Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Industrial

Duszę się - moje małżeństwo już prawie nie działa

Polecane posty

Cześć drodzy. Czytam Kafeterię od lat. Teraz sam potrzebuję porady, co mogę w swojej sytuacji zrobić. Jestem w tak czarnej d...ie, że nawet rano z łóżka do nowego dnia nie chce mi się już wstawać. W zasadzie są to dwie różne sprawy. Między mną a żoną (oboje 40+) jest źle już od lat i sądzę, że gdyby nie dzieci i kredyt to już byśmy nie byli razem. Temperamenty mamy różne – ja spokojny, cedzę słowa i wypowiadam się zdaniami złożonymi, ona hiperaktywna, nieznająca co to spokojna wypowiedź, spokojny spacer czy spokojne cokolwiek, wypowiadająca się ekspresowo, zawsze z silnym podkładem emocjonalnym, półzdaniami. Po domu nie chodzi, tylko biega, czasem uszkadzając sprzęty, na które natrafia. Do drzwi pokojów nigdy nie puka, a za to wpada gwałtownie, zwykle coś głośno mówiąc, czym powoduje u mnie i dzieci napad stresu. Córki czasem podskakują ze strachu, ja dostaję ścisku żołądka. To samo do łazienki. Rzadko już się do niej w ogóle odzywam, bo gdy coś mówię, to zanim skończę pierwsze zdanie ta już mi przerywa lub mimiką okazuje zniecierpliwienie. Generalnie furia, przez całą dobę, a zwykła rozmowa o tym, że może by zwolniła i czasem spokojnie powiedziała, o co jej chodzi zamiast krzyczeć na nas, prowadzi nieuchronnie do awantury. Druga sprawa – w seksie jeszcze gorzej, oboje go lubimy, choć inaczej. Żona raz/dwa razy na miesiąc, a ja bym z łóżka nie wychodził i mam sporo doświadczenia sprzed ślubu, zanim żonę poznałem. Do ślubu było w miarę ok. Zakochany liczyłem na to, że ją nauczę, bo nie umiała nic ... dziewica, leżała w łóżku zupełnie, ale to zupełnie, bez ruchu. Przez jakiś rok – dwa było ok, a potem już nie. Przestały się całkowicie liczyć moje potrzeby (lubię czuły seks, dużo dotyku, wymianę przyjemności, ale z pewną dominacją partnera). Żona lubi praktycznie wyłącznie ostry seks waginalny z wiązaniem, gdzie może leżeć bez ruchu usprawiedliwiona, że się nie dokłada, bo jest związana, a calutkie zadanie spoczywa na moich barkach: gra wstępna – ja, scenariusz – ja, orgazm żony – ja, orgazm mój – ja. Ona tylko leży. Ignoruje moje prośby o to, by pomyślała też o mnie, o tym, że lubię dotyk, akceptację mojego ciała i osoby, że lubię seks oralny. A tu, jeśli w ogóle dochodzi do oralnego, to mam trzymać jej głowę i uprawiać facefuck. Oczywiste, że to jest fajne, ale przestaje takim być, jeśli zawsze całość zadania jest po mojej stronie, gdzie to nie jest nawet lodzik, bo ma znamiona wymuszenia i jednocześnie jest usprawiedliwieniem dla jej braku akcji. Zaznaczam, że temperament seksualny mam taki, że mógłbym codziennie, jestem bardzo wysportowany i zapierdalam po górach jak kozica z 15-kilogramowym plecakiem, itd. Zawsze seks miałem udany, bo moje eks angażowały się w wymianę, podejmowały inicjatywę, pragnęły sprawiać mi przyjemność, doceniały moje ciało i vice versa, a brzydki nie jestem. Żona za to nie ścierpi moich włosów na nogach, zarostu, ze wstrętem krzywi się na moje nasienie, podczas gdy byłe dziewczyny z moją spermą robiły chyba dosłownie wszystko, za wyjątkiem brzydzenia się nią. Żona jest ładna, podnieca mnie, ale w łóżku słyszę co chwila „NIE”, gdy ośmielę się zaproponować cokolwiek spoza jej repertuaru. A gdy takie „NIE” usłyszę, to mam od razu dość. I stąd kilka miesięcy temu dałem już sobie spokój z tematem. Widzę to tak, że straciłem wiele lat dobrego seksu, nie zdradzam jej jednak z powodu zasad i szacunku do niej. W efekcie chodzę maksymalnie sfrustrowany, widząc atrakcyjne kobiety wyobrażam sobie, co byśmy zdziałali, gdybyśmy trafili do łóżka. Dlatego też czuję, że moje życie to ślepa ciasna uliczka, że walę głową w mur i duszę się, a nie wiem, co zrobić, by w końcu poczuć się dobrze. Ostatnie miesiące to też nawracające myśli samobójcze, choć nie sądzę, bym miał kiedykolwiek posunąć się do tak desperackiego kroku, bo zbyt kocham nasze dzieci, świat, sport i dobry film.

