Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Jestem bezsilna

Temat może znany, ale mnie wykańcza. Brak mi sił, wstrzasnijcue mną

Polecane posty

Ale to minie. Tak sobie wmawiam, przekonuje się do tego, w co sama ku...a nie wierzę.  Nawet jak zniknę, pozmieniam numery, znajdę inna pracę, Zrobię wszystko, to wiem, już teraz wiem, że zdechnę z tęsknoty. To nie jest normalne. 

Tak sobie sama pisze, jak w prywatnym pamiętniku, za jakiś czas mam nadzieję, wejdę tu, poczytam, i będę się z tego śmiać. Z wyznań baby  dużo po 30. Porażka 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Hellies napisał:

Wydaje mi się jednak że najlepiej będzie trzymać go na dystans proponując tylko i wyłącznie przyjaźń w pracy. Nic ponadto. Po pierwsze jest szansa że Ci to przejdzie jak on zrobi jakąś głupotę albo się znudzi. Po drugie jeżeli naprawdę się zakochał to zaakceptuje nawet przyjaźń. Przynajmniej przez najbliższe miesiące. Taki okres czasu powinien wystarczyć do wyjaśnienia sytuacji. No i ten scenariusz byłby najlepszy jeżeli zostajesz w pracy i będziesz go tam widywać.

Przyjaźń? Po czymś takim nie ma przyjaźni. Tu jest albo szaleństwo albo nienawiść, która rodzi się po utracie szansy na coś cudownego. Znienawidzi mnie. Może i tak będzie lepiej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, expresis verbis napisał:

Prosisz o wstrzasniecie toba? Bardzo chetnie:

"Najgorsze  jest to, że moje małżeństwo przechodziło wiele kryzysów, daliśmy radę, choć uczucia i bliskość są odsunięte na dalszy plan..."

Z jakiego wiec powodu chcesz kontynuowac takie malzenstwo i zrezygnowac na jego rzecz z tego, co aktualnie przezywasz? Taki zwiazek nie ma wielkich szans przetrwania bez wzgledu na aktualna sytuacje. Zycie obok siebie dla dzieci, rodziny i sasiadow. Chcesz tak spedzic cale zycie,  skoro doswiadczylas,   ze moze byc inaczej? Nawet jezeli najwieksze emocje w nowym zwiazku z czasem opadna, moze byc duzo lepszy niz to, co teraz masz. Abstra...ac zreszta od obecnej sytuacji nie ma sensu trwac w takim ukladzie, w ktorym przechodzilo sie juz wiele kryzysow i jakos kleilo, akceptujac brak uczuc i bliskosci. Za rok albo miesiac moze byc kolejny kryzys, ktorego nie przetrwacie.  Przestan sie wiec kamieniowac i przepraszac wszystkich za to, co czujesz i robisz. Rozstania i zmiany naleza do zycia, nie stalo sie to bez powodu. Nikt nie gwarantuje, ze nowy zwiazek potrwa wiecznie? Nie musi, warto przezyc cos wspanialego bez wzgledu na to, jak dlugo trwa. Nie kazdy ma takie szczescie. Zycze odwagi.

Maż może tego nie okazuje, kocha mnie. Wspiera. Sam mi kazał złożyć papiery do tej firmy. Wspieramy się jak możemy. Dużo dla mnie robi, ja staram się mu pomagać jak umiem. 

Nie mogę tego mu zrobić, choć już zrobiłam. Nie chcę go zostawiać. Choć wiem, że dałby radę sobie beze mnie, załamałby się. 

Tak, jeśli chodzi o okazywanie uczuc i seks to nie jest dobrze, oboje dużo pracujemy. Jest zmęczenie, stres, dużo planów. Przez moją głupotę całe jego życie i swoje wyrzuciłabym do kosza.  Chodzi mi głównie o męża. Bo ja mogę cierpieć, ale najgorsze jest, jak on będzie cierpiał z mojego powodu 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Zpaznokcilakier napisał:

Raz już czytałam, jak kobieta poszła w takie zauroczenie, w bratnia dusze, miłość, cuda z nieba, achy i ochy. No i to było fajne. Ale mąż spakował jej walizke i wypieprznal z chałupy, bo ktoś życzliwy go poinformował. A ten pan kochanek też po jakimś czasie się odkochał. Pozostał niesmak. I rozwalone życie. Wszyscy się odwrócili. Lepszy byłby scenariusz,, że oni się zakochali w sobie na amen i żyli długo i szczęśliwie. O taką opowieść byłaby superkowa.I że adoptowali psa ze schroniska i jedli te pierogi, jak ktoś tam napisał i dzielili się jednym kocem i było cudownie. Miłość aż kipiała. Czego i Wam i sobie życzę. 

