Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Xayah

Facet ode mnie odszedł... nie potrafię żyć

Polecane posty

Cześć.. Pewnie takich wątków są tu miliony, ale mam nadzieję, że mój przez to nie będzie gorszy. 

Wczoraj zostawiła mnie miłość mojego życia. Nie potrafię się pozbierać płakałam całą nocą, w ogólnie nie mogłam spać. To był mój pierwszy chłopak w życiu, byliśmy ze sobą 3,5 roku... Kocham go tak bardzo, nie potrafię się z tym pogodzić. Mieliśmy tyle wspólnych planów, już mieszkanie swoje urządzaliśmy, jeszcze dwa dni temu tak się tym cieszyłam, że kuchnia wyszła taka piękna, jak sobie wymarzyłam... Chcieliśmy mieć takie same zwierzaki, planowaliśmy kiedy je kupimy. 

On naprawdę jest świetnym facetem, wyjątkowym. Nie mogę znieść jego słów "znajdziesz kogoś  lepszego", "jesteś dobrą dziewczyną", "ja się nie nadaje do związku". Piszę do niego cały czas, wiem, że może się ośmieszam, ale nie potrafię inaczej. Błagałam go, żeby tego nie robił, żeby przemyślał. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez kłótni, wiadomo ja płakałam i przytlaliśmy się.. Powiedział że już tak nie może, że nic nie czuje w tym związku, że się "wypalił". Ja cały czas nie tracę nadziei, że to nie koniec, ale logicznie wydaje się to być oczywiste...

Serce mi pęka kiedy patrzę na puste mieszkanie, na brak jego rzeczy. Cały czas o nim myślę, wszystko mi go przypomina. Próbuję zapomnieć, oderwać się, ale cokolwiek robię, wszystko mi go przypomina bo zawsze robiliśmy wszystko razem.... Nie mogłam zasnąć z tym uczuciem, że go nie będzie w moim łóżku, że rano się obudzę bez niego. Nie mogę jeść, spać, trochę to śmieszne, jak pomyślę, że czuję się dokładnie tak, jak wtedy gdy się poznaliśmy... Zawsze o niego walczyłam, to ja rozwinęłam naszą znajomość, wykonałam pierwszy krok. Czekałam z niecierpliwością na każdą wiadomość od niego i teraz znów czekam.... czy raczy mi cokolwiek odpisać, czy jakoś uśmierzy mój ból...

Nie wiem czego oczekuję od Was, to moje pierwsze w życiu rozstanie... Czuję że nie poradzę sobie bez niego, ja go tak strasznie potrzebuję!

Edytowano przez Xayah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę że on mnie nie kocha, czuję że jest inny problem, ale on albo naprawdę nie wie w czym rzecz, albo nie chce mi powiedzieć. Mówi że nie wie co się z nim dzieje, że chce pobyć sam i "zobaczyć jak będzie", jak się będzie czuł. Ale jednocześnie mówi mi, że on nie chce już mi dawać nadziei, że "nie jest w stanie dać mi miłości, której pragnę". Zawsze czułam że dostaję od niego wszystko, czego potrzebuję... nigdy nie myślałam, że ten związek może się rozpaść, zawsze o to walczyłam z całych sił..

 

Myślicie, że warto pojechać do niego? Porozmawiać jeszcze raz... spróbować wyiągnąć w czym jest tak naprawdę problem... nie wiem

Edytowano przez Xayah

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chyba oszaleję... rozpamiętuję każde jego słowo.. mówił że będzie na pewno żałował tej decyzji, ale "jak już ją podjął to jej nie zmieni".. nie rozumiem tego zupełnie, przez to co mówił nie wierzę że on nie chce już być ze mną bo mnie nie kocha... gdyby mnie nie kochał to bym go chyba niezbyt wiele obchodziła... zachował się wobec mnie w porządku, zostawił mi pieniądze, oferuje pomoc jeżeli będę jej potrzebowała... zapytałam go jak ja mam patrzeć,kiedy on sobie kogoś znajdzie, w życiu się z tym nie pogodzę... on powiedział "a jak ja mam patrzyć na Ciebie z kimś nowym?". to po co to rozstanie!! o co tu chodzi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Xayah napisał:

