Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przyszła mama

Czy kiedy jesteś matką naprawdę nie masz na nic czasu?

Polecane posty

Gość Przyszła mama

Nawet na wypicie tej przysłowiowej cieplej kawy? Spodziewam się dziecka. Mam dwie perspektywy. Pierwszą z opowieści mojej mamy, babci, ciotek, teściowej, wg nich nie jest tak zle, a teraz nawet powinno być lepiej, bo one nie miały np. Pralki automatycznej a pieluchy były tetrowe i codziennie trzeba było prac, niektóre z nich nie miały dostępny do bierzacej wody i musiały nosić ze studni, do tego jeszcze niektóre miały gospodarkę, inne musiały szybko wrócić do pracy, bo kiedyś nie było tych urlopów macierzyńskich takich długich z tego co mi mówiły. Mężowie cały dzień w polu albo w pracy. Mówiły, że zawsze miały na wszystko czas, ok jeżeli dziecko miało kolki lub było chore to było ciężej ale tez do wytrzymania. Rzeczywiście pamietam, jeszcze jak był mój młodszy brat mały to nigdy nie było jakiegoś maskrycznego syfu, obiad zawsze był, ale to jakieś przebłyski. Nie pamietam dokładnie, byłam mała. Podsumowując, mówiły, że one nie wiedzą czemu panuje takie gadanie teraz, że ciągły syf, że nie można kawy się napić, że nie ma czasu dla siebie  skoro teraz jest dużo więcej udogodnień niż one miały, że i chwila dla siebie się znalazła. Było czasami ciężko, wiadomo, że dziecko to obowiązek, ale bez przesady. I druga perspektywa, znam kilka młodych matek, które kiedy przyjdzie na rozmowę o dziecku, o tym, że rodzę zawsze pojawia się ten sam motyw. Nie ma na nic czasu, kawa zawsze zimna, obiad ciężko zrobić, ciągle zmęczenie, dosyć masz tego dziecka i zabawy z nim, macierzyństwo jest ciężkie, wiedzą, że lubię czytać więc zawsze mówią „zobaczysz przestaniesz wertować książki bo nie będziesz miała na to czasu”. Ciężko się ubrać na wyjście bo dziecko zaraz cię pobrudzi i obślini. Często mówią, że makabra i horror, że mają dosyć, że dziecko ciagle czegoś chce. Tym kobietom pomagają mężowie, kiedy wrócą z pracy. Mają więcej udogodnień niż nasze babki i matki a jednak im ciężej. Dlatego zastanawiam się gdzie leży prawda. Czy naprawdę jest tak zle jak mówią młode matki? Czy te starsze już po prostu zapomniały jak to jest, czy to wina pokolenia, że tamto było zahartowane a to ma podane wszystko na tacy. Bardzo mnie to zastanawia. Dlaczego ich opinie są tak różne.

Więc co powiecie? za starszym pokoleniem: masz obowiązki, ale wszystko się da - kwestia organizacji, przy chorobie dziecka ciężko jest ogarniać, ale na ogół ok. Czy druga wersja młodych matek, które mówią, że jest bardzo ciężko, mają tego dość, dziecko zabrało im tożsamość, nie ma czasu na ciepłą kawe ani na chwile dla siebie. Nie wiem jak te starsze, ale te młodsze, które ja znam wszystkie chciały mieć dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie mają na nic czasu 

dobre sobie 

znam kilka takich co tak płaczą a na necie zawsze są, programy typu mam talent oglądane na bierząco albo jakieś głupie serialiki 

Nie maja tyle czasu co wcześniej i jęczą bo dzieckiem trzeba się zająć a chciałoby się na wspólnej obejrzeć 

sama zobaczysz 

jest czas na wszystko jak się odpowiednio zorganizujesz a jak masz jeszcze kogoś do pomocy to raj na ziemi 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Jeżeli będziesz miała pomoc rodziny i dziecko będzie zdrowe i spokojne, to nie będzie tak zle. Wybacz nie przeczytałam całej Twojej wypowiedzi mam mało czasu na rozrywkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Jeżeli będziesz miała pomoc rodziny i dziecko będzie zdrowe i spokojne, to nie będzie tak zle. Wybacz nie przeczytałam całej Twojej wypowiedzi mam mało czasu na rozrywkę. 

