Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość dozgonny

dla Ciebie wszystko II

Polecane posty

Gość Gość

Były inne(•‿•)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
2 minuty temu, dozgonny napisał:

Rozchwianie emocjonalne. Nie potrafiłem się pogodzić z tym, że Ją tracę.

I co w tym zastanawiającego, jeśli ją kochałeś? 

Nawet jeśli Twoje pragnienie jej szczęścia jest zupełnie altruistyczne i pozbawione egoizmu, to nie wyłączysz bólu, jaki się z tym wiąże. To też uczucie, a tych nie wybieramy. 

Wydajesz się bardzo dojrzałym i świadomym człowiekiem. Czy nie jesteś wobec siebie zbyt krytyczny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
32 minuty temu, Gość Gość napisał:

Ja tak często robię, zdaję sobie sprawę że mieszam im w glowie, tochę mnie to bawi. Wiem że myślą późńiej różne rzeczy i zastanawiają się o co mi chodzi.

Co poniektóra widzi co robisz. I wiesz co taka bawi?

Rozwesela ja myśl, że Ty rozmyślasz o tym, czy ona się zastanawia o co Ci chodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
2 minuty temu, dozgonny napisał:

Ten ból był jednak nie do zniesienia. Nie sądziłem, że to tak druzgocące uczucie. Stałem nad przepaścią...
I tak, owszem... często poddaje krytyce świat, który mnie otacza jak i sam siebie. Wydaje mi się, że świat mógłby być lepszy, tak samo i ja. Nie mniej jednak trudno pewne rzeczy zmienić. Zwłaszcza moje negatywne nastawienie. Po tym co zaszło zaszyłem się w mroku własnych myśli.

Nawet idealizm może być niszczący, jeśli nie potrafimy zachowywać proporcji i odpowiedniego dystansu do rzeczywistości. Choć jest to wyrażeniem pustym, bo jeśli to część Twojej osobowości, to być może po prostu musisz z nią żyć. 

Natomiast świat bez miłości jest całkowicie pozbawiony treści. Jesteśmy stworzeni do tego, by kochać. To jedyna "rzecz", która szarej codzienności potrafi nadać inny smak. Dlaczego z niej rezygnujesz?

Wrażliwość czy nawet jakiś rodzaj neurotyzmu Cię nie przekreśla. Jest nawet odwrotnie - możliwe, że potrafisz kochać nawet intensywniej niż większość. 

Druga strona medalu, że i bardziej cierpieć... o czym się chyba przekonałeś.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

Przypominasz mi przyjaciela, którego niedawno straciłam (nie, nie zakładam, że jesteś nim). Niemniej, to, że się nad Tobą zatrzymałam... przeze mnie też przemawia pewien sentyment. 

Wydaje mi się to smutne - to, że osoby wrażliwe, inteligentne i, było nie było, pewnie dużo bardziej wartościowe od tej przysłowiowej "masy" giną gdzieś w tłumie i oddają ten świat bez walki - tym, którzy czynią go dokładnie takim, jaki opisujesz. Brakiem empatii, fundamentalnej wiedzy i świadomości siebie, autorefleksji... uprawianiem samosądów nad każdym, kto się tej masie bezmyślnych klonów wymyka. 

Swoją drogą, czy bycie "innym" w świecie, który jest tak okropny... może być czymś złym? 

Rozumiem Twój strach przed cierpieniem i nie mam zamiaru Cię na siłę "nawracać". Jeśli ryzyko jego powtórzenia przeraża Cię bardziej niż ten marazm i pustka... każdy ma prawo żyć dokładnie tak, jak sobie wybrał. 

Nawet jeśli bardzo mi Ciebie szkoda. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yia

Dozgonny- ty jesteś księdzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
5 minut temu, dozgonny napisał:

Nie przeraża... tylko wiem jakie mogą być tego konsekwencje.
 

Życzę Ci zatem, żeby Cię Twoja racjonalność jeszcze kiedyś pozytywnie rozczarowała. I żeby owe "konsekwencje" obróciła w niebyt. 

