Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Hej, to ja.

Problemy małżeńskie po 30-stce.

Polecane posty

Gość Hej, to ja.

Cześć wszystkim, nie wiem czy ten temat kogoś zainteresuje, czytam tu o różnych problemach w małżeństwie ale każdy jest inny. Jakoś nie potrafię dopasować ich do swojego. Zatem zainteresowanych zapraszam do czytania i odpowiadania.

Z moją żoną jesteśmy parą od 17 lat. Była i jest moją jedyną kobietą. Jakoś wcześniej się w żadnej nie zakochałem. Trudno mi było ją zdobyć, jest i była bardzo atrakcyjna ale to nie to decydowało o moich uczuciach do niej. Zakochałem się bo odkryłem w niej "coś". Jednak szybko okazało się że ona potrzebuje atencji innych facetów, szkoła średnia, wyjazdy z kimś na jakieś przejażdżki, ktoś miał fajne auto i to się jej podobało. Studia, ja na wyjeździe, bardzo mało się integrowałem z ludźmi bo uważałem że powinienem tylko na nią czekać i na weekend wrócić do niej. Jak się potem okazało ona nie próżnowała, była z kimś w restauracji na obiedzie, potem jeszcze coś innego. Nie wpuszczałem tego do głowy, jakoś to sobie tłumaczyłem, w końcu to ta jedyna. 5 lat nauki, mnóstwo okazji, dziewczyny które się mną interesowały były odsyłane z kwitkiem. Po studiach oświadczyłem się. Wzięliśmy ślub, pierwsze dziecko, było fajnie. Ja mocno poświęcałem się pracy, nie wydawałem nic na swoje przyjemności, potem drugie. Żona zawsze miała swoje pieniądze, ja tylko wspólne. Zero spotkań z kolegami na piwo, nic. Potem drugie dziecko, dalej to samo, żona przepuszczała wszytsko, ja nic. Pewnego dnia odkryłem że ona ma kontakty ze swoim byłym facetem. Pojechałem, dałem mu w mordę ale to i tak sytuacji nie zmieniło. Nie wiem jakie to były kontakty ale co sobie może ktoś pomyśleć jak druga strona ma tajemnice? Dobra, dalej udaję że nic się nie stało, udało się odłożyć trochę kasy, kupuje mieszkanie, remontuje i sprzedaje. Żona zainteresowała się raz tym jak idzie remont. Jak trzeba było mieszkanie posprzątać i przygotować do sprzedaży to ona musiała jechać do teściów z dziećmi na weekend więc zrobiłem to sam. Mieszkanie sprzedane, zysk dobry. 30% odpalam dla niej, ona wszystko przepuszcza na nie wiem co. Potem ja zaczynam pić, wszystkie stare zadry kumulują się w mojej głowie, nie myślę racjonalnie. Są częste awantury. Ja w robocie a ona na wol;nym, całe dni spędza na telefonie na FB. W...ia mnie to już maksymalnie. Jednego dnia mówię że albo mi pokaże co ma w tym telefonie albo się rozstajemy. Ona pakuje się, bierze dzieci i wychodzi. Ja w złości mówie że w takim razie niech wypierdala. Potem długi okres wzjamnego gniewania się. Po pół roku uzmysławiam sobie że jednak chcę być tylko z nią. Ona mi mówi że nie jestem już jej rodziną i na chwilę obecną już zaplanowała święta z innymi osobami, beze mnie. Ja czuję jeszcze to uczucie, nie byłem z kobietą już bardzo długo, a facet tego potrzebuje. Tylko że mnie nie kręcą inne znajomości. Co mam dalej robić? Ona o niczym mi nie chce mówić, pyta się tylko czy już zapłaciłem na dzieci albo czy dołożę coś ekstra na zakupy dla dzieci. Wiem że zrobiłem swoje błędy, piłem, nie wziąłem kredytu na dom bo myślałem że sam na niego zarobię. Tylko że nigdy nie miałem wsparcia. Nawet jak prosiłem żeby mnie zastąpiła w pracy jak byłem chory to nigdy się nie zgodziła. Dalej wierzę w ten związek, ale czuje że ona nie. Boje się składać wniosek o rozwód bo wtedy ją skrzywdzę, zmarnuje czas który mi poświęciła. Ale z drugiej strony mam 5 lat, problemy ze snem, cały czas myślę o tym jak to źle zrobiłem. Już nie wytrzymuje psychicznie. Nie ma tu żadnych rozmów, ona zabrania mi kontaktu, jedynie tyle kto ma odebrać dzieci ze szkoły i jakie lekcje z nimi odrobić. Wiem że uważa się za atrakcyjną, ciągle wstawia zdjęcia swojej buzi na FB. Udaje albo jest szczęśliwa. Ja nigdy nie chciałem atencji innych, potrzebowałem tylko jej. Święta już zaplanowane beze mnie,  miesiące naprzód. Co dalej robić? Jak sobie to poukładać w głowie? Ona nawet nie pamięta o moich urodzinach, na gwiazdkę zapomniała kupić prezentu.  Ja dawałem tyle ile mogłem. Co radzicie? Facet nie rozumie kobiety więc może to ja jestem tym głupim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala

zadbaj o swoją psychikę. miej godność chociaż raz. Odetni się od niej. Naprawdę masz prawo do szczęścia, po rozwodzie do siebie dojdziesz i bedziesz jeszcze szczęśliwy. Idź do psychologa, ale naprawdę nie próbuj tego związku ratować. Nie wyobrażam sobie tak traktować mojego męża... Ktoś kto kocha tak nie robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zacznij swoje życie od nowa. Bez niej. Nie ma już Was. To co opisujesz, to nie są już problemy małżeńskie tylko problemy po ustaniu małżeństwa. Nie dobraliście się. Nie pasujecie do siebie. Im szybciej weźmiesz rozwód, tym szybciej będziesz mógł zacząć swoje nowe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak myślę

Tak, ten układ w małżeństwie od początku był chory: ona miała własne pieniądze a Twoja kasa była wspólna. Ale nawet nie o to chodzi. Wszystko co opisałeś nie trzyma się kupy i myślę, że lepiej się rozstać i zacząć od nowa niż tkwić w tym chorej relacji. Przykro mi za szczerość bo wiem, że czasem boli ale wierzę, że dasz radę. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej, to ja.
41 minut temu, jokata napisał:

Zacznij swoje życie od nowa. Bez niej. Nie ma już Was. To co opisujesz, to nie są już problemy małżeńskie tylko problemy po ustaniu małżeństwa. Nie dobraliście się. Nie pasujecie do siebie. Im szybciej weźmiesz rozwód, tym szybciej będziesz mógł zacząć swoje nowe życie.

Ale ja nigdy nikogo nie kochałem, chodzi mi o kobiety. Boję się tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Gość Hej, to ja. napisał:

Ale ja nigdy nikogo nie kochałem, chodzi mi o kobiety. Boję się tego.

Każdy się czegoś boi. Wiesz, że z nią już nie będziesz. To chcesz do końca życia tkwić samotnie i rozpamiętywać? Otrząśnij się. Zacznij znowu żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak myślę

Autorze Ty nie boisz się miłości, boisz się zaufać nowej kobiecie i pewnie tak będzie przez dłuższy czas. Ale nim zaczniesz układać sobie życie na nowo trzeba pozałatwiać wszystkie sprawy i ten rozdział życia uznać za zamknięty. Zrób to powoli, spokojnie a potem jak wszystko się już wyprostuje nie zamykaj się w samotności na resztę życia bo nie warto. Wierzę, że jako facet poradzisz sobie. Trzymaj się choć wiem, że Ci ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Nie można uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby bo kiedy coś pójdzie nie tak, to człowiek czuje się wrakiem, traci poczucie własnej wartości i jego świat się kończy. U Ciebie chyba jest teraz taka sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teddy

Już pozamiatane- od początku byłeś tylko zapchaj dziurą i nudnym bankomatem. Zresztą każda kobieta z czasem tak samo Cię potraktuje, jeśli tak będziesz się zachowywał.

