Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Santi21l

Depresyjna żona - jak pomóc, jak żyć

Polecane posty

Witam,
nie chcę tu pisać zbyt długiego artykułu jednak bardzo w skrócie chciałbym Was prosić o poradę. Jeśli będzie Wam brakować jakieś informacji aby móc dokładniej zbadać mój problem pytajcie, odpowiem na pewno. 

Proszę Was o pomoc w jaki sposób można pomóc żonie która od momentu urodzenia dziecka, czyli mniej więcej 1.5 roku nie robi nic innego poza narzekaniem na wszystko. Jest to typ depresantki połączonej z pesymistką. Wszystko jest dla niej złe, wszystko jest bez sensu. Od momentu otwarcia oczu po jej zamknięcie nie robi nic innego jak tylko pokazywaniem jak jej życie się zmieniło na gorsze, że macierzyństwo to porażka itd...

Piszę tutaj tzn że już przestaję sobie z tym radzić... nie wiem jak mogę jej pomóc aby uratować to małżeństwo (3 lata)

Żona nie pracuje, zajmuje się domem i dzieckiem - dodatkowo nie przejawia najmniejszej chęci iść gdzieś aby coś dorobić - ja tego od niej nie wymagam bardziej uważam że wyjście do ludzi by ją trochę wyrwało z tego zdziczenia domowego.

Dodam że od momentu powrotu mojego z pracy - do momentu uśpienia dziecka zajmuje się nim ja. 

nie wiem co mogę zrobić aby zmienić takie podejście do życia - żadna terapia nie wypali gdyż żona uważa terapeutów za ...ów którzy robią z ludzi skończonych ...ów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

zafunduj jej terapie; witaminy b1, b2, b6 i b12, k2+d3, magnez, w duzych dawkach, to daje energie I pozwala inaczej patrzec na zycie

  • Like 1
  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, Looper napisał:

Ciężki temat. Z depresją, jest trochę jak z alkoholizmem jeśli człowiek sam nie zrozumie, że coś jest nie tak i że chce coś naprawić, żadną siła go do tego nie zmusisz. 

Czy żona w ogóle zdaje sobie sprawę z tego, że ma problem? Czy odrzuca ten fakt? 

Uważam że to swojego rodzaju sposób na życie, wciąż mi mówi że ma depresje i że po co cokolwiek robić jak i tak wszystko jest do dupy. Mam nawet czasem wrażenie że jest dla mnie złośliwa i uszczypliwa dlatego że ja wychodzę do pracy i spełniam się zawodowo a ona jest za karę z dzieckiem..

Kurde ale jakiś podział obowiązków zaakceptowaliśmy, przecież ktoś do tej pracy musi iść..

a za każdym razem jak odezwę się o coś słyszę... jak się nie podoba to się rozwiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Santi21l napisał:

Uważam że to swojego rodzaju sposób na życie, wciąż mi mówi że ma depresje i że po co cokolwiek robić jak i tak wszystko jest do dupy. Mam nawet czasem wrażenie że jest dla mnie złośliwa i uszczypliwa dlatego że ja wychodzę do pracy i spełniam się zawodowo a ona jest za karę z dzieckiem..

Kurde ale jakiś podział obowiązków zaakceptowaliśmy, przecież ktoś do tej pracy musi iść..

a za każdym razem jak odezwę się o coś słyszę... jak się nie podoba to się rozwiedź

To nie depresja wg. mnie.  Niektórzy rodzą się z misją niesienia krzyża za los całego świata i nic ich nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Looper napisał:

No to na co czekasz? Rozwiedź się. Serio, to nie tylko depresja ale i przemoc. Stany zjednoczone mają pewną zasadę- z terrorystami nie pertraktujemy. TO samo polecam Tobie

Zaczynam powoli odczuwać już kompletny brak siły jednak mam jej jeszcze na tyle że chce zawalczyć o to małżeństwo tym bardziej że mój syn jest moim głównym motywatorem do działania... 

Powiem Wam że jak sobie pomyślę o tym że od roku nie wyszedłem kompletnie nigdzie indziej niż do sklepu to aż się przykro robi.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PNINA
1 godzinę temu, Santi21l napisał:

Dodam że od momentu powrotu mojego z pracy - do momentu uśpienia dziecka zajmuje się nim ja. 

