Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Księżycowa

Wybór między dwoma mężczyznami

Polecane posty

Mam wielki problem. Wiem, że niektóre osoby chciałyby się znaleźć na moim miejscu, ale to wcale nie jest przyjemna sytuacja.

Mam 24 lata. Mieszkam i jestem ze swoim facetem od ok. 4. Lat. Po dwóch latach związku oszukał mnie – odkryłam jego rozmowy z koleżanką z pracy; że chce z nią rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Nie będę wnikać w zbędne szczegóły, ale bardzo to przeżyłam. Gdy się wyprowadziłam, on zaczął ponownie o mnie zabiegać (oklepany schemat), ja się pozbierałam i tak oto jesteśmy znowu razem. Kocham go, to oczywiste, ale niestety ja mam od niego sporo ostrzejszy, bardziej niezależny charakter, a z niego jest przewrażliwony i nieporadny synek mamusi. I tak sobie dryfujemy wśród codziennych scysji od kolejnych dwóch lat.

Otóż pojawił się w moim życiu facet z przeszłości, który jasno zakomunikował, że chce ze mną być. Spotykałam się z nim przed wejściem w związek z obecnym partnerem. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy, a on za mną od zawsze szalał. Doszło między nami do kilku intymnych spotkań i wpadłam jak śliwka w kompot. Czuję chemię, motyle, myślę o nim na okrągło, wyobrażam sobie nasze wspólne życie i gdybam jakby to było, tym bardziej że zapewnia mnie, że będzie świetnie – wiele poglądów nas łączy, mamy identyczne wizje dotyczące spraw codziennych i bardziej podobne do siebie charaktery.

Mam dylemat: z jednej strony facet, którego kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, więc ciężko mi go zostawić; ale nie czuję chemii, nie mam już pasji do tego związku, non stop się kłócimy w kwestii spraw przyziemnych i codziennych, oraz wszystkie nasze wspólne wyjścia gdziekolwiek kończą się obopólną niechęcią w stosunku do siebie – wiem, że można to naprawić, ale wydaje mi się to być ciężkie i bardzo odległe, a w dodatku nie mam gwarancji, że się uda.

A z drugiej strony „prawdziwy mężczyzna” z klasą, który w przeciwieństwie do mojego obecnego partnera, radzi sobie z męskimi obowiązkami, traktuje mnie jak równorzędną osobę, do którego czuję wielki pociąg, ale na pewno jest jeszcze za wcześnie i za mało intensywnie, żeby mówić o miłości. Oboje wydajemy się być dobrze do siebie dopasowani – nie lubimy scen zazdrości, ograniczania wolności, a jednocześnie ufamy sobie.

Zwracam się z uprzejmą prośbą o normalne odpowiedzi.

Co byście zrobiły na moim miejscu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Księżycowa napisał:

Co byście zrobiły na moim miejscu?

Bierz drugiego. Ten pierwszy to jakiś ciapa.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przyznam Autorko, że po lekturze Twojego postu głównego wydaje mi się, że żaden z nich. Moim zdaniem (oczywiście piszę to na podstawie własnych doświadczeń, a nie jako prawdę objawioną ;)) sugerowanie się namiętnością, która często znika tak szybko jak się pojawiła może być złym wyborem. Z drugiej strony Twój obecny, z którym jesteś już długo (a masz dopiero 24 lata ;)), do tego przewrażliwiony i "synek mamusi" (to kiepski pakiet...), a do tego Cię zranił, a takie rzeczy niestety ciągną się za człowiekiem.

 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Widzisz stawiasz teraz obecnego faceta w identycznej sytuacji w jakiej dwa lata temu postawił cię on. Sytuacja, którą bardzo wtedy przeżyłaś, bo oszukał cię, można powiedzieć praktycznie zdradził teraz jest lustrzana. Teraz to ty oszukujesz i prawie już zdradzasz. On sie wtedy opamiętał, wybrał ciebie, a ty ? Chyba nie za bardzo. Powinien sie on wyprowadzić. Zostawić cie samą ze swoimi przemyśleniami. W związku obecnym lepiej nie będzie, a dodam jesteś bardzo młoda. Za 10 lat o ile wytrzymacie relacja będzie inna i ty sama będziesz całkiem inna w sensie wszystko gorsze. Nowy związek przyniesie tymczasową ulge, ale nie wiadomo czy będzie stabilny. Tego nikt ci nie powie. Nie jesteśmy wróżkami. A z czasem mogą wyjść inne problemy i przywary których nikt na początku nie pokazuje.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, uzyszkodnik napisał:

Pierwszy ciapa, a drugiego nie kocha. Chcialbys byc z dziewczyna, ktora wzdycha za bylym? Albo byc z kims w zwiazku i wzdychac za byla?

