Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

serduszko2330

Odpuścić czy próbować dalej?

Polecane posty

Witam,

nie szukam tutaj uniwersalnej rady, która rozwiąże moje problemy... chciałabym jedynie poznać Wasze opinie na temat całej tej sytuacji...

Już wcześniej pisałam na tym forum o swoich problemach... Jestem w związku, który trwa już 5,5 roku. Po kryzysie który mieliśmy w grudniu ubiegłego roku,  postanowiłam że jeszcze ten jeden raz zawalczę o naszą wspólną przyszłość... Zdecydowałam, że zamiast próbować zmieniać jego, postawię na zmianę samej siebie... Jestem bardzo wrażliwą osobą i było mi ciężko tłumić pewne emocje w sobie, ale mimo to... starałam się ignorować irytujące zachowania, udawałam ze jest w porządku, przymykałam oko na to, kiedy obiecywał że pojedzie ze mną do lekarza, po czym zwyczajnie tego nie robił. Ok. Starałam się być wyrozumiała - tym bardziej że zawsze używał takich pięknych słów, żeby się usprawiedliwić.. "No Kochanie wiesz przecież, że chciałem, ale nie mogłem..." Problem w tym, że jego "śmieszkowaty" styl bycia, powoli zaczyna mi przeszkadzać coraz bardziej. Żeby było jasne - nie jest tak, że nie znam się na żartach, nie mam poczucia humoru. Wręcz przeciwnie  - uwielbiam z nim żartować... ale pod warunkiem że te żarty śmieszą nas obojga. On zdecydowanie za często posuwa się co najmniej o krok za daleko... W grudniu po kilku dniach milczenia zaproponowałam spotkanie... spotkaliśmy się na jednym z parkingów.... kiedy spytałam co tak właściwie czuje, najpierw stwierdził że kocha, a później, że właściwie to już sam nie wie co czuje. Z nadmiaru emocji popłakałam się, a on kazał mi wysiąść z samochodu. Stałam więc na tym parkingu i płakałam. Próbowałam się uspokoić, zanim wsiądę do auta, nie byłam w stanie wtedy prowadzić.. On nie zrobił dosłownie NIC. Siedział w swoim samochodzie i jak gdyby nigdy nic - przeglądał Internet... Najgorsze w tej całej sytuacji nie były jego słowa, lecz to że kompletnie nie chciał mi nic powiedzieć, nie chciał rozmawiać - po prostu kazał mi wysiąść z samochodu i odejść. Jak psu. Serio... Wtedy ostatni raz postanowiłam o nas zawalczyć, pojechałam do niego po rzeczy na drugi dzień. O dziwo udawał, że nic się nie stało. Przytulił, przeprosił. Wybaczyłam. Również go wtedy przeprosiłam. Zamierzałam "udawać" że nic się nie stało. Ale tak jak już wcześniej wspomniałam coraz mniej mi to wychodzi. On niemalże cały czas po pracy spędza na oglądaniu jakich internetowych filmików czy memów, często mi to nawet wysyła, ja oglądam, żeby nie było mu przykro, udaję, że to takie superzabawne, choć nie zawsze mnie to bawi...Jeśli nie spędza czasu przed komputerem, to idzie spać. Często mnie do siebie zaprasza, wtedy zwykle jemy razem kolację, często jest bardzo kochany, powtarza, że kocha, coś tam pogadamy, ale on za chwilę idzie spać, i tak te dni mijają.. Rzadko można liczyć na jakiś dłuższy czas spędzony razem, nie mówiąc już o całym dniu... do mnie za to niezbyt chętnie przyjeżdża, a jeśli już przyjedzie - to jest jakiś taki znudzony, tak jakby bez komputera to nie miał co robić...  Zaprosiłam go ostatnio na pizzę - odmówił. Wczoraj również zaprosiłam go na obiad i również nie przyjechał, oczywiście całą sytuację obrócił w żart, pytając się mnie czemu to ja nie przyjechałam, bo on czekał... Dziś za to dwukrotnie do mnie zadzwonił, zapraszał, abym przyjechała, powiedział że czeka. Wieczorem, przed wyjazdem postanowiłam zadzwonić i uprzedzić że za chwilę wyjeżdżam z domu. Miał jednak bardzo zaspany głos, więc wiedziałam że go obudziłam. Stwierdziłam ze w takim razie nie będę przyjeżdżać i niepotrzebnie zawracać mu głowy (mój chłopak ma tak, że jak zaśnie po południu, załóżmy o 17 to dopiero rano się obudzi, więc nie chciałam mu w tym przeszkadzać. Powiedział, że mam przyjechać, ale serio nie widziałam sensu, no bo przecież spał... Zapytałam tylko dlaczego mnie zapraszał, skoro nie zamierzał spędzić ze mną tego czasu... Zdenerwował się i rozłączył. Oddzwoniłam, prosząc aby się nie rozłączał bo przecież nic złego mu nie zrobiłam... Powiedział w nerwach że jestem zabawna, że mu spać nie każe (choć wcale nie o to chodziło, poza tym cały czas bardzo spokojnie z nim rozmawiałam, nie unosiłam się), że mam dać mu spokój... odpowiedziałam, że jeśli chcę to mogę mu dać spokój na zawsze.. powiedział tylko tyle, że gadam głupoty (delikatnie mówiąc, nie chcę tutaj przeklinać) i się rozłączył. Od kiedy pamiętam, w momencie kiedy pojawiają się problemy, to on "ucieka", odwraca się ode mnie. Woli Internet i śmieszne filmiki, bo tam przecież wszystko jest takie kolorowe... Ja już nie rozumiem tych jego żartów choć bardzo się staram.  Całkiem niedawno powiedział mi niby w żartach, że ta cała sytuacja z grudnia, kiedy tak stałam zapłakana na tym parkingu, była dla niego zabawna... Nie wiem w czym to było takie śmieszne, ale w porządku... Jakiś czas temu umówił się też ze mną na sobotę, po czym po południu napisał, że połozy się i przyjedzie do mnie dopiero jak wstanie. Niestety wiedziałam, że jak już zaśnie to obudzi się dopiero rano.. Przyjechał na drugi dzień, próbowałam udawać ze nie jest mi przykro, ale było -bo po raz kolejny nie dotrzymał słowa. Mało tego, kiedy spytałam dlaczego obiecał ze przyjedzie, wiedząc że tego nie zrobi, tylko położy się spać - odpowiedział w żartach "Chciałem zrobić Ci nadzieję".. Super, czułam się wtedy jeszcze lepiej...  Dziś, kiedy zapraszał mnie do siebie przez telefon, zapytałam czemu on nie chce przyjechać do mnie, i ponownie posłużył się żarcikami, mówiąc "No Kochanie, Ty mnie kochasz bardziej, to przyjedź, no proszę...". A skończyło się jak skończyło, czyli do spotkania nie doszło... bo poszedł spać, więc po co miałam jechać.. 

