Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy 1000 zł to dużo

Polecane posty

Gość gość

Dziewczyny jestem aktualnie na wychowawczym. Mąż przelewa na "moje" wydatki 1000 zł. Ja z tych pieniędzy kupuję produkty na obiady, śniadania, chemię do domu, coś dla dziecka (czasem mm, pampersy itp.). I jeszcze nigdy nie było miesiąca żeby mi starczyło. Mąż oczywiście zdziwiony. Staram się naprawdę pilnować kasy. Ale chyba ten budżet jest niewykonalny do tego co muszę kupić:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestes rozrzutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz mądrego męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba sobie zaplanować budżet. Np. 250 zł na tydzień i tego się trzymać. Za 1000 zł utrzymuję 3 osobową rodzinę. Kupuje pampersy, leki, jedzenie, płacę rachunki. Czasem nawet mi zostaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko slabo u ciebie z planowaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1000 zl ...haha . Faktycznie. Majątek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba macie rację, że muszę w danym tygodniu mieć 250 zł i ani grosza więcej. Najgorsze jest to, że naprawdę głupot nie kupuje i nigdy nie kupowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może byłoby taniej robić większe zakupy w hipermarkecie razem z mężem? Po pierwsze, żebyś nie dźwigała dużych paczek, a po drugie, zeby mąż sam zobaczył, ile pieniędzy na co idzie. Wg mnie 1000 to dość, pod warunkiem, że nie kupuje się takich d**ereli jak chipsy, piwo, firmowe płatki śniadaniowe itd. No i pytanie, jak duze macie zużycie tych pieluch i mleka, bo to pewnie najdroższe rzeczy z listy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W życiu nie uwierzę, że 3 osoby utrzymują się za 1 tys zł mies. To na jedzenie nie starcza a co dopiero pampersy czy leki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest dużo. Mi mąż przelewa też 1000 zł i to idzie na witaminy, jedzenie, chemię, część rachunków np. Za internet i telefon kom, benzynę, wizyty u ginekologa. Jak coś mi zostaje to z tych pieniędzy kompletuje wyprawkę dla córeczki. Nie kupuje głupot, na siebie tego nie wydaję. Dodam jeszcze że to jedzenie i chemia nie są z jakiejś najwyższej półki. Podstawowe produkty. Z tym że u mnie je się dużo mięsa na obiady, zupę nam tylko raz w tygodniu bo mąż nie lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1000 zł to malo jesli z tego masz utrzymac dom i kupowac rzeczy dla dziecka. A gdzie w tym wszystkim twoje potrzeby i wydatki? Ale faceci tacy sa, nie maja pojecia co ile kosztuje w sklepach i ile kosztuje utrzymanie domu jak sie nie chce ciagle jesc chleba z margaryna.Mam to samo, ciagle awantury,ze zle wydaje pieniadze, jak w wawie pojscie do sklepu po produkty na jeden obiad dla rodziny to juz jakies 50 zl lekko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie że tutaj rozliczam innych z systemów domowników :) Ale czy uważacie, że wspólne pieniądze na jednym koncie to zły pomysł? Ja zarabiam 2,200 mój ponad 3000, i będziemy mieć dziecko, on ma dziecko z poprzedniego związku i wychowuje więc będzie mieszkać z nami. Wolałybyście np żeby wpłacać jakąś część wspólną i zostawiać sobie jakąs kasę czy mieć jedno konto, 2 karty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam wspólne konto z mężem. Tak nam wygodniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jaka wogole mąż może wam przelewać pieniądze,to tak jakby wam wyliczał. Jesteście małżeństwem to pieniądze powinny byc wspolne.. normalnie ja tego nie rozumiem..ja i mąż mamy wspólne konto i z tego robimy rachunkowe sprawy i kupujemy wszystko. Masakra żebym była tak ograniczona,jedną zasadę mamy że co miesiąc na konto oszczędnościowe przelewamy 1000-14000 zależy, resztę mamy na życie. Nigdy w życiu wyliczania. Ah pracujemy oboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też planuje własnie tak robić. To ja co pytałam wyżej odnoście 2 kont, czy jednego i dwóch kart. Że wypłata na jedno konto, przelewamy z tego oszczędności jakieś 1000 zł, jak się uda to więcej a za resztę żyjemy bez wyliczania co komu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
