Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Załamana92

Mój mąż, jego córka i eks..

Polecane posty

1 godzinę temu, Załamana92 napisał:

O to cały czas proszę. Zaproponowałam już rozmowę z psychologiem. 

każesz mu rozmawiać o tym z obcą baba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Załamana92 napisał:

O naszym dziecku nie myśli. Czy coś potrzebuje, muszę się prosić. W dodatku jej córce wszytsko wolno, moje dzieci (szczególnie syna) strasznie dyscyplinuje. Bo złe siedzi, bo jest za głośno, bo chce sobie sam wybrać pastę taką, a nie inna. Jak jesteśmy wszystcy razem jego córka bije moje dzieci, wywala wszytsko, po czym moje dzieci musza sprzątać po niej, bo tatuś nie zwróci jej uwagi. Cały czas i pieniądze się głównie dla niej. On nawet miał pretensje, ze mm gorączkę i nie może pojechać do córki. W sumie zawsze gdy ja miałam gorączkę albo nasz syn to mnie zostawiał sama i dzwonił po koja mamę albo ciocie, żeby mi pomogli znać się dziećmi a sam jechał po córeczkę. Ja z połączyli przyjęłam ja jak własna córkę, udowadniałam moim zachowaniem za każdym razem. Ale w końcu coś we mnie pękło, przez to ze ON nie równo traktuje dzieci, ze nie poświęca nam czasu, wszytsko się dodsowuje do swojej córki i do tego co powie mu Była ( w sumie coraz bardziej milszy jest dla niej). Jest tak źle, ze najchętniej bym chciała, żeby 

Jak ona coś zbroi to każ dzieciakom też broić.
Każ swojemu synowi oddawać jak bije twoją córkę, albo i jego.

Albo liż mężowi stopy.
Albo każ lizać swoim dzieciom jego stopy.

Może Twój mąż się zreflektuje.

Albo wychodźcie z domu jak jego córka go odwiedza,
mówiąc, że on teraz będzie z miłością swojego życia.

queenzcustomz.com/post/polygyny-why-black-women-prefer-to-be-side-hoes

Edytowano przez PrawiczekPzn
pinterest.com/pin/223561568991809943/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Bluegrey napisał:

Też mają prawo do szczęścia. I brawo za to, że jednak próbują. Może im się jednak powiedzie, pomimo trudności?

Ależ maja prawo do szczęścia. Tylko trzeba przepracować nieudane związki, wyciągnąć wnioski i starać się nie przenieść starych problemów do nowych związków. A tu podstawowy problem - zero komunikacji. Rewelacyjny prognostyk na długi i szczęśliwy związek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Bluegrey napisał:

Tego nie wiemy. Być może Autorka tematu jeszcze się tutaj odezwie. Fakt, albo się dogadają, albo nie - jak to w życiu.

Inny fakt, tak, dzieci uczą się przez naśladownictwo. Ale kierują się też zasadą przyjemności. Więc z zasady wybierają zwykle bardziej permisywnego dorosłego. A to dziewczynce nie wróży dobrze, skoro tata pozwala na wszystko i nie jest konsekwentny...

Jak w takim razie widzisz męża Autorki? Uważasz, że jest całkiem ok?

Problem w tym, że go zupełnie nie widzę., Informacje o nim są mniej jak szczątkowe... Argumentowane jak do sądu w spawie z orzeczeniem winy. Jedno jest pewne - zupełny brak komunikacji między nimi. Zatem będzie problem z dogadaniem się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, zuzannke napisał:

Facet powinien najpierw zmienić pracę, skoro nie wyrabia dobrze byłoby na początek zmniejszyć jej wymiar, jak się nie da, to szukać czegos odpowiedniego. Praca nie może byc wazniejsza od autorki i dzieci. Skoro wzial kobietę z dziećmi, to sie również z tego powinien rozliczać.

