Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kitsune

Słodycze i dzieci- jak sobie radzicie?

Polecane posty

Zastanawiam się jak inne mamy sobie radzą z słodyczami. Nie jestem przeciwna słodyczom ale mam wrażenie, że dzieci dostają ich zbyt dużo.

Jeszcze przedszkolaka da się kontrolować ale jak córka poszła do szkoły to kupuje sobie słodycze z automatów (kupuje sobie z pieniędzy co dostaje od dziadków), koleżanki się z nią dzielą dosyć często słodyczami albo niezdrowymi przekąskami. A to z kolei znowu coś dostają ze szkoły albo trzeba przynieść  na jakąś szkolną imprezę- dzień chłopaka, wigilia itd

W międzyczasie córka naciąga (średnio raz na dwa tygodnie lub tydzień) np.  żeby koniecznie jej kupić jakieś chrupki bo z koleżankami sobie robią na przerwie piknik i każdy coś przyniesie. Albo że musi przynieść taki cukierek bo X jej już dała i już jej obiecała że przyniesie. Nie wiem czy to ściema czy nie ale ciężko mi odmówić w takich sytuacjach, nie chcę żeby czuła się wykluczona. 

Sama jem słodycze tylko w weekend i to nie garściami tylko bardzo ograniczoną ilość. 

Wychodzi na to że prawie co drugi dzień jest jakiś słodycz- jak dla mnie to nie jest zbyt zdrowe. Jak uważacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie dostrzegam jakiegoś wielkiego problemu. Jedzą słodycze codziennie, nie jakoś w nadmiarze i nie demonizuje tego. Ważne żeby obiady były zjedzone i ruch na powietrzu. 

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U nas w domu jest zawsze pełno słodyczy. Każdy je, kiedy ma ochotę. Córka ma 9 lat i nie ograniczam jej. Sama do szkoły zawsze jej pakuje jakiegoś kitkata, albo oreo, ale żeby była równowaga to dostaje też zawsze normalną bułkę i do tego jakieś pomidorki, ogórka, paprykę, kiwi, winogrono itd... czasami zje wszystko, czasami tylko zdrowe rzeczy, a czasami tylko batonika. Nie napycha się słodyczami, bo wie,  że je zawsze ma. My dorośli też mamy czasami straszna ochotę na słodkie i sobie nie odmawiamy, prawda? Grunt to równowaga. Codziennie zabawa na podwórku, na stole obok słodyczy, zawsze sa owoce itd. Je słodycze codziennie, ale je również normalne posiłki, warzywa i owoce, codzienne bawi się na dworze, nieważne czy jest deszcz czy nie. 

Mi się wydaje, że im więcej się dziecku ogranicza słodycze, to tym bardziej ono tego pragnie. Później jak się dziecko dopadnie to zjada na raz całą paczkę chipsów, albo żelek lub 3 batony na raz. 

No i wiadomo, do dentysty chodzimy co pół roku na kontrol. Nigdy nie czekam, aż ząb zacznie boleć, albo jak zobaczę dziurkę czy przebarwienia. Jak na kontroli coś wyjdzie nawet małego to od razu leczymy. 

 

Córka ma zdrowe zęby, jest szczupła, ma idealną morfologię, mimo jedzenia słodyczy ile chce 😊

  • Like 2
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A nie myślałaś, żeby po prostu zrobić alternatywę w domu? Muffinki, batony, ciasto, rogaliki, drożdżówki, tyle tego jest, a zawsze można zrobić wersję z mniejszą ilością cukru i zdrowszą. Możesz użyć innej mąki niż pszenna. Możesz użyć ksylitolu.

Co do postów wyżej to rozbawiła mnie bułka jako równowaga dla batona 😂 oba równie niezdrowe.

W życiu nie dawałabym dziecku codziennie słodycza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Żaba Monika napisał:

Bez sensu dawac dziecku codziennie slodycze i jeszcze doradzac to innym. A potem w spoleczenstwie panuja choroby cywilizacyjne od lat smieciowego jedzenia.

