Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
tylkomilosc

Czy jest wyjście z tej sytuacji?

Polecane posty

Dzień dobry.

Piszę ten post ponieważ nie mam z kim porozmawiać. Muszę z kimś podzielić się tym wszystkim co dzieje się u mnie w ciągu ostatnich miesięcy, bo chyba oszaleję.

Proszę o porady.

Zacznę od początku. Moje związki zawsze były bardzo trudne. Pierwszy facet, którego bardzo kochałam zdradzał mnie przez cały czas z innymi kobietami. Nie potrafiłam od niego odejść. Cierpiałam i byłam z nim. W końcu się odważyłam. Był drugi facet, który nie raz potrafił podnieść na mnie rękę. Związek zakończył się kiedy pobił mojego brata.

Nie miałam szczęścia. Zawsze bardzo cierpiałam będąc z kimś w związku. 

No i pojawił się On. Jesteśmy 6 lat razem. Wzięliśmy kredyt, budujemy dom. Za rok mamy ślub. No i w czym problem? W tym, że to był związek bardziej z rozsądku. W końcu ktoś traktował mnie z szacunkiem. W końcu nikt mnie nie bił, nie zdradzał, szanował. Byłam szczęśliwa.

Szczęśliwa.... ???? 

Tak mi się wydawało. Kilka miesięcy temu zakochałam się do szaleństwa w innym. Z wzajemnością. To jest uczucie nad którym oboje nie potrafiliśmy za panować. Spotykamy się od kilku miesięcy. Wyjechaliśmy wspólnie na kilka dni. Wiem, że to jest osoba z którą chcę spędzić resztę życia. Oboje chcemy razem iść przez życie. Chcemy zamieszkać razem, oboje planujemy przyszłość, która w obecnej chwili jest jedną wielką niewiadomą.

Wiem też, że jeżeli wyjdę za mojego narzeczonego to będę do końca życia żałować tego. Wiem też, że przy każdej możliwej okazji będę chciała spędzić trochę czasu z moją miłością.

W czym jest problem?

Nie wiem w jaki sposób i czy to się uda, ale chcę zakończyć mój związek. Wiem i oboje zdajemy sobie sprawę jakie będą tego konsekwencje, ale moja miłość jest gotowa stawić temu czoło.

W czym jest problem? Problemów jest sporo... Dwa główne:

Moi rodzice i ich opinia - myślę, że nie będą chcieli ze mną rozmawiać.  Nie zaakceptują mojego nowego związku i pewnie mnie wyrzucą z domu. Dostałam od nich w prezencie wszystkie ich oszczędności, które dali mi na budowę. Oni tego nie przeżyją.

Kredyt i budowa domu - jak sobie z tym poradzić i jak to rozwiązać? Czy w ogóle jest to do rozwiązania?

 

A może nie ma sensu to wszystko i zakończyć związek z moją miłością?

Od kilku tygodni myślę co zrobić... Pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, tylkomilosc napisał:

W czym jest problem? Problemów jest sporo... Dwa główne:

Moi rodzice i ich opinia - myślę, że nie będą chcieli ze mną rozmawiać.  Nie zaakceptują mojego nowego związku i pewnie mnie wyrzucą z domu. Dostałam od nich w prezencie wszystkie ich oszczędności, które dali mi na budowę. Oni tego nie przeżyją.

Kredyt i budowa domu - jak sobie z tym poradzić i jak to rozwiązać? Czy w ogóle jest to do rozwiązania?

 

A może nie ma sensu to wszystko i zakończyć związek z moją miłością?

Od kilku tygodni myślę co zrobić... Pomocy!

To jest Twoje życie a nie Twoich rodziców. To Ty będziesz nieszczęśliwa i będziesz musiała udawać przed obecnym partnerem może i przez długie lata.

Porozmawiaj z Twoim obecnym partnerem. Przedstaw mu sytuację i spróbuj się dogadać w sprawie pieniędzy przeznaczonych na budowę domu. Jeżeli tak jak piszesz jest to człowiek który ma jakieś zasady to prawdopodobnie zrozumie sytuację i nie będzie Ciebie chciał zatrzymywać na siłę skoro kochasz innego.

Edytowano przez Hellies

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po 2 latach chemia minie, twoja pochwa będzie sucha jak piasek na pustyni, a Ty będziesz żałować że zniszczyłaś sobie życie.

