Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
przystojnyfacet

Duży wybór partnerów / partnerek wcale nie znaczy że dobrze się trafi

Polecane posty

Nie rozumiem stwierdzenia: "trafi się". Ruletka jakaś, czy co? Ludzie się dobierają, a nie przytrawiają.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, EvaPur napisał:

Owszem z tym ze można po prostu źle wybrać. 

Poznanie jest czynnością długoterminową. Przecież na drugi dzień nikt nie mieszka już razem. Naiwne jest też myślenie, że od razu poznamy swój ideał. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, EvaPur napisał:

Oczywiscie. niemniej sztuka wyborów wcale nie jest taka prosta, znam wiele niedobranych par które się męczą ze sobą. I to nie dlatego że sa oboje do niczego, po prostu są "niekompatybilni". 

W takim wypadku, lepiej dla wszystkich zainteresowanych byłoby się rozstać. Lecz często ludzie mają strach przed zmianami, są w jakiś sposób uwiązani, przy drugiej połówce lub jest jeszcze jakiś powód. Generalnie: szkoda czasu na męczenie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, EvaPur napisał:

Jeszcze jeszcze coś, decyzje o wyborze partnera zyciowego podejmuje się w wieku gdy o życiu we się niewiele a wydaje sie ze wszystko wie. 

Fakt męczyć się w nieudanym związku to dramat, niestety wiele osób zdaje sobie sprawę zbyt późno gdy juz w sumie jest wszystko jedno.... i tak sobie tkwią. 

Na szczęście teraz wybory przesunęly się w czasie i mentalność tkwienia z przyzwyczajenia odchodzi, jak już nie odeszła do lamusa. Ku lepszemu idzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

Druga sprawa że zakłada się , zupełnie nie wiem dlaczego, że związek będzie trwał wiecznie!

Że szuka się kogoś by z nim być "na zawsze " 

A przecież ludzie żyją długo, życie ma etapy, ludzie i okoliczności zmieniają się , życie się zmienia , my się zmieniamy,  wszystko dookoła się zmienia 

Nic nie trwa wiecznie , a zakłada się że związek będzie czymś na tyle wyjątkowy, że będzie trwał ! Dlaczego ?

Przecież zmiana jest integralną częścią życia 

Myślenie że związek czy partner się nie zmieni jest dużą naiwnością, pobożnym życzeniem lub nawet czymś nierealnym ....

Oczywiście, jest miło, gdy zmieniamy się z drugą połówką, w tym samym kierunku, wraz z wiekiem. I cały czas do siebie pasujemy.🥰

Ale takie rzeczy zdarzają się rzadko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, KorpoSzynszyla napisał:

Druga sprawa że zakłada się , zupełnie nie wiem dlaczego, że związek będzie trwał wiecznie!

Że szuka się kogoś by z nim być "na zawsze " 

A przecież ludzie żyją długo, życie ma etapy, ludzie i okoliczności zmieniają się , życie się zmienia , my się zmieniamy,  wszystko dookoła się zmienia 

Nic nie trwa wiecznie , a zakłada się że związek będzie czymś na tyle wyjątkowy, że będzie trwał ! Dlaczego ?

Przecież zmiana jest integralną częścią życia 

Myślenie że związek czy partner się nie zmieni jest dużą naiwnością, pobożnym życzeniem lub nawet czymś nierealnym ....

Większość ludzi szuka partnera na całe życie. Są oczywiscie wyjątki. Jedna z moich znajomych z czasów szkolnych oświadczyła kiedyś, że z jednym facetem całe życie nie wytrzyma. Powiedziała to dość dobitnie. Miała na myśli to, że nie wyobrażała sobie tego, że mogła mieć tylko jednego partnera seksualnego przez całe życie. Miała wtedy jakieś 30 lat i była z drugim partnerem, którego wkrótce zostawiła. Z obu związków miała 3 dzieci. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, .Kobietka napisał:

Oczywiście, jest miło, gdy zmieniamy się z drugą połówką, w tym samym kierunku, wraz z wiekiem. I cały czas do siebie pasujemy.🥰

Ale takie rzeczy zdarzają się rzadko...

Zdecydowanie za rzadko, niestety, ale fakt, niektórym się to udaje.....

 

Kiedy wiążemy się z tym wymarzonym to mamy nadzieję, że to będzie na całe życie, żadna z nas raczej nie ma z tyłu głowy, że to będzie tak tylko na razie, na chwilkę, bo nic nie trwa wiecznie 😂 🤣 Nie jesteśmy z natury tak wyrachowane (chociaż bywają oczywiście wyjątki) 😜

Te motyle w brzuchu potrafią nieźle namieszać, a że życie pisze nieraz nieprawdopodobne scenariusze to już  inna sprawa.....

