Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Dalita

EKS

Polecane posty

Witam wszystkich serdecznie 🙂

Postanowiłam napisać do Was tę wiadomość, ponieważ nie daję już rady. Nie mam z kim na ten temat porozmawiać - a nie umiem sobie poradzić z pewnym problemem. Chcę tu porozmawiać bardzo poważnie, dlatego proszę o brak wścibskich albo chamskich komentarzy, a także o zrozumienie i wsparcie z Waszej strony.

Aktualnie mam rodzinę - narzeczonego i dziecko, których bardzo kocham. Myślimy również o ślubie i powiększeniu rodziny razem z narzeczonym. Wszystko jest bardzo dobrze, a jednak czasami zauważam, że jest coś, co wszystko psuje. Na początku nie wiedziałam co się dzieje i nie rozumiałam skąd moje rozdrażnienie, nerwy i brak znalezienia sobie miejsca przy boku mężczyzny, którego naprawdę kocham. Żyjemy za granicą - w Belgii, tam się poznaliśmy.

Ostatnio wieczorem wpadłam zupełnie przez przypadek na zdjęcie swojego eks chłopaka.... i zrozumiałam. Od razu chcę na początek podkreślić, że go nie kocham. Nienawidzę  go za to, co zrobił. Kocham przyszłego męża i dziecko i to im chcę przysłonić nieba 🙂 Mój problem polega na tym, że mężczyzna, z którym niegdyś byłam bardzo mnie zranił. Również poznaliśmy się w Belgii, wiele lat temu, byliśmy ze sobą rok czasu i bardzo go kochałam. Był obcokrajowcem - Arabem. Poznaliśmy się na studiach. Byłam w stanie dla niego zrobić wszystko, a on dla mnie - NIE (wtedy tego nie widziałam). Dlatego nie była to dobra miłość. Teraz wiem, że byłam z człowiekiem - geniuszem manipulacji. Jak się później dowiedziałam, podczas naszego związku zdradzał mnie chyba ze wszystkimi dziewczynami z miasta, a przy najmniej z dzielnicy (najśmieszniejsze jest to, że robił to w tak umiejętny sposób, że nikt o tym nie wiedział, oprócz jego najbliższych przyjaciół, którzy mi nic nie powiedzieli, a wręcz przeciwnie, kpili sobie ze mnie prosto w oczy, a ja wówczas nie rozumiałam o co chodzi. Mój partner wyjaśniał mi zawsze, że są zazdrośni, a kiedy pytałam ich wprost o co chodzi, nikt nigdy mi nic nie powiedział, uśmiechali się głupio itd.). Okazało się potem, że ich również zmanipulował, a kiedy dowiedzieli się całej prawdy, zerwali z nim wszelkie kontakty.

Po studiach w Belgii wróciłam na wakacje na dwa miesiące do Polski, a on do swojego kraju. Postanowiliśmy, że oboje wrócimy do Belgii, by być razem, ponieważ się kochamy. Kiedy byłam w Polsce, po miesiącu poinformował mnie, iż niestety nie może wrócić do Belgii natychmiast, ponieważ ktoś mu umarł z rodziny, potem, że ma szansę rozpocząć pracę w swoim kraju na trzy miesiące, a potem przenieść się, już jako pracownik, do Belgii do tej samej firmy (sprawdziłam - firma taka istniała, a on pokazał mi dokumenty z firmy, które wszystko potwierdzały). Miałam w glowie zapaląną czerwoną lampkę, ale postanowiłam poczekać. Tak więc postanowiliśmy odwlec przeprowadzkę do Belgii na za trzy miesiące. Niestety potem okazało się, że z jakiegoś innego powodu nie może wrócić itd. Kiedy miałam już dość i miałam mu oznajmić, że to koniec, zadzwonił i powiedział, że będzie w Belgii na kilka dni w celu załatwienia stałego przeniesienia do pracy do Belgii i poprosił o spotkanie. Oczywiście przyjechałam do Belgii, aby go zobaczyć "na żywo' i przede wszystkim porozmawiać. Ustaliliśmy, że za trzy miesiące przyjeżdżamy na stałe do Belgii - podczas rozłąki byliśmy cały czas w kontakcie, rozmowy telefoniczne, smsy itd. Teraz wiem jednak, że czasami musiałam bardzo długo czekać na jego telefon albo smsa (wówczas tego nie widziałam). Ponadto nie widziałam też, że był chorobliwie zazdrosny - wieczne awantury o kumpli, o wyjścia itd i insynuacje, że go zdradzam. Wtedy myślałam, że trochę żartuje - więc też z nim żartowałam odpowiadając dowcipem. Jednak jego zachowania - widzę to teraz, bardzo wpłynęły na moją psychikę i nerwy. Kiedy mu oznajmiłam, że nie wierzę już w to, co mówi, że wróci do Belgii itd, wysłał mi bilety lotnicze  oraz umowę o pracę zapewniając, że mnie bardzo kocha i że chce ze mną być, mieszkać itd. - i jak tu nie uwierzyć ?

