Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość znowumaciewąty

widzę, że z matkami i dziećmi w pociągach też macie problem. Ja jutro jadę Pendolino. Prawda jest taka, że każde dziecko czasem coś głośniej powie mimo uciszania. Jak komuś nie pasuje, jest wagon STREFA CISZY.

Polecane posty

Gość znowumaciewąty

znowu macie wąty...a liczba przedziałów dla matek z dziećmi do lat 6 jest ograniczona i nie zawsze da się kupić takie miejsce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem matką
52 minuty temu, Gość znowumaciewąty napisał:

znowu macie wąty...a liczba przedziałów dla matek z dziećmi do lat 6 jest ograniczona i nie zawsze da się kupić takie miejsce

Mam 8 letnią corke, która wychowuje na cywilizowanego człowieka. Moja corka wie, że nie należy innym przeszkadzać w podróży. Nie każdy pociąg posiada wagony ze strefa ciszy, a nawet jak ma to ich liczba jest ograniczona. Dlatego dziecko w przestrzeni publicznej powinno umieć się zachować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XXKaxX

W Krakowskich tramwajach wiecznie wydzierają się dzieci , nawet takie 8 letnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deck
7 minut temu, Gość Jestem matką napisał:

Mam 8 letnią corke, która wychowuje na cywilizowanego człowieka. Moja corka wie, że nie należy innym przeszkadzać w podróży. Nie każdy pociąg posiada wagony ze strefa ciszy, a nawet jak ma to ich liczba jest ograniczona. Dlatego dziecko w przestrzeni publicznej powinno umieć się zachować.

Mam chorego dwulatka, z którym muszę jeździć do szpitala i mam też zdrowego 8 latka. Problem w tym, że to dwa różne etapy rozwoju, a to, że dziecko czasem popłacze czy pomarudzi to nie znaczy że jest niecywilizowane i że musisz wbijać tego typu złośliwości... oczywiście nie ma większego kata dla kobiety z dzieckiem niż druga kobieta z dzieckiem i to jest prawda. Akurat masz farta że twoje dziecko ma taki, a nie inny charakter. Nie wszystkie dzieci od początku są grzeczne i ciche. Wam się wydaje, że to wasza zasługa, albo czyjaś wina, że dziecko jest takie a nie inne. Czy ty myślisz, że ja swoich dzieci nie wychowuję? ale to są dwa różne typy rozwoju i charakteru. Pierwszy był grzeczny sam z siebie, a drugiego muszę cały czas upominać i pilnować ale nie jest tak że go nie wychowuję. Po prostu jest cięższym typem w dodatku ma problemy w związku z tymi ciągłym pobytami w szpitalu i kiedy wie gdzie znów jedziemy to dopada go frustracja, bunt, żal, bo to jest jednak tylko dwulatek.

Ja nie wiem skad się biorą ci filozofowie którzy już noworodki mają "wychowane i cywilizowane"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Polacy to strasznie sfrustrowany naród. Wszystko im przeszkadza, więc po co w ogole sie przejmować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10 minut temu, Gość deck napisał:

Mam chorego dwulatka, z którym muszę jeździć do szpitala i mam też zdrowego 8 latka. Problem w tym, że to dwa różne etapy rozwoju, a to, że dziecko czasem popłacze czy pomarudzi to nie znaczy że jest niecywilizowane i że musisz wbijać tego typu złośliwości... oczywiście nie ma większego kata dla kobiety z dzieckiem niż druga kobieta z dzieckiem i to jest prawda. Akurat masz farta że twoje dziecko ma taki, a nie inny charakter. Nie wszystkie dzieci od początku są grzeczne i ciche. Wam się wydaje, że to wasza zasługa, albo czyjaś wina, że dziecko jest takie a nie inne. Czy ty myślisz, że ja swoich dzieci nie wychowuję? ale to są dwa różne typy rozwoju i charakteru. Pierwszy był grzeczny sam z siebie, a drugiego muszę cały czas upominać i pilnować ale nie jest tak że go nie wychowuję. Po prostu jest cięższym typem w dodatku ma problemy w związku z tymi ciągłym pobytami w szpitalu i kiedy wie gdzie znów jedziemy to dopada go frustracja, bunt, żal, bo to jest jednak tylko dwulatek.

