Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Matka beznadziejna

Beznadziejna ze mnie matka

Polecane posty

Gość Matka beznadziejna

Temat do wylania swojej niezaradnosci w kwestii wychowywania dzieci. Moje mnie w ogole nie slucha, spacer to dramat, dlatego wiekszosc, kiedy wychodzimy sami, to czas spedzony w wozku. Za reke nie bedzie chodzil, obiera swoj kierunek, kiedy probuje jakos wplynac i wytlumaczyc, ze chodzmy tam, chodzmy w druga strone, prosze daj raczke, to jest porazka - kladzie sie na ziemi, gryzie mnie brany na rece, bije. Kiedy ma wrocic do wozka jeszcze gorzej, nie daje rady go zapiac, bo zaczyna zjezdzac z siedziska, zanim mi sie uda jest krzyk, ja jestem cala zgrzana i podnosze ton.. Dzisiaj to samo, zawracam kilka razy, maly znowu ucieka, biore na rece, histeria, ludzie patrza, pewnie mysla ale beznadziejna matka, ja sie juz gotuje, nie chce krzyczec, ale juz mi sie cierpliwosc konczy, wiec podnosze ton...matka ze mna wyszla moja, miala isc z nami, jak zobaczyla, ze maly idzie w inna uliczke,to sobie polazla beztrosko przed siebie..odwracam sie, mysle, ze moze jednak idzie za nami,ale nie...nerwy znowu, jak pisalam wyzej - musialam niesc na rekach dziecko, wyrywal sie, plakal, ide a babunia siedzi beztrosko na lawce "bo maly poszedl w inna strone" to ona se poszla na lawke/; totalna porazka, poklocilam sie z nia i poszlam. Teraz chce mi sie plakac, nie chce byc tym rodzicem, od ktorego dziecko ciagle slyszy "nie", ktory jest slaby, krzyknie jak juz traci nerwy...swojego taty sie slucha, spacer z nim to frajda. Ja nia mam u syna zadnego autorytetu, mam wrazenie, ze traktuje mnie tylko jak osobe, ktora po prostu zawsze przy nim jest i sie nim opiekuje, troche jak sluzba... a znowu jak patrze potem w te wielkie oczy, drobna buzke okalona gestymi, jasnymi wloskami, to mam takie wielkie wyrzuty sumienia,ze dostalam od losu takie wspaniale dziecko i tak slabo sie nim zajmuje...  :(( popelnilam juz wiele bledow i to chyba porazka wychowawcza juz na zawsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

To odpuść i idź za nim. Niech prowadzi. Puscisz swój opór to i dziecko będzie z Tobą chętniej współpracowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka beznadziejna

Tak, ale dzisiaj chcial akurat wejsc do galerii handlowej i dlatego chcialam isc w inna strone, ludzi multum, nikt nie patrzy, ze male dziecko idzie, a tlum, bo jutro zamkniete. ale tak jest prawie zawsze. co ja prosze, nawet mowie to pa,ja ide tam, a on na luzie idzie w swoja.. wszedzie jezdnia, samochody, nie chce tez dawac reki przez pasy, chociaz w zeszlym roku rozumial to. nie wiem, moja frustracja wzrasta. ale dziekuje za rade, pewnie masz racje, sprobuje jakos odpuscic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzka

Na pewno nie jestes taka beznadziejna. Twoj maluch po prostu wykorzystuje to ze cierpliwosc tak szybko ci sie konczy. Wez gleboki oddech i zluzuj. Tobie wydaje sie ze robisz dobrze ze nie chcesz isc tam gdzie on idzie a potrm masz wyrzuty sumienia. Badz bardziej stanowacza nie wiem czy to dobra rada ale za nie posluszenstwo na spacerach poeiedzialabym dziecku ze jesli nie potrafi isc normalnie to bedziemy sobie sirdziec i niech siedzi na chodniku. Ja wiem ze jestes dobra mama i starasz sie zrobic dla swojego dziecka wszystko co najlepsze. Ale zrob cos dla siebie i wyluzuj. Nic mu sie nie stanie jak posiedzi na chodniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka beznadziejna