Chyba oszaleję... rozpamiętuję każde jego słowo.. mówił że będzie na pewno żałował tej decyzji, ale "jak już ją podjął to jej nie zmieni".. nie rozumiem tego zupełnie, przez to co mówił nie wierzę że on nie chce już być ze mną bo mnie nie kocha... gdyby mnie nie kochał to bym go chyba niezbyt wiele obchodziła... zachował się wobec mnie w porządku, zostawił mi pieniądze, oferuje pomoc jeżeli będę jej potrzebowała... zapytałam go jak ja mam patrzeć,kiedy on sobie kogoś znajdzie, w życiu się z tym nie pogodzę... on powiedział "a jak ja mam patrzyć na Ciebie z kimś nowym?". to po co to rozstanie!! o co tu chodzi....

Masz do wyboru albo rozpaczać po związku, którego nie ma, albo pozbierać się i żyć dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Xayah napisał:

Nie wierzę że on mnie nie kocha, czuję że jest inny problem, ale on albo naprawdę nie wie w czym rzecz, albo nie chce mi powiedzieć. Mówi że nie wie co się z nim dzieje, że chce pobyć sam i "zobaczyć jak będzie", jak się będzie czuł. Ale jednocześnie mówi mi, że on nie chce już mi dawać nadziei, że "nie jest w stanie dać mi miłości, której pragnę". Zawsze czułam że dostaję od niego wszystko, czego potrzebuję... nigdy nie myślałam, że ten związek może się rozpaść, zawsze o to walczyłam z całych sił..

 

Myślicie, że warto pojechać do niego? Porozmawiać jeszcze raz... spróbować wyiągnąć w czym jest tak naprawdę problem... nie wiem

Myślę, że nie warto.

Czujesz się tak dlatego, że podświadomie wiesz, że jeśli coś się psuje, to się naprawia, jeśli się wypala, można to rozniecić.

Musisz jednak wiedzieć, że ludzie nie podejmują takich decyzji pochopnie i choć dla Ciebie jest ona szokiem, to masz 99,9% szans na to, że Twój facet miał jakieś wątpliwości już miesiące wcześniej, a skoro nie było poważnej rozmowy, to wolał zamieść je pod dywan. Teraz pojawił się impuls, który spowodował zakończenie związku, który dla partnera dawno był martwy, a impulsem takim zwykle jest nowa osoba.

Raczej mylisz się w swojej ocenie jego obecnych uczuć, tak samo, jak myliłaś się w ocenie jego stosunku do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Xayah napisał:

Chyba oszaleję... rozpamiętuję każde jego słowo.. mówił że będzie na pewno żałował tej decyzji, ale "jak już ją podjął to jej nie zmieni".. nie rozumiem tego zupełnie, przez to co mówił nie wierzę że on nie chce już być ze mną bo mnie nie kocha... gdyby mnie nie kochał to bym go chyba niezbyt wiele obchodziła... zachował się wobec mnie w porządku, zostawił mi pieniądze, oferuje pomoc jeżeli będę jej potrzebowała... zapytałam go jak ja mam patrzeć,kiedy on sobie kogoś znajdzie, w życiu się z tym nie pogodzę... on powiedział "a jak ja mam patrzyć na Ciebie z kimś nowym?". to po co to rozstanie!! o co tu chodzi....

Tu nie ma co rozumieć, bo to jest takie zwyczajowe gadanie, żeby partnerowi był miło i by nie wyjść na chama - kocham Cię / jesteś wspaniała, ale… ja Cię nie chcę i znikaj z mojego życia.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Zawsze o niego walczyłam, to ja rozwinęłam naszą znajomość, wykonałam pierwszy krok. Czekałam z niecierpliwością na każdą wiadomość od niego i teraz znów czekam".

No wlasnie, zawsze ty, ty chcesz, potrzebujesz, walczylas, inicjowalas, nie mozesz bez niego zyc. Te uczucia nie byly/sa jak widac odwzajemnione  i facet zdal sobie z tego w koncu sprawe, kiedy zrobilo sie powaznie. Zostaw go w spokoju, to rzeczywiscie tylko mile gadanie z jego strony, ktore w tobie niestety wzbudza nadzieje. Zreszta na ludzi tak "kochajacych" - glownie siebie i swoje potrzeby - jak ty, nie ma "lekarstwa". Cokolwiek powie, ty bedziesz twierdzic, ze on sie myli, trzeba jeszcze raz sprobowac, moze jest chory, nie wie co robi, tylko ty jedyna mozesz dac mu szczescie, ktos go namowil, wlasciwie to kocha, tylko o tym nie wie, ty tak bardzo cierpisz, wiec on musi wrocic,  itp. itd.

