Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
anonima565

Kłamstwa w związku

Polecane posty

Jak radzicie sobie z kłamstwem drugiej strony? Awantura, rozmowa, olewacie temat, czekacie aż się rozwinie?

Mojego związku już jakby nie ma od dłuższego czasu. Jest smutek, bo kilka lat to trwało, frustracja, bo jednak człowiek w jakiś sposób poświęcił swój czas i siebie, próbował wyprowadzić na prostą. Mimo rozmów z psychologiem, nie umiem zapomnieć o tych kłamstwach, myśląc o nim te sytuacje stają mi przed oczami. Nie jestem w stanie myśleć obiektywnie.

Kłamstwa dotyczące komornika, wzięty kredyt za moimi plecami czy nawet głupia rzecz typu szukanie jakiegokolwiek zajęcia, żeby tylko nic nie zrobić np. w kuchni do jedzenia, bo nie ma ochoty. To zawsze było przykre.

Czuję się cały czas jak podejrzliwy cham, który musi kontrolować wszystko właśnie przed strachem - przed kolejnym kłamstwem.

Sama byłam uczciwa - nie oszukiwałam, nic nie robiłam na przysłowiowym boku.

Z czego wynika takie zachowanie? To jest wychowanie, środowisko, sytuacja rodzinna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Bimba napisał:

Ale dalej z nim siedzisz?

Obecnie nie, mieszkamy osobno, każde w swoim domu rodzinnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Bimba napisał:

Ale dalej w związku?

Z mojej perspektywy nie, uświadamiałam go o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Aha, czyli Ty uważasz że nie jesteś już w związku, a on uważa że jest, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bimba napisał:

Aha, czyli Ty uważasz że nie jesteś już w związku, a on uważa że jest, tak?

Zdaje się, że tak było do tej pory. Wcześniej byliśmy nawet narzeczeństwem. Nie szukałam nikogo na boku, ale starałam się mieć luźniejszy stosunek do całej tej sytuacji, nabrać dystansu.

On nie miał ochoty wracać do swojego rodzinnego domu, to było dość burzliwe odejście. Kilku osobom, w tym jednej dziewczynie opowiadała jaka jestem zła, nieudolna w łóżku i związek to patologia. Nie mam skali na to jak mi było przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, anonima565 napisał:

Jak radzicie sobie z kłamstwem drugiej strony? Awantura, rozmowa, olewacie temat, czekacie aż się rozwinie?

Mojego związku już jakby nie ma od dłuższego czasu. Jest smutek, bo kilka lat to trwało, frustracja, bo jednak człowiek w jakiś sposób poświęcił swój czas i siebie, próbował wyprowadzić na prostą. Mimo rozmów z psychologiem, nie umiem zapomnieć o tych kłamstwach, myśląc o nim te sytuacje stają mi przed oczami. Nie jestem w stanie myśleć obiektywnie.

Kłamstwa dotyczące komornika, wzięty kredyt za moimi plecami czy nawet głupia rzecz typu szukanie jakiegokolwiek zajęcia, żeby tylko nic nie zrobić np. w kuchni do jedzenia, bo nie ma ochoty. To zawsze było przykre.

Czuję się cały czas jak podejrzliwy cham, który musi kontrolować wszystko właśnie przed strachem - przed kolejnym kłamstwem.

Sama byłam uczciwa - nie oszukiwałam, nic nie robiłam na przysłowiowym boku.

Z czego wynika takie zachowanie? To jest wychowanie, środowisko, sytuacja rodzinna?

Jeśli ktoś będąc w związku kłamię , oszukuje , i nie można na niego liczyć to raczej nie zasługuje na to aby być z drugą osobą , ludzie myślą że robią źle i jakoś to będzie , a prędzej czy później wszystko wyjdzie , bardzo dobrze robisz że z nim już nie jesteś 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, anonima565 napisał:

Jest smutek, bo kilka lat to trwało, frustracja, bo jednak człowiek w jakiś sposób poświęcił swój czas i siebie, próbował wyprowadzić na prostą.

Od wychowywania są rodzice a nie dziewczyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

To jest wyhodowanie. Nie wychowanie. Nakarmiony, oprany, ubrany, albo i nie i tak puszczony w świat. Bez narzędzi, bez sensu. No to Cie próbuje "robić", przesuwa granice, żeby Cię sprawdzić, na ile względem Ciebie, może se pozwolić. A Ty się biernie przyglądasz i czekasz. Tacy ludzie niszczą, co napotkają, to zniszczą, gdyż brak odpowiednich narzędzi nie pozwala im niczego zbudować. Ich drugie imię to destrukcja. Nie czekaj, aż on zniszczy Ci życie. 

Na tyle na ile znam historię rodzinną, to mniej więcej tak to wygląda. Ojciec alkoholik z epizodem w więzieniu, matka z dziećmi nie odeszła, nie wiem czy nie miała dokąd czy lubiła taki związek. Jako złudny idealista, miałam nadzieję, że mogę pomóc, bo nie odpowiadamy za beznadziejne decyzje rodziców, ale doszłam do ściany i już nie jestem w stanie tego ciągnąć. Czuję się jak taka zeschnięta pomarańcza, bez żadnej życiowej energii. Jednocześnie żal mi tego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Kulfon napisał:

Nie przypominam sobie, żeby mój facet mnie kiedyś okłamał albo ja jego, nie rozumiem po co.

