Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Samotny8

Myślę o rozwodzie ale brak mi odwagi

Polecane posty

12 godzin temu, Samotny8 napisał:

Widzę że mój temat cieszy się sporą popularnością. Jak zawsze jest dużo hejtu i wypowiedzi kobiet (głównie) które z jednej strony chcą aby mężczyzna zachowywał się jak hrabia z 19 wieku, ale z drugiej strony nie chcą być traktowane jak się wtedy niejednokrotnie traktowalo kobiety, proponuję zastanowić się co wolicie, równouprawnienie czy równouprawnienie tam gdzie wam wygodnie a tam gdzie nie, żeby traktowano was jak księżniczki. 

Ale widzę jest też sporo rzeczowych wypowiedzi i za nie bardzo dziękuję. Coraz bardziej utrwalam się w przekonaniu, że nie wiele juz się zmieni w moim życiu bez drastycznych kroków.

Czasy są ciężkie, ja kombinuje jak koń pod górę aby przetrwać, a nie mogę liczyć nawet na odrobinę oparcia w żonie. W tym też mieści się sferą sexu, uwierzcie mi że wracając z pracy czy od klienta, który postanowił powyżywać się bezpodstawnie, człowiek chciał by sie do kogoś przytulić i być ztozumianym, a czasem byc zaskoczony miłą erotyczną niespodzianką. Ja naprawdę nie oczekuje że codziennie żona będzie stała z pejczem i w lateksie jak wracam z pracy, ale raz nabjakis czas chciał bym żeby pokazała że ma na coś ochotę. 

Dla mnie sex jest bardzo ważny, a podejście ok pobzykaj sobie, wogole mi nie odpowiada.

Hmmm. Uwierz mi w życiu może być gorzej. Zdecydowanie gorzej. Niestety aby mieć pogląd na to co się wokół nas dzieje trzeba zejść na dno. Na samo dno. Przed Tobą jest wiele zarówno dobrego jak i złego - pytanie co masz zamiar z tym zrobić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Skb napisał:

Nie da się niczego zrobić za dwie osoby, nie masz żadnej możliwości wpłynięcia  na decyzje jakie podejmuje druga osoba. Jeżeli nie ma chęci do porozumienia i wspólnego działania z obu stron, to wszystko jest skazane na porażkę. 

Popieram całkowicie ja właśnie próbowałam /próbuje sobie wytłumaczyć jak mógł zostawić mnie i dziecko zadręczałam się wręcz okropnie a ktoś mi powiedział nie zastanawiaj się jak on mógł bo skoro zrobił to mógł poprostu w pewnej chwili nie masz wpływu na zachowanie drugiego człowieka. Czy się z tym zgadzam chyba tak ale jeszcze nie umiem zaakceptować sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cóż mam powiedzieć... To są bardzo bolesne sprawy. Niestety na wiele rzeczy nie masz i nie miałaś wpływu. Jesteś w żałobie i musisz przeboleć stratę.

Ja rozpad swojego związku przyjąłem do wiadomości. Niestety nie mogę pogodzić się z sytuacją, bo skutki jego rozpadu są cały czas żywe i ciągle ewoluują. A czas liczę już w latach... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Maszcochcialas napisał:

Popieram całkowicie ja właśnie próbowałam /próbuje sobie wytłumaczyć jak mógł zostawić mnie i dziecko zadręczałam się wręcz okropnie a ktoś mi powiedział nie zastanawiaj się jak on mógł bo skoro zrobił to mógł poprostu w pewnej chwili nie masz wpływu na zachowanie drugiego człowieka. Czy się z tym zgadzam chyba tak ale jeszcze nie umiem zaakceptować sytuacji

dokładnie tak, i czy lepiej by Ci było żyć bez miłości, ... bo jak zostawił to nie kochał .. 

 

14 godzin temu, Samotny8 napisał:

Widzę że mój temat cieszy się sporą popularnością. Jak zawsze jest dużo hejtu i wypowiedzi kobiet (głównie) które z jednej strony chcą aby mężczyzna zachowywał się jak hrabia z 19 wieku, ale z drugiej strony nie chcą być traktowane jak się wtedy niejednokrotnie traktowalo kobiety, proponuję zastanowić się co wolicie, równouprawnienie czy równouprawnienie tam gdzie wam wygodnie a tam gdzie nie, żeby traktowano was jak księżniczki. 

