Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Coraz częściej dopadaja mnie pesymistyczne mysli

Polecane posty

Gość gość

Wiem, ktoś stwierdzi, że przesadzam, ale mnie naprawdę nie jest do śmiechu. Chodzi o to, że mam prawie 26 lat i kompletnie zagubilam się w życiu. Czuje się stara, nieudana i bez szans pod każdym względem. Niczego nie osiągnęłam szczególnego, nie wykorzystałam wielu szans, w niczym nie jestem perfekcyjna. Do tego jestem nieśmiała i wstydliwa, a co za tym idzie, łatwo się poddaje. Boję się ludzi, świata, dlatego od lat izoluje się od innych. Wprawdzie od 2 lat staram się zmienić i ponoć są tego pewne rezultaty, ale w dalszym ciągu źle się czuję między ludzmi. Tak się składa, że ciągnie mnie w stronę tych ciekawych i oczytanych, problem w tym, że sama taka się nie czuje i dlatego zawsze trzymam się z boku. Oczywiście próbuje to zmienić, ale nie za bardzo wiem od czego zacząć. W kwestiach damsko-męskich też u mnie fatalnie. Nie pozwalam się nikomu bliżej poznać. Wszystko ze strachu przez oceną. Od niedawna podoba mi się ktoś i chciałabym by coś z tego wynikło, ale widzę te jego znajome i czuję się przy nich kimś mniej wartościowym. Dlatego poddaje się bez walki. Tak jak zawsze zresztą. Przykro mi. Czuję się bardzo samotna i niespełniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś się wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziunia, uwierz mi, zrób wreszcie coś innego poza skamleniem w necie. życie, to nie narzekanie na to, czego się nie ma, ale intensywna praca nad sobą i swoimi blokującymi wadami. mówią, że "strach ma wielkie oczy", i to jest prawda bo jeśli zrobisz wysiłek, żeby nie być tą rozlazłą, nieśmiałą osobą, to przekonasz się, że może być inaczej, że to wszystko to tylko twoje urojenia. ty lubisz karmić się marnością. spróbuj czegoś innego, dla siebie samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Próbuje, ale nie wychodzi mi zupełnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem w dokładnie identycznej sytuacji co ty, ten opis idealnie pasuje do mnie. Tylko ze ja jestem po 30-tce:-( Przez ten strach przed światem i życiem nic nie osiągnełam, od lat jestem w jednym punkcie-beznadziejna praca, zero perspektyw, mieszkanie z rodzicami, brak rodziny, brak faceta. Ale od kilku miesięcy wziełam się za siebie i malutkimi kroczkami wyuznaczam sobie codziennie nowe cele. Przez te parę miesięcy udało mi sie wypracować kilka pozytywnych czynnosci które sprawiają że czuję się coraz lepiej ze sobą, a to z czasem podobno podniesie samoocenę. Co robię a czego nie robiłam? -wstaję rano gdy zadzwoni budzik, nie przeciagam dżemek w nieskonczoność -wstaję z łózka i pierwsze co robię to ściele łóżko, nie zostawiam już burdelu -zbieram szklanki na bieżąco a kiedyś miałam ich na stoliku nawet 5 sztuk -po pracy zamiast oglądac tv i leżeć, biorę rower i jeżdzę lub biegam -ucze się jezyka -chodzę do koscioła co tydzien kiedyś chodziłam raz na poł roku To póki co tyle a teraz chce wyjść trochę do ludzi, to mój kolejny cel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miło to czytać. :-) Powiedz, co takiego dało Ci impuls do zmian?