Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przyszła mama

Czy kiedy jesteś matką naprawdę nie masz na nic czasu?

Polecane posty

Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Skoro mama.i.stetoskop dała rade pogodzić studia lekarskie i dwoje dzieci to znaczy, że się da. Zaraz ktoś tu wyjedzie z opiekunkami. Tak, bo jak wychodziła na uczelnie to logiczne, ze dzieci z kimś musiała zostawić. Ale jak wróciła z uczelni miała i dzieci i naukę, której na learskim jest ogrom. I jakoś dała rade i żyje. 

 Ale nie, lepiej jęczeć, że kawa zimna i dziecko takie ciężkie

Taaaaa. A świstak siedzi i zawija. Poza opiekunką, sprzątaczką, mężem w domu, miała też sprawną, młodą, niepracującą babcię, która przyjeżdżała do niej na każdą sesję. Poza tym miała komfortowe mieszkanie, samochód i bardzo dobre finansowanie od ojca(który jest politykiem) itd. Poza tym na każdych studiach jest co najmniej  bite 4 miesiące wolnego w roku... Raczej miała dzieci jak zwierzątka domowe. Od czasu do czasu dla własnej przyjemności. Myślę, że każdy pogodzi studiowanie medycyny z posiadaniem pieska, a ona mniej więcej tak traktowała te dzieci.

Trzeba mieć mentalnie 15 lat żeby się nią zachwycać. I kupować ten jej szmelc. I wierzyć w jej kłamstwa, że to wszystko to kwestia organizacji. Owszem, ale przede wszystkim olbrzymiego nakładu finansowego.

To nie była zwykła studentka, mieszkająca w akademiku, ubierająca się w tanich sieciówkach i szmateksie, dorabiająca sobie inwentaryzacją po nocach i na truskawkach w wakacje. Taka, co jej mama da na pokój i 300-400zł luzem, a jak chce coś więcej to sobie musi zarobić. Albo wziąć kredyt studencki. Takie o dzieciach nawet nie myślą, a takich jest wiekszość. I wierz mi, one to dopiero są świetnie zorganizowane! tylko nie bredzą o tym na blogu. Ale one będą miały dzieci 10 lat po studiach, jak osiągną poziom życia porównywalny z mamą i stetoskop.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jaa

Ja jestem z tego pokolenia młodych matek. Na internet mam czas bo jak dziecko wisi na cycku to sobie moge siedziec z telefonem 😁 obiad gotuje  nieraz słysząc płacz, na sprzątanie czasu nie mam. Jestem niezorganizowana i przyznaje sie do tego 😉

Ale o jednej rzeczy nikt tu nie wspomina: kiedyś dzieci inaczej "chowano" nasze matki karmiły przeważnie mlekiem w proszku, szybko zaczynały do niego dodawać kleików żeby tylko zapchać dziecko, żeby więcej spało. Nasze babki zawijały trochę cukru w szmatkę, zawiazywały supełek i dawały niemowlakom. Czasami ten supełek maczały w wódce albo wiśniówce (!) żeby dziecko lepiej spało. Wtedy się nie przejmowano tym jak wyplakiwanie wpływa na mózg dziecka itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Różnie to bywa, ale generalnie nie jest tak źle. Przy dwójce niemowląt zdarzały się takie dni, że przez pół dnia był szał i niewiele dało się zrobić, ale z czasem da się wypracować jakieś rozwiązanie. Ja np wiedziałam, że po śniadaniu jest czas, gdy dzieci są grzeczne i czymś tam się chwilę zajmą, dlatego z samego rana robiłam obiad. Mieliśmy stałe pory drzemek, posiłków i spaceru. Wiedziałam też, że od godz. 17 zaczyna się czas, gdy dzieci są rozdrażnione i wymagają ciągłego zainteresowania, zabawiania. Mowa tu oczywiście o niemowlętach, bo z czasem było coraz łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
23 minuty temu, Gość gość napisał:

Miałam taki sam temat założyć.

Bo ja mam dwoje odchowanych dzieci i też nie rozumiem,czemu matki tak tu narzekają.Nie miałam żadnej pomocy,mąż czasami pomagał jak wrócił z pracy.I szczerze powiedziawszy chylę czoło naszym matkom,babciom,prababciom.One miały ciężko a nie były zgorzkniałe jak dzisiejsze kobiety.

Ale wiesz co autorko?Być może im mniej masz tym jesteś bardziej szczęśliwa!

Oj nie były... tez miały gorsze dni. Ale np moja mama mieszkala z babcia i nic ja nie obchodziło w domu. Ja też jestem sama jak palec, maz daje z siebie duzo, ale czasem mam syf w domu, byle jaki obiad i dól jak uj. A czasem zbajduje checi, motywacje i mi sie chce, wiem ze mogę. poza tym ja musiałam wrócić szybko do pracy, więc miałam wiecej obowiazkow i komunikowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags

Kiedys rodziny mieszkaly wielopokoleniowo, dzieci traktowane byly jak dobro wspolne. Jak nie zajmowala sie nim matka, to robila to babka lub ciotka a nawet sasiadka. Jak bylo cos trzeba zrobic to dziecko zostawialo sie samo na kilka godzin ryczace i zasmarkane i nikt sie nie przejmowal jego psychika i rozwojem oraz jak to wplynie w dluzszej perspektywie na jego stan emocjonalny. 