Też biorę taki scenariusz pod uwagę. 

Od dłuższego czasu chodzi za mną dziwna myśl, że mam wszystko a zostanę całkiem sama. Zaczyna mi to być obojętne, choć nie powinno. Okropne uczucie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Jestem bezsilna napisał:

Przyjaźń? Po czymś takim nie ma przyjaźni. Tu jest albo szaleństwo albo nienawiść, która rodzi się po utracie szansy na coś cudownego. Znienawidzi mnie. Może i tak będzie lepiej 

Nie o to dokładnie mi chodziło. Jak nie chcesz niszczyć małżeństwa no i też nie chcesz zmieniać pracy to "weź go na przeczekanie", trzymaj na dystans, w stanie niepewności przez parę tygodni, miesięcy, jednocześnie nie ignorując go i utrzymując z nim cały czas dobry kontakt. Zobaczysz czy jego tzw uczucie osłabnie czy nie. Jeżeli jest szczere to przetrwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Hellies napisał:

Nie o to dokładnie mi chodziło. Jak nie chcesz niszczyć małżeństwa no i też nie chcesz zmieniać pracy to "weź go na przeczekanie", trzymaj na dystans, w stanie niepewności przez parę tygodni, miesięcy, jednocześnie nie ignorując go i utrzymując z nim cały czas dobry kontakt. Zobaczysz czy jego tzw uczucie osłabnie czy nie. Jeżeli jest szczere to przetrwa.

To chyba nie będzie takie proste. Trzymać na dystans kogoś, gdzie sama jego obecność sprawa, że nic i nikt do okola się nie liczy. Gdy czujesz na sobie spojrzenie, ktore Cie przenika. Gdy w tym samym momencie kuchniemy i wpadamy w śmiech, gdy jesteś przy tej osobie sobą, jesteś szczęśliwy, Gdy dotknie Cie choćby przez przypadek, Twoje ciało przechodzą dreszcze, a w głowie rodzą się takie obrazy o których się nie śniło.

Tak to wygląda. Człowiek jest zniewolony. Nadajemy na identycznych falach, jesteśmy do siebie bardzo podobni z charakteru. To się czuje, to się widzi, tego nie da się ot tak opisać. Niby przeciwieństwa się przyciągają. A tutaj to jest za dużo podobieństw, upodobań. Tak głupie, że aż nie do uwierzenia.. Odsun kogoś, trzymaj na dystans kogoś, kto w moment zgaduje o czym myślisz,  co czujesz. Bez słów. Wystarczy spojrzenie i on wszystko wie, i ja wiem kiedy popatrzę na niego.  Czy muszę dokładniej to opisywać? Nie potrafię. Nie umiem tego opisać słowami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Jestem bezsilna napisał:

To chyba nie będzie takie proste. Trzymać na dystans kogoś, gdzie sama jego obecność sprawa, że nic i nikt do okola się nie liczy. Gdy czujesz na sobie spojrzenie, ktore Cie przenika. Gdy w tym samym momencie kuchniemy i wpadamy w śmiech, gdy jesteś przy tej osobie sobą, jesteś szczęśliwy, Gdy dotknie Cie choćby przez przypadek, Twoje ciało przechodzą dreszcze, a w głowie rodzą się takie obrazy o których się nie śniło.

Tak to wygląda. Człowiek jest zniewolony. Nadajemy na identycznych falach, jesteśmy do siebie bardzo podobni z charakteru. To się czuje, to się widzi, tego nie da się ot tak opisać. Niby przeciwieństwa się przyciągają. A tutaj to jest za dużo podobieństw, upodobań. Tak głupie, że aż nie do uwierzenia.. Odsun kogoś, trzymaj na dystans kogoś, kto w moment zgaduje o czym myślisz,  co czujesz. Bez słów. Wystarczy spojrzenie i on wszystko wie, i ja wiem kiedy popatrzę na niego.  Czy muszę dokładniej to opisywać? Nie potrafię. Nie umiem tego opisać słowami. 

