Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nnnnl

Skoczyli byście w ogień za swoim partnerem/ką

Polecane posty

Czy gdyby ktoś zagroził waszej drugiej połówce bylibyście wstanie narazić wasze życie? Tak jak się wam hipotetycznie wydaje, bo pewnie nikt nie doświadczy takiej sytuacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem potraktuj to dosłownie. Twoja ukochana osoba jedzie sobie rowerem i nagle przed nią przewraca się cysterna z benzyna, wszystko dookoła się pali i Ona zaraz zginie a wy jesteście nie miejscu i jedyne co możecie zrobić to skoczyć w ogień i zginąć razem z nią🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Czy gdyby ktoś zagroził waszej drugiej połówce bylibyście wstanie narazić wasze życie? Tak jak się wam hipotetycznie wydaje, bo pewnie nikt nie doświadczy takiej sytuacji. 

pewnie, że tak...o takich rzeczach się nie myśli. Po prostu rzucasz się na pomoc i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Każdy by uciekł o czym ty piszesz człowieku.

To nie wiem ja jestem jakiś ...any na maksa bo myślę sobie, że skoczyłbym w taki ogień czy tam z urwiska 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Może w filmach romantycznych ale nie w prawdziwym życiu, nawet przyjaciele cie zostawią jak sie stoczysz.

ale tu nie ma mowy o staczaniu się tylko nagłej sytuacji w której ktoś wymaga pomocy. Ludzie obcym skaczą na pomoc bo to instynkt - u jednych jest instynkt by uciekać, u innych by ratować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

ale tu nie ma mowy o staczaniu się tylko nagłej sytuacji w której ktoś wymaga pomocy. Ludzie obcym skaczą na pomoc bo to instynkt - u jednych jest instynkt by uciekać, u innych by ratować

Wiesz jak zareaguje Twój mózg gdy przykładowo Twojemu przystawią spluwę do głowy? Osłonisz go sobą? Wiesz to? Byłaś w sytuacji zagrażającej życiu drugiego w tak ekstremalnej sytuacji? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

 - u jednych jest instynkt by uciekać, u innych by ratować

Instynkt czy nie ja za obcą osobę życia bym nie poświęcił. Ale bez ukochanej i tak nie ma po co żyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Wiesz jak zareaguje Twój mózg gdy przykładowo Twojemu przystawią spluwę do głowy? Osłonisz go sobą? Wiesz to? Byłaś w sytuacji zagrażającej życiu drugiego w tak ekstremalnej sytuacji? 

wiem, że nawet bez tak dramatycznej sytuacji brak mi kontroli nad sobą która postawi moje życie ponad chęć chronienia bliskiej osoby. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Instynkt czy nie ja za obcą osobę życia bym nie poświęcił. Ale bez ukochanej i tak nie ma po co żyć. 

myślę, że o tym się tak nie myśli. Nie wiem czy pamiętacie, ale lata temu nastolatka w Wielkiej Brytanii została zakopana na śmierć ratując swojego chłopaka. Ludzie są zdolni do takiego poświęcenia bo jaką masz alternatywę? Patrzeć jak komuś kogo kochasz dzieje się krzywda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

wiem, że nawet bez tak dramatycznej sytuacji brak mi kontroli nad sobą która postawi moje życie ponad chęć chronienia bliskiej osoby. 

 

Wiedzieć a doświadczyć, być w sytuacji i wykonać to zupełnie różne pojęcia i działania. Nie wiesz co byś zrobiła ani Ty ani nikt inny. Tylko sytuacje na gorąco pozwalają decydować, ułamki sekund, setne sekundy powiedziałabym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Wiedzieć a doświadczyć, być w sytuacji i wykonać to zupełnie różne pojęcia i działania. Nie wiesz co byś zrobiła ani Ty ani nikt inny. Tylko sytuacje na gorąco pozwalają decydować, ułamki sekund, setne sekundy powiedziałabym. 

jako nastolatka dwa razy rzuciłam się na pomoc komuś kto został zaatakowany i straszne bęcki za to dostałam 😛 Masz absolutną rację, w ogóle nie ma czasu na decydowanie o czymkolwiek. Dlatego jestem pewna, że nawet nie wiedziałabym na ile niebezpieczna jest dana sytuacja, po prostu bym skoczyła 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

jako nastolatka dwa razy rzuciłam się na pomoc komuś kto został zaatakowany i straszne bęcki za to dostałam 😛 Masz absolutną rację, w ogóle nie ma czasu na decydowanie o czymkolwiek. Dlatego jestem pewna, że nawet nie wiedziałabym na ile niebezpieczna jest dana sytuacja, po prostu bym skoczyła 🙂

