Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Iwa90211

Partner, dziecko i jego ex

Polecane posty

6 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Masz rację, nie pozwól żeby ich problem stał się twoim problemem . Tylko żadnego dobrego serca i wyjątków! Trzymaj się swojego zdania.

Nie nie mogę zmięknąć, bo to byłoby już tak cały czas, jak trzeba będzie to sobie nawet wyjdę z domu i pojadę gdzieś do znajomych z moimi dziećmi aby zobaczył że nie żartowałam i nie zajmę się małą za nich. Bo już wiem że jak zmięknę to tak już zostanie

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bimba napisał:

Wiedziałam, i mało tego, mogę Ci napisać co będzie jak zaczniesz się stawiać. 

Ale chyba się sama domyślasz.

Tak naprawdę nie wiem co będzie, ale kłótnie czy nerwy już mnie nie przerażają - bo kieruje teraz mną myśl i wiedza że partner nie ma zamiaru nic z tym zrobić, nawet nie chce tego zmieniać. Więc tym samym broni matkę dziecka, więc ja nie będę lamentowała. Przy następnym razie  oznajmię moje zdanie-które już zna a raczej przypomnę moje zdanie aby zobaczył że nie żartowałam. Szkoda by było- ale w ostateczności, no trudno- może znajdzie taką kobietę- która się będzie na takie coś godziła przez cały czas. Miłośc miłością, ale naprawdę mój komfort psychiczny nie ma swojej ceny- a właśnie ta cała sytuacja mocno naruszyła mi go. 

  • Thanks 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

No i prawidłowo. Jak ex znowu nawali to przypomnij mu że to jest ich problem a nie twój ! Nie ma się o co kłócić. Powiedziałaś ze nie będziesz się opiekować to nie będziesz. miał taką informację wcześniej . Zostaw go z jego problemem i niech go rozwiązuje sam z ex. 

Dokładnie, ja już temat wyczerpałam- dałam propozycje rozwiązań problemu- nie chce. Więc widzę że oczekuje abym dała się dalej wykorzystywać, i ta myśl będzie mną kierowała przy następnym razie- bo niestety takie będą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale zdajesz sobie sprawę do czego to doprowadzi?

To nie są sprzyjające warunki do ślubu i kolejnego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Bimba napisał:

Ale zdajesz sobie sprawę do czego to doprowadzi?

To nie są sprzyjające warunki do ślubu i kolejnego dziecka.

Ślub jakby co to ewentualnie za dwa lata, a to kupa czasu na ewentualne sytuacje życiowe-które zweryfikują czy oboje będziemy dalej tego chcieli.Co do wspólnego dziecka, do tej pory się nie udało (w tej sytuacji pomyślałam że to dobrze) i rozmawialiśmy że już jestem coraz starsza i strach w tym wieku bo może nie być zdrowe- postanowiliśmy za pójdę po wkładkę i tak też zrobię. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Bolek napisał:

Weź ty kobieto się opanuj i pomyśl trochę, na hùj ci ten facet? Nie zrozumiałaś co ci przekazał w rozmowie? Ma w dùpie własne dziecko, mimo że zadeklarowała że pomożesz i razem się zajmujecie by nie było z nieodpowiedzialną matką on nie chce. Pomyśl logicznie - jeśli ktoś ma gdzieś własne potomstwo to tym bardziej ma gdzieś ciebie i twoje dzieci. Może mówić co innego ale jeśli nadejdzie czas by on się miał zająć tobą lub twoimi dziećmi to cię oleje! Po co masz marnować jeszcze dwa lata by się przekonać. Rozpocznij transwer gościa do jego mieszkania i niech sobie radzi sam ze swoją byłą, jak widać jest ważna dla niego, nie odbierze jej córki. Jesteś dla niego idealna, nie musi nic dokładać do ciebie, a ma zawsze co zjeść, ma darmowe dymanko i towarzystwo. Poszukaj sobie normalnego faceta.