Ehh, życie czasami jest brutalne, ale jeżeli to naprawdę jest bliźniacza (czy nawet bratnia) dusza to nie ma szans żeby Ciebie znienawidził bez względu na to co zrobisz. Dużo siły życzę. 🙂 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, Jestem bezsilna napisał:

Ale to minie. Tak sobie wmawiam, przekonuje się do tego, w co sama ku...a nie wierzę.  Nawet jak zniknę, pozmieniam numery, znajdę inna pracę, Zrobię wszystko, to wiem, już teraz wiem, że zdechnę z tęsknoty. To nie jest normalne. 

Tak sobie sama pisze, jak w prywatnym pamiętniku, za jakiś czas mam nadzieję, wejdę tu, poczytam, i będę się z tego śmiać. Z wyznań baby  dużo po 30. Porażka 

U mnie pierwsze 4 miesiące, mimo że oboje ustaliliśmy, że nie będziemy kochankami, że tylko przyjaźń itp... kontakt był co dziennie, pisanie i telefony co 3-4 dni.
Ona szybko znalazła innego faceta, żeby zapomnieć, ale była z nim tylko 3 miesiące. Nawet jak z nim była, to i tak się kontaktowaliśmy i rozmowy często były bardzo mocno naładowane emocjami...
Po tych 4 miesiącach, postanowiłem wytrzymać i okresy bez pisania z nią trwały 2-3 tygodnie. Pisałem, ale jej nie wysyłałem...
Kiedy się rozstała z tamtym facetem, to znów zaczęliśmy ze sobą pisać prawie co dzień, zaczęły się godzinne rozmowy. (a w domu totalna katastrofa, kłótnie i rozpad małżeństwa)

Odważyłem się i zostawiłem żonę, wtedy Ona spanikowała i całkiem urwała nasz kontakt. Nie spodziewałem się tego.

Przy każdym kontakcie nadal głos się jej łamał, chyba że była na mnie wściekła, to nie,... Nadal nie wiem czy dobrze zrobiłem, że dałem jej spokój zgodnie z jej wolą.

Niedawno minęły 2 lata i nawet zobaczyłem ją pierwszy raz od pół roku i moim zdaniem to już minęło. Jej przeszło około rok temu, kiedy musiała podjąć decyzję, czy zaryzykować, czy nie.
Został żal, bo nie spodziewałem się, że tak mnie potraktuje.
Serce już nie kłuje tak jak kiedyś, uważam, że całkiem mi przeszło.  Więc i Tobie przejdzie. Wszystko zależy od tego jak zakończycie znajomość.
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Hellies napisał:

Ehh, życie czasami jest brutalne, ale jeżeli to naprawdę jest bliźniacza (czy nawet bratnia) dusza to nie ma szans żeby Ciebie znienawidził bez względu na to co zrobisz. Dużo siły życzę. 🙂 

 

Pozostawiam to przestrzeni i własnej wytrwałości.. 

Dziękuje Ci,  dziękuję, że poświęcasz swój czas na moje jęki. 

Dziękuje wszystkim, którzy chcą pomoc przedstawiając swoje zdanie, poświęcając swój czas. Jesteście kochani. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Jack445 napisał:

U mnie pierwsze 4 miesiące, mimo że oboje ustaliliśmy, że nie będziemy kochankami, że tylko przyjaźń itp... kontakt był co dziennie, pisanie i telefony co 3-4 dni.
Ona szybko znalazła innego faceta, żeby zapomnieć, ale była z nim tylko 3 miesiące. Nawet jak z nim była, to i tak się kontaktowaliśmy i rozmowy często były bardzo mocno naładowane emocjami...
Po tych 4 miesiącach, postanowiłem wytrzymać i okresy bez pisania z nią trwały 2-3 tygodnie. Pisałem, ale jej nie wysyłałem...
Kiedy się rozstała z tamtym facetem, to znów zaczęliśmy ze sobą pisać prawie co dzień, zaczęły się godzinne rozmowy. (a w domu totalna katastrofa, kłótnie i rozpad małżeństwa)

Odważyłem się i zostawiłem żonę, wtedy Ona spanikowała i całkiem urwała nasz kontakt. Nie spodziewałem się tego.

