Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

zauważyłyście, że najbardziej zadowolone z klitek w mieście, malutkich mieszkań są osoby, które wyrwały się z zapadłej wsi?

Polecane posty

Gość gość

one gotowe mieszkac przy ruchliwej wylotówce lub jakimś wielkim rondzie i miec widok na same mury, metraż w porywach do 45-50 metrów byleby tylko na wieś nie powrócić. a gdzie komfort zycia na codzien?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Powiedz prosze ile metrow ma twoj apartament w Warszawie 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

komforta to ja se mam, ja se  do galeri póda. Tam w budynku wodospad maja i drzewa - takie dziwy -ło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiss

Nie, jakoś tego nie zauważyłam. Moja rodzina od pokoleń żyje w mieście, przeprowadziłam się ze 100m2 na 48m2 i to 48m2 to dla mnie za dużo. Ale jak będę miała rodzinę, będzie o.k.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18 minut temu, Gość Gość napisał:

komforta to ja se mam, ja se  do galeri póda. Tam w budynku wodospad maja i drzewa - takie dziwy -ło

HAHAHA a jok! nakupi na promocji tego i łowego, powieze na wieś pod Białystuk i gały im na wierch wyjdo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja mam 60m2 i mi mało, ale chociaż kredytu nie muszę spłacać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nnn

Ale zawiść, jad tu się sączy. Leczycie swoje kompleksy?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie zauwazylam takiej durnej zaleznosci a jestem ze wsi. Jesli ktos z moich znajomych wyprowadzil sie do miasta to albo do wiekszego mieszkania albo na jakies nowe osiedle domkow. Kawalerki przy ruchliwej ulicy raczej na etapie studiow ludzi zadowalaly. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
33 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja mam 60m2 i mi mało, ale chociaż kredytu nie muszę spłacać. 

Wiele dałabym za to, by mieć w Warszawie 60mkw bez kredytu, lucky You. A masz chociaż fajną okolicę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewa

A co w tym dziwnego? W mieście jest ogrzewanie, ciepła woda, w starszych budynkach nawet zsyp śmieci na korytarzu. Na wsi trzeba palic w piecu, dbac o podwórko.

W mieście wszędzie blisko,  sklepy, restauracje, kino,  biblioteka. Wystarczy mały metraż, bo w domu rzadko się przebywa.  Zwykle większość czasu spędza się w pracy, później zakupy, sprzatanie, gotowanie i spać. Gdy zamarzy się rozrywka,  to w minutę, w necie znajdzie się ciekawe wydarzenie czy miejsce na mieście.  

Po co wielkie metraże? By mieć więcej obowiązków?  Więcej sprzatania? Większe rachunki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona28

Mam klitkę 45 m na warszawskiej ochocie, co prawda w ładnej zielonej okolicy i blisko centrum ale na kredyt.

I tak, bardzo się cieszę z tej klitki bo pochodzę z zapadłej wsi i znam ciężar takiego  życia.

I to niby czyni mnie jakimś gorszym człowiekiem?

Współczuje ci autorko kompleksów i wąskich horyzontów myślowych. Jak widać urodznie jako "miastowa" należy do twoich głównych życiowych osiągnięć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
12 minut temu, Gość Ona28 napisał:

Mam klitkę 45 m na warszawskiej ochocie, co prawda w ładnej zielonej okolicy i blisko centrum ale na kredyt.

I tak, bardzo się cieszę z tej klitki bo pochodzę z zapadłej wsi i znam ciężar takiego  życia.

I to niby czyni mnie jakimś gorszym człowiekiem?