Nie depresja. Pomagasz. To lenistwo, a może nie dorosła do roli matki. ile ma lat?

Właśnie, co w tym czasie robi żona jak Ty się zajmujesz dzieckiem?

Edytowano przez PNINA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

O jakiś Ty biedny!

Łatwo jest kogoś ocenić, gdy zna się wersję, tylko jednej ze stron.

A  Wy, wszyscy powyżej, już lenia, psychopatkę i co tam jeszcze zdążyliście z niej zrobić.

Na opisane zachowanie kobiety, składa się wiele czynników.

Szkoda, że ona nie może się wypowiedzieć. Ciekawych rzeczy byśmy się z pewnością dowiedzieli. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sam nic już nie zdziałasz. 

Bez konsultacji z psychologiem i w przypadku podejrzeń depresji z osychiatrą się nie obejdzie. To musi zostać zdiagnozowane w fachowy sposób. Jeśli to depresja to jest to bardzo zdradliwa i poważna choroba. Nie należy jej bagatelizować i samemu z właszcza po tylu miesiącach nikt się nie upora nawet jak staniesz na rzęsach. 

Tu tylko i wyłącznie konsultacja specjalistyczna! 

Edytowano przez szopenik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Olimpia napisał:

O jakiś Ty biedny!

Łatwo jest kogoś ocenić, gdy zna się wersję, tylko jednej ze stron.

A  Wy, wszyscy powyżej, już lenia, psychopatkę i co tam jeszcze zdążyliście z niej zrobić.

Na opisane zachowanie kobiety, składa się wiele czynników.

Szkoda, że ona nie może się wypowiedzieć. Ciekawych rzeczy byśmy się z pewnością dowiedzieli. 

I po co ten sarkazm? Nie zauważyłem na forum aby pisały tu obie strony barykady na ten sam temat, aby mieć oba punkty widzenia, wiec daruj sobie bo to jest czysty populizm. Autor nie ocenia żony, nie jeździ po niej jak większość osób na forum. Jest zmęczony, nie wie co dalej i nawet nie wie w czym tkwi problem. Takim komentarzem nic nie wnosisz do dyskusji. 

Edytowano przez szopenik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, szopenik napisał:

I po co ten sarkazm? Nie zauważyłem na forum aby pisały tu obie strony barykady na ten sam temat, aby mieć oba punkty widzenia, wiec daruj sobie bo to jest czysty populizm. Autor nie ocenia żony, nie jeździ po niej jak większość osób na forum. Jest zmęczony, nie wie co dalej i nawet nie wie w czym tkwi problem. Takim komentarzem nic nie wnosisz do dyskusji. 

No dobrze, przyznaję, poniosło mnie trochę. 

Z relacji Autora wynika, że kobieta jest słaba psychicznie. Macierzyństwo ją przerosło więc nie radzi sobie. 

Jednak za mało danych o warunkach i życiu tych dwojga aby jednoznacznie ocenić sytuację. 

O tym właśnie piszę w pierwszym moim poście. Bez wystarczającej wiedzy i wnikliwej analizy, na podstawie sprawozdania jednej ze stron, niektórzy użytkownicy forum określili ją zwyczajnym leniem.

Należałoby zadbać o komfort psychiczny kobiety, zwłaszcza gdy za takim zachowaniem stoi depresja.

To podstępna choroba, której nie wolno bagatelizować. Zignorowana, może przynieść tragiczne skutki.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Santi21l napisał:

Proszę Was o pomoc w jaki sposób można pomóc żonie która od momentu urodzenia dziecka, czyli mniej więcej 1.5 roku nie robi nic innego poza narzekaniem na wszystko. Jest to typ depresantki połączonej z pesymistką. Wszystko jest dla niej złe, wszystko jest bez sensu. Od momentu otwarcia oczu po jej zamknięcie nie robi nic innego jak tylko pokazywaniem jak jej życie się zmieniło na gorsze, że macierzyństwo to porażka itd...

