Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Marcin Marcin

Proszę o ocenę sytuacji w związku.

Polecane posty

Dzień dobry mam na imię Marcin i jestem ciekaw Waszego spojrzenia na zachowanie kobiety, z którą się spotykam.

Na wstępie dodam, że mam 40 lat sam od blisko 3 lat wychowuję córkę 4 latka w opiece naprzemiennej, oraz opiekuje się 84 letnią mamą. 

Trzy miesiące temu poznałem kobietę młodszą ode mnie o 13 lat, tak wyszło nie planowałem tego, po prostu wpadliśmy sobie w oko. 

Początek bajkowy, szybko znaleźliśmy wspólną więź i co dla mnie było wręcz zastanawiające dziewczyna od samego początku naciskała abym okazywał jej uczucia.

Ja natomiast jestem bardzej zdystansowany aby od razu rzucać się w miłosne objęcia, tym bardziej że po blisko 14 latach odeszła ode mnie żona zostawiając nasze roczne dziecko. 

Gdy nie okazywałem nowej partnerce wystarczająco uczuć były fochy i zarzuty, ze jestem nieczuły. Na nic tłumaczenia, że dopiero się poznajemy, że potrzebuję trochę czasu aby na każdym kroku jej to okazywać. 

Ona raczej wybuchowa, tez jest po rozwodzie, ja bardziej opanowany, sama się przyznała ze szuka spokojnych facetów, którzy będą skupieni na niej i będą ją często adorowali. 

Dodam też że musi być tak jak ona chce, nie znosi sprzeciwu albo jak ktoś ma swoje zdanie odmienne od jej zdania. 

Naiwnie myślałem że jak dam jej więcej siebie, więcej uczucia i więcej czasu jej poświęcę to może jakoś się dotrzemy 

Bardzo szybko naciskała abym poznał ją z moją córką, a gdy mówiłem abyśmy jeszcze z tym poczekali to znów pretensje. Brak zrozumienia, że mogę być zmęczony w tygodniu gdy mam córkę, a jeśli jestem zmęczony to mam rezygnować ze swojej aktywności fizycznej skoro o 22 juz idę spać. Zaznaczam że wstaję o 5 a ona po 7 

W końcu zacząłem wprowadzać do swojego życia nową partnerkę przedstawiając ją córce oraz mojej mamie. 

Wydawało się ze jest dobrze, partnerka dobrze traktowała moją córkę, a ja zaczynałem myśleć czy mam jeszcze szansę stworzyć nową rodzinę bo nowa partnerka też o tym wspominała. 

Z mojej strony szacunek w stosunku do partnerki to coś normalnego tak jak przygotowywanie romantycznych wieczorów z kolacją przy świecach, przynoszenie śniadania do łóżka, traktowanie jej jak kogoś ważnego i zabieganie o nią.

Robiłem jej niespodzianki, przywoziłem ulubioną kawkę i wspólne zdjęcie oprawione w ramkę.

U mnie w domu miała swój ręcznik, kapcie, ulubioną kawe, mleko itp.

Taki trochę miesiąc miodowy mieliśmy, kiedy też powiedziała że mnie kocha i ze jestem dla niej najważniejszy, odwzajemniłem jej uczucie. 

Jednak pewne jej zachowania były dla mnie czymś czego wcześniej nie miałem w związkach w takiej skali. 

Oczekiwała częstego pisania do siebie, w którym to miałem ciągle utwierdzać ją jak bardzo mi na niej zależy, najlepiej co godzinę, dwie bo jak rzadziej pisałem to w jej odczuciu nie dbałem o nią. A ostatnio nawet jak spędzaliśmy cały dzień to potrafiła mi powiedzieć, że o nią nie dbam.

Dodam od siebie, że dostała ode mnie dużo uczucia, bliskości, czułości, pięknych słów, że wygląda dla mnie pięknie w każdym momencie. 

Partnerka w ostatnim czasie zachorowała na grypę, wiadomo jaki mamy czas i nawet sama zaproponowała, że może w weekend się nie zobaczymy bo się źle czuje. 

Ja powiedziałam, że może tak będzie lepiej gdyż wolałbym się nie zarazić w związku tym że moja mama na początku roku otarła się o śmierć po grypie, którą złapała ode mnie, a którą ja przeszedłem w kilka dni. 