Jak sobie to powyższe przeczytałem, to nie zazdroszczę temu, kto stracił czas na lekturę. Nic to… czy ktoś coś takiego przeżył i może się podzielić przemyśleniami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

🙂 Greya jeszcze wtedy nie było. Zadziałały oczy, bo to bardzo atrakcyjna dziewczyna, zakochałem się i przepadłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Te 15 kilo na plecach to nie tak dużo. Inni noszą tony i żyją. Chciałbyś się rozwieść czy rozpatrujesz kochankę? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Na zakochaniu niczego się nie zbuduje. Na urodzie też nie. Głupi byłeś to masz. Poleciłabym dysktetną kochankę dla ciebie i innego faceta dla niej, bo możliwe, że wy się nie zgraliście konkretnie, a przy innym by się rokręciła, ale żeby to wiedzieć musi mieć porównanie.

Edytowano przez BoniBluBabciaBandzior

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Industrial napisał:

Cześć drodzy. Czytam Kafeterię od lat. Teraz sam potrzebuję porady, co mogę w swojej sytuacji zrobić. Jestem w tak czarnej d...ie, że nawet rano z łóżka do nowego dnia nie chce mi się już wstawać. W zasadzie są to dwie różne sprawy. Między mną a żoną (oboje 40+) jest źle już od lat i sądzę, że gdyby nie dzieci i kredyt to już byśmy nie byli razem. Temperamenty mamy różne – ja spokojny, cedzę słowa i wypowiadam się zdaniami złożonymi, ona hiperaktywna, nieznająca co to spokojna wypowiedź, spokojny spacer czy spokojne cokolwiek, wypowiadająca się ekspresowo, zawsze z silnym podkładem emocjonalnym, półzdaniami. Po domu nie chodzi, tylko biega, czasem uszkadzając sprzęty, na które natrafia. Do drzwi pokojów nigdy nie puka, a za to wpada gwałtownie, zwykle coś głośno mówiąc, czym powoduje u mnie i dzieci napad stresu. Córki czasem podskakują ze strachu, ja dostaję ścisku żołądka. To samo do łazienki. Rzadko już się do niej w ogóle odzywam, bo gdy coś mówię, to zanim skończę pierwsze zdanie ta już mi przerywa lub mimiką okazuje zniecierpliwienie. Generalnie furia, przez całą dobę, a zwykła rozmowa o tym, że może by zwolniła i czasem spokojnie powiedziała, o co jej chodzi zamiast krzyczeć na nas, prowadzi nieuchronnie do awantury. Druga sprawa – w seksie jeszcze gorzej, oboje go lubimy, choć inaczej. Żona raz/dwa razy na miesiąc, a ja bym z łóżka nie wychodził i mam sporo doświadczenia sprzed ślubu, zanim żonę poznałem. Do ślubu było w miarę ok. Zakochany liczyłem na to, że ją nauczę, bo nie umiała nic ... dziewica, leżała w łóżku zupełnie, ale to zupełnie, bez ruchu. Przez jakiś rok – dwa było ok, a potem już nie. Przestały się całkowicie liczyć moje potrzeby (lubię czuły seks, dużo dotyku, wymianę przyjemności, ale z pewną dominacją partnera). Żona lubi praktycznie wyłącznie ostry seks waginalny z wiązaniem, gdzie może leżeć bez ruchu usprawiedliwiona, że się nie dokłada, bo jest związana, a calutkie zadanie spoczywa na moich barkach: gra wstępna – ja, scenariusz – ja, orgazm żony – ja, orgazm mój – ja. Ona tylko leży. Ignoruje moje prośby o to, by pomyślała też o mnie, o tym, że lubię dotyk, akceptację mojego ciała i osoby, że lubię seks oralny. A tu, jeśli w ogóle dochodzi do oralnego, to mam trzymać jej głowę i uprawiać facefuck. Oczywiste, że to jest fajne, ale przestaje takim być, jeśli zawsze całość zadania jest po mojej stronie, gdzie to nie jest nawet lodzik, bo ma znamiona wymuszenia i jednocześnie jest usprawiedliwieniem dla jej braku akcji. Zaznaczam, że temperament seksualny mam taki, że mógłbym codziennie, jestem bardzo wysportowany i zapierdalam po górach jak kozica z 15-kilogramowym plecakiem, itd. Zawsze seks miałem udany, bo moje eks angażowały się w wymianę, podejmowały inicjatywę, pragnęły sprawiać mi przyjemność, doceniały moje ciało i vice versa, a brzydki nie jestem. Żona za to nie ścierpi moich włosów na nogach, zarostu, ze wstrętem krzywi się na moje nasienie, podczas gdy byłe dziewczyny z moją spermą robiły chyba dosłownie wszystko, za wyjątkiem brzydzenia się nią. Żona jest ładna, podnieca mnie, ale w łóżku słyszę co chwila „NIE”, gdy ośmielę się zaproponować cokolwiek spoza jej repertuaru. A gdy takie „NIE” usłyszę, to mam od razu dość. I stąd kilka miesięcy temu dałem już sobie spokój z tematem. Widzę to tak, że straciłem wiele lat dobrego seksu, nie zdradzam jej jednak z powodu zasad i szacunku do niej. W efekcie chodzę maksymalnie sfrustrowany, widząc atrakcyjne kobiety wyobrażam sobie, co byśmy zdziałali, gdybyśmy trafili do łóżka. Dlatego też czuję, że moje życie to ślepa ciasna uliczka, że walę głową w mur i duszę się, a nie wiem, co zrobić, by w końcu poczuć się dobrze. Ostatnie miesiące to też nawracające myśli samobójcze, choć nie sądzę, bym miał kiedykolwiek posunąć się do tak desperackiego kroku, bo zbyt kocham nasze dzieci, świat, sport i dobry film.