Jestem w tej chwili w domu z 2 dzieci, 3.5 oraz rok. Mam czas na sprzatanie, pranie i gotowanie. Mam tez czas na internet. Czasem wypije kawe goraca czasem juz zimna, w zaleznosci jak dzieci wspolpracuja. Gdy mloda akurat jest w przedszkolu ( chodzi 5 dni, trzy tygodnie leczenia, znowu kilka dni i kilka tygodni w domu) i jestem tylko z synem to jeszcze inna historia. Z jednej strony nie musze  wciaz uwazac co zrobia i ze mi sie  rozlaza, a z drugiej mlody oczekuje, ze zastapie mu siostre i bede go zabawiac przez wiekszosc czasu. Mimo wszystko uwazam, ze wtedy mam wiekszy luz. 

Zupelnie inaczej bylo gdy dzieci byly malutkie. Corka wciaz wrzeszczala, tak chyba dla rozrywki, bo powodow zdrowotnych nie miala i wciaz mialam ja na rekach. Bylo ciezko.  Syn byl grzecznym i malo wymagajacym maluszkiem ale mial potworne kolki. Przez 3.5 miesiaca nosilam  nocami a takze czesto dniami zanoszace sie rozpaczliwym placzem i prezace sie malenstwo. 

W tych okresach wiele mnie kosztowalo utrzymanie domu w porzadku oraz ugotowanie czegos jeszcze na obiad. Bylam tak zmeczona, ze ledwo zylam. Marzylam jedynie o spaniu. 

Na szczescie te okresy byly relatywnie krotkie. Teraz nie mam najmniejszych problemow ze zorganizowaniem sobie czasu. 

Ja bym nie wierzyla do konca ani opowiesciom babc ani super zmeczonych kolezanek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zorza

Trochę się zmieniło podejście do opieki nad dzieckiem. Mama męża mówiła, że w latach 70tych były zalecenia, żeby dziecko nakarmić, przewinąć, okutać w jakieś bety i niech leży i ryczy. 

Ale do rzeczy. Z pierwszym dzieckiem było wszystko proste. Z drugim było trudniej, bo i temperament inny. Pierwszy rok był ciężki, ale potem poszło z górki 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

Nie martw sie, dasz sobie rade.

Po urodzeniu maluszek praktycznie spi. Nakarmisz, przewiniesz, chwilke popatrzy i znowu zasypia. Bedziesz miala duzo czasu na odpoczynek a po paru dniach jak sie oswoisz to i na ksiazke bedziezz miala czas i na obiad. Poznasz rytm dnia dziecka i bedziesz wiedziala co na kiedy zaplanowac zeby bylo dobrze. 

I tak to dalej bedzie z wiekszymi przerwami od snu. Ale to nie znaczy, ze masz siedziec przy dziecku i nic nie robic. Maly na mate edukacyjna a ty w tym czasie rozwieszasz pranie, gotujesz czy krecisz sie w kolo i sprzatasz. Chwila zabawy, karmienie, pora spac? To w wozek i na zakupy 😉 wrocisz, nakarmisz, znowu mozesz cos pprobic albo odpoczac a dziecko do bujaczka czy na mate. 

Pozniej gorzej bo jak raczkuje i zaczyna chodzic to we wszytskim bedzie "pomagać " no ale ja np w kuchni mialam 1 szafke "pomocnicza" z foremkami, miskami, lyzka jakas i jak ja sprzatalam to syn buszowal po tej szafce 😉 jak ukladalam w szufladach z ciuchami to ja zaczynalam od tej gornej a on rozwalal wszytsko w tej dolnej, ktora sprzatalam na koncu. Przy tym mówienie,  smiechy, wyglupy. Maly sie zmęczył, poszedl spac a ja wtedy kawka i ksiazka 😉

To nic trudnego takie zaplanowanie dnia.  Dasz rade! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1234
1 godzinę temu, Gość gggggggggggggggggggggggggg napisał:

Wg mnie kiedyś mniej się z dziećmi cackano. Wsadzanie do łóżeczka "niech się wypłacze" było normalką. Teraz wszyscy bardziej się z dziećmi cackają, może dlatego że mamy ich jedno-dwoje, a kiedyś miało się np. ośmioro.

Ja mojego roczniaka wsadzam do łóżeczka jak muszę iść do wc i niestety płacze strasznie dopóki go nie wyjmę, ale co mam zrobić? Wolę jak popłacze niż gdybym potem miała z nim lecieć do szpitala, bo rozbije sobie głowę, czy coś. Niby mam zabezpieczone mieszkanie, ale on ma takie pomysły, że w życiu by mi to do głowy nie przyszło.