Ograniczyłabym wizyty z córką, obłożyła wydatkami domowymi i nieco utrudniła mu takie lajtowe funkcjonowanie.  

Raz na miesiąc starczy czy raz na rok. Nie wiesz, że rodzice mają taki sam obowiązek wychowywania dziecka? Najłatwiej wszystko zrzucić na byłą żonę. Przecież kobieta tylko leży i pachnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, Skb napisał:

Raz na miesiąc starczy czy raz na rok. Nie wiesz, że rodzice mają taki sam obowiązek wychowywania dziecka? Najłatwiej wszystko zrzucić na byłą żonę. Przecież kobieta tylko leży i pachnie!

Coś czuje, ze jesteś właśnie rozgoryczną zostawiona żona z dzieckiem. Tak mają równe prawa, ale ma tez obowiązki wobec naszego dziecka z których się nie wywiązuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, zuzannke napisał:

każesz mu rozmawiać o tym z obcą baba?

Nie jemu, tylko nam. Chciałam udać się do psychologa mężczyzny, żeby on jako osoba bezstronna spojrzała Na tą sytuacje i oceniła. Bo moje próby rozmowy kończą się jedynie jego ucinanie rozmowy albo zupełnym brakiem odzewu.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Załamana92 napisał:

Coś czuje, ze jesteś właśnie rozgoryczną zostawiona żona z dzieckiem. Tak mają równe prawa, ale ma tez obowiązki wobec naszego dziecka z których się nie wywiązuje. 

Zupełnie się mylisz. Jestem rozwiedzionym ojcem i mam małą Córkę. 

Jesteś o krok od drugiego rozwodu, ale przynajmniej jesteś świadoma, że sami sobie z problem już nie poradzicie. Pytanie tylko czy chcecie walczyć o związek czy pójść łatwiejszą drogą - do Sądu po rozwód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jego była partnerka właśnie nic nie robiła i ciagle czepiała się jego rodziny. Musiał pracować, sprzątać ( bo uważała, ze nie ma po co sprzątać skoro i tak będzie zaraz brudno), wiecznie zmęczona. 
On namawiał mnie usilnie na założenie rodziny, to on walczył o to, żebyśmy mieli dziecko. Wiec moje pytanie brzmi po co chciał tak zakładać rodzine skoro ja olewa. Mogliśmy żyć w związku nie formalnym i wtedy proszę bardzo jego córka jego sprawa ile wydaje pieniędzy i poświęca czasu. Czasu jednak nie cofnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Załamana92 napisał:

Jego była partnerka właśnie nic nie robiła i ciagle czepiała się jego rodziny. Musiał pracować, sprzątać ( bo uważała, ze nie ma po co sprzątać skoro i tak będzie zaraz brudno), wiecznie zmęczona. 
On namawiał mnie usilnie na założenie rodziny, to on walczył o to, żebyśmy mieli dziecko. Wiec moje pytanie brzmi po co chciał tak zakładać rodzine skoro ja olewa. Mogliśmy żyć w związku nie formalnym i wtedy proszę bardzo jego córka jego sprawa ile wydaje pieniędzy i poświęca czasu. Czasu jednak nie cofnę...

A teraz zamieniłaś się z nią miejscami a problemy prawie takie same. Zatem jesteś starym wróblem a dałaś się złapać na plewy... Być może dziecko - (jak to ktoś powiedział) miało być gwarancją "trwałego związku". Ile trwa wasze małżeństwo? Ile znaliście się przed ślubem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Załamana92 napisał:

Jego była partnerka właśnie nic nie robiła i ciagle czepiała się jego rodziny. Musiał pracować, sprzątać ( bo uważała, ze nie ma po co sprzątać skoro i tak będzie zaraz brudno), wiecznie zmęczona. 
On namawiał mnie usilnie na założenie rodziny, to on walczył o to, żebyśmy mieli dziecko. Wiec moje pytanie brzmi po co chciał tak zakładać rodzine skoro ja olewa. Mogliśmy żyć w związku nie formalnym i wtedy proszę bardzo jego córka jego sprawa ile wydaje pieniędzy i poświęca czasu. Czasu jednak nie cofnę...

