Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zagubiona

Nie na temat, ale proszę pomóżcie

Polecane posty

Gość Zagubiona

Mam pytanie... moja sytuacja nie jest łatwa, od razu Was przeproszę ze piszę nie na temat. Moja sytuacja dotyczy małżeństwa. Nie jestem w stanie spisać całego Naszego 5 letniego związku tutaj, nie chce tez opisywać wszystkiego ze swojego punktu widzenia, żeby nie pokierować niczyją odpowiedzią. Ogólnie nikt mi nie może pomoc. Nie układa nam się z mężem, a ja go kocham nad życie. Na początku Naszej znajomosci mnie okłamywał, wtedy nie byliśmy jeszcze razem. Przez co początku naszego związku były trudne, miałam duże problemy z zazdrością i zaufaniem. Było dużo klotni na tym tle, brak akceptacji z mojej strony ze mąż może rozmawiać z innymi kobietami, lajkowac zdjęcia na Facebooku itd. Nie miałam innych podstaw prócz tych oszustw na początku, mąż jednak uważał ze nie mam prawa go rozliczać za tamte kłamstwa ponieważ nie wiązał ze mną jeszcze wtedy żadnych planów i nie czuł się zobowiązany mówić mi prawdy. Lata leca, my się kłócimy. Zazdrosc minęła po kilku latach wiec kłótnie na tym tle ustały. Pojawiły się niestety nowe. Byliśmy u terapeuty, niby z początku pomagał ale później zauważyłam ze wszystko co mówi terapeuta jest zle interpretowane przez mojego męża - terapeuta mówił mu co powinien zmienić, a on interpretował to inaczej i nie uważał w ogóle, ze robi cokolwiek zle. Jest egoistą o czym wiedziałam już dawno, ale zgodziłam się na to i zaakceptowałam. Jednak po jakimś czasie maz zaczął wytykać mi wszelkie moje wady, które zaczęły się nagle mnożyć. To nie jest mój pierwszy poważny związek i nigdy w życiu nikt nie zarzucał mi tyle przewinień. Nie mogę się z nimi nie zgodzić, ale jednak uważam ze można z nimi żyć bo wady ma każdy - mój maz także, czego mu nie wytykam bo na każdą krytykę na jego temat (być może robię to niedelikatnie) pada zdanie „zawsze możesz sobie znaleźć innego”. Ogólnie zawsze podkreślał od kiedy go znam, ze on „w związkach miał zawsze tak jak chciał”. Cokolwiek dla niego obecnie nie robię, nie robi na nim wrażenia, bo uważa ze „tak zawsze miał i nic nowego nie robię”. Czy to jest masaż, czy śniadanie, czy kąpiel, oral z rana (to standard) czy nawet trzecia kobieta do łóżka. Od kilku lat powtarza mi co jakiś czas o rozwodzie, ze to mu nie pasuje, tamto, ze mam zły charakter, ze osobowość, ze zapominam i tak w kółko coś. Najczęściej grozi rozwodem jak coś jest nie po jego myśli. Wytyka mi ze nieumiejętnie jeżdżę samochodem, ze zle parkuję, ze kanapki zle zrobione bo najpierw miał być ser a potem szynka. Jeśli chodzi o cechy zewnętrzne to jest bardzo przystojny, kobiety za nim biegały zawsze. Ja również zawsze cieszyłam się ogromnym powodzeniem u mężczyzn, ale zawsze byłam jednak stała w uczuciach i miałam długie związki. Niestety nie jestem w stanie wam opisać wszystkiego. Chciałabym żeby moja sytuacja była dobrze odczytana. Ogólnie często powtarza, ze nie daję mu spokoju. Ze za dużo gadam, ze za mało gadam. Od kilku dni postanowił znów wziac rozwód. Jednak niestety, ale prosiłam żeby został. Kocham go bardzo, wiem ze jest miłością mojego życia. Niestety od tej pory mało ze mną rozmawia, od tego czasu już nie mówi ze mnie kocha, nie dotyka ogólnie nie szuka żadnego kontaktu. Kiedy pytam ile to będzie trwa mówi do mnie ze go znów męczę. Ze tyle razy chciał się rozstać a ja go zatrzymuję. No ale jeśli tak jest to chyba by już dawno odszedł? Nie wiem... w tej chwili kiedy poruszam ten temat mówi ze męczę. Kiedy pytam o przyszłość mówi, ze „nie wie czas pokaże”, „nic nie planuję na razie”. Także plany na wakacje i wyjazdy są w tej chwili zawieszone. Nie wiem co mam robić, nie wiem jak ta cisza ma niby pomoc, przecież to oddala a nie zbliża. Ja już wszystko robię, żeby było mu dobrze, poświęcam się dla tej miłości. Kocham go tak bardzo. Nie interesuje mnie nic więcej, wiem ze pewnie część z Was mając już dzieci itd nie zrozumie tego, bo dla Was już niektórych pewnie pojęcie miłości istnieje tylko wobec dziecka. Ja niestety tak nie mam, zawsze byłam wrażliwa na miłość i zawsze było to dla mnie coś po co warto żyć. Do macierzyństwa nigdy mnie nie ciągnęło (jego tez nie, poza tym ma dziecko z poprzedniego małżeństwa, wziął ślub bardzo młodo, rozwód jeszcze szybciej) ale miłość zawsze była dla mnie bardzo wazna. Może możecie sobie to chociaż wyobrazić. Nie miałam nigdy takiej sytuacji, żeby tak długo mnie omijał bez słowa, a już mówienie ze potrzeba czasu i ze to poprawi sytuację jest dla mnie bez sensu. Jak to może poprawić cokolwiek taka cisza i mijanie, zamieniając zaledwie kilka slow i to rzeczowych? Błagam, jeśli macie jakieś doświadczenia z problemami małżeńskimi podzielcie się ze mną. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby uratować małżeństwo. On na kolejną terapie iść nie chce, a mimo tego ze robię wszystko w tej chwili jak chce on nadal nie zmienia swojego nastawienia do mnie. Raz nawet powiedział, ze powinnam się 3 razy bardziej starać bo to ja do tej sytuacji doprowadziłam. Zawsze powtarzałam i obiecywałam ze się zmienię, a potem znów były kłótnie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić? Przepraszam, wyobrażam sobie jak nudne musialo być przeczytanie tej litanii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia

Bylam z takim doopkiem jak ty teraz 3 lata.. Manipulowal, sprawil ze stracilam cala pewnosc siebie. Obudz sie i zostaw go bo on sie nie zmieni ! Obecnie jestem szczesliwa zona czlowieka ktory mnie szanuje i wspiera Ty tez kogos wartosciowego na pewno jeszcze poznasz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zachowaj resztki godności i odejdź. Jedna kochająca osoba w związku to za mało, by zbudować trwałą więź. On kocha tylko siebie, a Ciebie niszczy i rani, bo jesteś pod ręką. Odejdź, przestań się go trzymać kurczowo, zacznij żyć i swobodnie oddychać. Uwierz w siebie, w swoją siłę, i w to, że spotkasz właściwego męzczyznę, któy Cię pokocha. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
9 godzin temu, Gość Zagubiona napisał:

Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby uratować małżeństwo. On na kolejną terapie iść nie chce, a mimo tego ze robię wszystko w tej chwili jak chce on nadal nie zmienia swojego nastawienia do mnie. 

Naprawdę nie widzisz że facet po prostu cię NIE KOCHA, nawet nie lubi, a wręcz cię nie znosi!!!

Myślę ze dobrze o tym wiesz, tylko nie przyjmujesz tego do wiadomości!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 godzin temu, Gość Gość napisał:

Zachowaj resztki godności i odejdź. Jedna kochająca osoba w związku to za mało, by zbudować trwałą więź. On kocha tylko siebie, a Ciebie niszczy i rani, bo jesteś pod ręką. Odejdź, przestań się go trzymać kurczowo, zacznij żyć i swobodnie oddychać. Uwierz w siebie, w swoją siłę, i w to, że spotkasz właściwego męzczyznę, któy Cię pokocha. Powodzenia.