Ta 

ja jakoś pomocy nie miałam dziecko zdrowe i nie jączyłam jak te młode 

Jest normalnie dochodzi ci poprostu obowiązków ale nie jest to takie ciężkie jak gadają te młode matki bez przesady 

zaobserwuj ile siedzą na fejsie 

ja widze ze te co najbardziej narzekają siedzą najwiecej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ta 

ja jakoś pomocy nie miałam dziecko zdrowe i nie jączyłam jak te młode 

Jest normalnie dochodzi ci poprostu obowiązków ale nie jest to takie ciężkie jak gadają te młode matki bez przesady 

zaobserwuj ile siedzą na fejsie 

ja widze ze te co najbardziej narzekają siedzą najwiecej 

Ja pomocy nie miałam, nawet od męża. Dziecko mimo, ze zdrowe prawie wcale nie spało a energii za dwóch. Było ciężko naprawdę. Chodziłam jak zombi. Brak snu z każdym dniem dawał się we znaki, do tego stopnia, ze zaczęłam chorować. Mimo mojej choroby dalej byłam sama z dzieckiem. Teraz jestem tu z Wami na kafeterii, bo dziecko jest już duże i mam lżej. Wtedy nie miałam czasu na internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Z obserwacji moich koleżanek, to żadna nie narzekała że jest ciężko, mówiły nawet że się nudzą, a żadna nie miała nikogo do pomocy. Nie było nawet problemu, żeby wyjść gdzieś na kawę czy obiad na miasto z tymi dziećmi i to w 2-3 miesiącu życia dziecka. No ale to nie są dziewczyny, które mają ciągle nos w komputerze czy smartfonie, nie oglądają bzdurnych programów czy seriali, to i czas na wszystko jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni
7 minut temu, Gość Gosc napisał:

Ja pomocy nie miałam, nawet od męża. Dziecko mimo, ze zdrowe prawie wcale nie spało a energii za dwóch. Było ciężko naprawdę. Chodziłam jak zombi. Brak snu z każdym dniem dawał się we znaki, do tego stopnia, ze zaczęłam chorować. Mimo mojej choroby dalej byłam sama z dzieckiem. Teraz jestem tu z Wami na kafeterii, bo dziecko jest już duże i mam lżej. Wtedy nie miałam czasu na internet.

To co ty byś zrobiła jakbyś miała franie, wodę ze studni nabierać, prasować i suszyć pieluchy tetrowe? Tak jak wyżej opisała autorka. Ja tak miałam przy pierwszym dziecku. Do 10 godziny miałam wszystko poprane. A jeszcze na dodatek świnia mi się wtedy uprosiła i miała dużo prosiaków, i co? Musiałam wstać do dziecka, nakarmić je i iść do maciory żeby dopuścić kolejną turę prosiąt, krowę wydoić, byka wyprowadzić na łąkę. A te młode narzekają bo wielce zmęczone. Ale w sumie cieszę się, że już nie żyje na wsi i nie mamy z mężem tej całej gospodarki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni

Oczywiście z tym bykami czy krowami to w dzień. Ale do maciory w nocy musiałam chodzić i wstawać jak do dziecka 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość32

Dziecko będzie mieć za chwilkę 2 tygodnie. Płacze cały czas, chce pić co godzinę albo co pół godZiny  (karmię naturalnie), do tego jeszcze na wzdęcia  (dobrze że nie kolki...), cały czas na rękach... wysikac się  nie mam czasu (dobrze że miałam specjalne majtki bo na początku dodatkowo nietrzymanie moczu i to ze małego musiałam nakarmić...) Masakra

Ale Moja babcia musiała zostawić płacząc mamę i iść wydoic krowy albo na pole oraz ugotować obiad bo kto to miał zrobić? Mama mówiła że babci serce pekalo Ale musiała Moni zrobione wszystko było, czysto, wybrane, ugotowane napieczone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nie jest zle, duzo zalezy od dziecka, duzo zalezy od Ciebie. Moj maluch spal krotko i niespokojnie, w domu zawsze ogarniete, obiad zawsze zrobiony, jak juz troche podrosl to dla synka tez sama gotowalam. Duzo to kwestia organizacji. Ja tez nie mialam pomocy, poza mezem, a do zrobienia mialam duzo, bo sie przeprowadzalismy. I spory ogrod do ogarniecia. 