Ja nie wiem skad się biorą ci filozofowie którzy już noworodki mają "wychowane i cywilizowane"

Następna madka 500+

a guzik kogo obchodzi ze masz chore dziecko. To jest twoj problem nie podróżnych. Owszem niby goowniak niczemu nie jest winny ale to się kupuje samochód, a nie obrzydza ludzią podróż   kilkugodzinnym darciem ryja. Zacznij myśleć ścierko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jkihn

Mnie strasznie denerwuja te rozwydrzone bachory a matki łeb przy telefonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
43 minuty temu, Gość deck napisał:

Mam chorego dwulatka, z którym muszę jeździć do szpitala i mam też zdrowego 8 latka. Problem w tym, że to dwa różne etapy rozwoju, a to, że dziecko czasem popłacze czy pomarudzi to nie znaczy że jest niecywilizowane i że musisz wbijać tego typu złośliwości... oczywiście nie ma większego kata dla kobiety z dzieckiem niż druga kobieta z dzieckiem i to jest prawda. Akurat masz farta że twoje dziecko ma taki, a nie inny charakter. Nie wszystkie dzieci od początku są grzeczne i ciche. Wam się wydaje, że to wasza zasługa, albo czyjaś wina, że dziecko jest takie a nie inne. Czy ty myślisz, że ja swoich dzieci nie wychowuję? ale to są dwa różne typy rozwoju i charakteru. Pierwszy był grzeczny sam z siebie, a drugiego muszę cały czas upominać i pilnować ale nie jest tak że go nie wychowuję. Po prostu jest cięższym typem w dodatku ma problemy w związku z tymi ciągłym pobytami w szpitalu i kiedy wie gdzie znów jedziemy to dopada go frustracja, bunt, żal, bo to jest jednak tylko dwulatek.

Ja nie wiem skad się biorą ci filozofowie którzy już noworodki mają "wychowane i cywilizowane"

Inaczej się sprawa ma jak matka reaguje a inaczej jak uważa że "to tylko dziecko". Jeśli masz chore dziecko i jego wybryki tym tłumaczysz zamiast nad nim pracowac to sorry. Ale jeśli nie szukasz wymówek tylko starasz się zapanować to ok. Mnie drażnią mamuśki z podejściem bo to tylko 2-3-4 latek i musi gdzieś spożytkować energię. A pociągami jeżdżę rocznie po kilka tys km, samolotami latam 6-8razy w roku (srednio kot trwa 10h). I dziecko od malenkości ze mną. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiwi
54 minuty temu, Gość deck napisał:

Mam chorego dwulatka, z którym muszę jeździć do szpitala i mam też zdrowego 8 latka. Problem w tym, że to dwa różne etapy rozwoju, a to, że dziecko czasem popłacze czy pomarudzi to nie znaczy że jest niecywilizowane i że musisz wbijać tego typu złośliwości... oczywiście nie ma większego kata dla kobiety z dzieckiem niż druga kobieta z dzieckiem i to jest prawda. Akurat masz farta że twoje dziecko ma taki, a nie inny charakter. Nie wszystkie dzieci od początku są grzeczne i ciche. Wam się wydaje, że to wasza zasługa, albo czyjaś wina, że dziecko jest takie a nie inne. Czy ty myślisz, że ja swoich dzieci nie wychowuję? ale to są dwa różne typy rozwoju i charakteru. Pierwszy był grzeczny sam z siebie, a drugiego muszę cały czas upominać i pilnować ale nie jest tak że go nie wychowuję. Po prostu jest cięższym typem w dodatku ma problemy w związku z tymi ciągłym pobytami w szpitalu i kiedy wie gdzie znów jedziemy to dopada go frustracja, bunt, żal, bo to jest jednak tylko dwulatek.