Kiedy dostałam propozycję pracy w Belgii, bardzo się ucieszył. Umowę oczywiście podpisałam. W trakcie pobytu w Polsce odbyłam kilkumiesięczny kurs w celu dostania tam pracy, o czym oczywiście doskonale wiedział. Wiedział również, że pracę mogę dostać w Polsce, we Francji, a nawet w Szwajcarii. Bardzo mu zależało, tak wówczas sądziłam, abyśmy byli razem. Dlatego wybrałam Belgię, a nie inne państwo - też o tym doskonale wiedział, a wręcz mówił, żebym wybrała Belgię, bo wtedy będziemy mogli być w końcu razem, nie na odległość. Kiedy podpisałam umowę z Belgią, widzieliśmy się w ten sam dzień w Belgii, a dzień później, przed powrotem do Polski (aby zabrać rzeczy), zerwał ze mną przez telefon !!! Od jego znajomych się dowiedziałam, że po powrocie ze studiów w Belgii rozpoczął drugie studia w swoim kraju i że nie planował nigdy tak szybko wrócić, albo i w ogóle. Dowiedziałam się również od innych kobiet, że z nimi był (w tym samym czasie, co ze mną) i że w swoim kraju najprawdopodobniej ma narzeczoną.

Po kilku miesiącach jakoś się pozbierałam i pogodziłam z tym, że ktoś zabawił się nie tylko mną, ale również moim życiem. Oczywiście aktualnie pracuję w Belgii, ponieważ nie było już drogi powrotnej. Wtedy bardzo żałowałam, że wybrałam Belgię, no ale cóż. Byłam nawet u psychologa, ale za bardzo mi nie pomógł - chyba w ogóle nie uwierzył w moją historię, a ja po każdej wizycie czułam się coraz bardziej winna i zaczęłam popadać w depresję. Z małą depresją przyjechałam do pracy do Belgii - tam poznałam swojego aktualnego przyszłego męża. po kilku miesiącach zaczęliśmy się spotykać i wtedy odżyłam. Potem na świat przyszło pierwsze dziecko.

Jestem szczęśliwa z moją rodziną i bardzo się cieszę, że poznałam swojego aktualnego partnera, ale gdzieś w głębi serca jestem bardzo zraniona i nie umiem sobie z tym poradzić. Czasami mam chwile, kiedy jestem sama w domu (mąż pracuje czasami nocami), że bardzo płaczę. Czuję się wykorzystana i zmanipulowana mimo, że minęło już 5 lat od tamtej historii. Kiedy o tym wszystkim myślę, mam łzy w oczach, czuję się bardzo słabo, beznadziejnie, czasami kręci mi się w głowie i czuję się podenerwowana.

Mąż wie, że miałam kogoś wcześniej i że mój poprzedni związek nie skończył się dobrze - ale nie zna szczegółów. Mój eks aktualnie pracuje w Niemczech - a ja nie umiem sobie poradzić z negatywnymi emocjami.

Chciałabym w końcu o tym wszystkim zapomnieć - nie da się przecież żyć cały czas przeszłością, a mam wrażenie, że to do mnie ciągle wraca.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
 

Witam wszystkich serdecznie 🙂

Postanowiłam napisać do Was tę wiadomość, ponieważ nie daję już rady. Nie mam z kim na ten temat porozmawiać - a nie umiem sobie poradzić z pewnym problemem. Chcę tu porozmawiać bardzo poważnie, dlatego proszę o brak wścibskich albo chamskich komentarzy, a także o zrozumienie i wsparcie z Waszej strony.

