Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zmartwiona

Opieka na NFZ ktg 33tc, szybszy poród..

Polecane posty

Gość Zmartwiona

Dziewczyny zgłupiałam czy ja za dużo wymagam?! 

W 26tc miałam wykonane USG prywatnie. Chciałam z mężem dowiedzieć się co skrywa maluch plus w POZ nie miałam wykonanego w "terminie" :) ginekolog, która przyjęła mnie na wizytę stwierdziła że dziecko jest w pozycji do porodu, jest nisko i dlaczego nie miałam wykonanego USG od 18-22tc. W szczególności że wcześniej ciąża była zagrożona. Pytałam wcześniej u siebie w przychodni kiedy będę miała USG, ale stwierdziły że one wiedzą kiedy trzeba je zrobić i "pora nie ta". 

Kiedy zbulwersowana poszłam do swojej przychodni z wynikiem USG - przeprosiły, powiedziały że zrobimy usg przy następnej wizycie..

28tc - wizyta bez USG, ale nie trzeba bo przecież BYŁO wykonane już, a na następnej zrobimy KTG...

33tc :) umówiona byłam na 8:30 jako pierwsza. Przyjechałam już o 8 (a do przychodni jade na prawdę długo..) bierze mnie na wagę, ciśnienie.. i pytam jak z ktg. Ona speszona. Że po co, jak to do ciąży zagrożonej, z wadą serca itp. no to wkurzona mówię, że do 20tc ciąża była zagrożona, teraz mały jest nisko i to bardzo plus ułożony głowa do dołu. Zrobiły mi z łaski USG. Kiwnęła głowa że no faktycznie mały nisko itp, ale na ktg już ktoś jest, a pani będzie około godziny, a później są panie z ginekologii na ktg. (Poz połączone z szpitalem) patrzę na zegarek 8:38.. więc mówię że specjalnie przyjechałam dzisiaj TYLKO na KTG, mąż brał wolne bo mieszkamy pod miastem a ja nie mam prawa jazdy.. machnęła ręką i że wszystko jest OK więc nie ma co się przejmować.. WSZYSTKO OK?! 

Nienawidzę NFZ, na prawdę mam go dość. Wyznaczyły mi następną wizytę na 37tc.. a według prywatnego ginekologa - mam szykować się na poród na początku stycznia czyli 37/38tc.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciężarówka

Maskara. Nie napiszę nic mądrego, ale moje wizyty w ciąży na NFZ skończyły się już na początku, bo szkoda nerwów. Zrobiłam test ciążowy, był pozytywny, zadzwoniłam do przychodni z pytaniem kiedy mogę przyjść na wizytę do lekarki ginekolog i usłyszałam, że za 1,5 miesiąca. Powiedziałam, że jestem w ciąży, na co ona do mnie krzykiem „i co to zmienia, pani myśli, że ja wyczaruję termin?!”, wcięło mnie, spytałam „naprawdę nie ma nic wcześniej?”, na co ona znów wrzaskiem „dzwonić i pytać, może coś się zwolni!” i się rozłączyła!!! Byłam w szoku. Poszłam prywatnie, lekarka bardzo miła, wizyta profesjonalna, lecz 230 złotych nie moje. Umówiłam się na NFZ w innym miejscu, dzwoniłam po kilku placówkach i w jednej było miejsce za trzy tygodnie z kawałkiem, więc się zapisałam. Pojechałam i wyszłam z płaczem. Brak aparatu USG w gabinecie, także zbadała mnie ręką, co bolało i potem plamiłam. Na moje pytania odpowiadała opryskliwie, a były to pytania w stylu „boli mnie dół brzucha jak na miesiączkę, mam się martwić czy to normalne?”. Wolę spytać niż potem pluć sobie w brodę, że mogłam coś zrobić, a nie zrobiłam. Ona na to „a co, myślała, że ciąża to leżenie brzuchem do góry przez 9 miesięcy? będzie bolało, bo tak ma być!”. Zwróciłam jej uwagę, że ma na mnie nie krzyczeć, to dopiero krzyknęła z przedrzeźnianiem, że te dziewczyny dzisiaj to takie delikatne i ciekawe jak będzie wyglądał mój poród, o ile dotrwam, bo w pierwszym trymestrze o poronienie bardzo łatwo... Wtedy po prostu wstałam i wyszłam, a potem ryczałam. Poszukałam lekarza prywatnie, kierowałam się opiniami, ale też ceną. Jeżdżę na drugi koniec miasta, w sumie 1,5 godziny w jedną stronę autobusem z przesiadkami (też nie mam prawa jazdy), ale czuję się zaopiekowana, nikt nie podnosi na mnie głosu, odpowiada na nawet bardzo głupie pytania. Płacę 200 złotych, już trudno, przeboleję, bo przynajmniej mam spokój psychiczny i jeszcze mój lekarz pracuje w szpitalu w którym mam zamiar rodzić. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Renata

