Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
serduszko7

Odrabianie lekcji z dzieckiem

Polecane posty

Ze swoich czasów szkolnych pamiętam, że nigdy rodzice nie siedzieli ze mną i nie pomagali mi w lekcjach. Wszystko robiłam sama. Wypracowania z polskiego, zadania z matematyki, nikt mi nigdy nie pomagał. A mimo tego bezproblemowo zaliczałam przedmioty, z matematyki i polskiego miałam same piątki i czwórki. Korepetycje nie były mi potrzebne. Jak czegoś nie wiedziałam to szukałam w podręczniku albo w bibliotece.

Z kolei 12 letni syn mojej koleżanki nic nie zrobi sam. Musi mieć korepetycje i pomoc niemal z każdego przedmiotu. Mimo korepetycji i pomocy mamy, która z nim siedzi i odrabia lekcje i tak ma same jedynki. Nie potrafi też niczego wyszukać w internecie. Przykładowo jakieś zadanie z fizyki. Nie potrafi po prostu wpisać treści zadania w internet, którego rozwiązanie jest zaraz na górze wyszukiwarki, na stronie brainly (zresztą tam są chyba wszystkie zadania rozwiązane na poziomie szkoły podstawowej). Ale nie. Mama musi z nim siedzieć i mu tłumaczyć. Bo wg niego nauczyciele nie potrafią tłumaczyć i dlatego ma same jedynki...

Czy naprawdę jest tak źle, czy dzieci są teraz strasznie leniwe? Jak to jest, że ja wychowując się w czasach, gdy jeszcze nie było tak powszechnego internetu, radziłam sobie i robiłam wszystko sama, a teraz dzieci mają łatwy dostęp do wiedzy, wszystkie zadania rozwiązane w internecie, wystarczy wpisać treść zadania w wyszukiwarkę, a i tak nie radzą sobie i mają jedynki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po prostu niektórzy są inteligentni, niektórzy nie, i nie lenistwo nie ma tu nic wspólnego z tym.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jednemu przychodzi nauka łatwo drugiemu trudno. Jeden wystarczy, że raz przeczyta i już wszystko wie a drugi musi kuć na pamięć. I lenistwo nie ma tu nic do rzeczy, bo ten uczeń ze słabymi ocenami czasami poświęca dużo więcej czasu na naukę niż ten z dobrymi. Po prostu są osoby którym nauka nie idzie i już. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zdarzyło mi się słyszeć taka opinie, że poziom nauki jest coraz słabszy. Ja z obserwacji widzę, że nauki jest coraz więcej. Tak jak autorka pisze kiedyś dzieci dawały radę ogarnąć to same teraz potrzebują pomocy gdyż materiału jest za dużo. Efekt końcowy jest taki że  umieją mniej niż my kiedyś, bo przy takim obłożeniu materiału wykuwają, zaliczają i zapominają. Nie ma czasylu na utrwalenie materiału. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście jeden łapie szybciej drugi wolniej. pamiętam że w liceum ja i kolega mieliśmy taka sama średnia i bardzo podobne oceny tyle że on ciągle siedział w książkach a mi wystarczyło słuchać na lekcjach i przeczytać temat w domu by dostawać czwórki. Także tego nie przeskoczysz. Moje dziecko jest w 7klasie i zauważyłam ze większość osób w ich klasie właśnie liczy że wszystko zostanie im pokazane palcem, albo że ktoś za nich wszystko zrobi. Prawie całą klasa dostała jedynki z kartkowki bo pani kazała uzupełnić tabelkę a w książce te informacje podane były w formie opisowej. Dzieci stwierdzily że pani zadala pytania na których nie było odpowiedzi w podręczniku. Szkoła w dzisiejszych czasach nie uczy myślenia tylko kicia na pamięć. Z resztą przy tak przeladowanym programie chyba dzieciaki nie mają czasu na myślenie. Muszą przyswoić za dużo informacji z resztą w życiu w ogóle nieprzydatnych. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkofobia

Nie trzeba było ze mną również odrabiać lekcji, sama wszystko ogarniałam. Rodzice nie musieli mi w niczym pomagać, ale takie były czasy, wszyscy tak mieli, lekko nie było. Program nauczania różnił się od tego, który jest teraz i może to jest przyczyna stanu jaki mamy obecnie. Sama siedzę z dzieckiem nad zadaniami domowymi, niektóre nie należą do łatwych, sama mam czasem problem je rozwiązać. Na pewno poziom jest wyższy z roku na rok, już nie ma tylko tego, że coś bezsensownie ryje się na pamięć. Teraz nauczanie nastawione jest na programowanie, myślę, że wyrosną dzięki temu kolejne pokolenia programistów czy konstruktorów, inżynierów itp. Większość zadań np. z matematyki rozwiązuje się według tzw. klucza i jak ktoś nie jest przynajmniej średnio ogarnięty to będzie miał trudność w znalezieniu właściwego rozwiązania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co takiego się zmieniło porównując do czasów powiedzmy 20 lat temu? Czego jest więcej, co jest trudniejsze? Zawsze mi się wydawało, że mam ogrom nauki w szkole, nie wyobrażam sobie, żeby teraz miało być jeszcze więcej.

Polski - czytanie, pisanie wypracowań. Historia, biologia, geografia to taka pamięciówka. Fizyka, chemia - definicje i zadania, tu jak ktoś nie rozumiał, to było trudno. Matematyka - wiadomo. Muzyka, plastyka, wf - chyba najprzyjemniejsze przedmioty, ale jak ktoś miał totalny brak umiejętności to pewnie było mu ciężko.

Jak jest teraz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziś tak naprawdę jest tak samo.Tylko,że łatwiej znaleźć rozwiązane zadania w necie i filmiki wyjaśniające jak rozwiązywać zadania.

Ale dzieciom się nie chce,wolą oglądać filmiki i grać.A korepetytorów coraz więcej i niezłą kasę zarabiają.-to prawdziwa żyła złota.

Szkoda,że nie urodziłam się później 😕

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Też widzę dużą różnicę.  Nie pamiętam,  by rodzice siedzieli ze mną nad lekcjami.  Zapytali z wiersza na pamięć,  albo na sprawdzian, jak poprosiłam. Zadania domowe były łatwe.  Teraz z synem w 4 klasie powinnam siedzieć codziennie po kilka godzin i na dobrą sprawę przerobić materiał że szkoły,  plus zadania domowe. Lekcje właściwie nie są prowadzone. Historia? Przeczytajcie z podręcznika i odpowiedzcie na pytania pod lekcją. Matematyka? Zróbcie zadania. Dzieciaki nie rozumiały, czym są ułamki, bo nikt im nie wytłumaczył, że to kawałki z całości.  Do tego zadania są tak skonstruowane, że dzieciaki mają je rozpisywać w jedyny słuszny sposób i jak napiszą inaczej, albo skrócą rozpisanie, to jest źle,  a na sprawdzianie dostają ułamek punktów. Czyli za dobrze zrobiony sprawdzian jest 2.  Więc uczę syna nie matematematyki, bo tę szybko łapię, a durnego rozpisywania zadań. Szkoła nie widzi problemu. Wg nich to normalne, że rodzice mają siedzieć po lekcjach po 3, a nawet 5h z dzieckiem i je uczyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam w pracy dwie koleżanki, jedna ma dwójkę dzieci 9 i 16 lat, druga jedną córkę 12 lat. Obie dostają korby na punkcie nauki swoich dzieci. Robią za nie zadania, pomagają w nauce i nawet piszą wypracowania. Ja również zawsze sama odrabiałam lekcje i sama się uczyłam i jakoś skończyłam szkołę, poszłam na studia. Mamy taką grupę na messengerze i czasami pytają się nas na tej grupie jak byśmy napisały to i to, jak rozwiązać jakies zadanie itp. Zastanawiam się co wyrośnie z tego pokolenia. Sama mam syna,  ma dopiero 5 lat i wszystko pewnie przede mną, ale bardzo bym nie chciała być taką matką, dla której najważniejsze są oceny i która wszytsko robi za dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja miałam tak, że pomagali mi przy zadaniu rodzice w klasach 1-3. Tzn. ojciec tak mi pomagał, że się tylko denerwował.