Ale nie zostawiłem partnerki samej w tej chorobie, zrobiłem dla niej rosół, przywiozłem drobne zakupy, jednak była tak wściekła ze sie nie będziemy widzieć kilka dni, że nie wzięła nic i musiałem zostawić to pod jej drzwiami. 

Nie odpisała nawet czy wzięła to co zostawiłem, nie odpisała wieczorem, gdy pisałem abyśmy się pogodzili choć kiedyś sama wspominała aby nie iść spać pokłóconym. 

Gdy napisałem, że jest mi przykro że tak mnie potraktowała to odpisała, że robię z siebie ofiarę. 

Obecnie mamy czas gdy nie piszemy do siebie. Wcześniej gdy mieliśmy jakieś kłótnie zawsze ja wychodziłem z inicjatywą i to ja musiałem się nagiąć, jednak tym razem czuje ze ten związek nie ma sensu w związku z jej napadami wściekłości, gdy coś nie idzie po jej myśli. 

Widzę klasyczne odwracanie kota ogonem albo zarzucanie mi że czegoś nie zrobiłem choć to zrobiłem. 

Wcześniej gdy się kłóciliśmy to gdzieś traciłem panowanie nad sobą i tez przechodziłem do ataku, tym razem byłem opanowany, zadbałem o nią przywożąc zakupy i chciałem się szybko pogodzić jednak w odpowiedzi na moje słowa, że potrzebuję czasem zrozumienia mojej sytuacji usłyszałem że mam sobie znaleźć kogoś kto mnie zrozumie. 

Ogolnie od początku związku czuje ze bardzo stara się mnie urabiać, a moje potrzeby gdzieś są z boku. Im daje jej więcej siebie tym ona chce jeszcze więcej. 

Czy związek z taką kobietą ma jakiś sens? Mam wrażenie że zaraz stanę się jej poddanym, a nie partnerem, że jak powiem lub napisze coś nie tak to będzie kłótnia. 

Myślałem że ma w sobie empatię bo w końcu wzięła faceta, który wychowuję dziecko i opiekuje się schorowaną mamą, jednak coraz bardziej mam co do tej empatii wątpliwości. 

Co gorsze wszelkie próby kompromisu spełzają na niczym.

Dla niej to ja jestem egoistą, to ja jestem zerojedynkowy, to ja mam się zmieniać i to ja zawsze ponoszę winę. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Marcin Marcin napisał:

Dzień dobry mam na imię Marcin i jestem ciekaw Waszego spojrzenia na zachowanie kobiety, z którą się spotykam.

Na wstępie dodam, że mam 40 lat sam od blisko 3 lat wychowuję córkę 4 latka w opiece naprzemiennej, oraz opiekuje się 84 letnią mamą. 

Trzy miesiące temu poznałem kobietę młodszą ode mnie o 13 lat, tak wyszło nie planowałem tego, po prostu wpadliśmy sobie w oko. 

Początek bajkowy, szybko znaleźliśmy wspólną więź i co dla mnie było wręcz zastanawiające dziewczyna od samego początku naciskała abym okazywał jej uczucia.

Ja natomiast jestem bardzej zdystansowany aby od razu rzucać się w miłosne objęcia, tym bardziej że po blisko 14 latach odeszła ode mnie żona zostawiając nasze roczne dziecko. 

Gdy nie okazywałem nowej partnerce wystarczająco uczuć były fochy i zarzuty, ze jestem nieczuły. Na nic tłumaczenia, że dopiero się poznajemy, że potrzebuję trochę czasu aby na każdym kroku jej to okazywać. 

Ona raczej wybuchowa, tez jest po rozwodzie, ja bardziej opanowany, sama się przyznała ze szuka spokojnych facetów, którzy będą skupieni na niej i będą ją często adorowali. 

Dodam też że musi być tak jak ona chce, nie znosi sprzeciwu albo jak ktoś ma swoje zdanie odmienne od jej zdania. 

Naiwnie myślałem że jak dam jej więcej siebie, więcej uczucia i więcej czasu jej poświęcę to może jakoś się dotrzemy 

Bardzo szybko naciskała abym poznał ją z moją córką, a gdy mówiłem abyśmy jeszcze z tym poczekali to znów pretensje. Brak zrozumienia, że mogę być zmęczony w tygodniu gdy mam córkę, a jeśli jestem zmęczony to mam rezygnować ze swojej aktywności fizycznej skoro o 22 juz idę spać. Zaznaczam że wstaję o 5 a ona po 7 

W końcu zacząłem wprowadzać do swojego życia nową partnerkę przedstawiając ją córce oraz mojej mamie. 