Nie wiem, może i Ty dobrze rozgryzłeś go, a może nie do końca- niby nie ma w dupie swojego dziecka, a jest jakiś nieporadny w tej kwestii?  Ale co do byłej- to też się zastanawiałam że jest jakaś albo ważna, albo jej się w jakiś sposób boi- bo pozwala na to i daje by ona darła się na niego- nie wiem ale miałam takie myśli. A szukać kogoś nowego - po przejściach to już nie tak łatwo ,  znalezc, zaufać ,wpuścić do domu do dzieci- bo to nie zabawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przykre to, ze Twoj partner nie stara sie Cie zrozumiec, nie stawia sie tez w odwrotnej sytuacji(nie chodzi o opieke, a o to, ze Twoj ex by podrzucal dziecko kiedy mu sie chce, nagle,mieszajac w waszym zyciu)Nie liczy sie z tym jak sie czujesz, ze mozesz sie nabawic stanow lekowych noszacw, sobie takze poczucie winy, ktora probuje Ci wcisnac. To egoista, ktory chyba boi sie zony I nie rozumie, ze jestes wsparciem dla niego by sytuacje z ex nakierowac na inne tory. Wygodnicki egoista..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Vedma napisał:

Przykre to, ze Twoj partner nie stara sie Cie zrozumiec, nie stawia sie tez w odwrotnej sytuacji(nie chodzi o opieke, a o to, ze Twoj ex by podrzucal dziecko kiedy mu sie chce, nagle,mieszajac w waszym zyciu)Nie liczy sie z tym jak sie czujesz, ze mozesz sie nabawic stanow lekowych noszacw, sobie takze poczucie winy, ktora probuje Ci wcisnac. To egoista, ktory chyba boi sie zony I nie rozumie, ze jestes wsparciem dla niego by sytuacje z ex nakierowac na inne tory. Wygodnicki egoista..

Oj próbował spędzić mnie w poczucie winy mając do mnie pretensje - że jak ja jak wogóle mogę powiedzieć, pomyśleć, że mówię o dziecku jakby było przedmiotem i że wg jego partnerstwo to wspieranie a nie rzucanie jeszcze kłód pod nogi, Że wystarczy że była mu je rzuca-to ja powinnam go wspierać i pomagać czyli pilnować dziecko.Ale dzięki Wam wiem że dobrze czułam że mam rację-że moje myśli są słuszne w tej całej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

No niestety. Do facetów rzadko przez uszy dociera. Należy z nimi rozmawiać poprzez czyny! Do tego mają bardzo brzydki zwyczaj lekceważenia tego, co ich kobieta do nich mówi. Potem jest zdziwienie i pretensje (!) że jednak robisz tak jak mówisz 😄 i swoje olewactwo chcą zwalić na Ciebie... standard 

Nie dam się już, tu zrozumiałam że w sumie to w większości to jest jego wina- bo nic z tym nie robi i nie zamierza zrobić- tym samym pozwalając matce dziecka robić tak jak robi. 

Więc przy następnych razach muszę pamiętać jego słowa- i nie dać się wmanewrować w opiekę zamiast rodziców. I tak mu powiedziałam- że skoro nie chce nic z tym robić, skoro ten temat jego męczy- to gdy mała będzie w dni mamy- to on się nią zajmuje. Gdy zgodzi się aby mała dodatkowo była - sam pilnuje. A taki moment przyjdzie i to pewnie szybciej niż się spodziewam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Niepotrzebnie się niepokoisz. To już nie jest twój problem. 

Tak, masz rację. Jedynie sama sobie to powtarzam, abym także w obliczu gdy będzie dziecko nie zmiękła widząc ją. A żebym twardo stała przy swoim zdaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

Niestety ale skutki swojej decyzji musi odczuć bezpośrednio na siebie, inaczej nie zrozumie.