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyobraź sobie że cały ja to jedynie pesymistyczne myśli i nic innego, próbuję ale niczego się z tym nie da zrobić bo to dzieje się samo bez mojej świadomej zgody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze że widocznie należę do osobników słabszych (selekcja naturalna)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jesteś osobnikiem słabszym tylko tak siebie widzisz. Myślę, że osobniki słabsze to te które rezygnują, a nie zastanawiają się nad sobą i chcą coś poprawić rozwijać się. Nie ma pewnie dobrego rozwiązania wszystkich Twoich problemów, ale polecam terapię u psychoterapeuty, nawet jeśli nie uda się ich rozwiązać to można inaczej na nie spojrzeć, zmienić swoje nastawienie do tego co nas spotyka i zacząć inaczej reagować. A wtedy pojawiają się zmiany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co mnie popchnęło do zmian? To że lata mijają tak szybko a ja od wielu wielu lat jestem w tym samym punkcie. Znajomi robią karierę, zmieniają pracę na coraz lepiej płatną, wynajmują mieszkania lub mają kredyty, zakładaja rodziny, rodza dzieci a ja?? aż wstyd:-( Jestem już po 30-tce, bardzo żałuję że dopiero teraz się obudziłam, bo mogłam to robić w twoim wieku. Dziewczyno obudz się bo skończysz tak jak ja, jak nieporadny osobnik jak zalękniona oferma. Musisz się rozwijać, musisz pokonywać strach, wyznaczać sobie cele na kazdy dzien. Jak boisz się ludzi, tłumów to kazdego dnia wyznaczasz sobie krok do rpzodu aby ten lęk pokonywać. Zadne leki, żaden psychiatra ci nie pomoże. Musisz sama znależć w sobie siłę i zmieniać się mikro-kroczkami, robić cokowiel ale każdego dnia, iść pod prąd. Trzeba opuscić swoja strefe komfortu w której utkwiłyśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paul86_
Lepsza "nieśmiała i wstydliwa" niż wrzaskliwa, wulgarna i zapijaczona. Dziewczyny dziś nie pamiętają czym jest dziewczęcość-i nie jest to absolutnie smarowanie różnymi dziwnymi kolorami po ustach i pazurach. To jest w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zakochaj się a góry przenosić będziesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo was dziewczyny rozumiem. Jestem w podobnej sytuacji, z tym ze mam 25 lat. Niedawno miałam urodziny i jakos tak pierwszy raz w życiu dotarło do mnie, ze to juz czas wziąć sie za siebie. Wczesniej miałam gdzies moj wiek i wszystko wokół. Od dawna jestem/ staram sie wyjść ze stanu hm..dystymii. To chyba najbardziej mnie opisuje choc nie w pełni. Wzięłam sie za siebie, zaczęłam uprawiać sport. Zmuszam sie zeby zrealizować swoje marzenie- zawsze chciałam miec motocykl. Niestety ale musze sie do tego zmuszać mino ze o tym marze:/ jak ktos czyta to pomyśli, ze skoro musze sie zmuszać to wcale o tym nie marze;) w kazdym razie przeraża mnie wiele rzeczy z tym związanych, to z jaka ilością osob musze na ten temat pogadać. Bo przeciez nie kupie motocykla przez internet;) musze kupic kask czyli jechac do sklepu i poprzymierzac kilka etc. Ale staram sie zawziąć i nawet nie pozwolić wyjsć tym złym myślom na światło dzienne. Robie to wszystko bo wiem, ze im dluzej bede zyc jak dotychczas tym gorzej bedzie. A nie chce byc stara i zgorzkniała;) Trzeba wziąć dupsko w troki a lato akurat temu sprzyja. Trzyma za was wsystkiekciuk kciuki bo warto. Ja juz widze zmiany u siebie a bedzie tylko lepiej. I wszyscy ci, którzy nie wierzyli jeszcze sie zdziwią:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3:29, ja tez się na początku zmuszałam żeby robic kroczki do przodu. Tak to działa niestety, bo my od tylu lat nic nie robimy i człwoiek do tego rpzywykł. Teraz trzeba się zmuszać do zmian i robic to malutkimi kroczkami każdego dnia. Robic cokolwiek. Do tego wypisać sobie na kartce a najlepiej zrobić tablicę motywacyjną na scianę, tam wypisac wszytskie swoje cele i je realizować. Nie ma innego sposobu. Bo zapomnijcie ze jak ebdziecie siedziec na d***e i czekać to kapnie wam coś fajnego. Ja tak siedziałam do 33 lat i nic to nie dało a pogłebiło tylko moją depresję i frustrację. My boimy się zycia a zycie rwie się garsciami, walczy się o siebie i lepszy byt a my utknęłyśmy gdzieś na wiele lat kiedy