Pewnie nikt nie chce zeby sasiad doniosl, ze u tej spod 13stki dziecko ciagle wyje. Moze sama bym sie zaciekawila czy aby wszystko ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags
10 minut temu, Gość ... napisał:

Nie martw sie, dasz sobie rade.

Po urodzeniu maluszek praktycznie spi. Nakarmisz, przewiniesz, chwilke popatrzy i znowu zasypia. Bedziesz miala duzo czasu na odpoczynek a po paru dniach jak sie oswoisz to i na ksiazke bedziezz miala czas i na obiad. 

Serio? Mialas takie dziecko ktore tylko jadlo i spalo? Skladam zazalenie. Moje stosowaly zasade niespania. Noworodki majace 10 minutowe drzemki. 

Tylko kazdej mamie zyczyc takich dzieci jak przez Ciebie opisane. 

Lepiej moze jednak nie wmawiac przyszlej matce, ze kazde takie jest bo moze przezyc szok jak jej sie trafi takie z drugiego bieguna. 

Oby jednak miala szczescie.😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza

Jako to starsze pokolenie, powiem ci, ze  zupelnie inaczej patrzy sie na to  z dalszej perspektywy: Faktycznie, byl okres, szczegolnie zaraz po porodzie , ze jedynym marzeniem bylo zlapac  troche snu. Ale  w skali przezytych lat to bylo mgnienie, przelecialo momentalnie.  Mlode dziewczyny, ktore akurat  w tym okresie są , skarza sie, bo to "tu i teraz" wydaje im sie wiecznoscia i boja sie, ze tak bedzie zawsze, dlatego narzekaja. Oczywiscie rozne sa dzieci i sytuacja domowa .

 Generalnie - przez pierwszy miesiac, a moze i pol roku  raczej na bank dostaniesz w kosc, ale  potem bedziesz pamietac to bardziej przez mgle, a nawet bedziesz sie smiala ze swoich lęków i bezradnści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...
8 minut temu, Gość Ags napisał:

Serio? Mialas takie dziecko ktore tylko jadlo i spalo? Skladam zazalenie. Moje stosowaly zasade niespania. Noworodki majace 10 minutowe drzemki. 

Tylko kazdej mamie zyczyc takich dzieci jak przez Ciebie opisane. 

Lepiej moze jednak nie wmawiac przyszlej matce, ze kazde takie jest bo moze przezyc szok jak jej sie trafi takie z drugiego bieguna. 

Oby jednak miala szczescie.😄

Mi sie taka dwojka trafila 😉 syn mial 18 msc jak corka sie urodzila i ona tez taka byla. I nie mialam nigdy tak, ze kawa na zimno 😉 teraz maja 6 i 4 i powiem szczerze jest duzo gorzej niz na początku;)

Nie chce autorki wprowadzac w blad ale dziecko to nie potwor, ktory rujnuje zycie i demoluje dom. Trzeba sobie wszystko ulozyc na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Taaaaa. A świstak siedzi i zawija. Poza opiekunką, sprzątaczką, mężem w domu, miała też sprawną, młodą, niepracującą babcię, która przyjeżdżała do niej na każdą sesję. Poza tym miała komfortowe mieszkanie, samochód i bardzo dobre finansowanie od ojca(który jest politykiem) itd. Poza tym na każdych studiach jest co najmniej  bite 4 miesiące wolnego w roku... Raczej miała dzieci jak zwierzątka domowe. Od czasu do czasu dla własnej przyjemności. Myślę, że każdy pogodzi studiowanie medycyny z posiadaniem pieska, a ona mniej więcej tak traktowała te dzieci.

Trzeba mieć mentalnie 15 lat żeby się nią zachwycać. I kupować ten jej szmelc. I wierzyć w jej kłamstwa, że to wszystko to kwestia organizacji. Owszem, ale przede wszystkim olbrzymiego nakładu finansowego.

To nie była zwykła studentka, mieszkająca w akademiku, ubierająca się w tanich sieciówkach i szmateksie, dorabiająca sobie inwentaryzacją po nocach i na truskawkach w wakacje. Taka, co jej mama da na pokój i 300-400zł luzem, a jak chce coś więcej to sobie musi zarobić. Albo wziąć kredyt studencki. Takie o dzieciach nawet nie myślą, a takich jest wiekszość. I wierz mi, one to dopiero są świetnie zorganizowane! tylko nie bredzą o tym na blogu. Ale one będą miały dzieci 10 lat po studiach, jak osiągną poziom życia porównywalny z mamą i stetoskop.