Wydawało się ze jest dobrze, partnerka dobrze traktowała moją córkę, a ja zaczynałem myśleć czy mam jeszcze szansę stworzyć nową rodzinę bo nowa partnerka też o tym wspominała. 

Z mojej strony szacunek w stosunku do partnerki to coś normalnego tak jak przygotowywanie romantycznych wieczorów z kolacją przy świecach, przynoszenie śniadania do łóżka, traktowanie jej jak kogoś ważnego i zabieganie o nią.

Robiłem jej niespodzianki, przywoziłem ulubioną kawkę i wspólne zdjęcie oprawione w ramkę.

U mnie w domu miała swój ręcznik, kapcie, ulubioną kawe, mleko itp.

Taki trochę miesiąc miodowy mieliśmy, kiedy też powiedziała że mnie kocha i ze jestem dla niej najważniejszy, odwzajemniłem jej uczucie. 

Jednak pewne jej zachowania były dla mnie czymś czego wcześniej nie miałem w związkach w takiej skali. 

Oczekiwała częstego pisania do siebie, w którym to miałem ciągle utwierdzać ją jak bardzo mi na niej zależy, najlepiej co godzinę, dwie bo jak rzadziej pisałem to w jej odczuciu nie dbałem o nią. A ostatnio nawet jak spędzaliśmy cały dzień to potrafiła mi powiedzieć, że o nią nie dbam.

Dodam od siebie, że dostała ode mnie dużo uczucia, bliskości, czułości, pięknych słów, że wygląda dla mnie pięknie w każdym momencie. 

Partnerka w ostatnim czasie zachorowała na grypę, wiadomo jaki mamy czas i nawet sama zaproponowała, że może w weekend się nie zobaczymy bo się źle czuje. 

Ja powiedziałam, że może tak będzie lepiej gdyż wolałbym się nie zarazić w związku tym że moja mama na początku roku otarła się o śmierć po grypie, którą złapała ode mnie, a którą ja przeszedłem w kilka dni. 

Ale nie zostawiłem partnerki samej w tej chorobie, zrobiłem dla niej rosół, przywiozłem drobne zakupy, jednak była tak wściekła ze sie nie będziemy widzieć kilka dni, że nie wzięła nic i musiałem zostawić to pod jej drzwiami. 

Nie odpisała nawet czy wzięła to co zostawiłem, nie odpisała wieczorem, gdy pisałem abyśmy się pogodzili choć kiedyś sama wspominała aby nie iść spać pokłóconym. 

Gdy napisałem, że jest mi przykro że tak mnie potraktowała to odpisała, że robię z siebie ofiarę. 

Obecnie mamy czas gdy nie piszemy do siebie. Wcześniej gdy mieliśmy jakieś kłótnie zawsze ja wychodziłem z inicjatywą i to ja musiałem się nagiąć, jednak tym razem czuje ze ten związek nie ma sensu w związku z jej napadami wściekłości, gdy coś nie idzie po jej myśli. 

Widzę klasyczne odwracanie kota ogonem albo zarzucanie mi że czegoś nie zrobiłem choć to zrobiłem. 

Wcześniej gdy się kłóciliśmy to gdzieś traciłem panowanie nad sobą i tez przechodziłem do ataku, tym razem byłem opanowany, zadbałem o nią przywożąc zakupy i chciałem się szybko pogodzić jednak w odpowiedzi na moje słowa, że potrzebuję czasem zrozumienia mojej sytuacji usłyszałem że mam sobie znaleźć kogoś kto mnie zrozumie. 

Ogolnie od początku związku czuje ze bardzo stara się mnie urabiać, a moje potrzeby gdzieś są z boku. Im daje jej więcej siebie tym ona chce jeszcze więcej. 

Czy związek z taką kobietą ma jakiś sens? Mam wrażenie że zaraz stanę się jej poddanym, a nie partnerem, że jak powiem lub napisze coś nie tak to będzie kłótnia. 