No nie wiesz czy byś skoczyła. No nie i koniec. Dywagujesz i teoretycznie wiesz. Sto razy skoczysz a sto pierwszy nie skoczysz i to jest ta niewiadoma, na którą żaden z nas nie ma wpływu. Ba, ja skakałam milion razy ale raz nie skoczyłam wbrem temu, że zawsze skakałam. Taka jest ludzka natura. Nieodgadniona, zaskakująca i nieobliczalna. 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

myślę, że o tym się tak nie myśli. Nie wiem czy pamiętacie, ale lata temu nastolatka w Wielkiej Brytanii została zakopana na śmierć ratując swojego chłopaka. Ludzie są zdolni do takiego poświęcenia bo jaką masz alternatywę? Patrzeć jak komuś kogo kochasz dzieje się krzywda?

Pewnie, że zdolni. Wręcz zastanawiam się kto by był w stanie patrzeć bezczynnie na krzywdę, ból i śmierć ukochanej osoby i nie reagował? Kto ma takie stalowe nerwy? I jak z tym żyć? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

No nie wiesz czy byś skoczyła. No nie i koniec. Dywagujesz i teoretycznie wiesz. Sto razy skoczysz a sto pierwszy nie skoczysz i to jest ta niewiadoma, na którą żaden z nas nie ma wpływu. Ba, ja skakałam milion razy ale raz nie skoczyłam wbrem temu, że zawsze skakałam. Taka jest ludzka natura. Nieodgadniona, zaskakująca i nieobliczalna. 😁

znam siebie lepiej niż ty mnie, to na pewno 🙂  Moje impulsywne zachowania są bardzo przewidywalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

tyle jesteśmy wierni na ile nas sprawdzono .

święte słowa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się, że w bezmyślny sposób jako dzieciak zaryzykowałam życie dla swojego  psa. Nie mam czasu tego rozwinąć, ale to był instynkt. Później może opiszę. Prawie potrącił mnie samochód i wiedziałam, że ryzykuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też uważam, że to kwestia specyficznego instynktu, który się ma albo nie, może też jakiegoś poczucia odpowiedzialności.

Doniesienia z różnych miejsc, okoliczności dowodzą, że jeden potrafi się poświęcić dla obcego, inny nie zdoła zadziałać w żaden sposób a może wręcz ucieknie, nawet gdy chodzi o własne dziecko.

Ja akurat jestem z tych, którzy się rzucają na pomoc. Z działań gwałtownych, wymagających szybkiej decyzji, może motywacji, mam na koncie wbiegnięcie pełnym pędem przed samochód, żeby kierowca musiał hamować, zanim uderzy w psa i natarcie na faceta z bronią, który mierzy do innego psa. Oba starcia wygrałam. Zwierzę - całe i zdrowe. Jak duże było ryzyko - liczyłam się z najwyższym i stąd moja determinacja i przewaga.

Ale jakby było gdyby chodziło o mojego partnera? Jakoś nie czuję się za niego odpowiedzialna. Nie wiem.

Jestem natomiast przekonana, że to nie kwestia miłości.

(Psy kocham, swoje, obce też. Ale bynajmniej nie kocham zapijaczonych bab bijących się na ulicy. A jednak gdy w parku kawałek od pełnej ludzi alejki w Krakowie jedna menelka dusiła drugą (no ale tak dosłownie, z charczeniem i zsinieniem zaatakowanej), to zareagowałam jako jedyna. W sumie huknąć i ruszyć na napastniczkę wystarczyło.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

znam siebie lepiej niż ty mnie, to na pewno 🙂  Moje impulsywne zachowania są bardzo przewidywalne

Znasz siebie lepiej niż ja Ciebie, to jest oczywiście prawda. Ja nie znam Ciebie nawet w 1%. Natomiast uważam i będę broniła zdania takiego, że nie znamy siebie w sytuacjach najmniej spodziewających się. I nie wiemy jak się zachowamy w sytuacjach nie tylko dokuczliwych, ale i tych zwyczajnych, codziennych. Chyba, że jesteśmy aktorami, to wtedy gramy pierwsze skrzypce. 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No i proszę, powtarza się motyw psa jako podopiecznego. Wygląda na to że poczucie odpowiedzialności to wspólny mianownik dla takich postaw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Znasz siebie lepiej niż ja Ciebie, to jest oczywiście prawda. Ja nie znam Ciebie nawet w 1%. Natomiast uważam i będę broniła zdania takiego, że nie znamy siebie w sytuacjach najmniej spodziewających się. I nie wiemy jak się zachowamy w sytuacjach nie tylko dokuczliwych, ale i tych zwyczajnych, codziennych. Chyba, że jesteśmy aktorami, to wtedy gramy pierwsze skrzypce. 😁

znając siebie mogę ze 100% pewnością powiedzieć, że moją reakcją jest zawsze wsadzić nos tam gdzie nie trzeba. To jest po prostu instynkt. Jedni na strach reagują ucieczką/kompletnym praliżem, inni przechodzą do ataktu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ale poszukajmy sensu chociaż.