A co do kolezanek - internet w tych czasach zabiera tyle czasu, ze nawet sie nie obejrzysz i dwie godz mina, wtedy faktycznie ciezko sie wyrobic 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Skoro mama.i.stetoskop dała rade pogodzić studia lekarskie i dwoje dzieci to znaczy, że się da. Zaraz ktoś tu wyjedzie z opiekunkami. Tak, bo jak wychodziła na uczelnie to logiczne, ze dzieci z kimś musiała zostawić. Ale jak wróciła z uczelni miała i dzieci i naukę, której na learskim jest ogrom. I jakoś dała rade i żyje. 

Ale nie, lepiej jęczeć, że kawa zimna i dziecko takie ciężkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jghh
5 minut temu, Gość Gość32 napisał:

Dziecko będzie mieć za chwilkę 2 tygodnie. Płacze cały czas, chce pić co godzinę albo co pół godZiny  (karmię naturalnie), do tego jeszcze na wzdęcia  (dobrze że nie kolki...), cały czas na rękach... wysikac się  nie mam czasu (dobrze że miałam specjalne majtki bo na początku dodatkowo nietrzymanie moczu i to ze małego musiałam nakarmić...) Masakra

Ale Moja babcia musiała zostawić płacząc mamę i iść wydoic krowy albo na pole oraz ugotować obiad bo kto to miał zrobić? Mama mówiła że babci serce pekalo Ale musiała Moni zrobione wszystko było, czysto, wybrane, ugotowane napieczone...

Jak pójdziesz do kibla na 3 minuty to dziecko umrze? Bez przesady z tym „nie mam czasu się wysikac” 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam koleżankę, która ma dziecko w podobnym wieku, 3 miesiące 

nigdy z niczym się nie wyrabia, zawsze placze ze jej tak zle, nie ma czasu zjesc podobno bidulka 

ja wstaje o 6 i wszystko ogarniam 

ona o 10, 11 „bo po co wcześniej” 

jak ja bym o 10 wstawała to tez na nic bym czasu nie miała 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
3 minuty temu, Gość Jghh napisał:

Jak pójdziesz do kibla na 3 minuty to dziecko umrze? Bez przesady z tym „nie mam czasu się wysikac” 

Dokładnie, zwłaszcza, że od początku trzeba uczyć, że mama znika na krótką chwilkę i zaraz wraca. Bez przesady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Śmieszy mnie kiedy czytam, że kobieta nie może się ruszyć na moment do toalety. A później w internecie pojawiają się zdjęcia jak taki 3 czy 4 latek siedzi pod drzwiami łazienki albo z matką w toalecie i płacz, bo ona się wysikać nie może w spokoju. Jak nauczyła tak ma. 

Nie wyobrażam sobie nie mieć dla siebie czasu na jedzenie, prysznic itd. Zawsze miałam czas na wszystko, kwestia organizacji. I jest przecież jeszcze ojciec dziecka, bo przecież ono samo się nie zrobiło prawda? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam 5,5 miesięczna córkę, rano normqlnjie jem śniadanie i pije ciepła kawę. Chodze normalnie do toalety. W domu mam na bieżąco ogarnięte, obiady jemy codziennie. Może nie jakieś bardzo czasochlonne jak pierogi, ale codziennie gotuje obiad. Codziennie spacerek, czasem idziemy do kawiarni na kawkę. I tak było od początku, tym że w pierwszych tygodniach dwa razy się zdarzyło, że musieliśmy z tej kawiarni wyjść, bo mała płakała. 

Dużo zależy jakie będzie dziecko. Są takie l, że nie odlozysz na pięć minut, a są też jak moje, że kladziesz na macie edukacyjnej i możesz wyjść na chwilę do drugiego pokoju. Nie ma co sie źle nastawiac od początku. 

A starsze pokolenie... No cóż, często musialo zostawiać płaczące dzieci, żeby zdążyć z obowiązkami. Na szczęście teraz jest inaczej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Goska

Nie ma dwoch takich samych matek i dwoch takich samych dzieci.

Juz nie mowie o porodach (tezni o tym jest masa pytan i historii), bo kazdy jest inny...bo my jestesmy inne

Trzeba planowac, bo to my wiemy kiedy najlepiej isc na spacer a kiedy nastawic obiad i co zrobic kiedy juz wroci ojciec dziecka.