Przyznam szczerze, że jestem już bezsilna. Mamy totalnie inne osobowości. Ja jestem bardzo wrażliwa. On za to nie rozumie, że jego niektóre żarty bardzo mnie ranią 😞 

Co w takiej sytuacji można zrobić? Czy powinnam już odpuścić? Skoro już tyle razy próbowałam 😞 ? 

Z góry dziękuję za Wasze odpowiedzi... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przecież na kilometr widać ze on Cie nie kocha ani nie szanuje Twoich uczuć (sytuacja na parkingu to dobitnie pokazała), jest juz Toba znudzony a Ty stajesz na rzęsach żeby ten goowniany związek ratować -a on nie robi nic, tylko pięknie gada. Tak sie nie zachowuje zakochany facet! Jesteś jego zapchajdziura, czasoumilaczem ale zapewne jak pozna odpowiednią kobietę i sie zauroczy to Cie Kopnie w d...e i nowa niunie juz będzie lepiej traktował,.może juz pisze z innymi i sie rozgląda na boki...gdzie Ty masz oczy! Miej honor (i rozum) kobieto i zostaw go, bo jeśli go nie zostawisz to wkoncu on Ciebie Kopnie w tylek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozpisałaś się tak jakbyś to Ty była wszystkiemu winna. Rozmywasz cały sens wypowiedzi. Jak to mówią "do brzegu" - czyli napisz o co chodzi konkretnie a nie rozpisuj się o pierdołach bez znaczenia, gdzie wstawiasz krótkie wzmianki gdzie piszesz o co konkretnie Ci chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przeczytałem, wy kobiety zawsze coś znajdziecie, z czego to wynika? 😗 

Czyli uważasz że to normalne zachowanie, tak bardzo nie liczyć się z emocjami drugiej osoby, jeśli twierdzi się, że się ja teoretycznie kocha? 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Rozpisałaś się tak jakbyś to Ty była wszystkiemu winna. Rozmywasz cały sens wypowiedzi. Jak to mówią "do brzegu" - czyli napisz o co chodzi konkretnie a nie rozpisuj się o pierdołach bez znaczenia, gdzie wstawiasz krótkie wzmianki gdzie piszesz o co konkretnie Ci chodzi.

