Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

42 minuty temu, Poziomka85 napisał:

Hej dziewczyny 🥰

Jestem tu nowa,

nieudane in vitro w 2014

poronienie 12tc 2019

I teraz jestem od soboty po transferze jednego zarodka I 2 są zamrożone. Ogólnie u mnie problem to niskie Amh 0,9 . 

Strasznie się tym wszystkim stresuje, bo brzuch boli mnie jakbym miała dostać okres a test mogę zrobić 5.10 

Ciągle tylko trzeba czekać I czekać🥺

Robiliście może testy przed wyznaczonym terminem? 

Witaj, cieszę się że z nami jesteś 🙂

Ja pierwszą betę zrobiłam w 9dpt i wynik był ok. 200 mlU/ml. Wcześniej próbowałam oczywiście testy z moczu ale nie wychodziły (wyszły gdzieś dopiero przy 600 mlu/ml). Jeszcze przed zrobieniem beta-hcg też bolał mnie brzuch tak jak na okres, piersi zrobiły się pełniejsze i pokazały się na nich niebieskie żyłki. 

Życzę Ci powodzenia ☘️ będę trzymała kciuki za Ciebie i za każdą z Was dziewczyny, żeby spełniło się to jedno jedyne marzenie 🤰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, DoMi napisał:

Witaj, cieszę się że z nami jesteś 🙂

Ja pierwszą betę zrobiłam w 9dpt i wynik był ok. 200 mlU/ml. Wcześniej próbowałam oczywiście testy z moczu ale nie wychodziły (wyszły gdzieś dopiero przy 600 mlu/ml). Jeszcze przed zrobieniem beta-hcg też bolał mnie brzuch tak jak na okres, piersi zrobiły się pełniejsze i pokazały się na nich niebieskie żyłki. 

Życzę Ci powodzenia ☘️ będę trzymała kciuki za Ciebie i za każdą z Was dziewczyny, żeby spełniło się to jedno jedyne marzenie 🤰

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź I słowa otuchy🥰no to czekanie jest straszne, staram zajmować sobie czas żeby O tym nie myśleć😋

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, AsiaWin napisał:

W macierzyństwie jestem. Podyskutuje z nimi, zobaczymy z jakim skutkiem  🙂 oni wymagają to do punkcji a nie transferu.

To trzymam kciuki, żeby udało się coś zdziałać w temacie, bo naprawdę uważam że to przegięcie z tymi wymazami na żądanie kliniki.

3 godziny temu, Miśka2020 napisał:

Gratulacje 😊 tak to chyba już jest , że jak się człowiek długo stara to potem nie może uwierzyć w swoje szczęście ! 😊😊

 Dzięki! Tak, zdecydowanie, jak tyle lat się na to czeka, to potem aż ciężko uwierzyć;)

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Poziomka85 napisał:

Hej dziewczyny 🥰

Jestem tu nowa,

nieudane in vitro w 2014

poronienie 12tc 2019

I teraz jestem od soboty po transferze jednego zarodka I 2 są zamrożone. Ogólnie u mnie problem to niskie Amh 0,9 . 

Strasznie się tym wszystkim stresuje, bo brzuch boli mnie jakbym miała dostać okres a test mogę zrobić 5.10 

Ciągle tylko trzeba czekać I czekać🥺

Robiliście może testy przed wyznaczonym terminem? 

Nie stresuj się na zapas. Niestety musimy być cierpliwe 😘 ja dopiero dwa dni po transferze i też najchętniej już bym robiła badania 😂😂 trzymam kciuki żeby była wysoka beta ✊🏻✊🏻✊🏻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Miśka2020 napisał:

Nie stresuj się na zapas. Niestety musimy być cierpliwe 😘 ja dopiero dwa dni po transferze i też najchętniej już bym robiła badania 😂😂 trzymam kciuki żeby była wysoka beta ✊🏻✊🏻✊🏻

No ja też jestem 2 dni po transferze, jak ogólnie przebiegała stymulacja u ciebie, ile udało Ci się wyprodukować? Itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Poziomka85 napisał:

Hej dziewczyny 🥰

Jestem tu nowa,

nieudane in vitro w 2014

poronienie 12tc 2019

I teraz jestem od soboty po transferze jednego zarodka I 2 są zamrożone. Ogólnie u mnie problem to niskie Amh 0,9 . 