Być może depresja poporodowa - jeżeli zaczęło się po porodzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ciesze sie bardzo z tylu wiadomosci od Was. W koncu znalazlem miejsce w ktorym moge sie wygadac... a wiec ma zona ma 28 lat i to nasze pierwsze dziecko. Jesli chodzi o to co robi w czasie kiedy ja zajmuje sie dzieckiem to ona czyta ksiazki.. mowi ze ma wtedy chwile dla siebie. Nie neguje tego jednak fajnie byloby raz na miesiac wyjsc na dwie godziny 🙂 Jesli chodzi o nasze warunki zycia sa jak najbardziej w porzadku, duzy dom, samochody, spokoj finansowy itd... 

Watek zalozylem po to by znalezc porady co moge jeszcze zrobic aby zarazic zone pozytywnym mysleniem i usmiechem na twarzy gdyz ja jakbym mogl to bym usmiechal sie caly czas gdyz jestem bardzo ppzytywna osoba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Santi21l napisał:

Uważam że to swojego rodzaju sposób na życie, wciąż mi mówi że ma depresje i że po co cokolwiek robić jak i tak wszystko jest do dupy. Mam nawet czasem wrażenie że jest dla mnie złośliwa i uszczypliwa dlatego że ja wychodzę do pracy i spełniam się zawodowo a ona jest za karę z dzieckiem..

Kurde ale jakiś podział obowiązków zaakceptowaliśmy, przecież ktoś do tej pracy musi iść..

a za każdym razem jak odezwę się o coś słyszę... jak się nie podoba to się rozwiedź

Może lepiej by jej zrobił powrót do pracy?  To tak z jej punktu widzenia może wyglądać - Ty po tym jak pojawiło się dziecko nadal pracujesz I spełniasz się zawodowo, wychodzisz (sam bez dziecka), a ona musiała zmienić swoje życie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Santi21l napisał:

Witam,
nie chcę tu pisać zbyt długiego artykułu jednak bardzo w skrócie chciałbym Was prosić o poradę. Jeśli będzie Wam brakować jakieś informacji aby móc dokładniej zbadać mój problem pytajcie, odpowiem na pewno. 

Proszę Was o pomoc w jaki sposób można pomóc żonie która od momentu urodzenia dziecka, czyli mniej więcej 1.5 roku nie robi nic innego poza narzekaniem na wszystko. Jest to typ depresantki połączonej z pesymistką. Wszystko jest dla niej złe, wszystko jest bez sensu. Od momentu otwarcia oczu po jej zamknięcie nie robi nic innego jak tylko pokazywaniem jak jej życie się zmieniło na gorsze, że macierzyństwo to porażka itd...

Piszę tutaj tzn że już przestaję sobie z tym radzić... nie wiem jak mogę jej pomóc aby uratować to małżeństwo (3 lata)

Żona nie pracuje, zajmuje się domem i dzieckiem - dodatkowo nie przejawia najmniejszej chęci iść gdzieś aby coś dorobić - ja tego od niej nie wymagam bardziej uważam że wyjście do ludzi by ją trochę wyrwało z tego zdziczenia domowego.

Dodam że od momentu powrotu mojego z pracy - do momentu uśpienia dziecka zajmuje się nim ja. 

nie wiem co mogę zrobić aby zmienić takie podejście do życia - żadna terapia nie wypali gdyż żona uważa terapeutów za ...ów którzy robią z ludzi skończonych ...ów.

Depresja ciężka sprawa.. jeśli mówi że ma depresję i ciągle narzeka wydaje mi się że powinieneś poszukać przyczyny. Skoro jest tak od urodzenia dziecka to może martwi się swoim ciałem? Może Ty chodzisz do pracy, po pracy dzieckiem się zajmujesz a dla niej brakuje uwagi? Co jeszcze zmieniło się oprócz dziecka? 

Nie wiem ale obstawiam że nie rozmawiacie ze sobą za dużo, albo może nie do końca szczerze? 🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz napiszę, tutaj szczere rozmowy nic nie dadzą. Ona sama nie do końca wie co jest tego przyczyną. 

Nie na co za bardzo czekać, spróbujcie terapii, najlepiej wspólnej, to też będzie jakiś sposób spędzania czasu we dwoje, rozmowy, poznania się a przy dobrym fachowcu poznasz przyczynę i być może lekarstwo. To potrwa pewnie tygodnie, ale warto bo taki marazm w jaki ona popadła będzie tylko większy. Zresztą nic dziwnego... dom, dziecko, dom, shopping, dom, ci sami ludzie, te same tematy, te same problemy... i tak dzień za dniem, tydzień za tygodniem bez nadziei na poprawę i zmianę. 

