Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Dnia 24.09.2020 o 18:35, NiskieAmH napisał:

Dziękuje 🙂 a zostały Ci jakieś leki, które nie będą potrzebne ?

Dziewczyny czy wy jesteście nie poważne? Co to za oddawanie leków i samodzielny dobór dawek? To lekarze są od przepisywania leków i doboru dawek na podstawie badań ! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj 😞

Ogólnie to w dobie koronowirusa sama chodzisz na wszystkie badania więc nie musisz się obawiać. Chociaż zapewne sama się wygadasz, albo ktoś z twoich znajomych ...im szybciej się przyznasz tym mniejszy obciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj 😞

Witaj, 

bardzo trudno jest doradzić ponieważ nie znam Twojego partnera i związku. 

Ty wiesz najlepiej jak jest między Wami i czy przez to kłamstwo (które w tej chwili nie ma już większego znaczenia) dojdzie do trwałej utraty zaufania. 

Jeśli mu powiesz unikniesz dalszego brnięcia w kłamstwo, ale jeśli uważasz, że to rozsypie wasz związek a zależy Ci na nim to nie robiłabym tego. Szczerość jest wskazana, ale nie zawsze najlepsza. 

U mnie w klinice na pierwszej wizycie lekarz nie robił wywiadu, ponieważ przed wizytą dostaliśmy bardzo obszerne ankiety, które wypełnialiśmy indywidualnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Poziomka85 napisał:

Nie ja leczę się w Gamecie w Gdyni, mam tam lekarza którego znam już kupę lat, I on mnie prowadzi ale nie jestem do końca zadowolona

Oby ten transfer był udany i wizyty w klinice się skończą ! Kiedy testujesz ? ✊ zawsze masz jeszcze dwa zarodeczki w zanadrzu z tego co pamiętam. No niestety te klikniki takie są . Wizyta u mojego gina prywatnie w gabinecie trwa 40 min. Wizyta w klinice 15 min i widać ze działa na przyspieszeniu żeby nie mieć opóźnienia. Zawsze mi mówił niech pani teraz pyta u mnie w gabinecie bo w klinice to już będzie maszyna tak nie będzie czasu... niestety trochę idą na ilość i nie liczą się z pacjentem... ale cóż trzeba zacisnąć zeby i to przetrwac ✊ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Anna Katarzyna napisał:

Dziewczyny czy wy jesteście nie poważne? Co to za oddawanie leków i samodzielny dobór dawek? To lekarze są od przepisywania leków i doboru dawek na podstawie badań ! 

Moja droga kto mowi o samodzielnym dobieraniu leków i dawek? Czasem zdarza się, że lekarz przepisze zbyt dużo opakowań, których nie wykorzystujemy i które możemy oddać komuś ktoś musi je wykupić. Chyba każda z nas liczy się tu z kosztami i jesli możemy pomóc komuś lub sobie zaoszczędzić to czemu nie? Ja po pierwszej stymulacji swoje leki przekazałam mojej doktor która da je innej kobiecie która nie ma dofinansowania. Uważam, że lepiej oddać niż wyrzucić. 

  • Like 7

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, KlaudiainvimedGdynia napisał:

Oby ten transfer był udany i wizyty w klinice się skończą ! Kiedy testujesz ? ✊ zawsze masz jeszcze dwa zarodeczki w zanadrzu z tego co pamiętam. No niestety te klikniki takie są . Wizyta u mojego gina prywatnie w gabinecie trwa 40 min. Wizyta w klinice 15 min i widać ze działa na przyspieszeniu żeby nie mieć opóźnienia. Zawsze mi mówił niech pani teraz pyta u mnie w gabinecie bo w klinice to już będzie maszyna tak nie będzie czasu... niestety trochę idą na ilość i nie liczą się z pacjentem... ale cóż trzeba zacisnąć zeby i to przetrwac ✊ 

Testuje 05.10 , wydaje mi się jakby te pare dni trwało wieczność 😏już bym chciała wiedzieć🤗. Wiesz wkurza mnie to że płacisz za to dużo pieniędzy, a taka znieczulica, moje wizyty nie trwały nawet 15 min🤨. Było szybko USG, I rozpiska co I kiedy mam brać. Nasz lekarz przez całą procedurę nam nawet nic nie wytłumaczył, w ogóle miałam same nerwy przez niego, ale jest skuteczny☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Poziomka85 napisał:

Testuje 05.10 , wydaje mi się jakby te pare dni trwało wieczność 😏już bym chciała wiedzieć🤗. Wiesz wkurza mnie to że płacisz za to dużo pieniędzy, a taka znieczulica, moje wizyty nie trwały nawet 15 min🤨. Było szybko USG, I rozpiska co I kiedy mam brać. Nasz lekarz przez całą procedurę nam nawet nic nie wytłumaczył, w ogóle miałam same nerwy przez niego, ale jest skuteczny☺

A jak ty sie czujesz? Który tydzień? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, DoMi napisał:

Moja droga kto mowi o samodzielnym dobieraniu leków i dawek? Czasem zdarza się, że lekarz przepisze zbyt dużo opakowań, których nie wykorzystujemy i które możemy oddać komuś ktoś musi je wykupić. Chyba każda z nas liczy się tu z kosztami i jesli możemy pomóc komuś lub sobie zaoszczędzić to czemu nie? Ja po pierwszej stymulacji swoje leki przekazałam mojej doktor która da je innej kobiecie która nie ma dofinansowania. Uważam, że lepiej oddać niż wyrzucić. 