To nie takie proste ująć w jednym zdaniu, zbyt skomplikowana sytuacja:) ale nie zmuszam do czytania, wiem że tego jest sporo:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

19 minut temu, Malutka92 napisał: Przecież na kilometr widać ze on Cie nie kocha X to może być prawda. 

Czyli jego slowa "Kocham Cie", ktore tak czesto mi powtarza, nie mają żadnego znaczenia, tak? Nie sądziłam że można tak kogoś oklamywac, w taki sposób, ale chyba jeszcze za mało wiem na temat ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Przecież na kilometr widać ze on Cie nie kocha ani nie szanuje Twoich uczuć (sytuacja na parkingu to dobitnie pokazała), jest juz Toba znudzony a Ty stajesz na rzęsach żeby ten goowniany związek ratować -a on nie robi nic, tylko pięknie gada. Tak sie nie zachowuje zakochany facet! Jesteś jego zapchajdziura, czasoumilaczem ale zapewne jak pozna odpowiednią kobietę i sie zauroczy to Cie Kopnie w d...e i nowa niunie juz będzie lepiej traktował,.może juz pisze z innymi i sie rozgląda na boki...gdzie Ty masz oczy! Miej honor (i rozum) kobieto i zostaw go, bo jeśli go nie zostawisz to wkoncu on Ciebie Kopnie w tylek. 

Dziękuję za Twoją odpowiedź..  chyba nie chciałam nigdy wierzyć w to co napisałaś, choć sama myślę że tak wlasnie jest 😞 nie rozumiem tylko tego dlaczego często mówi że kocha, sam też pyta, czy ja kocham jego... Nie rozumiem w jakim celu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Czyli jego slowa "Kocham Cie", ktore tak czesto mi powtarza, nie mają żadnego znaczenia, tak? Nie sądziłam że można tak kogoś oklamywac, w taki sposób, ale chyba jeszcze za mało wiem na temat ludzi...

Tak, jeszcze malo wiesz o facetach, wielu z nich kłamie, są cwani i dobrze udają (nawet latami), tutaj ewidentnie nie ma Milosci z jego strony, wręcz w ,,zartach" drwi z Ciebie, no ale potem próbuje Cie udobroochac pieknymi slowkami bo gdzieś musi zamoczyc...dziwie Sie ze nie masz szacunku do siebie i dalej probujesz to ratowac, po tylu akcjach, za grosz honoru nie masz i naiwna jesteś! Marnuj czas dalej jak jesteś masochistka 🤦

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak Wy ale ja tego eleboratu nie byłem wstanie przeczytać. Za dużo, i za dużo pierdół. Ja chcę połowę tego i same konkrety.

Bo można napisać: nie kocha mnie. A można i wypracowanie na 4 strony A4 napisać.

Ale kto to będzie czytał - to nie matura z polskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Proponuję jeszcze kilka razy dawać mu szansę, zawalczyć, wybaczyć, oczywiście tym szybciej im bardziej cię upodli. Wiadomo, ze go bardzo kochasz więc nie chcesz odpuścić tego dobrego zwiazku, to całkowicie zrozumiałe. On z pewnością  też kocha ciebie bo jak wiadomo wielka miłość to morze bólu, stresu, wywalanie z samochodu, lekceważenie partnera  itp.

A na serio podnieś się dziewczyno, bo leżysz na podłodze pod wycieraczką.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie wiem jak Wy ale ja tego eleboratu nie byłem wstanie przeczytać. Za dużo, i za dużo pierdół. Ja chcę połowę tego i same konkrety.

Bo można napisać: nie kocha mnie. A można i wypracowanie na 4 strony A4 napisać.

Ale kto to będzie czytał - to nie matura z polskiego.

no to na szybko streszczenie: 

są 5,5 roku razem, on ją olewa -  ona zaangazowana ,
On wiecej gapi sie w telefon i wali jakieś głupawe teksty w jej kierunku (ewidentnie sie nabija) - Ona udaje ze ją to bawi,
On połowę życia przespał zamiast sie z nia spotkać - Ona biegnie na zawołanie.
Ona płacze - jego to bawi.
On gada ze ją kocha , potem że niby nie wie - ona ślepo zakochana.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

21 minut temu, serduszko2330 napisał: Czyli uważasz że to normalne zachowanie, tak bardzo nie liczyć się z emocjami drugiej osoby, jeśli twierdzi się, że się ja teoretycznie kocha? X słuchaj jestem tak wyprany że każde moje zachowanie jest normalne już dla mnie. Kiedyś było we mnie dużo miłości ale wszystko zepsułyście. Nie wiem czy się otworzę. 