Moj maz myslal, ze jak po pracy zrobi zakupy to mi pomoze. Powiedzialam, ze chce to sama robic. On wraca, je obiad a potem ja wybywam na 2h. Ostatnio poszlam do kina ;) wczoraj na solarium. Jestem czasami zdrowo egoistyczna.

U mnie z organizacja nie jest zla. W pracy tez sie sprawdzalam, to co moj zamiennik robil w 8h, ja robilam troche z jezykiem na brodzie w 5h, ale potem mialam spokoj i bardziej odpowiadal mi system „teraz sie zepne a potem luz”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Nie maja czasu sie wysikac ale pisac o tym na kafe maja czas. Cale dnie tu siedzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adda
2 godziny temu, Gość Przyszła mama napisał:

Nawet na wypicie tej przysłowiowej cieplej kawy? Spodziewam się dziecka. Mam dwie perspektywy. Pierwszą z opowieści mojej mamy, babci, ciotek, teściowej, wg nich nie jest tak zle, a teraz nawet powinno być lepiej, bo one nie miały np. Pralki automatycznej a pieluchy były tetrowe i codziennie trzeba było prac, niektóre z nich nie miały dostępny do bierzacej wody i musiały nosić ze studni, do tego jeszcze niektóre miały gospodarkę, inne musiały szybko wrócić do pracy, bo kiedyś nie było tych urlopów macierzyńskich takich długich z tego co mi mówiły. Mężowie cały dzień w polu albo w pracy. Mówiły, że zawsze miały na wszystko czas, ok jeżeli dziecko miało kolki lub było chore to było ciężej ale tez do wytrzymania. Rzeczywiście pamietam, jeszcze jak był mój młodszy brat mały to nigdy nie było jakiegoś maskrycznego syfu, obiad zawsze był, ale to jakieś przebłyski. Nie pamietam dokładnie, byłam mała. Podsumowując, mówiły, że one nie wiedzą czemu panuje takie gadanie teraz, że ciągły syf, że nie można kawy się napić, że nie ma czasu dla siebie  skoro teraz jest dużo więcej udogodnień niż one miały, że i chwila dla siebie się znalazła. Było czasami ciężko, wiadomo, że dziecko to obowiązek, ale bez przesady. I druga perspektywa, znam kilka młodych matek, które kiedy przyjdzie na rozmowę o dziecku, o tym, że rodzę zawsze pojawia się ten sam motyw. Nie ma na nic czasu, kawa zawsze zimna, obiad ciężko zrobić, ciągle zmęczenie, dosyć masz tego dziecka i zabawy z nim, macierzyństwo jest ciężkie, wiedzą, że lubię czytać więc zawsze mówią „zobaczysz przestaniesz wertować książki bo nie będziesz miała na to czasu”. Ciężko się ubrać na wyjście bo dziecko zaraz cię pobrudzi i obślini. Często mówią, że makabra i horror, że mają dosyć, że dziecko ciagle czegoś chce. Tym kobietom pomagają mężowie, kiedy wrócą z pracy. Mają więcej udogodnień niż nasze babki i matki a jednak im ciężej. Dlatego zastanawiam się gdzie leży prawda. Czy naprawdę jest tak zle jak mówią młode matki? Czy te starsze już po prostu zapomniały jak to jest, czy to wina pokolenia, że tamto było zahartowane a to ma podane wszystko na tacy. Bardzo mnie to zastanawia. Dlaczego ich opinie są tak różne.

Więc co powiecie? za starszym pokoleniem: masz obowiązki, ale wszystko się da - kwestia organizacji, przy chorobie dziecka ciężko jest ogarniać, ale na ogół ok. Czy druga wersja młodych matek, które mówią, że jest bardzo ciężko, mają tego dość, dziecko zabrało im tożsamość, nie ma czasu na ciepłą kawe ani na chwile dla siebie. Nie wiem jak te starsze, ale te młodsze, które ja znam wszystkie chciały mieć dzieci.