Dokładnie tak- inaczej nie zrozumie jak nie poczuje. Nie dobrze trochę że jeszcze jego rodzice wybawią go z opresji- i dalej nie poczuje. Ale przynajmniej ja nie będę obarczona. Zawsze to jakiś pozytyw 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, 🌼🌷Mariposa🌿🌻 napisał:

Bo Ty go kochałaś (kochasz). My nie. Zawsze zdrowy osąd ma osoba "z boku".

Tak, kocham go, chociaż rodzi się we mnie jakiś żal do niego ze tak uważa. Ale właśnie dlatego postanowiłam tu napisać- w sumie poddać się pod "osąd" ludzi, bo już sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć- czułąm że to tak nie powinno być,ale zastanawiałam się że może się mylę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, 🌼🌷Mariposa🌿🌻 napisał:

Dokładnie. I jeszcze tylko pytanie, czy to aby nie jest miłość jednostronna.

Tego tak naprawdę nie wiem.Tak normalnie, gdy nie ma takiej sytuacji to wszystko jest ok i naprawdę okazuje mi miłość 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, 🌼🌷Mariposa🌿🌻 napisał:

Klasyczny manipulant!

Kurcze- myślisz że manipuluje? że ja daję się po prostu  nabierać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, 🌼🌷Mariposa🌿🌻 napisał:

A nie sądzisz że tekst o traktowaniu dziecka jak przedmiotu, to nie jest świetny argument do tego abyś poczuła się winna? Toż to strzał w 10. Tak zachowuje się własnie manipulant. Gdyby słuchał was ktoś z boku, to przyznałby jemu rację, bo tak to właśnie można odebrać, ale tak NIE JEST.

Wydaje mi się że jakby ktoś z boku słuchał- to mógłby odebrać to tak że ja zle mówię i myślę. 

Na szczęście nie udało mu się wpędzić mnie w poczucie winy- głównie dzięki temu postowi . Wiedziałam że mam rację, i odparłam jego "atak" że nie traktuję jak przedmiot podając argumenty- że opiekowałam się małą tak jak trzeba  i dopiero po tym wszystkim rozmawiam z nim o tym co myślę i czuję i że mam do tego prawo. ALe nie patrzyłam na to tak że mnie manipuluje. Muszę się baczniej przyglądać naszej relacji, czy może po prostu jestem ślepa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nikt tutaj nie może Tobie sugerować rozstania. Nic pochopnie, zwłaszcza ,że go kochasz, a jedynie zachowanie ex jest problemem. Chłop chce pomagać przy dziecku , bo to jego skarb największy, a pod bokiem jest najlepsza opiekunka, jaka sobie mógł wymarzyć i korzysta z tego. 

Chyba jedyne, co można w tej sytuacji zrobić, to twardo odmawiać. Dziecko jest u Was, kiedy jest on. Sama nim się nie zajmujesz i tyle.

Jeszcze jedna kwestia: a niechby dziecku coś się stało (tfu, tfu)...

podaj mu ten argument. Zostałabyś oskarżona o celowe zrobienie krzywdy lub niedopilnowanie, w pierwszej kolejności. To jest ogromna odpowiedzialność.

Jak widać  partner  bywa naiwny, o czym świadczy dawanie pieniędzy do ręki, bez potwierdzenia. 

Sytuacja inaczej by wyglądała, gdyby dziecko zamieszkało z Wami, a Ty byłabyś jego żoną.

Tutaj już chyba wszystko zostało napisane...trzymam za Ciebie mocno kciuki i idź za tym co dyktuje Ci rozum, bo z tego co piszesz i jak, widać ,że jesteś mądrą kobietą.

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzeba miec tupet by powiedziec kobiecie, ze mysli o dziecku jak o przedmiocie podczas, gdy ona Ci je nianczy i ktora jako jedyna probuje wymyslic cos by dziecko nie bylo tak traktowane, a ona wykorzystywana kiedy oboje rodzicow rzuca nim jak pilka. Jeszcze ma czelnosc zwalac wine na Ciebie.On powinien otworzyc ex drzwi, gdy kolejny raz przyleci nagle z mala I powiedziec, ze dziecko to nie przedmiot i sklada sprawe do sadu.

