Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Gość

Czy inni tak Wam robią?

Polecane posty

Gość Gość

Pouczaja Wasze dzieci jak już to robisz? Wchodzą w słowo. Mowa tu o małych dzieci tak 2-3 letnie, które i tak mają kłopoty żeby słuchać dłużej niż 30 sek. 

Według mnie to nie pomaga bo moje dziecko wtedy nikogo nie słucha bo ma zamieszane w glowie i to jest denerwujące. Skoro jestem i zwracam uwagę to dlaczego ktoś inny też to robi?

Jeśli mnie albo męża nie ma to rozumiem. Albo jak jest niebezpieczeństwo i jestem dalej niech wkraczają. Ale jak jestem i już tłumaczę to po co wchodzić mi w słowo? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

bo widzą ze dziecko ma cie  w d....  Pewnie  twoje dziecko  irytuje wszystkich i dlatego ludzie nie wytrzymują . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość gość napisał:

bo widzą ze dziecko ma cie  w d....  Pewnie  twoje dziecko  irytuje wszystkich i dlatego ludzie nie wytrzymują . 

To nie chodzi o to że dziecko ma mnie w dupie. Idzie np do kominka i chce się bawić łopatką od kominka a ja idę do niego i zaczynam mówić nie wolno a ktoś przychodzi i dramatyzuje że nie wolno, jak tak można itd.

Próbuje wyrywać włosy z zabawki a ja zaczynam mu mowic nie wolno bo zaraz będzie zupsute i ona przychodzi i mówi nie wolno! Zabawka będzie płakać! 

Słucha mnie ale nie jak ludzie tak robią bo nie wie co się dzieje. Za każdym razem tak jest. Ona chodzi za mną krok w krok. Idę z dzieckiem umyć ręce czy do łazienki czy gdziekolwiek a ona też idzie. Dziecko coś zaczyna kombinować i idę do niego to ona też. Tylko po to by zwracać uwagę jak ja już to robię. Zawsze reaguję, dziecko mnie slucha ale nie jak ona tak robi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

I on nie irytuje innych. Nie jest takim dzieckiem co przeszkadza. Jest po prostu małym dzieckiem. A ona psychiczną myśli że jest jego mama. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

Wtedy reagujesz i mówisz coś w stylu, jak będę potrzebowała pomocy, to poproszę. Źle się czuję, gdy chodzisz za mną krok w krok. Daj mi proszę przestrzeń, dziecku wystarczy jeden komunikat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

:To nie chodzi o to że dziecko ma mnie w dupie. Idzie np do kominka i chce się bawić łopatką od kominka a ja idę do niego i zaczynam mówić nie wolno a ktoś przychodzi i dramatyzuje że nie wolno, jak tak można itd."

Ktos się martwi o twoje dziecko  a ty jeszcze masz pretensje ? Swoją drogą jakby cie słuchało  to nikt l by nie reagował . Dzieciak ma cie głęboko  w .d... to inni reagują . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
20 minut temu, Gość Iubire napisał:

Wtedy reagujesz i mówisz coś w stylu, jak będę potrzebowała pomocy, to poproszę. Źle się czuję, gdy chodzisz za mną krok w krok. Daj mi proszę przestrzeń, dziecku wystarczy jeden komunikat. 

Dzięki masz rację. Może zadziała 

11 minut temu, Gość gość napisał:

:To nie chodzi o to że dziecko ma mnie w dupie. Idzie np do kominka i chce się bawić łopatką od kominka a ja idę do niego i zaczynam mówić nie wolno a ktoś przychodzi i dramatyzuje że nie wolno, jak tak można itd."

Ktos się martwi o twoje dziecko  a ty jeszcze masz pretensje ? Swoją drogą jakby cie słuchało  to nikt l by nie reagował . Dzieciak ma cie głęboko  w .d... to inni reagują . 