Bez przesady hahaha. W ciągu tygodnia jest ciężko, ale w weekendy mam mnóstwo czasu i ogólnie codziennie od 21-23.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

A juz najgoreze co moze byc - nie mam kiedy sie umyc... No kurde, nie raz bralam synka w foteliku do lazienki, jesli chcialam rano wziac prysznic a on albo spal albo patrzyl z zaciekawieniem co sie dzieje. A nawet jesli w trakcie zaczal plakac to swiat sie nie zawalil, nie bylam matka ktora daeala sie wyplakac ale bez przesady. Latwiej szukac wymowek niz rozwiazan. Nie nastawiaj sie zle, moj syn nie nalezal do spokojnych dzieci a wspaniale to wspominam, duzo zalezy od nas samych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
1 godzinę temu, Gość Gospodyni napisał:

To co ty byś zrobiła jakbyś miała franie, wodę ze studni nabierać, prasować i suszyć pieluchy tetrowe? Tak jak wyżej opisała autorka. Ja tak miałam przy pierwszym dziecku. Do 10 godziny miałam wszystko poprane. A jeszcze na dodatek świnia mi się wtedy uprosiła i miała dużo prosiaków, i co? Musiałam wstać do dziecka, nakarmić je i iść do maciory żeby dopuścić kolejną turę prosiąt, krowę wydoić, byka wyprowadzić na łąkę. A te młode narzekają bo wielce zmęczone. Ale w sumie cieszę się, że już nie żyje na wsi i nie mamy z mężem tej całej gospodarki. 

Nie wiem co bym zrobiła, ale napewno dałabym radę tak jak zawsze. Czy ja napisałam, ze nie dałam rady?Napisałam, ze było ciężko! Mieszkam na wsi i mam bardzo duży ogród i dom do ogarnięcia. Poza tym pracuje zawodowo w domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Gość Goska napisał:

Nie ma dwoch takich samych matek i dwoch takich samych dzieci.

Juz nie mowie o porodach (tezni o tym jest masa pytan i historii), bo kazdy jest inny...bo my jestesmy inne

Trzeba planowac, bo to my wiemy kiedy najlepiej isc na spacer a kiedy nastawic obiad i co zrobic kiedy juz wroci ojciec dziecka.

Moj maz myslal, ze jak po pracy zrobi zakupy to mi pomoze. Powiedzialam, ze chce to sama robic. On wraca, je obiad a potem ja wybywam na 2h. Ostatnio poszlam do kina 😉 wczoraj na solarium. Jestem czasami zdrowo egoistyczna.

U mnie z organizacja nie jest zla. W pracy tez sie sprawdzalam, to co moj zamiennik robil w 8h, ja robilam troche z jezykiem na brodzie w 5h, ale potem mialam spokoj i bardziej odpowiadal mi system „teraz sie zepne a potem luz”

Mi śnie bardzo podoba ten zdrowy egoizm u kobiet. I bardzo dobrze, że wychodzisz, masz czas dla siebie, na odpoczynek, oderwanie się na chwilę. To jest prawidłowe podejście. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Gość Gosc napisał:

Nie maja czasu sie wysikac ale pisac o tym na kafe maja czas. Cale dnie tu siedzicie

Otóż to. W internecie płacz, że nie ma czasu do toalety, umyć się, zjeść ale na forach czy na fb mają czas siedzieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, NaugthyBitch napisał:

Otóż to. W internecie płacz, że nie ma czasu do toalety, umyć się, zjeść ale na forach czy na fb mają czas siedzieć. 

Może po prostu korzystają z telefonu przy dziecku, a pójście do łazienki łączy się z zostawieniem dziecka samego na chwilkę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 godziny temu, Gość Przyszła mama napisał:

Nawet na wypicie tej przysłowiowej cieplej kawy? Spodziewam się dziecka. Mam dwie perspektywy. Pierwszą z opowieści mojej mamy, babci, ciotek, teściowej, wg nich nie jest tak zle, a teraz nawet powinno być lepiej, bo one nie miały np. Pralki automatycznej a pieluchy były tetrowe i codziennie trzeba było prac, niektóre z nich nie miały dostępny do bierzacej wody i musiały nosić ze studni, do tego jeszcze niektóre miały gospodarkę, inne musiały szybko wrócić do pracy, bo kiedyś nie było tych urlopów macierzyńskich takich długich z tego co mi mówiły. Mężowie cały dzień w polu albo w pracy. Mówiły, że zawsze miały na wszystko czas, ok jeżeli dziecko miało kolki lub było chore to było ciężej ale tez do wytrzymania. Rzeczywiście pamietam, jeszcze jak był mój młodszy brat mały to nigdy nie było jakiegoś maskrycznego syfu, obiad zawsze był, ale to jakieś przebłyski. Nie pamietam dokładnie, byłam mała. Podsumowując, mówiły, że one nie wiedzą czemu panuje takie gadanie teraz, że ciągły syf, że nie można kawy się napić, że nie ma czasu dla siebie  skoro teraz jest dużo więcej udogodnień niż one miały, że i chwila dla siebie się znalazła. Było czasami ciężko, wiadomo, że dziecko to obowiązek, ale bez przesady. I druga perspektywa, znam kilka młodych matek, które kiedy przyjdzie na rozmowę o dziecku, o tym, że rodzę zawsze pojawia się ten sam motyw. Nie ma na nic czasu, kawa zawsze zimna, obiad ciężko zrobić, ciągle zmęczenie, dosyć masz tego dziecka i zabawy z nim, macierzyństwo jest ciężkie, wiedzą, że lubię czytać więc zawsze mówią „zobaczysz przestaniesz wertować książki bo nie będziesz miała na to czasu”. Ciężko się ubrać na wyjście bo dziecko zaraz cię pobrudzi i obślini. Często mówią, że makabra i horror, że mają dosyć, że dziecko ciagle czegoś chce. Tym kobietom pomagają mężowie, kiedy wrócą z pracy. Mają więcej udogodnień niż nasze babki i matki a jednak im ciężej. Dlatego zastanawiam się gdzie leży prawda. Czy naprawdę jest tak zle jak mówią młode matki? Czy te starsze już po prostu zapomniały jak to jest, czy to wina pokolenia, że tamto było zahartowane a to ma podane wszystko na tacy. Bardzo mnie to zastanawia. Dlaczego ich opinie są tak różne.

Więc co powiecie? za starszym pokoleniem: masz obowiązki, ale wszystko się da - kwestia organizacji, przy chorobie dziecka ciężko jest ogarniać, ale na ogół ok. Czy druga wersja młodych matek, które mówią, że jest bardzo ciężko, mają tego dość, dziecko zabrało im tożsamość, nie ma czasu na ciepłą kawe ani na chwile dla siebie. Nie wiem jak te starsze, ale te młodsze, które ja znam wszystkie chciały mieć dzieci.

Miałam taki sam temat założyć.

Bo ja mam dwoje odchowanych dzieci i też nie rozumiem,czemu matki tak tu narzekają.Nie miałam żadnej pomocy,mąż czasami pomagał jak wrócił z pracy.I szczerze powiedziawszy chylę czoło naszym matkom,babciom,prababciom.One miały ciężko a nie były zgorzkniałe jak dzisiejsze kobiety.

Ale wiesz co autorko?Być może im mniej masz tym jesteś bardziej szczęśliwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gggggggggggggggggggggggggg

Wg mnie kiedyś mniej się z dziećmi cackano. Wsadzanie do łóżeczka "niech się wypłacze" było normalką. Teraz wszyscy bardziej się z dziećmi cackają, może dlatego że mamy ich jedno-dwoje, a kiedyś miało się np. ośmioro.

