Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ladyofrohan

Jak sprawić, by nie był tak zazdrosny?

Polecane posty

Jestem od kilku lat w związku, znamy się na wylot, znamy swoje charaktery, znamy domy, rodziny, miejsca pracy, historie związków, itp. Podobne poglądy, zainteresowania, świetny seks. Z nim nigdy się nie nudzę, czuję ekscytację, nakręca mnie do działania, czuję się pożądana i kochana.
Kupuje mi masę prezentów bez okazji, zabiera do restauracji, rozpieszcza, kiedyś jak nie miałam pracy dawał kieszonkowe nawet, to była taka nasza zabawa i nas to kręciło.
On 38 prawie, ja 25 lat.

Jedna rzecz mnie tylko zastanawia, mianowicie zazdrość i niektóre zachowania. Np. kiedyś zrobił mi aferę gdy byłam na zajęciach, bo ubzdurał sobie, że piszę z typem z mojego kierunku i zaczął dość agresywnie pisać, że o tym wie, że na pewno, aż musiałam wyjść z sali z płaczem. Potem przyznał, że to było trochę na wyrost.

Regularnie sprawdza mi telefon, jak się nie widzimy, to chce screeny całej tablicy messengera. Ostatnio miałam awanturę, że dodałam do znajomych typa z podstawówki, a przecież z nim nie pisałam. Ustalaliśmy, że z nikim nie piszemy, ale o samo dodanie? Jak się wkurzy to mówi, że nie po to inwestuje we mnie (ubrania, kosmetyki), żeby potem być wrobionym. Schlebia mi, że chce się mną opiekować, ale czasami mam wrażenie, że przesadza. Wyjścia gdziekolwiek bez niego poza pracą mu się nie podobają. Chciałam umówić się na trening do takiego trenera, którego znam i wiem, że dobrze szkoli, proponowałam, że będzie przy tym, to mówi, że on mi załatwi lepszego. Jak pyta mnie, czy "nic nie robię" to patrzy na mnie takim zimnym spojrzeniem prosto w oczy, aż robi mi się przykro. Niedawno facet na ulicy podbił do niego, żeby spytać się skąd moje buty. Ja później mówię do niego, że chyba powinien mnie spytać, to on, że to oczywiste, że jego pyta, bo do niego należę. Z jednej strony miłe, ale z drugiej strony dziwne uczucie.

Był ze mną u fryzjera by sprawdzić, jak to będzie wyglądać, bo to facet. Dopiero jak stwierdził, że to gej, to wyluzował i powiedział, że jest porządny i mogę do niego chodzić. Nie ma mowy o mężczyźnie ginekologu, nawet endokrynolog jest zły.

Jest zazdrosny o członka mojego ulubionego zespołu. On uważa, że jak idę na koncerty specjalnie ubieram się dla niego i że chętnie bym "weszła do busa". Nie rozumie, że to tylko podziw typowo platoniczny ze względu na muzykę. Gdy ten gitarzysta parę razy odpowiedział mi na Twitterze i polubił zdjęcia na Instagramie, to mój się obraził. Była też sytuacja, że inny muzyk skomentował moje zdjęcie na Instagramie i mój stwierdził, że to była typowa zaczepka i że jak nie usunę tego komentarza, to do niego napisze.

Jest bardzo romantyczny, zanim zaczęliśmy być razem już kupił mi złotą bransoletkę, która oznaczała, że byłam "symbolicznie jego". Troszczy się o mnie, stara się, żebym się nie nudziła, itp...
Jest bardzo ambitny, ciągle próbuje nowych rzeczy, lubi zarabiać, wszystko traktuje ambicjonalnie i nie lubi sprzeciwu, jak się kłócimy, to tak długo, aż się rozryczę, bo nie ustąpi. Stresuję się, gdy do mnie ktoś napisze coś np. na instagramie, chociaż ja im nie odpisuję. Wprost mówi, że wolał czasy, gdy siedziałam w domu i nie pracowałam. Miałam awanturę o wyjście z osobami z pracy, chociaż to były same dziewczyny, jakby tam byli faceci to wolę nie myśleć. Czasem jak jestem pijana, to stwierdza, że będę bardziej szczera i mnie dokładnie wypytuje, czy z kimś nie piszę, itp. Potem oczywiście jest zadowolony, bo tego nie robię. Lubi ze mną się pokazywać na mieście i przed znajomymi, najlepiej w szpilkach i mini, ale jak idę gdzieś sama, to cytuję "najlepiej w burce by było".