09:32 moja kuzynka założyła sobie z chłopakiem wspólne konto, na które co miesiąc każdy przelewa ustaloną kwotę i z tych pieniędzy utrzymują mieszkanie, rachunki, jedzenie czyli wszystko co wspólnie użytkują. Nadwyżki z wypłat zostawiają na swoich kontach i robią z tymi pieniędzmi co chcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym mieszkała z chłopakiem też bym tak zrobiła bo to jest dobre rozwiązania na etapie gdy się dzieci nie ma jeszcze, taki układ bardziej :) Natomiast w małżeństwie, czy z dziećmi wydaje mi się, że trzeba liczyć wspólnie. I nawet jeśli kobieta nie pracuje i jest na wychowawczym. Jakby mogła to pewnie by pracowała ale nie zawsze ma kto pomóc. Jakby mój np nie miał pracy przez jakiś czas to raczej też bym nie wyliczała, że masz co jeść, pić, umyć się ale na rozrywki i ciuchy np to zostaje dla mnie bo moje pieniądze. Mówię raczej bo nie miałam takiej sytuacji ale mam nadzieję, że bym się zachowała jak trzeba :P no chyba, żeby nie szukał i leżał z piwem do góry ogonem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
150 zł. Tyle wydaje tygodniowo na jedzenie i inne potrzebne rzeczy codziennego użytku. Dziecko w domu je jedynie jakąś przekąskę i kolacje. Do przedszkola idzie prosto na śniadanie, ma obiad podwieczorek również. W domu owoce, jogurty, rzadko je słodycze. Gotuję tylko dla siebie i meza. Nie kupuje najtanszych produktów. Fakt faktem, że dbamy o kondycje i jemy tyle ile potrzebujemy. Nie opychamy sie. Lubimy aktywny trub życia i nie lubimy duzo jeść. Obiad jemy na tyle późno z uwagi na godziny pracy, ze wieczorem to juz tylko jakis owoc albo sałatka ;) przy 5 letnim dziecku i dwojce doroslych nie ma nie wiadomo ile prania. 200-300 zl mam na nieplanowane wydatki zawsze odłożone i zwykle z tego część odkładam na czarną godzine :) proszek jak kupie 5 kilo za 40 zl na promocji to mam go na 2 3 miesiace. Szampon zuzywam jeden na miesiąc. Plyny do kapieli idą 2 na miesiac każdemu. Nie wiem jak mozna miec 1000 i jeszcze brakuje. Jedyne co mam z wyższej polki to kosmetyki do makijazu dla siebie, ktore tez lapie na promocjach :P starczaja na dlugo bo maluje sie delikatnie. Nie zuzywam pudru w tydzień, zwykle mam opakowanie na 2 miesiace to samo z tuszem czy elainerem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"z tych pieniędzy kupuję produkty na obiady, śniadania, chemię do domu, coś dla dziecka (czasem mm, pampersy itp.)" x Uważam, że na to, co powyżej, to bardzo mało. Na samo żywienie 30 dni w miesiącu wychodzi 33,3 PLN dziennie dla kilku osób. Do tego jeszcze chemia, mm i pampersy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak zarabia dajmy na to 1800 na rękę to dużo Ci daje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kuzwa co to za malzenstwo,mąż przelewa? My mamy wspolne konto i nikt niczego nikomu nie wydziela! A siedzialam w domu 8 lat,dopoki syn do szkoly nie poszedł!! A tysiac zl to jest gowno. Mi idzie 2 tys miesiecznie na podstawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zarabia grubo powyżej średniej krajowej... Ale już zauważyłam, że się sknera z wiekiem robi i On musi co miesiąc odkładać 2 tysięcy, a mu tłumaczę, że kiedyś była moja wypłata i nie było problemu, teraz niestety tylko on zarabia. W ogóle zrzęda się zrobił:/ Ale postaram się jakoś ogarnąć i zacisnę zęby i faktycznie zaczyne go wyganiać po większe/ciężkie zakupy. Bo czasem wracam z zakupów z wózkiem obładowana jak wielbłąd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Ale już zauważyłam, że się sknera z wiekiem robi a mu tłumaczę, że kiedyś była moja wypłata i nie było problemu, teraz niestety tylko on zarabia. W ogóle zrzęda się zrobił:/ x A nie puszcza czasem tej kasy bokiem na kogoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacznij mu serwować jedzenie na miarę tej zwrotnej kwoty czyli codzienne kartofle lub dla odmiany kasza z jajkiem sadzonym, a pozostałe posiłki kanapki z pasztetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Troche malo ten 1000, ale jezeli on tego nie rozumie, to faktycznie proponuje obnizyc standard i zaczac sie miescic w tej kwocie, zobaczymy jak dlugo wytrzyma na zupach na kostce i mrozonych