Dostaje, ale potrafi wybrać. Nie je dużo słodyczy. Widzę ewidentnie, że woli sobie zjeść owoce, albo surowe warzywa mimo, że słodyczy jej nie ograniczam. Zresztą autorka pytała jak my sobie z tym radzimy, a nie jak ona powinna to robić. Ja wyraziłam tylko i wyłącznie swoją opinię i nikogo nie namawiam na takie samo postępowanie jak moje 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Foko Loko napisał:

A nie myślałaś, żeby po prostu zrobić alternatywę w domu? Muffinki, batony, ciasto, rogaliki, drożdżówki, tyle tego jest, a zawsze można zrobić wersję z mniejszą ilością cukru i zdrowszą. Możesz użyć innej mąki niż pszenna. Możesz użyć ksylitolu.

Co do postów wyżej to rozbawiła mnie bułka jako równowaga dla batona 😂 oba równie niezdrowe.

W życiu nie dawałabym dziecku codziennie słodycza.

Dlaczego bułka Panią rozśmiesza? Myślę, że każdy z nas je pieczywo. Ja piekę chleb i bułki w domu, robię swoje pasztety z królika, jemy swoją baraninę, drób. Nie kupujemy gotowych wędlin, jemy dużo moich przetworów... warzywa mamy ze swojego ogródka. Mleko rownież mamy prosto od krowy, nie robię tylko twarogu i masła, bo juz mi na to po prostu brakuje czasu i chęci. Może warto czasami dopytać o jaką bułkę chodzi, niż od razu wrzucać wszystkich do jednego worka? Ja uważam, że moja rodzina się bardzo dobrze odżywia, mimo, że słodycze jemy kiedy mamy na nie ochotę, a ciasto praktycznie zawsze stoi na stole. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Żaba Monika napisał:

Wszystko ok, bo nie jada TYLKO slodyczy, ale je tez inne jedzenie 😉

Proszę przeczytać mój komentarz powyżej, a później oceniać. Miłego dnia życzę wszystkim idealnym mamom kupującym mięso w marketach, bądź nawet sklepach mięsnych. Dla mnie to padlina 🙂 to samo tyczy się warzyw. Bo nawet kupując na rynku nie macie pewności, że nie były one pryskane, a jajka od kurek nie byly faszerowane paszą 🙂

Bawi mnie to strasznie. Wszyscy się dziwią, że mam chęć przy tym robić w imię zdrowego odżywiania, a ktoś będzie mi wmawiał mi, że słodycze wszystkk rujnują. Wydaje mi sie, że warto czasami dopytać drugą osobę, niż od razu na nią najeżdżać. Pozdrawiam, mama przed 30, dwójka dzieci i praca na gospodarstwie. Polecam! Super zdrowa sprawa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, KittyB napisał:

 

Dokładnie Tak . Trzeba zrozumieć,że wszystko jest dla ludzi,a ta obsesja zdrowegpodżywiania często odbija się negatywnie na psychice. Dziecko,a potem dorosły po kryjomu obżera się na zapas,kojarzy słodkie z czymś złym, zakazanym lub z nagrodą.Czyli nie jem słodyczy cały tydzień roboczy to mama da mi coś w weekend.Koszmar🤦‍♀️

Później problemy typu kompulsywne objadanie się, anoreksja,bulimia.

Dziękuję za wstawienie się za moim tokiem myślenia, bo widzę, że sporo negatywnych komentarzy pod moim postem. My nie mamy obsesji na zdrowym odżywianiu, jednak mamy swoje gospodarstwo więc mamy swoje mięso, mleko, jajka, warzywa i owoce itd. A tu mi wmawiają, że skoro nie ograniczam dziecku słodyczy to jestem bee 😅 ciekawa jestem czy te mamy chociaż w połowie starają się jak ja o ZDROWE produkty dla swojej rodziny 😂 

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kiedy byłam dzieckiem codziennie mama coś mi kupowała słodkiego ale niedużego np. batonik, ciastko czy lizak. Mój syn ma tak samo że codziennie zawsze mu coś kupię małego bo to takie osłodzenie męczącego dnia - wiadomo szkoła i nauka. Za to w niedzielę nie jemy słodyczy bo nie chodzę do sklepu. Uważam że 1 słodycz dziennie to nie tragedia.

