Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Martuś_24

Brak znajomych, brak życia towarzyskiego, wstyd przed chłopakiem

Polecane posty

Gość Martuś_24

Cześć, 

jestem tutaj nowa, ale chciałam się poradzić, a bardziej wygadać. Mam 24 lata, niedawno skończyłam studia, a od prawie roku mam chłopaka. Bardzo mi na nim zależy, kocham go i chciałabym ułożyć sobie z nim życie. Dlatego też tak dołuje mnie niby błaha, a jednak dla mnie trudna sprawa. Otóż, od liceum stopniowo zaczęłam zamykać się na ludzi, czułam się gorsza, nudna, mniej fajna, zawsze starałam się być pomocna i ludzie często postrzegali mnie jako osobę zbyt miłą. Zarówno w szkole, na studiach, jak i poza trzymałam się kurczowo osób, przy których czułam się bezpiecznie, ale nigdy nie nadawałam z nimi do końca na tych samych falach. Zawsze miałam niskie poczucie wartości, stałam bardziej z boku, wstydziłam się siebie, nie mówiłam za dużo. Wszystkie sukcesy traktuję tylko jako swój fart, nie liczy się dla mnie, że skończyłam studia z wyróżnieniem czy, że dostałam pracę po pierwszej rozmowie kwalifikacyjnej. W ostatnim czasie to wszystko jest dla mnie obojętne. Czuję, że zmarnowałam sobie młodość, nie odnalazłam siebie, nie poznałam czym jest szaleństwo, prawdziwa przyjaźń. Dzisiaj jestem człowiekiem samotnym, pełnym żalu, zalęknionym, niepewnym siebie i czującym, że na nic dobrego nie zasługuję. Bardzo wstyd mi przed chłopakiem, że nie mam przyjaciół, bliskich znajomych, z którymi moglibyśmy razem spędzić czas, nie mam mu do zaoferowania fajnych, nowych znajomości. Nie czuję też, żebym miała w życiu osobę, która na prawdę mnie zna i rozumie. Podwójnie dołującym jest fakt, że mój chłopak miał przede mną dziewczynę 9 lat. byli nawet zaręczeni. Z tego, co wiem, była osobą towarzyską, miała dużo koleżanek, była pewna siebie i ogólnie no wypadam blado w porównaniu z nią. Czuję się bezwartościowa, jakby nie na miejscu przy boku swojego chłopaka. On jest silnym, mądrym mężczyzną, też ma sporo pewności siebie, wie kim jest, co robi i do czego dąży. Ja w ostatnim czasie jestem kompletnie zagubiona, nieszczęśliwa. Ostatni rok studiów był dla mnie wymagający, miałam dużo zajęć, dwie prace, projekty, przez to wszystko jakoś odganiałam od siebie złe myśli. Teraz, od kilkunastu już tygodni, nie potrafię się niczym do końca cieszyć, nie widzę sensu swojego życia ani żadnej czynności. Trochę radości sprawia mi aktywność fizyczna i właśnie spotkania z chłopakiem, ale nie chcę się uwieszać tylko na nim. Strasznie brakuje mi obecności innych ludzi w moim życiu, przyjaźni, jakiejś bratniej duszy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio śmiałam się tak szczerze, kiedy miałam dzień spokojny, bez płaczu i negatywnych myśli. Chodzę do psychologa, byłam dopiero 2 razy. Mimo, że pani psycholog jest świetna i dobrze się z nią rozmawia, jakoś nie mam motywacji do zmiany, wszystko mi jedno tak na prawdę, chociaż wiem, że tak nie powinno być i sama muszę chcieć sobie pomóc. Po prostu mi się nie chce. Najgorsze jest to, że niedługo zaczynam nową pracę i nie wiem, jak się ogarnąć, nie mam już siły i pomysłu. Wstyd mi przed chłopakiem, bo poznał pełną życia, wesołą dziewczynę, mimo, że nie miałam też wcześniej jakichś bliższych znajomych, a teraz ma mnie w najgorszej wersji. Czasem zastanawiam się, czy nie byłoby lepiej, gdyby mnie zostawił. Kompletnie na niego nie zasługuję, chociaż wiem, że on mnie kocha. Zastanawiam się, czy nie jest ze mną bardziej z rozsądku, bo ma już 30 lat i może martwi się, że gdyby mnie zostawił, to trudno byłoby mu kogoś znaleźć. Czuję się jak totalny życiowy przegryw, na prawdę. Jest ktoś może w podobnej sytuacji? Albo może ktoś, kto wyszedł z takiego doła? Tracę już nadzieję, że cokolwiek jeszcze dobrego się w moim życiu wydarzy, bo czuję, że na nic takiego nie zasługuję. Jestem słaba i beznadziejna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghosc

nie widac powodu dla ktorego ci sie tak stan pogorszyl

 

przeciez juz kilka lat temu bylas samotna

 

ciesz sie praca i chlopakiem, w pracy poznasz moze jakies nowe fajne kolezanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24

No właśnie ta odwieczna samotność zawsze mi doskwierała. Próbuję od tylu lat już odnaleźć siebie, kim jestem...dlaczego nie mogę trafić na swoich ludzi? Jestem strasznie nieszczęśliwa. Nie chcę polegać jedynie na chłopaku, bo co się ze mną stanie, jeśli nie daj Boże on zniknie? Chcę być niezależna, ale nie chcę czuć się ciągle osamotniona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NotakINie

Znam ten stan, żyję tak przez całe życie. Dobrze, że masz chociaż kogoś. Mi nie było to dane (jeszcze). Dziewczynom jest jednak łatwiej znaleźć kogoś. Nigdy nie byłem dopasowany do innych ludzi. W wieku nastoletnim znalazłem sobie zajęcia i hobby które zajmowały mi czas i wtedy niczego mi nie brakowało. W okresie studiów i po nich samotność jednak zaczęła mi to ciążyć. W moim przypadku wydaje mi się, że ludzie nie odbierają mnie jako osoby "fajnej" , a raczej jako nudnego. Jakieś tam kontakty miałem, ale też niewiele z tego wynikało. Nie mam rady, ja się przyzwyczaiłem do tego co jest. Chodzę na spacery, odwiedzam brata, udzielam się w sieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24

Jest tutaj ktoś z podobnym problemem? Jak sobie z tym poradzić? Jest to na tyle męcząca myśl, że nie daje mi normalnie funkcjonować na co dzień. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
2 minuty temu, Gość NotakINie napisał:

Znam ten stan, żyję tak przez całe życie. Dobrze, że masz chociaż kogoś. Mi nie było to dane (jeszcze). Dziewczynom jest jednak łatwiej znaleźć kogoś. Nigdy nie byłem dopasowany do innych ludzi. W wieku nastoletnim znalazłem sobie zajęcia i hobby które zajmowały mi czas i wtedy niczego mi nie brakowało. W okresie studiów i po nich samotność jednak zaczęła mi to ciążyć. W moim przypadku wydaje mi się, że ludzie nie odbierają mnie jako osoby "fajnej" , a raczej jako nudnego. Jakieś tam kontakty miałem, ale też niewiele z tego wynikało. Nie mam rady, ja się przyzwyczaiłem do tego co jest. Chodzę na spacery, odwiedzam brata, udzielam się w sieci. 

Dzięki za odpowiedź. Ja próbuję ostatnio wszystkiego. Tyle się mówi, że trzeba pokochać siebie, więc pracuję nad tym. Ale nic do mnie nie trafia, żadne książki, filmiki motywacyjne... szukam nawet pomocy w modlitwie, bo jestem osobą wierzącą, ale przecież to mi nie da przyjaciół, jeśli sama się nie postaram... jest mi strasznie źle z tym wszystkim, bo myślę, że jeśli chodzi o przyjaźń, to miałabym dużo do zaoferowania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roskosmosik 92

Ja nie miałem nigdy dziewczyny a mam już ponad 27 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emi 30

Jestes jeszcze mloda, nie masz zobowiazan, masz szanse poznac jeszcze roznych znajomych. 