Dokladnie🙂 

Ja prawdopodobnie żadnego dofinansowania nie będę mieć. Wiec jeśli mam możliwość odkupić od dziewczyn coś co im zalega to napewno będzie mi lzej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Poziomka85 napisał:

Testuje 05.10 , wydaje mi się jakby te pare dni trwało wieczność 😏już bym chciała wiedzieć🤗. Wiesz wkurza mnie to że płacisz za to dużo pieniędzy, a taka znieczulica, moje wizyty nie trwały nawet 15 min🤨. Było szybko USG, I rozpiska co I kiedy mam brać. Nasz lekarz przez całą procedurę nam nawet nic nie wytłumaczył, w ogóle miałam same nerwy przez niego, ale jest skuteczny☺

Moj doktorek tez jest dziwny i jak kobieta na każdej wizycie inny nastrój i inne nastawienie , ale prowadzę u niego ciąże.  Ufam mu , wiem , ze jak jest zle to mówi prosto z mostu , bardzo bezpośrednio wiec może lepiej. Masz racje , płacimy kupę kasy i jest to tak trudna droga , sytuacja , dobrze byłoby żeby to podejście było indywidualne... ale cóż 😉   Ja jestem w 10 tygodniu , dzidziuś rozwija się dobrze ale ciagle nie wierze, ze jestem w ciąży 🤦‍♂️ Nie wiem kiedy to do mnie dotrze 😂 kochana pamietam ten czas oczekiwania na betę, nie wytrzymałam i zrobiłam test 8 dpt i juz wynosił 67,5 miałam transferowana 5 dniowa blastke 🥰 cała procedura to jest wielki test cierpliwości , a ja jestem takim szogunem , wszystko chciałabym na już !  Mocno trzymam za Ciebie kciuki ✊✊ obyś tez zobaczyła niedługo swojego maluszka na usg 🥰

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, KlaudiainvimedGdynia napisał:

Moj doktorek tez jest dziwny i jak kobieta na każdej wizycie inny nastrój i inne nastawienie , ale prowadzę u niego ciąże.  Ufam mu , wiem , ze jak jest zle to mówi prosto z mostu , bardzo bezpośrednio wiec może lepiej. Masz racje , płacimy kupę kasy i jest to tak trudna droga , sytuacja , dobrze byłoby żeby to podejście było indywidualne... ale cóż 😉   Ja jestem w 10 tygodniu , dzidziuś rozwija się dobrze ale ciagle nie wierze, ze jestem w ciąży 🤦‍♂️ Nie wiem kiedy to do mnie dotrze 😂 kochana pamietam ten czas oczekiwania na betę, nie wytrzymałam i zrobiłam test 8 dpt i juz wynosił 67,5 miałam transferowana 5 dniowa blastke 🥰 cała procedura to jest wielki test cierpliwości , a ja jestem takim szogunem , wszystko chciałabym na już !  Mocno trzymam za Ciebie kciuki ✊✊ obyś tez zobaczyła niedługo swojego maluszka na usg 🥰

Dziekuje ci bardzo🥰Ja za was też trzymam mocno kciuki, niech maluszek rośnie zdrowo🥰🥰🥰

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny

Jestem strasznie wzruszona że jednak mnie głośno nie oceniacie, dziękuję Wam za to z całego serca ❤️❤️❤️

Długo myślałam o tym czy Mu nie powiedzieć, ale to odpada, W. bardzo się przejął tematem i po prostu byłby to nóż w serce. To nie jest tamten człowiek sprzed dwóch lat, który miał w głowie tylko przelotne znajomości gdy ja marzyłam o rodzinie i dzieciach z nim. Dzisiaj on całuje mnie w brzuch i mówi z nadzieją że może ktoś wreszcie tam zamieszka 🥰

Co do tamtej sprawy, nie powiedziałam o tym nikomu tylko jemu. Wymyśliłam historyjkę o pustym jaju płodowym że nawet zarodka nie było 😣 że nawet nie zakładano karty ciąży itp

Nigdy wcześniej nie starałam się o dziecko choć zawsze bardzo chciałam (mój poprzedni wieloletni partner nie chciał dzieci i dlatego od niego odeszłam, kilka lat minęło zanim to odchorowalam i pojawił się W) ale ginekolog mówi że u mnie wszystko ok owulacja jajniki jak należy i że powinno zagrać. W ma za to podobno bardzo złe nasienie. On już chce przystępować do in vitro, skoro tak mu kiedyś lekarz powiedział że innych szans nie ma no i przez rok się ciąża nie pojawiła. Tamte wyniki niestety zaginęły podczas przeprowadzki i on ich nie ma.

 

Co do wizyty itp. Bardziej się zastanawiałam czy to nie będzie tak że lekarz zażąda jakichś kserokopii kart pacjenta czy też w jakimś systemie się zaloguje i będzie widać. Bo co do ewentualnego doboru leczenia to myślę że raczej będzie pod kątem partnera (mogę się mylić).