Przykro mi, że ktoś potraktował Cię tak, że straciłeś wiarę w to, że jeszcze kiedykolwiek może być dobrze 😞 mimo wszystko myślę, że jeszcze pojawi się na Twojej drodze ktoś, kto to zmieni i przy kim będziesz potrafił otworzyć się na miłość..  na pocieszenie dodam, że czuje podobnie - jestem totalnie "wyprana" z emocji w tym momencie. Tzn z tych "dobrych" emocji. Ciągle żyje w strachu, jakims dziwnym lęku, chyba boję się przyznać przed sama sobą, że zachowanie z jego strony totalnie nie świadczy o prawdziwej miłości..  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

no to na szybko streszczenie: 

są 5,5 roku razem, on ją olewa -  ona zaangazowana ,
On wiecej gapi sie w telefon i wali jakieś głupawe teksty w jej kierunku (ewidentnie sie nabija) - Ona udaje ze ją to bawi,
On połowę życia przespał zamiast sie z nia spotkać - Ona biegnie na zawołanie.
Ona płacze - jego to bawi.
On gada ze ją kocha , potem że niby nie wie - ona ślepo zakochana.

 

 

Dziękuję za trafne ujęcie tego, co w mojej wypowiedzi było najważniejsze..  napisałam dość chaotycznie, ale jestem jedna wielką emocją ostatnio i po prostu pisałam co mi leży na sercu, chcąc oddać mniej więcej to, jak wygląda nasza relacja... jeśli to WGL jest jakaś "relacja.. Szkoda ze zrobiłabym dla niego wszystko, a on w 50 procentach zrobiłby to tylko w słowach. A jak wiadomo, powiedzieć można wszystko.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Proponuję jeszcze kilka razy dawać mu szansę, zawalczyć, wybaczyć, oczywiście tym szybciej im bardziej cię upodli. Wiadomo, ze go bardzo kochasz więc nie chcesz odpuścić tego dobrego zwiazku, to całkowicie zrozumiałe. On z pewnością  też kocha ciebie bo jak wiadomo wielka miłość to morze bólu, stresu, wywalanie z samochodu, lekceważenie partnera  itp.

A na serio podnieś się dziewczyno, bo leżysz na podłodze pod wycieraczką.

 

Dobitnie i obrazowo i dziekuje Ci za to 😞 serio nie sądziłam, że tak to może wyglądać dla kogoś "z zewnatrz"... Okropne..  😞 to zupełne przeciwieństwo miłości.. chyba totalnie nie wie co mówi, mówiąc że mnie kocha.. 😞 najgorsze jest to, że on często "karze" mnie milczeniem... Po.wczorajszej akcji, kiedy przez telefon zapytałam czemu mnie zapraszał skoro poszedł spać, i po tym jak się rozlaczyl, myślę że nie będzie się odzywał... będzie milczał- po to abym przemyślała swoje zachowanie i odezwała się pierwsza. To bardzo znana mi taktyka:( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że są tu jak wszędzie 2 strony medalu - on nie liczy się z Twoimi uczuciami, a Ty za mocno reagujesz. W ten sposób się napędzacie. 

Rada nr 1: zamiast wszystko wybaczać innym skup się na sobie. Kończyć czy nie kończyć ten związek - nie ma to znaczenia. Zrób sobie przerwę od ludzi i zadbaj o siebie jak nigdy dotąd. Przyjemności i rozwój dla samej siebie.

Po tej przemianie będziesz gotowa dostać od chłopaka co zechcesz lub zobaczysz, że już nic od niego nie chcesz i czas iść przed siebie. 

Tylko i wyłącznie, gdy poswiecisz sobie wystarczająco uwagi i dobra, będziesz mogła wejść w zdrowy związek, gdzie humorki faceta nie będą Cię ruszać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Witam,

nie szukam tutaj uniwersalnej rady, która rozwiąże moje problemy... chciałabym jedynie poznać Wasze opinie na temat całej tej sytuacji...