A ty teraz, zeby wynagrodzic jemu ciezkie zycie sama sprzatasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Skb napisał:

A teraz zamieniłaś się z nią miejscami a problemy prawie takie same. Zatem jesteś starym wróblem a dałaś się złapać na plewy... Być może dziecko - (jak to ktoś powiedział) miało być gwarancją "trwałego związku". Ile trwa wasze małżeństwo? Ile znaliście się przed ślubem?

Znaliśmy się 8 lat, nasze małżeństwo trwa 2 lata. W sumie nie zwróciłabym na niego uwagi, ale był pewien ciężki okres w moim życiu gdzie był dla mnie przyjacielem i wsparciem. 
Jego marzeniem było mieć syna, a teraz jak go ma to olewa. No nie bardzo zamieniłam się z nią miejscami. Problem tkwi na jego podejściu i olewki sytuacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Anielika napisał:

A ty teraz, zeby wynagrodzic jemu ciezkie zycie sama sprzatasz?

No sam z siebie tez sprząta. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Załamana92 napisał:

Znaliśmy się 8 lat, nasze małżeństwo trwa 2 lata. W sumie nie zwróciłabym na niego uwagi, ale był pewien ciężki okres w moim życiu gdzie był dla mnie przyjacielem i wsparciem. 
Jego marzeniem było mieć syna, a teraz jak go ma to olewa. No nie bardzo zamieniłam się z nią miejscami. Problem tkwi na jego podejściu i olewki sytuacji. 

2 lata to krótki okres... aby nastąpiło znudzenie i zmęczenie materiału. 8 lat - nawet nie próbuję wnikać w szczegóły. Nie jest to właściwe miejsce... 

Człowiek dąży do tego czego nie ma, a jak to osiągnie to jaki jest sens dalszych starań. Nie biegniesz przecież za autobusem, jak siedzisz w jego środku. 

W pierwszym pracował i sprzątał a teraz nie - ludzie aż tak mocno w tak krótkim czasie nie zmieniają się. Owszem, czasem grają by zdobyć założone cele, ale później wracają do swojego "ja".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Skb napisał:

2 lata to krótki okres... aby nastąpiło znudzenie i zmęczenie materiału. 8 lat - nawet nie próbuję wnikać w szczegóły. Nie jest to właściwe miejsce... 

Człowiek dąży do tego czego nie ma, a jak to osiągnie to jaki jest sens dalszych starań. Nie biegniesz przecież za autobusem, jak siedzisz w jego środku. 

W pierwszym pracował i sprzątał a teraz nie - ludzie aż tak mocno w tak krótkim czasie nie zmieniają się. Owszem, czasem grają by zdobyć założone cele, ale później wracają do swojego "ja".

8 lat zanim zaczęliśmy się spotykać, czyli w tym momencie jakieś 11 lat. Na długi czas nie mielismy kontaktu. Odszedł  od byłej, bo był przemęczony psychicznie i fizycznie. Jego córka to po prostu efekt wpadki, byłą zapewniał ze kocha ją najbardziej na świecie, a mi próbował wmówić, ze był z nią tylko dlatego żeby złapać kontakt z dzieckiem. Tutaj myśle, ze żyje ze mna bo jest mu wygodnie. Nie wiem czy mnie kocha, czy to tylko kwestia, ze ja finansuje budowę domu, utrzymanie domu jest na mojej głowie. A to co on postanowi to ja mam się dostosować. 