Ale widzę jest też sporo rzeczowych wypowiedzi i za nie bardzo dziękuję. Coraz bardziej utrwalam się w przekonaniu, że nie wiele juz się zmieni w moim życiu bez drastycznych kroków.

Czasy są ciężkie, ja kombinuje jak koń pod górę aby przetrwać, a nie mogę liczyć nawet na odrobinę oparcia w żonie. W tym też mieści się sferą sexu, uwierzcie mi że wracając z pracy czy od klienta, który postanowił powyżywać się bezpodstawnie, człowiek chciał by sie do kogoś przytulić i być ztozumianym, a czasem byc zaskoczony miłą erotyczną niespodzianką. Ja naprawdę nie oczekuje że codziennie żona będzie stała z pejczem i w lateksie jak wracam z pracy, ale raz nabjakis czas chciał bym żeby pokazała że ma na coś ochotę. 

Dla mnie sex jest bardzo ważny, a podejście ok pobzykaj sobie, wogole mi nie odpowiada.

cóż musisz wiedzieć że na forum często piszą ludzie zdradzeni, oszukani, Ci którzy cierpią, jak się ktoś rozwiódł i znalazł nową miłość to rzadko się loguję pisząc na forach jaki to nie jest szczęśliwy 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Olek80 napisał:

dokładnie tak, i czy lepiej by Ci było żyć bez miłości, ... bo jak zostawił to nie kochał .. 

A jaką masz na myśli miłość? Tą z Hollywood? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Skb napisał:

A jaką masz na myśli miłość? Tą z Hollywood? 

nie taką zwykła, ale jak odszedł, to raczej nie kochał ... więc jaki jest sens 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Olek80 napisał:

nie taką zwykła, ale jak odszedł, to raczej nie kochał ... więc jaki jest sens 

Dalej nie wiem co masz na myśli. Ludzie w definicję miłości wciskają różne rzeczy... Kiedy w takim razie on kłamał? Jak składał ślub czy jak odszedł? Bo w obu momentach była mowa o miłości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

moze powiem cos  co nie spodoba sie wszystkim ale tak naprawdę co chcecie udowodnić tymi odpowiedziami ?

nie kochał-a odszedł-a, bo co wypaliło się skończyło sie ok gdy nie ma dzieci .przemocy ,znecania się może zrozumiem ok.

ale kuzwa sa dzieci nawet kilka to co ?

było mineło? slepota ?czy co co usprawiedliwia tą podłość przez tyle lat (gdy nie ma czystej patologi sory ale to też w 60% fałsz i wymówka)

lata związku i padło przez co ?????

a może slepi zapatrzeni w siebie szukacie szczęscia zapomonajac o najważnieszym ,znam życie i poszukiwaniu gówna bo slepi nie widzimy swojej podłości winimy kogos nie sami siebie .

nie zatrzymamy kogoś na siłę nigdy ale tez nigdy nie wińmy siebie za to że odszedł-a to jego-j wybór , nie nasza wina ,bo takie myślenie to dno i głupie zrozumienie czy zdjecie winy z oprawcy który-a miała w dupie wszystko i wszystkich nawet dzieci bo odchodząc miała w dupie rodzine ,

każdy ma prawo do szczęscia ale czy po trupach ? czy po krzywdzie innych ma takie samo prawo co z innymi?

jakie wartosc ma szczęscie takie po krzywdzie ? czy udupić 1a moze 2 czy 3 may prawo do 1 swojego ? kto daje takie prawo , zaraz powiecie ze dzieci głosu nie mają ,ze dla ich dobra coś robicie ?