I żeby to, co dla Ciebie dobre, czymkolwiek to jest... znalazło Cię samo. I już zawsze znajdowało.  

Miło było z Tobą porozmawiać. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Górol
21 minut temu, dozgonny napisał:

Nie prz eraża... tylko wiem jakie mogą być tego konsekwencje.
 

Jakie bolesne ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Górol
1 minutę temu, Gość Górol napisał:

Jakie bolesne ?

😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Górol

Dla Ciebie wszystko gruszki na wierzbie albo śliwki co tam kto woli 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Górol napisał:

Dla Ciebie wszystko gruszki na wierzbie albo śliwki co tam kto woli 

Słuszna uwaga 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Listopadowa

Po przeczytaniu jego wypowiedzi i twojej  Yia aluzji też zastanawiam się nad tym czy on nie jest księdzem. Jest tam gdzie jest nieszczęśliwy,kocha kobietę ale coś go za gardlo trzyma że nie może nie ma odwagi boi się konsekwencji,boi się ryzyka żeby być w związku z tą kobietą, jest według mnie egoistą bo mówi że myśli nie chcę krzywdzić , ale on ją krzywdzi bo ta kobieta kocha i cierpi odrzucenie,a on tak sobie wmawia, że dla jej dobra .....ale skazuje ją na samotność, pustkę i cierpienie ,ci myśli że ona popłacze i zapomni bo tak według niego będzie najlepiej .Jak ty możesz skazywać kobietę która kocha której zależy na tobie na takie tortury. Tak odejdzie że spuszczoną głową,smutna, opuszczona z depresją, ale zawsze będzie wracać ,tak będzie,bo jeśli kocha i wie że jesteś to zawsze będzie szukać twoich oczu. A rób sobie co chcesz,jak masz siłę i sumienie ją skrzywdzić na całe życie. Ja wiem jedno. Miłości się nie odrzuca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lll

Nie wierzę mu. Ściemniacz kolejny. Dozgonny hahaha idź spać dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Bo ten facet to tak gada jak ksiądz o wszystkim i o niczym ,do spania ludziska bo północ,nara

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwy

To Pozzerino

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

Dozgonny i Asia pasujecie do siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KSC
1 minutę temu, Gość gość napisał:

Dozgonny i Asia pasujecie do siebie. 

dwie mameje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nikt Cię nie zadziobie

Tak to czarny ,wstydzi się  przyznać,chłopie nic na ślę, wystap i żyj. Co złego w miłości jest. Miłość to sens życia. A to co teraz robisz to marność, nie ma z Ciebie pociechy ani pożytku.  A jak się mylę to olej to,co pisze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ani

moze on z innej epoki, ale to i tak niczego nie tłumaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GOŚĆ

Albo to jedna i ta sama osoba to często na kafe ,ktoś pisze i sobie odpowiada,taki rodzaj psychoterapii 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia

myślałam że jest mądzrezjszy, myliłam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
Przed chwilą, Gość Asia napisał:

myślałam że jest mądzrezjszy, myliłam się

Jedna uwaga - żeby się pode mnie skutecznie podszyć, wypadałoby przede wszystkim nie ranić języka polskiego. Tak więc 99% ewentualnych prób, wobec poziomu tutaj prezentowanego,  i tak spełznie na niczym. 🙂

Pozdrawiam i znikam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M...@

Dozgonny, jesteś lekarzem?

10 godzin temu, dozgonny napisał:

Nie przeraża... tylko wiem jakie mogą być tego konsekwencje.
 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Susel
15 godzin temu, dozgonny napisał:

Ten ból był jednak nie do zniesienia. Nie sądziłem, że to tak druzgocące uczucie. Stałem nad przepaścią...
I tak, owszem... często poddaje krytyce świat, który mnie otacza jak i sam siebie. Wydaje mi się, że świat mógłby być lepszy, tak samo i ja. Nie mniej jednak trudno pewne rzeczy zmienić. Zwłaszcza moje negatywne nastawienie. Po tym co zaszło zaszyłem się w mroku własnych myśli.