Ja nie wiem skad się biorą ci filozofowie którzy już noworodki mają "wychowane i cywilizowane"

Te dobrze zachowujace dzieci nie są grzeczne z natury, są po prostu wychowane. Ale najlepiej wytłumaczyć-grzeczne to takie flegmatyczne a ich rozwydrzone to po prostu inteligentne, ciekawe świata i żywe srebra. Wiesz mam 3 dzieci i każde jest inne, najstarszy syn ma adhd i jakoś nigdy w miejscach publicznych nie zachowywali się jak bydło. Nie chodzą butami po siedzeniach, nie dra się, nie wyjmuja oslinionych cukierków i nie pokazują wspolpasazerom. I zdaje sobie sprawę ze każde dziecko jest inne. To co na jedno działa po drugim spływa jak po kaczce. Dlatego jako matka szukam rozwiązań indywidualnie do każdego dziecka i mam tym sposobem troje młodych kulturalnych ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaa
7 minut temu, Gość Wiwi napisał:

Te dobrze zachowujace dzieci nie są grzeczne z natury, są po prostu wychowane. Ale najlepiej wytłumaczyć-grzeczne to takie flegmatyczne a ich rozwydrzone to po prostu inteligentne, ciekawe świata i żywe srebra. Wiesz mam 3 dzieci i każde jest inne, najstarszy syn ma adhd i jakoś nigdy w miejscach publicznych nie zachowywali się jak bydło. Nie chodzą butami po siedzeniach, nie dra się, nie wyjmuja oslinionych cukierków i nie pokazują wspolpasazerom. I zdaje sobie sprawę ze każde dziecko jest inne. To co na jedno działa po drugim spływa jak po kaczce. Dlatego jako matka szukam rozwiązań indywidualnie do każdego dziecka i mam tym sposobem troje młodych kulturalnych ludzi.

nie ob/sraj się tylko :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss

Nie o to chodzi, a o to, że zwykle jak siedzę przy oknie, matki chcą tam usadzić swoje bobo, bo chce. No ja też chcę, specjalnie kupiłam w tym celu bilet wcześniej. Bobo zazwyczaj drze morde, a nie coś głośniej powie i matka go nie ucisza. Bobo kopie butami pasażerów, a matka nie przeprosi. Brudzi ujebànymi rączkami.

Madki hodujące bachory zamiast wychowywać dzieci to dopust boży, niestety matki zdarzają sie rzadko, a madki często.

Ja bede dziecka pilnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiwi
1 godzinę temu, Gość gaa napisał:

nie ob/sraj się tylko :D

Po tej wypowiedzi najlepiej widać twój poziom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Kiss napisał:

Nie o to chodzi, a o to, że zwykle jak siedzę przy oknie, matki chcą tam usadzić swoje bobo, bo chce. No ja też chcę, specjalnie kupiłam w tym celu bilet wcześniej. Bobo zazwyczaj drze morde, a nie coś głośniej powie i matka go nie ucisza. Bobo kopie butami pasażerów, a matka nie przeprosi. Brudzi ujebànymi rączkami.

Madki hodujące bachory zamiast wychowywać dzieci to dopust boży, niestety matki zdarzają sie rzadko, a madki często.

Ja bede dziecka pilnować.

Zobaczymy jak twoje nono zacznie „drzeć mordę” czy będziesz wtedy taka mądra:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
5 minut temu, Gość Gosc napisał:

Zobaczymy jak twoje nono zacznie „drzeć mordę” czy będziesz wtedy taka mądra:)

Wtedy przynajmniej przeproszę współpasażerów i postaram sie je uspokoić, a nie będę jak większość udawać, że nic się nie dzieje, a na zwrócenie uwagi mówić „to tylko dziecko!”. Będę tez pilnować, by nie kopało innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Kiss napisał:

Nie o to chodzi, a o to, że zwykle jak siedzę przy oknie, matki chcą tam usadzić swoje bobo, bo chce. No ja też chcę, specjalnie kupiłam w tym celu bilet wcześniej. Bobo zazwyczaj drze morde, a nie coś głośniej powie i matka go nie ucisza. Bobo kopie butami pasażerów, a matka nie przeprosi. Brudzi ujebànymi rączkami.

