Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Rozchwiana11

Jak odejść i uwolnić się od niego

Polecane posty

Przyznam, że bardzo się męczę tym życiem juz od jakis 8lat, odkąd jestem w związku. Nie chce żyć, duszę sie w nerwach, ojciec mial nowotwor, mama podpija, ja jestem dorosła i z nimi mieszkam bo od 2lat nie potrafie wyjsc z dołka, psychiatra nazwal to u mnie depresją i nerwicą lękową.. Z radosnej pełnej pomysłów pomocnej ładnej dziewczyny, stałam sie jednym chodzącym wrakiem człowieka z ogromnym cierpieniem w oczach i poczuciem niesprawiedliwości. Nie potrafię sie nigdzie schować, w pokoju sie męczę, jak jeżdżę autem bez celu tez sie męczę, straciłam prace, a raczej sama zrezygnowalam bo od 2lat bylam na zleceniu a na moich oczach na moje miejsce zatrudnili dziewczynę po znajomości bez studiów kierunkowych, bez doswiadczenia.. Ale ok jakos to przezylam z nadzieją, ze cos znajde, ale niestety depresja wróciła, a pojawila sie przez mojego faceta, jak kilka lat temu dowiedziałam sie ze mnie zdradzil, tlumaczy to swoim zakompleksieniem, ale żebyście wiedzieli jak mnie wtedy traktował.. Jest innym człowiekiem teraz, ale ja też stałam sie inna... Ta zła, ciągle chcaca rozmawiac o problemach, o beznadziejnosci życia, niesprawiedliwości itd. Najgorsze, że ostatnio jestem już na siebie samą zdana, musze sama zostawac z tymi bólami w środku, moj zadzwoni z nadzieją, że w glosie usłyszy, ze mi sie poprawilo i nie bede miec do niego o nic pretensji bo jak nie to bede siedziec sama w domu, bo on nie bedzie tego znosić. Twierdzi ze kocha nad życie, ja wiem, ze on mnie nie kocha, jest tylko świadom, że większość facetów by mnie mogło naprawde pokochac, bo jestem okazem na wymarciu, a w sumie to bylam przed tym wszystkim co sie stalo i sądzę ze juz nigdy nie wrócę dawna ja.. Jestem okropnie wrażliwa, emocjonalna, ale i agresywna jak ktos dla mnie jest, albo jak na moich oczach drugiemu dzieje sie krzywda, nie boje sie wtedy reagować.. Jednak boje sie zawalczyc o siebie, a w sumie to nie wiem jak to zrobić, nie mam celu, nie mam nic.. Jestem wychudzona, bez apetytu, bralam 2lata temu psychotropy przez to czego sie dowiedzialam... Ale moj mnie błagał zebym je odstawila bo nie chce mieć dziewczyny zombie.. Odstawiłam, dzis umieram. Bylam na terapii, ale szczerze? To są bzdury.. Wydaje mi sie, ze juz na tym swiecie tak jest, ze wrazliwi przegrywają, chorują częściej, szybciej umierają, a zimni ludzie żyją jak pączki w maśle, ze wszystkiego mają satysfakcję, ciagle mają motywacje i chęci.. Ja nie mam siły na nic i pomyslec, ze tak bliski człowiek mnie zniszczyl. Nie chce żyć, naprawde nie chce, ale nic nie zrobię bo mam rodziców którzy mnie kochają nad życie, szkoda mi ich, mają tyle swoich problemów, a ja im dokładam.. Widzą że ze mną jest źle, wiedzą, że związek z człowiekiem ktory cos takiego mi zrobił jest dla mnie poniekąd karą, nie potrafie odejść, raz umialam, odeszlam do inmego, ale wtedy on stanął na rzęsach zebym o krok za daleko nie poszła. Dziś żałuję, wtedy bylam na lekach, moje uczucia, emocje były wyłączone, patrzylam tylko na siebie, nie zastanawialam sie, ze on cierpi i płaczę, wręcz śmiałam mu sie w twarz, czuje, ze jestem cholernie złym człowiekiem, mam tyle w sobie nienawisci, nie wiem co z tym zrobić.. Myślę nad kościołem, choć zawsze sie modliłam, ale nie chodze do kosciola z lenistwa i tego, że mnie nigdy to nie ciekawiło, wielu rzeczy które tam mówią nie rozumiem, czytanie Biblii jest dla mnie nudne, ale w sumie wszystko jest już dla mnie nudne, jedzenie, pizza, słodycze, pieniądze, ubrania, zakupy, książki, filmy.. Wszystko. Jedyne moje zainteresowanie to szukac odpowiedzi na to jak sobie z tym wszystkim w życiu poradzić, jak tak dalej będzie to sie wykończę. Świat mi runął i trwa to już stanowczo za długo, tak bardzo nie ufam facetom, tak bardzo przywiązałam się do mojego, tak wiele mam wspomnień o których chciałabym zapomnieć. Marze o tym, aby walnęło mnie auto byle bym przeżyła, ale całkowicie straciła pamięć... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że jak pracowalam wyręczalam te kobiety ze wszystkiego, a one traktowaly mnie jak śmiecia, który nic nie znaczy, młodsze koleżanki namawiały mnie do tegoz aby zglosic mobbing, ale przecież ja bylam na umowie zlecenie to co ja mogłam.. Poza tym i tak nie mialam siły sie tym zajmować. Przykro mi jest tak bardzo, że az mnie to przeraza, nie wiedzialam, że człowiekowi moze byc az tak przykro.. Nie wiedziałam, że można mieć w sobie tyle łez, od dziecka płakałam w ciszy i tak mi zostało.