Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Iga

Córka przynosi choroby z przedszkola

Polecane posty

Gość Iga

Córka odkąd poszła do przedszkola ciągle choruje. Pochodzi dwa tygodnie i zaraz chora. A my chorujemy razem z nią. Od września jestem już 4 raz chora, bo te choroby od dzieci to normalnie jakieś mutanty. Aktualnie mam angine i jestem na antybiotyku, córka zresztą też. Jak żyć? 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

W pierwszym roku to częste,  jak nabierze odporności to będzie lepiej. Podawaj dziecku sok z aronii lub czarnego bzu, miód też nie zaszkodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 minuty temu, Gość Gosc napisał:

W pierwszym roku to częste,  jak nabierze odporności to będzie lepiej. Podawaj dziecku sok z aronii lub czarnego bzu, miód też nie zaszkodzi. 

A ja i mąż czemu chorujemy. Przecież wcześniej też mieliśmy kontakt z chorobami, powinniśmy być odporni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc
3 minuty temu, Gość Gość napisał:

A ja i mąż czemu chorujemy. Przecież wcześniej też mieliśmy kontakt z chorobami, powinniśmy być odporni. 

W pierwszym roku przedszkola też syn często chorował a ja razem z nim.Teraz jest znacznie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość gość

W pierwszym roku przedszkola moje dziecko też często chorowało. Teraz chodzi drugi rok i .......jest tak samo!! A nawet gorzej. Zdecydowaliśmy z mężem, że wypisujemy go z przedszkola. Nikomu nie życzę tylu chorób i leków, z którymi organizm dziecka nie może już sobie poradzić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Mój syn poszedł do przedszkola jak jak 3 lata i tyle co w pierwszym roku ja przez całe życie nie chorowałam. Łapałam wszystko od niego. Niestety, ale musiałam brać L4, bo angina, zapalenie oskrzeli, a nawet płuc, szkarlatyna i półpasiec!! Takie atrakcje fundowało mi przedszkol. Oczywiście chyba z dwa razy miałam też grupę żołądkowa. Niestety, ale moje mega częste chorowanie skutkowało tym, że mi w pracy umowy nie przedłużono i wylądowałam na bezrobocia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzysztof

Nakrzycz na jej choroby -to uciekna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Mam dwojke dzieci i poza katarem nic nie przynieśli. Ja już dawno nie byłam nawet przeziebiona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joze

Moja szwagierka jest przedszkolanka. 🙂 Wiecie czemu tak jest? 

Rodzice podrzucają chore maluchy do placówki ( dosłownie podrzucają i uckekaja..) dzieci są z goraczka, katarem do pasa, biegunka itp w szkole. A wiadomo jak to działa. Domino. 

Przy odbiorze mówi się im że proszę nie przyprowadzać chorego dziecka a na następny dzień znowu podrzucają i uckekaja - często nawet nie rozebrane dzieci ale w kurtkach itp 

Ja rozumiem że ciężko z praca z L4, ale to jest że sobą połączone.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moje dzieciaki nie chorowały jakoś specjalnie w przedszkolu. Może z dwa razy w roku jakiś katar. Więc to nie jest tak, że wszystkie muszą chorować w pierwszym roku przedszkola. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

polskie dzieci są przegrzewane, nieodporne, przy byle infekcji ładowane są leki, pomieszczenia w przedszkolach nieperzewietrzone a ręce nieodkładnie umyte i macie odpowiedź.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
21 minut temu, Gość Joze napisał:

Moja szwagierka jest przedszkolanka. 🙂 Wiecie czemu tak jest? 

Rodzice podrzucają chore maluchy do placówki ( dosłownie podrzucają i uckekaja..) dzieci są z goraczka, katarem do pasa, biegunka itp w szkole. A wiadomo jak to działa. Domino. 

Przy odbiorze mówi się im że proszę nie przyprowadzać chorego dziecka a na następny dzień znowu podrzucają i uckekaja - często nawet nie rozebrane dzieci ale w kurtkach itp 

Ja rozumiem że ciężko z praca z L4, ale to jest że sobą połączone.. 

Nie widziałam jeszcze takiej sytuacji. Przyjaciółka pracuje w przedszkolu i też nikt chorego dziecka w kurtce nue zostawia w szatni. 