Madki hodujące bachory zamiast wychowywać dzieci to dopust boży, niestety matki zdarzają sie rzadko, a madki często.

Ja bede dziecka pilnować.

Ojej, chciałaś przy okienku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss

Chciałam to kupiłam i mam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korenal
2 godziny temu, Gość Kiss napisał:

Chciałam to kupiłam i mam. 

no dobrze ale jednak umówmy się, że mało która matka prosi o ustąpienie miejsca. To twoja chora wyobraznia bezdzietnej hejterki. moze raz mialas taka sytuacje? a moze zero razy. Ja miałam sytuacje odwrotną, nikogo o nic nie prosiłam a jedna pani sama z siebie mi ustapiła i nie wiem dlaczego to zrobiła. moglismy spokojnie z synem siedziec tak jak było zaznaczone na bilecie, a ona sama z siebie dała nam miejsce kolo okna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Huhi

Temat mi bliski- wczoraj miałam podobna sytuacje. Wraz z mężem i synami ( jeden ponad 2 lata) pojechaliśmy z synem i teściami do restauracji. Synek jest naprawdę fajnym spokojnym chłopcem. Nigdy nie krzyczy nie biega i nie szaleje a wczoraj zachowywał się strasznie. Musieliśmy go wybudzić z drzemki ( przez podróż autem pomieszało mu się spanie ) knajpa duszna do granic możliwości, ludzi masa, czekaliśmy 45min, zero placu zabaw czy czegokolwiek , małego kącika dla dzieci. Mały cały mokry spocony czerwony zaczął ganiać nie mógł wysiedzieć. Wybiegał a ja za nim, rzucał słomkę podnosil sztućce słowem zachowywał się okropnie. Uciszałam i co rusz wychodziłam przed. Przez 45 min czekania w środku byliśmy z 10 min. Obok siedziała para w średnim wieku- ona oburzona , zaczęli szeptać co to za dziecko jak można itp. Widzieli ze latam , obiad zamówiony ciężko wyjsc zrezygnować wszyscy głodni. Ja starałam się by im nie przeszkadzać a jednak były komentarze wzdychanie wymowne. Potem synek dostał jedzenie uspokoił się zjadł i od razu z nim wyszłam czekać na resztę w aucie ale czułam się paskudnie właśnie przez ta pare. Takie zerowe zrozumienie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Huhi

