Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mia

złamane serce

Polecane posty

Gość Mia

Tematów jak ten jest pewnie multum ale czuję potrzebę dodania swoich 3 groszy. 

Byłam w związku 2 lata. Partner szybko wyznał mi miłość, bo jeżeli dobrze pamiętam to po miesiącu. Każdy zawsze mi mówił, że patrzy się na mnie jak na jedyną osobę na świecie, że widać, że strasznie mnie kocha, ja sama też bardzo go kochałam, nigdy się za nim nie uganiałam ale nie wymagałam też tego uganiania się od niego. Wierzyłam, że poza okazywaniem uczuć liczy się również wspólny szacunek, zrozumienie, bycie przyjacielem i wsparciem. Dogadywaliśmy się dobrze, było kilka kwestii, w których się nie zgadzaliśmy ale zawsze uważaliśmy, że jak przyjdzie co do czego to dojdziemy do jakiegoś kompromisu. Bardzo się do tego człowieka przywiązałam, myśleliśmy o wspólnej przyszłości, wiem, że on myślał o zaręczynach i nagle wszystko zniknęło.

W przeciągu chwili go straciłam. Zaczęło się od kłótni po wizycie u znajomych w innym mieście. Byliśmy tam 2 dni i nie wiem czemu ale bardzo mnie denerwował więc się od niego lekko odsunęłam. Po wyjeździe wytłumaczyłam mu, że nie wiem o co chodziło ale nigdy się to już nie powtórzy, że nigdy nie doprowadzę do tego żeby się przeze mnie źle czuł, pogodziliśmy się, on się strasznie ucieszył, że widzę swoje błędy i chce dać od siebie 100%. Po kłótni niby było ok ale kontakt lekko się ograniczył, po ok. tygodniu mieliśmy się spotkać ale w dniu zaplanowanego spotkania on je odwołał, ja nalegałam i w końcu się spotkaliśmy. Zapytałam się czy wszystko jest ok, odpowiedział, że nie, że nie wie co do mnie czuje, że się zagubił (typowe męskie p.....dolenie) i że musi sobie wszystko przemyśleć. Po kilkunastu dniach się w końcu spotkaliśmy. Zerwał ze mną. Powiedział, że czuł się niedoceniony i się wypalił itd. Nie namawiałam go do niczego, bo mam swój honor, powiedziałam, że chce mu udowodnić jak bardzo go kocham ale skoro on tego nie chce to trudno. Zapytałam się czy chodzi o inną, bo w przeciągu kilku dni z "kocham Cię nad życie" "nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie" przeskoczył na "nie kocham Cię" "przepraszam, bardzo chciałem żeby nam wyszło". Oczywiście zaprzeczył, powiedział, że nie o to chodzi i, że on nie rozumie o co chodzi i czy może się odezwać jak w końcu zrozumie. Nie zachęcałam do tego ale też nie zabroniłam. Powiedziałam mu, że nie chce z nim utrzymywac kontaktu ale jeżeli będzie jakaś bardzo ważna sprawa to może zadzwonić.

Ja oczywiście załamana przez kolejny tydzień starałam się jakoś pozbierać, skupić na sobie, żyłam z cieniem nadziei, że jak utnę kontakt to zatęskni, że zrozumie, że mnie kocha ale cały czas miałam przeczucie, że chodzi o inną kobietę (przeczucie kobiet chyba nigdy nie zawodzi).

Jaka byłam zaskoczona jak po tygodniu moi znajomi wyśledzili na profilu jego "koleżanki", z którą niedawno odnowił kontakt, ich zdjęcie jak się całują. Minął k...rwa niecały tydzień.. Wtedy już wiedziałam, że od początku miałam rację. 

Piszę, bo jest ze mną raz gorzej, raz lepiej. Poblokowałam go wszędzie gdzie mogłam, założyłam, że już nigdy nie wpuszczę go do swojego życia i nie zmienię zdania, bo mam do siebie szacunek i nie jestem niczyją zabawką albo opcją awaryjną ,ale to wciąż boli. Od znajomych słyszę, że ona lubi od czasu do czasu wstawić z nim jakieś zdj z serduszkiem itd, on póki co nigdzie nic nie wstawił. 

Bardzo mnie to zastanawia, bo nie wiem czy po prostu nigdy mnie nie kochał czy jak ale ona jest zupełnym przeciwieństwem mnie, a podobno ja byłam jego idealnym typem dziewczyny. Ja może nie mam duzych piersi ale spory tyłek (a podobno to uwielbia), ona poza dużymi cyckami nie ma zupełnie figury. Ja zawsze o siebie dbam i wyglądam dobrze, a ona jest trochę typem chłopczycy, ja raczej nie głupia, ona inteligencją nie grzeszy. Nie rozumiem naprawdę. Zaczynam się zastanawiać czy ona tych wszystkich zdj nie wstawia żeby mi zrobić na złość i pokazac, że jest ode mnie lepsza. Do brzydkich raczej nie należy, ale i od jego znajomych słyszę, że do mnie to jej daleko (z jednej strony miłe, a z drugiej jeszcze gorzej się przez to czuje)

Czy ktoś może ma podobne przeżycia i chce się podzielić tym jak to przejść? Jestem młoda, mam 21 lat więc wiem, że to nie koniec świata ale boli mnie to, że tak nagle przestał mnie kochać i wymienił na inny model. I denerwuje mnie to, że był mój a ona po prostu go sobie wzięła, a przecież podobno taką wielką miłością mnie darzył.

Z jednej strony chciałabym mu życzyć jak najlepiej ale skoro nie okazał na tyle szacunku i honoru żeby wyznać prawdę to mam nadzieję, że albo ona go kopnie w dupę albo jemu się nagle odwidzi a ja mu wtedy pomacham środkowym palcem i odejdę z podniesioną głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Typowy chłop, poleciał na większe cyce i pewnie lepiej ciągnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przed chwilą, Gość gosc napisał:

Typowy chłop, poleciał na większe cyce i pewnie lepiej ciągnie.

ja tam wolę większy tyłek niż cyce 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość its its true321

Bo dla niektórych facetów liczą się tylko duże cycki i to czy kobieta lubi seks,nieważny charakter,inteligencja,figura...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×