Współczuje ci autorko kompleksów i wąskich horyzontów myślowych. Jak widać urodznie jako "miastowa" należy do twoich głównych życiowych osiągnięć

dlaczego urodzenie jako miastowa? jestem ze wsi! mieszkam w miescie od 10 lat i to wszystko.  ja po prostu chciałabym mieszkać na wiekszym metrażu. Nie dla mnie ścisk i klaustrofobiczne klity. Coś za bardzo nadinterpretujesz. moi znajomi pobudowali domy pod miastem, bo mieli mieszkania po rodzinie ktore spienięzyli. tego zazdroszcze miastowym, masz racje. a co w tym złego ze równam do góry a nie do dołu, chce brac przykład z zamoznych a nie z tych, kotrym wystarczy byle pokoik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
29 minut temu, Gość gosc napisał:

dlaczego urodzenie jako miastowa? jestem ze wsi! mieszkam w miescie od 10 lat i to wszystko.  ja po prostu chciałabym mieszkać na wiekszym metrażu. Nie dla mnie ścisk i klaustrofobiczne klity. Coś za bardzo nadinterpretujesz. moi znajomi pobudowali domy pod miastem, bo mieli mieszkania po rodzinie ktore spienięzyli. tego zazdroszcze miastowym, masz racje. a co w tym złego ze równam do góry a nie do dołu, chce brac przykład z zamoznych a nie z tych, kotrym wystarczy byle pokoik?

chcesz wiecej, to nie strzęp  geby7 na forum , tylko pracuj wiecej, albo szukaj bogatego chłopa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość gosc napisał:

dlaczego urodzenie jako miastowa? jestem ze wsi! mieszkam w miescie od 10 lat i to wszystko.  ja po prostu chciałabym mieszkać na wiekszym metrażu. Nie dla mnie ścisk i klaustrofobiczne klity. Coś za bardzo nadinterpretujesz. moi znajomi pobudowali domy pod miastem, bo mieli mieszkania po rodzinie ktore spienięzyli. tego zazdroszcze miastowym, masz racje. a co w tym złego ze równam do góry a nie do dołu, chce brac przykład z zamoznych a nie z tych, kotrym wystarczy byle pokoik?

Cóż. Dom w mieście, na jakimś spokojnym osiedlu, ale dobrze skomunikowanym, to byłoby marzenie. Niestety nie odziedziczyłam takiego domu. Nie lubię życia na wsi, choć się na niej wychowałam. Nie lubię wiejskiej mentalności, ludzi, którzy tam zostali, choć jeszcze kilka lat temu to byli moi znajomi to teraz grill czy ognisko dwa razy do roku mi wystarczają jako podtrzymywanie kontaktu. Uwielbiam moją klitę w mieście. To, że wypad do knajpy to chwila moment, to że pracy zgodnej z wykształceniem szukałam tydzień, że mam pieniądze na ciuchy, kosmetyki, bibeloty i na citybreak weekend. Lubię bliskość parku, ale i basenu i teatru. Kocham to, że sprzątanie to chwila moment, a wiosenne mycie okien to jedno popołudnie max. 2h, a nie cały rytuał na co najmniej dwie soboty jak w moim wielkim wiejskim rodzinnym domu. Tak wyrwałam się z zapadłej wiochy i jestem mega zadowolona. Może kiedyś zdecyduję się na dom, ale na razie jestem zdecydowana na życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A ja zauważyłam inaczej, że do domku, domeczku za miastem, osiągniętego za kazdą cenę, dążą kobiety z gruntu nieciekawe. Ani praca nie za ciekawa, hobby im brak, przyjaciółek też nie mają(bo po co? tylko na jej męża czychają)to chociaż mają 'dumecek' i mogą już latać na szmacie od świtu do zmierzchu. No bo w domku zawsze jest coś do roboty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 godziny temu, Gość gość napisał:

Wiele dałabym za to, by mieć w Warszawie 60mkw bez kredytu, lucky You. A masz chociaż fajną okolicę?