Wiem że chxesz jak najlepiej, ale żona sama nie wie czemu i co tak na prawdę może ją wybudzić ze śpiączki.

Zdecydowanie zalecam wizytę u specjalisty, być może kilku. Przyczyn może być wiele od typowych zaburzeń hormonalnych, przez brak witamin, zaburzenia osobowościowe aż po depresję. 

My tu na forum na pewno tego nie zdiagnozujemy, Ty raczej też nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Właśnie zastanawiam się nad tym czy jestem w stanie w jakikolwiek sposób pomóc jej gdyż o żadnej pomocy z zewnątrz ona nie chce słyszeć tym bardziej gdybym takie coś zaaranżował na partyzanta.

Jeśli chodzi o kwestie wyglądu uważam że nie należy do grupy kobiet które w jakikolwiek sposób odczuły wyglądowo poród, rzekłbym nawet więcej że teraz wygląda jeszcze lepiej 🙂

Ciągle natomiast słyszę że jest zmęczona że nie ma siły że mały jest aktywny, że non stop musi się nim zajmować itd... 

Jak mam urlop i zamieniamy się miejscami to nie odczuwam jakiegokolwiek poczucia że dziecko jest nadpobudliwe itd. normalnie bawi się śmieje, śpi w ciągu dnia jak normalny mały człowiek. Fakt trzeba go mieć na oku i wiele rzeczy robi się z nim natomiast no umówmy się jest to po prostu dziecko.

O szczerych rozmowach tutaj nie ma zbyt dużo do mówienia gdyż każde słowo krytyki czy uwagi kończy się kłótnią ze strony żony. nie chce kłócić się przy dziecku więc staram się uspokajać atmosferę jednak coraz bardziej łapie się na tym że cierpliwość mi się kończy...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może ja się wypowiem :)

