Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Keczap

Co oznacza powiedzenie "Polegać jak na Kałuży"?

Polecane posty

Gość Keczap

Co oznacza powiedzenie "Polegać jak na Kałuży"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, Gość Keczap napisał:

Co oznacza powiedzenie "Polegać jak na Kałuży"?

MARCIN KOŁODZIEJCZYK

KRAJ

Jak radny Kałuża stracił twarz

27 LISTOPADA 2018

 

10 MINUT CZYTANIA

3Dawid Markysz / Edytor.net

Wojciech Kałuża, kandydat Koalicji Obywatelskiej z miasta Żory, dostał się z pierwszego miejsca na liście do sejmiku śląskiego. Natychmiast potem głosy ponad 25 tys. wyborców oddał Prawu i Sprawiedliwości. W zamian ma dobrą posadę i parę niejasnych obietnic.

Maciej Jarzębiński/ForumWojciech Kałuża przez sześć lat był wiceprezydentem Żor.

Grzegorz Celejewski/Agencja GazetaDemonstracja przeciw Wojciechowi Kałuży i jego przejściu do PiS.

ARTYKUŁ W WERSJI AUDIO

Wojciech Kałuża jest teraz sławny na całą Polskę. Jednak to taki rodzaj popularności, który nie pozwala bohaterowi mieszkać we własnym domu. Sąsiedzi Kałuży mówią, że nie widzieli jego samochodu dokładnie od dnia, w którym ukradł ich głosy. Dom na żorskich przedmieściach stoi za wysoką bramą, cichy i nieopalany. Pani Kałużowa czasem przyjeżdża z dwójką dzieci. Jest milcząca, a ludzie też o nic nie pytają, tylko patrzą. To przez wzgląd na dzieci – dwulatkę i dwumiesięczniaka.

REKLAMA

Tymczasem w każdej kolejce, w każdym sklepie w Żorach najcieplejsze słowa o Kałuży to „ciul”, „kradziok” i „kabociorz” (zdrajca). Inne określenia bohatera nie nadają się do gazet. Podobnie jest w Rybniku i Wodzisławiu – tam też na niego głosowali.

Dom – duży, z gankiem w stylu staropolskim, kolumienkowym – zbudowany jest za franki szwajcarskie, które należy zwrócić bankowi wraz z odsetkami. Wciąż wymaga wykończenia. Kałużowie mieli ciężko – ona zatrudniona na nie najwyższym stanowisku w państwowej Jastrzębskiej Spółce Węglowej; on ambitny, z obiecująco rozpoczętą karierą polityczną, pałętał się przez ostatnie lata po niskich funkcjach w samorządzie. Dodatkowo dwoje małych dzieci – ogrom kosztów. Jako wiceprezydent Żor Kałuża wystartował w przedostatnich wyborach przeciwko przełożonemu, przegrał i politycznie wypadł na aut. Od tego czasu wydawało się, że jest skończony. To wtedy – jak mówią w Żorach – przemienił się fizycznie w „grubego działacza”. Ale walczył o uwagę – w gazetach opowiadał, że „aktywnie szuka pracy”. Można go też było zobaczyć w internecie, jak zgodnie z ówczesną modą światową wylewa sobie na głowę kubeł lodowatej wody. Ostatecznie osiadł zawodowo w firmie Rolka-Lody z Żor handlującej maszynami dla branży lodziarskiej. Odrodził się przy okazji ostatnich wyborów, od razu jako „jedynka” z listy KO.

Obecnie od kilku dni należy zwracać się do Wojciecha Kałuży „panie wicemarszałku województwa śląskiego”. Stanowisko otrzymał od PiS w rozliczeniu za sprzedaż 25 tys. głosów wyborczych, które ugrał na konto konkurencji. W offsecie umowy PiS z Kałużą ma być także – mówią śląscy politycy opozycyjni – awans żony w strukturze JSW. Najbliżsi znajomi Kałuży ironizują, że Wojtek był z nimi szczery do końca, bo najwyraźniej liczył na zrozumienie: „teraz jestem ustawiony na resztę życia”, miał powiedzieć jednemu z kolegów z KO. – Tę zamożność będzie można poznać po postępach w wykańczaniu domu Kałużów – mówi ten kolega.

Przekręcony

Najpierwsze zetknięcie ogólnopolskiej opinii publicznej z Wojciechem Kałużą miało miejsce w środę 21 listopada 2018 r. – na ekranie telewizora krępy, pyzaty mężczyzna w szarym garniturze szczelnie otoczony nowymi kolegami z PiS. Pod jego adresem część sali obrad sejmiku śląskiego krzyczy „hańba” i „zdrajca” – właśnie okazało się, że Kałuża, dotychczas członek Nowoczesnej, przeszedł na stronę przeciwnika, czym zapewnił PiS władzę w całym województwie. Kałuża, lat 38, ma wtedy łzy w oczach. Część znajomych mówi nawet, że „wyglądał na złamanego moralnie”. – Ale to tylko na początku tak wyglądało – mówi Grzegorz Wolnik z PO, radny sejmiku śląskiego, który w kampanii występował na jednym plakacie z Kałużą, a teraz za to przeprasza. – W trakcie obrad Wojtek nabrał buty, stał się pewny siebie i uśmiechał się.

Można powiedzieć, mówią anonimowo jego dawni znajomi z KO, że kradzież głosów wyborczych to przekręt klasycznie polski, bo w ten sam sposób w Opolu w 2006 r. dostał się w orbitę partii władzy Patryk Jaki, obecny wiceminister sprawiedliwości i przegrany kandydat na prezydenta stolicy. Jednak jego przejście z PO, z której list wybrano go na radnego miasta, do PiS nie miało natychmiastowego skutku politycznego dla kraju. A Kałuża zatrząsł od razu i Śląskiem, i całą Polską. Droga Jakiego meandrowała: młodzieżówka PiS, potem PO, potem znów PiS. Droga Kałuży zdumiewała: z krwiożerczego pisożercy od razu do prominenta PiS.

Jak mówi Monika Rosa, posłanka, szefowa śląskiej N, w psioczeniu na PiS Wojtek nie miał sobie równych. Dosłownie zapędzał się w klątwach. W ostatniej kampanii mówił, że nie zgadza się na zawiadywanie krajem z Nowogrodzkiej; że PiS knebluje samorządy, chcąc skupić całą władzę w ręce prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Przez ostatnie miesiące Kałuża z zapałem jeździł po Śląsku naruszać spokój przedwyborczych spotkań pisowskich. Nie było żadnych znaków, mówi Rosa, że ten charakterny śląski chłop może zdradzić. – W Wodzisławiu na spotkaniu z Andrzejem Dudą krzyczał do prezydenta na całe gardło per „ty ch…” – mówią znajomi Kałuży z centrum Żor, sąsiedzi jego rodziców. – Aż nam się głupio robiło, że Wojtek taki ostry, bo w końcu Duda to prezydent Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×