Myślałem że ma w sobie empatię bo w końcu wzięła faceta, który wychowuję dziecko i opiekuje się schorowaną mamą, jednak coraz bardziej mam co do tej empatii wątpliwości. 

Co gorsze wszelkie próby kompromisu spełzają na niczym.

Dla niej to ja jestem egoistą, to ja jestem zerojedynkowy, to ja mam się zmieniać i to ja zawsze ponoszę winę. 

 

Nie, taki związek nie ma sensu. Olej ją albo wyślij do psychiatry. 

Edytowano przez Lenamagda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wbiłeś mi klina i nie wiem co odpowiedzieć. Ona ma rozumieć, że masz chorą babcię, że chcesz poczekać z zapoznawaniem się z córką, że jesteś zmęczony, ale jej potrzeby całkowicie ignorujesz. Potrzebuje kontaktu w ciągu dnia? Napisz do niej. Ja też tego potrzebuję. Pół dnia bez kontaktu nie jest dla mnie niczym fajnym i chociaż krótki SMS z przerwy w pracy, że facet ma urwanie dupy, szef opieprzył, albo źle się czuje jest dla mnie ważny. Tylko nie chodzi o zapewnienia, że zależy, ale zwyczajną troskę, małą tęsknotę. Spędzać można razem i miesiące, pytanie tylko czy jest wspólny czas i interakcja czy to jest bycie obok siebie.

Martwi mnie brak zrozumienia sytuacji z babcią i mówienie, że jest ok, a tak naprawdę obraza stanu. Być może przebrało jej, bo ciągle jest ktoś ważniejszy, a nie ona. Myślę, że jest empatyczna, tylko już jej przebrało być może... Sytuacja na pewno niepokajaca, że bagatelizuje czyjeś zdrowie i życie.

 

1 godzinę temu, Marcin Marcin napisał:

Im daje jej więcej siebie tym ona chce jeszcze więcej.  

To normalne, gdy kogoś kochasz to ciągle Ci mało...

Mam poczucie, że przedstawiasz ją jak zaburzoną, a problem tkwi w tym, że jesteście innymi typami ludzi. Myślę, że macie rozjazd co jest dla Was ważne w okazywaniu uczuć, ona emocjonalnie podchodzi do związku i Ciebie, a Ty w tym wszystkim jesteś powściągliwy i rozsądkowy. Niby kochacie się, a każde trwa przy swoim i nie umiecie znaleźć kompromisu. Ty nie słuchasz jej, a ona Ciebie.

 

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dubel.

 

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hey,

Nieciekawie zapowiada się Wasza wspólna przyszłość. Możesz spróbować postawić jej ultimatum, albo przemyśli swoje podejście i zmieni, albo żegnaj Gienia.

W mojej ocenie nie warto inwestować w ten związek, ale nie jestem obiektywna z powodu bardzo podobnych doświadczeń  do Twoich. 

Skończysz ze skopanym poczuciem własnej wartości, poczuciem winy, straty czasu, energii, pieniędzy.

Wierzę, że gdzieś tam jest odpowiednia kobieta dla Ciebie. Taka, co będzie Cię traktować równorzędnie, szanować, wspierać.

Ta obecna taka nie jest. Według mnie ma zaburzenia osobowości, jest niedojrzała. 

 

  

Edytowano przez Rubia
bład

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A jak kochacie tak wielce to może najwyższy czas posłuchać drugiej strony, znaleźć dla siebie zrozumienie i wypracować kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Rubia napisał:

Ta obecna taka nie jest. Według mnie ma zaburzenia osobowości, jest niedojrzała. 

A ja myślę, że rozsądkowiec opisujący osobę, która kieruje się emocjami i uczuciami zawsze zrobi z niej poyeba.

Ona mu może powiedziała "Kochanie, potrzebuję kontaktu z Tobą w ciągu dnia, trochę tęsknię, martwię się, napisz do mnie,znajdz chwilkę żeby odpisać.". A on? "Musi czuć się ważna, chce czuć że mi zależy". Z jego opisu faktycznie tak wynika jak piszesz, ale z doświadczenia wiem, że nie wszystko jest takie oczywiste i ktoś twardo stąpający po ziemi nie zrozumie uczuciowca.