Sama mialam podobnie jak Ty, niby mialam sporo znajomych, bylam lubiana ale tak powierzchownie, bez glebszych relacji i zwierzen. Nigdy nikomu nie zaufalam zeby sie otworzyc. Na ostatnim roku poznalam chlopaka, bardzo dazylam zeby nam sie zwiazek udal (sam tez tego chial bo czul sie samotny). Teraz jestesmy malzenstwem, mamy 2 dzieci. Niby jest ok, mam rodzine ale nadal czuje sie troche samotna. Znajomosci ze studiow, z pracy sie rozmyly- przez to ze byly powierzchowne, siedze teraz z dziecmi w domu i jest mi troche smutno ze nie mam kolezanek, nawet znajomych - oprocz kilku matek z parku z ktorymi sie widuje przelotem i rozmawiamy o dzieciach. Moze jak podrosna jeszcze poszaleje towarzysko;)

A Ty kochana autorko korzystaj z zycia, usmiechnij sie i idz na zumbe, wychodz ze znajomymi po pracy na piwo, na jakies spotkania firmowe, bardzo dobrze ze nie chcesz sie uwiazac tylko chlopaka. Ja tak zrobilam i zaluje mimo ze teraz mam juz swoja rodzine. Fajnie miec jakis innych znajomych. Jest jeszcze dla Ciebie szansa, wyjdz na jakis koncert z ludzmi z pracy, nawet jesli zespol do konca Ci nie odpowiada, moze w drodze powrotnej przytrafi sie jakas fajna historia, ktora umocni znajomosc z innymi.

Glowa do gory:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
9 minut temu, Gość Emi 30 napisał:

Jestes jeszcze mloda, nie masz zobowiazan, masz szanse poznac jeszcze roznych znajomych. 

Sama mialam podobnie jak Ty, niby mialam sporo znajomych, bylam lubiana ale tak powierzchownie, bez glebszych relacji i zwierzen. Nigdy nikomu nie zaufalam zeby sie otworzyc. Na ostatnim roku poznalam chlopaka, bardzo dazylam zeby nam sie zwiazek udal (sam tez tego chial bo czul sie samotny). Teraz jestesmy malzenstwem, mamy 2 dzieci. Niby jest ok, mam rodzine ale nadal czuje sie troche samotna. Znajomosci ze studiow, z pracy sie rozmyly- przez to ze byly powierzchowne, siedze teraz z dziecmi w domu i jest mi troche smutno ze nie mam kolezanek, nawet znajomych - oprocz kilku matek z parku z ktorymi sie widuje przelotem i rozmawiamy o dzieciach. Moze jak podrosna jeszcze poszaleje towarzysko;)

A Ty kochana autorko korzystaj z zycia, usmiechnij sie i idz na zumbe, wychodz ze znajomymi po pracy na piwo, na jakies spotkania firmowe, bardzo dobrze ze nie chcesz sie uwiazac tylko chlopaka. Ja tak zrobilam i zaluje mimo ze teraz mam juz swoja rodzine. Fajnie miec jakis innych znajomych. Jest jeszcze dla Ciebie szansa, wyjdz na jakis koncert z ludzmi z pracy, nawet jesli zespol do konca Ci nie odpowiada, moze w drodze powrotnej przytrafi sie jakas fajna historia, ktora umocni znajomosc z innymi.

Glowa do gory:)

Dziękuję za odpowiedź :) dokładnie o to chodzi...powierzchowne znajomości, mam wrażenie, że nikomu na mnie nie zależy. Tak bardzo chciałabym poszaleć, mieć ludzi, przy których umiem być totalnie sobą. To jest moje największe marzenie... nigdy nie marzyłam o dużych pieniądzach, niewiadomo jakiej karierze czy jeszcze innych bogactwach. Od zawsze chciałam tylko mieć prawdziwych przyjaciół i fajnych znajomych. Czy to tak wiele? Mam nadzieję, że z kimś bliżej się zaprzyjaźnisz, bo wydajesz się być bardzo fajną osobą. Może wśród znajomych mam jest jakaś godna zaufania osoba :) Zazdroszczę ludziom, którzy zaznali szczerej przyjaźni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onnnna

Rozumiem Cię w 100%. Twoja historia jest bardzo podobna do mojej, mam praktycznie te same odczucia.. Fajnie byłoby pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
1 minutę temu, Gość onnnna napisał:

Rozumiem Cię w 100%. Twoja historia jest bardzo podobna do mojej, mam praktycznie te same odczucia.. Fajnie byłoby pogadać.

