z tym, że ma takiego syna, to chyba uważa, że może u nas rządzić. Ja sobie nie pozwoliłam (chodziło o tradycyjne ;-) napychanie dziecka słodyczami), skończyło się na nieco zimniejszej niż zwykle wymianie zdań, ale bez konfliktu. W domu ja się wściekałam, a mąż mamusię usprawiedliwiał. Taki los. Nie wiem, co by było, gdyby doszło do otwartego konfliktu. Ja w tej chwili nie zostawiam dziecka z nią samą, ale kontaktu nie ucięłam, bo jednak babcią jest dobrą.

Na szczęście z powodu jego pracy musieliśmy się wyprowadzić do innego miasta, co załatwiło dużo problemów i wam również to bardzo polecam. Gdybyśmy zamieszkali z jego rodzicami, to może byśmy byli już po rozwodzie, nie wiem. Gdybyśmy zostali w naszym rodzinnym mieście, to też nie wiem co by było, bo sporo razy kłóciliśmy się o to, że przedkłada sprawy rodziców nad nasze (oni są całkiem zdrowi i sprawni i niegłupi, ale się przyzwyczaili, że dużo rzeczy synek załatwi). Oczywiście teraz jego rodzice dzwonią często i wiedzą wszystko, co się u nas dzieje :( ale aż tak mi to nie przeszkadza. W zasadzie oni tracą, bo nie mają żadnej niespodzianki, np. jak byłam w ciąży, to mąż oczywiście od razu wypaplał, a potem chyba żałował, bo moim rodzicom sprezentowałam kubki "Dla najlepszych dziadków" i była fajna niespodzianka. A u jego nie ;-)

Plusem może być fakt, że on uważa też, że musi i mi pomagać, więc jest super ojcem, mogę na niego liczyć, ma świetny kontakt z córką. Czuje się też odpowiedzialny za rodzinę, zawsze złapie jakąś fuchę, nadgodziny, itd., żeby dodatkowa kaska wpadła, mimo, że ja też pracuję i nie żyje nam się źle.

Podsumowując, musisz to poważnie przemyśleć. Ja kocham mojego męża i uważam, że jest dobrym mężem, a w pakiecie z rodzicami na odległość daje się żyć. Ideał ciężko znaleźć, mogło być gorzej. Ale sporo cierpliwości mnie to kosztowało, więc nie wiem, czy gdybym się stawiała od początku to nasz związek by przetrwał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Gość ZonusiapewnegoMaciusia napisał:

Myślę, że jestem żoną takiego faceta, więc się wypowiem. Wg mnie dużo zależy od tego, jak zachowuje się przyszła teściowa. Jak będzie wobec ciebie wredna, to różnie może być. Moja mnie lubi, zaprasza, pomaga i tak dalej, ale mąż jest na jej każde zawołanie (chociaż nie ma tego zbyt wiele). Jest tak wychowany, że czuje się odpowiedzialny za rodziców, uważa, że musi im pomagać. W waszym przypadku będzie jeszcze drugi brat, który jest na razie malutki, ale za 15-20 lat może też pomagać (albo będzie tak, że rodzice uznają, że twój chłopak musi pomagać jemu, oby nie). Ja wiem, że mój mąż rodzicom się nie postawi, i jeśli będziesz miała jakieś zastrzeżenia do jego mamy, to on zawsze będzie ją usprawiedliwiał. My mamy dziecko i było na tym polu spięcie, bo teściowa uważa, że ona lepiej wie, jak dzieci wychowywać, a to, że teraz są inne zasady jej nie interesuje. Nie, że robi to złośliwie, ale w związku z tym, że ma takiego syna, to chyba uważa, że może u nas rządzić. Ja sobie nie pozwoliłam (chodziło o tradycyjne 😉 napychanie dziecka słodyczami), skończyło się na nieco zimniejszej niż zwykle wymianie zdań, ale bez konfliktu. W domu ja się wściekałam, a mąż mamusię usprawiedliwiał. Taki los. Nie wiem, co by było, gdyby doszło do otwartego konfliktu. Ja w tej chwili nie zostawiam dziecka z nią samą, ale kontaktu nie ucięłam, bo jednak babcią jest dobrą.