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Codziennie wieczorem chodze na bardzo dlugie spacery, chodze wieczorem bo wtedy moge oddychać bez maski, ludzi nie ma.. Co do zdrady, można powiedziec, ze sie odegralam, w koncu jedną nogą bylam w innym zwiazku, ale mu to nie przeszkadza, on chce jedynie tylko tego, żebym ja z nim byla. Ta jego zdrada jest nawet nie do opisania, bo to był śmiech na sali co on odwalił, po prostu chciał cos sobie udowodnic, a niestety udowodnił sobie tylko tyle, ze na widok tamtej osoby mu nie stanął. To tak w skrócie. Dla mnie to patologia, nigdy w życiu bym mu tego wtedy nie zrobiła, jeszcze z takich głupich powodów jak zakompleksienie czy to, że sie kłóciliśmy i to nie z mojej winy. Zniszczyły mnie te awantury, te sytuacje.. Rano myslalam nad robieniem przysiadów, rozciąganiem, kupiłam rolki, ale ciągle na mnie czekają w szafie z metką. Mam niemoc kompletną, kiedyś cieszylam sie z wielu rzeczy, zabawa z psem byla dla mnie frajdą, dzis praktycznie go nie dotykam, nie mówię do niego.. Czuje sie okropnie i wole tu sobie popisac a noz widelec ktos ma równie beznadziejny okres w życiu.. Nie rozmawiam na takie tematy z bliskimi bo to wstyd i upokorzenie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz....generalnie jeśli ktoś nie jest asertywny ,to zawsze znajdzie się ktoś kto to wykorzysta. Trzeba liczyć się z tym, że zostaniemy skrzywdzeni ,ale starać się czerpać z życia. Nie na wszystko mamy wpływ ,ale są rzeczy na które mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem asertywna, ale w uczuciowych kwestiach ciężko asertywnie sie zachowywac, to nie jest tak, że go nie kocham bo kocham bardzo, ale źle sie czuje z nim po tym wszystkim, czuje sie upokorzona, oszukana, wystawiona na pośmiewisko po prostu sprzedana, przez co nie widzę światełka w tunelu dla nas. Nie ufam mu pod żadnym względem, nawet jego reakcjom nie ufam, uwazam, że ma kilka dobranych masek, które odkrywałam latami i ciężko jest mi sie z tym teraz pogodzić. Po prostu kocham i jednocześnie nienawidze, nie chce bez niego bo czuję że umieram, ale z nim mam to samo, tak jakby droga bez wyjścia, jestem tym okropnie zmęczona, nie sadzilam, że tak sie moje losy potoczą, na dobrą sprawe wszystko bym mogla naprawic gdybym byla wredną suką, stanęlabym na nogi, rzucila go w cholere z premedytacją związała sie z kims nie dość że przy kasie to jeszcze przystojnym(on jest bez kasy od zawsze, zero ambicji) mogłabym miec dobrą pracę i być dla innych wyrachowana tak samo jak oni byli dla mnie, wtedy by te swoje głupie zdziwione oczy dopiero otworzyli, tylko prawda jest taka, że ja nie chce byc kimś innym i chyba już wolę cierpieć niż robić z siebie kobietę wyzwoloną bez duszy i granic. Nie tykam zajętych facetów, a ilu sie juz takich koło mmie kręciło, pogoniłam ich szybko i dosadnie, a jakas glupia dziewczyna uwazala, ze to jest fajne, że mi to robi, bo ona od razu powiedziala, ze nic od niego nie chciała, ale widząc mnie miala chęć po prostu po tajniacku robic to z moim facetem, taki wyimaginowany romans sobie wymyslila nie czując nic do niego, to jej sprawiało satysfakcję, a moj na to poszedł bo był przez nią ciągle adorowany, wiec jednym słowem są siebie warci, bylo to już dawno temu, ale nie wierze, ze ludzie sie zmieniają, jak ktos byl kur.. Aniołkiem nie umrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny bardzo Wam dziękuję za to komentarze, moze potrzebuje popchnięcia mnie w te leki, ciagle przekladam, ze w środę zadzwonie do mojego psychiatry i on mi je przepisze bez problemu, a zaraz jakos mi lepiej i mówię sobie, że nie bede sie truć i że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem inni mają gorsze problemy, a potem znowu to samo. Wstyd sie przyznac, ale ja po tych lekach nie czuje przyjemnosci z bliskości, nie mam emocji, nie czuje nic, w sprawach intymnych, ani ogólnie w rozmowie, jestem dosłownie jak wyłączony komputer, który po prostu ma duzo siły i wtedy bardzo dużo pracowalam, uciekałam w to. Boje sie znowu tego przez co musialam przechodzic bo te leki to nie są cukierki i od razu sie dobrze po nich nie czułam, wręcz odwrotnie.. Miałam lęki, ataki wymiotne wszystko.. Nie ma na to rady. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Sidh`e Santee napisał:

Nie jest to najlepsza rada dla kogokolwiek.

Zdrada " psuje " moralnie zdradzającego, bez względu na usprawiedliwienie takiego czynu.

Tworzy poczucie winy, co w depresji dobre nie jest tym bardziej.

On nie mial wyrzutów sumienia, powiedzial mi to wprost, myslal, że sie nie wyda, ale ja po latach połączyłam pewne fakty i poszukałam paru rzeczy u niego.. Mam okropna intuicje, często rozpoznaje czyjes intencje, nie jestem głupia ani naiwna, zlapalam go po 4 latach od tej sytuacji, wiedzialam, że musze dostac sie do pewnych jego danych, kombinowalam okropnie, sama się sobie dziwilam skąd az tak sie zaparłam żeby szukać czegoś sprzed 4lat..i po co mi to było. Z drugiej strony dobrze sie stalo, wiem teraz kto nie bedzie moim mężem ani ojcem moich dzieci, jeszcze tego pożałuje. Ps. Nie żałował bo jak sam twierdzi nie mial wtedy w sobie emocji, często się odużał i nie myślał o tym wszystkim. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że mnie zniszczyl. Same powiedzcie, czy jakbyście wy znalazły sie na moim miejscu, mając swojego faceta to zostawilybyscie go po czyms takim?  Zapewne wiekszosc jak nie kazdy napisze, ze Tak.. Tez tak mówiłam, wręcz z uśmiechem na twarzy twierdzilam, ze jak nie ten to następny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Leki są potrzebne by doprowadzić do równowagi poziomy pewnych elementów w mózgu. Trzeba je pobrać przez jakiś czas. Działają niekorzystnie na libido, ale teraz to Ty jesteś najważniejsza. 

Osoby z depresją często myślą inni mają gorzej. Nie myśl o innych. Myśl o sobie wreszcie. Zdrowy egoizm.