Sorry nielogiczny początek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ja miałam to szczęście, że moja córeczka jest bardzo cicha i grzeczna podczas różnych wyjść na miasto, ale mimo to i tak czuję się jakbym wszystkim przeszkadzała. Chodzi o wózek. Ludzie potrafią być naprawdę bezczelni, tak jak ktoś napisał, wszystko im przeszkadza. Przepychają się, denerwują się że jestem za wolna, albo, że zajmuję wózkiem za dużo przestrzeni. Taki totalny brak zrozumienia. Byliśmy z mężem i dzieckiem w centrum handlowym, usiedliśmy w części restauracyjnej przy czteroosobowym stoliku, do jednego miejsca przystawiliśmy wózek i krzesło odsuneliśmy (nie było krzesełek do karmienia), tak by wózek nie stał w przejściu. To przyszła jakaś parka, usiadła przy stoliku obok, mimo iż wszędzie pełno miejsca i baba zaczęła agresywnie się rozpychać przesuwając wózek. Jak jej grzecznie zwracam uwagę, to ona "ALE JA CHCĘ TAK I KONIEC", więc dla świętego spokoju przemieściliśmy się do stolika obok. Kilka razy zdarzyło mi się też czuć wzrok złych ekspedientek, które denerwowały się, że próbuję przejechać wózkiem przez ciasne alejki sklepu. Albo jakaś starsza pani denerwuje się i głośno psioczy mi przed drzwiami do pomieszczenia, w którym przewijam dziecko. Z tymi specjalnymi pokojami do karmienia to w ogóle są przeboje. Często otwierane są one na specjalną prośbę, ale jak się już dostanę, to czasami są jaja, bo inni ludzie co chwilę się tam dobijają, mimo że nie ma tam nawet toalety i (niestety) zamknięcia. Jak córka miała kilka miesięcy i jeszcze musiałam ją karmić piersią, miałam nieprzyjemność korzystać z takiego pomieszczenia. Akurat była też tam jeszcze inna pani karmiąca, więc trochę tłoczno było. Niestety zamknięcia nie było i zaczęły nam jakieś nastolatki wchodzić, bo one "tylko chcą umyć ręce" albo "uczesać się" i tak co chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Kiedys jechałam pendolino i jechało w nim 8 przyjaciółek. Siedziały po 2 stronach i darły mordy przez całe 3 godziny. Cisza zrobiła sie tylko, jak poszły do wagonu restauracyjnego. Juz wolałabym nieznośne dziecko, bo na pewno byłoby spokojniej. Zapłaciłam więcej, bo byłam ciekawa jazdy pendolino, a przeżyłam koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
36 minut temu, Gość Gość napisał:

Kiedys jechałam pendolino i jechało w nim 8 przyjaciółek. Siedziały po 2 stronach i darły mordy przez całe 3 godziny. Cisza zrobiła sie tylko, jak poszły do wagonu restauracyjnego. Juz wolałabym nieznośne dziecko, bo na pewno byłoby spokojniej. Zapłaciłam więcej, bo byłam ciekawa jazdy pendolino, a przeżyłam koszmar.

Ja bym wstała i albo okrzyczała albo wezwała konduktora. Tak to się załatwia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
8 godzin temu, Gość korenal napisał:

no dobrze ale jednak umówmy się, że mało która matka prosi o ustąpienie miejsca. To twoja chora wyobraznia bezdzietnej hejterki. moze raz mialas taka sytuacje? a moze zero razy. Ja miałam sytuacje odwrotną, nikogo o nic nie prosiłam a jedna pani sama z siebie mi ustapiła i nie wiem dlaczego to zrobiła. moglismy spokojnie z synem siedziec tak jak było zaznaczone na bilecie, a ona sama z siebie dała nam miejsce kolo okna

Kiedyś jeździłam co weekend 300km i w czasie 3 mcy miałam 4 takie sytuacje, maDko. Do normalnych, nie roszczeniowych, zajmujących się dziećmi matek,które pilnują swoich "bombelków" nic nie mam. Hejterko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
2 godziny temu, Gość gość napisał:

Ja miałam to szczęście, że moja córeczka jest bardzo cicha i grzeczna podczas różnych wyjść na miasto, ale mimo to i tak czuję się jakbym wszystkim przeszkadzała. Chodzi o wózek. Ludzie potrafią być naprawdę bezczelni, tak jak ktoś napisał, wszystko im przeszkadza. Przepychają się, denerwują się że jestem za wolna, albo, że zajmuję wózkiem za dużo przestrzeni. Taki totalny brak zrozumienia. Byliśmy z mężem i dzieckiem w centrum handlowym, usiedliśmy w części restauracyjnej przy czteroosobowym stoliku, do jednego miejsca przystawiliśmy wózek i krzesło odsuneliśmy (nie było krzesełek do karmienia), tak by wózek nie stał w przejściu. To przyszła jakaś parka, usiadła przy stoliku obok, mimo iż wszędzie pełno miejsca i baba zaczęła agresywnie się rozpychać przesuwając wózek. Jak jej grzecznie zwracam uwagę, to ona "ALE JA CHCĘ TAK I KONIEC", więc dla świętego spokoju przemieściliśmy się do stolika obok. Kilka razy zdarzyło mi się też czuć wzrok złych ekspedientek, które denerwowały się, że próbuję przejechać wózkiem przez ciasne alejki sklepu. Albo jakaś starsza pani denerwuje się i głośno psioczy mi przed drzwiami do pomieszczenia, w którym przewijam dziecko. Z tymi specjalnymi pokojami do karmienia to w ogóle są przeboje. Często otwierane są one na specjalną prośbę, ale jak się już dostanę, to czasami są jaja, bo inni ludzie co chwilę się tam dobijają, mimo że nie ma tam nawet toalety i (niestety) zamknięcia. Jak córka miała kilka miesięcy i jeszcze musiałam ją karmić piersią, miałam nieprzyjemność korzystać z takiego pomieszczenia. Akurat była też tam jeszcze inna pani karmiąca, więc trochę tłoczno było. Niestety zamknięcia nie było i zaczęły nam jakieś nastolatki wchodzić, bo one "tylko chcą umyć ręce" albo "uczesać się" i tak co chwilę.

Wiesz, są różni ludzie. Z tego, co piszesz, jesteś normalną osobą i matką, która dba o komfort innych. Ja z ciekawszych wybryków maDek widziałam karmienie w galerii handlowej z wywalaniem cyca (nie mam nic przeciwko, jak ktoś zasłoni się chustą czy pieluchą, na ale siadanie w najbardziej uczęszczanym miejscu z dwoma cycami całkiem na wierzchu to już przesada) oraz raz przewijanie dziecka na kanapie w restauracji (cudowny zapach dziecięcego gówna apetycznie mieszał się z zapachem potraw).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
53 minuty temu, Gość Gość napisał:

Kiedys jechałam pendolino i jechało w nim 8 przyjaciółek. Siedziały po 2 stronach i darły mordy przez całe 3 godziny. Cisza zrobiła sie tylko, jak poszły do wagonu restauracyjnego. Juz wolałabym nieznośne dziecko, bo na pewno byłoby spokojniej. Zapłaciłam więcej, bo byłam ciekawa jazdy pendolino, a przeżyłam koszmar.

Tak też się zdarza, niestety. Ale zazwyczaj poprosisz nastolatki albo nawet dresów o ciszę, to się zamkną i przeproszą, poprosisz maDkę o pilnowanie dziecka, to foch i "nie masz dzieci to nie wiesz" - no nie mam, ale przyjaciółka ma i można wychować nie na skaczące potwory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

A ja mam dziecko i wiem że są się je wychować. Dużo jeżdżę pociągami (mam chorobę lokomocyjna i tylko w pociągu jest ok)- codziennie jadę do pracy 45km w jedną stronę (a córka ze mną, bo dla wygody chodzi do szkoły obok mojej pracy). Co daje ok 2000km miesięcznie w pociągu. Ponadto na wypady weekendowe też jeździmy pociągiem (2 razy w m-cu i wtedy spędzamy w pociągu ok 4-5 H w jedną stronę). Córka ma obecnie 9 lat, wychowuje ją sama (jej Tata zmarł jak miała 2 latka) i mimo że staram się jej wynagrodzic jego brak to jednak ja wychowuje a nie hoduje. A owoce hodowania dzieci widzę często-dziecko drze się w pociągu, staje na siedzeniu butami, przychyla się przez oparcie i zaczepia pasażera z tyłu, łazi po wagonie (takim bez przedziałów gdzie siedzi 50osob), matka mu włącza bajkę/grę na maksymalną głośność. Jest to irytujące jak jasny gwint.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klucha
18 godzin temu, Gość Kiss napisał:

Nie o to chodzi, a o to, że zwykle jak siedzę przy oknie, matki chcą tam usadzić swoje bobo, bo chce. No ja też chcę, specjalnie kupiłam w tym celu bilet wcześniej. Bobo zazwyczaj drze morde, a nie coś głośniej powie i matka go nie ucisza. Bobo kopie butami pasażerów, a matka nie przeprosi. Brudzi ujebànymi rączkami.