Byłam w podobnej sytuacji, w której obecnie znajduje się Twoja żona. Szczęśliwe małżeństwo, spokój, stabilizacja finansowa, budowa domu, spełnienie w życiu zawodowym i zapragnęliśmy mieć dziecko. Oboje czuliśmy się na to gotowi, chcieliśmy pełną rodzinę. Jednak... tylko mi się wydawało, że jestem na to dziecko gotowa. Ciąża też była niesamowitym czasem oczekiwania, byliśmy oboje bardzo szczęśliwi. Jednak od początku ciąży były problemy, bardzo źle ją zniosłam, wyszły jakieś ukryte choroby przywlekłe. Poród był dramatem, później dalsze moje zdrowotne problemy. Mąż na kontraktach za granicą, brak jakiekolwiek pomocy ze strony rodziny, ja sama z niemowlakiem. Wszystko nowe, nieznane, trudne. Dochodziły nieprzespane noce, problemy brzuszkowe dziecka. Nasze dziecko ogólnie do dziś jest dosyć wymagające emocjonalnie, jest nadwrażliwym dzieckiem. A we mnie irytacja narastała. Bardzo kocham swoją córkę, ale byle co wyprowadzało mnie z równowagi. Mój Mąż jest super ojcem, mogłam tylko marzyć o takim. Gdy był w domu z nami, była sielanka. Ja miałam wiecej czasu dla siebie, ale ciągle mi czegoś brakowało, czułam się coraz gorzej. Tęskniłam z wieczornymi spacerami z mężem, podróżami. Z optymistki, tryskającą energią dziewczyny, wiecznie uśmiechniętej, stałam się czepiającą o wszystko zrzędą. Nie mogłam zadbać o siebie, swój komfort psychiczny. Bardzo chciałam wrócić do prowadzenia swojej firmy, która dawała mi wiele satysfakcji. Gdy dziecko skończyło rok miało pójść do żłobka. Może to okrutnie teraz zabrzmi, ale czekałam na tę chwilę, by w końcu wyjść do ludzi, pogadać o czymś innym niż tylko pieluchy, itp. Od nowa spełniać się zawodowo. Niestety się nie udało, dziecko traumatycznie przeżyło ten czas w żłobku. Było tam tylko 2 tygodnie, a potem bało się, żebym nie odstępowała go poza zasięg wzroku, najlepiej non stop na rękach. Później przeprowadzka do innego miasta, dziecko prawie 2 lata. Już porzuciłam myśl, że dalej będę prowadzić firmę w nowym miejscu, dlatego chciałam się zatrudnić na etat i udało się szybko. Praca od 8 do 16, potem nie musiałam się niczym martwić. Niestety dziecko nie współpracowało nadal, w żłobku dramat, czasami niania była potrzebna, to moje dziecko nie jadło nic przez 9 godzin dopóki nie zobaczyło mnie w drzwiach. Chodziłam do pracy 3 miesiące i odpuściłam. Dziecko było ważniejsze niż moje spełnienie zawodowe. Jednak frustracja narastała, przestałam się dogadywać z mężem, czepiałam się o wszystko, wiecznie byłam niezadowolona, zła, wkurzona. Swoje trudne emocje wylewałam oczywiście na dziecko, na męża. Mąż zaczynał mnie mieć dość, każda rozmowa kończyła się kłótnią. Widziałam, jak życie cieknie mi przez palce, niby wszystko mam: Rodzina, dom, spokój finansowy, a w środku byłam tykającą bombą. Postanowiłam się ogarnąć, widziałam jak moje zachowanie destrukcyjnie wpływa na relacje z Mężem i córką. Poszłam na terapię i jestem w niej prawie 3 lata. 4 osoby wiedzą z mojej najbliższej rodziny, że korzystam z pomocy. Diagnoza była szybka. Depresja. Terapia, to jedno z najtrudniejszych doświadczeń w moim życiu (rozwód wisiał na włosku) Jednak z depresji wyszłam :) Nie będę się zagłębiać w moją terapię, ponieważ każda jest inna, inaczej przebiega i przede wszystkim: nie wiadomo jakie problemy ma tak naprawdę Twoja żona. Dzięki terapii poznałam swoje problemy, trudne emocje, zaakceptowałam je. Mam jeszcze wiele do przepracowania. Gdyby nie terapia, skrzywdziłabym swoje dziecko, małżenstwo i przede wszystkim siebie. Jestem inną osobą, spokojniejszą i znówuśmiechniętą :) i nie, terapia nie jest dla wariatów. Terapia pomaga, ale to dłuuuuuuugi proces, kosztuje wiele. Były momenty, że miałam myśli samobójcze, bo nie radziłam sobie z tym co się dzieje. Dla Ciebie, jako małżonka, to też nie będzie łatwe. Mój Mąż dzielnie znosił moje różne stany, ale były momenty, że go to przerastało i zaczynał mnie unikać. 

Kończąc... Z Twoich postów wynika, że Twoja żona potrzebuje wsparcia terapeuty, może nawet psychiatry, ale dopóki sama nie dojrzeje do tej decyzji, to siłą jej nie zaciągniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Santi21l napisał:

Witam,
nie chcę tu pisać zbyt długiego artykułu jednak bardzo w skrócie chciałbym Was prosić o poradę. Jeśli będzie Wam brakować jakieś informacji aby móc dokładniej zbadać mój problem pytajcie, odpowiem na pewno. 

Proszę Was o pomoc w jaki sposób można pomóc żonie która od momentu urodzenia dziecka, czyli mniej więcej 1.5 roku nie robi nic innego poza narzekaniem na wszystko. Jest to typ depresantki połączonej z pesymistką. Wszystko jest dla niej złe, wszystko jest bez sensu. Od momentu otwarcia oczu po jej zamknięcie nie robi nic innego jak tylko pokazywaniem jak jej życie się zmieniło na gorsze, że macierzyństwo to porażka itd...

Piszę tutaj tzn że już przestaję sobie z tym radzić... nie wiem jak mogę jej pomóc aby uratować to małżeństwo (3 lata)

Żona nie pracuje, zajmuje się domem i dzieckiem - dodatkowo nie przejawia najmniejszej chęci iść gdzieś aby coś dorobić - ja tego od niej nie wymagam bardziej uważam że wyjście do ludzi by ją trochę wyrwało z tego zdziczenia domowego.