Potem już nie zajmowali się moimi zadaniami. I ja też się nimi nie zajmowałam. Odpisywałam od kolegi.

Piszę o tym tylko dlatego, żeby ci pokazać, że nie pomaganie rodziców w nauce czy przy zadaniach nie gwarantuje tego, że uczeń będzie to wszystko robił na piątki, a nawet nie gwarantuje tego, że w ogóle będzie cokolwiek robił. Wszystko zależy od indywidualnej osobowości dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 24.03.2022 o 11:00, matkofobia napisał:

Nie trzeba było ze mną również odrabiać lekcji, sama wszystko ogarniałam. Rodzice nie musieli mi w niczym pomagać, ale takie były czasy, wszyscy tak mieli, lekko nie było. Program nauczania różnił się od tego, który jest teraz i może to jest przyczyna stanu jaki mamy obecnie. Sama siedzę z dzieckiem nad zadaniami domowymi, niektóre nie należą do łatwych, sama mam czasem problem je rozwiązać. Na pewno poziom jest wyższy z roku na rok, już nie ma tylko tego, że coś bezsensownie ryje się na pamięć. Teraz nauczanie nastawione jest na programowanie, myślę, że wyrosną dzięki temu kolejne pokolenia programistów czy konstruktorów, inżynierów itp. Większość zadań np. z matematyki rozwiązuje się według tzw. klucza i jak ktoś nie jest przynajmniej średnio ogarnięty to będzie miał trudność w znalezieniu właściwego rozwiązania. 

Powinno się wycofać z mowy potocznej słowo "ogarnięty". To jest jakaś chore, patologiczne określenie. Powinno się mówić zaradny. Tak samo jak Polki lubią zamiast "bałagan" to lubią mówić "syf". Kiedy z tym skończycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 25.03.2022 o 19:01, monika1908 napisał:

Co takiego się zmieniło porównując do czasów powiedzmy 20 lat temu? Czego jest więcej, co jest trudniejsze? Zawsze mi się wydawało, że mam ogrom nauki w szkole, nie wyobrażam sobie, żeby teraz miało być jeszcze więcej.

Polski - czytanie, pisanie wypracowań. Historia, biologia, geografia to taka pamięciówka. Fizyka, chemia - definicje i zadania, tu jak ktoś nie rozumiał, to było trudno. Matematyka - wiadomo. Muzyka, plastyka, wf - chyba najprzyjemniejsze przedmioty, ale jak ktoś miał totalny brak umiejętności to pewnie było mu ciężko.

Jak jest teraz?

To zalezy o jakiej kategorii wiekowej mówić. W klasach od 4 do 8 to to co piszesz to jest normalne. I tak było. jest i będzie. Natomiast klasy 1-3 uważam, że bardzo dużo jest na gorsze. Dzieciaki mają chyba o 300% więcej wszystkiego niż za moich czasów. I to nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkofobia
2 godziny temu, Ksantyge napisał:

Powinno się wycofać z mowy potocznej słowo "ogarnięty". To jest jakaś chore, patologiczne określenie. Powinno się mówić zaradny. Tak samo jak Polki lubią zamiast "bałagan" to lubią mówić "syf". Kiedy z tym skończycie?

A ja zawsze ogarniałam i ogarniam. Nie lubię słowa zaradny bo trąci myszką. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×