Nie ona się nie martwi ona tylko we wszystko próbuje się wciskać. Nie ma mnie w dupie bo jak pisałam, słucha tylko nie jak ona tak robi. Idę z nim rozmawiac do innego kąta czy nawet pokoju a ona za nami idzie by wchodzić mi w słowo. Ja mu mówię że zabawka będzie zepsuta i trzeba będzie wyrzucić zamiast się bawić a ona ze zabawka będzie płakać i ona też będzie smutna. Mówię jej że nie, zabawka nie będzie płakać tylko będzie zepsuta. I ona nie przestanie. Jeśli troska wygląda tak że ludzie grają na emocje dziecka to myślę że to jest chore. Syn rozumie że jak zepsuje zabawkę, to nie będzie miał. I wtedy jak ona tak przeszkadza to muszę iść z nim znowu, powtarzać mu ze zabawka się zepsuje wtedy doperio przestanie. Ale dlaczego mam tyle razy się powtarzać tylko dlatego że "martwi się"? Po co się wtrąca do tego? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama

Brakuje Ci asertywności.  W takich sytuacjach mówi się do wtracajacej osoby:"Dziękuję,  ja Krzysiowi czy Tomkowi wytłumaczę" i czekasz aż ta osoba odejdzie. Jak nie odchodzi, to kolejny raz patrząc się na nią, mówisz "dziękuję". Naucz się asertywności,  bo Twoje dziecko też będzie miało z tym problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama

Chora i frustrująca sytuacja. Rozumiem, że mieszkacie z kimś ze starszego pokolenia, bo argument "zabawka będzie płakać" to klasyk naszych babć :). Koniecznie bądź asertywna, być może ta osoba myśli że robi dobrze. Jasno powiedz, że przepraszasz, ale to moment dla MATKI i dziecka i dziekujesz za pomoc, ale nie trzeba. Powtórz 3x jeśli to konieczne, bo w końcu dziecko nikogo nie będzie słuchać. Trudno, będzie pewnie foch, a potem drugi i trzeci ale w końcu człowiek się ugryzie w język zanim się wtrąci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Masz rację. Pracuje nad tym by być bardziej asertyena ale myślałam że komunikaty typu "nie, nie masz racji" powinno być wystarczające. Nie mieszkamy razem. Widujemy się parę razy w miesiącu. 

I nie dość że ona się czuje rodzicem trzecim ale wczoraj mówiła mojemu dziecku "mamusia" mówiąc o sobie. Więc może to że ona nie trzyma się swojej roli też gra rolę w tym że denerwuje mnie to co robi. Mój tata znowu raz coś powiedział ajal mówiłam że ja jestem od tego by pouczać, to od tego czasu ani razu nie wtracał sie. Powiedziałam kiedyś też wprost że zwracam dziecku uwagę i nie potrzebuję w tym pomocy ale nic kompletnie nie dociera. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama
2 minuty temu, Gość Gość napisał:

Masz rację. Pracuje nad tym by być bardziej asertyena ale myślałam że komunikaty typu "nie, nie masz racji" powinno być wystarczające. Nie mieszkamy razem. Widujemy się parę razy w miesiącu. 

I nie dość że ona się czuje rodzicem trzecim ale wczoraj mówiła mojemu dziecku "mamusia" mówiąc o sobie. Więc może to że ona nie trzyma się swojej roli też gra rolę w tym że denerwuje mnie to co robi. Mój tata znowu raz coś powiedział ajal mówiłam że ja jestem od tego by pouczać, to od tego czasu ani razu nie wtracał sie. Powiedziałam kiedyś też wprost że zwracam dziecku uwagę i nie potrzebuję w tym pomocy ale nic kompletnie nie dociera. 

Poprawiaj te "mamusie" za każdym razem na właściwą formę, bo to że się babom granice zacierają i tęsknią za mamusiowaniem, to nie znaczy że mają dziecku wodę z mózgu robic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość may

Mi też rodzina wchodzi w słowo i mówi to samo albo, co gorsza, coś innego. Najgorzej, że nie przetlumaczysz. Pokolenie rodziców jest niereformowalne. Pozostaje walenie głową w mur albo ograniczenie kontaktów, ale ja nie popieram takich radykalnych rozwiązań w drobnych sprawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
44 minuty temu, Gość Mama napisał:

Poprawiaj te "mamusie" za każdym razem na właściwą formę, bo to że się babom granice zacierają i tęsknią za mamusiowaniem, to nie znaczy że mają dziecku wodę z mózgu robic.