 

I co z tego, że miała nakłady finansowe? Uczyc się musiała. Takie jest życie, że jeden ma lepiej a drugi gorzej. Jedni nie mają dzieci i mają luksusy, inni muszą pracować. Inni mają jak mama i stetoskop. Mam kolezanki na lekarskim to wiem, że z dnia na dzień zadają np. 200 stron z jednego przedmiotu. Miała ułatwienia, bo widomo jak to jest z dziećmi, ale bez przesady uczyc się musiała. Sesja to nie wszystko, matka przyjechała na sesje. Ale nie przyjeżdżała na kolosy i wejściówki.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość32
2 godziny temu, NaugthyBitch napisał:

Śmieszy mnie kiedy czytam, że kobieta nie może się ruszyć na moment do toalety. A później w internecie pojawiają się zdjęcia jak taki 3 czy 4 latek siedzi pod drzwiami łazienki albo z matką w toalecie i płacz, bo ona się wysikać nie może w spokoju. Jak nauczyła tak ma. 

Nie wyobrażam sobie nie mieć dla siebie czasu na jedzenie, prysznic itd. Zawsze miałam czas na wszystko, kwestia organizacji. I jest przecież jeszcze ojciec dziecka, bo przecież ono samo się nie zrobiło prawda? 

2 godziny temu, NaugthyBitch napisał:

Nie wyobrażam sobie nie mieć dla siebie czasu na jedzenie, prysznic itd. Zawsze miałam czas na wszystko, kwestia organizacji. I jest przecież jeszcze ojciec dziecka, bo przecież ono samo się nie zrobiło prawda? 

No lecę w tempie ekspresowym do toalety Ale "czas dla siebie?" Jak go przebieram to drze sie w nieboglosy i zanosi jakby za chwilę miał stracić oddech a ja miałabym to zostawiać takiego noworodka żeby spokojnie się wykąpać i zjeść i wypić kawę? Niestety zdrzemnie się na 30-10min więc często jak siadam żeby zjeść to non już sie budzi... trudno jem z nim przy piersi.. .

Oczywiście też nie wyobrażam sobie kikkukatka placzącego pod drzwiami łazienki bo do tego nie chce doprowadzić Ale noworodek który nie ma jeszcze 2 tygodni to raczej nie robi mi na złość więc ćwiczyć i czekać 10min jak się zaplacze albo coś stanie to nie mogę.. .

Ojciec dziecka pracuje w ciągu dnia. W pierwszym tygodniu miał urlop i mi cały czas pomagał Ale teraz chodzi do pracy i wraca o 19 (bo w firmie jak na złość pozwalniali sie pracownicy i został on sam z dwójką nowych których zaucza)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zla matka
2 godziny temu, Gość Jghh napisał:

Jak pójdziesz do kibla na 3 minuty to dziecko umrze? Bez przesady z tym „nie mam czasu się wysikac” 

No wlasnie, czy ktos moze mi to wytlumaczyc, bo nie kumam jak mozna nie moc isc do kibla... W ostatecznosci sa chusty, nosidlo, mozna miec dziecko caly czas przy sobie, skoro to taki problem, ale i tak NIE ROZUMIEM na czym on polega!😯 Nawet z hajnidami, no niestety, zycie jest takie, ze dziecko czasem poplacze, jak mama zaraz wroci to sie uspokoi, a w koncu oswoi z tym, ze jak mama na chwilke znika to sie swiat nie zawala. Wyplakiwanie dzieci jest straszne, ale przeciez nie o nim tu mowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość xxx

Przy pierwszym dziecku często narzekają, bo wszystko jest nowe, a mama chce być idealna. A życie to nie obrazki z reklam, gdzie wszystko jest na cacy. Kluczową sprawą jest wewnętrzna dojrzałość młodej mamy, aby czuła, że chce dać siebie dziecku. To tylko pewien czas w ich wspólnym życiu, który jednak waży na relacjach w przyszłości. Dziecko nie jest intruzem, który chce pozbawić mamę jej dotychczasowego życia. To ona życie mu dała. Jednak to dopiero początek dawania z siebie. Myślę, że klucz do satysfakcji to stały rozkład dnia (przewidywane pory czuwania i spania, posiłków i spacerów), bo wtedy o wiele łatwiej się zorganizować. Drugą ważną rzeczą jest unikanie tv, bo nic mądrego tam nie ma, a czas zabiera i rozprasza. Najczęściej niestety kosztem naszego wypoczynku. Należy bardzo pilnować wysypiania się - spać, gdy tylko jest możliwość i potrzeba. Niewysypianie prowadzi do agresji i depresji. Mówię z doświadczenia, jako mama dwójki dzieci karmionych piersią po rok każde. Przy drugim dziecku miałam wszystko w domu ogarnięte, codziennie zadbana i czas na kawę z koleżanką. Dziś jest łatwiej, bo jest internet, cafe, fb itp. Za moich czasów, gdy dzieci były malutkie (15 lat temu) nie było to tak dostępne, a za gadanie przez komórkę też słono się płaciło, więc towarzyszyło uczucie wyobcowania. Życie "kupkami i zupkami" mocno dawało mentalnie w kość. Dziś na szczęście można rozwijać się intelektualnie nawet w domu. ogólnie, tamten czas wspominam z satysfakcją, choć pamiętam, jak było czasem trudno psychicznie. Nie krępuj się prosić o pomoc. Czasem to, że babcia zabierze dziecko na godzinę na spacer to już wiele - możesz się przespać lub coś ogarnąć, albo ugotować. Ja nie miałam takiej pomocy. Życzę Ci, abyś podeszła do nadchodzącego czasu pozytywnie, bez zbędnej spiny, oczekiwań na nie wiadomo co. Ciesz się i doceniaj momenty, gdy uda się wypić tę ciepłą kawkę podczas czytania książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