Ty się po prostu nie uczysz na błędach, to że wybierałaś takich facetów to nie przypadek, bo tacy cię właśnie kręcą i niewiele z tym zrobisz jak będziesz myśleć c**ą

Edytowano przez przegość
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy oby na pewno to co czujesz to miłość? Może to chwilowe zauroczenie? Zdrada smakuje najbardziej, dopóki się nie wyda! A emocje z nią związane nazywane są właśnie miłością. Gdy wszystko ujrzy światło dzienne czar może prysnąć. Czy pewna jesteś swego kochanka? Myślę, że nie znasz go tak dobrze jak obecnego narzeczonego. 

Twoi rodzice i kredyt nie stanowią tutaj żadnego problemu. Skoro się wahasz, to widać nie jesteś pewna swych uczuć. 

Bijesz się z myślami, bo przy narzeczonym czujesz się bezpiecznie.  Spotkania z tym drugim są ekscytujące, bo ten obecny po 6ciu latach, zwyczajnie znudził się w łóżku.

Ot cała prawda!

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, BoniBluBuka napisał:

Sucha pochwa oznacza ze i ty niezbyt korzystasz. Chyba ze na boku wiec co za życie jej proponujesz?

O czym ty bredzisz? Ja nie mam poch2y.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Olimpia napisał:

Czy pewna jesteś swego kochanka?

To nie ma znaczenia co czuje on, ważne co czuje ona. 

28 minut temu, dozgonny napisał:

jak spojrzysz sobie w oczy?

Normalnie. W miłości i na wojnie nie ma zasad. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, tylkomilosc napisał:

A może nie ma sensu to wszystko i zakończyć związek z moją miłością?

Nie ma żadnego problemu. Rodzice nie akceptują, że kochasz? A co w tym złego? Niech Cię wyrzucą. 

Będziecie wynajmować, coś wymyślicie. Ważne, że razem. 

 

Łatwo mi mówić, ale idź na wojnę z całym światem dla tej miłości. 

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, tylkomilosc napisał:

Dzień dobry.

Piszę ten post ponieważ nie mam z kim porozmawiać. Muszę z kimś podzielić się tym wszystkim co dzieje się u mnie w ciągu ostatnich miesięcy, bo chyba oszaleję.

Proszę o porady.

Zacznę od początku. Moje związki zawsze były bardzo trudne. Pierwszy facet, którego bardzo kochałam zdradzał mnie przez cały czas z innymi kobietami. Nie potrafiłam od niego odejść. Cierpiałam i byłam z nim. W końcu się odważyłam. Był drugi facet, który nie raz potrafił podnieść na mnie rękę. Związek zakończył się kiedy pobił mojego brata.

Nie miałam szczęścia. Zawsze bardzo cierpiałam będąc z kimś w związku. 

No i pojawił się On. Jesteśmy 6 lat razem. Wzięliśmy kredyt, budujemy dom. Za rok mamy ślub. No i w czym problem? W tym, że to był związek bardziej z rozsądku. W końcu ktoś traktował mnie z szacunkiem. W końcu nikt mnie nie bił, nie zdradzał, szanował. Byłam szczęśliwa.

Szczęśliwa.... ???? 

Tak mi się wydawało. Kilka miesięcy temu zakochałam się do szaleństwa w innym. Z wzajemnością. To jest uczucie nad którym oboje nie potrafiliśmy za panować. Spotykamy się od kilku miesięcy. Wyjechaliśmy wspólnie na kilka dni. Wiem, że to jest osoba z którą chcę spędzić resztę życia. Oboje chcemy razem iść przez życie. Chcemy zamieszkać razem, oboje planujemy przyszłość, która w obecnej chwili jest jedną wielką niewiadomą.

Wiem też, że jeżeli wyjdę za mojego narzeczonego to będę do końca życia żałować tego. Wiem też, że przy każdej możliwej okazji będę chciała spędzić trochę czasu z moją miłością.

W czym jest problem?

Nie wiem w jaki sposób i czy to się uda, ale chcę zakończyć mój związek. Wiem i oboje zdajemy sobie sprawę jakie będą tego konsekwencje, ale moja miłość jest gotowa stawić temu czoło.

W czym jest problem? Problemów jest sporo... Dwa główne:

Moi rodzice i ich opinia - myślę, że nie będą chcieli ze mną rozmawiać.  Nie zaakceptują mojego nowego związku i pewnie mnie wyrzucą z domu. Dostałam od nich w prezencie wszystkie ich oszczędności, które dali mi na budowę. Oni tego nie przeżyją.