Zaistniala sytuacja boli ale moze pomoze w przyszlosci zrozumiec, ze o milosc ani walczyc ani prosic nie trzeba.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po tym co tu przeczytałem to odszedł od toksycznej osoby. Za bardzo go ograniczałaś i facet nie miał czym oddychać. Postanowił się uwolnić i nie koniecznie doszukiwał bym się w tym osoby trzeciej aczkolwiek mogę się mylić. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Omg jaka desperacja, kobieto zajmij się swoim życiem i zostaw chłopaka w spokoju!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem przez co przechodzisz. Nie ma uniwersalnej metody co do takiej sytuacji. Jednego się nauczyłem. Ile związków tyle problemów i różnych sytuacji. 

Odnośnie Twojego pytania, twierdzę przeciwnie do tego, co tu napisano. Jak najbardziej podejmij próbę rozmowy, ale najpierw nieco ochłoń. Przemyśl dogłębnie czego od życia oczekujesz. Zadaj Sobie pytanie jakie były jego pragnienia (np. może chciał mieć dzieci, a Ty pisałaś tutaj o zwierzakach). Może rozmijacie się w czymś fundamentalnym, czego obydwoje nie potraficie rozwiązać w formie kompromisu. Jeśli tak jest, to  ta relacja nie ma sensu. Natomiast jeśli jest inaczej, jeśli nie było między Wami tzw. "złej krwi" , to przeprowadź z nim szczerą rozmowę, powiedz uczciwie o swoich uczuciach jak i o tym jak widzisz ten związek. Zrób to w przyjaznej atmosferze, bez histerii, bez scen, bez obwiniania kogokolwiek. 

Innymi słowy zawalcz i daj szansę wyrażoną w czasie. Jednakże nie bądź przy tym nachalna i zachowaj też klasę. 

Teoretycznie wszystko w życiu jest możliwe, a takie działanie pozwoli Tobie również na to, że nawet jeśli się to nie uda, to po czasie stwierdzisz, że próbowałaś, że zrobiłaś coś, że wyciągnęłaś rękę. Dzięki temu nie będziesz miała do Siebie pretensji lub wyrzutów sumienia, że zawaliłaś sprawę, że mogłaś coś zrobić, a nie zrobiłaś nic. Dużym kłopotem w związkach jest to, że nie pracuje się w nich nad komunikacją, dzięki której można diagnozować i eliminować problemy. 

Jedna drobna uwaga. Wyznacz sobie  sztywną ramę czasową Twojego działania, po przekroczeniu której, skup się na Sobie i Swoim życiu. 

Wiem, że to cholernie boli, wiem, że nie widzisz tego świata bez tej osoby. Wiem, że chciałabyś, abym napisał, że to się odwróci, że on zrozumie, wróci i przeprosi. Owszem, czasem się tak zdarza, ale nie ma reguły. Ile związków tyle różnych możliwości. 

Z drugiej strony, jeśli on się tak zachował wobec Ciebie, to niewykluczone,  może to powtórzyć i to niekoniecznie z Tobą, ale z kimś innym. Część osób, nie potrafi tworzyć stałej relacji, albo najzwyczajniej do niej nie dorosła. Nie potrafią być płomienni, są jedynie letni. Czy można ich za to winić? Absolutnie nie, tacy po prostu są, tak jak jeden ma jasne, a drugi ciemne włosy. Jeden jest bardziej wrażliwy, drugi mniej. Część z takich osób goni za motylkami w brzuszkach, które i tak zawsze po czasie zdychają i pozostaje proza życia, po czym dokonują kolejnego zrywu i znowu gonią i szukają wyimaginowanych ideałów ze swych iluzji. I tak w kółko. 