Edytowano przez Electra
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Electra napisał:

Wbiłeś mi klina i nie wiem co odpowiedzieć. Ona ma rozumieć, że masz chorą babcię, że chcesz poczekać z zapoznawaniem się z córką, że jesteś zmęczony, ale jej potrzeby całkowicie ignorujesz. Potrzebuje kontaktu w ciągu dnia? Napisz do niej. Ja też tego potrzebuję. Pół dnia bez kontaktu nie jest dla mnie niczym fajnym i chociaż krótki SMS z przerwy w pracy, że facet ma urwanie dupy, szef opieprzył, albo źle się czuje jest dla mnie ważny. Tylko nie chodzi o zapewnienia, że zależy, ale zwyczajną troskę, małą tęsknotę. Spędzać można razem i miesiące, pytanie tylko czy jest wspólny czas i interakcja czy to jest bycie obok siebie.

Martwi mnie brak zrozumienia sytuacji z babcią i mówienie, że jest ok, a tak naprawdę obraza stanu. Być może przebrało jej, bo ciągle jest ktoś ważniejszy, a nie ona. Myślę, że jest empatyczna, tylko już jej przebrało być może... Sytuacja na pewno niepokajaca, że bagatelizuje czyjeś zdrowie i życie.

 

To normalne, gdy kogoś kochasz to ciągle Ci mało...

Mam poczucie, że przedstawiasz ją jak zaburzoną, a problem tkwi w tym, że jesteście innymi typami ludzi. Myślę, że macie rozjazd co jest dla Was ważne w okazywaniu uczuć, ona emocjonalnie podchodzi do związku i Ciebie, a Ty w tym wszystkim jesteś powściągliwy i rozsądkowy. Niby kochacie się, a każde trwa przy swoim i nie umiecie znaleźć kompromisu. Ty nie słuchasz jej, a ona Ciebie.

 

Ale ja jej daje ten kontakt bo wiem że ona go potrzebuje, dlatego piszę często i z troską lub dając jej do zrozumienia, że myślę o niej. 

Ale jak nie napisze co godzinę lub dwie to jest zła że o niej nie myślę, a przecież pracować też trzeba. 

Jak jesteśmy razem to dbam o nią, przytulam, całuję i zaspokajam jej potrzeby. Problem jest w tym że ja zaczynam zatracać się w tym bo moje potrzeby lub obawy nie są przez nią brane pod uwagę, liczy się tylko ona. 

Sama powiedziała że musi mieć nad wszystkim kontrolę, ale najwyraźniej nade mną również, bo nie wygląda to jak związek partnerski, a jak związek z księżniczką. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Twoja kobieta jest tak dalece niedowartosciowana, moze tez pelna kompleksow, ze to brzmi wrecz chorobliwie. Jestes starszy, wiecej przezyles i mysle, ze jest ci swiadome, ze zwiazek z czasem ulega zmianie. Poczatki sa romantyczne, motylkowe, uczuciowe, pelne komplementow. Z czasem jednak zaczyna sie codzienne zycie, rutyna, gdzie przyjazn i szacunek do partnera biora gore nad innymi zachowaniami. Jesli ona juz teraz robi ci takie jazdy to o przyszlosci az strach pomyslec. I jestem przekonana, ze to tylko kwestia czasu, a bedzie zazdrosna o corke i bedziesz w wiecznym impasie. Uwazam, ze ona powinna pojsc na terapie bo w tej chwili to na dluzej nie znajdziecie wspolnego mianownika. Obym sie mylila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Electra napisał:

A jak kochacie tak wielce to może najwyższy czas posłuchać drugiej strony, znaleźć dla siebie zrozumienie i wypracować kompromis.

Próbowałem spokojnie opisać mój punkt widzenia bez ataków, wręcz wyciągając dłoń do kompromisu. Niestety ma być albo tak jak ona chce albo wcale, choć tak naprawdę wiem że czeka az się złamie i zacznę ją przepraszać, tylko nie wiem za co? 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Marcin Marcin napisał:

piszę często i z troską lub dając jej do zrozumienia, że myślę o niej.  

Ale jak nie napisze co godzinę lub dwie to jest zła że o niej nie myślę, a przecież pracować też trzeba.  