Z żłobku mojego dziecka jest kameralna grupa, a jak jakieś dziecko jest chore, to telefon do rodzica i 2h na odebranie dziecka. Chorego nikt nie przyjmuje, ale nawet nie ma takiej potrzeby, bo rozsądni rodzice. Ale przy dwulatkach to wcale nie muszą chorzy przychodzić. Przyjdzie jedno i jednego dnia pokicha, a drugiego nie ma 3/4 grupy. No i nie każdy też choruje. Moje głównie z glutem bezbarwnym pochodzi czasem i leczymy bez chemii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama chlopakow

Moj starszak chodzi juz drugi rok do przedszkola, nie chce zapeszac ale od polowy października jest lepiej. W zeszlym roku ciagle oskrzela i sterydy wziewne. Nawet miał podejrzenie astmy i alergii. Na szczescie walczylam o małego, zaliczylam prawie wszystkich lekarzy we Wroclawiu i astma na szczęście raczej wykluczona a sterydy odstawione, mniej choruje. Ale zeszly rok to masakra, tydzien w przedszkolu a pozniej 2-3 tyg w domu. A ja z nim ciagle chora, az mi sie plakac chcialo. Teraz tez jestem chora ale dlatego ze mlodszy cos przyniosl z przedszkola - chodzi pierwszy rok i moze znow bedzie powtorka z rozrywki. Niektore dzieci sa odporniejsze, mniej podatne. Moj starszak jest obciazony genetycznie alergiami wiec to nasila infekcje i powoduje nadreaktywnosc oskrzeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość Mama chlopakow napisał:

Moj starszak chodzi juz drugi rok do przedszkola, nie chce zapeszac ale od polowy października jest lepiej. W zeszlym roku ciagle oskrzela i sterydy wziewne. Nawet miał podejrzenie astmy i alergii. Na szczescie walczylam o małego, zaliczylam prawie wszystkich lekarzy we Wroclawiu i astma na szczęście raczej wykluczona a sterydy odstawione, mniej choruje. Ale zeszly rok to masakra, tydzien w przedszkolu a pozniej 2-3 tyg w domu. A ja z nim ciagle chora, az mi sie plakac chcialo. Teraz tez jestem chora ale dlatego ze mlodszy cos przyniosl z przedszkola - chodzi pierwszy rok i moze znow bedzie powtorka z rozrywki. Niektore dzieci sa odporniejsze, mniej podatne. Moj starszak jest obciazony genetycznie alergiami wiec to nasila infekcje i powoduje nadreaktywnosc oskrzeli.

A skąd wiesz, że jest obciążony genetycznie? Robiłaś badania genetyczne w tym kierunku? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
2 godziny temu, Gość Gość napisał:

Nie widziałam jeszcze takiej sytuacji. Przyjaciółka pracuje w przedszkolu i też nikt chorego dziecka w kurtce nue zostawia w szatni. 

Z żłobku mojego dziecka jest kameralna grupa, a jak jakieś dziecko jest chore, to telefon do rodzica i 2h na odebranie dziecka. Chorego nikt nie przyjmuje, ale nawet nie ma takiej potrzeby, bo rozsądni rodzice. Ale przy dwulatkach to wcale nie muszą chorzy przychodzić. Przyjdzie jedno i jednego dnia pokicha, a drugiego nie ma 3/4 grupy. No i nie każdy też choruje. Moje głównie z glutem bezbarwnym pochodzi czasem i leczymy bez chemii. 

To są podobno akty desperacji. Niestety nie każde przedszkole jest takie super(nie przedszkole, ale mentalność rodziców) 😞 jak szwagierka opowiada mi co rodzice odwalają to nie wiadomo - śmiać się czy płakać. A Chorobę nie zawsze widać na 1 rzut oka, a od kichnięcia też nie dzwoni się od razu do rodziców. 😕

no ale widzi Pani, są rodzice którzy nie wezmą L4, może nie mogą cholipka wie. Najgorzej to jak taki maluch zostanie to nie wiadomo jak odizolować grupę, małego zająć i dzwonić do rodziców, którzy jak to ona ujela: " zawsze są w szoku, że jak to chore i że od tak nie ma jak wyjść z pracy i musi załatwić zastępstwo." A to załatwianie potrafi trwać, później dojazd itp. 