  • Like 1
  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To chyba nie jest dobry material na meza, nie bierze wielu rzeczy pod uwage. Zdecydujecie sie na dziecko powiedzmy, a za 10lat ex wysle mu papier z sadu, ze chce alimenty zalegle. On jest taki nieporadny, naiwny, obojetny?podejscie na luziku I jakos to bedzie...ufanie na slowo ex zonie, a Ciebie opierdziela, ze masz do tego jakies ale. Problem sam w sobie, nie jest powodem do rozstania, tylko moze byc to co sie z tego wylania. 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Fabien napisał:

Nikt tutaj nie może Tobie sugerować rozstania. Nic pochopnie, zwłaszcza ,że go kochasz, a jedynie zachowanie ex jest problemem. Chłop chce pomagać przy dziecku , bo to jego skarb największy, a pod bokiem jest najlepsza opiekunka, jaka sobie mógł wymarzyć i korzysta z tego. 

Chyba jedyne, co można w tej sytuacji zrobić, to twardo odmawiać. Dziecko jest u Was, kiedy jest on. Sama nim się nie zajmujesz i tyle.

Jeszcze jedna kwestia: a niechby dziecku coś się stało (tfu, tfu)...

podaj mu ten argument. Zostałabyś oskarżona o celowe zrobienie krzywdy lub niedopilnowanie, w pierwszej kolejności. To jest ogromna odpowiedzialność.

Jak widać  partner  bywa naiwny, o czym świadczy dawanie pieniędzy do ręki, bez potwierdzenia. 

Sytuacja inaczej by wyglądała, gdyby dziecko zamieszkało z Wami, a Ty byłabyś jego żoną.

Tutaj już chyba wszystko zostało napisane...trzymam za Ciebie mocno kciuki i idź za tym co dyktuje Ci rozum, bo z tego co piszesz i jak, widać ,że jesteś mądrą kobietą.

 

Tak, właśnie też podobnie mi mówił, ale dokładnie- już sama nie będę się zajmowała małą. Będę na spokojnie twardo stała przy swoim zdaniu.  I dokładnie -masz rację, gdyby coś....toż to byłaby straszna sytuacja, a ja winna. 

A naiwny też chyba jest- wierząc jej o dając pieniądze do ręki- oby się nie przekonał że zle robił.

Dziękuję za pozytywne słowa, ta wszystko już uważam że zostało powiedziane i temat a raczej mój problem (bicie się z myślami) został rozwiany. 🙂 Teraz zostało mi już tylko trzymać się zdania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Vedma napisał:

Trzeba miec tupet by powiedziec kobiecie, ze mysli o dziecku jak o przedmiocie podczas, gdy ona Ci je nianczy i ktora jako jedyna probuje wymyslic cos by dziecko nie bylo tak traktowane, a ona wykorzystywana kiedy oboje rodzicow rzuca nim jak pilka. Jeszcze ma czelnosc zwalac wine na Ciebie.On powinien otworzyc ex drzwi, gdy kolejny raz przyleci nagle z mala I powiedziec, ze dziecko to nie przedmiot i sklada sprawe do sadu.

Ale niestety jak widać partner nie chce pomocy w rozwiązaniu sprawy z ex, a jedynie woli dostać ode mnie przysłowiową rybę- bo wędkę to nie dobrze.  Ale teraz mogę jedynie trzymać się mojego zdania, i jak zechce pomóc podając wędkę- czyli rozwiązać ten problem aby sytuacje się nie powtarzały. 