Mój kuzyn ma syna w takim samym wieku i tamtemu nie dają słodyczy tzn. raz w miesiącu tylko dostaje jeden słodycz. I jak jego syn przyjdzie do nas to zawsze szuka słodyczy i zje wszystko co znajdzie. Kiedyś znalazł u mojego syna w pokoju dwie czekolady- jedna mleczna i druga z nadzieniem truskawkowym i on to wszystko zjadł takze zabraniać jeść słodyczy też niedobrze.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Żaba Monika napisał:

Z Twojego posta wynikalo, ze codziennie dajesz dziecku słodycze. Teraz piszesz że nie jecie często słodyczy i jak zdrowo się odżywiacie. Być moze nie zrozumialam o co Ci chodzi, nie wiem.

Słodycze w domu są zawsze, nikt nikomu nie zabrania ich jeść jak ktos ma ochotę i o dziwo córka wcale nie je ich zbyt dużo. Przykład: na stole półmisek cukierków, a drugi półmisek owoców. Córka przychodzi, bierze gruszkę i idzie się bawić dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Żaba Monika napisał:

No ludzie na wsi tez kupuja wiele rzeczy w sklepach, bo nikomu juz sie nie oplaca hodowania wszystkiego dla wlasnej konsumpcji.

Poza tym sam fakt jedzenia produktow z gospodarstwa nie oznacza zdrowego odzywiania jesli jest to np. dieta oparta na schabowym z ziemniakami i ciescie na deser. Ludzie na wsi zyja jednak krocej pomimo tego, ze maja dostep do wiejskich produktow.

Ludzie na wsi niczym się nie różnią od tych mieszkających w mieście. Nie wiem skąd w ludziach to przekonanie, może kiedyś faktycznie tak było, ale teraz młodzi mają pojęcie o zdrowym trybie życia, a Ci, którzy mają chęć to korzystają ze swojej ziemii uprawiając chociażby swój ogród, pielęgnując sad, albo hodując zwierzęta. Faktycznie jest to pracochłonne, ale też daje nam poczucie spełnienia. Ja w mieście nie jestem w stanie wytrzymać cały dzień, od razu dostaje migreny i potrzebuję swojego spokoju. Racja jest w tym, że coraz więcej osób, którzy mieszkają na wsi, w ogóle nie korzystają z tych dobrodziejstw, które daje im pole, ziemia i kupują tylko i wyłącznie w sklepach. Ja mam dużo swoich owoców i jest mi po prostu szkoda je marnować, dlatego wszystko przerabiam. A jak widzę ceny warzyw w sklepie, gdzie nawet nie wiem ile mają w sobie chemii to ja już wolę kupić sobie te nasiona i zasiać sobie ogród. To jest po prostu oszczędność. Kury, krowy, owce hodujemy, bo dlaczego mamy tego nie robić skoro ziemia je wykarmi. No i oczywiście są też z tego pieniądze, bo bardzo dużo osób kupuje od nas nasze produkty i o dziwo coraz więcej jest młodych ludzi. A jesli chodzi o schabowego z ziemniakami to oczywiscie uwielbiam, bo tak jadłam bedac dzieckiem, jednak mąż ma nadciśnienie, w domu niemowle, więc nie będę ich faszerowac schabowymi 😂 