Jak sobie to powyższe przeczytałem, to nie zazdroszczę temu, kto stracił czas na lekturę. Nic to… czy ktoś coś takiego przeżył i może się podzielić przemyśleniami?

Wiesz co ta twoja historia mnie rozbawiła 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nic mnie tak nie wkurza jak cytowanie kilometrowych wypowiedzi i kwitowanie jednym zdaniem. 😭

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, malinka 123 napisał:

Szkoda tylko że byle gówniana dziewica , zniszczyłeś dobrze szokujący związek. Twoja strata. 

To zdanie jest nonsensowne, nawet po korekcie na "rokujący". Może nie pisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie były już takie rozmowy i niczego nie poprawiły, ale co innego pozostaje? Alternatywą jest rozwód, ale to znacznie poważniejsza sprawa, niż "Odejdź", jak ktoś zasugerował. Odchodzi się to od dziewczyny w liceum. Gdy ma się rodzinę, to przy okazji niszczy się ją i zaburza rozwój dzieci. Trzeba będzie znowu pogadać, choć chyba raczej tylko dla czystego sumienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jezu chłopie. Nie wiesz, co się robi, gdy w łóżku słabo? Znajduje się kochankę. A jeśli jednak stać Cię na honor to się rozejdżcie i to będzie fair. I ona i Ty sobie ułożycie seks po swojemu. Tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z opisu wynika że tylko ona jest problemem z Twojej strony bez zarzutu a może zastanów się nad sobą, zacznij od siebie, jesteście tyle czasu i wcześniej nie było problemu czekałeś aż dojdziesz do ściany. Wygląda na to że też sobie odpuściłeś i jest jak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Alternatywą jest rozwód, ale to znacznie poważniejsza sprawa, niż "Odejdź..."Gdy ma się rodzinę, to przy okazji niszczy się ją i zaburza rozwój dzieci."