Taka se... Bez szału ale dostałam za darmo więc nie mam co narzekać. Samej nigdy nie byłoby mnie stac. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Od pokoleń mieszkam we Wrocławiu, mam klitkę 50 metrów po babci. Na ostatnim roku studiów mieszkałam z mężem w dużym domu jego rodziców 15 km pod miastem, bo ci akurat wyjeżdżali na rok. Koszmar! Masa czasu wsadzonego w dbanie o trawnik i sprzątanie wielkiej chałupy, jak się coś skończyło po 20 to w okolicy wszystkie sklepy ( czyli całe 2;)) pozamykane, dojazdy  zajmowały godzinę, bo wlot do miasta zakorkowany od 6.30. Na basen, do lekarza czy większe zakupy i tak trzeba było jeździć do Wro. 

Zdecydowanie wolę moje 50 metrów:) Jeśli kiedyś zdecyduję się na drugie dziecko to kupię większe mieszkanie a to wynajmę ale na pewno nie wybuduję domu pod miastem. Nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
6 godzin temu, Gość gość napisał:

one gotowe mieszkac przy ruchliwej wylotówce lub jakimś wielkim rondzie i miec widok na same mury, metraż w porywach do 45-50 metrów byleby tylko na wieś nie powrócić. a gdzie komfort zycia na codzien?

Nie zauważyłam takiej zależności. Urodziłam się w mieście, całe życie mieszkam w mieście i mi dobrze w mojej klitce tutaj 😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emilka
6 godzin temu, Gość gość napisał:

one gotowe mieszkac przy ruchliwej wylotówce lub jakimś wielkim rondzie i miec widok na same mury, metraż w porywach do 45-50 metrów byleby tylko na wieś nie powrócić. a gdzie komfort zycia na codzien?

 

1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

A ja zauważyłam inaczej, że do domku, domeczku za miastem, osiągniętego za kazdą cenę, dążą kobiety z gruntu nieciekawe. Ani praca nie za ciekawa, hobby im brak, przyjaciółek też nie mają(bo po co? tylko na jej męża czychają)to chociaż mają 'dumecek' i mogą już latać na szmacie od świtu do zmierzchu. No bo w domku zawsze jest coś do roboty

Ludzie dajcie spokój. Co jest złego w tym że jakaś dziewczyna z prowincji lubi klitkę w mieście, a inna, rzekomo nudna lubi mieć domek. 

Serio będziecie się teraz obrzucać z tego powodu uszczypliwościami? Gdzie by człowiek nie mieszkał, czego by nie jadł, jakby nie żył to trzeba się tego uczepić i obrażać? To jak mieszkać i jak żyć żebyście się nie nabiału z kogoś? Ja mam 2 pokoje we Wrocławiu, w centrum i mi tu dobrze czy trzeba mnie za to jechać? Moja przyjaciółka ma mały dom pod miastem i wcale nie jest nudna, durna ani na mopie nie lata 24h. 

Ogarnijcie się z tym jadem. Wystarczy, że małpy z Wiejskiej go sączą bezustannie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Zauważyłam, że zadowolone są takie, które się w podobnych klitkach wychowały. Mentalność niewolnika po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

A ja zauważyłam inaczej, że do domku, domeczku za miastem, osiągniętego za kazdą cenę, dążą kobiety z gruntu nieciekawe. Ani praca nie za ciekawa, hobby im brak, przyjaciółek też nie mają(bo po co? tylko na jej męża czychają)to chociaż mają 'dumecek' i mogą już latać na szmacie od świtu do zmierzchu. No bo w domku zawsze jest coś do roboty

Masz bardzo waskie horyzonty myślowe. Pociesza się dalej. Moje dwie znajome po medycynie, zaiste na bank nieciekawe i nudne osoby 😄 też chciały mieć dom pod miastem i mają. Tylko trzeba mieć więcej niż dwa zwoje pod czaszunią i znaleźć dom w miejscowości blisko dzielnicy gdzie się ma pracę. W jej przypadku gdzie się ma szpital. Jesteś głupia i tyle 🙂 na pewno kilka leveli poniżej moich znajomych z domkami pod miastem :l

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Zauważyłam, że zadowolone są takie, które się w podobnych klitkach wychowały. Mentalność niewolnika po prostu.