No i jeszcze raz na sam koniec powiem, że opłaca się hodować cos dla swojej konsumpcji! Jakbym miała kupić tyle warzyw, owoców i mięsa w sklepie to bym poszła z torbami. Wolę sobie kupić parę paczek nasion marchwi za kilka zł i mieć marchewkę na cały rok - kosztuje mnie to tylko tyle, że raz na jakiś czas oplewie ogród i podleje co drugi dzień. A i jeszcze połowę się sprzeda w cenie sklepowej, bo dużo ludzi woli zaplacic tyle samo co w sklepie, ale z pewnością, że bez chemii. No bo takie warzywa też inaczej smakują. Dla mnie np marchew ze sklepy jest "jałowa" w smaku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2023 o 22:50, Magdalenka123 napisał:

U nas w domu jest zawsze pełno słodyczy. Każdy je, kiedy ma ochotę. Córka ma 9 lat i nie ograniczam jej. Sama do szkoły zawsze jej pakuje jakiegoś kitkata, albo oreo, ale żeby była równowaga to dostaje też zawsze normalną bułkę i do tego jakieś pomidorki, ogórka, paprykę, kiwi, winogrono itd... czasami zje wszystko, czasami tylko zdrowe rzeczy, a czasami tylko batonika. Nie napycha się słodyczami, bo wie,  że je zawsze ma. My dorośli też mamy czasami straszna ochotę na słodkie i sobie nie odmawiamy, prawda? Grunt to równowaga. Codziennie zabawa na podwórku, na stole obok słodyczy, zawsze sa owoce itd. Je słodycze codziennie, ale je również normalne posiłki, warzywa i owoce, codzienne bawi się na dworze, nieważne czy jest deszcz czy nie. 

Mi się wydaje, że im więcej się dziecku ogranicza słodycze, to tym bardziej ono tego pragnie. Później jak się dziecko dopadnie to zjada na raz całą paczkę chipsów, albo żelek lub 3 batony na raz. 

No i wiadomo, do dentysty chodzimy co pół roku na kontrol. Nigdy nie czekam, aż ząb zacznie boleć, albo jak zobaczę dziurkę czy przebarwienia. Jak na kontroli coś wyjdzie nawet małego to od razu leczymy. 

 

Córka ma zdrowe zęby, jest szczupła, ma idealną morfologię, mimo jedzenia słodyczy ile chce 😊

Rzucasz się o odpowiedzi, a przeczytaj dokładnie co napisałaś. Po co sama pakujesz jej batoniki do szkoły, skoro leżą u ciebie na stole i można wziąć nieograniczoną ilość?  Nie ograniczasz. Sama wciskasz. I to zobaczyły dziewczyny. 

To, że córka jest szczupła i ma dobrą morfologię, nie oznacza, że nie ma robali. Morfologia nie zawsze wykrywa nawet raka. A zdrowe zęby ma dlatego, że tego pilnujesz. 

Zdrowe produkty nie oznaczają zdrowych dań. Bo jeśli schabowego nie usmażysz gołego na jego własnym tłuszczu, tylko na oleju w panierce, to całą jego zdrową wartość możesz wyrzucić do kosza. 

Jeśli chodzi o łakomstwo dzieci na słodycze, to coś w tym jest, jeśli się obsesyjnie je dziecku ogranicza, to ono się rzuca np w gościach i zjada wszystko co widzi. Bo wie, że w domu tego nie ma, a zakazany owoc smakuje najlepiej. To zaobserwowałam u swoich siostrzenców, a siostra właśnie bardzo ograniczała. Ale zdarzają się też dzieci rodziców takich jak ty, co pochłaniają głównie słodycze, bo te dzieci są bardzo uzależnione od cukru.

Piszesz, że dzieci, które mają ograniczone slodycze zjadają potem całą paczkę chipsów, albo 3 batoniki, albo całą paczkę żelek na raz. A czy ty widzisz dokładnie ile twoje dziecko zjada tego cukru? Bo może córka też zjada codziennie tyle samo, a może i więcek cukru, a przecież ty tego nie kontrolujesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Żaba Monika napisał:

I tu sie zgadzam. Zywnosc przetworzona ma najwiecej cukru. Oraz napoje. Jak raz policzylam mojemu facetowi ile lyzeczek cukru ma jego sok jablkowy (niby naturalny, z wyzszej polki) to juz wiecej tego nie kupil. Ogolnie cukier jest potrzebny, ale ze jest wszedzie, latwo z nim przesadzic. 