Bo macie normalny związek. Wierz mi, że można chcieć być szczerym, ale chuujowa druga osoba zrobi wszystko, żebyś zaczęła kombinować, kłamać, przemilczać. Uważam, że tam gdzie ejst kłamstwo tam jest źle dobranie ludzi. Każdy normalny człowiek chce szczerości. Najgorszej prawdy, ale prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przez poprzednie doświadczenia związkowe i w sumie znów powtarzające się kłamstwa czy niejasne sytuacje sama też zaczęłam możliwie wszystko kontrolować. To już przerodziło się w granice absurdu, że nie byłam w stanie zaufać słownie, na wszystko musiała być podkładka. To obrzydliwe, nie potrafić komuś zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, anonima565 napisał:

Na tyle na ile znam historię rodzinną, to mniej więcej tak to wygląda. Ojciec alkoholik z epizodem w więzieniu, matka z dziećmi nie odeszła, nie wiem czy nie miała dokąd czy lubiła taki związek. Jako złudny idealista, miałam nadzieję, że mogę pomóc, bo nie odpowiadamy za beznadziejne decyzje rodziców, ale doszłam do ściany i już nie jestem w stanie tego ciągnąć. Czuję się jak taka zeschnięta pomarańcza, bez żadnej życiowej energii. Jednocześnie żal mi tego człowieka.

To smutne że zamiast koncentrować się na sobie kobiety poświęcają lumpom swój czas, pracę, energię a w nagrodę dostają tylko kopy w tyłek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czas zająć się sobą a nie recyklingiem śmieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:

Po ludzku Ci go żal i ja to rozumiem. Tak jak napisałam, on nie został wyposażony w narzędzia do budowania. 

Aha, czyli to nie jego wina.

Wszystkich dookoła tylko nie jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wcześniej udało mi się pomóc w wyprowadzeniu go z wielu słabych sytuacji, myślałam, że poczuję się lepiej, ale dzisiaj jakby jest to zawód. Nie czuję się doceniona. Chociaż sama pewnie zaszkodziłam i sobie i jemu.

Psycholog w tym kontekście wspominała o czymś takim jak współuzależnienie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, anonima565 napisał:

Wcześniej udało mi się pomóc w wyprowadzeniu go z wielu słabych sytuacji,

I o to właśnie tego typu ludziom chodzi - znaleźć frajerkę którą wszystko załatwi,  pomoże, zapłaci, wytłumaczy przed innymi a do tego jeszcze gacie upierze i obiad ugotuje.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:
6 minut temu, Bimba napisał:

I o to właśnie tego typu ludziom chodzi - znaleźć frajerkę którą wszystko załatwi,  pomoże, zapłaci, wytłumaczy przed innymi a do tego jeszcze gacie upierze i obiad ugotuje.

 

A Ty  wszystkich tak z automatu, podejrzewasz o niecne i cyniczne zamiary względem innych? 

Przecież  autorka wyraźnie napisała jak została przez faceta potraktowana i ile dla niego zrobiła.

Nie muszę go o nic podejrzewać, bo autorka opisała fakty.

 

Edytowano przez Bimba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Czym zaszkodzilas? 

Jeśli on jest współuzależniony to ja wyręczając go i pomagając (sądziłam, że pomagam w pozytywnym znaczeniu, w formie wsparcia drugiej osoby) to pogłębiałam problem. Jak z alkoholikiem, wszystko mogło się sypać, ale ja na siłę musiałam stworzyć jakąś iluzję, żeby zachować pozory normalności i nie oszaleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, anonima565 napisał:
13 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Czym zaszkodzilas? 

Jeśli on jest współuzależniony to ja wyręczając go i pomagając (sądziłam, że pomagam w pozytywnym znaczeniu, w formie wsparcia drugiej osoby) to pogłębiałam problem. Jak z alkoholikiem, wszystko mogło się sypać, ale ja na siłę musiałam stworzyć jakąś iluzję, żeby zachować pozory normalności i nie oszaleć.

Dziewczyno, przestań się obwiniać, pomoc innym w kłopotach to naturalny odruch normalnego zdrowego człowieka!

 A to że cwaniak to wykorzystuje to naprawdę nie twoja wina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Zpaznokcilakier napisał:

On musiałby się poskładać "do kupy", wyrazić chęć zmiany, czy coś. Owszem, warto pomagać, ale za nikogo się życia nie przeżyje. 

Od dwóch miesięcy chodzi na terapię dda, ale to za wcześnie żeby cokolwiek snuć na tej podstawie. Na pewno dużo rzeczy jeszcze nie rozumie.

Ja mam swoją terapię od podobnego czasu. Przez poprzedni zakład pracy przechodziłam silną depresję i to też pewnie nie pomagało, więc i ja mam jakieś swoje demony przeszłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×