Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Pytanie do osób po 30stce, które straciły rodzica.

Jak wyglądały Wasze pierwsze dni po śmierci mamy lub taty?Jak długo trwał powrót do rzeczywistości? Jak wyglądał pierwszy dzień w pracy po powrocie?

Moja mama odeszła tydzień temu, a ja wciąż chyba jestem w fazie szoku, bo nie płaczę. Nie wiem jak przechodzić żałobę, nie byłam nigdy w takiej sytuacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się z tym pogodzić i starać normalnie funkcjonować. Śmierć jest niestety nieodłącznym elementem życia.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Miałam 30 lat, gdy odeszła mama, czas dla mnie był trudny, rok walczyłam z myślami, smutkiem, żalem, mimo upływu kilku lat, ciągle jest w moim sercu, na zawsze pozostanie.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mi tata zmarł w wieku 24 lat, zwinal się w ciągu roku na raka. Ciężko było. MIalam depresję.Otocz się ludźmi, nie zostawiaj sama, zajmij myśli, podróże, sport, hobby. Czas leczy rany, nie bądź sama by o tym.nie myśleć.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zbliża się Boże Narodzenie i już teraz wiem, że będzie źle. Jak mam usiąść do wigilijnego stołu wiedząc, że jej przy nim nie będzie? Ostatnie święta też były najgorsze, bo jechałam do domu wiedząc już, że to ostatnia wigilia w jej życiu, nasza ostatnia wspólna wigilijna kolacja, ostatni raz podzielenie się opłatkiem...... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pyzaka

O kurcze, tydzień temu bo bardzo niedawno. Jak myśle, że straciłabym swoją mamę to aż mi słabo.Pozwól sobie na żałobę, płacz, krzycz. Spotykaj się z bliskimi ci osobami, postaraj się czymś zająć co lubisz. No na pewno nie będziesz mieć udanych świat, ale trzymam za Ciebie kciuki żebyś miała wsparcie i pogodziła się z tym po pewnym czasie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.10.2020 o 16:20, Nieśmiała psotka napisał:

Minęło parę miesięcy, kiedy tu pisałam, teraz zmagam się z bólem i cierpieniem po śmierci mojego kochanego męża, ból rozrywa moje serce na strzępy.

Na co umarł mąż? Współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, kaspej ban napisał:

teraz wszystkim dopisują covid, przykre

Nie ciebie pytałam to po pierwsze. A po drugie to już nudne z tym covidem. Zmień leki. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, kaspej ban napisał:

ceń czas który był razem, myślami wracaj, ale nie tkwij w czymś czego nie zmienisz, jej nie ma w tym wymiarze, ale ty jesteś, ona by chciała abys ją pamiętała w najlepszych czasach i była szczęśliwa, ruszaj do przodu z nią na ramieniu i w sercu

Próbuję, ale nie jest to łatwe

Edytowano przez gos999
Zmiana tekstu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
3 godziny temu, gos999 napisał:

Próbuję, ale nie jest to łatwe

Nie jest łatwe i łatwe nie będzie, niestety... Ja teoretycznie zakończyłam we wrześniu roczną żałobę po rodzicach. Po tym pierwszym roku faktycznie jest ciut łatwiej. Ale chyba jeszcze sporo przede mną... Na razie po prostu pozwól sobie na emocje... I, jak ktoś mądrze napisał powyżej, otaczaj się życzliwymi ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Bluegrey napisał:

otaczaj się życzliwymi ludźmi.

Nie jest to łatwe pracując za granicą. Właśnie teraz jest najgorzej, wiedząc, że nie mogę jechać do domu, do ojca, który został sam i być może będzie musiał sam spędzić święta. Bo przecież jakiś śmieszny wirus jest..... 

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
4 minuty temu, gos999 napisał:

Nie jest to łatwe pracując za granicą. Właśnie teraz jest najgorzej, wiedząc, że nie mogę jechać do domu, do ojca, który został sam i być może będzie musiał sam spędzić święta. Bo przecież jakiś śmieszny wirus jest..... 

Niestety. aktualna sytuacja życia nie ułatwia...