No widzisz, a my sok jabłkowy mamy swój. Sam czysty sok z naszych jabłek, bez grama cukru. W tym roku robiłam nawet sok z marchwii dla niemowlaka, bo nie kupuje tych bobofrutów i gerberów (o zgrozo prawie 5zl butelka...) musy owocowe też robiłam i wekowałam na zimę dla młodej, starsza też je lubi. A ciasto prawie zawsze jest na stole, bo szkoda mi wyrzucać jajka, jak mamy za dużo. Także jak najbardziej się opłaca mieć "swoje" 🙂 i myślę, że batonik, cukierek, albo popcorn raz na dzień nam nie zaszkodzi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Magdalenka123 napisał:

 A jesli chodzi o schabowego z ziemniakami to oczywiscie uwielbiam, bo tak jadłam bedac dzieckiem, jednak mąż ma nadciśnienie, w domu niemowle, więc nie będę ich faszerowac schabowymi 😂 

 

Schabowego w panierce nie podasz i to się chwali, za to słodycze są dla każdego na wyciągnięcie ręki. Myślisz, że mężowi nie szkodzą? To cię uświadomię. Mąż ma nadciśnienie, a nadciśnienie przeważnie ma źródło w zapchanych nerkach. Nerki natomiast jak się męczą, to nadnercza produkują kortyzol, który szkodzi trzustce. Jeśli mąż nabawił się nadciśnienia z nerwicy, to również ma podwyższony kortyzol. Niestety, ale twój mąż nie może jeść słodyczy, bo ma bardzo wysokie ryzyko cukrzycy, o ile już jej nie ma. 

Gotowany, czy duszony schab jest zdrowy. Możesz podać. 

Swoje warzywa to swoje warzywa. Tak, inny smak, zapach. Bez porównania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
11 minut temu, Magdalenka123 napisał:

No widzisz, a my sok jabłkowy mamy swój. Sam czysty sok z naszych jabłek, bez grama cukru. W tym roku robiłam nawet sok z marchwii dla niemowlaka, bo nie kupuje tych bobofrutów i gerberów (o zgrozo prawie 5zl butelka...) musy owocowe też robiłam i wekowałam na zimę dla młodej, starsza też je lubi. A ciasto prawie zawsze jest na stole, bo szkoda mi wyrzucać jajka, jak mamy za dużo. Także jak najbardziej się opłaca mieć "swoje" 🙂 i myślę, że batonik, cukierek, albo popcorn raz na dzień nam nie zaszkodzi. 

A oprócz tego batonika zjadacie codziennie po pół blachy ciasta we trzech. Nadal uważasz, że nie zaszkodzi? 

Piszesz, jak to masz super produkty, sok ze swoich jabłek itp. A wiesz, że te kupne batoniki to z reguły jeden wielki syf? Jak zobaczyłam skład Kinder pinqui, to mi szczęka opadła. 

Edytowano przez Unlan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Unlan napisał:

A oprócz tego zjadacie codziennie po pół blachy ciasta we trzech. Nadal uważasz, że nie zaszkodzi? 

Nie zjadamy 🤣 znajomi kupują u nas produkty, mam w zwyczaju zapraszać ich na kawę to i ciacho zawsze czeka. Zdarzają się osoby, które jadą do nas specjalnie po 1,5h, dziwne, żebym ich na kawę nie zaprosiła. Nie jestem świnią. A o mojego męża nikt nie musi się martwić. Jest dorosły, nie muszę pilnować tego, ile je słodyczy, bo sam wie, że nie może. Zresztą temat dotyczy dzieci. Jak córka nosi tydzień kitkata do szkoły i później bo wyrzucam bo się po prostu pokruszy to myślę, że nie ma tragedii skoro przez cały tydzień w szkole wolała sobie schrupac papryka zamiast tego batonika. A jak kupię 3 garści cukierków i leżą na stole 2 tygodnie to wydaje mi się, że wiem ile ich córka zjadła. Do domu zakupy robię tylko ja, więc wiem ile czego nam schodzi. 