Zrozumiałem to inaczej. Skoro ma jednak wątpliwości to nie do końca chyba jest OK z tym kochaniem? Najlepiej byłoby wchodzić w nowy związek z ze swojej, własnej przestrzeni. Skoro jednak ten pierwszy już jest jaki jest i to niezbyt w porządku a pyta o wybór między Dżumą a Cholerą to chyba lepiej Cholerę? Nikt nie da gwarancji, że to nie zostanie szybko wyleczone ale przynajmniej wyleczy z Dżumy.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję serdecznie wszystkim za odpowiedzi. Dla wyjaśnienia: obecnego partnera kocham, ale doprowadza mnie do szału i bardzo ogranicza, co jest dla mnie bardzo męczące. Drugiego nie kocham, bo nie zdążyłam jeszcze; jak mam pokochać kogoś, kogo tak na prawdę nie znam na płaszczyźnie codzienności? Uważam, że o miłości można mówić dopiero wtedy, gdy pozna się wszystkie zalety i wady drugiej osoby, albo chociaż większość. Nie mam zamiaru pchać się w nową relację, bez wcześniejszego wyjaśnienia i zakończenia wszystkich spraw. Pytam po prostu czysto teoretycznie, czy według Was lepiej byłoby naprawiać istniejącą relację, czy ją zakończyć z perspektywą i świadomością, że jednak jest ktoś, kto być może lepiej do mnie będzie pasował? Wybrać znajome i naprawiać, czy odejść oraz budować nowe i niepewne, BYĆ MOŻE z facetem, który jest na horyzoncie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Księżycowa napisał:

Mam wielki problem. Wiem, że niektóre osoby chciałyby się znaleźć na moim miejscu, ale to wcale nie jest przyjemna sytuacja.

Nie wiem skąd taki wniosek- w życiu nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji. 

 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Margo napisał:

Nie wiem skąd taki wniosek- w życiu nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji. 

 

Dlatego napisałam, że niektóre 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

trawa u sasiada zawsze bardziej zielona, I tak samo jest z partnerami, tego znasz, wiele czasu razem zasypialiscie, budziliscie sie razem, tamten to dla ciebie zagadka, nowosc - ale rozczaruje cie, tak naprawde niewiele sie oni roznia, tamten tak samo puszcza baki, a jego skarpetki smierdza

  • Thanks 1
  • Haha 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Księżycowa napisał:

Mam wielki problem. Wiem, że niektóre osoby chciałyby się znaleźć na moim miejscu, ale to wcale nie jest przyjemna sytuacja.

Mam 24 lata. Mieszkam i jestem ze swoim facetem od ok. 4. Lat. Po dwóch latach związku oszukał mnie – odkryłam jego rozmowy z koleżanką z pracy; że chce z nią rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Nie będę wnikać w zbędne szczegóły, ale bardzo to przeżyłam. Gdy się wyprowadziłam, on zaczął ponownie o mnie zabiegać (oklepany schemat), ja się pozbierałam i tak oto jesteśmy znowu razem. Kocham go, to oczywiste, ale niestety ja mam od niego sporo ostrzejszy, bardziej niezależny charakter, a z niego jest przewrażliwony i nieporadny synek mamusi. I tak sobie dryfujemy wśród codziennych scysji od kolejnych dwóch lat.

Otóż pojawił się w moim życiu facet z przeszłości, który jasno zakomunikował, że chce ze mną być. Spotykałam się z nim przed wejściem w związek z obecnym partnerem. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy, a on za mną od zawsze szalał. Doszło między nami do kilku intymnych spotkań i wpadłam jak śliwka w kompot. Czuję chemię, motyle, myślę o nim na okrągło, wyobrażam sobie nasze wspólne życie i gdybam jakby to było, tym bardziej że zapewnia mnie, że będzie świetnie – wiele poglądów nas łączy, mamy identyczne wizje dotyczące spraw codziennych i bardziej podobne do siebie charaktery.

Mam dylemat: z jednej strony facet, którego kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego, więc ciężko mi go zostawić; ale nie czuję chemii, nie mam już pasji do tego związku, non stop się kłócimy w kwestii spraw przyziemnych i codziennych, oraz wszystkie nasze wspólne wyjścia gdziekolwiek kończą się obopólną niechęcią w stosunku do siebie – wiem, że można to naprawić, ale wydaje mi się to być ciężkie i bardzo odległe, a w dodatku nie mam gwarancji, że się uda.

A z drugiej strony „prawdziwy mężczyzna” z klasą, który w przeciwieństwie do mojego obecnego partnera, radzi sobie z męskimi obowiązkami, traktuje mnie jak równorzędną osobę, do którego czuję wielki pociąg, ale na pewno jest jeszcze za wcześnie i za mało intensywnie, żeby mówić o miłości. Oboje wydajemy się być dobrze do siebie dopasowani – nie lubimy scen zazdrości, ograniczania wolności, a jednocześnie ufamy sobie.

Zwracam się z uprzejmą prośbą o normalne odpowiedzi.

Co byście zrobiły na moim miejscu?

Wybierz bogatszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Księżycowa napisał:

Pytam po prostu czysto teoretycznie, czy według Was lepiej byłoby naprawiać istniejącą relację, czy ją zakończyć

Myślę, że jeśli raz już Cię zostawił to zrobi to po raz kolejny jeśli nadarzy się okazja bo wie, że może bezkarnie wrócić.