Robie tak. Potem narzeka do mojego męża że jestem nie miła i on nie wierzy że mowi takie rzeczy. Oni co chwilę mówią że jest matką razem z teściem

44 minuty temu, Gość may napisał:

Mi też rodzina wchodzi w słowo i mówi to samo albo, co gorsza, coś innego. Najgorzej, że nie przetlumaczysz. Pokolenie rodziców jest niereformowalne. Pozostaje walenie głową w mur albo ograniczenie kontaktów, ale ja nie popieram takich radykalnych rozwiązań w drobnych sprawach.

No właśnie ale jest takie przysłowie po angielsku "death by a thousand paper cuts". Później jest tylko wielki żal i to nie jest drobne bo im więcej syn rozumie co się do niego mówi, tym bardziej podwazaja i wtracaja się. Było źle, polepszylo się jak ograniczenie kontaktów było i jak widzimy się częściej niż raz na dwa tyg to jest bardzo źle. Nawet mąż teraz mówi że niepotrzebnie do nich jeździmy o on też się denerwuje. Syn mówi że czegoś nie chce robić - tulic się, iść na kolanach, dać piątkę - a oni próbują na siłę. Już tyle razy mówiliśmy żeby szanowali tego co mówi bo jest komunikatywny i wyraźnie mówi że nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iubire

A propos "Nie masz racji", wiesz że każdy ma swoją, najmojszą? Większość z nas automatycznie reaguje oporem jak chcemy udowadniać swoją rację. To sytuacja "wygrany- przegrany". A kto lubi czuć się przegrany? 

Zamiast tego mów o sobie. Ja uważam inaczej, ja czuję tak i tak, ja lubię/wolę zrobić to po swojemu. Czuje się niekomfortowo gdy tak robisz/mówisz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
32 minuty temu, Gość Iubire napisał:

A propos "Nie masz racji", wiesz że każdy ma swoją, najmojszą? Większość z nas automatycznie reaguje oporem jak chcemy udowadniać swoją rację. To sytuacja "wygrany- przegrany". A kto lubi czuć się przegrany? 

Zamiast tego mów o sobie. Ja uważam inaczej, ja czuję tak i tak, ja lubię/wolę zrobić to po swojemu. Czuje się niekomfortowo gdy tak robisz/mówisz. 

Tak rozumiem Cię ale bardziej mi właśnie chodzi o takie teksty jak mówiłam wcześniej. Mówiła że zabawka będzie płakać, ja mówię że nie, nie będzie płakać. Mówi że liść będzie płakać jak syn będzie dmuchać czy głaskać. Mówię że nie, liście nie płaczą. Ja mówię że nie może jeść 8 kawałków ciasta a ona mówi że może jeszcze jeden kawałek albo że będzie gruby. Mówię nie, nie może jeść więcej albo że brzuch będzie boleć. 

Tak miałam na myśli jak mówiłam teksty typu nie masz racji. Każdy ma swoją. Zgadzam się jak najbardziej ale nie mówię mu ze będzie gruby jak tak robi, czy to będzie płakać czy tamto. Mówię mu wprost jak jest a nie jakieś wymyślone. Coraz bardziej mnie zaskakuje swoimi tekstami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goosc

Tak. Mamy takie "mundre" otoczenie.

Co prawda, nikt nie podaje się za mamusię moich dzieci, ale notorycznie wmawiają mojemu dziecko, ze brat cioteczny X to wujek.  I jeszcze fochy strzelają, gdy poprawiam i tłumaczę dzieciom, że X to X bo to ich brat cioteczny a nie jakiś wujek.

Tak, też wchodzą w słowo a potem foch, bo ja i mąż tłumaczymy dzieciom nadal prawidłowo a nie wg czyjegoś widzimisię. Bo niektórym ludziom wydaje się, ze oni wiedzą lepiej i skoro tak rzekli to ma tak być, a tu zdziwienie bo my od razu na swieżo mowimy dziecku, ze to nie prawda bo jest tak i tak, i babcia/ciocia/wujek się mylą/żartują/kłamią.

Nikomu nie dajemy podwazac.swojego autorytetu u dzieci, bo beda mialy chaos informacyjny. Tobie tez to radzę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×