Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
ivo

Pytam kobiety - czy maz i dzieci to dla wascud czy pasozyty wysysajace z was sile

Polecane posty

Jak do tego podchodzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, ivo napisał:

Jak do tego podchodzicie?

No bez przesady, chociaż są chwile,że człowiek ma dość i chciałby znaleźć się przez chwile na ziemi sam to i tak w końcu ta samotność znudzilaby się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Oczywiście, że w gorsze dni zamówiłabym bilet na Marsa w jedną stronę, natomiast dzieciaki są moim szczęściem. Rodzina powinna być ostoją, dom miejscem do którego zawsze chce się wracać. To kawałek raju na ziemi. Najważniejszy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, elektryzująca napisał:

Oczywiście, że w gorsze dni zamówiłabym bilet na Marsa w jedną stronę, natomiast dzieciaki są moim szczęściem. Rodzina powinna być ostoją, dom miejscem do którego zawsze chce się wracać. To kawałek raju na ziemi. Najważniejszy. 

Dziś słyszałem jak mówili o śmierci małżeństwa. To byli staruszkowie. Mąż opiekował się chorą żoną. Mąż zmarł w domu i za kilka dni żona. Podobno z głodu. Nie mieli żadnej bliższej rodziny ale mieli chociaż siebie i praktyczne razem odeszli. Zawsze mi zapadają w głowie takie historie bo myślę wtedy o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 minutę temu, lonelyman napisał:

Dziś słyszałem jak mówili o śmierci małżeństwa. To byli staruszkowie. Mąż opiekował się chorą żoną. Mąż zmarł w domu i za kilka dni żona. Podobno z głodu. Nie mieli żadnej bliższej rodziny ale mieli chociaż siebie i praktyczne razem odeszli. Zawsze mi zapadają w głowie takie historie bo myślę wtedy o sobie.

Bo nie ma nic piękniejszego niż dożyć razem starości. Umierać i wiedzieć, że jest ktoś najbliższy sercu przy nas to umierać szczęśliwym i spełnionym. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
6 minut temu, lonelyman napisał:

Dziś słyszałem jak mówili o śmierci małżeństwa. To byli staruszkowie. Mąż opiekował się chorą żoną. Mąż zmarł w domu i za kilka dni żona. Podobno z głodu. Nie mieli żadnej bliższej rodziny ale mieli chociaż siebie i praktyczne razem odeszli. Zawsze mi zapadają w głowie takie historie bo myślę wtedy o sobie.

Z jednej strony tragiczna historia z drugiej taka miłość do końca..piękna. 

 

Edytowano przez KKeira

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci że gdybyś trochę samotności zaznała to nie nazwała byś mamy ,taty ,rodzeństwa , dzieciaków ,męża ,teściów pasożytami. Najbliżsi ludzie są najważniejsi. Obcy to pasozyci. Nie rodzina.  Rodzinę można do pionu postawić.  Ale Ci ludzie przeważnie kochają - może były mąż na swój sposób a nawet wcale ale dzieci bezgranicznie za rodzicami są. Oczywiście nie tym oddanych na pastwę losu . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, KKeira napisał:

Z jednej strony tragiczna historia z drugiej taka miłość do końca..piękna. 

 

Dokładnie pomyślałem to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, lonelyman napisał:

Dokładnie pomyślałem to samo.

Szkoda że nie wszystkim jest dane takie uczucie zaznac. 

Co do tematu.. mimo tego że jestem singielka to myślę że mąż czy dzieci czy żona czy ogólnie rodzinka, te najbliższe osoby choć czasami podnoszą ciśnienie i ma się ochotę wystrzelić ich wszystkich w kosmos to tak naprawdę są b. Bardzo bardzo ważni w naszym zyciu. Kochamy ich mimo wszystko. Przecież nie da się pić sobie z dziubkow non stop, bo życie to taka karuzela emocji. A ci najbliżsi potrafią ich dostarczyć i to sprawia że życie jest tak kolorowe,majac różne odcienie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, KKeira napisał:

Szkoda że nie wszystkim jest dane takie uczucie zaznac. 

ja bym niestety prawdziwie napisała mało komu... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dopóki mąż/żona pracuje a dzieci się uczą to są cudowni. Jak zaprzestaną to stają się pasożytami. Ktoś mi tak na forum niedawno pisał. Wniosek z tego taki że to jak kogoś postrzegamy nie zależy od miłości tylko od zaangażowania we wspólne dobro... materialne.

Piona!   

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Kulfon napisał:

Gdzie to sie stalo?

Nie pamiętam. Było wczoraj w wiadomościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, BoniBluBombka napisał:

Może od 20 lat żyli jak pies z kotem t

Może ,może ,może.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 16:10, ivo napisał:

Jak do tego podchodzicie?

Cała tragedia polega na tym, że są jednocześnie tym i tym. Jeśli chce się w życiu zaznać szczęścia miłości rodzicielskiej, nieporównywalnej z niczym, to trzeba wziąć na swój pień takie huby.

Co do ukochanej osoby, to choćby nie wiem jak wielka była to miłość, to prędzej czy później zaczyna nas wkur.wiac. I na to nie ma rady. Żeby się nie denerwować, można w ogóle ludzi unikać, ale co to za życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×