Reazumując, przemyś to bardzo dogłębnie, wyobraź sobie przebieg takiej rozmowy i spotkaj się z nim w przyjacielskiej atmosferze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2021 o 05:43, Xayah napisał:

Nie wierzę że on mnie nie kocha, czuję że jest inny problem, ale on albo naprawdę nie wie w czym rzecz, albo nie chce mi powiedzieć. Mówi że nie wie co się z nim dzieje, że chce pobyć sam i "zobaczyć jak będzie", jak się będzie czuł. Ale jednocześnie mówi mi, że on nie chce już mi dawać nadziei, że "nie jest w stanie dać mi miłości, której pragnę". Zawsze czułam że dostaję od niego wszystko, czego potrzebuję... nigdy nie myślałam, że ten związek może się rozpaść, zawsze o to walczyłam z całych sił..

 

Myślicie, że warto pojechać do niego? Porozmawiać jeszcze raz... spróbować wyiągnąć w czym jest tak naprawdę problem... nie wiem

Nic na siłę. Wiem ze narazie boli strasznie. Też długo przeżywałam rozstanie ze swoją pierwsza miłością. Zresztą pierwsze miłości zawsze się przeżywa. Nawet jak ktoś o nim wspomnial to się trzesłam cala. Ale czas leczy rany. Uwierz w to. Nie pisz już do niego. Nie ma sensu. Ktoś lepszy czeka gdzieś na Ciebie. Wiem to po sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, marinero napisał:

On sie "wypalil" bo przytloczylas go swoja miloscia.Co za duzo to nie zdrowo! Stara zasada.!

Lepiej nie pisz a z odczuje pustke  po tobie i zateskni za toba 🙂 i wtedy na kolana go!  i biczem po tylku ! Zaloz mu  zaraz tez kolczatke ! i dluga smycz ! aby wiedzial gdzie jego miejsce ! 

Marinero no weż Dziewczyna przeżywa dramat

Edytowano przez MamaMai

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zaglaskalas kotka I uciekl, wyczuwam tu troche pojawienie sie osoby trzeciej, nawet nie probowal naprawiac, tylko odszedl w zgodzie zanim zaczalby zdradzac. Daj mu spokoj, bo wyjdziesz na desperatke, daj czas, rozerwij sie, moze zagraj w lola, Xayah.😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2021 o 05:21, Xayah napisał:

Cześć.. Pewnie takich wątków są tu miliony, ale mam nadzieję, że mój przez to nie będzie gorszy. 

Wczoraj zostawiła mnie miłość mojego życia. Nie potrafię się pozbierać płakałam całą nocą, w ogólnie nie mogłam spać. To był mój pierwszy chłopak w życiu, byliśmy ze sobą 3,5 roku... Kocham go tak bardzo, nie potrafię się z tym pogodzić. Mieliśmy tyle wspólnych planów, już mieszkanie swoje urządzaliśmy, jeszcze dwa dni temu tak się tym cieszyłam, że kuchnia wyszła taka piękna, jak sobie wymarzyłam... Chcieliśmy mieć takie same zwierzaki, planowaliśmy kiedy je kupimy. 

On naprawdę jest świetnym facetem, wyjątkowym. Nie mogę znieść jego słów "znajdziesz kogoś  lepszego", "jesteś dobrą dziewczyną", "ja się nie nadaje do związku". Piszę do niego cały czas, wiem, że może się ośmieszam, ale nie potrafię inaczej. Błagałam go, żeby tego nie robił, żeby przemyślał. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez kłótni, wiadomo ja płakałam i przytlaliśmy się.. Powiedział że już tak nie może, że nic nie czuje w tym związku, że się "wypalił". Ja cały czas nie tracę nadziei, że to nie koniec, ale logicznie wydaje się to być oczywiste...

Serce mi pęka kiedy patrzę na puste mieszkanie, na brak jego rzeczy. Cały czas o nim myślę, wszystko mi go przypomina. Próbuję zapomnieć, oderwać się, ale cokolwiek robię, wszystko mi go przypomina bo zawsze robiliśmy wszystko razem.... Nie mogłam zasnąć z tym uczuciem, że go nie będzie w moim łóżku, że rano się obudzę bez niego. Nie mogę jeść, spać, trochę to śmieszne, jak pomyślę, że czuję się dokładnie tak, jak wtedy gdy się poznaliśmy... Zawsze o niego walczyłam, to ja rozwinęłam naszą znajomość, wykonałam pierwszy krok. Czekałam z niecierpliwością na każdą wiadomość od niego i teraz znów czekam.... czy raczy mi cokolwiek odpisać, czy jakoś uśmierzy mój ból...