Interesujaca logika u kogos, kto ma mysli samo b oj cze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

albo odejść bo z cieżkim charakterem  to juz nie da sie żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, BoniBluBabciaBandzior napisał:

Chyba powiesić. 

sa gorsze nieszczęścia😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 osoby dominujące na co dzień są uległe w łóżku

osoby spokojne uległe na co dzien sa w łózku dominujace

to tak na przyszłość 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Proponuję rozwód bo jej temperamentu nie zmienisz zarówno w łóżku jak i życiu a kobieta tylko marnuje swój czas dla osła który pisze o niej za plecami takie rzeczy. Oboje skorzystacie 👍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tego co tu piszesz jasno widać, że jesteście całkowicie nie dobraną parą. Tego to się raczej nie da skorygować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Industrial napisał:

Cześć drodzy. Czytam Kafeterię od lat. Teraz sam potrzebuję porady, co mogę w swojej sytuacji zrobić. Jestem w tak czarnej d...ie, że nawet rano z łóżka do nowego dnia nie chce mi się już wstawać. W zasadzie są to dwie różne sprawy. Między mną a żoną (oboje 40+) jest źle już od lat i sądzę, że gdyby nie dzieci i kredyt to już byśmy nie byli razem. Temperamenty mamy różne – ja spokojny, cedzę słowa i wypowiadam się zdaniami złożonymi, ona hiperaktywna, nieznająca co to spokojna wypowiedź, spokojny spacer czy spokojne cokolwiek, wypowiadająca się ekspresowo, zawsze z silnym podkładem emocjonalnym, półzdaniami. Po domu nie chodzi, tylko biega, czasem uszkadzając sprzęty, na które natrafia. Do drzwi pokojów nigdy nie puka, a za to wpada gwałtownie, zwykle coś głośno mówiąc, czym powoduje u mnie i dzieci napad stresu. Córki czasem podskakują ze strachu, ja dostaję ścisku żołądka. To samo do łazienki. Rzadko już się do niej w ogóle odzywam, bo gdy coś mówię, to zanim skończę pierwsze zdanie ta już mi przerywa lub mimiką okazuje zniecierpliwienie. Generalnie furia, przez całą dobę, a zwykła rozmowa o tym, że może by zwolniła i czasem spokojnie powiedziała, o co jej chodzi zamiast krzyczeć na nas, prowadzi nieuchronnie do awantury. Druga sprawa – w seksie jeszcze gorzej, oboje go lubimy, choć inaczej. Żona raz/dwa razy na miesiąc, a ja bym z łóżka nie wychodził i mam sporo doświadczenia sprzed ślubu, zanim żonę poznałem. Do ślubu było w miarę ok. Zakochany liczyłem na to, że ją nauczę, bo nie umiała nic ... dziewica, leżała w łóżku zupełnie, ale to zupełnie, bez ruchu. Przez jakiś rok – dwa było ok, a potem już nie. Przestały się całkowicie liczyć moje potrzeby (lubię czuły seks, dużo dotyku, wymianę przyjemności, ale z pewną dominacją partnera). Żona lubi praktycznie wyłącznie ostry seks waginalny z wiązaniem, gdzie może leżeć bez ruchu usprawiedliwiona, że się nie dokłada, bo jest związana, a calutkie zadanie spoczywa na moich barkach: gra wstępna – ja, scenariusz – ja, orgazm żony – ja, orgazm mój – ja. Ona tylko leży. Ignoruje moje prośby o to, by pomyślała też o mnie, o tym, że lubię dotyk, akceptację mojego ciała i osoby, że lubię seks oralny. A tu, jeśli w ogóle dochodzi do oralnego, to mam trzymać jej głowę i uprawiać facefuck. Oczywiste, że to jest fajne, ale przestaje takim być, jeśli zawsze całość zadania jest po mojej stronie, gdzie to nie jest nawet lodzik, bo ma znamiona wymuszenia i jednocześnie jest usprawiedliwieniem dla jej braku akcji. Zaznaczam, że temperament seksualny mam taki, że mógłbym codziennie, jestem bardzo wysportowany i zapierdalam po górach jak kozica z 15-kilogramowym plecakiem, itd. Zawsze seks miałem udany, bo moje eks angażowały się w wymianę, podejmowały inicjatywę, pragnęły sprawiać mi przyjemność, doceniały moje ciało i vice versa, a brzydki nie jestem. Żona za to nie ścierpi moich włosów na nogach, zarostu, ze wstrętem krzywi się na moje nasienie, podczas gdy byłe dziewczyny z moją spermą robiły chyba dosłownie wszystko, za wyjątkiem brzydzenia się nią. Żona jest ładna, podnieca mnie, ale w łóżku słyszę co chwila „NIE”, gdy ośmielę się zaproponować cokolwiek spoza jej repertuaru. A gdy takie „NIE” usłyszę, to mam od razu dość. I stąd kilka miesięcy temu dałem już sobie spokój z tematem. Widzę to tak, że straciłem wiele lat dobrego seksu, nie zdradzam jej jednak z powodu zasad i szacunku do niej. W efekcie chodzę maksymalnie sfrustrowany, widząc atrakcyjne kobiety wyobrażam sobie, co byśmy zdziałali, gdybyśmy trafili do łóżka. Dlatego też czuję, że moje życie to ślepa ciasna uliczka, że walę głową w mur i duszę się, a nie wiem, co zrobić, by w końcu poczuć się dobrze. Ostatnie miesiące to też nawracające myśli samobójcze, choć nie sądzę, bym miał kiedykolwiek posunąć się do tak desperackiego kroku, bo zbyt kocham nasze dzieci, świat, sport i dobry film.