Bardzo chętnie bym porozmawiała. Gdzie możemy się ewentualnie spisać? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onnnna
Przed chwilą, Gość Martuś_24 napisał:

Bardzo chętnie bym porozmawiała. Gdzie możemy się ewentualnie spisać? 

Właśnie nie mam pojęcia, a tutaj na forum nie chciałabym podawać swojego maila czy czegoś innego 😄 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jesteś introwertyczką i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
1 minutę temu, Gość onnnna napisał:

Właśnie nie mam pojęcia, a tutaj na forum nie chciałabym podawać swojego maila czy czegoś innego 😄 

I to jest ten problem :classic_biggrin:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Jesteś introwertyczką i tyle. 

Nie powiedziałabym, jestem raczej typem mieszanym. Potrzebuję ludzi, lubię spędzać z nimi czas. Bardziej niż introwertyczką, jestem osobą poblokowaną, niepewną siebie i przez to czuję trochę lęk przed ludźmi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość introwertyk z wyboru ludzi

Widzisz, ja też nie mam i nigdy nie miałem znajomych, mimo że jestem otwarty na ludzi. Też lubię ludzi i spędzać z nimi czas, problem w tym, że ludzie nie lubią spędzać czasu ze mną. Mimo że zawsze inicjuję rozmowę, to jednak nikt nie chce ze mną rozmawiać. Dziewczyny oczywiście też nie mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martuś_24
44 minuty temu, Gość introwertyk z wyboru ludzi napisał:

Widzisz, ja też nie mam i nigdy nie miałem znajomych, mimo że jestem otwarty na ludzi. Też lubię ludzi i spędzać z nimi czas, problem w tym, że ludzie nie lubią spędzać czasu ze mną. Mimo że zawsze inicjuję rozmowę, to jednak nikt nie chce ze mną rozmawiać. Dziewczyny oczywiście też nie mam...

Skąd masz takie odczucia? Na prawdę nikt nie chce z Tobą rozmawiać? Kurczę, ale rozumiem, jak może to być dołujące. Mimo wszystko bądź nadal otwarty, trafisz na swoich :) Ja muszę nad otwartością pracować, Ty ją już masz, więc połowa sukcesu za Tobą. Trzymam kciuki! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda

Hejka koleżanko😁 kurczę jestem zupełnie tym samym typem osoby, mój chłopak ma wielu kolegów a ja prawie żadnej koleżanki, kiedyś było ich sporo tez relacje się jakoś rozwiały

wszystko przez moja nieśmiałość w nowych relacjach ehh

jesli chcesz możemy pogadać🤗 pewnie znajda się jakies wspólne zainteresowania jak to między kobietami bywa 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona ona ona 30

Może macie Aspergera? Ja mam podobnie, obecnie praktycznie żadnych znajomych (choć był czas że miałam naprawdę niczego sobie życie towarzyskie, ale też po czasie okazało się to być powierzchowne), w firmie w której pracuję od dobrych kilku lat praktycznie żadnej bratniej duszy do pogadania, jestem traktowana jak zgniłe jajo, do tego szefowa mnie nie trawi. Natrafiłam na definicję Zespołu Aspergera, artykuły, filmy dokumentalne o tym zaburzeniu i podejrzewam, że ja też to mam, dlatego nie wychodzi mi z ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek

Ludzie obecnie są aspołeczni, zapatrzeni w siebie i w swoim świecie, ajfony w łapie, słuchawki na uszach, technologia zniszczyła ludzkie relacje, to nie z wami coś źle. Ja widze tą zmiane już od ponad 20 lat, dawniej ludzie pisali listy do siebie, teraz nawet nie dzwonią do siebie, to przykre. Gdzieś jeszcze są ludzie normalni i trzeba ich szukać aż się znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć, 

Wiem, że zapewne temat zamknięty, a autorka już się nie odezwie, ale..... 