A co takiego zaszło ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, dozgonny napisał:

Chciałbym jeszcze nawiązać do Twoich słów o "nawracaniu". Tak się kiedyś zastanawiałem nad tym, bo szereg ludzi na siłę chciało mnie w jakimś tam stopniu przekonywać do swoich racji. Najśmieszniejsze jest to, że po 5 minutach się obrażali i wieszali na mnie psy bo nie chciałem się zmienić. Osoby mojego pokroju odrzucają wszelkie sugestie i tak zwane dobre rady. Nas (czyli mnie) przekonuje się do swoich racji lub do samego siebie poprzez obecność i wspólne relacje. To drobiazgi powodują, że człowiek zmienia zdanie, a nie mądre sentencje. To inni ludzie i ich zachowanie daje nam do myślenia. Słowa dziś są często podkreślane szeregiem argumentów bez pokrycia. Tylko postawa innego człowieka potrafi tutaj cokolwiek zdziałać. Twoja postawa Joanno mile mnie zaskoczyła i chciałbym za to podziękować.

Chcesz zmienić innych? Zmień siebie a inni wokół tez się zmienią. Św. Serafim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
26 minut temu, dozgonny napisał:

 

Bezradność zaszła... wszechogarniająca i nieunikniona. Nie ma nic cenniejszego i ważniejszego na świecie niż osoba którą się kocha. Chcesz stanąć na głowie dla tej jednej konkretnej osoby, nawet gdyby wiązało się to z oddaniem życia. Gdy stopniowo uświadamiasz sobie jednak, że tracisz to co okazało się tak bezcenne i nic nie możesz na to poradzić nagle tracisz grunt pod nogami i zaczynasz spadać w dół... zatracasz siebie i pogrążasz się w rozpaczy, która przejmuje Twoje myśli, słowa i czyny aby ostatecznie zniszczyć jasną stronę twojego życia. Umierasz od wewnątrz i następuje kres pewnej naiwnej epoki. Stajesz się chodzącą skorupą. Czasami pustą (pozbawioną sensu istnienia), czasami pełną (goryczy), czasami twardą (nie do zdobycia), czasami delikatną (łatwo zranić), ale tylko skorupą, która wyczekuje na cud lub na kres swoich dni.

Ale czemu bezradność, skoro też coś do ciebie czuła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
51 minut temu, dozgonny napisał:

Chciałbym jeszcze nawiązać do Twoich słów o "nawracaniu". Tak się kiedyś zastanawiałem nad tym, bo szereg ludzi na siłę chciało mnie w jakimś tam stopniu przekonywać do swoich racji. Najśmieszniejsze jest to, że po 5 minutach się obrażali i wieszali na mnie psy bo nie chciałem się zmienić. Osoby mojego pokroju odrzucają wszelkie sugestie i tak zwane dobre rady. Nas (czyli mnie) przekonuje się do swoich racji lub do samego siebie poprzez obecność i wspólne relacje. To drobiazgi powodują, że człowiek zmienia zdanie, a nie mądre sentencje. To inni ludzie i ich zachowanie daje nam do myślenia. Słowa dziś są często podkreślane szeregiem argumentów bez pokrycia. Tylko postawa innego człowieka potrafi tutaj cokolwiek zdziałać. Twoja postawa Joanno mile mnie zaskoczyła i chciałbym za to podziękować.

Z moich obserwacji i wewnętrznych przekonań wynika, że ludzie potrzebują przede wszystkim akceptacji, a nie zaprzeczania temu, kim są. 

Zresztą, tak jak zauważyłeś - w świecie, gdzie prawie każdy kogoś udaje i nie przyznaje się do własnych słabości, błędów i trudnych emocji... czy to "nawracanie" jest cokolwiek warte? Czy może owi ludzie pragną cię po prostu urobić na swoje, równie sztuczne, podobieństwo?

Nieważne, że w środku się rozpadasz, ważne tylko, żebyś się uśmiechał. Smutek musi być drażniący dla tych, którzy go odrzucają. To nawet nie wina ludzi - taką mamy kulturę po prostu. 