 

Dziękuję wam jeszcze raz za ciepłe przyjęcie, czytałam też poprzednie edycje tematu. Trzymam kciuki za Wasze starania i życzę wszystkim Wam sukcesów i upragnionych ciąż, dzieci, zdrowia i radości 🏵️🌸🌺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, pchlaszachrajka napisał:

Dziewczyny

Jestem strasznie wzruszona że jednak mnie głośno nie oceniacie, dziękuję Wam za to z całego serca ❤️❤️❤️

Długo myślałam o tym czy Mu nie powiedzieć, ale to odpada, W. bardzo się przejął tematem i po prostu byłby to nóż w serce. To nie jest tamten człowiek sprzed dwóch lat, który miał w głowie tylko przelotne znajomości gdy ja marzyłam o rodzinie i dzieciach z nim. Dzisiaj on całuje mnie w brzuch i mówi z nadzieją że może ktoś wreszcie tam zamieszka 🥰

Co do tamtej sprawy, nie powiedziałam o tym nikomu tylko jemu. Wymyśliłam historyjkę o pustym jaju płodowym że nawet zarodka nie było 😣 że nawet nie zakładano karty ciąży itp

Nigdy wcześniej nie starałam się o dziecko choć zawsze bardzo chciałam (mój poprzedni wieloletni partner nie chciał dzieci i dlatego od niego odeszłam, kilka lat minęło zanim to odchorowalam i pojawił się W) ale ginekolog mówi że u mnie wszystko ok owulacja jajniki jak należy i że powinno zagrać. W ma za to podobno bardzo złe nasienie. On już chce przystępować do in vitro, skoro tak mu kiedyś lekarz powiedział że innych szans nie ma no i przez rok się ciąża nie pojawiła. Tamte wyniki niestety zaginęły podczas przeprowadzki i on ich nie ma.

 

Co do wizyty itp. Bardziej się zastanawiałam czy to nie będzie tak że lekarz zażąda jakichś kserokopii kart pacjenta czy też w jakimś systemie się zaloguje i będzie widać. Bo co do ewentualnego doboru leczenia to myślę że raczej będzie pod kątem partnera (mogę się mylić).

 

Dziękuję wam jeszcze raz za ciepłe przyjęcie, czytałam też poprzednie edycje tematu. Trzymam kciuki za Wasze starania i życzę wszystkim Wam sukcesów i upragnionych ciąż, dzieci, zdrowia i radości 🏵️🌸🌺

Hej,

 Ja byłam w ciąży pozamacicznej przed i tylko wystarczyła im ta informacja Nie szukał nic w historii, nie potrzebował żadnych z tamtego okresu usg czy ze szpitala wypisu. 😉 Ja po nieudanej ciszy ze złości i żalu to wszystko wyrzuciłam , ze i tak bym nie miała.  tak jak dziewczyny pisały wcześniej to teraz wchodzisz sama na wizytę bez partnera chyba ze jakiś w klinice wyjątek zrobią.  Myśle ze nie masz co się martwić tylko jedz do kliniki, bez zbędnego stresu, wszystko będzie dobrze. A z Tym czy masz powiedzieć czy nie to już jest kwestia Twojego sumienia i czy dasz radę to ukrywać przez kolejne lata... Ja Cię nie oceniam bo każdy robi jakieś głupotki w życiu 🙂 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, kiteras napisał:

Hej dziewczyny, czy któraś z Was podchodziła do stymulacji z torbielą endometrialna na jajniku ? Jakie były efekty ? Wiem, ze każdy organizm jest inny ale zastanawiam się czy jest ktoś w podobnej sytuacji. Po poprzedniej stymulacji zrobiła mi się 2 cm torbiel na jajniku, jestem na antykoncepcji ale nie znika - lekko się zmniejsza. Lekarz podejrzewa endometriozę ale nie zleca pogłębienia diagnostyki tylko jak najszybsze rozpoczęcie kolejnej procedury. 

Hej, ja mialam i mam torbiel na jajniku. Moja pierwsza stymulacja - 5 komorek z czego jedna nieprawidłowej budowy morfologicznej. Podczas punkcji gin mi ją spunktowała ale w nowym cyklu dziadostwo odrosło. Rok pozniej druga stymulacja (z torbielą) i rowniez 5 komórek ale zarodek tylko jeden niestety  😞 torbiel różnież spunktowana a moja gin mowila ze to nie byla torbiel endometrialna bo ona ma charakterystyczny plyn w srodku a z tej torbieli takiego płynu nie bylo. Jednak i tym razem torbiel odrosła. Niestety taki moj urok. Mam endomendę i niskie amh wiec szalu nie ma. Do tego niedrozne jajowody no i ciazy rowniez brak. Przy stymulacji torbiel jakos szczegolnie nie rosla wiec chociaz tyle. Teraz niebawem rusze z nową procedura to zobaczymy jak będzie tym razem. Endometriozę mozna wykryć 100procentowo przez laparoskopię ale Twoja torbiel ma 2 cm wiec jest nieoperacyjna 🙂 Nie slyszalam zeby jakimkolwiek innym badaniem mozna bylo wykryć endometriozę na 100%. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

  20 godzin temu, kiteras napisał:

Hej dziewczyny, czy któraś z Was podchodziła do stymulacji z torbielą endometrialna na jajniku ? Jakie były efekty ? Wiem, ze każdy organizm jest inny ale zastanawiam się czy jest ktoś w podobnej sytuacji. Po poprzedniej stymulacji zrobiła mi się 2 cm torbiel na jajniku, jestem na antykoncepcji ale nie znika - lekko się zmniejsza. Lekarz podejrzewa endometriozę ale nie zleca pogłębienia diagnostyki tylko jak najszybsze rozpoczęcie kolejnej procedury. 