Dlatego uważam, że gorzej i tak nie będzie a jest szansa na lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nikogo, sama nie wiesz co czujesz I czego chcesz. Mowisz, ze kochasz obecnego, a o drugim, ze wyobrazasz sobie z nim wspolna przyszlosc, jakby to moglo byc, jestescie podobni. Nie mialabys takich rozkmin gdybys kochala partnera...to przywiazanie...jak to w ogole mozna nazwac miloscia, jestem z jednym, a mysle o drugim...tragedia. Partner mentalnie Cie zdradzil z kolezanka z pracy, stracilas zaufanie, klocicie sie. Ja bym odeszla, pobyla sama I zobaczyla jak rozwija sie relacja z drugim bez pakowania sie w zwiazek. Ty nie masz dylematu, ktorego wybrac, po prostu boisz sie zostac sama jak z nowym jednak nie wyjdzie, a by to przycmic wmawiasz sobie I nam, ze kochasz partnera I stad tkwisz tak. Twoj obecny zwiazek to pchanie kuli lajna w dobrze znanym lesie...

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Margo napisał:

Nie wiem skąd taki wniosek- w życiu nie chciałabym się znaleźć w takiej sytuacji. 

 

 

23 minuty temu, Księżycowa napisał:

Dlatego napisałam, że niektóre 🙂

Chyba te co szukaja atencji lub potrzebuja adoratorow by skakac jak malpa z galezi na galaz by czasem samej nie zostac. Nie tedy droga kochanienka...

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Vedma napisał:

 

Chyba te co szukaja atencji lub potrzebuja adoratorow by skakac jak malpa z galezi na galaz by czasem samej nie zostac. Nie tedy droga kochanienka...

Niekoniecznie. Bardziej chodziło mi o osoby, które od zawsze są samotne i nie mogą nikogo znaleźć z powodów tak prozaicznych, jak np. wygląd, bo świat jest tak dziwny niestety. Znam takie osoby i rozmawiałam z nimi, stąd mój wniosek.

  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem, trzymanie się kurczowo związku, który rozpoczęło się w  wieku 20 lat,  po drodze zdarzył się w nim "dramatyczny zwrot akcji" , a teraz jest schematycznym i prozaicznym związkiem jak po 20 latach wspólnego pożycia, to jakiś horror. Spójrz na swoje potrzeby i na swój związek i podejmij decyzję, czy to jest to czego chcesz i czy zmierza to w pożądanym kierunku. Ale nie ładuj się natychmiast w jakiś nowy układ, znowu facet z przeszłości, jakieś łupu cupu na boczku. Może powinnaś popatrzeć w przód i przestać oglądać się za siebie.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Księżycowa napisał:

Niekoniecznie. Bardziej chodziło mi o osoby, które od zawsze są samotne i nie mogą nikogo znaleźć z powodów tak prozaicznych, jak np. wygląd, bo świat jest tak dziwny niestety. Znam takie osoby i rozmawiałam z nimi, stąd mój wniosek.

Nie wiem, moze samotny przez chwile by chcial byc na Twoim miejscu, ale po chwili zastanowienia widac, ze to slaba sytuacja..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Księżycowa napisał:

 Pytam po prostu czysto teoretycznie, czy według Was lepiej byłoby naprawiać istniejącą relację, czy ją zakończyć z perspektywą i świadomością, że jednak jest ktoś, kto być może lepiej do mnie będzie pasował? Wybrać znajome i naprawiać, czy odejść oraz budować nowe i niepewne, BYĆ MOŻE z facetem, który jest na horyzoncie?

Gdybyś kochała to nie miałabyś dylematu. Dałaś tytuł,, wybór... Ty nie masz wyboru, ty jesteś w związku. Wybór będziesz mieć, jeżeli wyjdziesz z tego związku bo ci coś nie odpowiada, bo się odkochałaś, czy z innych powodów. Było źle postanowiłaś dać szansę i co? Jeżeli partner się nie postarał naprawić tego co zepsuł i wam nie wychodzi to go zostaw. Ty jednak chcesz go zostawić bo akurat pojawił się ktoś ciekawszy w obwodzie 🤦‍♀️. Zgodziłaś się na powrót bo się bałaś że sama zostaniesz? Zresztą wcale by mnie nie zdziwiło gdybyś została kiedyś sama. 

 

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Księżycowa napisał:

Niekoniecznie. Bardziej chodziło mi o osoby, które od zawsze są samotne i nie mogą nikogo znaleźć z powodów tak prozaicznych, jak np. wygląd, bo świat jest tak dziwny niestety. Znam takie osoby i rozmawiałam z nimi, stąd mój wniosek.

Szkoda czasu na ciebie, współczuję obu tym panom i chyba rozumiem czemu jeden z nich chciał się ewakuować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Księżycowa napisał:

Czuję chemię, motyle, myślę o nim na okrągło,

Po 2 latach chemia mija. Wtedy wrócisz do punktu wyjścia.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×