W zeszłym roku miałam ciężką przeprawę - sama postanowiłam jechać na koncert i zostać dwie noce w innym mieście. Afera była straszna, wiele razy do tego wracaliśmy - że wygląda to, jakbym jechała się pieprzyć z kimś, że jak to wygląda dla innych, że go to obraża, że pośle kogoś za mną (ma możliwości), że mi założy podsłuch, itp. Skończyło się na tym, że ciągle do niego pisałam, co robię, wysyłałam swoje zdjęcia, gdzie jestem, mówiłam, że bardzo tęsknię i o dziwo udało się ten wyjazd przeżyć na spokojnie.

Kiedyś na wyjeździe, na który go zaprosiłam (takie 3 dniowe spotkanie) związane z moim hobby, wyskoczył do znajomego, który położył mi tylko rękę na kolanie. Dość ostro zaczął nim szarpać, ja oczywiście się trochę wystraszyłam. Tłumaczyłam mu, że tamten pijany, to trochę nie ogarnia, ale on wie swoje.
Kiedyś wychodzimy z Galerii handlowej i mówię mu, że tam siedział typ z nich zajęć w środku, to obrócił się na pięcie i powiedział, że w takim razie chętnie go pozna. Ja spanikowana zaczęłam go ciągnąć, że może jednak nie i udało mi się nie dopuścić do konfrontacji. Tamten typ mnie parę razy zaczepiał na zajęciach, dlatego bałam się, co mój może zrobić.

Wiem, że mnie kocha i mu na mnie zależy, opiekuje się mną, rozpieszcza i stara się spełnić moje marzenia, wspiera w pracy, chwali się innym, gdzie pracuję, zawsze prawi komplementy, dużo przytula, itp.
Nie chcemy akurat mieć dzieci, to od początku była taka nasza wspólna cecha.
Jak się poznaliśmy, to nie znałam sytuacji materialnej, więc to nie z tego powodu z nim jestem. Ja mu daję dużo uwagi, swój czas, zaangażowanie, wsparcie. Mówi, że czuje się spełniony jako mężczyzna.
Przy nim się rozwijam, lepiej wyglądam, znalazłam fajną pracę w trochę podobnej dziedzinie, co on, przez co fajnie nam o tym rozmawiać i powtarza, że mogę daleko zajść.
Może przesadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na forum było pytanie w tej sprawie i ja zdania nie zmienię.

Problem siedzi w głowie osoby która jest zazdrosna, to jej myśli nie pozwolą cieszyć się tym związkiem i doprowadzą do jego rozwalenia. Niech ten facet idzie do psychiatry, na forum nikt nic nie pomoże. Nie mam pojęcia czy są na to lekarstwa. 
ps. Brak zaufania oznacza, że ten związek w jego oczach, wcale nie jest tak udany jak Ty o tym myślisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

jakbym był autorką tematu to bym prowokował więcej sytuacji takich jak ta z kolegą z rękami na kolanie, w końcu z tego by była dobra bijatyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jestem od kilku lat w związku, znamy się na wylot, znamy swoje charaktery, znamy domy, rodziny, miejsca pracy, historie związków, itp. Podobne poglądy, zainteresowania, świetny seks. Z nim nigdy się nie nudzę, czuję ekscytację, nakręca mnie do działania, czuję się pożądana i kochana.
Kupuje mi masę prezentów bez okazji, zabiera do restauracji, rozpieszcza, kiedyś jak nie miałam pracy dawał kieszonkowe nawet, to była taka nasza zabawa i nas to kręciło.
On 38 prawie, ja 25 lat.

Jedna rzecz mnie tylko zastanawia, mianowicie zazdrość i niektóre zachowania. Np. kiedyś zrobił mi aferę gdy byłam na zajęciach, bo ubzdurał sobie, że piszę z typem z mojego kierunku i zaczął dość agresywnie pisać, że o tym wie, że na pewno, aż musiałam wyjść z sali z płaczem. Potem przyznał, że to było trochę na wyrost.

Regularnie sprawdza mi telefon, jak się nie widzimy, to chce screeny całej tablicy messengera. Ostatnio miałam awanturę, że dodałam do znajomych typa z podstawówki, a przecież z nim nie pisałam. Ustalaliśmy, że z nikim nie piszemy, ale o samo dodanie? Jak się wkurzy to mówi, że nie po to inwestuje we mnie (ubrania, kosmetyki), żeby potem być wrobionym. Schlebia mi, że chce się mną opiekować, ale czasami mam wrażenie, że przesadza. Wyjścia gdziekolwiek bez niego poza pracą mu się nie podobają. Chciałam umówić się na trening do takiego trenera, którego znam i wiem, że dobrze szkoli, proponowałam, że będzie przy tym, to mówi, że on mi załatwi lepszego. Jak pyta mnie, czy "nic nie robię" to patrzy na mnie takim zimnym spojrzeniem prosto w oczy, aż robi mi się przykro. Niedawno facet na ulicy podbił do niego, żeby spytać się skąd moje buty. Ja później mówię do niego, że chyba powinien mnie spytać, to on, że to oczywiste, że jego pyta, bo do niego należę. Z jednej strony miłe, ale z drugiej strony dziwne uczucie.