Kredyt i budowa domu - jak sobie z tym poradzić i jak to rozwiązać? Czy w ogóle jest to do rozwiązania?

 

A może nie ma sensu to wszystko i zakończyć związek z moją miłością?

Od kilku tygodni myślę co zrobić... Pomocy!

pytanie jest takie: czy ten zakochaniec -- jest na prawdę prawdziwy? czy jest fer wobec Ciebie? czy nie ma jakiś ukrytych wad - jak tamci poprzedni? bo tego obecnego znasz 6 lat.. 

i co tzn ślub z rozsądku? to że ci dobrze.. a jak Ci dobrze to chyba to najważniejsze

a ten nowy - co on może ci dać? skoro się tak kochacie? i zdradzasz dla niego przyszłego męża? to chyba powinien zapewnić ci miejsce do mieszkania? skoro Ty całe życie niszczysz dla Niego? 

to On powinien być mężczyzną i to on powinien powiedzieć - o nic się nie martw, jestem tu, możemy mieszkać u mnie... 

dom sprzedacie - i na pół się podzielicie i oddasz rodzicom większość kasy, a potem będziesz spłacać... domy można sprzedawać razem z kredytem w dzisiejszych czasach.. 

a dzieci są już jakieś?

i ja bym się raczej nie marwiła domem ani rodzicami, tylko faktem że zdradzasz faceta.... i to jemy musisz powiedzieć przed ślubem - że już cię nie kocham... 

chyba że go kochasz? 

i co ty dziecko jesteś żeby cię martwiła opinia Twoich rodziców? 

a może to jest tylko pretekst bo dalej nie wiesz co ze sobą zrobić.. 

ile masz lat tak w ogóle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, dozgonny napisał:

Jedno mnie zastanawia... myślisz o rodzicach i kredycie, ale nie o nim.
Rodzicami się nie przejmuj bo to Twoje życie.
Kredyt? To też da się załatwić.
Narzeczony? Bo właśnie o nim wcześniej wspomniałem i tak już przestał się liczyć. Widzę, że tylko On nie stanowi dla Ciebie problemu.
Szczerze? Ty już postanowiłaś. Teraz tylko musisz się z tym zmierzyć. 
To trudne, wiem. Jako kobieta szukasz stabilizacji i chcesz sobie wszystko poukładać. Byłaś na dobrej drodze i 
nie spodziewałaś się takiego obrotu sytuacji. Jednak jak widzę bardzo się zaangażowałaś i powiedzmy to sobie 
szczerze zdradziłaś narzeczonego. Wszystko legło w gruzach... a zatem nie ma odwrotu tak naprawdę.
No bo jak spojrzysz sobie w oczy? Zresztą... to i tak bez znaczenia. 

masz rację. ona podjęła już decyzję, a my mamy jej powiedzieć "zrób to"

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a ten Twój nowy wie o Twojej sytuacji? bo wg mnie.. to też chore, że facet wie.. że masz innego.. dom, i ślub prawie.. i sypia z tobą? to nie jest miłość.. to jest czysty sex.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Electra napisał:

To nie ma znaczenia co czuje on, ważne co czuje ona. 

To bardzo ważne co do niej czuje. Dla niego rezygnuje z obecnej stabilizacji. Musi być pewna, że warto, że uczucie jest odwzajemnione, że nie pożałuje tej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Olimpia napisał:

To bardzo ważne co do niej czuje. Dla niego rezygnuje z obecnej stabilizacji. Musi być pewna, że warto, że uczucie jest odwzajemnione, że nie pożałuje tej decyzji.

Nie. Nie ma totalnie znaczenia co on czuje. Ważne, że ona kocha i nie powinna być z obecnym facetem niezależnie co z tamtym życie jej przyniesie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, tylkomilosc napisał:

Wiem też, że jeżeli wyjdę za mojego narzeczonego to będę do końca życia żałować tego.

Tego nie wiesz. Na razie jedynie tak Ci się wydaje. Dopiero z perspektywy czasu możemy to oceniać. Na Twoim miejscu mimo wszystko poszedłbym za tą miłością bo też jest co najwyżej 50 procent szans ale przynajmniej na razie czujesz, że żyjesz ale licz się z tym, że konsekwencje mogą być opłakane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Electra napisał:

Nie. Nie ma totalnie znaczenia co on czuje. Ważne, że ona kocha i nie powinna być z obecnym facetem niezależnie co z tamtym życie jej przyniesie. 