Dziekuje Zuzka za mile slowa. Ma teraz 2 lata i ten bunt dwulatka to widac nie legendy, tylko prawda. Mam tez inne problemy, bo czasem z jego tata mamy inne zdanie....tam gdzie on ulega, ja chce zabronic i chyba dlatego mam mniejszy posluch... Jestem raczej nerwowa osoba i wiem, ze to jest problem;( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A może zapytaj maluszka gdzie chciałby iść? Nawet jeśli jeszcze dobrze nie mówi, zakomunikuje Ci to w odpowiedni sposób. Podejdź go trochę, pójdź tam gdzie on chce, niech przekona się, że spacer z mama to frajda 😊 może odpuść wózek już? Możesz kupić rowerek tski, który Ty będziesz prowadziła. Pomysł na spokojnie jak to rozegrać. Ze mnie też straszny nerwus, więc doskonale rozumiem 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Też zła mama

Doroga autorko, mam to samo. Syn ma 21 miesięcy, nie jeździ w wózku już od pół roku, bo był wrzask i histeria. Odpuściłam. Chodzi na nogach. Za rękę nie potrafi chodzic, lezie gdzie chce. Jak chce iść na środek jezdni i ja mu nie pozwalam to się kładzie na chodniku. Dramat. Zakupów z nim sama nie robię, bo zachowuje się jak dzikie zwierzę. Gdzieś popełniłam błąd. Zdarza mi się krzyknąć i to nie raz, ale nie zamierzam mu popuszczać i ustępować we wszystkim. Spacerów z nim nienawidzę, bo mnie nie słucha w ogóle. Idzie wiosna, niby fajnie, ale jak sobie pomyślę o tej mordowni z nim na zewnątrz to mnie trafia. Generalnie mam dosyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Mamy kochane, dwulatek odkrył właśnie swoją odrębność od mamy. Zobaczył,  że jego Nie coś znaczy. Dziecko potrzebuje mieszanki miłości bezwarunkowej (akceptacja, poczucie własnej wartości) i warunkowe (granice, bezpieczeństwo).

Tam gdzie możecie odpuścić, róbcie to 😉 tam gdzie się nie da, stanowczo stawiajcie granice. Sprawdźcie w jakich sytuacjach jest tylko Wasze chciejstwo by było po Waszemu. Zobaczycie, że jak pozwólcie dziecku czasami "decydowac" to ono też przestanie stawać okoniem. 

Sama mam dwulatka. I jeszcze czterolatka... ile razy myślałam, że wyjdę z siebie, yhh.

Powodzenia w nieautomatycznym reagowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

daj sie dziecku wybiegac, wyszalec,zmeczy sie to bedzie grzecznie siedzial w wozku.Ale niestety tez czesto mam podobny problem,bo moj w wozku tez sie nudzi i generalnie kazde wyjscie z nim to dramat,bo w pewnym momencie juz chodzic nie chce,biegac nie chce,do wozka nie chce tylko na rece

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

To mnie upewnia ze dobrze wybrałam rezygnując z macierzyństwa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka od 10 lat

też tak miałam, ataki wrzasku i synek zawsze na nie tylko po to, żeby zobaczyć na ile może sobie pozwolić...

z tego się wyrasta na szczęście, dzieciaki wyrosną szybciej jeśli zaobserwują grzeczne zachowanie innych dzieci, najlepiej spotykac się z innymi dzieciakami zanim dziecko pójdzie do przedszkola, bo przez 3 lata to naprawdę można zwariować z takim małym awanturnikiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

To mnie upewnia ze dobrze wybrałam rezygnując z macierzyństwa 

Po co szukac na forum o ciazy upewnień tego rodzaju? Albo "to" czujesz albo nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam to samo. Za miesiąc 2 lata, a ja kolanem do wózka upycham i nie puszczam,  bo za rękę się wyrywa i zachowuje podobnie jak twój.  Jeszcze od teściów się nasluchalam, jaki to on zły i niegrzeczny, jak bez wozka wyszli. Zakupy, odebranie starszego ze szkoly to zawsze wózek i nerwy.  Starszy był bezwozkowy, aoe mógł,  bo nie mieszkaliśmy w centrum miasta i wychodzilam tylko dla niego. Do tego jestem w 6mcu ciąży i dzwiganie 14kg to średnio fajnie.  