inni żyli. Ja tak jak ty wyporacowałam już w sobie wiele pozytywnych nawyków które zresztą wypisałam powyżej i jestem z tego dumna bo do tej pory uważałam się za totalnego lenia i bałaganiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestes jeszcze bardzo mloda ja mam 32 lata i pamietam gdy mialam 26 lat tez myslalam podobnie jak ty. przed Toba najlepsze lata zycia - wykorzystaj je, wyjdz do ludzi nie przejmuj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:14 a teraz jestes inna? Jak to zmianiłaś? jak dokonałaś zmian? napisz cos wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
ja jestem w podobnej sytuacji a najbardziej smutne dla mnie jest to, że mimo wprowadzenia wielu zmian i całego wysiłku jaki w to włożyłam, nie zmieniło się wiele w tych aspektach, na których najbardziej mi zależało.A lat mam już 30.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Kościoła co tydzień? Więc jest to dobre miejsce dla faceta żeby poznać wolną kobietę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:30 ale co masz na mysli? napisz cos wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćolek
to nie będzie pocieszenie,ale spójrz w tramwaju,autobusie na skrzyżowaniu na twarze ludzi gdy są sami ze sobą i nie muszą udawać przed wszystkimi jacy są happy,to są smutne zamyślone przerażone twarze,tak że nie ty jedna masz powód do zmartwień i załamania ,wierz mi że to nie twoja wina to wina miejsca w którym przyszło ci żyć i masz dwie szanse które odmienią twoje życie:wyjechać z tego kraju albo walczyć o lepsze jutro bo determinacja i wiara w sprawę dodaje siły a w krótce zobaczysz że wiele osób przyłączy się do ciebie i już nie będziesz sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
do gość dziś Z bałaganiary stałam się prawie że pedantyczna i dobrze zorganizowana. Schudłam i wyleczyłam trądzik. Niestety ze względu na problemy hormonalne kilogramy po czasie wróciły. Chodziłam na kursy komputerowe i językowe. Właściwie sama doszłam do poziomu prawie C1 w języku obcym. Ale ze względu na depresję i przede wszystkim nerwicę mam mało doświadczenia i pracodawcy nie chcą mi dać szansy. Starałam się "wychodzić do ludzi", niestety nie udało mi się nikogo poznać. Więc moje 2 najważniejsze problemy pozostały - brak pracy i bliskiej osoby. I mam coraz mniej energii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam przeczytać "7 nawyków skutecznego działania" - S. Coveya, ewentualnie obejrzeć kilka jego filmików na youtube. Ja byłam na szkoleniu, po którym realizuje się 7 tygodniowy program. Pomaga w odnalezieniu sensu w życiu - tzn. nazwaniu pewnych znanych nam rzeczy i wartości oraz popracować nad umiejętnościami komunikacyjnymi z innymi - jedna część to praca nad sobą, a druga nad relacjami. Nie jestem ślepo zapatrzona w ten program, ale mi pomogło. Pomaga przygotować się do większych kryzysów i nabrać dystansu. Też kiedyś wszystko widziałam w czarnych barwach i było dużo zwątpień, ale postanowiłam nie tracić energii na narzekanie i frustracje, a skierować ją w inną stronę. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zagląda ktoś tu jeszcze? jak wasze samopoczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:40 a możesz coś więcej o tym napisać? Ja też zmieniam swoje beznadziejne do tej pory zycie przez wprowadzanie zmian, przez robienie czegoś, dąrzenie do czegoś o czym marzę. Malutkimi kroczkami, ale przez to każdego dnia coś robię a nie tak jak wcześniej że nie widziałm w niczym sensu i przewalałam całe dnie w domu przed tv. Proszę napisz coś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:24, to smutne co piszesz ale może zbyt szybko się poddałaś i podsumowałaś