Aktualnie mam rodzinę - narzeczonego i dziecko, których bardzo kocham. Myślimy również o ślubie i powiększeniu rodziny razem z narzeczonym. Wszystko jest bardzo dobrze, a jednak czasami zauważam, że jest coś, co wszystko psuje. Na początku nie wiedziałam co się dzieje i nie rozumiałam skąd moje rozdrażnienie, nerwy i brak znalezienia sobie miejsca przy boku mężczyzny, którego naprawdę kocham. Żyjemy za granicą - w Belgii, tam się poznaliśmy.

Ostatnio wieczorem wpadłam zupełnie przez przypadek na zdjęcie swojego eks chłopaka.... i zrozumiałam. Od razu chcę na początek podkreślić, że go nie kocham. Nienawidzę  go za to, co zrobił. Kocham przyszłego męża i dziecko i to im chcę przysłonić nieba 🙂 Mój problem polega na tym, że mężczyzna, z którym niegdyś byłam bardzo mnie zranił. Również poznaliśmy się w Belgii, wiele lat temu, byliśmy ze sobą rok czasu i bardzo go kochałam. Był obcokrajowcem - Arabem. Poznaliśmy się na studiach. Byłam w stanie dla niego zrobić wszystko, a on dla mnie - NIE (wtedy tego nie widziałam). Dlatego nie była to dobra miłość. Teraz wiem, że byłam z człowiekiem - geniuszem manipulacji. Jak się później dowiedziałam, podczas naszego związku zdradzał mnie chyba ze wszystkimi dziewczynami z miasta, a przy najmniej z dzielnicy (najśmieszniejsze jest to, że robił to w tak umiejętny sposób, że nikt o tym nie wiedział, oprócz jego najbliższych przyjaciół, którzy mi nic nie powiedzieli, a wręcz przeciwnie, kpili sobie ze mnie prosto w oczy, a ja wówczas nie rozumiałam o co chodzi. Mój partner wyjaśniał mi zawsze, że są zazdrośni, a kiedy pytałam ich wprost o co chodzi, nikt nigdy mi nic nie powiedział, uśmiechali się głupio itd.). Okazało się potem, że ich również zmanipulował, a kiedy dowiedzieli się całej prawdy, zerwali z nim wszelkie kontakty.

Po studiach w Belgii wróciłam na wakacje na dwa miesiące do Polski, a on do swojego kraju. Postanowiliśmy, że oboje wrócimy do Belgii, by być razem, ponieważ się kochamy. Kiedy byłam w Polsce, po miesiącu poinformował mnie, iż niestety nie może wrócić do Belgii natychmiast, ponieważ ktoś mu umarł z rodziny, potem, że ma szansę rozpocząć pracę w swoim kraju na trzy miesiące, a potem przenieść się, już jako pracownik, do Belgii do tej samej firmy (sprawdziłam - firma taka istniała, a on pokazał mi dokumenty z firmy, które wszystko potwierdzały). Miałam w glowie zapaląną czerwoną lampkę, ale postanowiłam poczekać. Tak więc postanowiliśmy odwlec przeprowadzkę do Belgii na za trzy miesiące. Niestety potem okazało się, że z jakiegoś innego powodu nie może wrócić itd. Kiedy miałam już dość i miałam mu oznajmić, że to koniec, zadzwonił i powiedział, że będzie w Belgii na kilka dni w celu załatwienia stałego przeniesienia do pracy do Belgii i poprosił o spotkanie. Oczywiście przyjechałam do Belgii, aby go zobaczyć "na żywo' i przede wszystkim porozmawiać. Ustaliliśmy, że za trzy miesiące przyjeżdżamy na stałe do Belgii - podczas rozłąki byliśmy cały czas w kontakcie, rozmowy telefoniczne, smsy itd. Teraz wiem jednak, że czasami musiałam bardzo długo czekać na jego telefon albo smsa (wówczas tego nie widziałam). Ponadto nie widziałam też, że był chorobliwie zazdrosny - wieczne awantury o kumpli, o wyjścia itd i insynuacje, że go zdradzam. Wtedy myślałam, że trochę żartuje - więc też z nim żartowałam odpowiadając dowcipem. Jednak jego zachowania - widzę to teraz, bardzo wpłynęły na moją psychikę i nerwy. Kiedy mu oznajmiłam, że nie wierzę już w to, co mówi, że wróci do Belgii itd, wysłał mi bilety lotnicze  oraz umowę o pracę zapewniając, że mnie bardzo kocha i że chce ze mną być, mieszkać itd. - i jak tu nie uwierzyć ?