Mam mega podobna sytuację. Gdy byłem dzieckiem, inne dzieciaki, mnie odrzucily. Niby przez tusze, ale byłem, cichy, nieśmiały, i mało, rozgarnięty. Pamiętam, że walczyłem o ich uwagę, starałem się być śmieszny, mądry, brakowało, mi, takiej bystrosci i wiedzy o życiu. Może nie miałem o czym opowiadać, a ciężko, gadać tylko o tym co się czyta. 

Poszedłem, do liceum i ludzie mnie ignorowali. Starali się nawiązać kontakt, nie było tak że mnie oblewali, ale nie potrafiłem się otworzyć. Byłem ciapa jak mówi mój kumpel z tamtych czasów. 

Potem studia, poznałem swoją pierwszą dziewczynę przez internet, schudłem, i miałem jakieś towarzystwo. Jak autorka, nietrwałe więzi, ale trzymałem się ich kurczowo. 

 

Spotykałem masę ludzi, ale nie potrafiłem, ich sobą zainteresować. Szli dalej. 

Dziewczynę zostawiłem, poznałem druga. Byłem na grupie terapeutyczną, działałem w wolontariacie misyjny, pomagalem w organizacji eventów, chodziłem, na treningi koszykówki, lekcje tańca. Ale nic z tego nie zostało. Przy chodziłem, brałem udział i finito. 

O nikt mi z tego nie został. To moja wina przez bycie nudnym, niczym się nie interesuje. Próbuje, ale popadam w rozpacz, kiedy nikogo nie mam. Tak się boję być sam. Bez znajomych. 

A oni ciągle odchodzą. jedna paczka się rozpadła, druga mnie odrzuciła. StwierdIli że nie mają miejsca na imprezie dla mnie, więc powiedziałem co myślę. 

Wolontariat to samo. Rozpadło, się. Plus alienowalem się. 

 

Próbuje mieć wszystko gdzieś, ale nie umiem. Chciałbym, mieć paczke znajomych. Na wyjście, piwo, zagadanie. 

A teraz siedzimy, sami z dziewczyną. Wróciliśmy z wesela, gdzie nie gadaliśmy, prawie z nikim. Nie znaliśmy nikogo bo znajoma nas wystawiła. Jakbym wiedział wcześniej nie wybrałbym się, nie znając nikogo. Było strasznie. Nie rozmawialiśmy praktycznie z nikim. Byłem wściekły, no bo tak sami siedzieć. Ile można. Mam już dosyć. Dusze się. A nie mam z kim. I wstyd mi. Bo chciałbym wyrwać gdzieś dziewczynę. Wstyd mi, że siedzimy w chałupie i wsyztsko, sami. Tak, mi głupio. 

I to niezdrowe tak tylko że sobą. Czasem nie ma o czym rozmawiać. 

Chciałbym jakaś od skocznie, żeby pogadać i po wygłupiać się, gdzieś pojechać. 

Czuje permanentna nude i boje sie, że sami zostaniemy. 

Gdy ma się grupę to jakoś raźniej i człowiek się czuje pewniejszy. I weselszy. Smutno mi bez znajomych. 

Kocham ja, po prostu przydaje się odskocznia plus czlowiem się rozwija, dowiaduje czegoś nowego. A tak to ciągle dom i dom. 

Ehhh, ja nie potrafię zagadać, jeśli nie czuje sie z kimś bezpiecznie. Muszę poznać, żeby się przekonać a nikt nie będzie czekał przecież. 

Jakoś brak motywacji do czegokolwiek. 