Swoją drogą słodyczy najwięcej jem ja. Bo uwielbiam, kocham i sobie tego nie odmówię. Ale nie pożeram ich przy córce, niech widzi, że mama woli zjeść jabłuszko od czekolady. A niech ma jakiś przykład. 

Nie chce mi się już więcej tłumaczyć. Jemy zdrowo i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
46 minut temu, Magdalenka123 napisał:

Słodycze w domu są zawsze, nikt nikomu nie zabrania ich jeść jak ktos ma ochotę i o dziwo córka wcale nie je ich zbyt dużo. Przykład: na stole półmisek cukierków, a drugi półmisek owoców. Córka przychodzi, bierze gruszkę i idzie się bawić dalej. 

tak, tak oczywiście  😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Magdalenka123 napisał:

Słodycze w domu są zawsze, nikt nikomu nie zabrania ich jeść jak ktos ma ochotę i o dziwo córka wcale nie je ich zbyt dużo. Przykład: na stole półmisek cukierków, a drugi półmisek owoców. Córka przychodzi, bierze gruszkę i idzie się bawić dalej. 

a te kit katy i oreo w szkole też zapewne przynosi nietknięte. Ty tylko codziennie pakujesz 😛 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Gość 333 napisał:

tak, tak oczywiście  😅

Nikt nie musi mi wierzyć. Ale wydaje mi się, że jak dziecko ma od małego przykład od rodziców to później sam nabiera takich nawyków. Jak dziecko widzi rodzica ciągle na telefonie to też będzie chciało. A jak tata wiecznie siedzi z książką to i dziecko weźmie z niego przykład. 

Tyle w temacie. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość 333 napisał:

a te kit katy i oreo w szkole też zapewne przynosi nietknięte. Ty tylko codziennie pakujesz 😛 

Daj sobie spokój. Przeczytaj wszystkie moje komentarze i później komentuj. Potrafi batona tydzień nosić, a później go wyrzucam bo jest pokruszony.

Gównoburza o nic. NIECH KAZDY POSTEPUJE ZGODNIE ZE SWOIM SUMIENIEM. 

TROCHE ZYCZLIWOSCI. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Magdalenka123 napisał:

Nikt nie musi mi wierzyć. Ale wydaje mi się, że jak dziecko ma od małego przykład od rodziców to później sam nabiera takich nawyków. Jak dziecko widzi rodzica ciągle na telefonie to też będzie chciało. A jak tata wiecznie siedzi z książką to i dziecko weźmie z niego przykład. 

Tyle w temacie. 

 

A jak mama pakuje codziennie słodycze do szkoły to dziecko też nabiera złe nawyki żywieniowe. I zaprzeczasz sama sobie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Magdalenka123 napisał:

Daj sobie spokój. Przeczytaj wszystkie moje komentarze i później komentuj. Potrafi batona tydzień nosić, a później go wyrzucam bo jest pokruszony.

Gównoburza o nic. NIECH KAZDY POSTEPUJE ZGODNIE ZE SWOIM SUMIENIEM. 

TROCHE ZYCZLIWOSCI. 