Kiedy dostałam propozycję pracy w Belgii, bardzo się ucieszył. Umowę oczywiście podpisałam. W trakcie pobytu w Polsce odbyłam kilkumiesięczny kurs w celu dostania tam pracy, o czym oczywiście doskonale wiedział. Wiedział również, że pracę mogę dostać w Polsce, we Francji, a nawet w Szwajcarii. Bardzo mu zależało, tak wówczas sądziłam, abyśmy byli razem. Dlatego wybrałam Belgię, a nie inne państwo - też o tym doskonale wiedział, a wręcz mówił, żebym wybrała Belgię, bo wtedy będziemy mogli być w końcu razem, nie na odległość. Kiedy podpisałam umowę z Belgią, widzieliśmy się w ten sam dzień w Belgii, a dzień później, przed powrotem do Polski (aby zabrać rzeczy), zerwał ze mną przez telefon !!! Od jego znajomych się dowiedziałam, że po powrocie ze studiów w Belgii rozpoczął drugie studia w swoim kraju i że nie planował nigdy tak szybko wrócić, albo i w ogóle. Dowiedziałam się również od innych kobiet, że z nimi był (w tym samym czasie, co ze mną) i że w swoim kraju najprawdopodobniej ma narzeczoną.

Po kilku miesiącach jakoś się pozbierałam i pogodziłam z tym, że ktoś zabawił się nie tylko mną, ale również moim życiem. Oczywiście aktualnie pracuję w Belgii, ponieważ nie było już drogi powrotnej. Wtedy bardzo żałowałam, że wybrałam Belgię, no ale cóż. Byłam nawet u psychologa, ale za bardzo mi nie pomógł - chyba w ogóle nie uwierzył w moją historię, a ja po każdej wizycie czułam się coraz bardziej winna i zaczęłam popadać w depresję. Z małą depresją przyjechałam do pracy do Belgii - tam poznałam swojego aktualnego przyszłego męża. po kilku miesiącach zaczęliśmy się spotykać i wtedy odżyłam. Potem na świat przyszło pierwsze dziecko.

Jestem szczęśliwa z moją rodziną i bardzo się cieszę, że poznałam swojego aktualnego partnera, ale gdzieś w głębi serca jestem bardzo zraniona i nie umiem sobie z tym poradzić. Czasami mam chwile, kiedy jestem sama w domu (mąż pracuje czasami nocami), że bardzo płaczę. Czuję się wykorzystana i zmanipulowana mimo, że minęło już 5 lat od tamtej historii. Kiedy o tym wszystkim myślę, mam łzy w oczach, czuję się bardzo słabo, beznadziejnie, czasami kręci mi się w głowie i czuję się podenerwowana.

Mąż wie, że miałam kogoś wcześniej i że mój poprzedni związek nie skończył się dobrze - ale nie zna szczegółów. Mój eks aktualnie pracuje w Niemczech - a ja nie umiem sobie poradzić z negatywnymi emocjami.

Chciałabym w końcu o tym wszystkim zapomnieć - nie da się przecież żyć cały czas przeszłością, a mam wrażenie, że to do mnie ciągle wraca.

 

Może psycholog- terapeuta pomógłby ci się uporać z przeszłością. Pamiętaj to już jest historia, finito🙂 Masz szczęście , że twoje życie wróciło do normy. Nie ma co dumać nad przeszłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Twoje uczucia i ból. Serio. 

Również zostałam perfidnie wykorzystana przez człowieka, który rozkochał mnie w sobie a prawdopodobnie nawet nie lubił. 

To bardzo boli. A jak już szczerze kochałaś to bardzo. 

Nic dziwnego. Być może zawsze będziesz czuła tą ranę w środku, jak ja. 

Ja do dziś nie mogę się z tym pogodzić.

Jedyne co mogę Ci poradzić to może terapia? Jakie środki od lekarza? 

Zapomnij o tym, było minęło. Teraz już jest wszystko dobrze 🙂

Jeśli bardzo ufasz mężowi, możesz mu powiedzieć, może zrobi Ci się lepiej? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×