Mój mąż taki jest. Wychował się na 45 metrach w 5 osób i uważa że "nic się nikomu nie stało", mi by się stało. Odwiezliby mnie w kaftanie. Mieszkałam całe życie w domu, tzn.na jednym piętrze domu, liczącym 75 metrów i dla mnie to dobry metraz. Własny ogród, altanka, bezcenne. Spokojna okolica. Teraz z konieczności (w Bieszczadach ciężko o pracę) mieszkam w stolicy i po kilku ładnych latach mam miasta po prostu dosyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 godziny temu, Gość Gość napisał:

Mój mąż taki jest. Wychował się na 45 metrach w 5 osób i uważa że "nic się nikomu nie stało", mi by się stało. Odwiezliby mnie w kaftanie. Mieszkałam całe życie w domu, tzn.na jednym piętrze domu, liczącym 75 metrów i dla mnie to dobry metraz. Własny ogród, altanka, bezcenne. Spokojna okolica. Teraz z konieczności (w Bieszczadach ciężko o pracę) mieszkam w stolicy i po kilku ładnych latach mam miasta po prostu dosyć. 

Ja cie rozumiem, ciasnota jest nie do wytrzymania, ale ja osobiście rozumiem też ludzi lubiących mieszkać w centrum miasta w bloku i wcale się nie dziwię temu tak jak wielce dziwi się autorka. Ja się przeprowadziłam z domu z ogrodem na przedmieściu do mieszkania i bardzo sobie cenię, bardzo, bardzo fakt, że wychodzę z mieszkania i wszystko mam pod nosem na wyciągnięcie ręki. To jest wspaniałe. Mieszkając z rodzicami jako panna no powiedzmy, że jeszcze bawiły mnie notoryczne dojazdy wszędzie, ale teraz gdy mam męża, dziecko, pracę i tyle na głowie to szlag by mnie na to trafiał. Wiem, że będę musieć się wyprowadzić z mieszkania do domu gdyż przemiotów przybywa i miejsca brak, ale już drżę na samą myśl odizolowania od miasta. Nienawidze dojeżdżać wszędzie. Tutaj zachoruję przykładowo i mam lekarza na sąsiedniej ulicy i idzie się tam ze 4 minuty. Mogę iść do sklepu o 6 rano lub o 22 i wszystko pod nosem. Nie muszę planować zakupów z notesem i trząść sie że czegoś mi zabraknie. Kiedyś zapomniałam dziecku wziąć kapci do przedszkola też 5 minut mi zajęło donieść je spowrotem. To są tylko przykłady a mam takich setki. Dziecko schodzi na dół i ma zawsze jakieś  towarzystwo. Wiem, że mieszkając poza miastem nie będzie tak różowo pod wieloma względami i się martwię, bo pamiętam jak to było jak mieszkałam z rodzicami na przedmiesciu a wcale nie była to żadna tam wieś zabita dechami, a jednak było tam tylko pare spożywczaków a szkoły były oddalone 1,5 km, 2 km. Wszystkie załatwienia, z każą pierdołą trzeba było jeździć do miasta. Nie wyobrażam sobie takiej upierdliwości mając dziecko. Dlatego nie bardzo wiem o jakim rzekomym komforcie autorka mówi. Każdy słowo komfort rozumuje inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgtg
12 godzin temu, Gość gość napisał:

one gotowe mieszkac przy ruchliwej wylotówce lub jakimś wielkim rondzie i miec widok na same mury, metraż w porywach do 45-50 metrów byleby tylko na wieś nie powrócić. a gdzie komfort zycia na codzien?

Dziwne to jakieś, serio myślisz, że w mieście to tylko klitki pry rondzie z widokiem na mur?