Strasznie się tym wszystkim stresuje, bo brzuch boli mnie jakbym miała dostać okres a test mogę zrobić 5.10 

Ciągle tylko trzeba czekać I czekać🥺

Robiliście może testy przed wyznaczonym terminem? 

Hej,

Wygląda na to, że testujemy razem, też mam zrobić test 5.10. Transfer miałam dzisiaj. 

Ja testy sikane robię dla zabawy i u mnie faktycznie jak byłam w ciąży to wykrywały wcześnie, ok 11 dni po owulacji. Ale tylko jednej firmy.

Trzymam kciuki 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Miśka2020 napisał:

Przywiozłam dzisiaj maluszka do domu.. oby chciał zostać w brzuszku i testowanie za 12 dni było tym szczęśliwym ✊🏻

Trzymam kciuki, będziemy testować podobnie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Kotciołek napisał:

Hej,

Wygląda na to, że testujemy razem, też mam zrobić test 5.10. Transfer miałam dzisiaj. 

Ja testy sikane robię dla zabawy i u mnie faktycznie jak byłam w ciąży to wykrywały wcześnie, ok 11 dni po owulacji. Ale tylko jednej firmy.

Trzymam kciuki 🙂

Ooo super że jest ktoś kto wyczekuje do tej samej daty☺możemy się wspierać😋

A powiedz jakiej firmy te testy? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Kotciołek napisał:

Trzymam kciuki, będziemy testować podobnie 🙂

Trzymam kciuki🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Poziomka85 napisał:

No ja też jestem 2 dni po transferze, jak ogólnie przebiegała stymulacja u ciebie, ile udało Ci się wyprodukować? Itd

Miałam 19 pęcherzyków , ale tylko 6 zapłodnionych jajeczek. Na dzień transferu cała szóstka dobrze rokowała 😉 (mam podany 3dniowy zarodek). We wtorek mam dzwonić zapytać ile udało się zamrozić. Narazie jeszcze czuję powiększone jajniki , staram się odpoczywać bo przy poprzedniej procedurze nabawiłam się hiperki 😞 
 

Musimy być dobrej myśli ! Jeszcze kilka dni i mam nadzieje przyjdą dobre wiadomości 🙂

Edytowano przez Miśka2020

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Poziomka85 napisał:

Ooo super że jest ktoś kto wyczekuje do tej samej daty☺możemy się wspierać😋

A powiedz jakiej firmy te testy? 

Pewnie, razem będzie raźniej 🙂

zawsze kupowałam z Rossmann ich produkcji. Chyba facelle - płytkowe. Cień cienia kreski na teście zawsze zwiastował pozytywną betę. Ale to u każdej z nas inaczej z tymi sikanymi 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Miśka2020 napisał:

Miałam 19 pęcherzyków , ale tylko 6 zapłodnionych jajeczek. Na dzień transferu cała szóstka dobrze rokowała 😉 (mam podany 3dniowy zarodek). We wtorek mam dzwonić zapytać ile udało się zamrozić. Narazie jeszcze czuję powiększone jajniki , staram się odpoczywać bo przy poprzedniej procedurze nabawiłam się hiperki 😞 
 

Musimy być dobrej myśli ! Jeszcze kilka dni i mam nadzieje przyjdą dobre wiadomości 🙂

No u mnie było słabo bo wyprpdukowalam 6 I jakieś tam maluchy, pobrali te 6 ale nadało się tylko 3,mielismy mieć transfer 3 doby ale zadzwonili powiedzieli że się ładnie dzielą I transfer przenoszą na 5 dobe. W dniu transferu lekarz powiedział że jest dobrze był transfer jednego I 2 odrazu do mrozenia.W tej chwili biorę dufaston I luteine dopochwowo I wydaje mi się jakbym zaczynała lekko plamic, jestem raptem 2 dni po tranferze, myślisz że to zła oznaka? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Poziomka85 napisał:

W tej chwili biorę dufaston I luteine dopochwowo I wydaje mi się jakbym zaczynała lekko plamic, jestem raptem 2 dni po tranferze, myślisz że to zła oznaka? 