Edytowano przez Załamana92

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Załamana92 napisał:

To nie jest tak, ze ja sobie wymyśliłam, ze ma więcej czasu poświęcać mi i koniec. On mnie namawiał na dziecko, pragnął go. Obiecywał, Ze zmieni godziny pracy, ze z córka będzie się widywał co drugi weekend, ze nie mam o co się obawiać. Ja traktowałam z początku jego córkę jak własna córkę, on wielce się wtedy obrażał i ubolewał, ze do mnie lgnie bardziej niż do niego. Później z czasem kontakty zaczęły coraz bardziej być częstsze. Nas zepchnął zupełnie na bok. Jego córka zaczęła się robić coraz bardziej rozpuszczona, bo jej po prostu na wszytsko pozwala, a moje dzieci szczególnie syna dyscyplinował strasznie, czasem wyśmiewał. Ukróciłam to. Dom mnie wcale nie cieszy, najchętniej bym go sprzedała. Ale już mam dość, ze ja muszę płacić za wszytsko, a on tylko spełnia zachcianki swojego dziecka.

Mówisz mu, że chciał dziecko. Mam nadzieję, że masz intercyzę, bo zostaniesz bez domu. 

Informujesz jegomościa, że zacznie też czas poświęcać tobie i dziecku, bo inaczej będzie też miał widzenia 

Czemu on się do rachunków nie dokłada?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Załamana92 napisał:

8 lat zanim zaczęliśmy się spotykać, czyli w tym momencie jakieś 11 lat. Na długi czas nie mielismy kontaktu. Odszedł  od byłej, bo był przemęczony psychicznie i fizycznie. Jego córka to po prostu efekt wpadki, byłą zapewniał ze kocha ją najbardziej na świecie, a mi próbował wmówić, ze był z nią tylko dlatego żeby złapać kontakt z dzieckiem. Tutaj myśle, ze żyje ze mna bo jest mu wygodnie. Nie wiem czy mnie kocha, czy to tylko kwestia, ze ja finansuje budowę domu, utrzymanie domu jest na mojej głowie. A to co on postanowi to ja mam się dostosować. 

Zatem okłamywał dwie kobiety... Podstawa do budowania więzi jak się patrzy. Wiesz ile kobiet słyszy, że z byłą nic nie łączy faceta poza dzieckiem... Nawet sypiają osobno... Zatem jesteś wygodną przystanią a nie partnerką życiową. Zaczynam Ci współczuć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Zatem okłamywał dwie kobiety... Podstawa do budowania więzi jak się patrzy. Wiesz ile kobiet słyszy, że z byłą nic nie łączy faceta poza dzieckiem... Nawet sypiają osobno... Zatem jesteś wygodną przystanią a nie partnerką życiową. Zaczynam Ci współczuć. 

No właśnie podstawą dla mnie związku jest zaufanie. Tutaj kompletnie go nie ma. Bo wszystko co obiecywał, pozostało tylko pustymi słowami, a nie zamieniło się w czyn. Ja jego córkę traktowałam jak swoje dziecko. Nie potrafiłabym być wobec niej chamska, tak jak on w stosunku do mojego syna. Mój syn mówił, ze go kocha, nawet padło pytanie czy może mówić do niego tato. Ale on miał to gdzieś i mój syn przestał. Zaczął być z kolei bardziej nie grzeczny w jego obecności, bo zauważył,ze tylko wtedy mój mąż zwraca na niego uwagę. Moja córka sama powiedziała, ze nie lubi jak jest jego córka bo właśnie gdy nikt nie widzi to mojego syna bije i dusi,  ja ciągnie za włosy. Wszystko wywala. A mój mąż to bagatelizuje i mówi, ze nic takiego nie widzi. Nawet raz była tak sytuacja, ze jego mama wzięła moje dzieci i jego córka na spacer. Moje dzieci szły ładnie, a jego córka wcale się nie słuchała jego mamy latała po kałużach, miała w nosie prośby i krzyki mojej teściowej. Po powrocie mój mąż zamiast przeprowadzić rozmowę z córka na temat zachowania, był wściekły na swoją mamę ze ta jej nie pilnowała. Także on wszyskich zawsze wini, tylko nie swoją córkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Załamana92 napisał:

8 lat zanim zaczęliśmy się spotykać, czyli w tym momencie jakieś 11 lat. Na długi czas nie mielismy kontaktu. Odszedł  od byłej, bo był przemęczony psychicznie i fizycznie. Jego córka to po prostu efekt wpadki, byłą zapewniał ze kocha ją najbardziej na świecie, a mi próbował wmówić, ze był z nią tylko dlatego żeby złapać kontakt z dzieckiem. Tutaj myśle, ze żyje ze mna bo jest mu wygodnie. Nie wiem czy mnie kocha, czy to tylko kwestia, ze ja finansuje budowę domu, utrzymanie domu jest na mojej głowie. A to co on postanowi to ja mam się dostosować. 

Zdajesz sobie sprawę, że budujesz wasz dom z Twoich pieniędzy. Po rozwodzie będzie mu się należała połowa... Gdyby umarł to jego dziecko odziedziczy część domu... Zrobisz biznes życia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Załamana92 napisał:

No właśnie podstawą dla mnie związku jest zaufanie. Tutaj kompletnie go nie ma. Bo wszystko co obiecywał, pozostało tylko pustymi słowami, a nie zamieniło się w czyn. Ja jego córkę traktowałam jak swoje dziecko. Nie potrafiłabym być wobec niej chamska, tak jak on w stosunku do mojego syna. Mój syn mówił, ze go kocha, nawet padło pytanie czy może mówić do niego tato. Ale on miał to gdzieś i mój syn przestał. Zaczął być z kolei bardziej nie grzeczny w jego obecności, bo zauważył,ze tylko wtedy mój mąż zwraca na niego uwagę. Moja córka sama powiedziała, ze nie lubi jak jest jego córka bo właśnie gdy nikt nie widzi to mojego syna bije i dusi,  ja ciągnie za włosy. Wszystko wywala. A mój mąż to bagatelizuje i mówi, ze nic takiego nie widzi. Nawet raz była tak sytuacja, ze jego mama wzięła moje dzieci i jego córka na spacer. Moje dzieci szły ładnie, a jego córka wcale się nie słuchała jego mamy latała po kałużach, miała w nosie prośby i krzyki mojej teściowej. Po powrocie mój mąż zamiast przeprowadzić rozmowę z córka na temat zachowania, był wściekły na swoją mamę ze ta jej nie pilnowała. Także on wszyskich zawsze wini, tylko nie swoją córkę.

Podstawą związku jest zaufanie? Jesteś po rozwodzie i ciągle tak twierdzisz? W swoim małżeństwie też zaufałem... Wyszedłem gorzej jak Zabłocki na mydle. Jak sama nie zadbasz o własną d... to nikt tego nie zrobi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Skb napisał:

Zdajesz sobie sprawę, że budujesz wasz dom z Twoich pieniędzy. Po rozwodzie będzie mu się należała połowa... Gdyby umarł to jego dziecko odziedziczy część domu... Zrobisz biznes życia!

Niestety wiem.. A odnośnie córki i dziedziczenia prosiłam, żeby mi napisal coś jak testament, ze nie należy jej się nic z domu, bo w razie coś to jego była od razu by czarowała na kasę (do tej pory tego niestety nie dostałam).Chociaż i tak by zyskała niezłą sumę, bo w polisie jest podana jego córka prawdopodobnie, jako osoba upoważniona do otrzymania pieniędzy. 

Edytowano przez Załamana92

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skb napisał:

Podstawą związku jest zaufanie? Jesteś po rozwodzie i ciągle tak twierdzisz? W swoim małżeństwie też zaufałem... Wyszedłem gorzej jak Zabłocki na mydle. Jak sama nie zadbasz o własną d... to nikt tego nie zrobi!