Już wcześniej pisałam na tym forum o swoich problemach... Jestem w związku, który trwa już 5,5 roku. Po kryzysie który mieliśmy w grudniu ubiegłego roku,  postanowiłam że jeszcze ten jeden raz zawalczę o naszą wspólną przyszłość... Zdecydowałam, że zamiast próbować zmieniać jego, postawię na zmianę samej siebie... Jestem bardzo wrażliwą osobą i było mi ciężko tłumić pewne emocje w sobie, ale mimo to... starałam się ignorować irytujące zachowania, udawałam ze jest w porządku, przymykałam oko na to, kiedy obiecywał że pojedzie ze mną do lekarza, po czym zwyczajnie tego nie robił. Ok. Starałam się być wyrozumiała - tym bardziej że zawsze używał takich pięknych słów, żeby się usprawiedliwić.. "No Kochanie wiesz przecież, że chciałem, ale nie mogłem..." Problem w tym, że jego "śmieszkowaty" styl bycia, powoli zaczyna mi przeszkadzać coraz bardziej. Żeby było jasne - nie jest tak, że nie znam się na żartach, nie mam poczucia humoru. Wręcz przeciwnie  - uwielbiam z nim żartować... ale pod warunkiem że te żarty śmieszą nas obojga. On zdecydowanie za często posuwa się co najmniej o krok za daleko... W grudniu po kilku dniach milczenia zaproponowałam spotkanie... spotkaliśmy się na jednym z parkingów.... kiedy spytałam co tak właściwie czuje, najpierw stwierdził że kocha, a później, że właściwie to już sam nie wie co czuje. Z nadmiaru emocji popłakałam się, a on kazał mi wysiąść z samochodu. Stałam więc na tym parkingu i płakałam. Próbowałam się uspokoić, zanim wsiądę do auta, nie byłam w stanie wtedy prowadzić.. On nie zrobił dosłownie NIC. Siedział w swoim samochodzie i jak gdyby nigdy nic - przeglądał Internet... Najgorsze w tej całej sytuacji nie były jego słowa, lecz to że kompletnie nie chciał mi nic powiedzieć, nie chciał rozmawiać - po prostu kazał mi wysiąść z samochodu i odejść. Jak psu. Serio... Wtedy ostatni raz postanowiłam o nas zawalczyć, pojechałam do niego po rzeczy na drugi dzień. O dziwo udawał, że nic się nie stało. Przytulił, przeprosił. Wybaczyłam. Również go wtedy przeprosiłam. Zamierzałam "udawać" że nic się nie stało. Ale tak jak już wcześniej wspomniałam coraz mniej mi to wychodzi. On niemalże cały czas po pracy spędza na oglądaniu jakich internetowych filmików czy memów, często mi to nawet wysyła, ja oglądam, żeby nie było mu przykro, udaję, że to takie superzabawne, choć nie zawsze mnie to bawi...Jeśli nie spędza czasu przed komputerem, to idzie spać. Często mnie do siebie zaprasza, wtedy zwykle jemy razem kolację, często jest bardzo kochany, powtarza, że kocha, coś tam pogadamy, ale on za chwilę idzie spać, i tak te dni mijają.. Rzadko można liczyć na jakiś dłuższy czas spędzony razem, nie mówiąc już o całym dniu... do mnie za to niezbyt chętnie przyjeżdża, a jeśli już przyjedzie - to jest jakiś taki znudzony, tak jakby bez komputera to nie miał co robić...  Zaprosiłam go ostatnio na pizzę - odmówił. Wczoraj również zaprosiłam go na obiad i również nie przyjechał, oczywiście całą sytuację obrócił w żart, pytając się mnie czemu to ja nie przyjechałam, bo on czekał... Dziś za to dwukrotnie do mnie zadzwonił, zapraszał, abym przyjechała, powiedział że czeka. Wieczorem, przed wyjazdem postanowiłam zadzwonić i uprzedzić że za chwilę wyjeżdżam z domu. Miał jednak bardzo zaspany głos, więc wiedziałam że go obudziłam. Stwierdziłam ze w takim razie nie będę przyjeżdżać i niepotrzebnie zawracać mu głowy (mój chłopak ma tak, że jak zaśnie po południu, załóżmy o 17 to dopiero rano się obudzi, więc nie chciałam mu w tym przeszkadzać. Powiedział, że mam przyjechać, ale serio nie widziałam sensu, no bo przecież spał... Zapytałam tylko dlaczego mnie zapraszał, skoro nie zamierzał spędzić ze mną tego czasu... Zdenerwował się i rozłączył. Oddzwoniłam, prosząc aby się nie rozłączał bo przecież nic złego mu nie zrobiłam... Powiedział w nerwach że jestem zabawna, że mu spać nie każe (choć wcale nie o to chodziło, poza tym cały czas bardzo spokojnie z nim rozmawiałam, nie unosiłam się), że mam dać mu spokój... odpowiedziałam, że jeśli chcę to mogę mu dać spokój na zawsze.. powiedział tylko tyle, że gadam głupoty (delikatnie mówiąc, nie chcę tutaj przeklinać) i się rozłączył. Od kiedy pamiętam, w momencie kiedy pojawiają się problemy, to on "ucieka", odwraca się ode mnie. Woli Internet i śmieszne filmiki, bo tam przecież wszystko jest takie kolorowe... Ja już nie rozumiem tych jego żartów choć bardzo się staram.  Całkiem niedawno powiedział mi niby w żartach, że ta cała sytuacja z grudnia, kiedy tak stałam zapłakana na tym parkingu, była dla niego zabawna... Nie wiem w czym to było takie śmieszne, ale w porządku... Jakiś czas temu umówił się też ze mną na sobotę, po czym po południu napisał, że połozy się i przyjedzie do mnie dopiero jak wstanie. Niestety wiedziałam, że jak już zaśnie to obudzi się dopiero rano.. Przyjechał na drugi dzień, próbowałam udawać ze nie jest mi przykro, ale było -bo po raz kolejny nie dotrzymał słowa. Mało tego, kiedy spytałam dlaczego obiecał ze przyjedzie, wiedząc że tego nie zrobi, tylko położy się spać - odpowiedział w żartach "Chciałem zrobić Ci nadzieję".. Super, czułam się wtedy jeszcze lepiej...  Dziś, kiedy zapraszał mnie do siebie przez telefon, zapytałam czemu on nie chce przyjechać do mnie, i ponownie posłużył się żarcikami, mówiąc "No Kochanie, Ty mnie kochasz bardziej, to przyjedź, no proszę...". A skończyło się jak skończyło, czyli do spotkania nie doszło... bo poszedł spać, więc po co miałam jechać.. 