Godność?ona nie będzie wiedzieć co to godność nawet jakby ją w dooopę kopnęła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona
6 minut temu, Gość Bimba napisał:

Naprawdę nie widzisz że facet po prostu cię NIE KOCHA, nawet nie lubi, a wręcz cię nie znosi!!!

Myślę ze dobrze o tym wiesz, tylko nie przyjmujesz tego do wiadomości!

Tylko, ze chwilę temu jeszcze zapewniał ze bardzo mnie kocha to co nagle tak zmienił zdanie? A jeśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona

A jeśli tak to czemu został, dlaczego nie odszedł, ma dokąd mógłby sobie to załatwić bez problemu. Jednak został na moją prośbę, wydaje mi się ze jak się kogoś nie kocha czy nie znosi to się odchodzi. Ja przynajmniej tak zrobiłam w przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Doczytałam tylko do tego, że od początku cię okłamywał, tak więc zakładam że więcej nie trzeba żeby radzić ci zbierać manatki. Wiele można wybaczyć, ale okłamywania nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
15 minut temu, Gość Zagubiona napisał:

A jeśli tak to czemu został, dlaczego nie odszedł, ma dokąd mógłby sobie to załatwić bez problemu. Jednak został na moją prośbę, wydaje mi się ze jak się kogoś nie kocha czy nie znosi to się odchodzi

Tak naprawdę to on już dawno od ciebie odszedł.

Teraz to on po prostu mieszka z Tobą i korzysta - ma darmową służbę, dlaczego na to tracić?

A jak finanse? Po połowie?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc gosc

On Toba manipuluje! To nie jest zdrowy zwiazek. W zwiazku sie staraja 2 osoby a nie jedna ktora sie wrecz osmiesza... Co to znaczy ze w zwiazkach zawsze mial co chcial???? Zalosne ze tak Ci powiedzial! Nie marnuj sobie zycia wiem ze Ty go kochasz ale on Ciebie nie. Bedzie ciezko ale odejdz i zobaczysz z czasem wyjdzie Ci to na dobre! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc gosc

Czemu nie odszedl? Ma darmowa sluzbe na zawolenie ktora spelnia jego wszystkie zachcianki tak mu wygodnie. On cie nie szanuje i nie bedzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośc mimi

Facet cie nie kocha, nie lubi i nie szanuje. Jest z toba, bo ma niewolnicę, która go obsługuje i spełnia seksualne zachcianki. Brutalne? tak, ale taka jest prawda. Nic nie zrobisz, tylko jeszcze bardziej się poniżysz i zniszczysz siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ja uważam że powinna z nim zostać!

Przecież i tak autorka nie chce bo zostawić.

A jak ona odejdzie to on szybko złamie życie kolejnej dziewczynie, to niech lepiej łamie dalej autorce, skoro ona tak bo koooooooocha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może i jest miłością twojego życia Autorko, ale z tego co piszesz, ty nie jesteś jego miłością, tylko zwyczajna zapchajdziura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Tak bardzo zajmujesz się mężem, że zapomniałaś o sobie. Tak czytałam co napisałaś, zobaczyłam takiego "osaczonego" miłością mężczyznę, któremu po prostu brakuje przestrzeni. Tak jakbyś tylko dawała nic nie biorąc. Nie ma równowagi. Ty naciskasz, on stawia opór (czysta fizyka). 

Przelej to uczucie, lub chociaż jego część, na siebie. Potraktuje siebie jak ukochane, zagubione pięcioletnie dziecko, które potrzebuje troski, uwagi i miłości właśnie. Sobą się zaopiekuj. 