Nie maja czasu sie wysikac ale pisac o tym na kafe maja czas. Cale dnie tu siedzicie

Dziecko na rękach/ przy piersi więc druga mogę sprawdzać telefon :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie było tak że przez pierwsze dwa miesiące super. Dalej sprzątałam. Gotowałam. Córcia spała lub leżała w koszu Mojżesza i wszystko fajnie. Od 2 dni gdy tylko na nią nie patrzę to pisk ale taki że uszy bolą. Nie da się jej zostawić na 2 minuty. I tak nawet ciepłego posiłku nie zjem do momentu aż partner nie wróci z pracy. Wcześniej tak nie było więc myślę że to przejściowe ale wiesz, każde dziecko jest inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Taaaaa. A świstak siedzi i zawija. Poza opiekunką, sprzątaczką, mężem w domu, miała też sprawną, młodą, niepracującą babcię, która przyjeżdżała do niej na każdą sesję. Poza tym miała komfortowe mieszkanie, samochód i bardzo dobre finansowanie od ojca(który jest politykiem) itd. Poza tym na każdych studiach jest co najmniej  bite 4 miesiące wolnego w roku... Raczej miała dzieci jak zwierzątka domowe. Od czasu do czasu dla własnej przyjemności. Myślę, że każdy pogodzi studiowanie medycyny z posiadaniem pieska, a ona mniej więcej tak traktowała te dzieci.

Trzeba mieć mentalnie 15 lat żeby się nią zachwycać. I kupować ten jej szmelc. I wierzyć w jej kłamstwa, że to wszystko to kwestia organizacji. Owszem, ale przede wszystkim olbrzymiego nakładu finansowego.

To nie była zwykła studentka, mieszkająca w akademiku, ubierająca się w tanich sieciówkach i szmateksie, dorabiająca sobie inwentaryzacją po nocach i na truskawkach w wakacje. Taka, co jej mama da na pokój i 300-400zł luzem, a jak chce coś więcej to sobie musi zarobić. Albo wziąć kredyt studencki. Takie o dzieciach nawet nie myślą, a takich jest wiekszość. I wierz mi, one to dopiero są świetnie zorganizowane! tylko nie bredzą o tym na blogu. Ale one będą miały dzieci 10 lat po studiach, jak osiągną poziom życia porównywalny z mamą i stetoskop.

 

A moja siostra cioteczna ma męża, który pracuje, jak dziecko miało 8 miesięcy to zaczęła właśnie lekarski. I miała opiekunkę na czas kiedy ona jest na uczelni  i sprzątaczka przychodziła raz na jakiś czas żeby ona mogła z dziećmi posiedzieć zamiast sprzątać i wiadomo mąż zarabiał i samochód tez ma i jej mama tez na sesje przyjeżdża pomagać, albo siostra. I co w tym złego? Takie życie. Jeden ma lepiej a drugi gorzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
1 godzinę temu, Gość Gość napisał:

Ja powiem tak. Opowieści babć itd to bym z przymrużeniem oka słuchała, bo po pierwsze tak działa nasza pamięć, że idealizuje nasze wspomnienia i to co złe odrzuca, więc jak było naprawdę one same dobrze już nie wiedzą. Druga rzecz jest taka, że dawniej nikt, albo prawie nikt nie zaprzątał sobie głowy rzeczami typu dbanie o prawidłowy rozwój dziecka. Miało sobie pojeść, mieć suchą pieluchę i tyle. Żadna babcia czy nawet mama nie pokazywała dziecku obrazków kontrastowych, nie robiła zabawek sensorycznych itd. To wszystko wbrew pozorom też zajmuje czas. A ostatnia sprawa to, że za czasów pracy w polu dziecko zostawiało się samo w domu. Kto teraz tak robi? Za nie zapewnienie opieki dziecku jest kryminał, gdyby coś się stało, albo dozór kuratora gdyby ktoś zgłosił, że sobie matka zostawia niemowlę w domu na kilka godzin i gdzieś idzie. Wspomnieć należy też o tym jakie triki się dawniej stosowało, żeby dziecko leżało spokojnie. Normą były kompoty z maku, szmatki maczane w spirytusie. Wszystko, żeby trochę dziecko otumanić i żeby spało i nie płakało. Więc mimo że teraz są pralki, zmywarki i bieżącą wodą, to samemu dziecku poświęca się o wiele więcej uwagi niż za czasów naszych babć i robi się to o wiele bardziej świadomie, z poczuciem, że to jest ważne. Więc chcąc nie chcąc zajmuje to o wiele więcej czasu niż naszym babciom i mamom. 