Przy każdym kontakcie nadal głos się jej łamał, chyba że była na mnie wściekła, to nie,... Nadal nie wiem czy dobrze zrobiłem, że dałem jej spokój zgodnie z jej wolą.

Niedawno minęły 2 lata i nawet zobaczyłem ją pierwszy raz od pół roku i moim zdaniem to już minęło. Jej przeszło około rok temu, kiedy musiała podjąć decyzję, czy zaryzykować, czy nie.
Został żal, bo nie spodziewałem się, że tak mnie potraktuje.
Serce już nie kłuje tak jak kiedyś, uważam, że całkiem mi przeszło.  Więc i Tobie przejdzie. Wszystko zależy od tego jak zakończycie znajomość.
 

Zostałeś sam.. 

Zostawiłeś dla niej żonę, ona się wycofała..  Nie spodziewałam się. Wytłumaczyła co się stało? 

Minie? Ja to wiem, wszystko mija z czasem, a do bólu można się przyzwyczaić . Jak zakończymy? 

Nie wiem, ale układam scenariusz po raz 5000000

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Jestem bezsilna napisał:

Zostałeś sam.. 

Zostawiłeś dla niej żonę, ona się wycofała..  Nie spodziewałam się. Wytłumaczyła co się stało? 

Minie? Ja to wiem, wszystko mija z czasem, a do bólu można się przyzwyczaić . Jak zakończymy? 

Nie wiem, ale układam scenariusz po raz 5000000

Tak, zostałem sam, ale już wiem, że dam radę się znów zakochać. Tamta sytuacja już mnie nie blokuje, a kiedyś blokowała.

Moje dzieci były już dorosłe, najmłodszy miał 19 lat. Miałem łatwiej. Myślę, że Ty, mając młodsze dzieci, masz większy problem i raczej zakończysz znajomość z kochankiem, niż zostawisz męża. Będzie bolało.
Wiem co przeżywasz, to z jednej strony piękne, z drugiej ogromny dylemat i problem.
Sama musisz zdecydować, ja Ci nie podpowiem.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyjechał. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy i jak. 

Powiedziałam, że to koniec, że nie mogę, że spotka kobietę, którą pokocha, życząc mu szczęścia. Ryczałam przy tym jak dziecko, wszystko mnie bolało i boli. Tylko patrzył, na końcu poprosił abym tego nie robiła, że on nie wyobraża sobie aby nie było mnie w jego  życiu. Na moją odpowiedź, że mam rodzinę, że nie mogę tego wszystkie rozwalać Krzyknął na mnie pierwszy raz aż wzdryglam się, czy chcesz tak żyć?! 

Schował dłonie w twarz, po czym powiedział, ze on tak nie chce i wyszedł. Po prostu wyszedł i zamknął drzwi, nie trzasnął tylko powoli i cichutko je zamknął, to był czwartek

Mieliśmy mieć spotkanie na drugi dzień z klientem, tzn wczoraj. Nie przyjechał do pracy, nie uprzedził, że go nie będzie. Od znajomego się dowiedziałam, że w czwartek właśnie, tak się napił, że trzeba go było z podłogi zbierać, o ironio w ogóle nie pił alkoholu. 

Jego telefon jest wyłączony. 

Widmo rozwodu i straty zmobilizowała mnie do tego, aby przerwać to jednym cięciem, byłam pewna, że to uszanuje, zrozumie. 

Teraz szuksm sobie miejsca. Chodzę od ściany do ściany, martwię się, zamartwiam, odchodzę od zmysłów, błagam Opatrzność aby było dobrze u niego, aby nic się nie stało. Nie śpię, nie jem. W myślach błagam aby napisał cokolwiek, choćby  że mnie nie naeidzi, ale wtedy wiedziałabym że jest, żyje. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Musicie w małżeństwie żyć oddzielnie, jeżeli twój mąż nie zauważa co się z Tobą dzieje. 