A przyjaciele, związek, rodzeństwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bluegrey napisał:

A przyjaciele, związek, rodzeństwo?

Brat ma swoje życie, rodzinę, pracę. Mam narzeczonego, ale cóż...... Z jego strony zero wsparcia, ciągle tylko mówi "przestań już płakać, ileż można". Może gdyby mnie wspierał, byłoby mi lżej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
4 godziny temu, gos999 napisał:

Brat ma swoje życie, rodzinę, pracę. Mam narzeczonego, ale cóż...... Z jego strony zero wsparcia, ciągle tylko mówi "przestań już płakać, ileż można". Może gdyby mnie wspierał, byłoby mi lżej. 

Wsparcie jest bardzo potrzebne. Ja również mam brata, ale oboje mamy świadomość, że jesteśmy nawzajem swoją rodziną, więc się wspieramy. Szkoda, że narzeczony nie daje Ci wsparcia... To smutne...

Być może powinnaś zdecydować się na profesjonalną pomoc po prostu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
47 minut temu, Taka jedna napisał:

Człowiek ma poczucie, że jest sam jak palec, że stracił tą "ostatnią instancję" do której zawsze mógł przyjść

Niestety, właśnie tak to wygląda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Taka jedna napisał:

Miałam 27 lat jak straciłam Ojca i 29 jak Mamę. 

Bardzo, ale to bardzo Ci współczuję 😥 To straszne.....Człowiek niby jest już dorosły, a tak na prawdę, jakby byl małym dzieckiem, bo został sam.... Moja mama 10 miesięcy przed swoją śmiercią pochowała własną matkę, ale babcia miała już 92 lata. Nie zdążyła nawet dożyć 1 rocznicy. 3 miesiące po pogrzebie babci sama usłyszała diagnozę, że zostało jej kilka miesięcy życia..... 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
11 godzin temu, agent of Asgard napisał:

Ja dopiero po 3 latach doszedłem w pełni do siebie. Nie wpadłem w depresję, nie zawaliłem pracy, umiałem cieszyć się życiem, ale dopiero po tym czasie powrócił spokój, choć ciągle tęsknię za Mamą. Nie pomogło mi to, że w tym czasie straciłem jeszcze kilka bliskich mi osób.

Ciężko się pogodzić ze śmiercią jednej bliskiej osoby, a niewyobrażalnie trudniej gdy coś takiego się skumuluje... Moi rodzice odeszli w jednym miesiącu. Minął rok żałoby, ale to jeszcze zdecydowanie zbyt mało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, agent of Asgard napisał:

Ja dopiero po 3 latach doszedłem w pełni do siebie. Nie wpadłem w depresję, nie zawaliłem pracy, umiałem cieszyć się życiem, ale dopiero po tym czasie powrócił spokój, choć ciągle tęsknię za Mamą. Nie pomogło mi to, że w tym czasie straciłem jeszcze kilka bliskich mi osób.

Co działo się przez te 3 lata, zanim doszedłeś do siebie? I co dokładnie oznacza, że powrócił spokój? U mnie się chyba nie obejdzie bez profesjonalnej pomocy...... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, gos999 napisał:

Co działo się przez te 3 lata, zanim doszedłeś do siebie? I co dokładnie oznacza, że powrócił spokój? U mnie się chyba nie obejdzie bez profesjonalnej pomocy...... 

Z profesjonalnego wsparcia naprawdę warto skorzystać. Tylko zrób research w okolicy i poszukaj dobrego specjalisty. Przynajmniej takiego, który zna się na etapach żałoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, agent of Asgard napisał:

Co jakiś czas miałem takie chwile strasznej tęsknoty albo smutku, najczęściej wieczorem.

Miałam identycznie.

Moja mama umarła gdy miałam 25 lat, zupełnie niespodziewanie po 3 tyg chorowania. Przeżyłam szok. Najpierw wypieranie, niedowierzanie. Nie dopuszczanie do siebie strasznego smutku i emocji. Działanie jak automat miałam.