kto da wam takie prawo kogo pytaliście by rozbić rodzinę (o ile nie ma czystej a tylko wasze wymyslonej patologi)to kto jest tym patologenem . zawsze trudno udowodnij to , ale sam nie musze niech się martwią inni zwodzili mnie przez lata ja głupi wierzyłem matka polka ,ludzie przez lata mnie unikali , dzieci wychowałem na ludzi ,

dziś ja noszę głowę wysoko i z pogarda patrze na fałszywych co mnie potępiali i się smiali ,

czasami gardzę nimi przyznaje i w duchu cieszę sie że dostali za swoje jak widze czy sie dowiem że dopadło ich tak zwana sparwiedliwoś czy los ale w gruncie rzeczy żal mi ich chodź zasługuja na los próbuje pomóc i widze ich wstyd za późny ale jednak wstyd do którego niechą się nadal przyznać co stwarza mur między nami .

zycie spadło na psy każdy chce szcęscia a wszędzie słyszy że ono się należy każdemu i zawsze ,nic bardziej głupiego na szczęscie trzeba zasłużyć nic za darmo i nie za friko , by być szczęśliwym trzeba kogoś uszczęśliwić tak by byś samemu szczęśliwym samo w sobie to jest 0 .

nie da się pasorzyta uszczęśliwić i oczekiwac odpowiedzi by odwzajemnił on czy ona, nadal bedzie tylko pasorzytem i robił tylko to co by nas zmusic do dodatkowych poświecen by czół-a się lepiej gdy to będzie za mało poszuka nowych wyzwań lub zwiazków , a początkiem nie będzie naprawianie lecz niszczenie zwiazku doprowadzenie by partner-ka miał dość , dobry pasorzyt udowodni wszystkim że nie on-a jest be ale partner . bo wszystkim wiadomo że jak nie mam szczęscia , zadowolenia .laby,kasy i bóg wie czego mam prawo zmienić , marudzić , nrzekać h... co jeszcze ale mam łeb to coś wymyśle bo wszyscy tak robią i nikt ich nie potępi szczególnie gdy JESTEM KOBIETĄ mam fory na starcie facet nawet jak zostanie on z dziecmi jej przegrywem ha ha norma w tym durnym społeczeństwie .

i to na tyle no bo co coś dodac dla kogo. jakiś procent intel normalnie zrozumie a ci o mniemaniu wysokim % intel a faktycznie 0 nie zrozumieją mimo wykształcenia wyższego

 tym razem nie napiszę że przepraszam że kogoś uraziłem bo raczej nie uraziłem a jak ktos się poczuł ooo cieszy mnie to bo albo zsłużył albo jest winny podłości bez granic kim gardzę

sory za wpis normalnych kafeterian

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 12.12.2020 o 12:57, Samotny8 napisał:

12 lat po ślubie 3 dzieci i myślę że coś się wypaliło. Tak naprawdę chyba tylko dzieci trzymają mnie wbrym związku. 

Tona prób, staranie się, urozmaicenie życia erotycznego i nic. Właśnie łóżko jest największym problemem. 

Brak zrozumienia, wiele razy próbowałem rozmawiać mówić co mi leży na sercu i tylko słyszę że marudzę. Od jakiegoś czasu zaczęłam uciekać do pracy, poprostu jestem w niej od rana do wieczora bo nie mam ochoty na domową atmosferę. Sex istnieje tylko jak ja inicjuje, a już odechciewa mi się zebrać o sex, więc potrafi być raz w miesiącu lub raz na dwa. 

Nie Mam juz siły na to wszystko, a brak mi odwagi żeby to poprostu skończyć. 

Ja też jestem prawie 9 lat po ślubie 11 lat razem ,dwoje dzieci. Raz już wycofała pozew 4 lata temu z sądu.  Bo też nie mialam odwagi przejść tego rozstania oraz bałam sie czy sama dam sobie radę. Obecnie nie daje rady już walczyć o ten związek . Jestem w trakcie załatwiania dokumentów z adwokatem i składam pozew o rozwód już będąc pewna na 100%. Żałuję teraz, że  tchórzliwie  zachowałem się wcześniej i wycofałam. Miała bym to już za sobą i była bym inna  osoba. 

U mnie tylko sa inne powody. Brak szacunku do mnie, bardzo trudny,konfliktowy, kłotliwy ,wybuchowy charakter męża. Dzień bez potwornej awantury o byle co to dzień stracony według mojego męża. 