Polecam Ci książkę Rewolucja miłości zaczyna się od Ciebie, Matt Khan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia

Kochana wiem, że to bardzo trudne ale wygląda to tak jakby niestety Cię nie kochał. Odejdź, jeżeli mu zależy będzie walczył, jeżeli nie to przynajmniej będziesz miała za sobą pierwszy krok w kierunku tego co i tak nieuchronne. Polecam Ci abyś zapisała się na psychoterapię, która pomoże Ci przez to przejść i odkryć co spowodowało, że nie kochasz siebie. Bardzo mocno Cię wspieram 😘 Może trudno Ci w to uwierzyć ale możesz być kiedyś kochana i szczęśliwa. Zrozum to, że na to zasługujesz taka jaka jesteś 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Bimba napisał:

Tak naprawdę to on już dawno od ciebie odszedł.

Teraz to on po prostu mieszka z Tobą i korzysta - ma darmową służbę, dlaczego na to tracić?

A jak finanse? Po połowie?

 

Dokładnie. Został bo w domu ma kobietę, ktora robi dla niego wszystko  i jest dobrą niewolnica. Miłości poszuka sobie na mieście i dowiesz się dopiero jak zostawi Cię dla innej, prawdopodobnie nawet nie pierwszej z którą pojdzie do łóżka. On już Cię mentalnie zostawił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
11 godzin temu, Gość Zagubiona napisał:

Mam pytanie... moja sytuacja nie jest łatwa, od razu Was przeproszę ze piszę nie na temat. Moja sytuacja dotyczy małżeństwa. Nie jestem w stanie spisać całego Naszego 5 letniego związku tutaj, nie chce tez opisywać wszystkiego ze swojego punktu widzenia, żeby nie pokierować niczyją odpowiedzią. Ogólnie nikt mi nie może pomoc. Nie układa nam się z mężem, a ja go kocham nad życie. Na początku Naszej znajomosci mnie okłamywał, wtedy nie byliśmy jeszcze razem. Przez co początku naszego związku były trudne, miałam duże problemy z zazdrością i zaufaniem. Było dużo klotni na tym tle, brak akceptacji z mojej strony ze mąż może rozmawiać z innymi kobietami, lajkowac zdjęcia na Facebooku itd. Nie miałam innych podstaw prócz tych oszustw na początku, mąż jednak uważał ze nie mam prawa go rozliczać za tamte kłamstwa ponieważ nie wiązał ze mną jeszcze wtedy żadnych planów i nie czuł się zobowiązany mówić mi prawdy. Lata leca, my się kłócimy. Zazdrosc minęła po kilku latach wiec kłótnie na tym tle ustały. Pojawiły się niestety nowe. Byliśmy u terapeuty, niby z początku pomagał ale później zauważyłam ze wszystko co mówi terapeuta jest zle interpretowane przez mojego męża - terapeuta mówił mu co powinien zmienić, a on interpretował to inaczej i nie uważał w ogóle, ze robi cokolwiek zle. Jest egoistą o czym wiedziałam już dawno, ale zgodziłam się na to i zaakceptowałam. Jednak po jakimś czasie maz zaczął wytykać mi wszelkie moje wady, które zaczęły się nagle mnożyć. To nie jest mój pierwszy poważny związek i nigdy w życiu nikt nie zarzucał mi tyle przewinień. Nie mogę się z nimi nie zgodzić, ale jednak uważam ze można z nimi żyć bo wady ma każdy - mój maz także, czego mu nie wytykam bo na każdą krytykę na jego temat (być może robię to niedelikatnie) pada zdanie „zawsze możesz sobie znaleźć innego”. Ogólnie zawsze podkreślał od kiedy go znam, ze on „w związkach miał zawsze tak jak chciał”. Cokolwiek dla niego obecnie nie robię, nie robi na nim wrażenia, bo uważa ze „tak zawsze miał i nic nowego nie robię”. Czy to jest masaż, czy śniadanie, czy kąpiel, oral z rana (to standard) czy nawet trzecia kobieta do łóżka. Od kilku lat powtarza mi co jakiś czas o rozwodzie, ze to mu nie pasuje, tamto, ze mam zły charakter, ze osobowość, ze zapominam i tak w kółko coś. Najczęściej grozi rozwodem jak coś jest nie po jego myśli. Wytyka mi ze nieumiejętnie jeżdżę samochodem, ze zle parkuję, ze kanapki zle zrobione bo najpierw miał być ser a potem szynka. Jeśli chodzi o cechy zewnętrzne to jest bardzo przystojny, kobiety za nim biegały zawsze. Ja również zawsze cieszyłam się ogromnym powodzeniem u mężczyzn, ale zawsze byłam jednak stała w uczuciach i miałam długie związki. Niestety nie jestem w stanie wam opisać wszystkiego. Chciałabym żeby moja sytuacja była dobrze odczytana. Ogólnie często powtarza, ze nie daję mu spokoju. Ze za dużo gadam, ze za mało gadam. Od kilku dni postanowił znów wziac rozwód. Jednak niestety, ale prosiłam żeby został. Kocham go bardzo, wiem ze jest miłością mojego życia. Niestety od tej pory mało ze mną rozmawia, od tego czasu już nie mówi ze mnie kocha, nie dotyka ogólnie nie szuka żadnego kontaktu. Kiedy pytam ile to będzie trwa mówi do mnie ze go znów męczę. Ze tyle razy chciał się rozstać a ja go zatrzymuję. No ale jeśli tak jest to chyba by już dawno odszedł? Nie wiem... w tej chwili kiedy poruszam ten temat mówi ze męczę. Kiedy pytam o przyszłość mówi, ze „nie wie czas pokaże”, „nic nie planuję na razie”. Także plany na wakacje i wyjazdy są w tej chwili zawieszone. Nie wiem co mam robić, nie wiem jak ta cisza ma niby pomoc, przecież to oddala a nie zbliża. Ja już wszystko robię, żeby było mu dobrze, poświęcam się dla tej miłości. Kocham go tak bardzo. Nie interesuje mnie nic więcej, wiem ze pewnie część z Was mając już dzieci itd nie zrozumie tego, bo dla Was już niektórych pewnie pojęcie miłości istnieje tylko wobec dziecka. Ja niestety tak nie mam, zawsze byłam wrażliwa na miłość i zawsze było to dla mnie coś po co warto żyć. Do macierzyństwa nigdy mnie nie ciągnęło (jego tez nie, poza tym ma dziecko z poprzedniego małżeństwa, wziął ślub bardzo młodo, rozwód jeszcze szybciej) ale miłość zawsze była dla mnie bardzo wazna. Może możecie sobie to chociaż wyobrazić. Nie miałam nigdy takiej sytuacji, żeby tak długo mnie omijał bez słowa, a już mówienie ze potrzeba czasu i ze to poprawi sytuację jest dla mnie bez sensu. Jak to może poprawić cokolwiek taka cisza i mijanie, zamieniając zaledwie kilka slow i to rzeczowych? Błagam, jeśli macie jakieś doświadczenia z problemami małżeńskimi podzielcie się ze mną. Nie wiem co mogę jeszcze zrobić, żeby uratować małżeństwo. On na kolejną terapie iść nie chce, a mimo tego ze robię wszystko w tej chwili jak chce on nadal nie zmienia swojego nastawienia do mnie. Raz nawet powiedział, ze powinnam się 3 razy bardziej starać bo to ja do tej sytuacji doprowadziłam. Zawsze powtarzałam i obiecywałam ze się zmienię, a potem znów były kłótnie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić? Przepraszam, wyobrażam sobie jak nudne musialo być przeczytanie tej litanii...

Przestan wokół niego skakac, gadac, starac sie. Zadbaj o siebie, fryzjer, kosmetyczka, fitness. Kup nowy ciuch, zrob sie na bostwo i wyjdz na miasto z kolezankami. 

Gwarantuje, ze takie olewanie, takiego wspanialego samca za jakiego sie uwaza podziała. 

Tylko zebys tego nie robila demonstracyjnie. Bo bedzie wiedzial co sie dzieje. 

Pieprzonego manipulanta trzeba przechytrzyc i grac tak zeby jadł ci z reki. 

W zwiazku zawsze poszkodowany jest ten, ktory bardziej kocha. Takie bieganie i osaczanie nie ma sensu. Wiem co mowie. 

