Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy to dobrze, jak kobieta w małzeństwie chce pracować?

Polecane posty

Gość gość

Jak postrzegacie kobiety, które mając mężów dobrze zarabiajacych i wszystko, co chcą, decyduja się na pójście do pracy? Czy wg Was to fanaberia, czy dobra postawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PANNa K bardzo mila
A co to qrwa za pytanie? Czy po malzenstwie kobieta staje sie gorsza, czy przez to ze mezczyzna dobrze zarabia, ona ma zrezygnowac ze swoich ambicji , samej siebie? Chyba, ze chodzi Ci o cleowe za maz pójście, tylko po to zeby nie pracowac? Kochana, kwestia gustu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
haha jakie pytaniee pytanie czy mąz z jednej pensji utrzyma żonę siebie i jeszcze dzieci wątpliwe rzadko który

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Akurat ja jestem facetem :-) Nie mam żony jeszcze, ale jak obserwuję wśród znajomych, to się zastanawiam, jak to jest. Ci, którzy mają kobiety pracujace mają gorzej, bo niejednokrotnie te kobiety chcą równouprawnienia w domu, czyli mężczyzna przychodzi do domu i obiadu nie ma, bo żona po męczacym dniu w pracy drzemkę sobie zrobiła, albo ona pracuje na popołudnie i wraca wieczorem, a on pracuje na rano i wraca w południe, to ona wracając wieczorem chce miec już obiad- bo on wrócił wcześniej i może ugotować. Albo sprzątać lub inne czynności w domu robić. W tych związkach są częste kóótnie przez te wymagania kobiet. Natomiast u znajomych, gdzie kobiety zajmują sie tylko domem jest inaczej- facet wraca do domu ma pyszny obiadek podany, dom wysprzatany, on moze odpoczywać i te małzeństwa są bardzo zgodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli nie zaniedbuje męża i ogólnie ogniska domowego to może pracować, jeśli chce. podziwiam. no bo można się rozwijać też niezarobkowo, a kto chce z własnej woli wejść w to bagno zwane polskim prawem pracy ten moim zdaniem ma stalowe nerwy, dziwne poczucie humoru i inteligentny dystans do rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PANNa K bardzo mila
gość dziś A co raczek nie masz zeby sobie ugotowac obiadek? Gdybym byla Twoja zona, chodzilbys jak w zegarku chlolczyku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja swojej zabraniam iść do pracy, dość się nasłuchałem o molestujących szefach, chorych ideologiach i delikatnie mówiąc różnicach kulturowych w środowisku, w którym ona chciałaby się "rozwijać". stanowczo fanaberia, trzeba umieć walnąć pięścią w stół na kobiece szkodliwe kaprysy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jasne, że dobra postawa. Bo nie musi o wszystko prosić męża i ma na swoje wydatki czy fanaberie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak praca sprawia jej przyjemność, ma tam kontakt z ludźmi (a wielu kobietom na tym właśnie zależy) to co w tym dziwnego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PANNa K bardzo mila
To jest niesamowite, mamy XXI wiek, a nadal klepiemy te smutne, prymitywne tematy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość dziś Bo ja wiem, czy mają gorzej? Po pierwsze, jak dwie strony pracują (i sensownie zarabiają), to można pozwolić sobie na więcej. Po drugie, obiad można zrobić wspólnie, choć to czasem upierdliwe jest, przyznaję. Ale wtedy można pójść na randkę do restauracji :) Po trzecie, w polskich realiach trudno jest zarobić tyle, by naprawdę bez wyrzutów sumienia i obaw o przyszłość zapewnić godne życie partnerce i jeszcze dzieciom. No i po czwarte, nie każda żona, która nie pracuje, ma ochotę sprzątać czy gotować, w szczególności "pyszne obiadki". A na koniec po piąte - obserwuję dość przykrą rzecz, a mianowicie kobiety nie pracujące dość szybko stają się oderwane od rzeczywistości. Zapominają, jaka to odpowiedzialność, utrzymywać kogoś. Przyzwyczajają się do wygodnego życia, przestają czuć jakąkolwiek wdzięczność za komfort i opiekę finansową i często mają za złe mężowi pracę zawodową, bo chciałyby spędzać z nim więcej czasu - a to nierealne. Czują się zaniedbywane, niekochane i są bardziej podatne na zdradę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
@ brokeninside87 dziś jeśli nie zaniedbuje męża i ogólnie ogniska domowego to może pracować, jeśli chce. podziwiam..<<< Wlasnie, broken masz racje. No chyba, ze kobieta wykonuje prestizowy, dobrze platny zawod, to wtedy moga kogos zatrudnic do opieki nad dziecmi. Ale jesli zarabia grosze, a chodzi do pracy zeby byc niezalezna od meza albo pogadac z psiepsiulkami, to sorry Winnetou, zapieprzaj na dwa etaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
PANNa K bardzo mila dziś gość dziś A co raczek nie masz zeby sobie ugotowac obiadek? Gdybym byla Twoja zona..<<< A po co komu potrzebna zona, jesli musi sam sobie gotowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Res, to Ty w końcu jesteś prawicowcem czy lewakiem, nic nie można wyrozumieć z tego co piszesz a propos Twoich poglądów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