Dramaty jak opowieściach, a mąż nic nie widzi ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Margo napisał:

Musicie w małżeństwie żyć oddzielnie, jeżeli twój mąż nie zauważa co się z Tobą dzieje. 

Dramaty jak opowieściach, a mąż nic nie widzi ?

Coś widzi z pewnością. 

Staram się udawać, że jest ok, ale nie wiem czy mi to wychodzi 

Teraz muszę wziąć oddech i poukładać wszystko w głowie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 minut temu, KermitZaba napisał:

Szkoda męża, a przede wszystkim dzieci. Przykro mieć matkę egoistkę, która myśl zawartością spodni.

Uwierz, że mnie też jest wstyd za siebie, że jestem egoistką. 

Ps, w tym przypadku absolutnie nie chodzi o seks i myślenie dolna częścią ciała 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 1.09.2020 o 14:56, expresis verbis napisał:

Prosisz o wstrzasniecie toba? Bardzo chetnie:

"Najgorsze  jest to, że moje małżeństwo przechodziło wiele kryzysów, daliśmy radę, choć uczucia i bliskość są odsunięte na dalszy plan..."

Z jakiego wiec powodu chcesz kontynuowac takie malzenstwo i zrezygnowac na jego rzecz z tego, co aktualnie przezywasz? Taki zwiazek nie ma wielkich szans przetrwania bez wzgledu na aktualna sytuacje. Zycie obok siebie dla dzieci, rodziny i sasiadow. Chcesz tak spedzic cale zycie,  skoro doswiadczylas,   ze moze byc inaczej? Nawet jezeli najwieksze emocje w nowym zwiazku z czasem opadna, moze byc duzo lepszy niz to, co teraz masz. Abstra...ac zreszta od obecnej sytuacji nie ma sensu trwac w takim ukladzie, w ktorym przechodzilo sie juz wiele kryzysow i jakos kleilo, akceptujac brak uczuc i bliskosci. Za rok albo miesiac moze byc kolejny kryzys, ktorego nie przetrwacie.  Przestan sie wiec kamieniowac i przepraszac wszystkich za to, co czujesz i robisz. Rozstania i zmiany naleza do zycia, nie stalo sie to bez powodu. Nikt nie gwarantuje, ze nowy zwiazek potrwa wiecznie? Nie musi, warto przezyc cos wspanialego bez wzgledu na to, jak dlugo trwa. Nie kazdy ma takie szczescie. Zycze odwagi.

Określę to tak. Życie pokazuje, że jednak potrafi zaskoczyć. 

Jak doszło do ślubu i dlaczego, zostawię to dla siebie. Uczyliśmy się żyć z sobą, później bez siebie i znowu z sobą i tak już dobrych parę lat. Nie pisze, że było źle, było dobrze, jak to w małżeństwach, gdzie oboje jesteśmy niesamowicie uparci, dla świętego spokoju zawsze ustępowałam

Jest cudownym ojcem, za dzieci dałby się pokroić. Naprawdę jest to wartościowy człowiek i wiem, że zasługuje na kogoś lepszego. 

Nie wiem po co ja to pisze w ogóle i do czego zmierzam. Uciekła mi myśl 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jestem bezsilna napisał:

Określę to tak. Życie pokazuje, że jednak potrafi zaskoczyć. 

Jak doszło do ślubu i dlaczego, zostawię to dla siebie. Uczyliśmy się żyć z sobą, później bez siebie i znowu z sobą i tak już dobrych parę lat. Nie pisze, że było źle, było dobrze, jak to w małżeństwach, gdzie oboje jesteśmy niesamowicie uparci, dla świętego spokoju zawsze ustępowałam

Jest cudownym ojcem, za dzieci dałby się pokroić. Naprawdę jest to wartościowy człowiek i wiem, że zasługuje na kogoś lepszego. 

Nie wiem po co ja to pisze w ogóle i do czego zmierzam. Uciekła mi myśl 

Chyba wyszłaś za mąż z niewłaściwych pobudek, bo z miłości to raczej nie ...

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Jestem bezsilna napisał:

Określę to tak. Życie pokazuje, że jednak potrafi zaskoczyć. 