Co z tego wszystkiego się wyłoni - czas pokarze 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 8.02.2021 o 15:39, Iwa90211 napisał:

Witajcie, bardzo proszę przeczytajcie

Jestem kobietą 3 lata  po rozwodzie z dwójką dzieci, zmiana życia, zmiana mieszkania . Niecałe dwa lata temu poznałam sąsiada- który jest po rozstaniu z partnerką już prawie 4 lata, po jakimś czasie zostaliśmy parą. Partner z poprzedniego związku ma 6,5 letnią córkę, która mieszka z mamą. Nasze dzieci się zaakceptowały, czasami się kłócą-jak to dzieci. Ja jestem ciocią- nie staram się nawet zastąpić mamy ani się podlizywać, jestem po prostu normalną ciocią- córka mnie lubi i chętnie do mnie przychodzi- mieszkamy z moimi dziećmi i partnerem u mnie. Partner nie ma nic uregulowanego sądownie (alimenty, kontakty- wszystko umownie, ślubu nie mieli) Partner dba i zabiega o kontakt z córką- bierze ją w każdy wtorek i czwartek, oraz co drugi weekend(od soboty rano do niedzieli wieczora, często nawet do poniedziałku-zawozi małą do przedszkola), płaci co miesiąc umowne  między nimi alimenty. Bierze córkę na święta, wakacje itp.

Ex mojego partnera twierdzi że nie może na niego liczyć, że jej nie pomaga i że z niego d…a nie ojciec. Próbuje zamieniać ustalone dni, tak nagle z Nienacka- bo jej coś wypadło. Albo aby córka nocowała w inne dni ,niż ustalone - bo jej coś wypadło ,że nagle gdzieś musi jechać np. swojego nowego partnera zawieźć do Gdańska na Lotnisko (a to jest ok. 500 km stąd) Bywało też tak że mój partner wiózł córkę- a jej mamy nie było w domu i nie odbierała telefonu, albo jak odebrała to mówiła że jest ojcem i niech pilnuje i se radzi- nawet jak jechał na noc do pracy. Wydaje mi się że się nauczyła że tato albo jego rodzice popilnują dziecko, bo tej kobiecie coś wypadło. Byliśmy u adwokatki- powiedziała żeby nie ruszał tego i nie zakładał sprawy o kontakty.

W grudniu  nagle musiała też gdzieś wyjechać i poprosiła aby zajął się małą 2-3 dni. Gdy zbliżał się 3 dzień i on zadzwonił do niej (bo nigdy nie wie czy matka dziecka będzie czy nie) i dowiedział się że nie wróci jeszcze bo coś tam w aucie się popsuło i wyszło 5 dni. Jak się później okazało to tego dnia,gdy po południu miała sama odebrać już córkę- odebrali ją jacyś znajomi- bo ona nie wróciła)

Później zapytała czy wziąłby ich córkę na 2-3 miesiące- bo ona chce wyjechać za granicę aby się dorobić (nowy partner po prostu pracuje za granicą i zapewne chce razem wyjechać i być) Tego już mi było za dużo i pierwszy raz powiedziałam że nie będę dla niej pilnowała dziecka – temat póki co został w zawieszeniu.

Tydzień temu w sobotę partner (nie był to jego weekend) powiedział do matki że za to że w tygodniu nie był w stanie wziąć córki- przez śnieżycę trasa była zasypana i późno wrócił z pracy- to że weźmie w sobotę aż do wieczora. Przywiozła małą do jego rodziców i zadzwoniła do niego że mała u niego zostaje na noc-bo ona musi wyjechać, powiedział NIE, znowu miał krzyki i usłyszał jakim to on jest złym ojcem i rozłączyła się i wyłączyła  telefon albo go zablokowała. Rodzice partnera dodzwonili się do niej i powiedziała że nie wyjeżdża, zadzwoniła ze złością do partnera i znowu straszyła że nie zobaczy małej- powiedziałam że to mało prawdopodobne, bo ona zbyt często chce się pozbywać córki.

W ten weekend wziął  córkę, bo to jego ustalony weekend i powiedział że zamiast w niedzielę wieczorem to w poniedziałek rano zawiezie małą do przedszkola. W sobotę wieczorem córkę zaczęło brać przeziębienie, napisał do matki aby wiedziała, odpisała ok. Heh ….w niedzielę po południu napisała żeby mała spała jeszcze z poniedziałku na wtorek – bo ona musi wyjechać zawieżć partnera na lotnisko, nie spytała nawet jak się czuje itp.