Przyznam szczerze, że jestem już bezsilna. Mamy totalnie inne osobowości. Ja jestem bardzo wrażliwa. On za to nie rozumie, że jego niektóre żarty bardzo mnie ranią 😞 

Co w takiej sytuacji można zrobić? Czy powinnam już odpuścić? Skoro już tyle razy próbowałam 😞 ? 

Z góry dziękuję za Wasze odpowiedzi... 

Wyobraź sobie siebie z nim za kolejne 10. Dasz radę? Z biegiem lat jest zazwyczaj tylko gorzej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari

On nie jest wart twojego zainteresowania. Nie marnuj sobie życia na związek z takim człowiekiem. Tu w tej relacji nie ma żadnej wartości dodanej z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Myślę, że są tu jak wszędzie 2 strony medalu - on nie liczy się z Twoimi uczuciami, a Ty za mocno reagujesz. W ten sposób się napędzacie. 

Rada nr 1: zamiast wszystko wybaczać innym skup się na sobie. Kończyć czy nie kończyć ten związek - nie ma to znaczenia. Zrób sobie przerwę od ludzi i zadbaj o siebie jak nigdy dotąd. Przyjemności i rozwój dla samej siebie.

Po tej przemianie będziesz gotowa dostać od chłopaka co zechcesz lub zobaczysz, że już nic od niego nie chcesz i czas iść przed siebie. 

Tylko i wyłącznie, gdy poswiecisz sobie wystarczająco uwagi i dobra, będziesz mogła wejść w zdrowy związek, gdzie humorki faceta nie będą Cię ruszać. 

To bardzo mądre i sensowne, co piszesz, ale niestety nie takie proste. Próbowałam już skupić się bardziej na sobie, ale ciągle mam wyrzuty sumienia, że może to znowu była moja wina, powinnam go zrozumieć, że zmęczony, że nie ma czasu, że musi się uczyc (oboje studiujemy). Problem w tym że już od dawna nie ma w tym związku moich uczuć. Są zamiatane pod dywan- zawsze czuje źle... Jego zdaniem.. przesadzam..  nawet twierdzi że robię "awanture", kiedy naprawdę na spokojnie probuje wytłumaczyć że np. Było mi przykro:/ 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

On nie jest wart twojego zainteresowania. Nie marnuj sobie życia na związek z takim człowiekiem. Tu w tej relacji nie ma żadnej wartości dodanej z jego strony.