że nie warto? Może powinnaś znowu wyznaczyć cel pt "praca" i malutkimi kroczkami dążyć dalej? Znasz język a to już coś, gratuluję samozaparcia bo wiem jakie to trudne bo sama obecnie uczę się codziennie angielskiego. Nie powinnaś się tak surowo oceniać i moim zdaniem powinnas działać dalej, robic każdego dnia mały krok ku celowi a na pewno w końcu się wszytsko ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko a jak tam u Ciebie? Ja od siebie polecam wyrobić w sobie codzinne uprawianie sportu. Ja wybrałam rower i codziennie jeżdżę godzinę, nawet jak mi się czasemi nie chce to i tak biorę rower i jadę. Dzieki temu czuję się naprawdę dużo lepiej i już teraz nie wyobrażam sobie dnia bez ruchu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zaglądam. Ta od motocykla;) Chciałam wypożyczyć ta ksiazke coveya ale wszystkie egzemplarze wypożyczone... Poczekam az ktos odda, duzo pozytywnych komentarzy na jej temat widziałam. Od tygodnia planowałam, ze pójdę dzis na plaże. Zastanawiałam sie nad strojem a wlasciwie nad moim grubym tyłkiem, nie chciałam nikogo straszyć;) i doszłam do wniosku, ze mam ludzi gdzies bo połowa kobiet tego świata ma cellulitis;) i wiecie co? Rano padał deszcz i jest pochmurno. Moje szczescie;) Obejrzałam w sobotę motocykle, pogadałam nawet z mechanikiem;) spaliłam sie ze wstydu z dziesięć razy ale czegoś sie dowiedziałam. Jestem z siebie dumna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj motocyklistko:-) A ja to ta po 30-tce co wypowiadała się na początku topiku. A wiesz co, to wcale nie dobrze ze pogoda się zepsuła i nie poszłaś na ta plażę, bo właśnie my musimy się nauczyć zyć, rwać zycie garściami a nie siedzieć jak te wystraszone truśki w kąciku. Dziewczyny ja już doszłam do takiego momentu , tyle lat zmarnowałam nie osiągając przez to nic że albo teraz coś z tym zrobie albo skocze z mostu bo tak się zyć nie da. Obserwuję ludzi obok i takich nieporadnych jednostek jest mało, każdy idzie do przodu a nie latami siedzi ciuchutko w ukryciu. Poczytałam już wiele książek, blogi motywacyjne, byłam u . psychologa i wszyscy mówią to samo, wszędzie te same rady. Nawet psycholog to samo radzi. Co?? MAŁE KROCZKI, trzeba wyznaczyć sobie cele i malutkimi kroczkami je powoli osiągac. Nie da się inaczej. W ten sam sposób pokonuje się leki, ciagle wyznacza jakies zadanie które pokonuje nasz lęk. Ja dziś poszlam do kościoła i nie stanęłam na końcu w ukryciu jak zawsze ale przeszłam przed tłumem i stanęłam tak że byłam w centralnym punkcie. Troche stres był ale szybko minał a ja jestem teraz dumna z siebie. -po 30-tce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tym szczęściem nt.wyjscia na plaże to był sarkazm;) Byłam gotowa zeby isc, nawet zrobiłam zakupy zeby tam nie siedziec o suchym pysku... Kiedys pójdę. Dzis musze zrobic plan działania na następny tydzień. Kiedys postanowiłam sobie, ze codziennie bede robić cos pożytecznego i staram sie tego trzymać. Dzis mam takiego lenia... Ja jesli ide do kościoła to zawsze siadam na samym koncu, pod chórem. Tzw.lawka grzeszników;) ale to moje ulubione miejsce bo zawsze mogę sie pogapić na niewychowanych ludzi przede mna. Poza tym nie chce mi sie ubierać na tyle zeby wejść wsród ludzi;) zawsze wskakuje szybko do auta i tyle mnie widza:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnie też dopadają
dziś Dziękuje za miłe słowa. Chociaż trudno o optymizm gdy robiło się tyle tych "małych kroczków" które do czegoś doprowadziły ale i tak się okazało że to za mało. Ale nie będę narzekać, jutro zaczynam realizować kolejny cel. A dziewczynie od motocykla gratuluje odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×