Chciałam być ostrożna, bo ja też jestem zaburzoną, niedowartościowaną kobietą, która potrzebuje smsa w ciągu dnia, która tęskni i wqrwia się nieraz. Natomiast chorobliwie ciągła potrzeba kontaktu, przedkładanie tęsknoty i swoich potrzeb nad zdrowie i życie matki, twierdzenie że jest ok, a potem foch jest bardzo martwiące. Nie znoszę fochów, cichych dni, nieodpisywania, szarpania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hey Electra,

Nie jestem pewna. Emocje nie wykluczają rozsądku, należy dążyć do równowagi w związku, dbać o zaspokajanie potrzeb partnera.

U Marcina tego nie ma.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Marcin Marcin napisał:

Niestety ma być albo tak jak ona chce albo wcale,

Egoistyczne i chore. Kompromis i zrozumienie, nic inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Electra napisał:

Egoistyczne i chore. Kompromis i zrozumienie, nic inaczej.

Jej zachowanie jest o tyle dziwne, że tak bardzo chce mieć mnie na stałe juz przy sobie, a jak tego nie dostanie to woli zniszczyć związek zamiast poczekać kilka dni wyzdrowieć uszanować moją prośbę i jeszcze by zyskała w moich oczach i bym bardziej się zaangażował w tę relację. To mnie zastanawia bo to jakie skrajne podejście do życia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Rubia napisał:

Hey Electra,

Nie jestem pewna. Emocje nie wykluczają rozsądku, należy dążyć do równowagi w związku, dbać o zaspokajanie potrzeb partnera.

U Marcina tego nie ma.

Był tu wczoraj czy przedwczoraj wątek, że dziewczyna robiła aferę, bo facet w pierwszy dzień po kwarantannie miał koniec sezonu, laska wściekła ze będzie u niej dzień później. U partnerki autora tęsknota ważniejsza i chęć widzenia się niż zdrowie i życie matki. To nie jest normalne ani w pierwszym, ani w drugim przypadku. Jestem cholernie emocjonalna i uczuciowa, ale faktycznie jest w tym rozsądek i równowaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikapp25

Dobrze to napisałeś "być poddanym". Z tego co opisujesz na to wskazuje. Sam wspominasz że ona nie znosi sprzeciwu. Skoro tak to jak jej nie przyznasz racji zawsze będzie się obrażać? Nie można ciągle być przy telefonie. Jest jeszcze życie w którym trzeba uczestniczyć. Ona tego najwyraźniej nie rozumie. Czasem różnica wieku daje o sobie poznać. Masz 40 lat ,jesteś spokojniejszy bo na wiele sytuacji patrzysz w inny sposób. Twoja partnerka jest wybuchowa bo chce wszystko na "juz i teraz". Ona niedojrzała do takiej relacji. Masz jeszcze dziecko , do tego też potrzeba cierpliwości z którą Twoja partnerka ma problem. Zastanów się nad Twoją przyszłością. W ostatecznym razie został psycholog,do którego możecie pójść razem i może akurat coś się zmieni. Trzymam kciuki i życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Twoja kobieta jest tak dalece niedowartosciowana, moze tez pelna kompleksow, ze to brzmi wrecz chorobliwie. Jestes starszy, wiecej przezyles i mysle, ze jest ci swiadome, ze zwiazek z czasem ulega zmianie. Poczatki sa romantyczne, motylkowe, uczuciowe, pelne komplementow. Z czasem jednak zaczyna sie codzienne zycie, rutyna, gdzie przyjazn i szacunek do partnera biora gore nad innymi zachowaniami. Jesli ona juz teraz robi ci takie jazdy to o przyszlosci az strach pomyslec. I jestem przekonana, ze to tylko kwestia czasu, a bedzie zazdrosna o corke i bedziesz w wiecznym impasie. Uwazam, ze ona powinna pojsc na terapie bo w tej chwili to na dluzej nie znajdziecie wspolnego mianownika. Obym sie mylila.

Zachowuje się jak osobą niedowartościowana, a jest bardzo atrakcyjną kobietą, wręcz taką za którą obejrzy się każdy facet. Miała ciężkie dzieciństwo i tam doszukuje się jej kompleksów i jej zachowania, gdzie wszystko musiała sobie siłą wyrywać. Ale związku nie zbuduje się gdy ktoś wymaga, a od siebie nie daje choćby zrozumienia i poszanowania zdania partnera. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Kulfon napisał:

Z Twojego opisu wynika, ze to jednak egoistka, dla ktorej zwiazek jest zaspokajaniem jej potrzeb. Byc moze po prostu do siebie nie pasujecie, moze musi byc z kims kto ja zalewa ciagla miloscia. wiekszosc ludzie nie ma po prostu na to czasu. Dla mnie takie ciagle domaganie sie o uwage byloby zbyt meczace.