 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, EvaPur napisał:

Zgadza sie. Dla mnie np partner który jest bałaganiarzem jest nie do przyjęcia. Wiele osób powie ze przesadzam, ale ja z kims takim życ pod jednym dachem  nie potrafię (wiem z autopsji).

Ja tez sobie tego nie wyobrazam. Mój brat był bałaganiarzem i wiem,że prawie go nie zabiłam  😉

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Esox napisał:

Większość ludzi szuka partnera na całe życie. Są oczywiscie wyjątki. Jedna z moich znajomych z czasów szkolnych oświadczyła kiedyś, że z jednym facetem całe życie nie wytrzyma. Powiedziała to dość dobitnie. Miała na myśli to, że nie wyobrażała sobie tego, że mogła mieć tylko jednego partnera seksualnego przez całe życie. Miała wtedy jakieś 30 lat i była z drugim partnerem, którego wkrótce zostawiła. Z obu związków miała 3 dzieci. 

Wszystko fajnie ale na ten moment nie wyobrażam sobie mieć kilka dzieci z różnych związków. Wg mnie te dzieci mają zly przykład. No a ona niech robi co chce szkoda komuś życie marnować 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Blanca30 napisał:

Zdecydowanie za rzadko, niestety, ale fakt, niektórym się to udaje.....

 

Kiedy wiążemy się z tym wymarzonym to mamy nadzieję, że to będzie na całe życie, żadna z nas raczej nie ma z tyłu głowy, że to będzie tak tylko na razie, na chwilkę, bo nic nie trwa wiecznie 😂 🤣 Nie jesteśmy z natury tak wyrachowane (chociaż bywają oczywiście wyjątki) 😜

Te motyle w brzuchu potrafią nieźle namieszać, a że życie pisze nieraz nieprawdopodobne scenariusze to już  inna sprawa.....

 

Chyba nikt nie jest, Panowie również. 

Co do motyli: jak unoszą nas 3m nad  ziemię, to i perspektywę zmieniają 😁

Ale bez nich, było By nudno 😐

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Blanca30 napisał:

Zdecydowanie za rzadko, niestety, ale fakt, niektórym się to udaje.....

 

Kiedy wiążemy się z tym wymarzonym to mamy nadzieję, że to będzie na całe życie, żadna z nas raczej nie ma z tyłu głowy, że to będzie tak tylko na razie, na chwilkę, bo nic nie trwa wiecznie 😂 🤣 Nie jesteśmy z natury tak wyrachowane (chociaż bywają oczywiście wyjątki) 😜

Te motyle w brzuchu potrafią nieźle namieszać, a że życie pisze nieraz nieprawdopodobne scenariusze to już  inna sprawa.....

 

Tu potrzebny jest fart. Większość moich koleżanek i kolegów z licealnej klasy związała się ze swoimi pierwszymi poważnymi partnerami. Mniej więcej połowa z nich trafiła w 10 i są nadal z tymi samymi partnerami. Są to związki ze stażem 30+. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Esox napisał:

Tu potrzebny jest fart. Większość moich koleżanek i kolegów z licealnej klasy związała się ze swoimi pierwszymi poważnymi partnerami. Mniej więcej połowa z nich trafiła w 10 i są nadal z tymi samymi partnerami. Są to związki ze stażem 30+. 

Szczerze pozazdrościć tylko 😀 Też znam takie pary wśród znajomych z długim stażem ok 10 lat i więcej, mnie się niestety nie udało za pierwszym razem, pierwsza młodzieńcza miłość nie wytrzymała próby czasu, ja dojrzewałam, a mój ówczesny mąż nie, no cóż bywa i tak niestety.....ale ani przez chwilę od samego początku naszego związku nie pomyślałam, że tak się stanie jak się stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Moim zdaniem rzadko kto będzie szczęśliwy będąc całe życie z jednym partnerem 

Ja wiem że w naszej kulturze jest taki kanon "tego jedynego" "tej jedynej" ale moim zdaniem to tylko pobożne życzenia 

Wystarczy popatrzeć w jaki sposób ludzie dobierają się a pary i jak ciężko jest stworzyć coś trwałego. Coš co przetrwa dłużej niż rok, dwa , trzy , może dojdzie do pięciu ale potem zaczynają się schody w dół ... 

Dlatego nie warto zakładać że coś jest na zawsze, szanować to co się ma, nie bać zmieniać gdy nie odpowiada i cieszyć się chwilą póki trwa !