Jak sobie to powyższe przeczytałem, to nie zazdroszczę temu, kto stracił czas na lekturę. Nic to… czy ktoś coś takiego przeżył i może się podzielić przemyśleniami?

No cóż ,będę szczera i postaram się przedstawić jak to może choć nie musi wyglądać z drugiej strony....najpierw o se.ksie ,bo dużo o tym napisałeś .Wiedziałeś jak jest .Liczyłeś na zmianę ,a ta nie nastąpiła co było oczywiste. Ja nie mogę kochać się z kimś ,kogo nie akceptuję w stu procentach. Pewnie żona jest jeszcze bardziej wykończona jak Ty ,stąd nerwy .Potrzebuje więc mocnych bodźców ,żeby dojść, i nie jest zbyt aktywna. Owłosienie to taki problem? Seks oralny z prezerwatywą o smaku który lubi też? Ile razy w tym tygodniu powiedziałeś żonie, że dzieci lubią jak robi to czy tamto ,bo pewnie jest coś takiego ,zamiast czego nie lubią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wierz mi ludzie mają gorsze problemy w łóżku i nie jęczą jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dzieci porozwożone na zajęcia, poprzywożone do domu, kolacja była, ostatnie zlecenia odprawione i mogę wracać do klawiatury. Dziękuję Wam za spostrzeżenia. Pominąłem od razu te z inwektywami lub wynurzeniami typu "nie jęcz" itd. Wiedziałem, że postując na Kafe będą i takie śmieszności. Są poniżej mojego poziomu. Ale kilka osób faktycznie dało mi do myślenia. Dziękuję Lilys, Patrycji_GT i maxii. Na pewno wezmę Wasze zdanie pod uwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Industrial napisał:

Temperamenty mamy różne – ja spokojny, cedzę słowa i wypowiadam się zdaniami złożonymi, ona hiperaktywna, nieznająca co to spokojna wypowiedź, spokojny spacer czy spokojne cokolwiek, wypowiadająca się ekspresowo, zawsze z silnym podkładem emocjonalnym, półzdaniami. Po domu nie chodzi, tylko biega, czasem uszkadzając sprzęty, na które natrafia. Do drzwi pokojów nigdy nie puka, a za to wpada gwałtownie, zwykle coś głośno mówiąc, czym powoduje u mnie i dzieci napad stresu. Córki czasem podskakują ze strachu, ja dostaję ścisku żołądka. To samo do łazienki. Rzadko już się do niej w ogóle odzywam, bo gdy coś mówię, to zanim skończę pierwsze zdanie ta już mi przerywa lub mimiką okazuje zniecierpliwienie. Generalnie furia, przez całą dobę, a zwykła rozmowa o tym, że może by zwolniła i czasem spokojnie powiedziała, o co jej chodzi zamiast krzyczeć na nas, prowadzi nieuchronnie do awantury.

Znam taka osobę właśnie i ona się pod tym kontem nie zmieni taka jest i bedzie. To jest okropny typ charakteru miałam styczność przez jakiś czas z takim kimś no radze albo to olewać i tłumaczyć sobie, że ona tak nie specjalnie tylko taka już jest, ale na dłuższą metę się nie da. To uczucie spokoju kiedy jej niema to jakby móc oddychać, ale jeśli tutaj jest małżeństwo to ciężka sprawa właśnie bo chodzi o odpowiedzialność wobec innych osób to jest pytanie typu czy się poświecić czy nie ?. W każdym razie można szukać jakieś odskoczni ….

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Praca nad samym soba jest kluczowa. Trzeba chciec i wiedzie co sie chce zmienic. To nie jest latwe. Warto nad soba pracowac. Daje mega efekty!

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Industrial napisał:

[...] Temperamenty mamy różne [...]