 

teraz "daj spokoj" jak już nie wiesz jak się wybronić, bo wiesz ze dziecko za dużo je słodyczy. Już masz spokój, mam ciekawsze rzeczy do robienia jak wywoływanie gownoburzy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Magdalenka123 napisał:

Nie zjadamy 🤣 znajomi kupują u nas produkty, mam w zwyczaju zapraszać ich na kawę to i ciacho zawsze czeka. Zdarzają się osoby, które jadą do nas specjalnie po 1,5h, dziwne, żebym ich na kawę nie zaprosiła. Nie jestem świnią. A o mojego męża nikt nie musi się martwić. Jest dorosły, nie muszę pilnować tego, ile je słodyczy, bo sam wie, że nie może. Zresztą temat dotyczy dzieci. Jak córka nosi tydzień kitkata do szkoły i później bo wyrzucam bo się po prostu pokruszy to myślę, że nie ma tragedii skoro przez cały tydzień w szkole wolała sobie schrupac papryka zamiast tego batonika. A jak kupię 3 garści cukierków i leżą na stole 2 tygodnie to wydaje mi się, że wiem ile ich córka zjadła. Do domu zakupy robię tylko ja, więc wiem ile czego nam schodzi. 

Swoją drogą słodyczy najwięcej jem ja. Bo uwielbiam, kocham i sobie tego nie odmówię. Ale nie pożeram ich przy córce, niech widzi, że mama woli zjeść jabłuszko od czekolady. A niech ma jakiś przykład. 

Nie chce mi się już więcej tłumaczyć. Jemy zdrowo i tyle. 

Coś się mieszasz w zeznaniach. Wcześniej pisałaś, że córka jada słodycze codziennie. I, że codziennie jej pakujesz do szkoły jakiego batona. I że czasem zje tylko batonika, a czasem tylko te roślinne produkty, czy bułkę. A teraz wychodzi, że córka jada raz na tydzień. 

No tak, mąż wie, że nie może, ale jak najbardziej niech widzi jak sobie na stole w miseczce leżą i ćwiczy silną wolę. Szczerze? Ja bym sumienia nie miała wystawiać słodycze na widok komuś, kto nie może. 

No to tych znajomych na kawę musisz mieć codziennie, żeby ci się to ciasto nie zmarnowało. 

Nie odmówisz sobie słodkiego, bo uwielbiasz, a cuksy ci 2 tygodnie stoją na stole? Się zdecyduj. Albo jecie umiarkowaną ilość słodyczy, albo się nie ograniczacie. No jedno z dwóch. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Żaba Monika napisał:

Rozumiem przekaz, zaraz jeszcze dodasz, ze sami szyjecie sobie ubrania i myjecie się w rzece dla zdrowia. Tylko ciekawe skąd mąż ma nadcisnienie skoro tak zdrowo się odżywiacie.

Jeśli on nie może jeść słodyczy tzn, że cukrzycę już ma. Jeśli nie jest w grupie ryzyka ze względu na choroby hormonalne, nie był w ciąży itp to cukrzyca jest z jedzenia. Ja już napisałam. Zdrowe produkty nie oznaczają zdrowych dań. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Unlan napisał:

Coś się mieszasz w zeznaniach. Wcześniej pisałaś, że córka jada słodycze codziennie. I, że codziennie jej pakujesz do szkoły jakiego batona. I że czasem zje tylko batonika, a czasem tylko te roślinne produkty, czy bułkę. A teraz wychodzi, że córka jada raz na tydzień. 

No tak, mąż wie, że nie może, ale jak najbardziej niech widzi jak sobie na stole w miseczce leżą i ćwiczy silną wolę. Szczerze? Ja bym sumienia nie miała wystawiać słodycze na widok komuś, kto nie może. 

No to tych znajomych na kawę musisz mieć codziennie, żeby ci się to ciasto nie zmarnowało. 

Nie odmówisz sobie słodkiego, bo uwielbiasz, a cuksy ci 2 tygodnie stoją na stole? Się zdecyduj. Albo jecie umiarkowaną ilość słodyczy, albo się nie ograniczacie. No jedno z dwóch. 

Zaraz Ci napsze że jesteś nieżyczliwa i że chcesz wywołać gównoburzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Gość 333 napisał:

Zaraz Ci napsze że jesteś nieżyczliwa i że chcesz wywołać gównoburzę.