Poszukaj w Internecie treści o red pill - rozbuduj siebie. Teraz jesteś od swojej żony uzależniony emocjonalnie, a ona na bank przyprawiła Ci rogi i to wielokrotnie. 

Jak się ogarniesz to jeszcze kawałek życia przed Tobą, ale najpierw poznaj siebie. Zajmij się sobą, jakieś hobby, spacer. Idź w końcu na piwo z kolegami.

Nie wiem, ile masz lat, ale facet może mieć nawet 50 lat i mieć powodzenie, a Twoja żona to już będzie przechodzony towar z dużym przebiegiem.

Zadbaj o siebie i swoje zdrowie psychiczne. I przestań jej dawać pieniądze za darmo. Ma ręce to niech idzie do pracy. O dzieci dbaj, kupuj sam co im potrzeba i zachowaj rachunki dla sądu na przyszłość. Nie daj się jej sprowokować do wybuchu złości. Na spotkaniach z nia miej zawsze schowany dyktafon i nagrywaj wszystko.

Jak potrzebujesz porady to pisz. Da się wyjść z tego, tylko czeka Cię kilka miesięcy walki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

Wiesz, co autorze? Po tym co przeczytałam bardzo Ci współczuję...

Opisałeś ogółem pół swojego życia i tak naprawdę dużo życia zabrał Ci ten związek z Twoją żoną...

Widać że Tobie zależało, od początku i aż do teraz. Twojej kobiecie też, ale raczej tylko z początku. Potem coś się posypało... i tak już zostało.

Byc może jakaś terapia małżeńską byłaby w stanie pomóc, zmienić coś...

Widać, że ona się nie starała, nie wspierała. Ja tam nie mogę znaleźć żadnej bliższej relacji, więzi.

Nie mam zamiaru pisać, czy Cię tak naprawdę kochała, bo nigdy nie oceniłabym osoby w taki sposób, nie mam odwagi na coś takiego...

Jeden co, to teraz bym Cię przytulił i powiedziała Ci żebyś odważył się i odciął i postarał zakończyć ten związek jak najszybciej.

To tylko stanie w miejscu, a lata lecą...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej, to ja.
1 godzinę temu, Gość gość napisał:

Nie można uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby bo kiedy coś pójdzie nie tak, to człowiek czuje się wrakiem, traci poczucie własnej wartości i jego świat się kończy. U Ciebie chyba jest teraz taka sytuacja.

Poczucie własnej wartości jest zerowe. Pracuje w branży handlowej. Prowadzę z rodziną dwa sklepy spożywcze. Uczyłem się tego od podstawówki, na stażu myłem półki, uczyłem się jak wycierać towar z kurzu. Potem uczyłem się kupować i sprzedawać, przeczytałem kilka kisążek o tym jak to udoskonalać. Udoskonalałem, z wyraźnym winikiem. Potem wykorzystałem kontakty żeby handlować hurtowo. Następnie nauczyłem się grafiki komputerowej, podstawy, oszczędności miesięczne jakieś 1000 netto miesięcznie a pracy na godzinę. Teraz co? chodzę do pracy, robię wszystko na byle jak. Nie mam żadnych pomysłów, gdzie wcześniej miałem ich multum. Jak wrócić do siebie? Moje dzieci są przyzwyczajone do dobrego życia. Każdy może to mieć tylko ktoś musi Cię nauczyć jakim poświęceniem to jest okupowane. Ja czuje że jestem do dupy. Nie wiem jak tą wiedzę przekazywać dalej, boję się że moich dzieci nikt nie nauczy jak sobie radzić w życiu. I tak to właśnie teraz wygląda. Kiedyś każdy mnie szanował, a przez swoje problemy zatraciłem się, i czuje że mało kto pamięta starego mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość He,j to ja.