pierogach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój jak mi wydzielal to jadl codziennie byle co bo tylko na to było nas stać. A jak chciał coś lepszego to kupowałam ale po 15tym już nie bylo na chleb. Skończyło się wydzielanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak taki dobry ten mąż jak ktoś wspomniał na początku to trzeba mu dać w łapę te pieniądze i niech sam robi zakupy . Szybko zrezygnuje . A swoją drogą śmiać mi się chce jak ktoś pisze , ze mu 1000 zł starcza na żywnośc , lekarstwa , benzynę !, i jeszcze zostaje . U mnie to by mąż z głodu po ścianach chodził . Autorko weź kartkę i rozpisz sobie ile co miesiąc schodzi c***aczek pieluch i mleka . To pewnie będzie największy koszt . A męża się zapytaj czy chce wegetować czy zjeść . Bo żeby przeżyć można jeść makaron z sosem pomidorowym i zupy na wodzie 3 razy dziennie . Nas jest troje w tym przedszkolak . Jemy mięso , głównie mąż i dziecko , raz ugotuję zupę i mam na 2 dni , a na drugi dzień np., pałki z kurczaka , i też chłopaki maja na dwa dni . Często zostaje to jest na kolację . Jemy mało chleba , ja do pracy owoce , jogurt naturalny . Dziecko je w przedszkolu ( ok 120 zł na msc ) ale w domu jest głodne więc je z nami obiad ( szczupły chłopczyk żeby nie było ) . Do tego owoce , pijemy wodę , herbaty , ja często blenduje owoce , warzywa lub robie sama soki . Jemy ryby , kurczaka , mięso wieprzowe jest raz na jakiś czas , kaczka , wołowina i tyle . Wszyscy sa szczupli , zupy gotuję z dużą ilością warzyw . Za to nie jemy słodyczy , chipsów i innych pierdół . Szczerze 1500 zł mam na jedzenie i chemię , przedszkole . I tyle wyegzekwowałam od męża . Wystarczyło , ze kilka razy zaciągnęłam go do sklepu na wspólne zakupy a on nagle orzeszki , czekolada , jogurty bo miał ochotę i przy kasie się zdziwił . Sprawdzał paragon kilka razy . Teraz nic nie mówi . Wszystkie dania robię od podstaw , makarony i sypkie rzeczy w dużych paczkach , sporo mrożę , niedługo będę robiła korniszony , soki z malin , mroziła owoce , przecier pomidorowy itd. co tanie w sezonie . Pracuje na pół etatu . Jak dziecko było małe to żeby zaoszczędzić to sama robiłam słoiczki czy inne rzeczy . Mam kilka sprawdzonych miejsc i dyskontów gdzie się zaopatruję , markety czasami też są drogie . Staram się kupować jak najmniej gotowców . Co do chemii , mam jeden domestos na miesiąc , mleczko starcza na długo , płyny rozcięczam i do sprzątania mam kilka szmatek z mikrofibry które piorę . Do prania tylko Persil . Kupiłam ostatnio 2 duże w chemii niemieckiej po 40 zł i mam je już 2 miesiące a jeszcze zostało , do tego płyn do płukania też jakoś raz na miesiąc i też w chemii niemieckiej . Po proszku niszczyły mi się ubrania . Jak ktoś co niedzielę idzie do rodzinki na obiadek z deserem , jeszcze prowiant dostanie zawsze a ubrania i buty to za pół darmo bo zawsze ktoś zasponsoruje to nic dziwnego że mu 1000 zł starcza i jeszcze zostanie . Dla młodego zamówiłam spodenki po 20 -30 zł , koszulki wielopaki i spodnie za 30 zł to zapłaciłam 220 zł za kilka sztuk , do tego w tym miesiącu buty 140 lepsze , ostatnie za 50 zł zajechał w 2 tygodnie i czekaja mnie wydatki na lato znowu a gdzie sobie ? Nikt mi nic nie kupuje ani nie pomaga .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:38 Nie wiem co te Twoje dziecko robi z tymi butami, ale mojemu kupuje za 70 zl i ma je caly sezon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha no i na glowe bym musiała upasc zeby ciuchy przedszkolakowi za taka kase kupowac :o a to buraczki na koszulce a to pomidorowa :D spodnie na kolanach po miesiacu maja dziury. Kupuje mu dresy za dyszke koszulki po 5 zł w lumpeksie albo na olx. Nowe kupuje tylko lepsze rzeczy na wyjscia poza przedszkole :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem oszczędna ale wynika to z biedy jaka miałam w dzieciństwie. Nie było po prostu co jeść. Chleb ze smalcem albo korniszonami które mama robiła. Póki ojciec pracował był luksus, potem poszedł na rentę po zawale i operacji na kręgosłup, mama poszła do pracy do mleczarni. Dlatego żyje tak żeby mieć coś na zapas. Nie głodujemy, syn jeździ na kolonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×