Nie mierzę wszystkich jedną miarą. Widocznie mam za dobre serce. Marzyłam o rodzinie, gdzie wszyscy będą traktowani na równo. Nie będzie moje, twoje. Ale mój mąż sam taki podział wprowadził. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Załamana92 napisał:

Niestety wiem.. A odnośnie córki i dziedziczenia prosiłam, żeby mi napisal coś jak testament, ze nie należy jej się nic z domu, bo w razie coś to jego była od razu by czarowała na kasę. Chociaż i tak by zyskała niezłą sumę, bo w polisie jest podana jego córka prawdopodobnie, jako osoba upoważniona do otrzymania pieniędzy. 

I myślisz, że ojciec ją wydziedziczy. A taki testament będzie do obalenia lub cofnięcia w każdej chwili... A nawet gdyby nie cofnął to i tak będzie należał się jej zachowek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Załamana92 napisał:

Nie mierzę wszystkich jedną miarą. Widocznie mam za dobre serce. Marzyłam o rodzinie, gdzie wszyscy będą traktowani na równo. Nie będzie moje, twoje. Ale mój mąż sam taki podział wprowadził. 

Żeniąc się też miałem takie same założenia. Życie jednak dało mi solidną lekcję. Jak ma się miękkie serce to trzeba mieć twardą d... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Załamana92 napisał:

Niestety wiem.. A odnośnie córki i dziedziczenia prosiłam, żeby mi napisal coś jak testament, ze nie należy jej się nic z domu, bo w razie coś to jego była od razu by czarowała na kasę. Chociaż i tak by zyskała niezłą sumę, bo w polisie jest podana jego córka prawdopodobnie, jako osoba upoważniona do otrzymania pieniędzy. 

Jestes gotowa zakończyć małżeństwo? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Ona1989 napisał:

Jestes gotowa zakończyć małżeństwo? 

Coraz bardziej się na to nastawiam. Patrząc jak podchodzi do tego mój mąż. Ze przeze mnie teraz budowa domu stoi,bo nie chce wykładać pieniędzy. Ze przeze mnie zaczął palić, bo go denerwuje. Ze odechciało mu się wszytskiego, bo wystawiłam na sprzedaż dom, żeby zobaczyć jak zareaguje. A on... usuń k*** to ogłoszenie, bo moi rodzice są strasznie tym zdenerwowani. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Załamana92 napisał:

Coraz bardziej się na to nastawiam. Patrząc jak podchodzi do tego mój mąż. Ze przeze mnie teraz budowa domu stoi,bo nie chce wykładać pieniędzy. Ze przeze mnie zaczął palić, bo go denerwuje. Ze odechciało mu się wszytskiego, bo wystawiłam na sprzedaż dom, żeby zobaczyć jak zareaguje. A on... usuń k*** to ogłoszenie, bo moi rodzice są strasznie tym zdenerwowani. 

Jak się buduje wspólny dom to się wkłada w niego pieniądze w porównywalnych ilościach. To co masz z przed małżeństwa w połowie mu oddajesz - dobrowolnie. Usiądź i pomyśl - na spokojnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Skb napisał:

Jak się buduje wspólny dom to się wkłada w niego pieniądze w porównywalnych ilościach. To co masz z przed małżeństwa w połowie mu oddajesz - dobrowolnie. Usiądź i pomyśl - na spokojnie. 

No też tak uważam. Jego odpowiedz dzisiaj była taka - No chyba Ty masz pieniądze na dom. Wiec skąd ja mam je mieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Załamana92 napisał:

No też tak uważam. Jego odpowiedz dzisiaj była taka - No chyba Ty masz pieniądze na dom. Wiec skąd ja mam je mieć?

Jak się k... nie ma pieniędzy to się nie buduje domu. Chcesz budować dom? Tak - to za... do notariusza po rozdzielność majątkową!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Załamana92 napisał:

No też tak uważam. Jego odpowiedz dzisiaj była taka - No chyba Ty masz pieniądze na dom. Wiec skąd ja mam je mieć?

Ile dom będzie kosztował 500 - 600 tys.? Też bym chciał taki prezent!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×