Mój partner się ponownie zdenerwował, ale widzę że patrzy na mnie bezradnie- mówię po co się kłócić, np.-dopóki nie załatwicie tego ze sobą to musi wziąć wolne i zająć się córką bo jest chora- a on mi na to że nie może i czułam że oczekuje aż powiem że zajmę się mała(bo jestem na zwolnieniu z moim synkiem bo złamał palec u nogi) Postanowiłam sobie dość- powiedziałam że wszystko rozumiem, żeby coś się stało zadziało- to trzeba być człowiekiem i pomóc- ale tu jest znowu jej widzimisię i że dla niej nie będę pilnowała dziecka. Że przyzwyczaiła się ze bez łaski on, jego rodzice pilnują- to dojdzie do tego że ja- jego kobieta będę dla niej pilnowała. Zadzwonił do niej, ona żeby się zajął małą,on że nie może i tylko się przepychali, ona zakończyłą rozmowę mówiąc „Dobra już nie trzeba”, to on zaraz jej napisał „Ze jak z małą będzie ok. ,pojdzie do przedszkola to ją odbierze” I temat tak naprawdę ucichł, jakby noc miała uzdrowić dziecko. Rano oczywiście mała chora, nie może iśc do przedszkola. Matka dziecka mówi żeby ojciec się zajął że ona naprawdę musi.Partner w tarapatach że co on zrobi- że przecież mi nie zostawi bo powiedziałam że dla niej nie będę pilnowała,że wolnego nie może wziąć. Więc się wkurzyłam i powiedziałam że nie może mieć do mnie pretensji, bo ja nie jestem jej matką i przez nich dwóch czuję się bardzo obarczona tym wszystkim. Powiedział że weźmie  małą w trasę- no i kurde najnormalniej nie dałam rady póścić chorego dziecka w trasę aby jeszcze bardziej się dorobiła, więc powiedziałam że zostanę. I ch…a siedzę już prawie 8 godzinę i nie wiem ile jeszcze i opiekuję się ich chorym dzieckiem. Partner corusz dzwoni do mnie do córki,ale o tej chorej sytuacji ani słowa.

Czuję się z tym bardzo zle, ciąży mi to- na dziecku się nie wyżywam bo to nie jej wina. Czuję się obciążona ich sprawami, wkurzona sytuacją a także wkurzona na partnera- który wydaje mi się że sam po prostu na to pozwala. Czuję się jak wredna su…ka ,bo nie chcę pomagać partnerowi. Ale gdy mała jest u nas w jego dni, to nie ma problemu zajmuję się małą. Ale to uważam już za przesadę. Czy to może ja przesadzam? Dodam iż moim synem ja się sama opiekuję, to ja biorę na niego zwolnienie, albo pomaga mi moja starsza córa, nie obarczam partnera tym.

Proszę napiszcie co o tym  wszystkim sądzicie. Dziękuję

Ewidentnie była chce uprzykszyć Wam życie. Jednak gdyby było dziecko z nim na stałe to też było by nie raz tak ,że Ty siedziałabyś z tym dzieckiem jeśli byłoby chore. Tak jak Ci radzą inni weźcie ślub bo zostaniesz z niczym no chyba ,że Ci ślub obojętny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, kardulaki napisał:

Ewidentnie była chce uprzykszyć Wam życie. Jednak gdyby było dziecko z nim na stałe to też było by nie raz tak ,że Ty siedziałabyś z tym dzieckiem jeśli byłoby chore. Tak jak Ci radzą inni weźcie ślub bo zostaniesz z niczym no chyba ,że Ci ślub obojętny. 

Ślub? Świetny pomysł! A do tego niech jeszcze spłodzą kolejne dziecko... To jest jedyna recepta na związek, który ma poważne problemy.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×