z podrzucaniem dziecka spotkała się 3-4razy (już nie pamiętam dokładnie) i to ciągle ci sami rodzice, aż w końcu szwagierka stała przy drzwiach i mowila że nie wpuści.. to prośba - groźba. - nie ma z kim zostawić, a że zostanie złożona skarga act. Ale najgorzej i tak jest podobno w starszakach (piętro niżej) gdzie są tam raczej dzieci z trudnych rodzin. Tam to podobno idzie dostać pierdzielca. Bo dzieci już rozumne i wprost mówią że nie ma co dzwonić bo matka/ojciec i tak nie przyjdzie.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
15 minut temu, NaugthyBitch napisał:

A skąd wiesz, że jest obciążony genetycznie? Robiłaś badania genetyczne w tym kierunku? 

Zazwyczaj jak rodzice mają alergie to w 80% dziecko może mieć alergie. Zależy oczywiście od tego, czy alergia jest taka sama czy różna. Jest jakiś mini procent, że jak nadużywa się alergenów tj laktoza w ciąży to jest większe prawdopodobieństwo że u dziecka też wystąpi, ale to, to tylko słyszałam 2 razy i nie pytałam czy to prawda. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulkaio

To z przedszkolem to prawda.

I hitem jest że jak uciekną a dzwoni się za godzinę to są po prostu w szoku,że dz.chore,a jak mierze temperature ma 38 i jak wszedł do grupy od razu kładzie się na dywanie...Są dzieci zawsze około 5 w grupie egoistycznych rodziców buraków co to ze śmiechem reagują że katar to nie choroba.

I tak u mnie naprzemiennie w grupie jest naraz 2,3 z zielonymi glutamina ropnymi,czerwonym pod nosem i naszprycowane nurofenami lub podczas antybiotyku,które nie wiedzą z tego złego samopoczucia co się z nim dzieje-albo płacze,albo bije dzieci, nieskupione na zajęciach itd.

A mamusie uśmiechnięte,kochające, na każdy dyżur taki elikwent jest przeprowadzany. A mamusie oczywiście kochające swe dzieci ponad życie...A inne dzieci normalnych rodziców przychodzą po chorobie ,pochodzą 3dni i to samo ,zarazone od tych z glutami.Już nie wspominam,że te dzieci nas zarażają a my swoje dzieci.

A zwracanie uwagi nic nie daje. Bezwstydnosc ludzka nie zna granic nie wspominając o zwykłej trosce o swoje dziecko. My jak zwracamy uwagę jesteśmy be,bo wyganiamy z przedszkola,jak nie zwracamy też be ,bo cieszymy się,że zaraz połowa grupy będzie zarażona...

A i wspomnę tu,że te które non stop w przedszkolu chore wychorują się dosłownie w placówce,tam przejdą infekcje i frekwencja 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona

Biedne i nie kochane są te wasze dzieci, które muszą być zaprowadzanie do więzienia zwanego przedszkolem. Naprawdę nie widzicie jaką im tym robicie krzywdę fundując traumę i krzywiąc im psychikę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
6 minut temu, Gość Iwona napisał:

Biedne i nie kochane są te wasze dzieci, które muszą być zaprowadzanie do więzienia zwanego przedszkolem. Naprawdę nie widzicie jaką im tym robicie krzywdę fundując traumę i krzywiąc im psychikę?

Za to mamusie robią wielką karierę, gdzieś na kasie w markecie, są "niezależne" i mają "własne" pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Moje nie chodziły do przedszkola (były z moją mamą) i też swoje musiały odchorować. Potem jak poszły do zerówki i to też często były chore i co miałam ich nie wysyłać do szkoły.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

No i co w tym dziwnego? Normalna sprawa na początku. Moje bliźniaki poszły do przedszkola w ubiegłym roku. Choroby były niemal non stop, tydzień przedszkola, 2-3 tygodnie choroby, a czasem byli chorzy już po 2 dniach "edukacji". Masakra, non stop lekarz, non stop kasa zostawiana w aptece. Od marca zaczęło być nieco lepiej. Teraz chodzimy drugi rok i owszem, przeziębienia się zdarzają, ale nie z taką częstotliwością i póki co radzimy sobie sami. Ostatni raz widzieliśmy lekarza na bilasnie 4-latka przed wakacjami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość Ulkaio napisał:

To z przedszkolem to prawda.