Najgorsze przyszło później, po kilku tygodniach. Spadła na mnie emocjonalna bomba. Nie umiałam normalnie funkcjonować. Smutek mnie osaczał. Tęsknota była straszna.

Ale czas trochę leczy takie rany. Trochę.

Minęło 12 lat. Czasem nadal jest mi bardzo trudno, szczególnie w takich najtrudniejszych momentach życiowych. Kiedy człowiek jest podłamany i chciałby się wygadać mamie... 😞

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Whit napisał:

I na pewno też to przeżywa jak każde z Was. 

Przepraszam, ale nasuwają się pytania. Jaki rodzaj wsparcia miałby to być? Nie przytula Ciebie? Nie wychodzicie nigdzie razem? Nie rozmawiacie? 

Od początku zachowywał się, jakby nic się nie stało, na różańcach, pogrzebie zamiast być blisko, stal gdzieś z dala. A jesteśmy już wiele lat razem, mieszkamy, pracujemy, żyjemy jak małżeństwo. Trochę mam też mu za złe, że wiedząc, że moja mama umiera, nie zdecydował się na szybsze zaręczyny i ślub, bo ona właśnie tego nie mogła przeżyć, że nie doczeka..... Tak bardzo chciała być na moim ślubie😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Sandra1983 napisał:

 

Minęło 12 lat. Czasem nadal jest mi bardzo trudno, szczególnie w takich najtrudniejszych momentach życiowych. Kiedy człowiek jest podłamany i chciałby się wygadać mamie... 😞

Codziennie odtwarzam w pamięci, jak ostatni raz ją widziałam. Byłam 2 tygodnie przed jej odejściem w domu na urlopie, bo akurat otworzyli granice.To był ostatni weekend maja, kupiłam jej piękny bukiet kwiatów na dzień Matki. A kiedy odjeżdżałam i się z nią żegnałam, nie chciała mnie puścić, przytulała mnie mocno i długo, bo wiedziała, że widzi mnie ostatni raz, czuła to, chociaż obiecywałam, że zobaczymy się w lato....Czasami mam wyrzuty sumienia, że za rzadko jej mówiłam, jak ją kocham. Chciałabym do niej zadzwonić..... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Whit napisał:

może nie potrafił inaczej

Przykro mi, że nie potrafił, bo mówiłam otwarcie, że potrzebuję jego wsparcia, ale tego niestety nie otrzymałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za dobre słowo, że wy również opisaliście swoje przeżycia,związane ze śmiercią rodzica.Każdego z nas to prędzej, czy poźniej czeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, gos999 napisał:

Codziennie odtwarzam w pamięci, jak ostatni raz ją widziałam. Byłam 2 tygodnie przed jej odejściem w domu na urlopie, bo akurat otworzyli granice.To był ostatni weekend maja, kupiłam jej piękny bukiet kwiatów na dzień Matki. A kiedy odjeżdżałam i się z nią żegnałam, nie chciała mnie puścić, przytulała mnie mocno i długo, bo wiedziała, że widzi mnie ostatni raz, czuła to, chociaż obiecywałam, że zobaczymy się w lato....Czasami mam wyrzuty sumienia, że za rzadko jej mówiłam, jak ją kocham. Chciałabym do niej zadzwonić..... 

Rozumiem Cię doskonale. Na pocieszenie powiem tyle, z czasem będzie trochę lepiej. 

Nie miej wyrzutów sumienia, nie katuj się tym, życie jest wystarczająco ciężkie bez tego. Przecież mama wiedziała jak ją kochasz ♥️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
19 godzin temu, gos999 napisał:

 Chciałabym do niej zadzwonić..... 

Ja nadal nie wykasowałam nr tel z telefonu. A już ponad rok minął...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bluegrey napisał:

Ja nadal nie wykasowałam nr tel z telefonu. A już ponad rok minął...

Ja chyba nigdy tego nie zrobię 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bluegrey
1 godzinę temu, gos999 napisał:

Ja chyba nigdy tego nie zrobię 

W sumie niech sobie będzie. W niczym nie przeszkadza. Choć oczywiście mam świadomość, że numer już nie istnieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×