Pamietaj ze lekkie brudzenie mozesz miec jak sie zadrapiesz chociazby aplikatorem od luteiny, a moze to implantacyjne?;) wiec nie nastawiaj sie ze to cos zlego:)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Poziomka85 napisał:

No u mnie było słabo bo wyprpdukowalam 6 I jakieś tam maluchy, pobrali te 6 ale nadało się tylko 3,mielismy mieć transfer 3 doby ale zadzwonili powiedzieli że się ładnie dzielą I transfer przenoszą na 5 dobe. W dniu transferu lekarz powiedział że jest dobrze był transfer jednego I 2 odrazu do mrozenia.W tej chwili biorę dufaston I luteine dopochwowo I wydaje mi się jakbym zaczynała lekko plamic, jestem raptem 2 dni po tranferze, myślisz że to zła oznaka? 

Ja miałam plamienie 3 dni po transferze takie bardziej brązowe i widziałam je tylko na aplikatorze od luteiny i jestem w ciąży ! Trzymam kciuki ✊✊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Poziomka85 napisał:

No u mnie było słabo bo wyprpdukowalam 6 I jakieś tam maluchy, pobrali te 6 ale nadało się tylko 3,mielismy mieć transfer 3 doby ale zadzwonili powiedzieli że się ładnie dzielą I transfer przenoszą na 5 dobe. W dniu transferu lekarz powiedział że jest dobrze był transfer jednego I 2 odrazu do mrozenia.W tej chwili biorę dufaston I luteine dopochwowo I wydaje mi się jakbym zaczynała lekko plamic, jestem raptem 2 dni po tranferze, myślisz że to zła oznaka? 

Mi lekarz mówił że w ok 7 dobie od punkcji następuje implantacja 😊 Skoro miałaś podany 5 dniowy dwa dni temu..to myśle , że plamienie jest dobrą oznaką 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dziewczyny za wsparcie, to jest super że można popisać z kimś kto jest w podobnej sytuacji🥰buziaki dla was, trochę się uspokoiłam🥰

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KlaudiainvimedGdynia napisał:

Ja miałam plamienie 3 dni po transferze takie bardziej brązowe i widziałam je tylko na aplikatorze od luteiny i jestem w ciąży ! Trzymam kciuki ✊✊

My z tych samych rejonów ☺ja też z Trójmiasta, mam pytanko jak leczenie w invimedzie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.09.2020 o 10:53, kiteras napisał:

Hej, wydaje mi się ze pół roku. 

U mnie 3 miesiące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Poziomka85 napisał:

My z tych samych rejonów ☺ja też z Trójmiasta, mam pytanko jak leczenie w invimedzie? 

Ja w sumie mam 10 min jazdy autem do Invicty , wybrałam Invimed tylko dlatego , ze moj lekarz u którego się leczyłam wczesniej 3 lata  pracuje tez w Invimedzie i to on skierował mnie do kliniki na in vitro. Powiem ci , ze fajnie się mną opiekował bo znał moj przypadek ale jak trafiłam do innego lekarza bo moj miał urlop to już z wizyty nie byłam tak zadowolona. Czułam sie jak jedna z wielu. Nie mam porównania do innej kliniki ale podsumowując jestem zadowolona ogólnie. Koordynatorki spoko, zawsze dostępne żeby podpytać , z łatwością tez mogłam się dodzwonić do nich. A Ty leczysz się w Invicta w Gdańsku ?  😉 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.09.2020 o 08:22, margareta napisał:

A leczysz się w invicta? My też niestety musieliśmy robić ten wymaz. To jest mega naciąganie na kasę, tym bardziej że invicta ma swoje laboratoria i robi to czysto zarobkowo. My nie kryliśmy swojego oburzenia tym faktem, weszliśmy nawet z nimi w dyskusję, ale niestety nic to nie dało. Człowiek zostawia u nich masę kasy a oni chcą więcej i więcej. Zresztą chodzisz tam pewnie regularnie i moglaś już dawno zostawić tam wirusa, ale przed transferem muszą coś wymyślić. No kpina. Współczuję, że musisz znowu ponosić te niepotrzebne koszta. Trzymam kciuki żeby ta próba była udana i więcej nie było potrzeby 

Z jednej strony niefajnie że zmuszają do testów, ale z drugiej strony nie wiadomo jak covid wpływa na płód,ale leki które stoją w leczeniu są przeciwwskazane w ciąży więc chyba nikt nie chciałby po udanym transferze zaszkodzić swoimi dziecku 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny, czy któraś z Was podchodziła do stymulacji z torbielą endometrialna na jajniku ? Jakie były efekty ? Wiem, ze każdy organizm jest inny ale zastanawiam się czy jest ktoś w podobnej sytuacji. Po poprzedniej stymulacji zrobiła mi się 2 cm torbiel na jajniku, jestem na antykoncepcji ale nie znika - lekko się zmniejsza. Lekarz podejrzewa endometriozę ale nie zleca pogłębienia diagnostyki tylko jak najszybsze rozpoczęcie kolejnej procedury. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj 😞

Hej, nie jesteśmy od tego żeby Cię tu oceniać, w życiu są różne sytuacje najważniejsze to wyciągać z nich wnioski. Nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu ale mysle sobie ze jednak w związku dobrze jest postawić na szczerość, na pewno nie jest to dla Ciebie łatwa sytuacja, ale chyba trudno będzie to utrzymać w tajemnicy. Lekarz na pierwszej wizycie na pewno będzie wypytywał o wszystko związane z dotychczasowymi staraniami... trzymaj się. Powodzenia 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj :(

Nie jesteśmy tutaj od ocenienia kogokolwiek, wiesz, że źle zrobiłaś. Pytanie czy chcesz budować związek na kłamstwie. Moim zdaniem wcześniej czy później to wyjdzie, lekarz szczegółowy wywiad robi, wszystko jest wpisywane do karty, jeśli będziesz brnęła w kłamstwie i powiesz lekarzowi, że byłaś w ciąży ale ciążę straciłaś to będzie to w twojej karcie, może mieć to wpływ na sposób leczenia, dobór leków, wykonanie dodatkowych badań, podwyższone koszty?

Uważam, że z lekarzem musisz być absolutnie szczera, a wydaje mi się że nie prawdopodobnym jest powiedzieć lekarzowi prawdę i dalej okłamywać partnera, to nie jest niewykonalne moim zdaniem, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny zapytam worost czy po punkcji, któraś z was miała problem z wypróżnieniem się ? W piątek miałam punkcję źle czułam się przed ledwo chodziłam ,ale to ze względu na to,że miałam aż 25 pęcherzyków z czego pobrano 21 oocytów, po pobraniu było już normalnie. Od wczoraj bardzo się męczę. Boli mnie brzuch jak chodzę, do toalety mnie goni a nic z tego nie wynika. Lekarz przepisał mi czopki, które średnio działają i syrop. Wczoraj się udało wypróżnić dopiero wieczorem dziś znowu zaczyna się ból. Nie wiem czy panikować czy w końcu jelita się ruszą czy dzwonić jutro do lekarza w razie w. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, KlaudiainvimedGdynia napisał:

Ja w sumie mam 10 min jazdy autem do Invicty , wybrałam Invimed tylko dlatego , ze moj lekarz u którego się leczyłam wczesniej 3 lata  pracuje tez w Invimedzie i to on skierował mnie do kliniki na in vitro. Powiem ci , ze fajnie się mną opiekował bo znał moj przypadek ale jak trafiłam do innego lekarza bo moj miał urlop to już z wizyty nie byłam tak zadowolona. Czułam sie jak jedna z wielu. Nie mam porównania do innej kliniki ale podsumowując jestem zadowolona ogólnie. Koordynatorki spoko, zawsze dostępne żeby podpytać , z łatwością tez mogłam się dodzwonić do nich. A Ty leczysz się w Invicta w Gdańsku ?  😉 