Poprostu ratuję się i moje dzieci   w ostatniej chwili ...Nie warto czekać...I liczyć na  cud zmian...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.01.2021 o 11:13, Skb napisał:

A jaką masz na myśli miłość? Tą z Hollywood? 

Odpowiem bo jestem stroną zainteresowaną, nie nie miłość z Hollywood bo to raczej w początkowej fazie związku ale o lata spędzone przy czyimś boku w szacunku i wzajemnej pomocy, pewnych ustaleniach gdy pojawią się dziecko i wywiązywania się nie z obietnicy tylko poprostu i miłości i chęci pomocy drugiej stronie tak zwyczajnie gdy patrzysz czasem na zmęczone oczy partnera /ki to podanie zwykłej kawy jest miłym gestem, o takie życie mi chodziło a nie wieczne kłótnie kto ma zająć się dzieckiem i dla czeko znów jest mielony. 

  • Like 1
  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 17.01.2021 o 08:40, Maszcochcialas napisał:

Odpowiem bo jestem stroną zainteresowaną, nie nie miłość z Hollywood bo to raczej w początkowej fazie związku ale o lata spędzone przy czyimś boku w szacunku i wzajemnej pomocy, pewnych ustaleniach gdy pojawią się dziecko i wywiązywania się nie z obietnicy tylko poprostu i miłości i chęci pomocy drugiej stronie tak zwyczajnie gdy patrzysz czasem na zmęczone oczy partnera /ki to podanie zwykłej kawy jest miłym gestem, o takie życie mi chodziło a nie wieczne kłótnie kto ma zająć się dzieckiem i dla czeko znów jest mielony. 

Nawet nie wiem co powiedzieć. Twoja definicja mocno odbiega, od tej która teraz obowiązuje. W tej chwili zupełnie inne rzeczy się liczą... Wyrazy szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Skb napisał:

Nawet nie wiem co powiedzieć. Twoja definicja mocno odbiega, od tej która teraz obowiązuje. W tej chwili zupełnie inne rzeczy się liczą... Wyrazy szacunku.

Inne rzeczy się liczą? Inna definicja czego? Rodziny, małżeństwa, partnerstwa każdy zakładając rodzinę ma pewnw wyobrażenie jak będzie ona funkcjonowała. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Maszcochcialas napisał:

Inne rzeczy się liczą? Inna definicja czego? Rodziny, małżeństwa, partnerstwa każdy zakładając rodzinę ma pewnw wyobrażenie jak będzie ona funkcjonowała. 

Inna definicja małżeństwa, partnerstwa i związku. Niestety o wizjach jakie niektóre osoby mają przy zakładaniu możesz się dowiedzieć rozmawiając z ludźmi. Często są to jakieś wyimaginowane obrazy relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Skb napisał:

Inna definicja małżeństwa, partnerstwa i związku. Niestety o wizjach jakie niektóre osoby mają przy zakładaniu możesz się dowiedzieć rozmawiając z ludźmi. Często są to jakieś wyimaginowane obrazy relacji.

Rozmawiam nie tylko z kobietami ale i facetami mam znajomych w związkach i wiem jak powinna wyglądać szanującą się rodzina ja nie odbiegam że swoimi oczekiwaniami od normy a może właśnie miałam z byt niskie oczekiwania, teraz ciężko mi pisać coś mądrego bo nadal to przeżywam natomiast coraz częściej łapie się na tym że to nie moja wina i chyba tak różowo nie było. Pozdrawiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Maszcochcialas napisał:

Rozmawiam nie tylko z kobietami ale i facetami mam znajomych w związkach i wiem jak powinna wyglądać szanującą się rodzina ja nie odbiegam że swoimi oczekiwaniami od normy a może właśnie miałam z byt niskie oczekiwania, teraz ciężko mi pisać coś mądrego bo nadal to przeżywam natomiast coraz częściej łapie się na tym że to nie moja wina i chyba tak różowo nie było. Pozdrawiam. 