Sztuka kompromisu w takim razie. Ale trzeba chcieć pracować wspólnie nad relacją oraz nad sobą samym, a nie jedynie oczekiwać i wymagać od drugiej strony.

15 godzin temu, Industrial napisał:

[...] Rzadko już się do niej w ogóle odzywam, bo gdy coś mówię, to zanim skończę pierwsze zdanie ta już mi przerywa lub mimiką okazuje zniecierpliwienie. [...]

Jeśli irytujesz kobietę na codzień, nie będzie pożądania i dobrego seksu. Zainicjuj rozmowę, w której szczerze opowiecie sobie, jakie macie odczucia wobec siebie. I zastanówcie się, w jaki sposób możecie to zmienić, jak sobie w tym pomagać. 

15 godzin temu, Industrial napisał:

[...] zwykła rozmowa o tym, że może by zwolniła i czasem spokojnie powiedziała, o co jej chodzi zamiast krzyczeć na nas, prowadzi nieuchronnie do awantury. [...]

Osobie temperamentnej i emocjonalnej nie wytyka się wad wprost i się jej nie poucza. O wadach mówi się zawsze w kontekście swoich własnych odczuć i potrzeb. Następnie dąży się do ich spełnienia, w odczuwalny dla drugiej strony sposób, dając jednak coś w zamian od siebie. 

15 godzin temu, Industrial napisał:

[...] Przez jakiś rok – dwa było ok, a potem już nie. Przestały się całkowicie liczyć moje potrzeby [...]

Skoro seks się pogorszył, to najwyraźniej są powody, j/w. Pracuj przede wszystkim nad własną postawą, charakterem i osobowością. Jeśli nie jesteś w stanie zmotywować żony rozważ, czy taki związek, w którym się nawzajem męczycie, ma sens. I nie osłaniaj własnych obaw przed rozstaniem i utratą pewnego komfortu dobrem dzieci. Dzieci mają się dobrze jedynie wtedy, kiedy rodzice są ze sobą szczęśliwi i potrafią dbać o relację. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ech Ci mężczyźni..... Odszedłbym ale dzieci, kredyt,... Typowe 

Zona zołza. 

Nie taki seks 

Odpuszczacie i rozwód gotowy. Takich małżeństw jest mnóstwo. Najlepiej odejść. A gdzie szacunek, zrozumienie, komunikacja? Są różne metody. Chociażby psychoterapia. Kiedy spokojnie wziąłeś ją za rękę i nie do łóżka tylko na kolację? Kiedy kupiłeś jej kwiaty bez powodu? Odejście od kogoś to ostateczność a wszyscy w tych czasach łatwo się poddajemy. I są same rozwody bo coś nie pykło. A kolejne związki potem też rozxzarowywuja bo w głowie mamy jakieś ideały których Poprostu nie ma. 

Industrial. Pomyśl. Jesteś cholernie inteligentny. Dusisz się bez seksu. Ale to nie koniec świata. Jeszcze może być pięknie.... 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Industrial napisał:

czy ktoś coś takiego przeżył i może się podzielić przemyśleniami?

Trochę inaczej, nawet zupełnie ale jedno co Ci mogę doradzić to uczciwie się rozstać. Nie warto tracić życia. Jej nie zmienisz. Być może kiedy oświadczysz, że odchodzisz na chwilę się zmieni ale to nie potrwa długo. Nie łudź się.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czyli spokojny, ułożony  pan natomiast bardzo aktywny w łóżku wrecz demon seksu ma za żonę niezrównoważoną awanturnice,  furiatke z niskim libido ? Tak?

Napisałeś o swojej żonie dużo bardzo nieprzyjemnych rzeczy , jednocześnie siebie stawiając w duzo lepszym świetle. Nie wiem Autorze co Ty, taki fantastyczny jeszcze robisz w tym związku? Tyle pięknych kobiet i tyle seksów przechodzi Ci koło nosa.

A tak zupełnie na poważnie.

Czy podjąłeś próbę rozmowy z żoną na temat waszych relacji? Czy w ogóle rozmawiacie z żoną o tym co się dzieje między Wami?

I jeszcze jedno. Seks w małżeństwie nie jest najważniejszy. Dla większości kobiet jest wręcz bardzo średnio ważny.

Dla nas najważniejszy w związku jest szacunek, przyjaźń. Jeśli tego nie ma to sam wiesz, co masz..

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×