Nie ja leczę się w Gamecie w Gdyni, mam tam lekarza którego znam już kupę lat, I on mnie prowadzi ale nie jestem do końca zadowolona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Dreamscometrue napisał:

Dziewczyny zapytam worost czy po punkcji, któraś z was miała problem z wypróżnieniem się ? W piątek miałam punkcję źle czułam się przed ledwo chodziłam ,ale to ze względu na to,że miałam aż 25 pęcherzyków z czego pobrano 21 oocytów, po pobraniu było już normalnie. Od wczoraj bardzo się męczę. Boli mnie brzuch jak chodzę, do toalety mnie goni a nic z tego nie wynika. Lekarz przepisał mi czopki, które średnio działają i syrop. Wczoraj się udało wypróżnić dopiero wieczorem dziś znowu zaczyna się ból. Nie wiem czy panikować czy w końcu jelita się ruszą czy dzwonić jutro do lekarza w razie w. 

Tez tak miałam, jest to chyba też związane z braniem luteiny. Ja już od jakiś 4 tygodni mam z tym problem. U mnie pomagają suszone śliwki ale muszę zjeść na raz prawie całe opakowanie 😞 trzeba pić dużo wody, jeść jogurty i owoce. Gdzieś czytałam że dziewczyny na dzień odstawiają luteinę żeby się wypróżnić ale ja chyba nie chcę nic sama majstrować przy lekach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, DoMi napisał:

Tez tak miałam, jest to chyba też związane z braniem luteiny. Ja już od jakiś 4 tygodni mam z tym problem. U mnie pomagają suszone śliwki ale muszę zjeść na raz prawie całe opakowanie 😞 trzeba pić dużo wody, jeść jogurty i owoce. Gdzieś czytałam że dziewczyny na dzień odstawiają luteinę żeby się wypróżnić ale ja chyba nie chcę nic sama majstrować przy lekach. 

DoMi tylko, że ja nie biorę jeszcze luteiny bo transfer mam odroczony ze względu na małe, ale jednak jakieś ryzyko hiperki. Choć lekarz twierdzi, że tak zakończył stymulację ,że nie powinno do niej dojść aczkolwiek mój organizm musi chwilę odpocząć . Biorę tylko dostinex i unidox. Jem śliwki od wczoraj może powinnam je popijać jogurtem 🤭🙂

Edytowano przez Dreamscometrue

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj 😞

Jeśli na poważnie chcesz podejść do in vitro to musisz być świadoma, że każda informacja o stanie zdrowia twoim i twojego partnera jest dla lekarza bardzo istotna. Obejmuje to także ewentualne poronienia lub ich brak. Nie możesz tego ukryć przed lekarzem bo każda informacja może mieć wpływ na zastosowanie konkretnego leczenia lub jego i jego przebieg. Do tego zazwyczaj pierwsza wizyta na której lekarz robi z wami wywiad o stanie zdrowia odbywa się zazwyczaj w obecności obydwojga partnerów. Oczywiście Cię nie oceniam ale uważam że jeśli chcecie mieć wspólne dziecko i wspólnie je wychować to Wasz związek pownien opierać się na wzajemnym zaufaniu i prawdzie. Życzę Ci podjęcia odpowiedzialnej i najlepszej dla Was decyzji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Dreamscometrue napisał:

DoMi tylko, że ja nie biorę jeszcze luteiny bo transfer mam odroczony ze względu na małe, ale jednak jakieś ryzyko hiperki. Choć lekarz twierdzi, że tak zakończył stymulację ,że nie powinno do niej dojść aczkolwiek mój organizm musi chwilę odpocząć . Biorę tylko dostinex i unidox. Jem śliwki od wczoraj może powinnam je popijać jogurtem 🤭🙂

Ojej przepraszam coś mi się pomyliło. Poczytaj o dostinexie bo on też ma sporo skutków ubocznych 😕 Ja jem śliwki i popijam je wodą hehe 🙂 działa jeszcze tego samego dnia 🙂

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×