 

Hej, ja mialam i mam torbiel na jajniku. Moja pierwsza stymulacja - 5 komorek z czego jedna nieprawidłowej budowy morfologicznej. Podczas punkcji gin mi ją spunktowała ale w nowym cyklu dziadostwo odrosło. Rok pozniej druga stymulacja (z torbielą) i rowniez 5 komórek ale zarodek tylko jeden niestety   torbiel różnież spunktowana a moja gin mowila ze to nie byla torbiel endometrialna bo ona ma charakterystyczny plyn w srodku a z tej torbieli takiego płynu nie bylo. Jednak i tym razem torbiel odrosła. Niestety taki moj urok. Mam endomendę i niskie amh wiec szalu nie ma. Do tego niedrozne jajowody no i ciazy rowniez brak. Przy stymulacji torbiel jakos szczegolnie nie rosla wiec chociaz tyle. Teraz niebawem rusze z nową procedura to zobaczymy jak będzie tym razem. Endometriozę mozna wykryć 100procentowo przez laparoskopię ale Twoja torbiel ma 2 cm wiec jest nieoperacyjna  Nie slyszalam zeby jakimkolwiek innym badaniem mozna bylo wykryć endometriozę na 100%. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, KlaudiainvimedGdynia napisał:

Hej,

 Ja byłam w ciąży pozamacicznej przed i tylko wystarczyła im ta informacja Nie szukał nic w historii, nie potrzebował żadnych z tamtego okresu usg czy ze szpitala wypisu. 😉 Ja po nieudanej ciszy ze złości i żalu to wszystko wyrzuciłam , ze i tak bym nie miała.  tak jak dziewczyny pisały wcześniej to teraz wchodzisz sama na wizytę bez partnera chyba ze jakiś w klinice wyjątek zrobią.  Myśle ze nie masz co się martwić tylko jedz do kliniki, bez zbędnego stresu, wszystko będzie dobrze. A z Tym czy masz powiedzieć czy nie to już jest kwestia Twojego sumienia i czy dasz radę to ukrywać przez kolejne lata... Ja Cię nie oceniam bo każdy robi jakieś głupotki w życiu 🙂 

Dziękuję ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, pchlaszachrajka napisał:

Dziewczyny

Jestem strasznie wzruszona że jednak mnie głośno nie oceniacie, dziękuję Wam za to z całego serca ❤️❤️❤️

Długo myślałam o tym czy Mu nie powiedzieć, ale to odpada, W. bardzo się przejął tematem i po prostu byłby to nóż w serce. To nie jest tamten człowiek sprzed dwóch lat, który miał w głowie tylko przelotne znajomości gdy ja marzyłam o rodzinie i dzieciach z nim. Dzisiaj on całuje mnie w brzuch i mówi z nadzieją że może ktoś wreszcie tam zamieszka 🥰

Co do tamtej sprawy, nie powiedziałam o tym nikomu tylko jemu. Wymyśliłam historyjkę o pustym jaju płodowym że nawet zarodka nie było 😣 że nawet nie zakładano karty ciąży itp

Nigdy wcześniej nie starałam się o dziecko choć zawsze bardzo chciałam (mój poprzedni wieloletni partner nie chciał dzieci i dlatego od niego odeszłam, kilka lat minęło zanim to odchorowalam i pojawił się W) ale ginekolog mówi że u mnie wszystko ok owulacja jajniki jak należy i że powinno zagrać. W ma za to podobno bardzo złe nasienie. On już chce przystępować do in vitro, skoro tak mu kiedyś lekarz powiedział że innych szans nie ma no i przez rok się ciąża nie pojawiła. Tamte wyniki niestety zaginęły podczas przeprowadzki i on ich nie ma.

 

Co do wizyty itp. Bardziej się zastanawiałam czy to nie będzie tak że lekarz zażąda jakichś kserokopii kart pacjenta czy też w jakimś systemie się zaloguje i będzie widać. Bo co do ewentualnego doboru leczenia to myślę że raczej będzie pod kątem partnera (mogę się mylić).

 

Dziękuję wam jeszcze raz za ciepłe przyjęcie, czytałam też poprzednie edycje tematu. Trzymam kciuki za Wasze starania i życzę wszystkim Wam sukcesów i upragnionych ciąż, dzieci, zdrowia i radości 🏵️🌸🌺

Kochana. Ja też nie zamierzam cię oceniać, bo nie jestem w twojej sytuacji i w twojej skórze. 

Pytałaś jednak czy to się w procedurze wyda. Jeśli skłamiesz lekarzowi, że byłaś raz w ciąży i było puste jajo płodowe, to tak pójdzie w eter. I tak już w dokumentacji zostanie. I się pewnie nie wyda. Czy będzie to miała wpływ na dobór leczenia.... Może mieć. Zwłaszcza kiedy pierwszych kilka 2-3 próby zakończą się niepowodzeniem. Dlaczego? Bo jest ogromna różnica między pacjentka która nigdy nie zaszła w ciążę a pacjentka która choć raz zaskoczyła, nawet jeśli na krótko. Zmienia to badania. Szczególnie immunologię. I może znacznie wydłużyć starania bo lekarz leczy cię wtedy jak osobę, która była już w ciąży. A to nie prawda. Więc leczy jakby nie ciebie. I to nie do końca prawda że skupi się tylko na nasieniu skoro jest słabe. Ciebie też przebada. Zwłaszcza jeśli się nie będzie udawać. Jest masa par, gdzie przyszli z problemem słabego nasienia, a okazało się że jest również jakiś problem po stronie kobiety.... Torbiel, endometrium, spadające AMH, itd. . I na to też musisz być gotowa. Niepłodność to zawsze para. Nigdy jedna strona. 

Jeśli zaś powiesz lekarzowi o tym że nigdy ciąży nie było, to to na pewno wyjdzie na jaw. Chyba że aż do porodu nie będziesz chodziła na wizyty z partnerem. Bo nawet jak już znajdziesz w ciążę, to będziesz identyfikowana jako 1 ciąża 1 poród. Pytanie która to ciąża jest na każdej wizycie! W karcie ciąży też to jest chyba wpisane, prawie na pewno. Więc karty ciąży też nie będziesz mogla mu pokazać. Więc to się może wydać nie tylko na poziomie procedury, ale potem również, bo to jest ważna informacja. Jedna z kluczowych. 