 

Pójdę po te leki, ale to bedzie bardzo ciężi okres dla mnie. Jestesmy po rozłące dosc długiej bo byliśmy na kwarantannie, tęsknimy, a tu taki psikus bo zaczne brac tabletki, nie będę czuc zadnej bliskości, juz teraz czuje sie okropnie samotna, a przy tabletkach czeka mnie to z minimum pół roku. Ja bedac na psychotropach mam gdzies ludzi, nie interesuja mnie oni, moge spac,, jeść, pracowac i ogladac tv.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, robięjaklubię napisał:

Leki są potrzebne by doprowadzić do równowagi poziomy pewnych elementów w mózgu. Trzeba je pobrać przez jakiś czas. Działają niekorzystnie na libido, ale teraz to Ty jesteś najważniejsza. 

Osoby z depresją często myślą inni mają gorzej. Nie myśl o innych. Myśl o sobie wreszcie. Zdrowy egoizm.

 

 

1 minutę temu, Sidh`e Santee napisał:

To nic nie zmienia w moim stanowisku.

Zdrada niszczy.

Nie warto. Lepiej się rozejść. Straconego zaufania nigdy nie odbudujesz w 100%

I to jest przykre, chciałabym myslec inaczej, ale niestety masz rację.. Takim ludziom sie nie ufa, mam 30lat i nie mam nic, jeszcze trafie na gorszego drania to dopiero pożałuje.. Leki byly dobrze dobrane bo pomagały w sensiie takim, że robilam wszystko jak nalezy i nie plakalam, wysypialam się i apetyt wrócił, ale niestety w relacji mi sie zaczelo psuć, bylam niedostępna 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Kobieta i mężczyzna inaczej przechodzą załamanie. Kobieta szybko się załamuje i często wygląda to jak koniec świata. Wyryczy się wyryczy a potem wstaje jak feniks z popiołów i jest silniejsza.

Mężczyźni długo są silni, za to jak się załamią to na amen.

Tak mi sie tez wydawali, ale zycie pokazuje mi co innego, moj udał tylko chyba załamanego, a w głębi byl przekonany, że tamtego rzucę dla niego. On sie umie cieszyc z życia, a to ja od 2lat jestem trupem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
4 minuty temu, robięjaklubię napisał:

Nie wiem czy zostawiłabym na Twoim miejscu Twojego faceta, bo kompletnie nie znam waszych relacji.

Jak przy jego boku doszła do ściany, za którą czekają leki i terapeuci, to nad czym się tu zastanawiać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, robięjaklubię napisał:

Może dostaniesz inne leki i będzie ok.

Nie wiem czy zostawiłabym na Twoim miejscu Twojego faceta, bo kompletnie nie znam waszych relacji. Wychodzę, z założenia (być może błędnego), że jeżeli ktoś coś robi to ma powód. Nie chcę przez to powiedzieć, że byłaś temu winna, bo nie wiem jak było. 

Czasem trzeba zacząć wszystko od nowa. Przy Twojej skłonności do depresji (piszesz, że trwa od lat), dobrze byłoby mieć przy sobie kogoś na kim możesz polegać.

Zdradę ci odradzam. Nie poczujesz się lepiej, a do siebie stracisz szacunek.

Tak naprawdę to ja wtedy powinnam była go zdradzac, a nie on mnie, ćpał i miał gdzieś moje prośby i groźby. Mial dość moich awantur, ale jakos rozstac sie jak czlowiek nie chciał i tego nie rozumiem. Bylam w stanie wtedy odejsc, teraz tez bylam, ale jak zaczyna dzwonić płakać, że beze mnie oddychac nie moze, ze nie chce żyć, że zniszczyl najwazniejsza ezecz w swoim zyciu, że sam siebie nienawidzi i zebym zrozumiala, ze to nie byl efekt pociągu, podniecenia itp, ona mu sie nawet nie podobala! Po prostu zaczęła do niego pisac, mu zaczelo to schlebiać, ale wizualnie mu sie nie podobala, pisali tak sobie dlugi czas bez spotkań, jedna wiadomosc dziennie czasem raz na tydzien, az któregoś razu spotkał sie z nia ona zaczela go calowac a on jej odmowil, ale potem cos w nim pękło, chcial dalej byc kokietowany i sądził ze jak sprosta jej oczekiwaniom to tak bedzie... Niestety wyszlo śmiesznie, drętwo bez emocji jak roboty które muszą to zrobić bo inaczej ktos zabije im rodziców, ona byla hej do przodu ale widzac, ze chyba on nie do konca tego chciał, spuściła z tonu i sama w tym wszystkim byla drętwa, on musial sobie pornosa wyobrażać, żeby w ogole cos sie zadziało.. I tak to jest dla mnie dno i chyba jeszcze gorsze niz to jakby chociaz mu sie ona podobala, albo cos by czul.. To bylo bez sensu, a zniszczyło nas całkowicie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Mogło się na To złożyć wiele rzeczy. Myślę, że to nie jest czas żeby podejmować takie decyzje, można się odsunąć, pobrać leki i przemyśleć wszystko na chłodno.