Dzięki za Wasz czas i odpowiedzi. Tylko jedna sprawa, dlaczego nikt nie pisze że to mogła być moja wina? Piłem, czasami byłem nie czuły, nie wybudowałem domu chociaż mogłem z palcem w dupie, mówiłem prosto z mostu kiedy powinienem się zamknąć. No niech ktoś mi powie co źle robiłem to może jeszcze się nauczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika

Dlaczego tak bardzo chcesz, żeby ktoś Ci pisał że jesteś "beznadziejny"? 

Twoje poczucie wartości jest już i tak na niskim poziomie a jeszcze takie ocebiabie Ciebie  pogorszy je bardziej...

Możliwe że wina leży też po Twojej stronie. My tutaj widzimy tylko, to co nam opowiedziałeś, ale jeżeli chodzi o Twoją żonę to jest zdecydowanie odpowiedzialna za część tego jak wygląda ten związek, a raczej jak wyglądał... i nie tylko sam związek bo i za brak wsparcia, otuchy to i za Twój stan też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teddy

Zrobiłes jeden podstawowy bład, a mianowicie wziąłes za żonę niewłasciwą kobietę. Nigdy nie byłes jej pierwszym wyborem, a tylko zapchajdziurą i bankomatem. Mleko teraz się rozlało. Macie dzieci i o nie i o siebie powinines walczyc.

Przestan pic i wez sie za siebie. Spedzaj czas z dziecmi, a żony to już raczej nei ustawisz. Pewnie masz naprawdę duże rogi, a Twoja żona lubi takie zabawy i się nie zmieni.

Jak wygląda sytuacja u Ciebie na dzien dzisiejszy_

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hej, to ja.
5 godzin temu, Gość Teddy napisał:

Zrobiłes jeden podstawowy bład, a mianowicie wziąłes za żonę niewłasciwą kobietę. Nigdy nie byłes jej pierwszym wyborem, a tylko zapchajdziurą i bankomatem. Mleko teraz się rozlało. Macie dzieci i o nie i o siebie powinines walczyc.

Przestan pic i wez sie za siebie. Spedzaj czas z dziecmi, a żony to już raczej nei ustawisz. Pewnie masz naprawdę duże rogi, a Twoja żona lubi takie zabawy i się nie zmieni.

Jak wygląda sytuacja u Ciebie na dzien dzisiejszy_

Nie wiem jak to jest z tymi rogami, moja żona pierwszy seks miała ze mną mimo tego że wcześniej miała znajomych. Ja też trochę zepsułem się po narodzinach syna, jak waliłem wódą to nie chciałem do niej podchodzić i gadać żeby nie wyczuła. I tak powoli się od niej odsuwałem. Po ślubie w sferze kontaktów z innymi nie oceniałbym jej tak surowo. Przed ślubem owszem. Jestem umówiony na wizytę u psychiatry, chociaż nie wiem co on powie, wybije mi z głowy uczucia? Byłem ostatnio na wyjeździe firmowym przez tydzień. Dziewczyny się kleiły, miałem  okazje na przypadkowy seks ale jakoś mi się tego nie chciało, mimo tego że one próbowały dosłownie na mnie włazić. Jakieś  lata temu byłem naprawdę zadbany i przystojny, dziś opuchnięty od chlania i z brzuchem. Chociaż chyba tak źle nie jest skoro na spotkaniach firmowych jak się lepiej ubiorę to dziewczyny się często uśmiechają. Bankomat owszem, to ja. Wszystkie rachunki i wydatki. Myślę że kiedyś naprawdę mnie kochała, po tym jak zacząłem maraton wątrobowy to już coraz mniej. Zaprosiła mnie na wigilię, muszę wziąść się za siebie i zrobić formę mentalną i fizyczną do Gwiazdki. Przyjąłem taką taktykę że ograniczyłem kontakt z nią. Staram się nawet o tym nie myśleć bo to boli jak chcesz coś zrobić a druga strona nie. Trochę mnie podbudowuje to że poznałem nowych ludzi, którzy faktycznie się mną interesują. To miłe, wcześniej miałem niewielu znajomych, a tak naprawdę prawdziwego to jednego, bardzo surowy w swych osądach, ale szczery tak jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×