I hitem jest że jak uciekną a dzwoni się za godzinę to są po prostu w szoku,że dz.chore,a jak mierze temperature ma 38 i jak wszedł do grupy od razu kładzie się na dywanie...Są dzieci zawsze około 5 w grupie egoistycznych rodziców buraków co to ze śmiechem reagują że katar to nie choroba.

I tak u mnie naprzemiennie w grupie jest naraz 2,3 z zielonymi glutamina ropnymi,czerwonym pod nosem i naszprycowane nurofenami lub podczas antybiotyku,które nie wiedzą z tego złego samopoczucia co się z nim dzieje-albo płacze,albo bije dzieci, nieskupione na zajęciach itd.

A mamusie uśmiechnięte,kochające, na każdy dyżur taki elikwent jest przeprowadzany. A mamusie oczywiście kochające swe dzieci ponad życie...A inne dzieci normalnych rodziców przychodzą po chorobie ,pochodzą 3dni i to samo ,zarazone od tych z glutami.Już nie wspominam,że te dzieci nas zarażają a my swoje dzieci.

A zwracanie uwagi nic nie daje. Bezwstydnosc ludzka nie zna granic nie wspominając o zwykłej trosce o swoje dziecko. My jak zwracamy uwagę jesteśmy be,bo wyganiamy z przedszkola,jak nie zwracamy też be ,bo cieszymy się,że zaraz połowa grupy będzie zarażona...

A i wspomnę tu,że te które non stop w przedszkolu chore wychorują się dosłownie w placówce,tam przejdą infekcje i frekwencja 100%

Ja wprost zadałam wychowawcy pytanie, czy jakiś katar jest dopuszczalny. A ona do mnie, że pewnie, przecież katar to nie choroba. No i co na to powiesz?

Ale zdarzyło się też, że wychowawca twierdził, że dziecko kaszle, dusi się. Miałam poważny dylemat, bo moim zdaniem dzieciak zdrowy, zdaniem wychowawcy kaszle i co tu zrobić? Obserwowałam całe popołudnie, nasłuchiwałam w nocy i zero kaszlu. Nie ugięłam się i posłałam do przedszkola. Wychowawca już nic nie mówił. Dziwne trochę.

Było też tak, że otrzymałam telefon, że dziecko ma gorączkę i żeby wcześniej odebrać. Dzieciak odebrany w ciągu 20 minut przez dziadków. W domu od razu termometr i żadnej temperatury. Następnego dnia zostawiłam w domu i nadal żadnej temperatury. Nie wiem jak to się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulkaio

Ja nic na to...

W naszym statucie jest napisane,że dzieci z katarem nie można przyprowadzać. Chciałabyś żeby twoje bawiło się z dzieckiem mającym zielony rękaw od kataru,bo leci z nosa non stop a 1 pani na 25 nie będzie biegać za dzieckiem żeby mu nos dmuchać cały czas.

Jeżeli jesteś normalna to byś nie chciała.

Tak samo jak krzywisz się,że ktoś kaszle ci prosto w twarz,a chore dzieci tak robią,bo to tylko dzieci.

Z tym twoim dzieckiem to dziwne rzeczywiście.

Masz dziadków więc dramatu nie ma.

Ja jestem wdzięczna przedszkolankom jak dzwonią,ze podejrzewają,ze moja córka źle się czuje, nie wspominam o temperaturze....

Tak źle i tak niedobrze,co?

Jakby do ciebie nie zadzwoniły a dziecko miałoby temperaturę pisała ta teraz,że przedszkolanki niedopilnowały.

Zglupiec z wami niektórymi ludźmi idzie,a dzieci nic nie winne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iga
4 minuty temu, Gość Ulkaio napisał:

Ja nic na to...

W naszym statucie jest napisane,że dzieci z katarem nie można przyprowadzać. Chciałabyś żeby twoje bawiło się z dzieckiem mającym zielony rękaw od kataru,bo leci z nosa non stop a 1 pani na 25 nie będzie biegać za dzieckiem żeby mu nos dmuchać cały czas.

