Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ioana

Jego zazdrość

Polecane posty

Gość Ioana

Na początku muszę zaznaczyć, że mój partner jest bardzo kochanym i mocno angażującym się w związek facetem. Dba o mnie, co ciągle okazuje i swoje uczucia do mnie. Nie wyobrażam sobie, żeby był względem mnie agresywny albo w jakikolwiek sposób chciał mnie skrzywdzić. No i muszę dodać, że do tej pory, pomimo wszystkiego co teraz napiszę, na nikim tak mi nie zależało.

Poza tym jest też zazdrosny, z czego zdaje sobie poniekąd sprawę bo widzi, że przez to cierpi ale on uważa, że wymagania jakie mi stawia są całkowicie normalne i powinnam się do nich stosować. Oto one:

- żadnych bliskich znajomych facetów, żadnych wyjść z nimi i najlepiej to wogóle nie gadać, nie pisać i nie odzywać się do nikogo płci przeciwnej. To nie stanowiłoby dla mnie jakiegoś większego problemu, rozumiem że w związku nie powinno się robić pewnych rzeczy ale ja dla niego musiałam zrezygnować z jedynego przyjaciela jakiego miałam, z jedynej osoby której całkowicie ufałam i do której mogłam zwrócić się ze wszystkim a jakiś romantyczny kontekst był kompletnie wykluczony przez sporą jak dla mnie różnicę wieku

- tłumaczenie się wiecznie z tego gdzie byłam i co robiłam, a przede wszystkim z kim i czy przypadkiem gdzieś tam nie pojawił się facet. Wpłynęło to nawet na moje zarobki i pracę bo daję korepetycje - dorośli faceci raczej odpadają bo nawet regularne lekcje z uczennicami potrafią wzbudzić w nim zazdrość i za każdym razem dopytuje kogo uczę

- silownia i fitness odpada. On nie chce mieć dziewczyny, która chodzi tam i na którą będą patrzeli tam i możliwe, że podrywali inni faceci. Zrezygnowałam dla niego bo musiałam a bardzo chciałam chodzić

- określony styl ubioru - mam w skrócie nie wyglądać jak jakaś ladacznica więc (co dla mnie jest jakieś absurdalne) odpada połowa spódniczek, koszulek, ...enek, spodni, butów na obcasie a najlepiej, żebym ubierała się w to co on chce, tak żeby się nie wyróżniać, wyglądać grzecznie i zakryte było jak najwięcej a stroić to się mogę jak wychodzę z nim. 

- brak makijażu. Ponieważ lubię się malować, robię to stale od iluś lat a teraz on mówi mi, że powinnam się starać dla niego a nie innych i nie powinnam malować się do pracy czy wychodząc gdziekolwiek, najbardziej właśnie to mnie dobija bo jemu zawsze mój makijaż będzie przeszkadzał a mnie bedzie przeszkadzało to, że nie mogę się umalować.

Stąd moje pytanie - czy te oczekiwania są waszym zdaniem normalne? Czy taka zazdrość to już coś chorego? Czy tkwię w toksycznej relacji, z której należałoby się wycofać czy jednak warto byłoby zostać i walczyć? Może zaproponować terapię? Czy na zbyt wiele już sobie pozwoliłam czy są to pola, na których można dla faceta ustąpić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lll

Zaproponować terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K4k
11 minut temu, Gość Ioana napisał:

Na początku muszę zaznaczyć, że mój partner jest bardzo kochanym i mocno angażującym się w związek facetem. Dba o mnie, co ciągle okazuje i swoje uczucia do mnie. Nie wyobrażam sobie, żeby był względem mnie agresywny albo w jakikolwiek sposób chciał mnie skrzywdzić. No i muszę dodać, że do tej pory, pomimo wszystkiego co teraz napiszę, na nikim tak mi nie zależało.

Poza tym jest też zazdrosny, z czego zdaje sobie poniekąd sprawę bo widzi, że przez to cierpi ale on uważa, że wymagania jakie mi stawia są całkowicie normalne i powinnam się do nich stosować. Oto one:

- żadnych bliskich znajomych facetów, żadnych wyjść z nimi i najlepiej to wogóle nie gadać, nie pisać i nie odzywać się do nikogo płci przeciwnej. To nie stanowiłoby dla mnie jakiegoś większego problemu, rozumiem że w związku nie powinno się robić pewnych rzeczy ale ja dla niego musiałam zrezygnować z jedynego przyjaciela jakiego miałam, z jedynej osoby której całkowicie ufałam i do której mogłam zwrócić się ze wszystkim a jakiś romantyczny kontekst był kompletnie wykluczony przez sporą jak dla mnie różnicę wieku