Mysle, że szuka kogoś kto jest uległy, ale jednocześnie ogarnięty życiowo, opiekuńczy i poświęci jej całe swoje życie. Starałem się jej dać bardzo dużo od siebie i nawet nie był to dla mnie problem. Jednak jeśli ona nie potrafi zrozumieć moich obaw o czyjeś zdrowie i w dodatku obraża się i robi taki akcje to ja się zastanawiam jaki to ma sens. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Marcin Marcin napisał:

Zachowuje się jak osobą niedowartościowana, a jest bardzo atrakcyjną kobietą, wręcz taką za którą obejrzy się każdy facet. Miała ciężkie dzieciństwo i tam doszukuje się jej kompleksów i jej zachowania, gdzie wszystko musiała sobie siłą wyrywać. Ale związku nie zbuduje się gdy ktoś wymaga, a od siebie nie daje choćby zrozumienia i poszanowania zdania partnera. 

Masz racje, to tak nie funkcjonuje na dluzej, takie wymuszanie. Jesli jest atrakcyjna to tym bardziej powinna przerobic dziecinstwo z jakims psychologiem. Bo problem nie jest w jej optyce, tylko w jej psychice. Inaczej bedzie w nieskonczonosc powtarzac swoje schematy zachowan. To siedzi w niej tak gleboo ze sama tego nie zmieni. Z tego co piszesz to bardzo sie starasz i duzo jej dajesz ale to na dluzej cie wykonczy. Ona zachowuje sie jak rozkapryszone dziecko, ktoremu zabrano zabawke. Badz nikt jej nie chce dac lizaka. Od razu fochy i obrazanie sie. Tak sie nie zachowuje dorosla osoba. To nie przedszkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Marcin Marcin napisał:

Mysle, że szuka kogoś kto jest uległy, ale jednocześnie ogarnięty życiowo, opiekuńczy i poświęci jej całe swoje życie. Starałem się jej dać bardzo dużo od siebie i nawet nie był to dla mnie problem. Jednak jeśli ona nie potrafi zrozumieć moich obaw o czyjeś zdrowie i w dodatku obraża się i robi taki akcje to ja się zastanawiam jaki to ma sens. 

No wlasnie nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To, że kobieta oczekuje atencji, czułości i chce być adorowana przez partnera, to oczywiste, jak najbardziej normalne i to mnie akurat nie dziwi. Ale podejście: "albo ma być tak jak ja chcę, albo wcale", gdy się jest w związku, to już przegięcie. Bo i tak - prędzej czy później sprawy potoczą się tak, że któreś straci cierpliwość i faktycznie wcale nic z tego nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, monikapp25 napisał:

Dobrze to napisałeś "być poddanym". Z tego co opisujesz na to wskazuje. Sam wspominasz że ona nie znosi sprzeciwu. Skoro tak to jak jej nie przyznasz racji zawsze będzie się obrażać? Nie można ciągle być przy telefonie. Jest jeszcze życie w którym trzeba uczestniczyć. Ona tego najwyraźniej nie rozumie. Czasem różnica wieku daje o sobie poznać. Masz 40 lat ,jesteś spokojniejszy bo na wiele sytuacji patrzysz w inny sposób. Twoja partnerka jest wybuchowa bo chce wszystko na "juz i teraz". Ona niedojrzała do takiej relacji. Masz jeszcze dziecko , do tego też potrzeba cierpliwości z którą Twoja partnerka ma problem. Zastanów się nad Twoją przyszłością. W ostatecznym razie został psycholog,do którego możecie pójść razem i może akurat coś się zmieni. Trzymam kciuki i życzę powodzenia

Obawiam się, że moja sugestia terapii par może spowodować u niej wybuch złości. U mnie faktycznie doświadczenie i opanowanie bierze górę. Niestety próby dotarcia do niej kończą się rzucaniem słuchawki albo inną formą ucieczki od tematu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Marcin.

Jeśli ona miała trudne warunki w dzieciństwie, nic dziwnego, że jest zaburzona i niedojrzała. 