Nawet osiągnięcia nie cieszą. No taki jeden wielki smutek. Gdy nic się nie dzieje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kilka lat temu miałam stałą grupkę przyjaciół i chociaż nastał okres, że nie miałam partnera czułam się szczęśliwa. Do pełni szczęścia brakowało mi miłości. Gdy poznałam swojego chłopaka przeprowadziłam się o kilkaset km. Stopniowo relacje z przyjaciółmi zaczęły wygasać a tu gdzie teraz mieszkam jakoś nie udało mi się poznać bratniej duszy. Znajomości w pracy takie powierzchowne, nic poza pracą. Mój chłopak też nie ma na miejscu znajomych bo wszyscy zostali w mieście w którym studiował. Może to chodzi o wiek, im jesteśmy starsi tym trudniej kogoś nowego poznać. Przynajmniej mi, jestem typowym introwertykiem. Brakuje mi jednak spotkań ze znajomymi, rozmów itp. Też uważam, że spędzanie ciągle czasu z chłopakiem jest niezdrowe. Powyższe wpisy pokazują, że można tu natknąć się na wartościowe osoby. Jakby się komuś nudziło to ja jestem chętna do poznawania Warszawy ;)

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 9.09.2019 o 22:24, Gość onnnna napisał:

Właśnie nie mam pojęcia, a tutaj na forum nie chciałabym podawać swojego maila czy czegoś innego 😄 

Jeśli chcecie porozmawiać w trybie priv, klikacie na nick osoby i tam macie opcję "Wiadomość" (Kopertka na czerwonym tle) Wiadomość powinna być widoczna tylko dla użytkownika, którego nick wybieracie. 

Edytowano przez bacillus von glick

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po co wam znajomi? do porównywania osiągnięć i obrabiania nawzajem doopy? Bo tak teraz jest. Każdy chwile pogada, co tam robisz, co tam masz, pokaż zdjęcia, zaraz porównywanie, jak masz gorzej to cie wyśmieją, jak masz lepiej to cie potem ignorują i przestają się odzywać, no bo jak to kur'wa może być. Większość ludzi to niemiłosierne, wredne, podstępne, zazdrosne kur'wy. Jak nie potrzebują cię do chlania albo do plotek i porównywania to się nie odezwą. Tępe bydło. Ludzi na poziomie którzy mają wywalone na to co masz i co robisz, którzy chcą się kontaktować tylko bezinteresownie, ot tak bo, jest niewiele. Tępe bydło nikomu nie potrzebne. Niech się dalej lansują, porównują, skaczą po palmach czy co tam potrzebuje ich chora psychika. Większość ludzi to zyeby. Jak traficie na te 2-5% równych to gratulacje, ale to jak wygrana w loterie. Niestety trzeba do tego przywyknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, nie widzę problemu, żeby po prostu się spotkać, poopowiadać coś o sobie i zobaczyć co z tego wyjdzie. Tylko bez żadnych założeń. Trochę ludzi się tu nazbierało. Kto wie, co może z tego wyjść? 😉 Mam bardzo podobny problem, z tym że zaczynam się bardziej otwierać. Jako dziecko nie potrafiłam znaleźć sobie miejsca, bo gdy dzieci ganiały się po podwórku, ja wolałam siedzieć i szukać czegoś ciekawego w bibliotece. Nie lubiłam marnować czasu. Trochę to było niszczące, bo zawsze chciałam być najlepsza. Skoro nie miałam koleżanek, to mogę mieć chociaż dobre wyniki w nauce. Miałam jedną, która silnie się mnie uczepiła, ale według rodziców "psuła mnie". Zamiast pobiegać po lesie, siedziałam z domu. Przez to byłam troszkę grubszą dziewczyną niż inne (nigdy nie miałam nadwagi, po prostu było mnie troszkę więcej) i nie potrafiłam nawiązać szybko nowych relacji. Każda relacja rozpadała się, wraz ze zmianą szkoły. Zawsze był ktoś na jakieś wyjście z obiad, czasem piwo, ale po zmianie szkoły, trzeba było wszystko budować od nowa. Tragedia. Wiem, że mogłabym być inna, bo przy rodzinie się nie stresuję, jak ktoś mnie odbierze i wręcz codziennie jeździłabym do kogoś innego, bo lubię się śmiać, rozśmieszać ludzi, tańczyć z nimi, żartować. Ale przy "obcych" jakoś jest mi gorzej. Na studiach (kończę licencjat) musiałam radzić sobie sama, bo rodzice mnie olali. Więc znów straciłam możliwość poznania nowych ciekawych ludzi, na znanych imprezach studenckich. Albo byłam na zajęciach albo byłam w pracy. Żeby się utrzymać, wyrabiałam etat. Chodziłam jak zombie, byłam zapracowana i nieraz po prostu nie dałabym rady gdzieś iść, bo zasypiałam w autobusach. Ale robiłam co się da, naginałam rzeczywistość, żeby nie rezygnować, jak ktoś mnie gdzieś zaprosił. Teraz się kończą studia i czuję się w podobnie jak Ty Autorko. Także wszyscy tutaj mamy już jakiś punkt wyjścia, tak mi się wydaje. Podziwiam tych, co dali radę przeczytać mój esej, proszę wybaczyć, nie potrafię pisać krótko 😚