Ja rozpad swojej rodziny ciągle przeżywam, co prawda w tej chwili pod innym kątem ale jednak cały czas. Niestety wokół mnie rozpadło się wiele rodzin, jakiś pogrom. Oczekiwania stron były tak dalece różne, że te związki nigdy nie powinny być zawarte. Jeden wspólny mianownik - jakoś to będzie, jakoś się ułoży, jakoś się dogadamy. Niestety to się nie sprawdza, włącznie ze mną. Gorąco pozdrawiam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Skb napisał:

 Jeden wspólny mianownik - jakoś to będzie, jakoś się ułoży, jakoś się dogadamy. 

a to fakt, czasem człowiek wiąże się z druga stroną, myśląc że uda się nagiąć siebie lub tą drugą stronę, i wspólnie zmienić ... ale niestety często się nie udaję

Edytowano przez Olek80

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Olek80 napisał:

a to fakt, czasem człowiek wiąże się z druga stroną, myśląc że uda się nagiąć siebie lub tą drugą stronę, i wspólnie zmienić ... ale niestety często się nie udaję

Niestety, to rzadko się udaje. Widziałem już różne recepty na ratowanie takich sytuacji i wyniki były podobne... Problemy dnia codziennego uwypuklają różnicę a nie je niwelują.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Olek80 napisał:

a to fakt, czasem człowiek wiąże się z druga stroną, myśląc że uda się nagiąć siebie lub tą drugą stronę, i wspólnie zmienić ... ale niestety często się nie udaję

Cześć piszesz już tu ponad miesiąc i jak ci się poukładało z żoną ciekawa jestem czy twoje starania i praca nad sobą przyniosły skutek czy warto się szarpać i mieć nadzieję? Bo coraz częściej twoje wypowiedzi wskazują na pogodzenie się z sytuacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Niestety, to rzadko się udaje. Widziałem już różne recepty na ratowanie takich sytuacji i wyniki były podobne... Problemy dnia codziennego uwypuklają różnicę a nie je niwelują.

W takim razie nie ma reguły co do związku jeśli dwie osoby się poprostu nie dobrały, smutne ze zawsze ktoś chce bardziej, że jedno robi za dwoje ech... Szkoda pisać ja zwierzę stadne będzie mi ciężko samej lubię ludzi a samotność to trudna sprawa. Wiem wiem mam dziecko ale to nie to samo. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie próbuj mi wpadać w depresję i czarnowidztwo. Jeżeli dwie osoby nie zabiegają o związek, o jego jakość i funkcjonowanie to nie ma siły która go utrzyma. Zawsze jedna ze stron powie "Dość!". To, że ten związek Ci nie wyszedł nie przekreśla Ci życia, owszem będzie trudniej, będzie trzeba mocniej się nagimnastykować, ale masz szanse na kolejny związek. Jak duże, to w sporej mierze będzie zależało od Ciebie. Też jestem zwierzęciem stadnym, a cisza wokół mnie działa na mnie bardzo źle... Nie stawiaj wszystkiego na dziecko, bo dziecko kiedyś odejdzie... Chyba, że będziesz toksyczną matką i je uwiążesz do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, Maszcochcialas napisał:

Cześć piszesz już tu ponad miesiąc i jak ci się poukładało z żoną ciekawa jestem czy twoje starania i praca nad sobą przyniosły skutek czy warto się szarpać i mieć nadzieję? Bo coraz częściej twoje wypowiedzi wskazują na pogodzenie się z sytuacja

 

u mnie  jest ciężko, ale to wynika z mojego "złego" podejścia, nie potrafię, ani skończyć tego związku, a nie mam na razie siły go naprawiać, więc żyje z dnia na dzień, coraz gorzej się czując sam ze sobą, ... w okresie świątecznym trochę próbowaliśmy rozmawiać, ale nie było z tego żadnych konkluzji ... 

 

nie wiem czy ja mam jeszcze siłę, tak zwyczajnie to nie wiem czy miłość nie wygasła, a zostało tylko przyzwyczajenie ... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Skb napisał:

Nawet nie próbuj mi wpadać w depresję i czarnowidztwo. Jeżeli dwie osoby nie zabiegają o związek, o jego jakość i funkcjonowanie to nie ma siły która go utrzyma. Zawsze jedna ze stron powie "Dość!". To, że ten związek Ci nie wyszedł nie przekreśla Ci życia, owszem będzie trudniej, będzie trzeba mocniej się nagimnastykować, ale masz szanse na kolejny związek. Jak duże, to w sporej mierze będzie zależało od Ciebie. Też jestem zwierzęciem stadnym, a cisza wokół mnie działa na mnie bardzo źle... Nie stawiaj wszystkiego na dziecko, bo dziecko kiedyś odejdzie... Chyba, że będziesz toksyczną matką i je uwiążesz do siebie.