Jak doszło do ślubu i dlaczego, zostawię to dla siebie. Uczyliśmy się żyć z sobą, później bez siebie i znowu z sobą i tak już dobrych parę lat. Nie pisze, że było źle, było dobrze, jak to w małżeństwach, gdzie oboje jesteśmy niesamowicie uparci, dla świętego spokoju zawsze ustępowałam

Jest cudownym ojcem, za dzieci dałby się pokroić. Naprawdę jest to wartościowy człowiek i wiem, że zasługuje na kogoś lepszego. 

Nie wiem po co ja to pisze w ogóle i do czego zmierzam. Uciekła mi myśl 

No właśnie. Mąż to dobry człowiek, prawdziwy przyjaciel, jest dobry dla dzieci, wartościowy, troszczy się o rodzinę. No i w końcu trzeba było sobie ułożyć jakoś życie bo czas ucieka.

 

7 minut temu, Izaiza napisał:

Chyba wyszłaś za mąż z niewłaściwych pobudek, bo z miłości to raczej nie ...

Też tak myślę. Życie jednak zaskoczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
43 minuty temu, KermitZaba napisał:

Szkoda męża, a przede wszystkim dzieci. Przykro mieć matkę egoistkę, która myśl zawartością spodni.

Wręcz przeciwnie. Przecież napisała że definitywnie powiedziała tamtemu że to koniec. Nie chce niszczyć małżeństwa i szczęścia dzieci. Mi szkoda autorki że poświęca to silne uczucie (chyba wielką miłość) dla dobra rodziny. Mam nadzieję że będą jej za to kiedyś wdzięczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Hellies napisał:

No właśnie. Mąż to dobry człowiek, prawdziwy przyjaciel, jest dobry dla dzieci, wartościowy, troszczy się o rodzinę. No i w końcu trzeba było sobie ułożyć jakoś życie bo czas ucieka.

 

Też tak myślę. Życie jednak zaskoczyło.

Edytowano przez Jestem bezsilna
Usunęłam, nie chce podawać powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Hellies napisał:

Wręcz przeciwnie. Przecież napisała że definitywnie powiedziała tamtemu że to koniec. Nie chce niszczyć małżeństwa i szczęścia dzieci. Mi szkoda autorki że poświęca to silne uczucie (chyba wielką miłość) dla dobra rodziny. Mam nadzieję że będą jej za to kiedyś wdzięczni.

Tylko nie wyobrażasz sobie, jaki to jest ból. I tak źle, i tak niedobrze. 

Nikomu tego nie życzę 

Pozdrawiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Szkoda męża, a przede wszystkim dzieci. Przykro mieć matkę egoistkę, która myśl zawartością spodni."

Przykro miec matke meczennice, ktora  poswieca sie dla innych. Ale najwazniejsze, ze ksiadz z pewnoscia pochwali,  niecz zyje ciemnogrodzka moralnosc, nicht nie musi byc szczesliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Jestem bezsilna napisał:

Tylko nie wyobrażasz sobie, jaki to jest ból. I tak źle, i tak niedobrze. 

Nikomu tego nie życzę 

Pozdrawiam. 

Wyobrażam sobie bo już trochę czasu chodzę po tym świecie i też wiem co to znaczy kochać kogoś z kim nie można być. Ale to było dawno.

Nie wydaje mi się że Ciebie znienawidzi. Musi się jednak odsunąć, odizolować i nie widywać Ciebie w pracy. Więc pewnie zmieni pracę lub w ogóle wyprowadzi się do innego miasta.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 5.09.2020 o 18:46, expresis verbis napisał:

"Szkoda męża, a przede wszystkim dzieci. Przykro mieć matkę egoistkę, która myśl zawartością spodni."

Przykro miec matke meczennice, ktora  poswieca sie dla innych. Ale najwazniejsze, ze ksiadz z pewnoscia pochwali,  niecz zyje ciemnogrodzka moralnosc, nicht nie musi byc szczesliwy.

Nie czuje się jak męczennica 😅 bardziej jak mężatka, która za szybko powiedziała tak. 

Ksiadz i wierzenia oraz  to co inni powiedzą od zawsze miałam gdzieś, wiec dla mnie to jest coś na zasadzie  "gadali i gadać będą "

Mam małe dzieciaki, i tego nie mogę im zrobić. Po obserwacji innych dzieci, gdzie rodzice się rozeszli, jak te dzieciaki były zagubione, jak to przeżywali, serce. Mi się kraja na myśl o moich. Tak to wygląda, po prostu. 