Wszystkie moje koleżanki (4)jak jeden mąż poroniły - a dwie przygotowywały się do ciąży +/- pół roku wcześniej.. kiedy nam udało się zajść w ciążę bałam się jak cholerka. Dowiedziałam się w 8tyg. Rzuciłam momentalnie palenie.( Okres zawsze mi się spóźniał, a dwa testy z apteki pokazały wynik ujemny). W skrócie - pierwszy lekarz gratulował mi ciąży, pogratulował siły woli z papierosami, tłumaczył wszystko jak krowie na rowie. Czułam się bezpiecznie - i nawet jak miał zbadać szyjkę macicy to pytał się czy na pewno czuję się dzisiaj dobrze na to badanie bo mój komfort jest najważniejszy. ( A lekarz na NFZ!)

Później się przeprowadziłam z mężem do i niego miasta i się zaczelo.. ciąża zagrożona, zero USG, nic. Poszliśmy prywatnie.. 230zl USG z opisem i wizyta.. po przeprowadzce ta kwota była dla nas duza.. położna miała mnie uczuć opieki nad dzieckiem, diety - ale nasze wizyty kończyły się na ciśnieniu i wadze. 🙂 (Dostalam skrypt z rozpisanymi wizytami, jak się zdziwiła kiedy na koniec ciąży nie chciałam jej podpisać - powiedziałam że nie przeprowadziła ze mną rozmów i nie dam jej zatwierdzenia). Ba, okazało się, że oni nie dadzą mi potwierdzenia do becikowego i musiałam prosić pierwszego lekarza o to.. ( w książeczce ciąży wpisany 8tc). Przez całą ciążę miałam na NFZ jedno USG!! W pierwszej poradni! Drugie było prywatnie, a trzecie przed porodem.. ktg też chwilę przed porodem, opieka położnej na porodówce zerowa.jak łapały mnie już skurcze i odszedł czop, byłam lekko nie przytomna od bólu - a miałam mieć zrobiona lewatywę.. pytam się co będzie robione - a ona do mnie bezczelnie - no ja od ciebie porodu nie przyjmę kiedy zamiast dziecka zrobisz kupsko...  Gadały sobie i co chwila tylko "wtykaly" palce sprawdzając rozwarcie, rozcięła krocze bez pytania..  Nie wspomnę o jedzeniu..

Drugie dziecko - córkę urodziłam w prywatnym. (Mogliśmy sobie na to pozwolić. ) Szczerze? Niebo!! Wszystkie badania prywatnie robione - wszystko tłumaczone jakby to było moje 1 dziecko. Na porodówce panie też że sobą rozmawiały, ale co chwila podchodziły, woda, coś pani potrzebuje. Jak miały sprawdzić rozwarcie to pytały czy mogą w tej chwili to zrobić. Przed porodem przeprowadziły ankietę co robić : próbujemy z czy bez rozcięcia itp.. 

NFZ to fikcja - na prawdę. W prywatnym szpitalu też było mnóstwo kobiet, a jakoś położne szanowały rodzące, w połogu i siebie nawzajem..nawet zmęczone potrafiły miło odpowiedzieć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hdhfhd

Głupie baby, czemu same chodźcie, trzeba brać chłopa inne podejście lekarze wtedy mają, moja chodziła prywatnie, kuzynka namówił ją na NFZ bo po co płacić, była dwa razy i za drugim razem wróciła z płaczem bo baba się derła, była hamska, zero usg tylko paluch pchała, na trzecią wizytę pojechałem z nią, żona była w szoku że babsko było takie miłe, odpowiadała na pytania itp. Była to ostatnia wizyta na NFZ, wróciliśmy do prywatnego, podobnie przed porodem jazdy na sor bo były problemy, jak ja z nią jechałem i uświadamiałem personel co robią nie tak to za 3 razem było już super, tak samo przy porodzie jak widzą że kobieta nie jest sama a chłop jest stanowczy to niebo a ziemia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×