Na szczęście z powodu jego pracy musieliśmy się wyprowadzić do innego miasta, co załatwiło dużo problemów i wam również to bardzo polecam. Gdybyśmy zamieszkali z jego rodzicami, to może byśmy byli już po rozwodzie, nie wiem. Gdybyśmy zostali w naszym rodzinnym mieście, to też nie wiem co by było, bo sporo razy kłóciliśmy się o to, że przedkłada sprawy rodziców nad nasze (oni są całkiem zdrowi i sprawni i niegłupi, ale się przyzwyczaili, że dużo rzeczy synek załatwi). Oczywiście teraz jego rodzice dzwonią często i wiedzą wszystko, co się u nas dzieje 😞 ale aż tak mi to nie przeszkadza. W zasadzie oni tracą, bo nie mają żadnej niespodzianki, np. jak byłam w ciąży, to mąż oczywiście od razu wypaplał, a potem chyba żałował, bo moim rodzicom sprezentowałam kubki "Dla najlepszych dziadków" i była fajna niespodzianka. A u jego nie 😉

Plusem może być fakt, że on uważa też, że musi i mi pomagać, więc jest super ojcem, mogę na niego liczyć, ma świetny kontakt z córką. Czuje się też odpowiedzialny za rodzinę, zawsze złapie jakąś fuchę, nadgodziny, itd., żeby dodatkowa kaska wpadła, mimo, że ja też pracuję i nie żyje nam się źle.

Podsumowując, musisz to poważnie przemyśleć. Ja kocham mojego męża i uważam, że jest dobrym mężem, a w pakiecie z rodzicami na odległość daje się żyć. Ideał ciężko znaleźć, mogło być gorzej. Ale sporo cierpliwości mnie to kosztowało, więc nie wiem, czy gdybym się stawiała od początku to nasz związek by przetrwał.

Dziękuje serdecznie za tak konkretną wypowiedź! Super!  🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Również polecam przeprowadzkę gdzieś daleko. Wtedy większość problemów sama się rozwiąże, a na inne rzeczy będziesz mogła spokojnie przymknac oko 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gomesz81
1 minutę temu, Gość Gość napisał:

Również polecam przeprowadzkę gdzieś daleko. Wtedy większość problemów sama się rozwiąże, a na inne rzeczy będziesz mogła spokojnie przymknac oko 

Matczyna wiez zostanie niebawem rozwiazana.Haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 minutę temu, Gość Gomesz81 napisał:

Matczyna wiez zostanie niebawem rozwiazana.Haha.

U nas podziałało. Nie było toksycznych relacji, ale zdecydowanie widać było, że pepowina nie przerwana. Telefony po kilka razy dziennie to był standard na początku, ale wystarczyło kilka razy nie odebrać i się nie tłumaczyć (to ważne) i jest teraz ok. Bardzo dobry kontakt z rodzicami, ale bez nadopiekunczosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Również polecam przeprowadzkę gdzieś daleko. Wtedy większość problemów sama się rozwiąże, a na inne rzeczy będziesz mogła spokojnie przymknac oko 

Pomyślimy o tym 🙂 Dziękuje za odpowiedź 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iza

Chlopak ma dopiero 21 a ty juz chcesz zeby 'odcinal pepowine'? TO normalne w rodzinie, ze trzeba sie wspierac, szczegolnie, ze jego ojca nie ma caly rok w domu. Co to ci przeszkadza, ze zajmuje sie mlodszym bratem.Jesli przeszkadzaja ci jego mocne wiezy rodzinne to go zostaw, znajda sie takie co to docenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
10 godzin temu, Gość iza napisał:

Chlopak ma dopiero 21 a ty juz chcesz zeby 'odcinal pepowine'? TO normalne w rodzinie, ze trzeba sie wspierac, szczegolnie, ze jego ojca nie ma caly rok w domu. Co to ci przeszkadza, ze zajmuje sie mlodszym bratem.Jesli przeszkadzaja ci jego mocne wiezy rodzinne to go zostaw, znajda sie takie co to docenia.

Jest różnica między wspieraniem, a wykorzystywaniem ;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onie
15 godzin temu, Elwira123 napisał:

na jakiej podstawie stwierdzasz że mój związek to porażka? Podałam jeden aspekt z naszego związku i potrafisz przez to powiedzieć ze to ,,porażka'' ? To chyba za mocne słowa nie znając naszych wszystkich przeżyć i rozterk. Proszę o konstruktywne wypowiedzi 🙂 Pozdrawiam

Przecież to konstruktywna wypowiedź, ty nie jesteś zadowolona, on nie jest zadowolony, ty chcesz tylko jego na wylacznosc, on potrzebuje w pierwszej kolejności swojej rodziny, konflikt narasta i tak źle i tak zle, przeciez to porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onie
28 minut temu, Gość Gosc napisał:

Jest różnica między wspieraniem, a wykorzystywaniem 😉

Jest, on wspiera swoją rodzinę, a ty go nie wspierasz, chcesz wykorzystać go do własnych celów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iua

Autorko, a ja Ciebie rozumiem, bo sama byłam w podobnej sytuacji, tyle że ja już jestem po ślubie. Teściowa, gdy mąż miał tylko chwilę wolnego, zawsze wymyślała mu jakieś zadania. Jak wiedziała, że będzie miał urlop, już planowała, co może dla niej zrobić. Pewnego razu powiedziałam dość, uświadomiłam mu, że ma własną rodzinę, a teściowa nie może planować naszego wolnego czasu. Mąż ma brata kawalera, który ma pracę na miejscu, 8h dziennie, ale jego nie proszono o pomoc, tylko mojego męża, który ma własną rodzinę, dojeżdża do pracy 40 km i łącznie nie ma go w domu ok. 14h dziennie, więc dla mnie i dziecka ma tylko weekendy. Na szczęście mąż zauważył, ze faktycznie coś jest nie tak i obecnie pomaga sporadycznie. Jest o tyle łatwiej, że teść wrócił z zagranicy, więc on jest teraz pod ostrzałem ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

W kodeksie rodzinnym jest zapis, gdzie mowa o tym, iż pełnoletnie pracujące dziecko ma obowiązek dokładać się do domowego budżetu, a niepracujące przejąć część obowiązków domowych. Nie wiem, czy on się dokłada do domowej puchy, ale mniejsza z tym. Pomówmy o usługach wymiennych w rodzinie. Twój chłopak mieszka u matki, matka mu gotuje, pierze i sprząta, więc on może przejąć inny domowy obowiązek. Jeśli jemu nie przeszkadza zawożenie brata do przedszkola, to się odczep. Zakupy też trzeba zrobić z których on jak najbardziej korzysta, więc wozi matkę do sklepu. Zawieźć do lekarza? Ile tych wizyt jest? Jedna na miesiąc, dwa? Zajęcia dodatkowe brata są raz w tygodniu. Z córką matka też się chce czasem widzieć, a jak chcesz pogadać sobie z jego siostrą o babskich sprawach, bo pewnie o to ci chodzi (a tego przy swoim chłopaku nie zrobisz, więc nie wiem co ci teściowa w tej sytuacji przeszkadza), to się z nią umów na jakąś kawusię na mieście. Chcesz to uciąć, to wynajmij mieszkanie na drugim końcu Polski i się tam z chłopakiem przeprowadź, ale potem nie narzekaj, że praca be, albo sporadycznej pomocy do dziecka nie masz. Albo jeszcze inny numer zrób. Kup jej mały samochodzik z automatem pod choinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 minut temu, Gość iua napisał:

Autorko, a ja Ciebie rozumiem, bo sama byłam w podobnej sytuacji, tyle że ja już jestem po ślubie. Teściowa, gdy mąż miał tylko chwilę wolnego, zawsze wymyślała mu jakieś zadania. Jak wiedziała, że będzie miał urlop, już planowała, co może dla niej zrobić. Pewnego razu powiedziałam dość, uświadomiłam mu, że ma własną rodzinę, a teściowa nie może planować naszego wolnego czasu. Mąż ma brata kawalera, który ma pracę na miejscu, 8h dziennie, ale jego nie proszono o pomoc, tylko mojego męża, który ma własną rodzinę, dojeżdża do pracy 40 km i łącznie nie ma go w domu ok. 14h dziennie, więc dla mnie i dziecka ma tylko weekendy. Na szczęście mąż zauważył, ze faktycznie coś jest nie tak i obecnie pomaga sporadycznie. Jest o tyle łatwiej, że teść wrócił z zagranicy, więc on jest teraz pod ostrzałem ;).

To nie jest podobna sytuacja, to całkiem inna sytuacja. Gdybyś mieszkała u matki i nie była zamężna, to czekasz aż mamunia ci wszystko pod nos poda, czy wypadałoby od czasu do czasu ugotować też obiad i zrobić pranie? Jesteś domownikiem, więc obowiązki w tym domu też masz. Kiedy się wyprowadzasz te obowiązki w tym konkretnym domu ci odpadają, a nakładają się w kolejnym, gdzie mieszkasz. Dlatego autorka nie ma prawa wymagać od swojego chłopaka zmiany zasad panujących w jego domu, bo on z nią nie mieszka. Ty masz pełne prawo się pluć o to, ze teściowa wykorzystuje nadmiernie twojego męża, autorka nie, bo jej chłopak po prostu ma domowy obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×