Fakt, nie jest łatwo trafić na właściwą osobę. W młodości spotkałem kilka potencjalnych partnerek życiowych zanim zwiazalem się z tą własciwą, ale z żadną z nich nie bylem w zwiazku. Nadmieniam, że należę do osób, które związały się ze swoją pierwszą poważną partnerką czyli mówiąc wprost moją żoną została moja pierwsza dziewczyna. Jestem pewien jednego. Otóż gdybym związał się z którąś z potencjalnych moich partnerek, byłbym juz raczej rozwodnikiem. To wielki fart, że z tamtymi się minąłem, i trafiłem na swoją drugą połówkę. A może to było przeznaczenie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Średnia długość życia w Polsce to ok. 77 lat . Załóżmy że 80. Odejmijmy pierwsze 20 i tak mamy ok 60 lat życia do rozdysponowania. 

Też kiedyś o tym myślałam. Ta przysięga(I że Cię nie opuszczę..) była wymyślona wtedy, gdy ludzie żyli po 30-40 lat. Teraz wiek nam się zdecydowanie wydłużył i taki mamy skutek. Ot, cywilizacja i postęp 😉

Edytowano przez .Kobietka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

A kiedy to jest, że są "kompatybilni"? Jakie warunki muszą być spełnione, żeby można było powiedzieć, że ludzie się dobrze dobrali? Co o tym decyduje? 

 Niektóre pary po kilku , kilkunastu latach małżeństwa nudzą się z sobą i nie mogą nawet na siebie patrzeć. Przebywanie razem w mieszkaniu jest dla nich nieznośne. Drażni ich już sama obecność drugiej ze stron w mieszkaniu. Takich horrorów nasluchalem się od par, którym się nie udało. Są to osoby z mojego środowiska.

W moim związku takie sytuacje nie mają miejsca. Rozumiem, że jesteśmy z żoną kompatybilni. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Dziękuję za odpowiedź. Wychodzi na to, że mało jest takich dobrze dobranych par, które lubią spędzac ze sobą czas, lubią się, szanują , są siebie ciekawi. Ale z czego to wynika, że jedna z par dogaduje się ze sobą super dobrze, a druga po iluś tam latach małżeństwa, na każdą drobna sugestie męża /żony reaguje wściekłością i wywala drzwi z futryna, kiedy wybiega, w szale z ich wspólnego domu? Czy chodzi o osobowość tych ludzi?  Że jedni są dla siebie stworzeni, a inni są jak kleszcze wskakują na swoją ofiarę i wysysają krew? 

Mam teorię 😊 ludzie zbyt pochopnie tworzą rodziny, zaciągają kredyt na gniazdko, a potem ? A potem I żyć się nie da I odejść szkoda.

Najpierw powinno być poznanie, po jakimś czasie zamieszkanie, potem znów po czasie decyzja o wspólnym byciu. Gdy nadal chcą to niech wtedy tworzą podstawową jednostkę społeczną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Zpaznokcilakier napisał:

Dziękuję za odpowiedź. Wychodzi na to, że mało jest takich dobrze dobranych par, które lubią spędzac ze sobą czas, lubią się, szanują , są siebie ciekawi. Ale z czego to wynika, że jedna z par dogaduje się ze sobą super dobrze, a druga po iluś tam latach małżeństwa, na każdą drobna sugestie męża /żony reaguje wściekłością i wywala drzwi z futryna, kiedy wybiega, w szale z ich wspólnego domu? Czy chodzi o osobowość tych ludzi?  Że jedni są dla siebie stworzeni, a inni są jak kleszcze wskakują na swoją ofiarę i wysysają krew? 

Oczywiscie, że chodzi o osobowość i charakter. Startowałem kiedyś do fajnej dziewczyny. Byłem z nią na imprezie. Ona zrobiła mi tam przy znajomych awanturę. Była nietrzeźwa. Wkurzyłem się i ograniczylem z nią kontakt. Po kilku miesiącach z jej inicjatywy odnowiliśmy kontakt. Wybaczylem jej i pogodzilismy sie. Pojechaliśmy na wakacyjny biwak. Tam mogliśmy zostać parą. Decyzja należała do mnie. Byłem singlem i bardzo chciałem mieć dziewczynę. Coś mnie jednak tknęło. Wycofalem sie. Przypomniałem  sobie tą awanturę  sprzed pól roku. Przecież takie awantury ona mogłaby mi urządzać w przyszłości. Co by było gdyby została moją żoną i gdyby w domu robiła takie zadymy?

 To było jakieś przeczucie. A już miałem ją pocałować. Gdybym to zrobił na pewno zostalibyśmy parą. Kilka miesięcy później poznałem moją póżniejszą żonę. 