Ja osobiście wychodzę z założenia że kłamstwo przedzej czy później, nawet jak nie wyjdzie na jaw, to na pewno się zemści. Ale rozumiem w jak trudnej jesteś teraz sytuacji. Albo zaryzykowania związkiem albo brnięcie w kolejne klamstwa. . . Trzymaj się. Oby się to wszystko poukładało. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, mam pytanie. Czy zapisujecie się na wizyty ciążowe również do lekarzy na NFZ? 
Na ostatniej wizycie dostałam od swojego lekarza prowadzącego znowu listę badań obowiązkowych. Nie chce płacić kolejnych kilkuset zł więc zapisałam się do przychodni na wizytę ciążową, ale chyba nie chcę się przyznawać do IVF, bo i tak na prowadzenie ciąży będę chodzić do swojego lekarza prywatnie (on wie jak mam leki dawkować itp itd). Jak to u was wygląda? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Aja napisał:

 

Jeśli zaś powiesz lekarzowi o tym że nigdy ciąży nie było, to to na pewno wyjdzie na jaw. Chyba że aż do porodu nie będziesz chodziła na wizyty z partnerem. Bo nawet jak już znajdziesz w ciążę, to będziesz identyfikowana jako 1 ciąża 1 poród. Pytanie która to ciąża jest na każdej wizycie! W karcie ciąży też to jest chyba wpisane, prawie na pewno. Więc karty ciąży też nie będziesz mogla mu pokazać. Więc to się może wydać nie tylko na poziomie procedury, ale potem również, bo to jest ważna informacja. Jedna z kluczowych. 

Ja osobiście wychodzę z założenia że kłamstwo przedzej czy później, nawet jak nie wyjdzie na jaw, to na pewno się zemści. Ale rozumiem w jak trudnej jesteś teraz sytuacji. Albo zaryzykowania związkiem albo brnięcie w kolejne klamstwa. . . Trzymaj się. Oby się to wszystko poukładało. 

Dziękuję za ten wpis. Co do mojego kłamstwa, to ja to opisałam tak, że ginekolog powiedział że za kilka dni będzie po wszystkim, że nie ma zarodka, że samo się oczyści i nawet nie ma co zakładać karty ciąży. A zaraz niedługo po wizycie dostałam okres więc wszystko wyglądało prawdopodobnie...

Wiem że kłamstwo to nie jest dobry fundament związku, ogólnie mojemu W. mogę powiedzieć o wszystkim i nie wstydzimy się siebie w żadnej kwestii, ale tu jest sprawa dla niego bardzo ważna, czego wtedy nie przewidziałam. I tak już wtedy rozstanie wisiało w powietrzu a na moje wstępne żarty co by było gdybym była w ciąży nie pokazywał entuzjazmu. Dopiero gdy było co było, zmienił się o 180 stopni i tak zapragnął rodziny i związku, że dotąd jesteśmy razem, nawet zmienił pracę byśmy razem zamieszkali i wiele innych poświęceń. No nie ma opcji żeby mu powiedzieć.

Będę musiała z tym brzemieniem jakoś żyć i liczyć że się nie wyda 😔 i nigdy już nawet w drobnej sprawie nie oszukam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, pchlaszachrajka napisał:

Dziękuję za ten wpis. Co do mojego kłamstwa, to ja to opisałam tak, że ginekolog powiedział że za kilka dni będzie po wszystkim, że nie ma zarodka, że samo się oczyści i nawet nie ma co zakładać karty ciąży. A zaraz niedługo po wizycie dostałam okres więc wszystko wyglądało prawdopodobnie...

Wiem że kłamstwo to nie jest dobry fundament związku, ogólnie mojemu W. mogę powiedzieć o wszystkim i nie wstydzimy się siebie w żadnej kwestii, ale tu jest sprawa dla niego bardzo ważna, czego wtedy nie przewidziałam. I tak już wtedy rozstanie wisiało w powietrzu a na moje wstępne żarty co by było gdybym była w ciąży nie pokazywał entuzjazmu. Dopiero gdy było co było, zmienił się o 180 stopni i tak zapragnął rodziny i związku, że dotąd jesteśmy razem, nawet zmienił pracę byśmy razem zamieszkali i wiele innych poświęceń. No nie ma opcji żeby mu powiedzieć.

Będę musiała z tym brzemieniem jakoś żyć i liczyć że się nie wyda 😔 i nigdy już nawet w drobnej sprawie nie oszukam...

Spokojnie wywiad i tak jest dla lekarza, zostaje dla niego. Ja dostałam jedynie informacje o wynikach badan jakie juz zleca. Owszem pierwsza wizyta odbywa się wspólnie więc tu może się pojawić problem chyba że ze względu na covid wizyty pierwsze też są osobno. Najlepiej jak zadzwonisz i zapytasz w klinice do której się wybieracie czy pierwsza konsultacja wymaga wspólnej obecności. My na pierwszej byliśmy razem ale później już na każdej osobno niestety, mąż ma mozliwość uczestniczyć on line w trakcie wizyty ze wzgledu na covid. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.09.2020 o 11:15, pchlaszachrajka napisał:

Dzień dobry wszystkim

Przychodzę do Was z głupim problemem dotyczącym ewentualnego in vitro. Podczytuję Was juz dłuższy czas i wiem, że jesteście zorientowane - jeśli ktoś zechce mi pomóc, będę bardzo wdzięczna. Spodziewam się też fali hejtu, bo to co zrobiłam, chwalebne nie jest. Aż mi wstyd się przyznać, no ale do rzeczy.