Dziękuję za Twoją odpowiedź..  Tyle tylko, że on potrafi być cudowny i kochany, załóżmy kiedy mnie do siebie zaprasza, jadę do niego, to jest strasznie miły, mówi że kocha itd. Po czym nagle dostaje taka szpile od niego że nie mogę się pozbierać, tak jak np. wczoraj kiedy się rozlaczyl i totalnie zostawił mnie sama z tymi emocjami, a ja naprawdę nie chciałam źle. Cały czas byłam bardzo spokojna przez telefon, mówiłam normalnie... Ale rozzloscil się i zrobił to co potrafi najbardziej - po raz kolejny uciekł. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Wyobraź sobie siebie z nim za kolejne 10. Dasz radę? Z biegiem lat jest zazwyczaj tylko gorzej...

Dziękuję za Twoją odpowiedź. Myślę, że ja już w tym momencie nie daje sobie z tym rady. Schudłam, nie mogę jeść (zwyczajnie mi się nie chce, więc wmuszam w siebie), jestem przygaszona i nieobecna.. żyje w ciągłym strachu czy "dzis" jest tym dniem w którym zasłużyłam sobie na jego miłość, czy może będę musiała jechać przepraszać za to, że powiedziałam co mnie boli..  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Dziękuję za Twoją odpowiedź..  Tyle tylko, że on potrafi być cudowny i kochany, załóżmy kiedy mnie do siebie zaprasza, jadę do niego, to jest strasznie miły, mówi że kocha itd. Po czym nagle dostaje taka szpile od niego że nie mogę się pozbierać, tak jak np. wczoraj kiedy się rozlaczyl i totalnie zostawił mnie sama z tymi emocjami, a ja naprawdę nie chciałam źle. Cały czas byłam bardzo spokojna przez telefon, mówiłam normalnie... Ale rozzloscil się i zrobił to co potrafi najbardziej - po raz kolejny uciekł. 

"poznacie ich po owocach" - patrz na czyny, a nie na słowa. Dla swojego dobra zostaw go. Poszukaj literatury na temat osobowości narcystycznej, bo na taką mi to wygląda. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

"poznacie ich po owocach" - patrz na czyny, a nie na słowa. Dla swojego dobra zostaw go. Poszukaj literatury na temat osobowości narcystycznej, bo na taką mi to wygląda. 

Tak, masz rację, przede wszystkim czyny... Oczywiście milo, jesli temu towarzyszą jeszcze słowa, ale czyny przede wszystkim... Już to wiem... Przez długi czas myślałam że skoro mówi że kocha, to tak jest.. jednak skoro w najtrudniejszych momentach nie potrafil być przy mnie, albo byl łaski swojej, ale WGL nie wspierał..  to chyba jednak coś tu jest nie tak. Życie to nie tylko kolorowe memy i Internet. To coś więcej. Przynajmniej dla mnie.. 😞 dziś jak gdyby nigdy nic napisał mi "Miłego dnia". No super, ciekawe jak ma być dla mnie miły. To jest jego problem, że nie widzi problemu i nie potrsfi szczerze przeprosic... Pewnie myśli że po raz kolejny zamiote po dywan emocje których mi wczoraj dostarczył, a przeplakalam cały wieczór... no nie, tym razem nie zamiote. Zamierzam nawet mu nie odpisać...Choć nie wiem czy dobrze robię..  Ja nie lubię nikogo zostawiać w niepewności..  tymbardziej że On jest takim typem człowieka że jak ja mu dziś nie odpisze.. To nie będzie się odzywał przez kilka dni A potem mi jeszcze zarzuci, że to ja mu dzisiaj nie odpisałam..  czyli znowu odbijanie piłeczki w moja stronę:( 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Tak, jeszcze malo wiesz o facetach, wielu z nich kłamie, są cwani i dobrze udają (nawet latami), tutaj ewidentnie nie ma Milosci z jego strony, wręcz w ,,zartach" drwi z Ciebie, no ale potem próbuje Cie udobroochac pieknymi slowkami bo gdzieś musi zamoczyc...dziwie Sie ze nie masz szacunku do siebie i dalej probujesz to ratowac, po tylu akcjach, za grosz honoru nie masz i naiwna jesteś! Marnuj czas dalej jak jesteś masochistka 🤦