Osobiście nie wartościuję żadnych emocji. Uważam, że i te trudne i te pozytywne są równie ważne - i że jedne bez drugich by nie istniały. To niestety będzie banał (wybacz), ale, zwyczajnie... bez zła nie byłoby dobra. Bez cierpienia nie byłoby szczęścia. Byłby tylko pusty neutralizm, obojętność, stagnacja. Każdy byłby taki sam, a życie tym bardziej nie miałoby sensu. 

Przepraszać za to, że czujesz, to jak przepraszać za to, że jesteś człowiekiem. 

Nie sądzę, żebyś musiał się zmieniać. To nastawienie ludzi powinno - bo przy obecnym skazujemy się, najczęściej, na zwyczajną samotność. Absolutnie mnie nie dziwi, że depresja jest chorobą cywilizacyjną naszych czasów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, dozgonny napisał:

Rozumiem, że nie czytasz od początku, więc streszczę. Jak się poznaliśmy była już z kimś. To co ona czuła nie było sprecyzowane. Oficjalnie byłem tylko przyjacielem. Do niczego nie doszło, ale w powietrzu coś wisiało. Czekałem do ślubu, po czym nasza znajomość została przerwana.

Dramatyzujesz. Nie należy brać się w żaden sposób za osobę zajęta bo to zawsze kończy się źle. Zwłaszcza dla nadwrazliwych i przeżywających wszystko nad wyraz. Po co przeżywasz? Kobiet na świecie nie brakuje ale ty się wolisz fiksowac na kimś kto już ma swoje życie. Skąd pewność że wam by się udało? Nie masz jej a żyjesz imaginacja o pięknym życiu. To nie jest romantyczne a naiwne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M...@
1 godzinę temu, dozgonny napisał:

Rozumiem, że nie czytasz od początku, więc streszczę. Jak się poznaliśmy była już z kimś. To co ona czuła nie było sprecyzowane. Oficjalnie byłem tylko przyjacielem. Do niczego nie doszło, ale w powietrzu coś wisiało. Czekałem do ślubu, po czym nasza znajomość została przerwana.

Jeśli wyszła za mąż za kogoś innego, więc chyba nie kochała Cię wystarczająco mocno albo nie byłeś „odpowiednią opcją” dla niej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia
13 minut temu, dozgonny napisał:

Joanno, a powiedz mi proszę jak to wygląda z Twojej perspektywy. Pytam konkretnie o to czy osoba Twojego pokroju potrafi się w tym wszystkim odnaleźć i ułożyć sobie życie. 

A kto to właściwie potrafi? 😉 Wszyscy jesteśmy jak te listki na wietrze, nie na wszystko mamy wpływ i nie wszystko jest nam dane raz na zawsze. I raczej nigdy naraz.

Szczęście to nie jest stan permanentny, to jest coś, co się wydarza - w zależności od warunków. I z tym też, wbrew wmawiającej nam co innego kulturze, należałoby się pogodzić. 

Radzę sobie lepiej i gorzej, jak każdy. Daleki jest mi już za to pogląd, że ze swoją wrażliwością mogłabym komuś zmarnować życie. Porzuciłam to w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, że większość ludzi nawet się nad tym dobrem drugiego nie zastanawia. Automatycznie stawia mnie to w nawet lepszej pozycji wyjściowej od nich.  

Autorefleksja to fajna i bardzo wartościowa zdolność "nabyta" - to wyśmienite narzędzie kontroli tego, czy kogoś krzywdzę, czy też nie. Jeśli tego nie chcę... to postaram się tego nie robić. A jeśli to robię, to mogę to zmienić. 

Myślę też, że jednak nikt, nawet "najnormalniejszy" na świecie człowiek, nie jest w stanie zagwarantować temu drugiemu dozgonnego szczęścia (taka stabilność nie istnieje w przyrodzie) ani też miłości (wbrew temu, co przysięga i nawet jeśli w to wierzy). 

Ostatecznie jesteśmy tu jednak po to, żeby żyć. I doświadczać. I ja sama nie zamierzam z tego rezygnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×