Dwa lata temu spotykałam się z pewnym mężczyzną - W. Bardzo go kochałam, jednak dla niego była to relacja bez zobowiązań. Nie udawało mi sie tego pchnąć w kierunku związku, a nie chciałam (głupia ja) odpuścić. Dodam, że W. w wieku 15 lat przebył świnkę z zapaleniem jąder i już wtedy po badaniach powiedziano mu, że praktycznie jest bezpłodny. Poza tym z poprzednią partnerką też się nie doczekał dzieci i podobno po badaniach nasienia powiedziano mu, że praktycznie zero dobrych plemników  i zostaje in vitro.

Pewnego razu spóźniał mi się okres. Nie zabezpieczaliśmy się, jedynie stosunek przerywany i to też niekoniecznie sumiennie. Zrobiłam kilka testów, mimo miesiąca spóźnienia okresu, były negatywne. Wiedziałam też, że jednak trzeba odpuścić ten związek ale ...ka ja postanowiłam mu zagrać na nosie i powiedziałam, że testy są pozytywne i chyba jestem w ciąży (facepalm).

On okazało się, przejął się sprawą i zaczął się cieszyć i snuć wizje związku. Ja poszłam do gina i powiedział, że wszystko ok i zaraz dostanę okres i faktycznie za kilka dni dostałam. No i brnęłam dalej w kłamstwo i powiedziałam, że lekarz powiedział że nic z tej ciąży nie będzie, że nastąpi samoistne poronienie, że nie trzeba żadnego łyżeczkowania (bo W. pytał czy jechać do szpitala). No więc dostałam bardzo obfity okres i udałam, że jest już po ciąży...

Jednak po tym wszystkim W zmienił swoje nastawienie i chciał być ze mną i zakładać rodzinę. Ja z kolei mniej, bo raz - rok mnie zwodził i miałam dość, a dwa nie chciałam się przyznać do głupiego kłamstwa... Jednak on nie dawał za wygraną i tak oto jesteśmy w związku już ponad rok. Stwierdziliśmy że chętnie będziemy się starać o dziecko. Ja mam 35 lat, a on 39. Jak się nietrudno domyślić, nie jestem w ciąży, a on nalega na in vitro. Bardzo chciałabym mieć dziecko, zegar biologiczny krzyczy, ale boję się, że przy ewentualnej wizycie (z tego co Was podczytuję) będzie trzeba opowiedzieć o poprzednich staraniach itp. i moje kłamstwo może wyjść na jaw...

Nigdy potem go nie oszukałam i koniec końców jesteśmy już szczęsliwą parą przez ponad rok... Jedynie to głupie kłamstwo siedzi... Nie mogę się przyznać, bo on do tamtego często wraca wspomnieniami, żałuje że "nie wyszło" itp. załamałby się

Myślicie ze da sie zrobić tak, żeby to utrzymac w tajemnicy?

Ech, czuję że wyleje się na mnie wiadro pomyj 😞

Hej. Ciężki temat ,ale powiem tak. Kłamstwo ma krótkie nogi. Weź pod uwagę kilka rzeczy kontynuowania kłamstwa w dalszym procesie np. jeśli pierwsza wizyta nie będzie razem to ankiety i tak wypełniasz na temat Twojego przeszłego i obecnego stanu zdrowia, historii zdrowia, ciąż - donoszonych,prawidłowych,nieprawidłowych. Wiem że nie trzeba ale u mnie jest tak,że ja mam wgląd w dokumentację mojego partnera a on w moją więc jak załóżmy nie wyrazisz zgody aby on miał w to wgląd czy odbierał Twoje wyniki badań to już jest podejrzane - co jeśli zapyta Ciebie dlaczego się nie zgadzasz aby on mógł odebrać Twój wynik. Inna sytuacja co jeśli na takiej osobnej wizycie lekarz powie mu pewnego dnia " to nie możliwe, że doszło do zapłodnienia Pana partnerki ponieważ nie mógł Pan i nie może słodzić dziecka z takim nasieniem "- ja wiem brzmi to jak w filmie,ale jednak. Jeśli InVitro się uda ,stworzycie rodzinę a pewnego dnia to kłamstwo wyjdzie na jaw - warto ryzykować to szczęście które stworzycie ? Ja bym w to dalej nie brnęła , jeśli jest tak jak piszesz, kochacie się ufacie sobie porozmawiaj z nim. Uważam, że najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. Według mnie nie zbuduje się związku na kłamstwie a już tym bardziej w tak poważnej sprawie jakiej jest rodzina,dziecko ,InVitro.

To jest oczywiście tylko moje zdanie i zrobisz jak uważasz. Nie mniej jednak życzę aby się wam udało bez względu na to jaką decyzję podejmiesz 😊

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Drugi transfer najwyższej klasy zarodka i żadnej implantacji...

 siedzę i płaczę

nie mam już siły

tyle lat starań, pytałam lekarza po pierwszym nieudanym transferze czy nie zrobić badań pod kątem immunologii, żeby nie marnować zarodków to mi odradzał, że nie ma sensu a ja zawsze po kiku dniach od transferu mam dreszcze i skaczącą temperaturę- może to nie ma związku ale chciałam wykluczyć

Gameta nie ma własnego immunologa

 

  • Sad 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Kasia80 napisał:

Drugi transfer najwyższej klasy zarodka i żadnej implantacji...

 siedzę i płaczę

nie mam już siły

tyle lat starań, pytałam lekarza po pierwszym nieudanym transferze czy nie zrobić badań pod kątem immunologii, żeby nie marnować zarodków to mi odradzał, że nie ma sensu a ja zawsze po kiku dniach od transferu mam dreszcze i skaczącą temperaturę- może to nie ma związku ale chciałam wykluczyć

Gameta nie ma własnego immunologa

 

Hej Kochana. Przykro mi bardzo. Wiem ile nadzieji wiąże się z każdym transferem. Trzymaj się, wyplacz i odpocznij. 