- tłumaczenie się wiecznie z tego gdzie byłam i co robiłam, a przede wszystkim z kim i czy przypadkiem gdzieś tam nie pojawił się facet. Wpłynęło to nawet na moje zarobki i pracę bo daję korepetycje - dorośli faceci raczej odpadają bo nawet regularne lekcje z uczennicami potrafią wzbudzić w nim zazdrość i za każdym razem dopytuje kogo uczę

- silownia i fitness odpada. On nie chce mieć dziewczyny, która chodzi tam i na którą będą patrzeli tam i możliwe, że podrywali inni faceci. Zrezygnowałam dla niego bo musiałam a bardzo chciałam chodzić

- określony styl ubioru - mam w skrócie nie wyglądać jak jakaś ladacznica więc (co dla mnie jest jakieś absurdalne) odpada połowa spódniczek, koszulek, ...enek, spodni, butów na obcasie a najlepiej, żebym ubierała się w to co on chce, tak żeby się nie wyróżniać, wyglądać grzecznie i zakryte było jak najwięcej a stroić to się mogę jak wychodzę z nim. 

- brak makijażu. Ponieważ lubię się malować, robię to stale od iluś lat a teraz on mówi mi, że powinnam się starać dla niego a nie innych i nie powinnam malować się do pracy czy wychodząc gdziekolwiek, najbardziej właśnie to mnie dobija bo jemu zawsze mój makijaż będzie przeszkadzał a mnie bedzie przeszkadzało to, że nie mogę się umalować.

Stąd moje pytanie - czy te oczekiwania są waszym zdaniem normalne? Czy taka zazdrość to już coś chorego? Czy tkwię w toksycznej relacji, z której należałoby się wycofać czy jednak warto byłoby zostać i walczyć? Może zaproponować terapię? Czy na zbyt wiele już sobie pozwoliłam czy są to pola, na których można dla faceta ustąpić?

Może jakąś terapię powinien odbyć, bo to trochę niezdrowe podejście. We wszystkim wskazana jest równowaga, żeby wzajemnie się nie krzywdzić, również jakimiś wyimaginowanymi problemami... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K4k
15 minut temu, Gość Ioana napisał:

Na początku muszę zaznaczyć, że mój partner jest bardzo kochanym i mocno angażującym się w związek facetem. Dba o mnie, co ciągle okazuje i swoje uczucia do mnie. Nie wyobrażam sobie, żeby był względem mnie agresywny albo w jakikolwiek sposób chciał mnie skrzywdzić. No i muszę dodać, że do tej pory, pomimo wszystkiego co teraz napiszę, na nikim tak mi nie zależało.

Poza tym jest też zazdrosny, z czego zdaje sobie poniekąd sprawę bo widzi, że przez to cierpi ale on uważa, że wymagania jakie mi stawia są całkowicie normalne i powinnam się do nich stosować. Oto one:

- żadnych bliskich znajomych facetów, żadnych wyjść z nimi i najlepiej to wogóle nie gadać, nie pisać i nie odzywać się do nikogo płci przeciwnej. To nie stanowiłoby dla mnie jakiegoś większego problemu, rozumiem że w związku nie powinno się robić pewnych rzeczy ale ja dla niego musiałam zrezygnować z jedynego przyjaciela jakiego miałam, z jedynej osoby której całkowicie ufałam i do której mogłam zwrócić się ze wszystkim a jakiś romantyczny kontekst był kompletnie wykluczony przez sporą jak dla mnie różnicę wieku

- tłumaczenie się wiecznie z tego gdzie byłam i co robiłam, a przede wszystkim z kim i czy przypadkiem gdzieś tam nie pojawił się facet. Wpłynęło to nawet na moje zarobki i pracę bo daję korepetycje - dorośli faceci raczej odpadają bo nawet regularne lekcje z uczennicami potrafią wzbudzić w nim zazdrość i za każdym razem dopytuje kogo uczę

- silownia i fitness odpada. On nie chce mieć dziewczyny, która chodzi tam i na którą będą patrzeli tam i możliwe, że podrywali inni faceci. Zrezygnowałam dla niego bo musiałam a bardzo chciałam chodzić

- określony styl ubioru - mam w skrócie nie wyglądać jak jakaś ladacznica więc (co dla mnie jest jakieś absurdalne) odpada połowa spódniczek, koszulek, ...enek, spodni, butów na obcasie a najlepiej, żebym ubierała się w to co on chce, tak żeby się nie wyróżniać, wyglądać grzecznie i zakryte było jak najwięcej a stroić to się mogę jak wychodzę z nim. 