 

 

Czyli ty masz deficyty rozwojowe z powodu zaniedbania twojego rozwoju ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...

Ta toaleta to totalny absurd 😉 zawsze zostawialam w lozeczku i szlam zalatwic swoje sprawy, nawet jesli byl placz to ewentualnie krzyknelam ze mamusia zaraz wroci i tyle. Nie dajmy sie zwariowac... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
37 minut temu, Gość Gość napisał:

I co z tego, że miała nakłady finansowe? Uczyc się musiała. Takie jest życie, że jeden ma lepiej a drugi gorzej. Jedni nie mają dzieci i mają luksusy, inni muszą pracować. Inni mają jak mama i stetoskop. Mam kolezanki na lekarskim to wiem, że z dnia na dzień zadają np. 200 stron z jednego przedmiotu. Miała ułatwienia, bo widomo jak to jest z dziećmi, ale bez przesady uczyc się musiała. Sesja to nie wszystko, matka przyjechała na sesje. Ale nie przyjeżdżała na kolosy i wejściówki.  

Tylko, że gloryfikować i podawać ją za przykład mistrzyni organizacji jak wy to robicie to lekka przesada. 

 

29 minut temu, Gość Gość napisał:

A moja siostra cioteczna ma męża, który pracuje, jak dziecko miało 8 miesięcy to zaczęła właśnie lekarski. I miała opiekunkę na czas kiedy ona jest na uczelni  i sprzątaczka przychodziła raz na jakiś czas żeby ona mogła z dziećmi posiedzieć zamiast sprzątać i wiadomo mąż zarabiał i samochód tez ma i jej mama tez na sesje przyjeżdża pomagać, albo siostra. I co w tym złego? Takie życie. Jeden ma lepiej a drugi gorzej. 

Nic złego, ale robić z niej bohaterkę? Podawać jako przykład? Bez przesady. 

Co innego zostaje do roboty jak masz ogarnięty dom, wsparcie finansowe w postaci męża i rodziców, oraz zaoopiekowane dzieci, które w zasadzie tylko kładziesz spać. A wykładowcy wiedzą o tym, że jesteś córką dość znanego w regionie polityka i prowadzisz poczytnego bloga.

Tylko się uczyć.

Chociaż z tego co widze po kafe to już wysiłek ponad miarę, który należy nagradzac brawami.

Ps. na tej medycynie jest tak ciężko, że o 11:35 w czwartek mam czas pisać z wami na kafe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mnie tez tak straszyły kolezanki i najbardziej co mnie już tak irytowało „wyśpij się bo później nie będziesz miała czasu” wtf? Mam się na zapas wyspać a później sobie energię dawkować? Albo te uśmieszki pełne „wyższości” „taaa, zobaczysz jak to jest, już nie będziesz na siłownie chodziła”. A ojciec dziecka wrócił z pracy, pokarm do butelki i wio na siłkę.  Cały czas mnie straszyły. Porodem tez. Ze będę błagała o cesarke, a ze mam znajomą oddziałową to wiedziały, ze mogę. I wiesz co? Naku*rwiało jak nie wiem, ale urodziłam i wszystko przeszło, zagojone i po sprawie. One mi to przedstawiały jak jakiś armagedon. Nie bój się, czasami jest lepiej a czasami gorzej, ale nie jest tak jak one mówią. A te co mnie tak straszyły to wszystkie bezrobotne, przytyły po ciąży i tylko fejs i fejs. Jak będziesz chciała to wszystko ogarniesz :) powodzenia. Nie martw się tym, tylko ciesz ciążą 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Przed chwilą, Gość Gość napisał:

Tylko, że gloryfikować i podawać ją za przykład mistrzyni organizacji jak wy to robicie to lekka przesada. 

 

Nic złego, ale robić z niej bohaterkę? Podawać jako przykład? Bez przesady. 

Co innego zostaje do roboty jak masz ogarnięty dom, wsparcie finansowe w postaci męża i rodziców, oraz zaoopiekowane dzieci, które w zasadzie tylko kładziesz spać. A wykładowcy wiedzą o tym, że jesteś córką dość znanego w regionie polityka i prowadzisz poczytnego bloga.

Tylko się uczyć.

Chociaż z tego co widze po kafe to już wysiłek ponad miarę, który należy nagradzac brawami.

Ps. na tej medycynie jest tak ciężko, że o 11:35 w czwartek mam czas pisać z wami na kafe. 