Pierwsze to błyskawiczna myśl o tym, że nie możemy żyć bez partnera i lepiej zg inąć razem z nim aniżeli do ko ńca swoich dni być w żało bie po nim/po niej.

Drugie to dowód tak ogromnej miłości, że chcemy zmni ejszyć cierp ienia partnera w jego sercu i pokazać mu/jej, że nie zostawimy ich nawet w mrożą cej kre w w żyła ch sytuacji za cenę utr aty własnego życ ia. Takie ogromne wsparcie w cierp ieniu, poświęcenie i oddanie dla ukojenia bólu ukochanej czy ukochanego. Hmm... nielogiczne aczkolwiek piękne, wzięte ży wcem z romansu.

Trzecie jeśli mamy dzieci, coś takiego jest niedopuszczalne, a wręcz egoistyczne, pozba wianie ich obu rodziców przez wzgląd na niechęć odczuwania tęsknoty za partnerem czy partnerką.

--------------------     

Jest taki film z Robinem Williamsem, który schodzi do piekła, by uratować żonę od potępienia, kary za samobó jstwo w wyniku cierp ienia po utracie dwójki dzieci. A właściwie po to, by byc tam razem z nią. Jest w tym filmie jakaś analogia. A tytuł to "Między niebem, a piekłem".

strasznie dużo tego myślenia...ja już bym się paliła zanim ty doszłabym do drugiego punktu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To nie jest prawda, że nie wiemy jak zadziałamy. Pewnych postaw, reakcji można się wyuczyć. Częste ćwiczenie to jak szkolenie siebie. 

Myślicie że tylko funkcjonariusze służb się szkolą? Nieee... My, cywile, też, nawet podświadomie. A sytuacje bywają różne. Nawet zwykła codzienność może nam zafundować takie jazdy jak z filmu sensacyjnego.

Możemy więc nie wiedzieć czy będziemy skuteczni, ale że coś nas pchnie do działania, to da się przewidzieć, da się też w sobie wyrobić.

 

(Haha, przypomniało mi się coś... Jadę z mamą kolejką miejską. Ja czekam, mama poszła kupić bilety. Nagle widzę coś jak absurdalny sen: moja mama, moja stateczna mama wtedy w wieku około 50 lat, szanująca się nauczycielka, co to "ą", "ę", przebiega galopem przez wagon. 

No to ja za nią. I słyszę od niej że właśnie złapała złodzieja. Czaicie? Wypatrzyła wskazanego przestępcę, dogoniła, wbiła w siedzenie... No kto by pomyślał. Ja złapałam drugiego z którym tamten się mijał. Okazało się że się znają. Ale to pierwszy miał jeszcze portfel przy sobie (drugi widząc pogoń nie przejął zdobyczy). Mama odzyskała własność.

Ta historyjka wiele do tematu nie wnosi. Chociaż... myślę, że nastawienie na działanie, to większe prawdopodobieństwo że się zadziała. I to potwierdzają różne badania.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się też że tutaj pomieszaliśmy dwie grupy sytuacji, tak naprawdę skrajnie różnych, i piszemy o czymś innym, w zależności od tego, którą grupę sobie wyobrażamy.

Jedna to sytuacje bez nadziei, gdy wiadomo że szansa jest znikoma, i chodzi o poświęcenie życia i bez szansy na uratowanie. Już tu ktoś pisał wręcz o jakimś skoku w przepaść za kimś. To nieekonomiczne i trzeba błędu w rozumowaniu, żeby tak postąpić.

Druga grupa to sytuacje gdy ryzykujemy życiem świadomie, ale to jest ryzyko wykalkulowane (przynajmniej w ocenie sytuacji), że jakaś szansa jest (ten "skok" w ogień za kimś, żeby go uratować). Wiemy, że to może być skuteczne, bywały przypadki. I zapewniam, nasz mózg dokona za nas obliczeń. 

Te sytuacje należy więc odróżnić, jeśli chcemy pisać na ten sam temat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Mam wrażenie autorze, że jesteś jak huba, przyczepiasz się do swojej dziewczyny i nie potrafisz samodzielnie funkcjonować jak indywidualna jednostka. Tylko bycie w związku cię definiuje i ta druga osoba, a nie ty sam

No ok wzięło mnie pierwszy raz w życiu taka sytuacja. Raz na 32 lata się przytrafiło lol co ty się dziwić.  Tylko ciekawe jak ja przeżyje jak Ona mnie zostawi😪😲, właśnie dlatego skoczyłbym w ogień bez zastaniowienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×