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, .Kobietka napisał:

Mam teorię 😊ludzie zbyt pochopnie tworzą rodziny, zaciągają kredyt na gniazdko, a potem ? A potem I żyć się nie da I odejść szkoda.

 

Otóż to, tak było z moim pierwszym małżeństwem. Kiedy poznałam (właściwie zobaczyłam) mojego przyszłego ex męża, od razu się w nim zakochałam, to był prawdziwy strzał amora, niestety on na mnie nie zwracał uwagi, w dodatku okazało się, że ma dziewczynę, więc sobie odpuściłam, bo jestem z tych dziewczyn, że jak nie to nie i łaski bez. Po jakimś czasie zaczęłam studiować na tej samej uczelni co on, miałam swoje życie, swoich znajomych, jakiegoś tam chłopaka i wtedy on zaczął krążyć wokół mnie, a ja pamiętając to "upokarzające odrzucenie" zaczęłam księżniczkować i to jeszcze jak. Długo musiał się nagimnastykować, żebym w końcu zgodziła się z nim spotkać, on, największe ciacho na uczelni nie mógł tego pojąć, no a jak już zaczęliśmy ze sobą chodzić, to te moje motyle przesłoniły mi cały świat i praktycznie mało się znając, rozpoczeliśmy wspólne życie. Na początku była tylko miłość, miłość i miłość, wszystko mi pasowało, wszystko odpowiadało, ale po jakimś czasie zaczęło do mnie docierać, że coś jest nie tak.....

Nasze małżeństwo to wskrócie jedna wielka impreza, jedna impra się kończyła, a następna zaczynała, ciągle pełno obcych ludzi (w sensie znajomych, bliższych i dalszych) w domu, praktycznie nigdy nie byliśmy sami, mój ex-dusza towarzystwa w siódmym niebie, nasze wspólne życie to był jeden wielki spontan, pojawiał się jakiś pomysł i bez zastanowienia go realizowaliśmy natychmiast, tak było ze wszystkimi wakacjami, w środku nocy wymyśliliśmy ot tak jakieś miejsce, a już rano pakowaliśmy walizki. Na początku bardzo mi to pasowało, ale niestety zaczęły się schody...choćby to, że mój ex nie był w swoim domu niczego nauczony, jeśli na środku salonu byłoby nasikane to on by to umiejętnie omijał, ale nigdy nie sprzątnął, o gotowaniu to już w ogóle mowy żadnej nie było, a do jakieś byle usterki wzywał fachowców, nic kompletnie nie umiał (a raczej nie chciał) sam zrobić. Poza tym zawsze zwalał winę na innych, nawet jeśli chodziło o jakąś bzdurę, nigdy on nie zawinił, to była zawsze wina kogoś tam, kłamał jak najęty i to mnie najbardziej zaczęło wkurzać, bo jak mial na przykład zrobić przelew za energię i się go pytałam czy to zrobił to z uśmiechem, patrząc mi w oczy mówił, że tak, i dalej nie robił tego przelewu (i nie chodziło wcale o pieniądze) aż nam odcięli prąd, i wiele było tego typu sytuacji, i zawsze słyszam, że jakoś tam będzie, żebym nie panikowała, niepotrzebnie się stresuję i takie tam, co mnie cholernie wkurzało. Ja się bardzo podziwiam  za to, że w takich warunkach w ogóle skończyłam studia, i to w terminie, a on mimo, że był dwa lata wyżej ode mnie skończył dopiero parę lat po mnie.

 

1 godzinę temu, .Kobietka napisał:

 

Najpierw powinno być poznanie, po jakimś czasie zamieszkanie, potem znów po czasie decyzja o wspólnym byciu. Gdy nadal chcą to niech wtedy tworzą podstawową jednostkę społeczną.

O, to to 👍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Esox napisał:

 Niektóre pary po kilku , kilkunastu latach małżeństwa nudzą się z sobą i nie mogą nawet na siebie patrzeć. Przebywanie razem w mieszkaniu jest dla nich nieznośne. Drażni ich już sama obecność drugiej ze stron w mieszkaniu. Takich horrorów nasluchalem się od par, którym się nie udało. Są to osoby z mojego środowiska.

W moim związku takie sytuacje nie mają miejsca. Rozumiem, że jesteśmy z żoną kompatybilni. 

Rozumiem że mówisz i za siebie i za żonę 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

Ale ja mówię właśnie o tym stanie zakochania gdzie serce nam rozum zasłania 

A to przecież nie jest dobre 

Jest dobre. Jest. Dlatego warto żyć.

Wiem jestem niepoprawną romantyczką🥰

Ale wybory  typu: małżeństwo, czy maluch były dogłębnie przemyślane. Tu nie ma hop siup.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×