Rob jak napisalam, zycze siły i samozaparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

Dziewczyno szanuj się, co ty jeszcze z nim robisz. Natychmiast powtarzam natychmiast składaj papiery o rozwód, to nie jest normalne, a będziesz się męczyć do końca życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zostań z nim bo nie chcę kiedyś na niego trafić :D Chociaż i tak będzie cię zdradzal albo już to robi więc żadna gwarancja, że się jakaś na tego typa nie "nadzieje" he he :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Czemu nie odszedł? Bo ciężko mu będzie znaleźć kolejną naiwną idi/otkę, która go obsługuje na każdym polu, obciąga mu rano z połykiem i wpuszcza inne baby do łóżka. Gnoi cię autorko tylko po to, żeby zabić w tobie pewność siebie, a podbudować siebie. Święta też nie jesteś i on to wykorzystuje budując zły obraz ciebie w twoich własnych oczach. Na twoim miejscu nagrywałabym każdą kłótnię, a nawet każdą rozmowę, a potem rzuciła mu na stół pozew rozwodowy. Ale jak ty go tak baaardzo kooochasz, to możesz dalej w tym tkwić. A jemu to baaardzo pasuuuje. Jeszcze jedną rzecz bym zrobiła. Zaprowadziła do laboratorium i zrobiła wszystkie możliwe badania jakie istnieją. Bo to, że to cham i egoista, to jedno, ale tutaj jest jakaś dziwna skrajność. Wiecznie mu wszystko nie pasuje. Może mu jakieś choróbsko na łeb bije.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
11 godzin temu, Gość Gość napisał:

Zachowaj resztki godności i odejdź. Jedna kochająca osoba w związku to za mało, by zbudować trwałą więź. On kocha tylko siebie, a Ciebie niszczy i rani, bo jesteś pod ręką. Odejdź, przestań się go trzymać kurczowo, zacznij żyć i swobodnie oddychać. Uwierz w siebie, w swoją siłę, i w to, że spotkasz właściwego męzczyznę, któy Cię pokocha. Powodzenia.

Dokładnie. On cię kocha. Zacznij się szanować 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona
3 godziny temu, Gość Bimba napisał:

Tak naprawdę to on już dawno od ciebie odszedł.

Teraz to on po prostu mieszka z Tobą i korzysta - ma darmową służbę, dlaczego na to tracić?

A jak finanse? Po połowie?

 

Tak po połowie. Wszystko. Ale jego stac na to, żeby mieszkać sam, dodatkowo wyprowadzając się jeszcze by zaoszczędził bo odeszłoby dużo rzeczy, które teraz musi placic a których nie musiałby nie mieszkając już ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona
2 godziny temu, Gość Iubire napisał:

Tak bardzo zajmujesz się mężem, że zapomniałaś o sobie. Tak czytałam co napisałaś, zobaczyłam takiego "osaczonego" miłością mężczyznę, któremu po prostu brakuje przestrzeni. Tak jakbyś tylko dawała nic nie biorąc. Nie ma równowagi. Ty naciskasz, on stawia opór (czysta fizyka). 

Przelej to uczucie, lub chociaż jego część, na siebie. Potraktuje siebie jak ukochane, zagubione pięcioletnie dziecko, które potrzebuje troski, uwagi i miłości właśnie. Sobą się zaopiekuj. 

Polecam Ci książkę Rewolucja miłości zaczyna się od Ciebie, Matt Khan.

Dziękuję bardzo, na pewno przeczytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bimba
13 minut temu, Gość Zagubiona napisał:

Tak po połowie. Wszystko. Ale jego stac na to, żeby mieszkać sam, dodatkowo wyprowadzając się jeszcze by zaoszczędził bo odeszłoby dużo rzeczy, które teraz musi placic a których nie musiałby nie mieszkając już ze mną...

A mieszkanie czyje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Za bardzo skupiasz się na Nim. Co by tu zrobić żeby JEMU było dobrze... A gdzie w tym jesteś TY?? Skaczesz przy nim jak przy jajku i słyszysz tylko, że masz się BARDZIEJ starać?? A On jak się stara?? Robi coś dla Ciebie żeby i tobie było dobrze?? 