Myślałem, że jesteś normalnym człowiekiem. 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Sidh`e Santee napisał:

Nie myśl w kategoriach " mam 30 lat i nie mam nic "

Lepiej nie mieć nic, niż mieć coś, co Cię niszczy, nie spełnia oczekiwań.

Bo to tylko pogarsza TWOJE "warunki" ( umysł, ciało ).

Jeśli będziesz o Siebie dbać, rozwijać się, prędzej czy później znajdzie się ktoś, kto będzie Ciebie wart, a Ty jego.

Nawet, jeśli to potrwa.

Ja czekałem cale życie, i mam :)))

Leki tego typu tak mają, musisz sie z tym pogodzić. Jakiś czas wytrzymać, i zacząć pracować fizycznie nad Sobą. To pozwoli na ich eliminację, na łagodniejsze w skutkach.

PAMIĘTAJ!!!

Maja działanie rozluźniające mięśnie dość często, więc nie forsuj się, jeśli czujesz swoiste " rozklejenie" ich. Dużo ruchu na świerzym powietrzu, słońce ( jak będzie ), moze pies?...

Mam psa... Ale jakos wole sama chldzic na nocne spacery, chciałabym byc cierpliwa i wierzyc, ze trafi mi sie ktos normalny, ale przysięgam, ze faceci są teraz tacy nieciekawi przynajmniej w moim mieście... Tacy niedouczeni, prostomyślący.. Nie wiem jak to ująć. Poza tym ojciec z nowotworem.. Zawsze chciałam żeby mnie doprowadzil przed ołtarz, zalewam sie cała w morzu łez patrząc na to z boku co zrobiłam ze swoim życiem, że nie umiem sie podnieść. Wszystko to opowiadałam na terapii, ale oni nie mają reakcji oprocz takiej pt "taka ładna dziewczyna, az ciężko uwierzyć ze trafił sie taki głupek" autentyczna opinia... Niby miala za zadanie mnie podsniesc na duchu, ale nic ona nie zmienia we mnie, ja nie mam kompleksów, jestem świadoma atrakcyjności i swojego charakteru, który tez zostawia wiele do życzenia.. Ale to nie zmienia faktu, ze aby byc z kimś w szczesliwym związku nie trzeba byc miss świata bo to nawet utrudnia relacje.. Niestety w moim otoczeniu faceci to buraki, wiecznie z kompleksami, mój leczyl te kompleksy na moich barkach, z dumą chodził za rękę przy niej, ją zalewało to od środka, widzialam to jak na mnie patrzyła, ale noe znałam jej nie wiedziaalam, ze moj ją zna, pomyslalam, że dziewczyna jest zwyczajnie zazdrosna i tyle.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
Przed chwilą, Sidh`e Santee napisał:

Sidh`e nie są "normalnymi ludźmi"

Poszukaj w guglu

Oceniałem wysoko poziom  jej wypowiedzi, ale te szkodliwe rady jakich tutaj udziela budzą wątpliwości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Sidh`e Santee napisał:

Wyjaśnij mu to. Niech Cię wspiera i rozumie. Jeśli jego uczucie jest prawdziwe, nie powinien mieć z tym problemu. Jeśli nie jest, nie będziesz miała nigdy w nim wsparcia. Więc po co on?

On to zrozumie i nie będzie miec z tym problemu byle bym ja sobie z tym poradzila, ale wkurza mnie fakt, że to ja cierpie przez niego, a nie on przez to co zrobił.. Chciałabym go sprowadzic na dno, to jest straszne, ale chciałabym, żeby poczul załamanie nerwowe, takie prawdziwe.. Zobaczył tą ciemność, którą ja każdego dnia widzę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
Przed chwilą, robięjaklubię napisał:

Rozumiem, że Cię zawiodłam.