Co do klasy zarodka to wiesz zapewne, że nie gwarantuje to ciąży. Określanie klasy jest tylko na podstawie tego, co widać pod mikroskopem, czyli ilości komórek i ich układu. I często słabe niby zarodki dają ciążę. A te super nie. Oczywiście że zawsze lepiej mieć dobrej jakości zarodki niż słabsze. Ale to wcale nie przekłada się na to czy są to zdrowe zarodki czy nie. Tylko po pgd można to wiedzieć a i tak przebadany tak zarodek może się niezagniezdzic.... Bo tak. Niestety. Bo to szereg czynników po kolei wpływa na zagnieżdżenie. Okno inplantacyjne. Endometrium. Rozwój zarodka. Poziom chormonow. Przypadek. A w przypadku in vitro jeszcze podanie do macicy. I pewnie jeszcze tysiąc innych. 

Co do immunologii to dużo lekarzy odradza przy pierwszych próbach, bo statystycznie powinna się udać jedna na 3. I zwykle po tych 3 jak nie ma zagnieżdżenia to decydują się poszerzać diagnostykę. Ale oczywiście nikt nie zabroni ci zrobić badań na własną rękę. Zwłaszcza jesli masz jakieś dziwne objawy po transferze. Bo rozumiem ze mowilas o nich lekarzowi?

To że klinika nie ma immunologa nie powinno stanowić problemu. Masz na rynku dużo immunologów do których możesz się udać. Większym problemem jest to, czy lekarz będzie chciał posłuchać zaleceń immunologa. I je respektować. 

Nie wiem czy teraz chcesz działać by zagłuszyć smutek, czy wręcz przeciwnie odciąć się od tego. Ale życzę wszystkiego najlepszego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

mój lekarz mówi, że przy tej klasie zarodka miałam każdorazowo 50% szans na ciążę- po dwóch razach wyciągnięcia tego "drugiego" losu czuję się pechowcem...

próbowałam się dziś zapisać do immunologa- przynajmniej 3 tyg. terminy, oczywiście prywatnie, zapisałam się ale czy możecie mi doradzić jakie badania choć na start zrobić, żeby cokolwiek po wyzycie wiedzieća nie dopiero wyjść ze skierowaniem i za koejny miesiąc mieć następną wizytę

jak i gdzie w Trójmiescie można zrobić dobrze takie badania, choćby te na komórki NK (Bruss?)- i jak takie badanie się nazywa fachowo?

czy może macie do polecenia dobrego immunologa w Trójmieście?

czy w czsach epidemii ewentualne leczenie immunologiczne jest w miarę bezpieczne? (leki immunosupresyjne)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

dziękuję Ci Aja za wsparcie😘

tak, mówiłam lekarzowi, tłumaczył, że to przez progesteron, który właśnie w tych dniach osiąga szczyt

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, pchlaszachrajka napisał:

Dziękuję za ten wpis. Co do mojego kłamstwa, to ja to opisałam tak, że ginekolog powiedział że za kilka dni będzie po wszystkim, że nie ma zarodka, że samo się oczyści i nawet nie ma co zakładać karty ciąży. A zaraz niedługo po wizycie dostałam okres więc wszystko wyglądało prawdopodobnie...

Wiem że kłamstwo to nie jest dobry fundament związku, ogólnie mojemu W. mogę powiedzieć o wszystkim i nie wstydzimy się siebie w żadnej kwestii, ale tu jest sprawa dla niego bardzo ważna, czego wtedy nie przewidziałam. I tak już wtedy rozstanie wisiało w powietrzu a na moje wstępne żarty co by było gdybym była w ciąży nie pokazywał entuzjazmu. Dopiero gdy było co było, zmienił się o 180 stopni i tak zapragnął rodziny i związku, że dotąd jesteśmy razem, nawet zmienił pracę byśmy razem zamieszkali i wiele innych poświęceń. No nie ma opcji żeby mu powiedzieć.

Będę musiała z tym brzemieniem jakoś żyć i liczyć że się nie wyda 😔 i nigdy już nawet w drobnej sprawie nie oszukam...

Moja droga:) pytanie która ciąża w ewentualnej ciąży pojawia się co wizytę, ja w karcie ciąży miałam zaznaczone 2 ciąża 1 poronienie, bo jest to też ważna informacja, jak coś się dzieje w kolejnej ciąży.. Więc tego chyba nie przeskoczysz, a najgorzej pokłamać , bo jak napisały dziewczyny będziesz miała inny dobór leków. Ja w związku z poronieniem(od razu rozpoczęłam procedurę) i lekarz inaczej dobierał leki-procedure miałam w cyklu po lyzeczkowaniu i odpowiednie dawki leków, że względu na stężenie hormonów, etc.. Więc lekarza nie kłam.. 😉 a skoro już jesteście razem, i myślicie o dziecku to myślę że szczera rozmowa w waszej relacji nic nie zmieni 😉

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Kasia80 napisał:

mój lekarz mówi, że przy tej klasie zarodka miałam każdorazowo 50% szans na ciążę- po dwóch razach wyciągnięcia tego "drugiego" losu czuję się pechowcem...

próbowałam się dziś zapisać do immunologa- przynajmniej 3 tyg. terminy, oczywiście prywatnie, zapisałam się ale czy możecie mi doradzić jakie badania choć na start zrobić, żeby cokolwiek po wyzycie wiedzieća nie dopiero wyjść ze skierowaniem i za koejny miesiąc mieć następną wizytę

jak i gdzie w Trójmiescie można zrobić dobrze takie badania, choćby te na komórki NK (Bruss?)- i jak takie badanie się nazywa fachowo?