Dodam że od momentu powrotu mojego z pracy - do momentu uśpienia dziecka zajmuje się nim ja. 

nie wiem co mogę zrobić aby zmienić takie podejście do życia - żadna terapia nie wypali gdyż żona uważa terapeutów za ...ów którzy robią z ludzi skończonych ...ów.

znajdz zonie prace 😄 niech wyjdzie z domu do ludzi.. niech idzie do kolezanek.. może jakieś wakacje wspólne tak żeby wyjść z rutyny i codzienności.. może przydała by się niania co by zajęła się na godiznę dziecmi żeby zona mogła w ciągu dnia wyskoczyc na kawe z kolezaką albo na zakupy czy na samotny spacer. może i zajmujesz się dziecmi, ale ona ma taki poczucie - żadnej wartości, nie ma pracy siedzi, na twoim utrzymaniu, wyjsc nie moze bo dzieci, niby potem zajmujesz się, ale ile to ? co ona w tym czasie robi? a własną kase taką co mogła by wydać? może zapisz ją na kurs jezyka obncego:) szkoła- nauka- młodosć - ludzie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Byc moze pomoze twojej zonie "kopniak w 4 litery" tzn. w koncu wyznaczenie granic. Trudno powiedziec, czy jest to epizod depresyjny, czy macierzynstwo ja przerasta i w zwiazku z ogolnym niezadowoleniem znalazla w tobie "ofiare". Moze byles nia juz od poczatku zwiazku. Czesto wlasnie "ofiarami" bywaja ludzie, ktorzy sa wyrozumiali, szukaja rozwiazan, chca byc fair w stosunku do innych itp. My - ludzki gatunek - testujemy granice w kazdym wieku i w kazdym srodowisku, jest to konieczne dla naszego rozwoju. Juz w przedszkolu sa "ofiary" i przywodcy, nie mowiac o szkole i dalszym zyciorysie. Twoja zona mawia "jak sie nie podoba to rozwod". Sa wiec dwie mozlowosci: albo moze cie ranic, poniewaz znajac cie wie, ze nie przynosi to zadnych konsekwencji. Druga mozliwosc to taka, ze ma cie w " 4 literach", dlatego mozecie sie rozwiesc. Ale najwygodniej jest nic nie robic, poniewaz ty to tolerujesz.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, chyba musze sie zgodzic z ta teoria ofiary, niestety ale jestem osoba ugodowa i pokojowa, zawsze uwazam ze rozmowa spokojna jest lepsza od klotni jesli jest poparta argumentami i ze mozna znalezc rozwiazanie. Tak zona uwaza ze moze mi zawsze nawrzucac i nie ma z tego zadnych konsekwencji. Ja nie robie z tym z reguly nic ale nie dlatego ze jestem jakis cienki bolek tylko dlatego ze nie chce klotni przy dziecku. Jak syn na mnie patrzy w takich napietych sytuacjach i wyciaga raczki to po prostu nie moge nie potrafie... jest calym moim swiatem. Sam ogolnie zastanawiam sie czy nie zatrudnic na caly etat opiekunki i sprzataczki tak aby dwie osoby zajely sie i dzieckiem i domem. Stac mnie na taki krok i jedynie co mnie blokuje to to ze jak poruszam taki temat z zona to slysze : tak to juz zupelnie powiedz mi ze z jednym dzieckiem sobie nie radze i jestem nieudolna. I kolo sie zamyka. Uwazam ze wyjscie zony do pracy do ludzi to dobre rozwiazanie jednak obecnie syn jest za maly i nie bardzo usmiecha mi sie go z opiekunka zostawic. Zreszta to zona musi chciec tego bo na sile nic nie osiagne. Musze zaczac tak jak piszecie stawiac pewne granice i byc bardziej asertywnym. Dziekuje za wiele komentarzy i ciesze sie ze dorosle podchodzicie do tematu. Jest to budujace i dodaje mi otuchy. Moze sa jeszcze na forum inne osoby ktore mialy podobny problem i udalo im sie go rozwiazac ? Chetnie poznam takie historie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 22.06.2020 o 14:21, Santi21l napisał:

Proszę Was o pomoc w jaki sposób można pomóc żonie która od momentu urodzenia dziecka, czyli mniej więcej 1.5 roku nie robi nic innego poza narzekaniem na wszystko. Jest to typ depresantki połączonej z pesymistką. Wszystko jest dla niej złe, wszystko jest bez sensu. Od momentu otwarcia oczu po jej zamknięcie nie robi nic innego jak tylko pokazywaniem jak jej życie się zmieniło na gorsze, że macierzyństwo to porażka itd...

no więc jeszcze sie pytasz? widać, ze macierzyństwo jej "nie styka" możliwe, ze np. miała jakieś wyidealizowanie pojęcie o nim. albo ma nadal mocny spadek hormonalny - a to się leczy. 

trzeba koniecznie poszukać pomocy. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Santi21l napisał:

 Stac mnie na taki krok i jedynie co mnie blokuje to to ze jak poruszam taki temat z zona to slysze : tak to juz zupelnie powiedz mi ze z jednym dzieckiem sobie nie radze i jestem nieudolna. 

no to tu jeszcze widać, ze uważa sie za złą matkę i ma kompleksy na tym tle. nie zdziwiłoby mnie jakby naoglądała sie tych wszystkich instagramerek-matek, gdzie wszystko jest takie piękne, cacy i idealne (nawet przy gromadce dzieci) i po prostu wpadła w kompleksy, bo ona nawet jednego dziecka nie potrafi wg jej mniemania "dobrze" ogarnąć. 

a jaką jest matką? jeżeli jest ok, to próbowałes ją podbudowac lub pochwalić jako matkę? może to by pomogło? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Santi21l napisał:

Stac mnie na taki krok i jedynie co mnie blokuje to to ze jak poruszam taki temat z zona to slysze : tak to juz zupelnie powiedz mi ze z jednym dzieckiem sobie nie radze i jestem nieudolna. I kolo sie zamyka.

O tak... Miałam to samo. Chciałam być idealną matką, żoną... Idealnie dbać o dom, samochód. Do tego praca, idealny wygląd. Perfekcjonizm wyniosłam z domu, a działanie mediów dolewało oliwy do ognia. Trzeba znaleźć złoty środek w swojej głowie. 

Ludzie dobrze piszą. Nie możesz stać się ofiarą jej krzyków i takich obraźliwych tekstów. Tak naprawdę to Jej krzyk rozpaczy. Natury nie oszukasz. Gdy pies się boi, to szczeka i gryzie, z ludźmi jest podobnie. Gdy nie radzą sobie ze złością, smutkiem i lękiem, stają się agresywni wobec najbliższych i samych siebie. Twoja żona sama siebie katuje myślami "jestem nieudolna". 

Stawianie granic jest istotne w relacjach. Warto też pamiętać, że warto przy żonie być. Przytulić ją bez pytań, zbędnych słów. Docenić Ją za to, jaka jest. Np. "jesteś świetną matką, dobrze sobie radzisz". Na początku może to negować, atakować Ciebie za te słowa. Trzeba być cierpliwym na takie odzywki, zaczepki. To może być nawet próba zwrócenia na siebie uwagi. Wydaje mi się, że Twoja żona potrzebuje akceptacji Jej obecnego stanu. Słowa zostają w głowie, np. "widzę, że Twoja sytuacja jest dla Ciebie trudna, jesteś moją żoną, kocham Cię i chciałbym Ci pomóc". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze napisane... Powiem Wam ze chcialbym tak dalej non stop wspierac zone jednak jak slysze tyle chamskich oddzywek to chyba dochodze do wniosku ze ona ma mnie w 4 literach... Ale koniec z tym mam wiele zanjomych co nie maja takich mozliwosci dzieci musza do zlobkow rano zawozic oboje pracowac i daja rade i sa usmiechnieci. Mozna, tylko trzeba chciec ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że sytuacja się poprawi a jest tylko gorzej...

I myślę że tak gorzej już będzie cały czas, wg mnie ktoś tu nie dorósł do posiadania dziecka i nie był świadom jaka odpowiedzialność i ile wyrzeczeń się z tym wiążę. Ciekawe czy Kobieta wkońcu zaczyna to rozumieć doceniać i się tym cieszyć jak Maluszek rośnie i się zmienia czy raczej cały czas tylko na dziecko narzeka że jest kulą u nogi... Przykre to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

(...)  syn ... jest calym moim swiatem (...)

To żona jest całym twoim światem. Jesteście jednością.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×