Uważam, że w stanie depresji bez brania leków, nie powinno się podejmować trudnych decyzji.

Relacja, która doprowadziła ją do depresji i do tego co można przeczytać jest godna rozważania dla Ciebie? To po co  się leczyć jak proponujesz jej tkwienie w tym dalej, bo sytuacje można jeszcze ocenić z pozycji kogoś kto na to pozwolił. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Rozchwiana11 napisał:

chciałabym, żeby poczul załamanie nerwowe, takie prawdziwe.. Zobaczył tą ciemność, którą ja każdego dnia widzę 

straszne troche chyba goscia nienawidzisz i sie tym karmisz nienawiscia i wkoorwieniem, a po co, tak sie nie zazna spokoju 

Edytowano przez kociełezki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, kociełezki napisał:

straszne troche chyba goscia nienawidzisz i sie tym karmisz nienawiscia i wkoorwieniem, a po co

Bo wychodzę z założenia, że każdy cham powinien zostać sam, a on jest tym chamem, który bez mrugnięcia okiem cos takiego mi zrobił za plecami. W naszej relacji nie bylo dobrze, dlatego, że ćpał, a obiecywał, ze przestanie, mialam prawo rzucac sie o to, a on zamiast zrobić z tym porządek, poszedl po pocieszenie w pisaniu do kogos obcego, kto mu sie nie podobał i był patologiczny, tak ona byla patologiczna, pijacka twarz, nie wiem nawet jak to moge nazwac inaczej bo młodsza ode mnie, a juz tak przeorana.. Te ich miałkie tematy pt,  co tam jak tam, nudne jak cholera.. Az sie zaczal flirt, że może go zadowolic ustami itp. Z tego co on odpisywał to dosc samo zachowawczo na to, cos na zasadzie odpisze z grzecznosci żeby nie było, co nie zmienia faktu, ze ostatecznie z oferty skorzystał. Właśnie za to go szczerze nienawidze, a kocham za to jaki był bez tego gówna, którym mnie zdołał ochlapać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Jeśli masz takie uczucia do niego to dlaczego nie skończysz tego związku? Boisz się samotności czy wierzysz w to, że gdyby poczuł się tak jak ty to by cię zrozumieł? Kieruje tobą zemsta?

Dokładnie to co napisalas na końcu... Uwierze wtedy, że mnie rozumie jak poczuje to samo. Nie mogłaś lepiej tego ująć. Dziękuję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Rozchwiana11 napisał:

Dokładnie to co napisalas na końcu... Uwierze wtedy, że mnie rozumie jak poczuje to samo. Nie mogłaś lepiej tego ująć. Dziękuję. 

ale jak jest tępy to nei zrozumie i co to za misja wgl, zreszta czy ludzie sie zmieniaja hm 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spieprzył wszystko jak tornado, a mogliśmy być szczęśliwi.. Jedyny plus tego wszystkiego, że z dnia na dzien przestał sie odużać, więc jednak nie było to takie trudne prawda? Po prostu wtedy mu bylo wygodnie mówić mi że jest uzależniony, a ja go karce za to, on taki biedny nie moze sobie poradzić, a ja mu ubliżam.. No proszę, jednak sie dało rzucić to gowno. Kwestia priorytetów. Nienawidze go za te lata udawania, że nie rzuci tego syfu bo jest chory.. Manipulacja od niego aż razi. Nienawidze tez siebie za to, ze dalam sie tak wmanewrowac. On po prostu na mnie nie zasługuje, kiedyś zobaczy moje zdjecie z mężem i szczerym uśmiechem na twarzy. To sobie obiecałam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, kociełezki napisał:

ale jak jest tępy to nei zrozumie i co to za misja wgl, zreszta czy ludzie sie zmieniaja hm 

Ja się zmieniłam i to bardzo.. Tylko z normalnej dziewczyny na obłąkaną.. Punktem zapalnym depresji byl on i zdrada, potem był nowotwor ojca, a następne rzucilam prace. Takie byly etapy tego wszystkiego.. Sądzę, a w sumie jestem pewna, ze gdyby nie on to dalej bym pracowala tam i walczyla o etat, a z tatą byłabym dobrej myśli.. Ten związek mnie osłabił, zabral siły, poczułam brak sensu zycia... Moj tato tez zdradzil kiedyś mamę i ona do dzis czasem to wspomina do mnie, wtedy budzą sie we mnie negatywne emocje nawet w stosunku do wlasnego chorego ojca.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
3 minuty temu, robięjaklubię napisał:

można o tym ładnie mówić z boku jak to można pomagać, ale kiedy wracasz codziennie do domu i słyszysz narzekanie, płacze, lamenty albo kłótnie z płaczem to można mieć dosyć.