brokeninside87 wczoraj Broken, jestem lewakiem z "krwi i kosci", a w dodatku libertynem ;-). Tyle, ze mam dosyc rozumu, zeby odrzucic to co jest glupie w ortodoksyjnym lewactwie (na przyklad poprawnosc polityczna). Natomiast niestety niewiele moga zaczerpnac z pogladow konserwatystow. Moja poglady sa najbardziej zblizone do pogladow reprezentowanych przez tygodnik "Nie" J.Urbana, chociaz czasami tez troche sie roznimy. Ciekawe ktora wypowiedz podala w watpliwosc moje lewactwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze zalezy czego ty oczekkujesz od zony. Jezeli uwazasz ze sztywny podzial w domu jest ok: ona do garow sprzatania i prania a on do zarabiania kasy a w domu odpoczynek. To tak zona niech bedzie w domu. Ale jesli od malzenstwa oczekujesz partnerstwa wspolnego wychowania potomkow wzajemnego szacunku to lepiej jak kobieta moze sie zawodowo realizowac z malymi przerwami na dzieci. Maz i zoba to wzajemne uzupelnianie sie a nie sluzaca w domu. Z takimi pogladami to ty nie wchodz lepiej w malzenstwo bos zwykla pijawka jestes. Unieszczesliwisz tylko kobiete.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
gość dziś . Ale jesli od malzenstwa oczekujesz partnerstwa wspolnego wychowania potomkow wzajemnego szacunku<<< A dlaczego uwazasz, ze w modelu "tradycyjnym", gdy zona pracuje w domu, nie ma partnerstwa, wspolnego wychowywania potomkow i tym bardziej szacunku? >> to lepiej jak kobieta moze sie zawodowo realizowac z malymi przerwami na dzieci.<< Moze i lepiej, jesli chodzi rzeczywiscie o ambicje zawodowe kobiety, a nie tylko o udowodnienie swojej niezaleznosci od meza, ("wlasne" pieniadze), czy "wyrwanie sie" z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie może być parterstwa w związku gdzie jedna osoba w domu tylko sypia i przynosi pieniądze, a druga tylko sprząta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
gość dziś nie może? A niby dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a gdzie widzisz to okazję do partnerstwa? Skoro zachwiay jest balans siły (jedna strona jest w 100% zależna finansowo od drugiej) i wkładu emocjonalnego (jedna strona bierze na siebie większość trudów związanych z wychowaniem dzieci, druga tylko za nie płaci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Inaczej - kobieta robiąc sobie dziekco z bardzo bogatym facetem i ciągnąć od niego alimenty będzie miała takie samo aprtnerstwo jak w przypadku gdyby wzięła z nim ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
gość dziś a gdzie widzisz to okazję do partnerstwa? Skoro zachwiay jest balans siły (jedna strona jest w 100% zależna finansowo od drugiej)..<<< To znaczy, ze partnerstwo jest mozliwe tylko wtedy, gdy zarabiaja tyle samo? Ciekawe? >> i wkładu emocjonalnego (jedna strona bierze na siebie większość trudów związanych z wychowaniem dzieci, druga tylko za nie płaci)<< To znaczy, ze jezeli ktos sobie wynajmie opiekunke do dzieci, ktora wykona prawie cala "czarna robote", a sobie pozostai tylko czesc przyjemna (zabawy z dziecmi, spacery itd) to nie ma ""wkladu emocjonalnego"? A pomijajac sprawy o ktorej piszesz, widze jescze sporo okazji do budowania wiezi. Chocby seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
@ gość dziś Inaczej - kobieta robiąc sobie dziekco z bardzo bogatym facetem i ciągnąć od niego alimenty będzie miała takie samo aprtnerstwo jak w przypadku gdyby wzięła z nim ślub ..<< Madra kobieta moze takiego faceta okrecic sobie kolo malego palca i on bedzie robil wszystko co ona zechce. Oczywiscie jesli oboje sie kochaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
seks możesz uprawiać z każdym, nie musisz brać ślubu i robić sobie w tym celu dzieci. więc to kiepski argument. Dla mnie partnestwo oznacza zaangażowanie we wszystkie aspekty wspólnego życia i taki podział je uniemożliwa. Poza tym dzieci potrzebują obojga rodziców, skoro jedno się nie angażuje lub prawie tego nie robi to po co w ogóle były tej osobie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rescator - ale po co okręcać sobie kogoś wokół palca skoro można mieć po prostu kochającego partnera ktorym nie trzeba manipulować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
gość dziś ... Dla mnie partnestwo oznacza zaangażowanie we wszystkie aspekty wspólnego życia i taki podział je uniemożliwa..<<< No jesli tak rozumiesz partnerstwo: razem angazujemy sie w zarabianie forsy, razem opiekujemy sie samochodem, razem uprawiamy ogrodek przydomowy, razem dokonujemy napraw domowych, razem gotujemy obiady, to rzeczywiscie taki podzial je uniemozliwia. I przyznam, ze nie widze sensu w takim partnerstwie. Bo dla mnie partnerstwo oznacza taki podzial obowiazkow oraz takie podejmowanie decyzji aby obie strony byly zadowolone. Co wcale nie znaczy, ze oboje decyduja jednakowo. Ja na przyklad nie pozwolilbym zonie decydowac o wyborze marki samochodu (i ona wcale nie ma takich checi) a z kolei ona podejmuje wiekszosc decyzji dotyczacych urzadzenia mieszkania. I wyobraz sobie oboje jestesmy zadowoleni ;-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
@ gość dziś rescator - ale po co okręcać sobie kogoś wokół palca ...<< To juz jest kwestia semantyki, bo generalnie masz racje. Powiedzmy, ze wtedy oboje maja swojego partnera/partnerke okreconego wokol palca i oboje zrobia dla niego wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawdę mówiąc dla mnie to tak miej więcej wygląda - jak mamy dzieci to się nimi opiekujemy, jak trzeba skosić trawę to kto pierwszy złapie za kosiarkę ten kosi, jak trzeba coś naprawić to po prostu to naprawiasz (chyba, że nie umiesz i wtedy dzwonich po fachową pomoc). U mnie coś takiego działa i nie trzeba o nic prosić i na nic się umawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×