Jeżeli jesteś normalna to byś nie chciała.

Tak samo jak krzywisz się,że ktoś kaszle ci prosto w twarz,a chore dzieci tak robią,bo to tylko dzieci.

Z tym twoim dzieckiem to dziwne rzeczywiście.

Masz dziadków więc dramatu nie ma.

Ja jestem wdzięczna przedszkolankom jak dzwonią,ze podejrzewają,ze moja córka źle się czuje, nie wspominam o temperaturze....

Tak źle i tak niedobrze,co?

Jakby do ciebie nie zadzwoniły a dziecko miałoby temperaturę pisała ta teraz,że przedszkolanki niedopilnowały.

Zglupiec z wami niektórymi ludźmi idzie,a dzieci nic nie winne

Ja mam tak, że jak widzę, że u mojej córki rozwija się jakaś infekcja to zostawiam w domu. Każda mama zna swoje dziecko na tyle, że widzi takie rzeczy i wcale nie musi być katar czy kaszel. Tyle, że ja nie pracuje wiec pewnie fajnie mi się mówi... Natomiast chciałabym do pracy wrócić. Chociaż na pół etetu. Założyliśmy z mężem, że w domu będę do czasu aż młoda pójdzie do przedszkola. Przez te ciągle choroby mam związane ręce. Ja akurat  nie mam żadnych pomagierów, w postaci dziadków, a nawet gdybym miała, to i tak łapie wszystko od córki jak pelikan więc tez nie wyobrażam sobie chodzić w tym stanie do pracy. 

W zeszłym roku mieliśmy fajną Panią która chociaż próbowała walczyć z rodzicami którzy przyprowadzają chorowitków. Sama mówiła, że jest cześć rodziców, którzy zasłaniają się alergią u dziecka a prawda jest taka, że frekwencja w grupie jest marna. Zwykle nie ma 10 dzieci bo chore. W tym roku mamy Panią która sama zachęca do przyprowadzania dzieci z kaszlem i katarem. Zastanawiam się nad zmianą przedszkola na takie w którym regulamin będzie jasno określał, że chorych dzieci nie można przyprowadzać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
27 minut temu, Gość Ulkaio napisał:

Ja nic na to...

W naszym statucie jest napisane,że dzieci z katarem nie można przyprowadzać. Chciałabyś żeby twoje bawiło się z dzieckiem mającym zielony rękaw od kataru,bo leci z nosa non stop a 1 pani na 25 nie będzie biegać za dzieckiem żeby mu nos dmuchać cały czas.

Jeżeli jesteś normalna to byś nie chciała.

Tak samo jak krzywisz się,że ktoś kaszle ci prosto w twarz,a chore dzieci tak robią,bo to tylko dzieci.

Z tym twoim dzieckiem to dziwne rzeczywiście.

Masz dziadków więc dramatu nie ma.

Ja jestem wdzięczna przedszkolankom jak dzwonią,ze podejrzewają,ze moja córka źle się czuje, nie wspominam o temperaturze....

Tak źle i tak niedobrze,co?

Jakby do ciebie nie zadzwoniły a dziecko miałoby temperaturę pisała ta teraz,że przedszkolanki niedopilnowały.

Zglupiec z wami niektórymi ludźmi idzie,a dzieci nic nie winne

Moim zdaniem należy rozróżnić wodnisty katarek od zielonego gila po pas. W pierwszym przypadku dziecko do przedszkola bym puściła i nie przeszkadza mi, że inni to robią. W drugim dzieciakowi oddycha się ciężko, może boleć głowa, niekoniecznie też poradzi sobie z wysmarkaniem noska, dlatego do przedszkola absolutnie bym nie puściła.

Ja też jestem wdzięczna, że dzwonią, że obserwują i reagują, ale jak narazie to mam wrażenie, że jest to nieco na wyrost. Po prostu miałam takie dwa przypadki, takie doświadczenia, dlatego mam prawo tak uważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Autorko mnie się wydaje że to chodzi po prostu o słabą odporność która uwarunkowana jest genetycznie.Moja córka od września poszła do przedszkola i opuściła tylko 4 dni bo miała lekki kaszel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iga
18 minut temu, Gość Gość napisał:

Autorko mnie się wydaje że to chodzi po prostu o słabą odporność która uwarunkowana jest genetycznie.Moja córka od września poszła do przedszkola i opuściła tylko 4 dni bo miała lekki kaszel.