Przecież zawsze jakieś tego powody, tak trudno je ustalić i coś z tym zrobić? Od czego ten facet jest, że musi z tym iść do lekarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Sidh`e Santee napisał:

To pragnienie to wynik depresji. Tak ta choroba ma czasem. Nie skupiaj się na tym. Ciesz się drobiazgami.

Kiedyś byłem w podobnej sytuacji. Nawet gorzej, bo prawie po drugiej stronie....

Wtedy zacząłem myśleć. Kim jestem. Po co jestem. Dlaczego jestem.

Patrząc dookoła, zrozumiałem że :

To nic by nie zmieniło, Świat dalej by się kręcił, a ja straciłbym wszystko. A tak wiele mogę..

Życie nie po to jest nam dane, byśmy się z nim bili. Mamy z niego korzystać, tworzyć coś. Dla siebie i innych.

Że jest piękne, bo JEST..

A mogłoby nie być...

Moze to mocno radykalna historia, ale mnie walnęło jak obuchem. Od tamtego czasu nie ma dla mnie przeszkód, których bym się bał.

Życie moze i jest piękne, ale jestem pewna, ze wielu umarło i nadal umiera, którzy nie są tak do niego entuzjastycznie nastawieni. Ludzie są teraz okrutni, faceci zboczeni, zwierzeta są torturowane, społeczeństwo skłócone, koleżanki zazdrosne, szef w pracy wiecznie nadąsany... Gdzie jest to piękne życie? I jeszcze ta pandemia to juz w ogole apokalipsa dla mnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Często jest tak, że te osoby nie można zaciągnąć do lekarza, nie mówię że to taki przypadek.

Dla mnie to jest niepojęte, jak niektórzy sobie radzą z kobietami z którymi żyją, szczególnie na widok tego co wymieniłaś. Inny przykład, kobita zachoruje, to też nie będzie wiedział jak działać? Ludzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Druhu napisał:

Przecież zawsze jakieś tego powody, tak trudno je ustalić i coś z tym zrobić? Od czego ten facet jest, że musi z tym iść do lekarza.

O too to... Od czego ten facet jest, że musze sie tereaz tułać po psychiatrach za własne pieniądze... Szczerze? Po tym jak ta zdrada wyszła traktowal mnie przez pół roku okropnie, za jego plecami postanowilam, że zaczne sie z kimś spotykac, zaczynałam wchodzic w tą relacje, az go zostawilam bo kolejnej awanturze pt. Daj mi kobieto spokój! Daj mi żyć toksyku. Takie zdania usłyszałam, wyszlam i nie wrocilam. On po kilku dniach zapłakany dzwonił. To jest normalne? On mnie w to wpędził jeszcze głębiej, do tej pory slysze te jego słowa. Moze i żałuję, ale to co mi zostało w pamięci.. To kosszmar. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Sidh`e Santee napisał:

Jeśli walił dragi, tym bardziej sobie odpusć. Taki człowiek, nawet po odstawieniu, jest zniszczony psychicznie. Jest egoistą. Tego nauczyła go walka o ćpanie. I to nigdy już z niego nie zejdzie. Sporo przerabiałem ten temat.

Empatii u niego nie uświadczysz, manipulacji od groma.

Za duże słowo użyłam, palił trawe dzien w dzien w sumie bez przerwy. Dla mnie to ćpun. Ale trawa chyba niie ma az takiego dzialania, ze człowiek staje sie egoistą? Za to jest to jego z pewnością zasłona na wszystko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
1 minutę temu, robięjaklubię napisał:

Mało który facet wie i umie, niestety.

Kpisz, albo.. Z resztą nieważne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×