Domyślam się 😂. Gównoburzę? A gdzie! I tak długo się nie odzywałyśmy. 😁

Na kafe, to zawsze się czytało, że jak któraś piecze często ciasta, raczej batoników, cukierków itp dzieciom nie kupuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 31.01.2023 o 16:19, Kitsune napisał:

Zastanawiam się jak inne mamy sobie radzą z słodyczami. Nie jestem przeciwna słodyczom ale mam wrażenie, że dzieci dostają ich zbyt dużo.

Jeszcze przedszkolaka da się kontrolować ale jak córka poszła do szkoły to kupuje sobie słodycze z automatów (kupuje sobie z pieniędzy co dostaje od dziadków), koleżanki się z nią dzielą dosyć często słodyczami albo niezdrowymi przekąskami. A to z kolei znowu coś dostają ze szkoły albo trzeba przynieść  na jakąś szkolną imprezę- dzień chłopaka, wigilia itd

W międzyczasie córka naciąga (średnio raz na dwa tygodnie lub tydzień) np.  żeby koniecznie jej kupić jakieś chrupki bo z koleżankami sobie robią na przerwie piknik i każdy coś przyniesie. Albo że musi przynieść taki cukierek bo X jej już dała i już jej obiecała że przyniesie. Nie wiem czy to ściema czy nie ale ciężko mi odmówić w takich sytuacjach, nie chcę żeby czuła się wykluczona. 

Sama jem słodycze tylko w weekend i to nie garściami tylko bardzo ograniczoną ilość. 

Wychodzi na to że prawie co drugi dzień jest jakiś słodycz- jak dla mnie to nie jest zbyt zdrowe. Jak uważacie?

Nie jest to zbyt zdrowe, niestety ;/ Patrząc na coraz większą otyłość wsród dzieci.. Ja staram się swoim ograniczać i wprowadzilam zasadę, że słodycze dostają tylko w weekendy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, KittyB napisał:

Dlaczego jej nie wierzysz?Ja obecnie siedzę przy nietkniętym półmisku słodyczy.Czasem wyrzucam,bo zaczynają smakować jak zleżałe.A leżą już tak tydzień odkąd w tamten piątek miałam gości 😜

Obecny skład:

ciastka kulczeki w czekoladzie 

ptasie mleczko

czekoladki Kinder

Pierniki w czekoladzie z nadzieniem 

 Rafaello

A moje dziecko je sobie w pokoju jabłko.Czy to czyjaś wina,że dla niektórych widok slodyczy to widok codzienny?🤷‍♀️

Przeczytaj jej wcześniejsze wypowiedzi to będziesz wiedziała dlaczego jej  nie wierzę. Zaprzecza  sama sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, KittyB napisał:

Wystarczy mi,że przeczytałam jej pierwszy post.Nie mam zwyczaju nadmiernie analizować wypowiedzi innych i doszukiwać się swoich racji.A jest to tutaj nagminne🙃

Uwiebiam takie jak ty. Nie przeczytam, nie wiem o co chodzi  ale się wypowiem 🤦‍♀️. Doradzę ci coś. Następnym razem nim coś napiszesz wysil się bardziej i  doczytaj dokladnie.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Kupuję słodycze i codziennie dzieci jedzą coś słodkiego.Dlatego nie muszą potajemnie kupować sobie w automatach albo prosić się od koleżanek w szkole. Zresztą oni są bardzo oszczędni i szkoda by im było wydawać kasę na słodkości.Kupują rybki do akwarium,gry.

Jeszcze trzeba zacząć od tego jak dużo słodyczy je twoja córka ,czy to jest tabliczka czekolady codziennie czy cztery kostki?U mnie codziennie żelki lub batonik albo 4 kostki czekolady. Zresztą słodkości leżą w szafce I co chcą to biorą ale nie przesadzają.

Ja i mąż też codziennie jemy coś słodkiego.Ważę 48 kg.i nie tyję od słodyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×