Madki hodujące bachory zamiast wychowywać dzieci to dopust boży, niestety matki zdarzają sie rzadko, a madki często.

Ja bede dziecka pilnować.

Zabrzmi to bardzo po madkowemu ale niestety: jak będziesz miała to zobaczysz. Też tak teoretyzowałam. Wyobraź sobie, że nie będziesz zawsze wypoczęta, wyspana, pełna życzliwości do dziecka i całego świata. A dzieci są różne. Mają humory, czasem są rozdrażnione, chore, boją się dziwnych dla dorosłego rzeczy. Oczywiście można nie wychodzić z domu do 10 roku życia dziecka ale trudno się dziwić, że młode się wtedy nie umie zachować. Właśnie sytuacje takie jak jazda pociągiem to momenty na wychowywanie.

Plus niestety smutny fakt jest taki, że jak w domu siedzisz dzień w dzień non stop w tym rejwachu to zmienia ci się percepcja - tzn. jeśli jest niski poziom jazgotu to nie reagujesz bo nic nie zrobisz. I niestety jak jesteś u...a po pachy i ledwo żyjesz to czasami zdarza ci się zapomnieć w miejscu publicznym - nie mówię o kopaniu czy brudzeniu współpodróżnych tylko o gadaniu, waleniu zabawką w zabawkę, kręceniu się. Taki fakt. Tak jak osoba ze słuchawkami na uszach czasem nie wie, że słucha za głośno i przeszkadza innym. Odrobina życzliwości i zwrócenie uwagi "na sympatycznie" jest w takiej sytuacji lepszym wyjściem niż wyzywanie od ścierek. Zwłaszcza, że rodzic z dzieckiem też zapłacił za bilet i ma prawo w wagonie być.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
19 minut temu, Gość Klucha napisał:

Zabrzmi to bardzo po madkowemu ale niestety: jak będziesz miała to zobaczysz. Też tak teoretyzowałam. Wyobraź sobie, że nie będziesz zawsze wypoczęta, wyspana, pełna życzliwości do dziecka i całego świata. A dzieci są różne. Mają humory, czasem są rozdrażnione, chore, boją się dziwnych dla dorosłego rzeczy. Oczywiście można nie wychodzić z domu do 10 roku życia dziecka ale trudno się dziwić, że młode się wtedy nie umie zachować. Właśnie sytuacje takie jak jazda pociągiem to momenty na wychowywanie.

Plus niestety smutny fakt jest taki, że jak w domu siedzisz dzień w dzień non stop w tym rejwachu to zmienia ci się percepcja - tzn. jeśli jest niski poziom jazgotu to nie reagujesz bo nic nie zrobisz. I niestety jak jesteś u...a po pachy i ledwo żyjesz to czasami zdarza ci się zapomnieć w miejscu publicznym - nie mówię o kopaniu czy brudzeniu współpodróżnych tylko o gadaniu, waleniu zabawką w zabawkę, kręceniu się. Taki fakt. Tak jak osoba ze słuchawkami na uszach czasem nie wie, że słucha za głośno i przeszkadza innym. Odrobina życzliwości i zwrócenie uwagi "na sympatycznie" jest w takiej sytuacji lepszym wyjściem niż wyzywanie od ścierek. Zwłaszcza, że rodzic z dzieckiem też zapłacił za bilet i ma prawo w wagonie być.

Już dużo osób tak mi mówiło, że jak coś tam, zmienię zdanie. Nie zmieniłam.
Nawiasem mówiąc, grzecznie mamom zwracam uwagę, jak dziecko przeszkadza, ale rzadko są grzeczne odpowiedzi. Jak matki są normalne, odpuszczę i jeszcze pomogę. Ale przewijania w sali restauracyjnej nie zdzierżę.