czy może macie do polecenia dobrego immunologa w Trójmieście?

czy w czsach epidemii ewentualne leczenie immunologiczne jest w miarę bezpieczne? (leki immunosupresyjne)

 

Pamiętaj do 3 razy sztuka 🙂 

niestety immunologa nie polecę Ci w Trojmiescie, ale trzymam kciuki za Ciebie 🙂 

ile masz jeszcze zarodków ? 
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny.

mam problem, ponieważ w dofinansowaniu jest fsh (poniżej 15) amh (powyżej 0,7).

wynik fsh mam z końca maja ponizej 15 a amh ponizej normy z sierpnia. 
dzisiaj miałam wizytę U innego lekarza o mówi ze raczej nie dostane dofinansowania na leki. Wizytę startowa mam za tydzień ale już się tym faktem mocno stresuje. Czy któraś była w takiej sytuacji ? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Dreamscometrue napisał:

Hej. Ciężki temat ,ale powiem tak. Kłamstwo ma krótkie nogi. Weź pod uwagę kilka rzeczy kontynuowania kłamstwa w dalszym procesie np. jeśli pierwsza wizyta nie będzie razem to ankiety i tak wypełniasz na temat Twojego przeszłego i obecnego stanu zdrowia, historii zdrowia, ciąż - donoszonych,prawidłowych,nieprawidłowych. Wiem że nie trzeba ale u mnie jest tak,że ja mam wgląd w dokumentację mojego partnera a on w moją więc jak załóżmy nie wyrazisz zgody aby on miał w to wgląd czy odbierał Twoje wyniki badań to już jest podejrzane - co jeśli zapyta Ciebie dlaczego się nie zgadzasz aby on mógł odebrać Twój wynik. Inna sytuacja co jeśli na takiej osobnej wizycie lekarz powie mu pewnego dnia " to nie możliwe, że doszło do zapłodnienia Pana partnerki ponieważ nie mógł Pan i nie może słodzić dziecka z takim nasieniem "- ja wiem brzmi to jak w filmie,ale jednak. Jeśli InVitro się uda ,stworzycie rodzinę a pewnego dnia to kłamstwo wyjdzie na jaw - warto ryzykować to szczęście które stworzycie ? Ja bym w to dalej nie brnęła , jeśli jest tak jak piszesz, kochacie się ufacie sobie porozmawiaj z nim. Uważam, że najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. Według mnie nie zbuduje się związku na kłamstwie a już tym bardziej w tak poważnej sprawie jakiej jest rodzina,dziecko ,InVitro.

To jest oczywiście tylko moje zdanie i zrobisz jak uważasz. Nie mniej jednak życzę aby się wam udało bez względu na to jaką decyzję podejmiesz 😊

Zgadzam się z Tobą w 100%, kłamstwo ma krótkie nogi i wyjdzie wcześniej czy później na pewno, nikt nie chce oceniać bo forum jest dla wzajemnego wsparcia, ale nie oszukujmy się też, że to co zrobiłaś to tylko małe kłamstewko i było minęło… Szczera rozmowa jest potrzebna, wytłumaczenie, dlaczego wtedy postąpiłaś tak a nie inaczej. Na początku myślałam, że szukasz tutaj wsparcia w tym, by jakoś sytuacje naprawić/naprostować a chyba szukasz raczej pomocy jak dalej to kłamstwo ciągnąć…ale może się mylę. Trzymam kciuki byś postąpiła słusznie i aby Wasz związek dalej układał się tak dobrze jak teraz i aby udało Wam się zostać rodzicami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, NiskieAmH napisał:

Hej dziewczyny.

mam problem, ponieważ w dofinansowaniu jest fsh (poniżej 15) amh (powyżej 0,7).

wynik fsh mam z końca maja ponizej 15 a amh ponizej normy z sierpnia. 
dzisiaj miałam wizytę U innego lekarza o mówi ze raczej nie dostane dofinansowania na leki. Wizytę startowa mam za tydzień ale już się tym faktem mocno stresuje. Czy któraś była w takiej sytuacji ? Pozdrawiam

podobno niektórzy lekarze opierają się na tym lepszym wyniku i udają jakby tamtego drugiego nie było - tak żeby dostać dofinansowanie do leków :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Kasia80 napisał:

Drugi transfer najwyższej klasy zarodka i żadnej implantacji...

 siedzę i płaczę

nie mam już siły

tyle lat starań, pytałam lekarza po pierwszym nieudanym transferze czy nie zrobić badań pod kątem immunologii, żeby nie marnować zarodków to mi odradzał, że nie ma sensu a ja zawsze po kiku dniach od transferu mam dreszcze i skaczącą temperaturę- może to nie ma związku ale chciałam wykluczyć

Gameta nie ma własnego immunologa

 

Cześć, trzymaj się tam dzielnie ❤️ Jeszcze będzie dobrze , zobaczysz! Masz jeszcze jakieś mrozaczki ? 

Ja tez miałam dwa transfery z zarodkami najwyższej klasy i dopiero po drugim nieudanym wysłali mnie do immunologa.. Wyszła nieprzyswajalność kwasu foliowego więc zmienili mi na folian. Więc nie ma to raczej znaczącego wpływu na zagnieżdżanie, przynajmniej tak powiedział lekarz. Czekam teraz na efekty trzeciego transferu. Może po prostu tak jak piszą dziewczyny- do trzech razy sztuka ? Trzymam kciuki ✊🏻

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×