Był ze mną u fryzjera by sprawdzić, jak to będzie wyglądać, bo to facet. Dopiero jak stwierdził, że to gej, to wyluzował i powiedział, że jest porządny i mogę do niego chodzić. Nie ma mowy o mężczyźnie ginekologu, nawet endokrynolog jest zły.

Jest zazdrosny o członka mojego ulubionego zespołu. On uważa, że jak idę na koncerty specjalnie ubieram się dla niego i że chętnie bym "weszła do busa". Nie rozumie, że to tylko podziw typowo platoniczny ze względu na muzykę. Gdy ten gitarzysta parę razy odpowiedział mi na Twitterze i polubił zdjęcia na Instagramie, to mój się obraził. Była też sytuacja, że inny muzyk skomentował moje zdjęcie na Instagramie i mój stwierdził, że to była typowa zaczepka i że jak nie usunę tego komentarza, to do niego napisze.

Jest bardzo romantyczny, zanim zaczęliśmy być razem już kupił mi złotą bransoletkę, która oznaczała, że byłam "symbolicznie jego". Troszczy się o mnie, stara się, żebym się nie nudziła, itp...
Jest bardzo ambitny, ciągle próbuje nowych rzeczy, lubi zarabiać, wszystko traktuje ambicjonalnie i nie lubi sprzeciwu, jak się kłócimy, to tak długo, aż się rozryczę, bo nie ustąpi. Stresuję się, gdy do mnie ktoś napisze coś np. na instagramie, chociaż ja im nie odpisuję. Wprost mówi, że wolał czasy, gdy siedziałam w domu i nie pracowałam. Miałam awanturę o wyjście z osobami z pracy, chociaż to były same dziewczyny, jakby tam byli faceci to wolę nie myśleć. Czasem jak jestem pijana, to stwierdza, że będę bardziej szczera i mnie dokładnie wypytuje, czy z kimś nie piszę, itp. Potem oczywiście jest zadowolony, bo tego nie robię. Lubi ze mną się pokazywać na mieście i przed znajomymi, najlepiej w szpilkach i mini, ale jak idę gdzieś sama, to cytuję "najlepiej w burce by było".

W zeszłym roku miałam ciężką przeprawę - sama postanowiłam jechać na koncert i zostać dwie noce w innym mieście. Afera była straszna, wiele razy do tego wracaliśmy - że wygląda to, jakbym jechała się pieprzyć z kimś, że jak to wygląda dla innych, że go to obraża, że pośle kogoś za mną (ma możliwości), że mi założy podsłuch, itp. Skończyło się na tym, że ciągle do niego pisałam, co robię, wysyłałam swoje zdjęcia, gdzie jestem, mówiłam, że bardzo tęsknię i o dziwo udało się ten wyjazd przeżyć na spokojnie.

Kiedyś na wyjeździe, na który go zaprosiłam (takie 3 dniowe spotkanie) związane z moim hobby, wyskoczył do znajomego, który położył mi tylko rękę na kolanie. Dość ostro zaczął nim szarpać, ja oczywiście się trochę wystraszyłam. Tłumaczyłam mu, że tamten pijany, to trochę nie ogarnia, ale on wie swoje.
Kiedyś wychodzimy z Galerii handlowej i mówię mu, że tam siedział typ z nich zajęć w środku, to obrócił się na pięcie i powiedział, że w takim razie chętnie go pozna. Ja spanikowana zaczęłam go ciągnąć, że może jednak nie i udało mi się nie dopuścić do konfrontacji. Tamten typ mnie parę razy zaczepiał na zajęciach, dlatego bałam się, co mój może zrobić.

Wiem, że mnie kocha i mu na mnie zależy, opiekuje się mną, rozpieszcza i stara się spełnić moje marzenia, wspiera w pracy, chwali się innym, gdzie pracuję, zawsze prawi komplementy, dużo przytula, itp.
Nie chcemy akurat mieć dzieci, to od początku była taka nasza wspólna cecha.
Jak się poznaliśmy, to nie znałam sytuacji materialnej, więc to nie z tego powodu z nim jestem. Ja mu daję dużo uwagi, swój czas, zaangażowanie, wsparcie. Mówi, że czuje się spełniony jako mężczyzna.
Przy nim się rozwijam, lepiej wyglądam, znalazłam fajną pracę w trochę podobnej dziedzinie, co on, przez co fajnie nam o tym rozmawiać i powtarza, że mogę daleko zajść.
Może przesadzam.

Żeby się zmienić to musiałby zrozumieć,że problem tkwi w nim . A na to się raczej nie zanosi ,prawda ? Tkwisz w bardzo toksycznej relacji .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×