Włącz tryb zlewczy na dziada i zacznij robić coś dla siebie bo inaczej skończysz na psychotropach z minusowym poczuciem własnej wartości. Jedź na wakacje sama/z siostra/z przyjaciółką/z mamą i niech sam dziad w domu siedzi jak mu źle. Chce rozwodu ... już jeden ma więc dla niego bycie w małżeństwie z kimś nie ma żadnej wartości bo szybko przychodzi mu podjęcie decyzji o rozwodzie.

Nadal będzie o nim mówił to spakuj gnojkowi walizki i za drzwi.... zobaczysz jak mu mina zrzednie i już nie będzie taki do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona
36 minut temu, Gość Bimba napisał:

A mieszkanie czyje?

Wynajmujemy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zagubiona
39 minut temu, Gość gosc napisał:

Za bardzo skupiasz się na Nim. Co by tu zrobić żeby JEMU było dobrze... A gdzie w tym jesteś TY?? Skaczesz przy nim jak przy jajku i słyszysz tylko, że masz się BARDZIEJ starać?? A On jak się stara?? Robi coś dla Ciebie żeby i tobie było dobrze?? 

Włącz tryb zlewczy na dziada i zacznij robić coś dla siebie bo inaczej skończysz na psychotropach z minusowym poczuciem własnej wartości. Jedź na wakacje sama/z siostra/z przyjaciółką/z mamą i niech sam dziad w domu siedzi jak mu źle. Chce rozwodu ... już jeden ma więc dla niego bycie w małżeństwie z kimś nie ma żadnej wartości bo szybko przychodzi mu podjęcie decyzji o rozwodzie.

Nadal będzie o nim mówił to spakuj gnojkowi walizki i za drzwi.... zobaczysz jak mu mina zrzednie i już nie będzie taki do przodu.

On uważa, ze starał się 3 lata i ze teraz ma to w dupie. Ze to ja powinnam się starać, bo to ja doprowadziłam do tej sytuacji. Ze on za długo dawał mi szansę na poprawę a za każdym razem go zawiodłam, kolejną sceną zazdrości albo ostatnie pół roku tym, ze nie wszystko zawsze robię tak jakby chciał. Ze nie można na mnie liczyć, bo moja praca jest ważniejsza niż zawiezienie go gdzies. Ogólnie pretensje i tak się to zapętliło, ze teraz ciężko z tego wyjść. Kiedyś taki nie był. Jeszcze rok temu przejmował się. Teraz sam mówi, ze ode mnie oczekuje spokoju a nawet tego nie potrafię mu dać bo codziennie pytam kiedy będzie normalnie. On siedzi sam na gorze i mówi ze tak mu dobrze i tak teraz chce. Możemy siedzieć razem ale zero czułości i głębszych rozmow. Mówi, ze ja się mam starać podwójnie bo to ja tu jestem winna i to ja chce żeby on został. To są jego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko, to co widzimy z Twojej wypowiedzi, to nie jest miłość tylko destrukcyjne uwikłanie w toksyczną relację. Dlaczego raz mówi, że kocha, potem, że nie kocha i dlaczego ciągle nie odszedł? Bo to toksyczny typ faceta. Nakręca go, że ma nad kimś władzę, gra na czyichś emocjach i kogoś od siebie uzależnił. Sprawia mu satysfakcję, bo może sobie powiedzieć: „niezależnie od tego co zrobię i jaki będę wredny czy pidły, on i tak będzie na każde moje skinienie”. Raz przyciąga, raz odpycha po to, żeby Cię zmanipulować. To jest chory związek. Sama zresztą to widzisz. Zamiast czuć się szczęśliwa, spełniona i spokojna, czujesz się wiecznie dołowana i krytykowana. Masz dwa wyjścia: albo będziesz wiecznie nieszczęśliwa albo się od niego uwolnisz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ona* będzie na każde moje skinienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×