- brak makijażu. Ponieważ lubię się malować, robię to stale od iluś lat a teraz on mówi mi, że powinnam się starać dla niego a nie innych i nie powinnam malować się do pracy czy wychodząc gdziekolwiek, najbardziej właśnie to mnie dobija bo jemu zawsze mój makijaż będzie przeszkadzał a mnie bedzie przeszkadzało to, że nie mogę się umalować.

Stąd moje pytanie - czy te oczekiwania są waszym zdaniem normalne? Czy taka zazdrość to już coś chorego? Czy tkwię w toksycznej relacji, z której należałoby się wycofać czy jednak warto byłoby zostać i walczyć? Może zaproponować terapię? Czy na zbyt wiele już sobie pozwoliłam czy są to pola, na których można dla faceta ustąpić?

Może jakąś terapię powinien odbyć, bo to trochę niezdrowe podejście. We wszystkim wskazana jest równowaga, żeby wzajemnie się nie krzywdzić, również jakimiś wyimaginowanymi problemami... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A niby jesteśmy europejczykami., a poglądy jak *** Polscy faceci chętnie by burkę nałożyli 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RunPage

Chorobliwe zazdrości sa toksyczne w związku. Ty też jestes taka zazdrosna o niego, wskazujesz mu co ma robica czego nie powinien? Moze cos ukrywa przed Tobą może leczył się wcześniej ze złym skutkiem a ty o tym nie wiesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ioana

Ja nie jestem. Myślałam momentami, że może ze mną coś nie, może jestem jakaś naiwna ale ufam mu i wierze, że wybrałam sobie faceta, który by mnie nie zdradził. Nigdy nie bałam się o to co robi, nie wypytywałam o nic. Nie miałabym nic przeciwko gdyby czasem się odezwał do jakiejś starej znajomej, poszedł sam na siłownię albo zaczął ogólnie bardziej o siebie dbać - czy wychodząc ze mną czy nie. Wiem co to zazdrość ale przy nim nigdy tego nie odczułam i nie sądzę też, żebym mu dawała racjonalne powody ku temu. Jestem spokojną i skoromną dziewczyną (wg innych) i cały czas spędzam w pracy albo z nim, a jemu to i tak nie wystarcza. To, że wyjdę np. w makijażu będzie w nim wzbudzało lęk. Z drugiej strony ja się jakoś duszę i czuję, że zaniedbuję się przy nim. Przestałam o siebie dbać i czuć się atrakcyjna bo zostało mi bieganie po parku albo malowanie się w domu, co dla mnie jest bez sensu. Zależy mi na nim, stety czy niestety ale czasem czuję się jakby najchętniej mi założył burkę i trzymał w domu, to dla mnie jakieś chore. Dlatego nie wiem czy warto się angażować i pracować nad tym, wypracować jakieś kompromisy i pójść na terapię czy od razu zacząć szukać kogoś odpowiedniejszego, z kim nie będziemy się na wzajem ranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewa

Szkoda czasu i energii na terapie albo kompromisy, zazdrosc jest nieuleczalna, zniszczy tobie zycie. Pozwolilas juz na wiele, jak male dziecko, ktoremu rodzice dyktuja, co wolno, a co nie. Tacy ludzie "ukochana ofiare" najpierw krok po kroku izoluja od innych, wszystko oczywiscie w ramach milosci, przeciez jest tak kochany. A z czasem nie masz przyjaciol, nie mozesz ubierac sie tak jak  chcesz,  nie mozesz sie malowac, mozesz wlasciwie coraz mniej, przestajesz istniec jako osoba, bedziesz tylko jego produktem, takim, jakich chce ciebie miec. Wlasciwie jestes niewolnica, z czasem bedzie coraz ciezej sie z tego wyrwac. Zakoncz to jak najszybciej. Pamietaj o jednym: ktos, kto ciebie kocha, nie dyktuje tobie, jak masz zyc, jak sie ubierac itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nienormalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfdd

w poprzednim zyciu był arabem 🙂 moj tez sie wkurza o innych facetów ale moze sie tylko powkurzac bo mnie nie da sie zdominowac , jakby przegial dostanie szlaban na seks i sie uspokoi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
6 godzin temu, Gość Gosc napisał:

A niby jesteśmy europejczykami., a poglądy jak *** Polscy faceci chętnie by burkę nałożyli 😛

...kobiecie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×