Starszy nauczył się na odludziu,  jak mówilam, że idę, to w końcu szedł za mną.  Ten robi papa i idzie w swoją stronę zadowolony.  To minie.  W koncu muszą się ogarnąć.  My zaczynamy chodzenie w szelkach,  jak tylko grubsze kurtki się skończą.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie martw się, ze mnie tez jest beznadziejna matka... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ale to tylko o te nieszczęsne spacery chodzi? 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka
1 godzinę temu, Gość Gosc napisał:

To mnie upewnia ze dobrze wybrałam rezygnując z macierzyństwa 

Masz takie prawo i ja Ciebie popre. Moje dziecko, jak latwo sie domyslic, bylo wpadka. Ale o tym, trzeba bylo pomyslec wczesniej, bo antykoncpecja istnieje. Jest dziecko, trzeba wziac sie z tym za bary. Ja wiedzialam, ze nie do konca sie do tego nadaje, ale coz, patrz wyzej... 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka

Widze, ze jest odzew, wiec odpisuje. Z najnowszych przygod, wracajac wypuscilam, oczywiscie chcial isc w strone przeciwna, tlumacze, ze do domu, wiec scenariusz ten sam... spodnie skopane, bo sie wyrywal z rak, plus podrapal mnie pod okiem... jak wkladalam do wozka, to pewnie ludzie mysleli, ze go bije w domu... 😞 Wczesniej, poszlismy po gofra, Pan mowi, ze nie ma, bo piecze, beda za 2 minuty, jak zobaczyl maly, ze nie mam w rece, to juz zaczal sie drzec jak dzikus...pan dal gofra, mowie, ze rozpuszczony juz jest, a pan na to, teraz wszystkie dzieci takie, bo to wychowanie bezstresowe... 

Nie chodzi tylko o spacery. Maly jest grzeczny i kochany, ale bada granice. Jak bylam w ciazy, to mialam plan, ze przynajmniej sprobuje narzucsc granice, byc konsekwetna, ale potem, w zderzeniu z rzeczywistoscia to nie bylo juz takie oczywiste... mam wrazenie, ze kazdy lekcewazy moje zdanie przy malym i chyba dlatego malo mnie slucha... Niestety czasem dla swietego spokoju dam obejrzec cos na tablecie, ale jak nie dawalam, to nawet nie zauwazyl, ze nie ma. Przy ubieraniu tez jest problem, bo jak nie dam obejrzec bajeczek, to ucieka od ubierania:( 

Juz myslalam o tym rowerku, jest juz czas, zeby kupic, a co do spacerow, to chyba musze isc z nim w jakas dzicz, albo tez sie zaopatrze w szelki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość flow

Jak ja Cie rozumiem autorko .Tez dwa lata ma . Tatuś  i wszyscy do okoła najlepsi. Tylko ze tatuś za granicą jak przyjedzie to rozpieszcza mi dziecko niszczy mój i tak zerowy autorytet. Od urodzenia niemalże wychowuje syna sama. Ojciec przyjeżdża i wiadomo bawi się zajmuje nim na wszystko pozwala, później maly mnie nie słucha i jeszcze ironizuje ze sobie nie radzę.  Jest mi przykro bo jestem juz zmęczona zajmuje się synem 24 na dobę zero odpoczynku bo jak przyjeżdża mój facet to przecież i tak jestem . Żadnej babci do pomocy no nikogo . Z małym mam to samo, nie słucha robi mi na złość.  Próbowałam groźby prośby i faktycznie tez wydaje mi się ze jestem zla matka. Z resztą ojciec mojego dziecka ciągle mi to powtarza. Co ze mnie za matka, moja koleżanka ma dwójkę i sovie radzi .tak tylko ze ona ma do pomocy rodziców u których non stop siedzi . Szkoda gadać.  Jak byłam w ciąży wyobrażałam sobie jak to nie będę wychowywać swoje dziecko a tu nic . Jestem bo jestem . Ciągle . Boje się, że jak podrosnie wejdzie mi na głowę i nic nie będę mogła zrobić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka

Ja pomyslalam o rowerze biegowym, a chodzilo jednej z was o ten do prowadzenia... hmmm jesli dziecko moze z niego swobodnie wyjsc, to wole nie myslec..czyli spacer samotny wtedy tez odpada;/ tak samo jak z biegowym. 