No od 4 roku to są luzy, ale nie gadaj, że przez pierwsze trzy lata nie jest ciężko. I, że mimo całego wsparcia jakie się dostaje i tak jest ci ciężko z dzieckiem, trudno, zrozumieć pretensje o nianie czy matkę w sesji skoro wiadomo, że z jęczącym albo nawet grzecznym dzieckiem ciężko jest się skupić. Ktoś kto dzieci nie ma nie potrzebuje pomocy matki bo i do czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
12 minut temu, Gość Gość napisał:

No od 4 roku to są luzy, ale nie gadaj, że przez pierwsze trzy lata nie jest ciężko. I, że mimo całego wsparcia jakie się dostaje i tak jest ci ciężko z dzieckiem, trudno, zrozumieć pretensje o nianie czy matkę w sesji skoro wiadomo, że z jęczącym albo nawet grzecznym dzieckiem ciężko jest się skupić. Ktoś kto dzieci nie ma nie potrzebuje pomocy matki bo i do czego?

No ok. Ale nie róbmy superwomam z dziewczyny, która urodziła dzieci baaaardzo wcześnie, po czym większość czasu spędzała podobno w książkach i na prowadzeniu bloga/insta, opiekę nad dziećmi schedując na osoby trzecie. Nie mam pretensji o niańki i babcie, a raczej o wasze podawanie jej jako przykładu świetnej organizacji.  Bo z jej możliwościami to każda by była zorganizowana. 

Bo nawet ta babcia. Ile dwudziestokilkulatek na studiach daleko od domu, mogłoby liczyć na taką pomoc swojej matki? Zwykle taka mama sama jeszcze pracuje i nikt jej 2 miesięcy urlopu nie da, żeby mogła pomagać córce, której zachciało sie być mamą. To kwestia pieniędzy. I to dużych. Jej matka nie pracuje, ojciec jest bogatym politykiem. Ich stać na to świetne zorganizowanie córki. Bo problem zwykle tkwi w pieniądzach, nie w braku organizacji.

34 minuty temu, Gość Gość napisał:

One mi to przedstawiały jak jakiś armagedon. Nie bój się, czasami jest lepiej a czasami gorzej, ale nie jest tak jak one mówią. A te co mnie tak straszyły to wszystkie bezrobotne, przytyły po ciąży i tylko fejs i fejs. Jak będziesz chciała to wszystko ogarniesz 🙂 powodzenia. Nie martw się tym, tylko ciesz ciążą 

No właśnie o tym mówię. Inaczej macierzyństwo przeżywa się będąc zamożną kobietą w stabilnej sytuacji socjo-ekonomicznej. A inaczej małoświadome, bezrobotne itd. itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
39 minut temu, Gość Gość napisał:

No od 4 roku to są luzy, ale nie gadaj, że przez pierwsze trzy lata nie jest ciężko. I, że mimo całego wsparcia jakie się dostaje i tak jest ci ciężko z dzieckiem, trudno, zrozumieć pretensje o nianie czy matkę w sesji skoro wiadomo, że z jęczącym albo nawet grzecznym dzieckiem ciężko jest się skupić. Ktoś kto dzieci nie ma nie potrzebuje pomocy matki bo i do czego?

Chyba nikt pretensji nie ma. Tylko, że nie ma się czym zachwycać jak ktoś ma warunki do nauki jak kobieta bezdzietna, czy nawet lepsze, bo bezdzietna biedna studentka musi czasem zasuwać na etacie w dennej pracy i może nie mieć tyle siły co dzietna "dziedziczka". A ten zachwyt, że i tak musi przerobić 200 stron, to chyba od kogoś kto na studiach nie był. Ja skończyłam weterynarię, a wcześnie dwa lata historii zaliczyłam. Z perspektywy studiów, to jest wręcz absurd, że można taką małą ilość materiału jaka jest w podręczniku do historii czy biologii w LO rok przerabiać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc "

Drogie mamy, prawda jest taka ,że kiedyś można było dziecko zostawić do tak zwanego wypłakania się, dziś już tej możliwości nie ma, bo po 15 minutach płaczu sąsiad zadzwoni na policje przyjedzie i zabiorą dzieciaka i tłumaczenie, że mama była w wc na nic sie zda. Dwa pani pisząca o mamie bardzo mądrej bo studiującej i w ogóle... ta pani ma pomoc w formie niańki, sprzątaczki i udogodnienia takie jak samochód i rodzina na zawołanie i panie mówiące, że jak sie chce to można mijają się sromotnie z prawdą. Można a i owszem ale trzeba mieć pomoc i to nie doraźną a wręcz całodobową. I proszę mi nie mówić, że powyższa pani studentka po nocach dziecko niańczyła czy po zajęciach zajmowała sie tylko dzieckiem nie ucząc sie. Bo w takim razie uchowaj nas Boże od tak zwanych lekarzy - konowałów, których owa pani mama musi być przedstawicielem, bo skoro zajmowała sie dziećmi to sie nie uczyła, więc jest niedouczona ( doby nawet lekarze nie są w stanie rozciągnąć). A skoro się uczyła to sie dziećmi nie zajmowała i ktoś za nią te robotę odwalał. Że była i jest matką, rzecz najbardziej oczywista, ta kobieta co dziecko urodziła już na zawsze matką będzie a czy z nazwy czy z wychowania dziecka, rzecz inna ale matką zwać się może. Zauważam dziwny trend wśród ludzi, że ci którzy mają dużą pomoc lub życie im się lepiej- łatwiej potoczyło zawsze dołują tych co ze wszystkim zostali sami. Wytykają takim brak zaangażowania, brak energii, brak pracowitości czy wręcz lenistwo i głupotę. I zawsze mówią magiczne "jak się chce to można", w ten sposób budują fałszywy swój własny obraz w oczach innych, ukazując się jako nad wyraz zaradni, pracowici i mądrzy przede wszystkim i ponad wszystko. Prawda jednak ma inny obraz. Bez pomocy i wsparcia innych niewiele by mogli , jednak często to pomijają w opowiadaniach o swojej zajebistości. Są i nad wyraz mądrzy, zdolni i inteligentni ludzie, którym nauka sama do głowy wchodzi a biznesy zawsze się udają i przynoszą zyski ale pytanie zasadnicze ...Skąd się ta ich zajebistośc więła? albo  dar wrodzony albo ...pomoc bliskich... Zanim zaczniemy oceniać najpierw należy pomyśleć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gggg

Nikt normalny nie dzwoni na pol8cje bo dzieciak wyje 15 min jeżeli nie słychać w domu awantur i nie widać przemocy... chyba wszystkie zbuntowane 2 łatki siedzialyby w sierocincach bo potrafią wymuszajac drze mordy pi 2 godziny czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
10 minut temu, Gość Gość napisał:

Chyba nikt pretensji nie ma. Tylko, że nie ma się czym zachwycać jak ktoś ma warunki do nauki jak kobieta bezdzietna, czy nawet lepsze, bo bezdzietna biedna studentka musi czasem zasuwać na etacie w dennej pracy i może nie mieć tyle siły co dzietna "dziedziczka". A ten zachwyt, że i tak musi przerobić 200 stron, to chyba od kogoś kto na studiach nie był. Ja skończyłam weterynarię, a wcześnie dwa lata historii zaliczyłam. Z perspektywy studiów, to jest wręcz absurd, że można taką małą ilość materiału jaka jest w podręczniku do historii czy biologii w LO rok przerabiać. 

A ktoś mówi, że na wecie jest lekko? Łatwo nie mają. Ale jak jak Ci dziecię w domu grasuje to jest ciężej, tak samo jak jest ciezej kiedy musisz się sama utrzymać, takie życie. Jeden ma lzej drugi ciężej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
4 minuty temu, Gość Gość napisał:

A ktoś mówi, że na wecie jest lekko? Łatwo nie mają. Ale jak jak Ci dziecię w domu grasuje to jest ciężej, tak samo jak jest ciezej kiedy musisz się sama utrzymać, takie życie. Jeden ma lzej drugi ciężej 

A najciężej jest wtedy jak musisz studiować, sama się utrzymać, jesteś sierotą, wdową i po domu grasuje ci "dziecię".


Tylko, że czytanie ze zrozumieniem Ci się kłania. Nikt tu nie neguje, że jednym jest lżej, a drugim nie. Ot życie. Tylko ...yzmem jest hołubić kogoś za świetną organizację czasu, kiedy jest to tylko dysponowanie zadaniami przy odpowiednich finansach i pomocnej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ags
2 godziny temu, Gość Gggg napisał:

Nikt normalny nie dzwoni na pol8cje bo dzieciak wyje 15 min jeżeli nie słychać w domu awantur i nie widać przemocy... chyba wszystkie zbuntowane 2 łatki siedzialyby w sierocincach bo potrafią wymuszajac drze mordy pi 2 godziny czasem

I tu sie mylisz. Znam przypadek kiedy sasiadka obrazona, ze dziecko- noworodek plakalo po nocach, poszla do ochrony budynku i kazala im wzywac policje i opieke spoleczna bo ona spac nie mogla, to w moim domu. W bloku moich rodzicow dziecko wciaz plakalo, mialo klopoty zdrowotne, co nie bylo tajemnica, kochane sasiadki doniosly na rodzine do opieki spolecznej i normalni ludzie sie tlumaczyli, ze nie sa wielbladami. 

Ty bys moze innym nie robila problemow bo dziecko placze, ale bardzo wielu ludzi dokopie innym, bo moze. Moze i beda zaslaniac sie troska o dziecko, ale w rzeczywistosci chodzi im tylko o halas ktory slysza. Ludzie z zalozenia sa wredni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×