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Jeremy napisał:

Cześć, 

Wiem, że zapewne temat zamknięty, a autorka już się nie odezwie, ale..... 

Mam mega podobna sytuację. Gdy byłem dzieckiem, inne dzieciaki, mnie odrzucily. Niby przez tusze, ale byłem, cichy, nieśmiały, i mało, rozgarnięty. Pamiętam, że walczyłem o ich uwagę, starałem się być śmieszny, mądry, brakowało, mi, takiej bystrosci i wiedzy o życiu. Może nie miałem o czym opowiadać, a ciężko, gadać tylko o tym co się czyta. 

Poszedłem, do liceum i ludzie mnie ignorowali. Starali się nawiązać kontakt, nie było tak że mnie oblewali, ale nie potrafiłem się otworzyć. Byłem ciapa jak mówi mój kumpel z tamtych czasów. 

Potem studia, poznałem swoją pierwszą dziewczynę przez internet, schudłem, i miałem jakieś towarzystwo. Jak autorka, nietrwałe więzi, ale trzymałem się ich kurczowo. 

 

Spotykałem masę ludzi, ale nie potrafiłem, ich sobą zainteresować. Szli dalej. 

Dziewczynę zostawiłem, poznałem druga. Byłem na grupie terapeutyczną, działałem w wolontariacie misyjny, pomagalem w organizacji eventów, chodziłem, na treningi koszykówki, lekcje tańca. Ale nic z tego nie zostało. Przy chodziłem, brałem udział i finito. 

O nikt mi z tego nie został. To moja wina przez bycie nudnym, niczym się nie interesuje. Próbuje, ale popadam w rozpacz, kiedy nikogo nie mam. Tak się boję być sam. Bez znajomych. 

A oni ciągle odchodzą. jedna paczka się rozpadła, druga mnie odrzuciła. StwierdIli że nie mają miejsca na imprezie dla mnie, więc powiedziałem co myślę. 

Wolontariat to samo. Rozpadło, się. Plus alienowalem się. 

 

Próbuje mieć wszystko gdzieś, ale nie umiem. Chciałbym, mieć paczke znajomych. Na wyjście, piwo, zagadanie. 

A teraz siedzimy, sami z dziewczyną. Wróciliśmy z wesela, gdzie nie gadaliśmy, prawie z nikim. Nie znaliśmy nikogo bo znajoma nas wystawiła. Jakbym wiedział wcześniej nie wybrałbym się, nie znając nikogo. Było strasznie. Nie rozmawialiśmy praktycznie z nikim. Byłem wściekły, no bo tak sami siedzieć. Ile można. Mam już dosyć. Dusze się. A nie mam z kim. I wstyd mi. Bo chciałbym wyrwać gdzieś dziewczynę. Wstyd mi, że siedzimy w chałupie i wsyztsko, sami. Tak, mi głupio. 

I to niezdrowe tak tylko że sobą. Czasem nie ma o czym rozmawiać. 

Chciałbym jakaś od skocznie, żeby pogadać i po wygłupiać się, gdzieś pojechać. 