Nie wiem czego oczekuję od Was, to moje pierwsze w życiu rozstanie... Czuję że nie poradzę sobie bez niego, ja go tak strasznie potrzebuję!

Kobieto przystopuj. Z Twoich zawodzeń, aż razi po oczach, że jesteś osobą bardzo absorbującą. Facet prawie sie udusił. Dał dyla w podskokach. Pewnie nie miał czasu dla siebie i swojego hobby, żadnego piwka z kolegami. Tylko musiał siedzieć i miziać się z Tobą godzinami. To musiało się tak skończyć. Powiem Ci tylko, że go rozumiem bo jesteś dziecinna i go po prostu zamęczyłaś tą swoją miłością. A tym swoim błaganiem to jeszcze pokazałaś mu że jesteś głupia. Takie zachowanie u kobiet to standard. 

Edytowano przez Fidodido

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jakby cie kochal to by nie zostawil.To nie byla milosc tylko zauroczenie z jego strony, ktore rzeczywiscie trwa do 3 lat, a potem albo "wypali sie" albo przejdzie w prawdziwa milosc.Pewnie bardzo mlodzi jestescie.Daj sobie z nim spokoj, po czyms takim nie ma do czego wracac, powinnas miec poczucie wlasnej godnosci.Wyglada na to, ze kogos poznal, bo malpa jak skacze nie pusci galezi dopoki nie zlapie drugiej

Moze to bedzie denerwujacy dydaktyczny smrodek, ale po 3,5 roku razem i wspolne mieszkanie a sie nie oswiadczyl to chyba mowi za siebie.Jeden moj kuzyn tak przeciagal zwiazek 10 lat, dom mieli w budowie az nagle poznal duzo mlodsza sliczna dziewczyne, "stara" rzucil a z nowa po 3 miesiacach zareczyny a po roku slub

Jesli ci teraz ciezko, to bierz nadgodziny w pracy, spotykaj sie ze znajomymi, odwiedzaj krewnych, zapisz sie na jakis kurs-wazne by przebywac z ludźmi,  to naprawde pomaga w takiej sytuacji.Czas szybko zleci i uleczy rany.To nie koniec swiata, choc teraz tak sie wydaje

Edytowano przez emigrantka
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.06.2021 o 05:21, Xayah napisał:

[...] Czuję że nie poradzę sobie bez niego, ja go tak strasznie potrzebuję! [...]

I tutaj tkwi sęk, by zrozumieć, za czym tak naprawdę rozpaczasz. Co takiego dawał Tobie ten facet, czego nie potrafiłby dać inny, czy nawet nie sprezentowałabyś sobie sama? Rozstania zawsze są trudne, trzeba porzucić plany i zmienić swoje dotychczasowe życie, ale jeśli aż tak desperacko z tym walczysz, to warto przyjrzeć się sobie. Brak autonomii i uzależnienie się od partnera mocno destabilizuje emocjonalnie, lepiej nad tym popracować samodzielnie, niż wymagać, by inni, a w tym przypadku były facet, przyniósł Ci ukojenie. Zajmij się czymś, otocz ludźmi, postaw na rozwój osobisty i poprawę samooceny. Z czasem emocje opadną i dostrzeżesz, że na byłym świat się nie kończy, jest tu sporo fajnych facetów, którymi można się zainteresować. Z wzajemnością. 

Dnia 25.06.2021 o 05:21, Xayah napisał:

[...] Próbuję zapomnieć, oderwać się, ale cokolwiek robię, wszystko mi go przypomina bo zawsze robiliśmy wszystko razem. [...]

Nigdy więcej nie popełniaj tego błędu, by być z facetem nierozłączną i nie mieć własnej przestrzeni. A teraz po prostu wybij się z monotonii i zacznij robić coś zupełnie innego, niż dotychczas. 

Dnia 25.06.2021 o 05:43, Xayah napisał:

[...] Myślicie, że warto pojechać do niego? [...]