Sąsiedzi mają dziecko i z nimi jakoś dobrze żyję, nawet wózek nosiłam jak winda się zepsuła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

A ja mam dziecko i wiem że są się je wychować. Dużo jeżdżę pociągami (mam chorobę lokomocyjna i tylko w pociągu jest ok)- codziennie jadę do pracy 45km w jedną stronę (a córka ze mną, bo dla wygody chodzi do szkoły obok mojej pracy). Co daje ok 2000km miesięcznie w pociągu. Ponadto na wypady weekendowe też jeździmy pociągiem (2 razy w m-cu i wtedy spędzamy w pociągu ok 4-5 H w jedną stronę). Córka ma obecnie 9 lat, wychowuje ją sama (jej Tata zmarł jak miała 2 latka) i mimo że staram się jej wynagrodzic jego brak to jednak ja wychowuje a nie hoduje. A owoce hodowania dzieci widzę często-dziecko drze się w pociągu, staje na siedzeniu butami, przychyla się przez oparcie i zaczepia pasażera z tyłu, łazi po wagonie (takim bez przedziałów gdzie siedzi 50osob), matka mu włącza bajkę/grę na maksymalną głośność. Jest to irytujące jak jasny gwint.

I to się chwali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
30 minut temu, Gość Klucha napisał:

Zabrzmi to bardzo po madkowemu ale niestety: jak będziesz miała to zobaczysz. Też tak teoretyzowałam. Wyobraź sobie, że nie będziesz zawsze wypoczęta, wyspana, pełna życzliwości do dziecka i całego świata. A dzieci są różne. Mają humory, czasem są rozdrażnione, chore, boją się dziwnych dla dorosłego rzeczy. Oczywiście można nie wychodzić z domu do 10 roku życia dziecka ale trudno się dziwić, że młode się wtedy nie umie zachować. Właśnie sytuacje takie jak jazda pociągiem to momenty na wychowywanie.

Plus niestety smutny fakt jest taki, że jak w domu siedzisz dzień w dzień non stop w tym rejwachu to zmienia ci się percepcja - tzn. jeśli jest niski poziom jazgotu to nie reagujesz bo nic nie zrobisz. I niestety jak jesteś u...a po pachy i ledwo żyjesz to czasami zdarza ci się zapomnieć w miejscu publicznym - nie mówię o kopaniu czy brudzeniu współpodróżnych tylko o gadaniu, waleniu zabawką w zabawkę, kręceniu się. Taki fakt. Tak jak osoba ze słuchawkami na uszach czasem nie wie, że słucha za głośno i przeszkadza innym. Odrobina życzliwości i zwrócenie uwagi "na sympatycznie" jest w takiej sytuacji lepszym wyjściem niż wyzywanie od ścierek. Zwłaszcza, że rodzic z dzieckiem też zapłacił za bilet i ma prawo w wagonie być.

 

Tak tylko za dziecko do 4rz nie zapłacił za bilet i dziecko powinno być u niego na kolanach a sadzaja na siedzeniu obok. Ostatnio jechaliśmy słonecznym, tłok masakryczny - wsiadalismy na centralnym a on jedzie z zachodniego. I ja, mąż oraz mój 9 latek-za bilety zapłaciliśmy i musieliśmy stać a mamusie z 2-3 latkami zajmowały po 2 miejsca i szczęśliwe zwróciłam jednej uwagę to "rozdarla mordę" (bo inaczej tego określić się nie da), ze ona nie będzie się sciskac z dzieckiem na kolanach bo dziecko jest ruchliwe i potrzebuje przestrzeni. Nie chcialo mi się z buraczyca kłócić więc poczekalam na konduktora który i jej i kilku podobnym mundrym madkom kazał wziąć dzieci na kolana i zwolnić miejsca, nagle się okazało, że stać musiało tylko kilka osób a wcześniej stało kilkanaście. Także tak madki mi przeszkadzają i to bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×