Pytanie, czy Ty chcesz w to brnąć? Będzie Cię to kosztowało dużo cierpliwości i energii. 

Tak jak mówisz, ona potrzebuje opieki, poświęcenia, bo nie miała tego w domu. Musiała o wszystko walczyć i to ma we krwi, dlatego usiłuje sobie Ciebie podporządkować. Czy stać by Cię było na szczerą rozmowę z nią o tym? Najlepsza byłaby terapia dla niej, niskie poczucie własnej wartości jest niszczące. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, gwoli wyjasnienia napisał:

Masz racje, to tak nie funkcjonuje na dluzej, takie wymuszanie. Jesli jest atrakcyjna to tym bardziej powinna przerobic dziecinstwo z jakims psychologiem. Bo problem nie jest w jej optyce, tylko w jej psychice. Inaczej bedzie w nieskonczonosc powtarzac swoje schematy zachowan. To siedzi w niej tak gleboo ze sama tego nie zmieni. Z tego co piszesz to bardzo sie starasz i duzo jej dajesz ale to na dluzej cie wykonczy. Ona zachowuje sie jak rozkapryszone dziecko, ktoremu zabrano zabawke. Badz nikt jej nie chce dac lizaka. Od razu fochy i obrazanie sie. Tak sie nie zachowuje dorosla osoba. To nie przedszkole.

Moja cierpliwość powoli się kończy bo widzę że sprowadza mnie do swojego poziomu i z początkowej jej dojrzałości juz wiele nie zostało. Zresztą nie raz bagatelizowała to ze interesuje się psychologią. Porównanie do dziecka jest idealne, choć krzywdzące niektóre dzieci, które po chwili rozumieją swój błąd, a u mojej partnerki brakuje refleksji. Ten post tutaj to taka moja ostatnia deska ratunku, albo gwóźdź do trumny tego związku. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Macie kompletne inne spojrzenie na życie i nic z tym nie zrobicie. Nic z tego nie będzie, nawet koleżeństwa. To dobry czas by się rozejść póki się nie zwyzywacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikapp25
8 minut temu, Marcin Marcin napisał:

Obawiam się, że moja sugestia terapii par może spowodować u niej wybuch złości. U mnie faktycznie doświadczenie i opanowanie bierze górę. Niestety próby dotarcia do niej kończą się rzucaniem słuchawki albo inną formą ucieczki od tematu. 

To już można nazwać niedojrzałością z jej strony. Dorośli ludzie tłumaczą sobie takie rzeczy lub idą na kompromis. Pamiętaj,że człowieka na siłę nie zmienisz jeśli tego nie chce. Skoro już teraz tak się zachowuje co to będzie za pare lat... Zastanów się dobrze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, gaja napisał:

Macie kompletne inne spojrzenie na życie i nic z tym nie zrobicie. Nic z tego nie będzie, nawet koleżeństwa. To dobry czas by się rozejść póki się nie zwyzywacie.

Zauważyłem, że ona nie ma za wiele koleżanek, mówi mi tylko o jednej, a reszta to bardziej znajomi. Myślę też ze dlatego tak bardzo chce mieć mnie przy sobie bo ogólnie jest sama. Jak jestem przy niej to kłótni czy sporów nie ma, problem pojawia się jak się nie widzimy. Wówczas zawsze znajdzie powód aby dać mi do zrozumienia ze nie poświęcam jej wystarczająco dużo uwagi, choć często daje jej do zrozumienia, że jestem i myślę o niej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, monikapp25 napisał:

To już można nazwać niedojrzałością z jej strony. Dorośli ludzie tłumaczą sobie takie rzeczy lub idą na kompromis. Pamiętaj,że człowieka na siłę nie zmienisz jeśli tego nie chce. Skoro już teraz tak się zachowuje co to będzie za pare lat... Zastanów się dobrze .

Właśnie ja boję się co się stanie jak będziemy mieli jakieś ważne życiowe wybory albo komplikacje. Skoro ona robi aferę z takich powodów to co będzie później. Ja nie potrafię oddać komuś swojego życia aby za mnie decydował o wszystkim, a tutaj jak widać partnerka do tego dąży. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie wypełnisz pustki, którą ona ma w sobie. No nie jesteś cudotwórcą. Piszesz dużo a nie dotykasz tego najważniejszego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×