Im bardziej gonisz, tym bardziej będzie uciekać. Ale już Marinero wyżej dobrze to ujął 🙂

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druhu
4 minuty temu, Nenesh napisał:

 

Prawdziwa intelektualistka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, 2libed napisał:

piszesz takie bzdury agent że brak słów tylko ja nakrecasz a facet pewnie juz ma nowa tylko nie mowi jej tego bo obawia sie scen i histerii.

nie kazdy chce naprawiac tam pewnie od pcozatku bylo jednostrone a z drugiej strony z braku laku co ty chcesz naprawiac ?

Jakbyś przeczytał całą moją wypowiedź ze zrozumieniem,  to byś nie pisał bzdur od czapy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, 2libed napisał:

a jakby mial zone to by to sie tylko tym roznilo ze rozprawa rozwodowa by sie jeszcze mogla nie skonczyc. myslisz ze jak ktos jakis certyfikat w urzedzie podpisze to to gwarancja ze sie nigdy w nikim innym nie zakocha ?

 

 

Nie, ale chociaz ma uczciwe zamiary.Nikt nie bierze slubu z zamiarem rozwodu.Jesli chce wolnego zwiazku to zazwyczaj nie planuje, ze bedzie z ta sama osoba do konca zycia.Podalam przyklad z zycia wziety- z jedna "nie potrzebuje papierka" a z druga az sie ziemia palila pod nogami zeby kupic pierscionek.Czyli to nie byla gornolotna idea ze milosc nie potrzebuje certyfikatu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, 2libed napisał:

zamiarami, dobruymi checiami to wiesz co mozna zrobic ? w tylek sobie mozna je wsadzic.

on tez z toba nie byl z zamiarem spotkania innej. jakby mial zamiar sie oswiadczyc to by to zrobil nie mial wiec czy sie kogos do tego przymusza czy nie nic nie zmienia. pewnie jakby nalegala to by sie zgodzil i tylko pozniej wiecej formalnosci. ta druga tez nie wie czy za 10 lat nie spotka 3.

jak jest duzo ladneijsza i mlodsza to minimalizuje ryzyko ale jak ktos ma sklonnosci to gwarancji nie ma, zadne certyfikaty nic nie zmieniaja.

 

 

Lepsze nieudane dobre zamiary niz deklaracja braku dobrych zamiarow (czyli ze jestem z toba z braku laku dopoki nie znajde czegos lepszego albo dopoki sie toba nie znudze, stac mnie na lepsza)

A to co mowilam to nie mnie sie zdarzylo tylko przypadek kuzyna.Z ta pierwsza nie zamierzal byc na stale, ale ona wierzyla, ze jest przeciwnikiem slubow, ktory dotyczy ogolu kobiet a nie tylko tych brzydszych.A jak spotkal ta jedyna to zrobil by dla niej wszystko. W tym zwiazku to on sie boi zeby go nie zostawila, stad te szybkie oswiadczyny.Mysle, ze z chlopakiem autorki moze byc tak samo, zazwyczaj jak sie uklada a potem facet bez powodu nagle zrywa to na 99% jest jakas "lepsza" na horyzoncie,ale tego nie przyzna, tylko ze "wypalilo sie".Nie rozumiem komentarzy ze nie dawala mu wolnosci, zaglaskala itp.To co, miala sie godzic by sobie przyprowadzal rozne inne laski?Lub zniknac na tydzien i sie nie odzywac?Trzeba byc soba, inaczej zwiazek nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

nie, to nie było tak, że go osaczałam. od początku rozumieliśmy, że każdy z nas ma swoje życie, on chodził często na swoje imprezy z kolegami i nigdy mu nie robiłam z tego powodu wyrzutów. ja również zajmowałam się swoim hobby, swoimi znajomymi itp. to właśnie on chciał ze mną robić "wszystko"... 

ostatnio dużo czytałam artykułów psychologicznych itp. podnoszę się po tym rozstaniu, na razie urwałam kontakt, powiedziałam mu że dobrze się stało, że zerwaliśmy, wysłałam mu list. i naprawdę dobrze, bo bez tego nie zauważyłabym wielu problemów, które się u nas pojawiły.

ale ja naprawdę czuję, że to mój jedyny. czuję to całą sobą. i czuję, że do siebie wrócimy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×