Ja mojego roczniaka wsadzam do łóżeczka jak muszę iść do wc i niestety płacze strasznie dopóki go nie wyjmę, ale co mam zrobić? Wolę jak popłacze niż gdybym potem miała z nim lecieć do szpitala, bo rozbije sobie głowę, czy coś. Niby mam zabezpieczone mieszkanie, ale on ma takie pomysły, że w życiu by mi to do głowy nie przyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Jeśli jedynie siedzisz z dzieckiem to masz mnostwo czasu. Po jakimś czasie mozesz mieć bajzel, bo po prostu nie chce się już tej rutyny i tarcia kątów. Poza tym to też zależy od dziecka, jeśli masz żywe srebro, które caly czas rząda uwagi, nie spi po nocach to też chęci matki są coraz mniejsze. Matka nie robot, ma uczucia i może mieć dość. Ja na macierzyńskim miałam różnie. Czasem czekałam az maz wróci z pracy by oddać dziecko i uciec z domu do ludzi. A czasem posprzatalam , ciasto upiekłam, dwa dania zrobiłam , z dzieckiem fajnie spędziłam czas, na plotki poszłam, gości przyjęłam, w lusterku posiedzialam.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Ja powiem tak. Opowieści babć itd to bym z przymrużeniem oka słuchała, bo po pierwsze tak działa nasza pamięć, że idealizuje nasze wspomnienia i to co złe odrzuca, więc jak było naprawdę one same dobrze już nie wiedzą. Druga rzecz jest taka, że dawniej nikt, albo prawie nikt nie zaprzątał sobie głowy rzeczami typu dbanie o prawidłowy rozwój dziecka. Miało sobie pojeść, mieć suchą pieluchę i tyle. Żadna babcia czy nawet mama nie pokazywała dziecku obrazków kontrastowych, nie robiła zabawek sensorycznych itd. To wszystko wbrew pozorom też zajmuje czas. A ostatnia sprawa to, że za czasów pracy w polu dziecko zostawiało się samo w domu. Kto teraz tak robi? Za nie zapewnienie opieki dziecku jest kryminał, gdyby coś się stało, albo dozór kuratora gdyby ktoś zgłosił, że sobie matka zostawia niemowlę w domu na kilka godzin i gdzieś idzie. Wspomnieć należy też o tym jakie triki się dawniej stosowało, żeby dziecko leżało spokojnie. Normą były kompoty z maku, szmatki maczane w spirytusie. Wszystko, żeby trochę dziecko otumanić i żeby spało i nie płakało. Więc mimo że teraz są pralki, zmywarki i bieżącą wodą, to samemu dziecku poświęca się o wiele więcej uwagi niż za czasów naszych babć i robi się to o wiele bardziej świadomie, z poczuciem, że to jest ważne. Więc chcąc nie chcąc zajmuje to o wiele więcej czasu niż naszym babciom i mamom. 

 

Powiem jak było u mnie. Ogólnie dziecko wymagające, cały czas na piersi przez pierwsze 3mies, do tego kolki, które mocno dały w kość. Bardzo niespokojne, w ciągu dnia spało tylko na rękach, albo w wózku, więc albo łaziłam na spacery po 2-3godz, więc w domu nic podczas drzemki nie zrobiłam, albo spało mi na rękach po 2 godziny i też podczas drzemki nic nie zrobiłam. Za to faktycznie jak spało na mnie to miałam czas przeglądać internet na telefonie i to było moje wybawienien, żeby nie zwariować. Obok miałam zawsze kawę w kubku termicznym, coś do jedzenia i ogólnie nie wspominam tego czasu źle, mimo że byłam bardzo uwiązana i trudno było cokolwiek w domu zrobić. Ale i tak zawsze miałam porządek, zawsze wszystko było wyprane, odkurzone, obiad jakiś też zawsze był. Potem jak minęły kolki to i z koleżankami na kawie mogłam się spotkać, jakieś ciasto upiec i ogólnie jeszcze więcej byłam w stanie zrobić. Jak córka zaczęła w wieku ok. pół roku spać w końcu w ciągu dnia w łóżeczku to już w ogóle luz, bo i dom był na błysk i ja jakąś książkę poczytałam, czy coś dla siebie mogłam zrobić. Więc mimo wszystko uważam, że przy jednym dziecku, nawet jeśli jest wymagające, można zrobić naprawdę dużo. Ale ja też np wstawalam już koło 6 i do godziny 9-10 miałam z grubsza wszystko ogarnięte i był czas, żeby iść na spacer, jechać do kogoś z wizytą, czy podjechać na zakupy. Potem wracałam koło 13-14 domu, kończyłam robić obiad i już mogłam czekać aż mąż wróci z pracy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Gość Gość napisał:

Może po prostu korzystają z telefonu przy dziecku, a pójście do łazienki łączy się z zostawieniem dziecka samego na chwilkę. 

A stanie się dziecku jakaś krzywda czy nabawi się traumy jak matka pójdzie na chwilę sama do toalety? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, NaugthyBitch napisał:

A stanie się dziecku jakaś krzywda czy nabawi się traumy jak matka pójdzie na chwilę sama do toalety? 

Ja tylko napisałam dlaczego maja czas na kafe a kibel nie. Ja akurat chodzę normalnie do toalety i dziecko nie płacze. Płakalo na początku ale to przecież kilka minut, a ja pampersow nosić niu będę😂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×