 

Nie jestem masochistka, nawet nie wiesz ile już przeplakalam. Ale on zawsze umiejętnie zwala winę na mnie, mowi ze go zranilam, ze to ja zrobiłam lub nie zrobiłam tak i tak, i przez to on zachował się w ten sposób...  jestem wrażliwa i on skutecznie dziala na moja psychike... najgorsze jest to, że on robi to według mnie całkowicie świadomie...:( ostatnio kiedy chciałam z nim porozmawiać na temat tego, ze jego żarciki naprawdę nie są nieraz miłe..  To usiadł przed kompem i kazał do siebie mówić. Poprosiłam żeby chociaż zna chwilę usiadł obok mnie, nie chciał. Powiedział że ma podzielna uwagę. Okej, postanowiłam że poczekam aż skończy przeglądać ten durny, za przeproszeniem, Internet. Tyle tylko że jak skończył to.. położył się spać..  zapytałam co z naszą rozmowę..  To wiesz co powiedział? "MIALAS SWOJ CZAS JAK SIEDZIALEM PRZY BIURKU, TERAZ TO IDE SPAC".. 😞 na drugi dzień widząc mnie zalamana spytał o co chodzi (bo się dziwił!!!), więc odpowiedzialam że pewnego dnia nie wytrzymam jego zachowania i odejdę. Zaczal smieszkowac że nigdzie nie odejde, a poza tym to on ma nade mną "przewage".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie pisz do niego nic. Za każdym razem jak najdzie Cię ochota się do niego odezwać, napisz na kartce to co chciałabyś mu powiedzieć i tę kartkę spal. Wywalaj z siebie, ale nie do niego. To nie milość Cię przy nim trzyma, to chore uzależnienie. Przeczytaj "Koniec współuzależnienia" Melodie Beatty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie pisz do niego nic. Za każdym razem jak najdzie Cię ochota się do niego odezwać, napisz na kartce to co chciałabyś mu powiedzieć i tę kartkę spal. Wywalaj z siebie, ale nie do niego. To nie milość Cię przy nim trzyma, to chore uzależnienie. Przeczytaj "Koniec współuzależnienia" Melodie Beatty. 

Oki, dziękuję za radę, zamówię tę książkę i przeczytam.. 

Rozumiem, że nawet na to "Miłego dnia" nie powinnam dziś nic odpisywać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

On jest ciebie zbyt pewny, wie że ci na nim zależy i to wykorzystuje. Odejdź. Jemu na tobie nie zależy, on sam cię rzuci jak tylko znajdzie kogoś lepszego, albo mu się znudzi po prostu. Faceci tacy są. Nie kocha, ale kłamie, że kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie serduszko, nie odpisuj nawet na pozornie neutralne wiadomości. Tymi krótkimi słowami on będzie Cię mamil, trzymał w bezpiecznej odległości od siebie. A potem znowu wywali jakąś głupią uwagę albo zrobi coś, co CIę zniszczy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

On jest ciebie zbyt pewny, wie że ci na nim zależy i to wykorzystuje. Odejdź. Jemu na tobie nie zależy, on sam cię rzuci jak tylko znajdzie kogoś lepszego, albo mu się znudzi po prostu. Faceci tacy są. Nie kocha, ale kłamie, że kocha.

Ale ja go o to nie pytam, mówi mi to sam z siebie i nie rozumiem jaki jest sens takiego "gadania", skoro tak łatwo jest mu szastac moimi uczuciami i zostawiać mnie zaplakana nie jeden już raz.. tak, sam przyznał, że jest pewny że nie odejdę. I że "ma nade mną przewage".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie serduszko, nie odpisuj nawet na pozornie neutralne wiadomości. Tymi krótkimi słowami on będzie Cię mamil, trzymał w bezpiecznej odległości od siebie. A potem znowu wywali jakąś głupią uwagę albo zrobi coś, co CIę zniszczy. 

Tak, masz rację, muszę się przełamać i ten raz nie odpisać..  Muszę przestać być dla niego "zawsze i wszedzie".. jeśli zarzuci mi później, że to ja nie odpisałam (żeby skutecznie znowu zwalić winę na mnie), to odpowiem chyba że tylko zastowalam się do jego wczorajszej rady, aby "dac mu spokój", zreszta- rozlaczyl sie, co chyba wyraznie pokazuje że nie chciał rozmawiać. Czemu zatem ja dzisiaj mam chcieć? 😞

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×