Bardzo bym tego nie chciała, muszę poprostu nauczyć się na nowo żyć sama że sobą, najpierw zamknę jeden rozdział a w międzyczasie może znajdę chwilę na małe przyjemności o których zapomniałam jako matka i żona, kto wie. Ps. Odpisałam na meila dopiero mi się wyświetlił dzięki. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Olek80 napisał:

 

u mnie  jest ciężko, ale to wynika z mojego "złego" podejścia, nie potrafię, ani skończyć tego związku, a nie mam na razie siły go naprawiać, więc żyje z dnia na dzień, coraz gorzej się czując sam ze sobą, ... w okresie świątecznym trochę próbowaliśmy rozmawiać, ale nie było z tego żadnych konkluzji ... 

 

nie wiem czy ja mam jeszcze siłę, tak zwyczajnie to nie wiem czy miłość nie wygasła, a zostało tylko przyzwyczajenie ... 

Hmmm.... Przymajmniej próbujecie, rozmawiacie i ty skoro bijesz się z myślami i złe ci z tym to chyba watro próbować aby móc sobie spojrzeć w lustro, nie macie dzieci no cóż w takim razie zawsze możesz się rozwieść bez krzywdzenia innych, no i najważniejsze jeśli nie ma tej/ego trzeciego to jest szansa. Ps. Ja mam dziecko i to nie ocaliło mojego małżeństwa więc mojego wywodu wiem że nic nie wiem. Bardzo serdecznie cie pozdrawiam. 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masz właściwą kolejność zdarzeń. Najpierw trzeba zakończyć jeden temat, posprzątać pobojowisko i ustalić swoją pozycję, a dopiero wtedy próbować wchodzić w nowy związek. Szukanie kogoś na siłę, byleby tylko nie być samą nie ma sensu, ale też nie można nie wchodzić i rozpaczać do końca życia po "Raju utraconym". Rób porządki i od nowa buduj swoje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Skb napisał:

Masz właściwą kolejność zdarzeń. Najpierw trzeba zakończyć jeden temat, posprzątać pobojowisko i ustalić swoją pozycję, a dopiero wtedy próbować wchodzić w nowy związek. Szukanie kogoś na siłę, byleby tylko nie być samą nie ma sensu, ale też nie można nie wchodzić i rozpaczać do końca życia po "Raju utraconym". Rób porządki i od nowa buduj swoje życie.

Dobry plan to podstawa skoro to jest dobry plan więc ty jesteś o jeden krok do przodu przede mną i teraz ciebie czeka coś nowego fajnego i masz dziecko to też ważne żeby się spełniać jako ojciec. Nie w głowie mi nowy związek chce stabilizacji bez rollercostera ale gdy ma się dziecko trzeba dwa razy się zastanowić bo więcej szkód niż pożytku. Trzymaj się ciepło, myśl pozytywnie ale jestem mądra co ha ha ha. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Maszcochcialas napisał:

Dobry plan to podstawa skoro to jest dobry plan więc ty jesteś o jeden krok do przodu przede mną i teraz ciebie czeka coś nowego fajnego i masz dziecko to też ważne żeby się spełniać jako ojciec. Nie w głowie mi nowy związek chce stabilizacji bez rollercostera ale gdy ma się dziecko trzeba dwa razy się zastanowić bo więcej szkód niż pożytku. Trzymaj się ciepło, myśl pozytywnie ale jestem mądra co ha ha ha. 

Ależ jesteś mądra! Człowiek uczy się całe życie i ... Czy mam dobry plan? Nie sądzę. Jednak moimi oczami - zdecydowanie lepiej jest być w związku. Jestem dwa kroki przed Tobą, a o stabilizacji to mogę sobie pomarzyć. Jak się ma dziecko, to życie ustawia się pod nie. Nie ma JA, jest MY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×