Zapomnialam, ze inaczej sie podpisalam, tu autorka, ale pewnie sie domyslilyscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja gosc

Ja też do nie dawna przeżywalam. Moja córka ma swą lata i miesiąc, mój sposób na chodzenie za rękę był taki, że za każdym razem gdy chciała iść bez ręki kończyl się wsadzeniem do wózka. Po paru razach odpuściła i się słucha. W tej chwili na spacer idziemy bez wózka, ma hulajnogę i super się sprawdza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
25 minut temu, Gość Mala syrenka napisał:

mam wrazenie, ze kazdy lekcewazy moje zdanie przy malym i chyba dlatego malo mnie slucha... 

No ale tak nie może być. Dzieci czują kto jest wiarygodny i jaką ma pozycję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Byg

Moj syn ma 24mce. Akcje, ktore opisujesz mialy miejsce miedzy 13 a 18 mcem, gdy nauczyl sie i doskonalil chodzenie. Ale nie bylo rzucania na ziemie, gryzienia czy bicia. Drobna histeria owszem. Ale ja go bralam sposobem. Wychodzilismy na place zabaw, na ogrodzony maly ogrodek pod blokiem, na plac z lawkami na osiedlu i tam zawsze sie wybiegal i wtedy wsiadal w wozek. Gdy mial faze na nie, to bralam go zadaniowo- mamy swinke morska, to rwal trawe i mowilam, ze idziemy do domu, to bedzie mogl jej dac albo ze siostra czeka/ zrobimy kolacje itp. Skutkowalo. No i od poczatku uczulalam go na to ze nie wolno wchodzic na ulice i uciekac. Bo za raczke tez nie zawsze chcial isc.  No i duzo pokazywalam i mowilam na spacerach, takze byl zainteresowany i patrzyl z wozka. Juz jak mial 19 mcy to ogladal sie czy auto nie jedzie. Teraz szuka pasow na jezdni by przejsc, macha kierowcom. Rozroznia swiatlo czerwone i zielone. W sklepach nie ucieka, nie sciaga z polek ( to tez tlumaczylam i pozwalalam brac to co potrzebujemy ) .Tyle ze ja bardzo duzo zawsze mowilam i pokazywalam. Nie mowie, bylo pare akcji gdzie wierzgajacego i krzyczacego wkladalam w wozek wlasnie za probe ucieczki nie w pore ( bo dobrze Ci radza zeby czasem dziecku pozwolic i isc tam gdzie cchc i rada z taka kara wozkowa za uciekanie tez bywa skuteczna) i ze nerwy tez juz mi puszczaly. Ale ja podnosze glos czy krzykne rzadko i to mojego syna moment do pionu stawia. Przychodzi sie tulic.

Ja Ci nic nie zarzucam. Ale zaobserwowalam wsrod znajomych i rodziny podejscie " to tylko dziecko i nie rozumie", mowa tu wlasnie  maluchach od roku do 3 lat. A dzieci bardzo duzo rozumieja i nalezy tlumaczyc i granice stawiac. 

No i ostatnia rzecz- dzieci wyczuwaja emocje rodzica stad ten bunt i zlosc, gdy Ty sie denerwujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gość gość

Miałam to samo. Dziś dziecko ma 3,5 roku. 2,5 roku jego życia, wolałabym nie pamiętać. Poważnie!! Teraz jest lepiej. Wyjazd na zakupy już nie jest koszmarem, już tak głupio i na ślepo nie próbuje postawić na swoim. Jest zupełnie inny. Jednak za drugie dziecko, to ja serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że życie już mnie tak okropnie nie doświadczy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka

Ja tez jestem zdania, ze dziecie rozumieja. Takie gadanie, ze to tylko dziecko i nie rozumie kojarzy mi sie ze starszym pokoleniem albo skrajnymi ignorantami. Tak, wiem, ze dziecko rozumie, wiem tez, ze slowo NIE, czy wyrazenie NIE WOLNO, rozumie od 6 mca zycia, ale to ignoruje, badajac, na ile uda mu sie wychowac rodzicow;) Wlasnie zle jest, kiedy rodzice sie nie zgadzaja co do sposobu wychowania i jedno podwaza zdanie drugiego. Moja nerwowosc tez pewnie wyczuwa... Ja tez zeszlego lata i jesieni chodzilam na plac, ale wtedy jeszcze mieszkalismy w innym miejscu. Stawialam wozek i chodzilismy. Teraz niestety mam troche dalej, a zaraz pod domem ruchliwa ulice:/ W ogole mam wrazenie, ze wszedzie jezdza samochody, jak tylko wyjdziemy z domu to wszedzie jest jakis pas ruchu dla samochodow. Moze jestem tez troche przewrazliwiona, ale mam wrazenie, ze wszyscy ignoruja male dzieci:/ Rowerzysci na luzie sobie jezdza w miejscach niedozwolonych i jeszcze mysla, ze to oni maja pierwszenstwo;/ Maz tez jest wyczulony, a wydaje mi sie, ze spora grupa rodzicow pozwala na wiecej, na zasadzie "jak sie nie przewrocisz, to sie nie nauczysz"... jutro chyba pojde w bardziej dzikie miejsce, bedzie mi latwiej z mysla, ze samochodow nie ma. 

Do dziewczynh, ktorej maz jezdzi z granice - wspolczuje Ci. Maz powinien powoli, o ile nie macie wiekszych problemow finansowych, myslec o pracy tutaj i powrocie, bo za jakis czas okaze sie, ze waszej rodziny juz nie ma.. 😞 powinnas mu zrobic porzadny wyklad, ze tam, gdzie rodzice nie wypracuja wspolnego sposobu wychowania, tam jedno bedzie traktowane jak sluga i niewolnik, a drugie jak najcudowniejszy rodzic, bo na wszystko pozwala. Niech sobie w buty wsadzi te madrosci, jakobys nie radzila sobie z wychowanie, skoro on jest z doskoku i rozpuszcza dziecko do granic:/ Skoro nie masz nikogo do pomocy, to moze pomysl o niani od czasu do czasu, zebys mogla odpoczac? To tez jest wazne, bo takie siedzenie bez przerwy to tez nie wplywa dobrze na higiene psychiczna:/ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia

Haha jakbym czytała o sobie. Byłam wczoraj na zakupach małemu kupić kilka rzeczy. Adidasy wybierałam 5minut i przez pośpiech i darcie ryjka mojego syna wybrałam mu za duża bluzę i muszę wymienić. Po drodze zobaczył plac zabaw i uciekł mi z wózka. Nie chciał się dać wsadzić z powrotem. Poszarpal mnie... Ludzie sie też patrzyli ale mam to gdzieś niech się patrzą. Nie każde dziecko jest grzeczne. 

Pozdrawiam i przytulam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mala syrenka alias beznadz

Kasia ja rowniez przytulam i pozdrawiam. Tez sie staram nie przejmowac, ze ktos sie patrzy, chociaz takim pierwotnym odruchem jest wlasnie zwrocenie uwagi, kiedy slychac placz dziecka. Akurat ludzie majacy dzieci doskonale wiedza, ze dziecko chcialo cos wymusic, a teraz ma histerie, bo rozpoznaja rodzaje placzu. Temat wiadomo rozszedl sie po kosciach;) a ja dzis chcialam napisac tylko, ze kupuje szelki. Dzis porazka z wyjsciem na spacer, a dwa podejscia robilam.... kupuje szelki, bo inaczej bedziemy siedziec w domu, a na spacer bedzie tylko z ojcem wychodzil. Przeczytalam pare artykulow, ze to niby takie kontrowersyjne, a niektore komentarze to w ogole porazka - ze niby matki chodza z telefonami wpatrzone, dzieci samopas, nic im sie nie tlumaczy, a potem matki zdziwione,ze dziecko ma w dupie wszystko i spieprza. Akurat takie komentarze uwazam za krzywdzace, bo sama wiem po sobie, ze to nieprawda. Wiekszosc mam rozmawia i probuje, a dziecko w swoja strone. I zadna z telefonem przyklejonym nie chodzi. Ok, szelki to dla mnie chyba jedyne wyjscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×