Kto ma racje w tych kłótniach ja czy mój chłopak?

Bo sama nie potrafie obiektywnie na to popatrzeć, więc może wy mi podpowiecie tak zupełnie szczerze- nawet jeśli ja coś też robię źle to mi napiszcie. Często się kłóliśmy na ostatnim wyjeździe j pierdoły i opiszę tu może przykłady naszych kłótni. Np. siedzieliśmy razem przy stoliku i chciałam się go zapytac radę odnośnie mojej przyjaciółki. Jednak miałam wrazenie, ze mnie nie slucha bo ciagle byl zamyslony i nie potrafil powtorzyc co mu powiedzialam. Aż w koncu na srodku ulicy ( bylo mi wstyd bo bylo tam pelono ludzi) zaczal na mnie krzyczec, ze go to g... obchodzi i jeszcze do tego awanturować się, ze gdzies ostatnio dzwonilam z jego telefonu - sam mi pozwolil i juz nie bede miala do niego dostepu. Nie wspomne, ze co doslownie minute robil na tej wycieczce zdjecia, ale choc mnie to irytowalo to nie robilam mu o to jakiejs afery. Nastepna klotnia byla tez niedawno. Sluchalam muzyki w sluchawkach i on przyszedl do mnie do pokoju pytajac czy rozmienie mu 100 zł. A ja zaczelam szukac pieniedzy, ale powiedzialam, mu ze nie slyszalam bo mam sluchawki na uszach, na co on zebym nie mowila do niego takim tonem i trzasnal dzwiami z calej sily. Waszym zdaniem to ja cos zle robie czy on jest zbyt porywczy?

uciekaj, koles jest agresywny

Traktuje cie jak śmiecia a ty mu na to pozwalasz. On w ogóle nie ma do ciebie szacunku. Wiec nie rozkminiałbym czy ty cos źle robisz bo to on ma cos nie równo pod sufitem