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 5.09.2020 o 22:16, Hellies napisał:

Wyobrażam sobie bo już trochę czasu chodzę po tym świecie i też wiem co to znaczy kochać kogoś z kim nie można być. Ale to było dawno.

Nie wydaje mi się że Ciebie znienawidzi. Musi się jednak odsunąć, odizolować i nie widywać Ciebie w pracy. Więc pewnie zmieni pracę lub w ogóle wyprowadzi się do innego miasta.

 

Kochać kogoś i nie moc z nim być? Czy kochasz te osobę nadal? A jeśli nie, czy często o tej osobie myślisz? I czy czujesz wtedy żal, czy jednak idziesz do przodu? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jestem bezsilna napisał:

Kochać kogoś i nie moc z nim być? Czy kochasz te osobę nadal? A jeśli nie, czy często o tej osobie myślisz? I czy czujesz wtedy żal, czy jednak idziesz do przodu? 

Dużo czasu minęło. Tak, czasami o niej myślę. Mam nadzieję że jest szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie teraz jest tak, że żyje 😅

Jest lepiej, jest tak, że czuję, że o życia którymi go darze odchodzą na dalszy plan. Dziś ryczałam. Wykrzyczałam z siebie na całe gardło zlosc, smutek, żal, bezsilnosc. Po prostu w środku lasu, na polanie wszystkie emocje wykrzyczałam 

I wiecie co? Pomogło. 

Poczułam nagle niechęć do siebie, do niego, do tego co się wydarzyło. 

Zapytałam się, po jaka cholerkę to mi jest potrzebne, po co mi to było. 

Nadchodzi dystans wewnętrzny , czuje to. On jest, wrócił do pracy, często jest  obok, często wpatruje się we mnie , to też czuje i widzę. Ale każda myśl o nim odsuwam,  zwalczam. 

Tak, to musi być chemia w mózgu, ona jak nie mija teraz to ona minie, z czasem 

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Hellies napisał:

Dużo czasu minęło. Tak, czasami o niej myślę. Mam nadzieję że jest szczęśliwa.

Jeśli o czymś, o kimś intensywnie myslisz, ta myśl się krystalizuje. Co to znaczy? Prędzej czy później wasze drogi się przetną i to wtedy, kiedy najmniej będziesz się tego spodziewał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Jestem bezsilna napisał:

Jeśli o czymś, o kimś intensywnie myslisz, ta myśl się krystalizuje. Co to znaczy? Prędzej czy później wasze drogi się przetną i to wtedy, kiedy najmniej będziesz się tego spodziewał. 

Nie wiem czy to by wyszło na dobre. Za dużo czasu minęło. Chociaż po bardzo długiej przerwie parę razy mi się w zeszłym roku śniła.

Swoją drogą ciekawe spostrzeżenie. Przypomina mi film "sekret". Ostatnio próbuję sposobów postępowania według wskazań z tego filmu. 🙂 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Hellies napisał:

Nie wiem czy to by wyszło na dobre. Za dużo czasu minęło. Chociaż po bardzo długiej przerwie parę razy mi się w zeszłym roku śniła.

Swoją drogą ciekawe spostrzeżenie. Przypomina mi film "sekret". Ostatnio próbuję sposobów postępowania według wskazań z tego filmu. 🙂 

Nie przypominam sobie tego filmu, ale będę miec go na uwadze☺️

Czy wyszłoby na dobre? Zależy dla kogo. Ty może przestałbyś o niej myśleć, a ona mogłaby zacząć (jeśli nie myśli) myśleć i śnić o Tobie. Życie jest przewrotne, uczucia również. Wszystko przecina niewidzialna nic emocji. Jesteśmy gotowi ją przeciąć, gdy jesteśmy szczęśliwi. Gorzej, jak tego szczęścia w nas nie ma. Nic wtedy coraz mocniej nas oplata, no tego nam brakuje właśnie, szczęścia, miłości i emocji. 

Zaczynam filozofować😉

Dobrej nocy 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×