Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zdesperowana

Czy rzucić wieloletniego chłopaka

Polecane posty

Gość Zdesperowana

Hej chciałabym to opisać w skrócie bo nikt nie przeczyta całej historii tego związku a więc mam w ciągu kilku tygodni zamieszkać z chłopakiem z którym jestem naprawdę już długo (ogólnie mam 25 lat). Nigdy nie mieszkałam z chłopakiem i uświadomiłam sobie (uwaga nie pierwszy raz, nie myślcie że świruje z powodu poważnej decyzji jaką jest  wspólne mieszkanie) po raz kolejny że nawet nie wiem czy go kocham a już na pewno średnio widzi mi się zakładanie z nim rodziny. Gdybym patrzyła na to z zewnątrz pomyslalabym że chyba upadłam na głowę, rozumiem jeśli tak pomyslicie, ale nie raz już próbowałam z nim zerwać, mam wrażenie że on mnie o wiele bardziej kocha, czy ja go kocham nie wiem, w końcu przestałam się tym martwić, byłam z nim jakby z przyzwyczajenia bo szkoda tylu lat, a wiedziałam że mimo wątpliwości zerwanie zburzyloby wszystko tzn na pewno bym to w jakiś sposób przeżywała a trwanie w tym było wygodniejsze. Nie był i nie jest to nudny związek, nie jesteśmy nudziarzami co nic do siebie nie czują i tak trwają, on ma ciężki charakter a ja przy nim też zaczynam być nerwowa, z reguły jestem spokojna i miła a przy nim wykazuję tylko najgorsze cechy stąd zastanawiam się czy ten związek jest toksyczny. Nie ma chyba tygodnia bez dużej kłótni, w przeszłości były rękoczyny,potem trochę ustało. Zgodziłam sie z nim mieszkać na próbę z zastrzeżeniem że mogę się wynieść niemal w każdej chwili,mamy też.dosc luźna umowę na mieszkanie więc myślicie że powinnam już z nim zerwać.? Wczorajszy próbowałam. Dosłownie wczoraj. Nie mam siły na to, teoretycznie czasem fajnie z nim spędzam czas ale zbyt wiele zlego jest za nami i chyba dla swojego dobra powinnam z nim poważnie zerwać. Myślicie że jak z nim zamieszkam i się przekonam że nie pasujemy do siebie by żyć wspólnie to dopiero podjąć decyzję? Chcę by on zobaczył że spróbowałam, że nie skreślam pozwanego życia już na starcie. A jest duże prawdopodobieństwo że będziemy się kłócić non stop i nawet on będzie miał mnie dosyć...może wtedy odpuści tak jak ja już odpuściłam ten związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

1. O co sa klotnie?

2. Kto kogo zaatakowal i jak to wygladalo? W sensie czy to byl policzek od kobiety facetowi czy odwrotnie czy cos innego?

3. Dlaczego sie z nim spotykasz? Co czujesz? 

4. Czy jestes w stanie odmowic i znalezc nowego za miesiac ? 

5. Ile jest Twojej winy w tych wasniach? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zdesperowana (autorka)

1. Ciężko powiedzieć, praktycznie o wszystko...nawet to mieszkanie które praktycznie mamy zaklepane ledwo się na nie zgodziłam bo oczywiście mieliśmy odmienne zdania. Naprawdę nie jest przesadą że o wszystko. Już od początku związku zauważałam różnice ale byliśmy nastolatkami i to nie było takie ważne,podobno przeciwieństwa się przyciągają... Mamy często inne spojrzenie na życie, nie powiem ja też się go czepiam ale dlatego że np bałagani i raczej o głupoty, on łatwo staje się agresywny i mam poczucie że wszystkie chciałby zaplanować i np póki nie mieszkamy razem to dzień spędzamy tak jak on chce,setki razy próbowałam mu to powiedzieć i nic... Czasem przychodzi do mnie i od razu włącza komputer... Jestem fanką filmów i oczywiście w tym roku ani jednego ze mną nie obejrzał a to jest moje naprawdę hobby 

2. Bywało że oboje tzn całkiem na początku związku on mnie szarpał, naprawdę wstydzę się o tym mówić ale była to normalna przemoc typu tarzanie po łóżku. Czasem byłam winna ale oczywiście nie zdrada czy coś poważnego tylko powody nie były warte takiej przemocy. Potem była faza że mi zdarzało się lekko uderzyc płaska ręką w ramie to był błąd a potem była długa przerwa od takich indycentow gdy około miesiąc temu dał mi płaska za,wiem masakra nie jestem też niewinna ale to tylko dowodzi że ten związek jest toksyczny...

3.tak jak pisałam z przyzwyczajenia, prawdopodobnie lubilabym go jako kolegę ale nie chcę z nim brać slubu, przeraża mnie ta myśl a chyba tak nie powinno być... W łóżku też jest średnio ostatnio coraz rzadziej, on mnie już nie pociąga nie dba o siebie i nigdy mi się jakoś super nie podobał. Wiem wygląd nie jest ważny ale to ma też wpływ. 

4. Czuję że jestem w stanie żyć bez niego zawszę jak się kłócimy to on wyciąga dłoń a mi to nawet pasuje że od niego odpoczywam. Pewnie gdybym z nim zerwała to byłabym dłuższy czas sama bo jednak nie tak łatwo znaleźć kogoś po kilkuletnim związku.

5.  Tak jak pisałam sporo ale nie sądzę bym tworzyła aż taka toksyczna atmosferę. Jestem spokojna choć uparta a on agresywny i nie tylko wobec mnie... Ja mam super stosunki z rodziną a on jest skłócony z ojcem i zanim jego mama poważnie zachorowała to potrafił ja wyzywac od suk..bez wcale poważnego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koneser

Nie chce mi sie tego czytac... jak sr.a to dobry chlopina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×