Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zosiasosia

za pół roku wychodzę za mąż, ale go już nie kocham

Polecane posty

jesteśmy ze sobą prawie 4 lata. na początku bardzo mi się podobał, było zakochanie potem prawdziwa miłość. on ma teraz 27 lat, ja 22 lata, czyli poznalismy sie jak miałam 18 i to jest mój pierwszy poważny związek, przed nim tylko się rozebrałam, i wszystko co pierwszy raz to własnie z nim. miałam 18 lat, dopiero wchodziłam w dorosły swiat i seksualność. wtedy wydawał mi sie idealny, był (nadal jest) słodki, opiekunczy, delikatny, mielismy duzo tematów... a teraz ja trochę dojrzałam, potrzebuję bardziej męskiego i twardego faceta, a on sie nie zmienił - wciaż jest taki słodki i delikatny i pewnie już sie nie zmieni. rolę męzczyzny czesciej ja przejmuje - sprawy techniczne w domu ja załatwiam, bo umiem a on nie. W łóżku jest "dominujący" ale tylko wtedy gdy mu powiem że dzisiaj chce tak i tak i mu dam całą instrukcje co ma zrobić to wtedy jestem "zadowolona" bo tak sam z siebie to coś próbuje ale mu niezbyt wychodzi.. Nie mamy wspolnych tematów do rozmowy, mamy różne hobby - on w wolnych chwilach gra na komuterze albo oglada telewizje (dla mnie nuda) a ja lubie spedzac czas aktywnie, mam tak duzo hobby że mi ciagle brakuje na nie wszystkie czasu :D. Ale on mnie kocha bardzo, wiem że zrobiłby dla mnie wszystko. Jedynie jakies marzenia długodystansowe mamy podobne, chociaż też nie do końca - oboje chcemy zrobic karierę i miec duzo pieniedzy (wiem ze to brzmi banalnie i kazdy takie ma marzenie ale my jestesmy na dobrej drodze do spełnienia), tylko że on chce miec szczesliwa rodzinke a ja nie chce miec rodziny tylko życ samej (z partnerem) i robic co i kiedy mi sie zachce. pewnie zapytacie, po co mi w takim razie ślub, przecież jestem jeszcze młoda itd. po pierwsze i chyba najważniejsze - chce jak najszybciej "uciec" z domu, który jest toksyczny dla mnie i niszczy mnie psychicznie (juz teraz biore leki, miałam kilka prób samobojczych i inne sytuacje) a tylko slub mi na to pozowli - moi rodzice sa konserwatywni i jakbym mieszkala z chlopakiem bez slubu to bym nigdy wiecej do nich nie mogla wrocic, ani by mnie nie wspierali finansowo ani nic po prostu by juz nie mieli córki. ja narazie studiuję, jeszcze przez 5 lat wiec praca byle gdzie i studia byle jak nie wchodzą w grę, wiec nie mam jak sie utrzymać sama. Nie wiem co robić, lubię mojego chłopaka, darzę go sympatią ale nie kocham. A co jesli teraz go rzuce a pozniej bede załowac za kilka lat? Co jesli nie znajde juz nigdy kogos kto mnie tak pokocha jak on? A co jesli wezme slub a po kilku miesiacach sie rozpadnie? Nie wiem co robic, moze ktos byl w podobnej sytuacji i by sie wypowiedział?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Piszesz, że jest świetnym facetem, więc zasługuje na szczęście. Przestań go i siebie oszukiwać i go zostaw. Nie możesz unieszczęśliwiać człowieka brakiem miłości, bo to jedyna opcja, żeby wyrwać się z domu. Już teraz jest dla ciebie zbyt miękki, niedługo zaczniesz nim gardzić i będzie rozwód. Myślisz, że rodzina wybaczyłaby ci rozwód, skoro jest taka konserwatywna? Tak czy inaczej musisz odejść. Chłopak pocierpi, dowie się jakie jest życie, a potem znajdzie kogoś z kim będzie szczęśliwy, ty również.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masz już 22 lata i jeszcze pięć lat studiów? Co to za kierunek, że 7 lat się studiuje? To zamierzasz jeszcze 5 lat mieszkać z toksycznymi rodzicami? Co do ślubu to zawsze można się rozwieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×