I że w mieście nie ma komfortu życia?  A co rozumiesz przez tenże komfort, hę?

Ja w wieku 19 lat wyjechalam ze wsi takiej poniżej tysiąca mieszkanców, na studia dziennie do miasta150- 200,000 mieszkańców.  moi rodzice mieli, no nadal mają, dom o metrażu około 160 metrów; mieszka z nimi nadal moj brat, ale to nieważne; w mieście studenckim poznalam  chlopaka, obecnie od wielu lat mego męża (no ale nie poznałam go ot, tak , od razu oczywiście). mąż  jak go poznalam, mieszkal z rodzicami i jego siostrą w duzym mieszkaniu w kamienicy, ok 80 metrowe.

od dawna mąż i ja i nasze dziecko mieszkamy w innym mieście, znacznie większym. Nasze mieszkanie ma 64 metry kw, 3 pokoje w tym jsalon jest spory, i kuchnia też  na pewno mała nie jest. widok z okien salonu i jenej sypialni mamy na piękny park. ja mam do pracy 15 minut spacerem,  mąż 20 minut samochodem i on odwozi dziecko do szkoly.  wszędzie mamy blisko - fitness klub gdzie chodzę na jogę i pilates mam tez 15 minut  na pieszo tlyko w inną stronę niż praca. wielki market by zrobić zakupy - niecale 5 minut. ogólnie  do centrum -  jakieś30 minut pieszo w ramach spaceru albo jak np idziemy do restauracji (dużo  rodzinnie hdozimy bo lubimy), autem dojedzie się tam w ok 10 minut, zalezy od pory dnia itd...

Mam super, i nie tęsknię za tym wielkim domem i obowiązkami oraz niedogodnościami z nim związanymi, ani torchę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Ale to jest prawda, że do domków wiele kilometrów za miastem ciągnie tylko ograniczone ...ki, które nie mają hobby ale za to mają upośledzenie umysłowe i wąskie horyzonty myślowe.One i tka potem beczą, że ludzie są chamscy i trzeba mnóstwo sprzątać XD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Boże święty... Jakie wy macie w życiu problemy. Wy jesteście podobne do niektórych osób z mojej pracy z którymi wytrzymać się nie da..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 22.10.2019 o 19:16, Gość Gość napisał:

Masz bardzo waskie horyzonty myślowe. Pociesza się dalej. Moje dwie znajome po medycynie, zaiste na bank nieciekawe i nudne osoby 😄 też chciały mieć dom pod miastem i mają. Tylko trzeba mieć więcej niż dwa zwoje pod czaszunią i znaleźć dom w miejscowości blisko dzielnicy gdzie się ma pracę. W jej przypadku gdzie się ma szpital. Jesteś głupia i tyle 🙂 na pewno kilka leveli poniżej moich znajomych z domkami pod miastem :l

Zakładanie, że ktoś jest ciekawy tylko dlatego, że ukończył jakieś studia, to dopiero bieda umysłowa 😄 I to taka z prlowskiej wsi lat 50. Kolegujesz się z nimi dlatego, że to lekarki? Czy że mają domeczki na wygwizdowie i żyją w rytmie robota-domeczek. Bo na to wygląda. Jejku, aż się musiałaś podeprzeć koleżankami, ciekawe czemu nie sobą?Jeśli koleżanki są podobne tobie, to raczej nigdy nie doścignę waszego poziomu, bo ekspedycje na dno rowu mariańskiego są nieczęsto organizowane 😘  No chyba, że te "znajome" to wytwór twojej wyobraźni i bólu tyłka, bo na medycyne ci brakło punktów albo kasy, bądź też same zainteresowane nie wiedzą, że jesteście koleżankami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Zacznijmy od tego, że coraz rzadziej można spotkać "zapadłą wieś". I według mnie coraz więcej osób ucieka z miasta właśnie na tę wieś. Odwrotnej tendencji nie zauważyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×