Jeżeli nic do niej nie czuje, to nie trudno zgadnąć, że nic dobrego jej nie przyniesie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Olimpia napisał:

Jeżeli nic do niej nie czuje, to nie trudno zgadnąć, że nic dobrego jej nie przyniesie. 

Nie rozumiesz mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Electra napisał:

Nie rozumiesz mnie. 

Rozumiem Cię doskonale. Ale co potem, gdy prawda okaże się naga? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Olimpia napisał:

Rozumiem Cię doskonale. Ale co potem, gdy prawda okaże się naga? 

Nie może zostać ze starym partnerem tylko dlatego, że nowe jest niepewne. Puszczanie się starej gałęzi gdy trzyma się już mocno i pewnie nową jest podłe, chytre i rozsądne zarazem. Będzie mieć dwie opcje do wyobru- samej lub z nim, ale nigdy już z exem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Olimpia napisał:

Rozumiem Cię doskonale. Ale co potem, gdy prawda okaże się naga? 

Przecież kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Patrząc po dwóch poprzednich wyborach autorki ,istnieje ryzyko,że obecny kochanek też ma w sobie jakąś patologie.

Z jakich przyczyn jesteś z narzeczonym?Czy kiedykolwiek byłaś w nim zakochana?, czy dobrze się z nim czujesz, czy wywinął ci jakiś nr przez te 6 lat?

Co może dać ci kochanek? Jesteś już raczej dorosła i powinnaś wiedziec,że motylki w brzuchu są do dwóch lat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, przegość napisał:

Po 2 latach chemia minie, twoja pochwa będzie sucha jak piasek na pustyni, a Ty będziesz żałować że zniszczyłaś sobie życie.

Ty się po prostu nie uczysz na błędach, to że wybierałaś takich facetów to nie przypadek, bo tacy cię właśnie kręcą i niewiele z tym zrobisz jak będziesz myśleć c**ą

Po prostu kręci ją cierpienie. Kręci ją to czego mieć nie można. A może chodzi o wygląd. Może narzeczony nie jest tak przystojny jak tamci pozostali i nazywa się to dyplomatycznie "brak chemii". Mnie rozwala jak można "układać sobie życie" i ufać bezgranicznie komuś kogo sie zna pare miesięcy, kiedy jest sie jeszcze zamroczonym wrażeniem nowości i lecieć tak ślepo w to zamroczenie. Może gdyby sie było młodym, ale autorka chyba nie jest aż tak młoda. Powinna mieć po latach w głowie jakiś już olej, ale chyba niedostatecznie doznała doświadczeń w życiu. Jakby znała życie to by wiedziała, że wystarcza poprzyglądać się komuś rok, dwa i już zaczynają wyłazić pewne rzeczy, ale w sumie czasu nie ma, bo ślub goni. Ciekawe na kogo szły papiery za działke i za materiały budowlane. Współczuje narzeczonemu. Po takiej akcji nie wiadomo czy sie podniesie jak chodzi o stosunek do kobiet.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Hiacynt🌺 napisał:

tylko baby sa takie durne i ...niete tez znam taka która poszla za rozsadkiem, a teraz rozpacza, glupie babska

Bywa. Choć też bywa i tak, że się kogoś kocha, ale się o tym nie wie. Świadomość i docenienie przychodzi gdy zostaje się wdową albo po latach prowadzenia innego nieudanego życia z kim innym. My tu autorko jasnowidzami nie jesteśmy. Gdybyśmy byli to radzenie miałoby sens. Istnieje taka możliwość, że ten kochanek to będzie "to", ale to tylko możliwość. Znając życie i jego realia to raczej mniej niż 50%.  Są takie co zako...ą sie całe życie "na zabój" i wymieniają partnera co kilka lat z pełnym przekonaniem, że to ten jedyny i ostatni do momentu, aż motyle odlecą i nie zacznie sie psuć. Takie panie nazywają sie "kochliwe". I największa porażka jest jak takie panie mają dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, dozgonny napisał:

Są zasady i takowe mają tylko wartościowi ludzie. 

Zawsze chciałam być bezwartościowa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×