Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Baba

Co powie Mama ...?

Polecane posty

Gość Attaszement

Łączę się w bulu 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Erzac napisał:

No mi matka nie mówiła, wytykała tylko wszystko co złe, nawet gdy złe nie było. Ja postanowiłam być inna i się udało. Moje córki są jakie są ale jestem z nich bardzo dumna i im o tym mówię. Myślę że w każdym słowie "kocham" ta duma jest już zawarta. Ale mówię im, że jestem z nich dumna, i wymieniam przy tym konkrety czyli to, co zrobiły dobrze, fajnie (choć może inaczej niż chciałam). W każdym wieku trzeba dzieci chwalić. To miłe po prostu i dodaje skrzydeł.

A do mamy miałam kiedyś żal a teraz już nie. Myślę sobie, że tyle złego zaznała w życiu, sama miała tak trudne dzieciństwo i młodość, że może nikt jej tego nie nauczył. 

Bardzo współczuję Ewa.🌹

Moja mama bardziej faworyzowała siostrę,  odczuwałam to , ja z kolei jestem córką tatusia, tak czy siak starałam się obojgu przypodobać i zgarniać jak najmniej minusów. 

Jedno jest pewne, wielu dobrych i pożytecznych rzeczy mnie nauczyli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moja mama zawsze doradzała, kierowała w prostolinijny sposób, a na koniec dodała, zrobisz jak zechcesz, jak sobie pościelisz.... 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Kropl@ napisał:

W ogóle nie myślę o tym co powie. Nigdy nie pijemy kawy o tak by sobie porozmawiać. Mama nie zbudowała żadnych więzi ze swoimi  małymi dziećmi, teraz ich nie ma. Gdy dzwoni i o coś prosi to jadę do niej pomagam, jakaś szybka rozmowa bez znaczenia, robię szybko co trzeba i wychodzę. Nigdy nie zatęskniłam za nią. Smutne to ale prawdziwe. 

Nie wiem co odpowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Devil napisał:

Nie jest ze mnie dumna. 

Co nie znaczy, że nie kocha 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Baba napisał:

Moja mama bardziej faworyzowała siostrę,  odczuwałam to , ja z kolei jestem córką tatusia, tak czy siak starałam się obojgu przypodobać i zgarniać jak najmniej minusów. 

Jedno jest pewne, wielu dobrych i pożytecznych rzeczy mnie nauczyli.

Nie mogę powiedzieć tyle pozytywnych rzeczy o mamie, ale paru też mnie nauczyła. Widzę teraz, gdy jestem coraz starsza, że mam jej zachowania, nawet jej niechęć do większości ludzi, tak naprawdę to zupełnie inna byłam i jestem tylko w podejściu do wychowywania dzieci i okazywaniu im uczuć.

Mój tata był łagodniejszy, nieco oderwany, wierzący w ludzi i dobro, uśmiechnięty, kochał podróże, naturę i nowe rzeczy, miejsca - też wiele mam po nim.

A przypodobać nigdy żadnemu się nie chciałam, gdy widzialam brak zainteresowania lub krytykę matki to rodził się we mnie bunt. Nigdy nie czułam jakiejś uległości i chęci żeby zasłużyć na pochwałę. Ale to wynika chyba z tego, że nie mam większych ambicji, nie lubię rywalizować, jeśli coś robię, to wyłącznie dla siebie. Mam to jakoś od dziecka. Być może że też po matce. Myślę że ta cecha choć na pozór może zła, uratowała mnie przed tym, że nie goniłam, aby zaspokoić wyobrażenia matki, tylko robiłam po swojemu.

Dużo by mówić. Wolę do tego nie wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Erzac napisał:

Nie mogę powiedzieć tyle pozytywnych rzeczy o mamie, ale paru też mnie nauczyła. Widzę teraz, gdy jestem coraz starsza, że mam jej zachowania, nawet jej niechęć do większości ludzi, tak naprawdę to zupełnie inna byłam i jestem tylko w podejściu do wychowywania dzieci i okazywaniu im uczuć.

Mój tata był łagodniejszy, nieco oderwany, wierzący w ludzi i dobro, uśmiechnięty, kochał podróże, naturę i nowe rzeczy, miejsca - też wiele mam po nim.

A przypodobać nigdy żadnemu się nie chciałam, gdy widzialam brak zainteresowania lub krytykę matki to rodził się we mnie bunt. Nigdy nie czułam jakiejś uległości i chęci żeby zasłużyć na pochwałę. Ale to wynika chyba z tego, że nie mam większych ambicji, nie lubię rywalizować, jeśli coś robię, to wyłącznie dla siebie. Mam to jakoś od dziecka. Być może że też po matce. Myślę że ta cecha choć na pozór może zła, uratowała mnie przed tym, że nie goniłam, aby zaspokoić wyobrażenia matki, tylko robiłam po swojemu.

Dużo by mówić. Wolę do tego nie wracać.

Ja wyrosłam na dość zasadniczą babę , trudno mnie zwieść na manowce, ale chęć przypodobania się rodzicom był i chyba nadal jest.

Spokojnie, pępowina odcięta 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×