No ale jak wyjasnisz fakt, że my też chorujemy? Córka zaraża się od kogoś w przedszkolu a później zaraża nas. To by znaczyło, że ja i mąż mamy również "słabą odporność uwarunkowaną genetycznie"  A ja jako dziecko nie chorowałam praktycznie wcale. Byłam jak Rus😉 Obecnie mam angine ropną którą ostatnio miałam 20 lat temu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila

Uważam,  że przez te trzy lata przedszkola trzeba zluzować majty i nie przeżywać tych ciągłych chorób. Dzieci zarażają, katar może być  początkiem choroby, a może zostać tylko katarem. Jak moja córka była w trzylatkach, to z oburzeniem patrzyłam,  jak przeprowadzane są dzieci z katarem.  W czterolatkach sama przyprowadzalam, bo inaczej wogóle by nie chodziła (permanentny katar). W pięciolatkach widziałam jak najlepsza przyjaciółka córki kaszle jej w twarz i co?  Machnełam ręką.  Dzieci z katarem i kaszlem od zawsze są przeprowadzane do przedszkola. Jak córka miała podejrzenie rumienia zakaźnego, to pani do mnie dzwoniła z wręcz przepraszajacym tonem,  że coś jest nie tak.  Co ciekawe była piątym przypadkiem,  więc pani mogła być pewna, a i tak mam wrażenie,  że bała się zadzwonić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olka
52 minuty temu, Gość Iga napisał:

No ale jak wyjasnisz fakt, że my też chorujemy? Córka zaraża się od kogoś w przedszkolu a później zaraża nas. To by znaczyło, że ja i mąż mamy również "słabą odporność uwarunkowaną genetycznie"  A ja jako dziecko nie chorowałam praktycznie wcale. Byłam jak Rus😉 Obecnie mam angine ropną którą ostatnio miałam 20 lat temu. 

Jprdlę, same tępe dzidy tutaj siedzą.

Jak nie chorowałaś w dzieciństwie, to jak i kiedy twój organizm miał wytworzyć przeciwciała? A nawet jak chorowałaś to pamięć immunologiczna z wiekiem słabnie.

Ja też chorowałam razem z dzieckiem jak poszło do przedszkola. Potem przez kilka lat nie miałam nawet kataru.

To jest normalne, że dziecko idąc do przedszkola zaczyna łapać infekcje. I bardzo dobrze, bo się uodparnia. Problemem są mamusie histeryczki trzęsące się nad każdym gilem, otwartym oknem w przedszkolu, kichnięciem. I lekarze pakujący w dzieci tonę antybiotyków, sterydów i litry syfiastych syropów. Mój syn ma obecnie 15 lat, jako dzieciak zaliczył kilka razy zapalenie oskrzeli, zapalenie ucha, anginę. Antybiotyk miał zapisany jeden raz - właśnie przy anginie, w ześmiej popartej badaniem, czy infekcja rzeczywiście jest bakteryjna. Nigdy nie pił syropu z apteki, żadnych kropli, witamin. Ibum, lub paracetamol na zbicie gorączki. Jak katar - to dużo na powietrzu, zwłaszcza w mroźne dni. I nigdy nie przeszkadzało mi to, że są przyprowadzane do przedszkola chore dzieci. Jak macie dwójkę, lub trójkę w domu i jedno zaczyna chorować, to co? Eksmitujecie za drzwi, czy podrzucacie babciom niech się zarażają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Gość Iga napisał:

No ale jak wyjasnisz fakt, że my też chorujemy? Córka zaraża się od kogoś w przedszkolu a później zaraża nas. To by znaczyło, że ja i mąż mamy również "słabą odporność uwarunkowaną genetycznie"  A ja jako dziecko nie chorowałam praktycznie wcale. Byłam jak Rus😉 Obecnie mam angine ropną którą ostatnio miałam 20 lat temu. 

no właśnie przez słabą genetyczną odporność chorujecie i wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×