Czuje permanentna nude i boje sie, że sami zostaniemy. 

Gdy ma się grupę to jakoś raźniej i człowiek się czuje pewniejszy. I weselszy. Smutno mi bez znajomych. 

Kocham ja, po prostu przydaje się odskocznia plus czlowiem się rozwija, dowiaduje czegoś nowego. A tak to ciągle dom i dom. 

Ehhh, ja nie potrafię zagadać, jeśli nie czuje sie z kimś bezpiecznie. Muszę poznać, żeby się przekonać a nikt nie będzie czekał przecież. 

Jakoś brak motywacji do czegokolwiek. 

Nawet osiągnięcia nie cieszą. No taki jeden wielki smutek. Gdy nic się nie dzieje. 

Spokojnie, spróbujmy sobie wszyscy jakoś pomóc. Widać, że każde z nas cierpi z tego powodu. Jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują więcej czasu, żeby jakąś relacje zbudować, ale to nie oznacza, że nie potrafimy jej stworzyć. Samo to, że się jakoś na siebie wszyscy natknęliśmy myślę, że można jakoś wykorzystać 🙂 Wydajecie się naprawdę fajnymi ludźmi do rozmowy, wspólnych wyjść, po prostu do życia. Może na początku, zawęzimy obszar poszukiwań. Muminka Warszawa, ja Kraków? Jak reszta? 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, blada doopa napisał:

Po co wam znajomi? do porównywania osiągnięć i obrabiania nawzajem doopy? Bo tak teraz jest. Każdy chwile pogada, co tam robisz, co tam masz, pokaż zdjęcia, zaraz porównywanie, jak masz gorzej to cie wyśmieją, jak masz lepiej to cie potem ignorują i przestają się odzywać, no bo jak to kur'wa może być. Większość ludzi to niemiłosierne, wredne, podstępne, zazdrosne kur'wy. Jak nie potrzebują cię do chlania albo do plotek i porównywania to się nie odezwą. Tępe bydło. Ludzi na poziomie którzy mają wywalone na to co masz i co robisz, którzy chcą się kontaktować tylko bezinteresownie, ot tak bo, jest niewiele. Tępe bydło nikomu nie potrzebne. Niech się dalej lansują, porównują, skaczą po palmach czy co tam potrzebuje ich chora psychika. Większość ludzi to zyeby. Jak traficie na te 2-5% równych to gratulacje, ale to jak wygrana w loterie. Niestety trzeba do tego przywyknąć.

Przykro mi, ale niestety tak było jest i będzie, że jeśli, człowiek czuje, że nie w nosisz czegoś do jego życia, to nie będzie sobie Tobą zaorzą tak głowy. I tak ludzie mają teraz mało, czasu... 

Ludzie nie są źli, ale niestety mają swoje cele i mogą Cię poświęcić w ich imieniu, jeśli nie roku jesz dla nich znajomości. Takie życie, każdy ciągnie w swoją stronę i to jest normalne. 

 

Ja jestem z Wawki i chętnie kogoś poznam na pogadanki, piwko, bo taka samotność to męcząca już i szczerze nudna. 

 

Ja nie mam pretensji do świata za brak życia społecznego, po prostu jest mi, smutno. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie nie mam do świata żadnych pretensji o to, że czuję się samotna. Jedynie do siebie mogę mieć o to żal, bo nie wiem kiedy moje życie zaczęło się kręcić tylko wokół pracy i chłopaka.  Przeszkadza mi ten stan i chciałabym to zmienić. Nie zmienię tego narzekając  i siedząc w domu. Naprawdę Clickbait nie potrzebujesz nikogo życzliwego wokół siebie? Dla mnie to zawsze była największa wartość w życiu, mieć wokół siebie ludzi dla których jestem ważna i oni dla mnie również. Nie kasa, nie imprezy ani lans bo to jest puste, to nie daje szczęścia. Tak, ja Warszawa :)

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

A ja patrząc z perspektywy czasu nie mam poczucia straty, że mnie ominęły hordy znajomych. Dla mnie to byłoby lekko męczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×