Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jesteście zazdrosne o teściową?? Jeśli chodzi o Wasze dziecko??

Polecane posty

Gość gość

Ja nigdy bym nie pomyślała, ale kurde JESTEM! Szlak mnie trafia jak do Niej wchodzimy. Ledwo postawie fotelik na podłodze i chcę się rozebrać, a ta już leci, wyrywa ten fotel jeśli jeszcze ja lub mąż ma go w rękach i już zabiera do pokoju, już rozpina, rozbiera małą (3-mce). Zawsze wtedy myślę sobie "żebyś się nie zesrala". Tłumacze żeby nie rozbierała małej odrazu do samego bodziaka, po pierwsze u nich jest za zimno, a po drugie niech mała się zagrzeje, aleee......... Ch-uj tam, robi swoje. Chcę usypiac dziecko mimo, że ja muszę do tego rytuału małą nakarmić (pierś), Ona chce robić przy niej wszystko, a mnie szlak trafia i jestem zazdrosna :P Jest to jej szósty wnuk więc nie pierwszy. Mimo tego, że jest złośliwa i ostatnio chciała dawać małej maliny to wiem, że ja nie powinnam czuć tej zazdrości i ogólnego wk/ur/wienia. Jak się pozbyć tego uczucia??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha moja teściowa ogólnie jest spoko ale też na początku przy malutkim dziecku miałam takie myśli "żebyś się nie zesrala ". Teraz już mały ma 15 miesięcy i jest bardziej wyluzowana i ona i ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moja ma naszą córkę w d***e. Więc chyba nie macie tak zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pilnuj małej przy nie, skoro ona 3 miesięcznikowi chce podawać maliny:-/ kiedys kobiety szły innymi wytycznymi karmienia, ja tu juz czytałam o babie (teściowej) co dawała dzieciom stałe pokarmy i soki od 2 Mca:-/ i ta żona pisała, ze TO cud chyba, ze jej maz i jego rodzeństwa żyją:O bo chyba cudem sie nie podlawili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Te maliny to pół biedy, Ona już mówi, że mała w wigilię musi każdej potrawy choć spróbować :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo. Jak mamy przyjechać to stoi już pod domem i ledwo zajedziemy a ona wydziera dziecko z samochodu jeszcze z tekstem do mnie i meża że my to już możemy jechać do domu. Czasem w żartach a czasem aż nas wygania jak już córkę wyrwie. Teksty że ona kocha najbardziej że czuje się jej matką wyrywa mi ją z rąk. Nie pozwala nakarmić bo mówi że dobrze wygląda i nic się nie stanie jak nie zje. A jak córka z głodu płacze to ta twierdzi że to dlatego że jechać do domu nie chce tylko u niej chce zostać :/.... ogólnie się wtrąca do wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ogólnie zazdrosna to nie. Tylko mnie denerwuje takie zachowanie. Bo nasze rozmowy prośby itp ma gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja to samo, przy drzwiach czeka by wyrywac i nosic. Syn jednak boi sie takiej natarczywosci. I wtedy jest obrazona. Oczywiscie wtraca sie do wszystkiego, nakarmilaby tez najlepie ziemniakami z tlustym sosem. Uwaza ze trzeba go sadzac mimo iz dziecko samo nie siada, bo ma juz 8mcy i musi siedziec. Jedziemy tam na swieta i juz mnie trzaska. Moze to nie zazdrosc, ale zlosc sie we mnie zbiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tuuu autorka a
Widzę, że nie jestem osamotniona Jeszcze jak mała płacze i Ona ją wtedy chce nosić i bujac to mówi do Niej... "biją rodzice tak?? Biją..... Opowiedz babci... Co Ci robią?" Takie niby żarty :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest zazdrość. Ktoś inny próbuje matkowac Ci dziecko i czujesz zagrożona chyba. Moja też tak robi/robila i mały ma 14 miesięcy. Próbowała mówić że to jej syn jej dziecko i ona matka, teść tata. Powiedziałam że tak nie jest i się obraziła (nie rozumiem dlaczego). Teraz denerwuje mnie nawet jak mówi "mój kochany" takie przywłaszczanie dziecka mnie wnerwia. Nie może bez "mój"? Nic nie szanują (razem z tesciem). Nie mogą zrozumieć tego że chcemy wychować po swojemu a oni cały czas "a my wychowalismy!" na co mąż powiedział "bardzo dobrze i teraz my wychowujemy". Już doszło do tego że nie mam nerwów i nie chce się z nimi widzieć bo traktuja mnie jak inkubator. Ignorują mnie kompletnie i jak tylko tam jesteśmy to tesciowa wyrywa syna. Nawet kiedy on sam przyjdzie do mnie się tulic to ona go ciągnie do siebie a on w ogóle tego nie chce. Nie potrafi być babcia tylko musi być matka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja tesciowa wzięła dziecko do swojego pokoju jak pojechaliśmy do nich i została tam. Mały zaczął płakać i wołać "mama" to poszłam a jak sięgał po mnie ona obróciła się w drugą stronę i on zaczął ryczeć. Wzięłam go i pojechaliśmy. Łazi za nim krok w krok i nie daje mu miejsca żeby mógł pochodzić, ciągnie go za ręce do góry zmuszajac do chodzenia a on płacze bo nie chce a ta albo dalej ciągnie albo pcha pod pachami. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteś zaborcza a nie zazdrosna. Przy kolejnym dziecku będziesz inaczej na to patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas też były takie teksty. My coś powiedzieliśmy a ona "tata krzyczy na babcie, biedna babcia" a tata tylko powiedział żeby nie całowała mu po ręce bo wtedy ząbkowal a sezon na grypę był. Albo "nie pamiętasz babci!" jak 2 tyg go nie widziala. I to że ciągle chwala jaki dobry tata a jak jest u mnie to tylko komentuje jak jest płacz że "nie jest zadowolony u mamy". Nie szukam pochwały ale fajnie by było też usłyszeć coś miłego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nie ma znaczenia. Przy pierwszym dziecku wpierniczala sie przeokrutnie. Teraz mam drugie i juz na odleglosc telefony typu " a czemu Ty nie robisz tak i siak" " my z tata ( tesciem) postanowilismy"... Na milosc boska takie teksty dla ponad 30letnich starych koni... Tez jedziemy na swieta bo ich wlasna corka co roku spiernicza do swojej tesciowej a babcia meza do corki i mojemu zal ze oni sami zostana. Niech tylko zrobia czy zarzadza cos przeciwko mnie, to nie recze za siebie i beda zalowali ze Wigilii nie spedzili samotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny ja Was nie rozumiem. Gdyby moja teściowa tak mówiła czy zachowywała się to w 2 sekundy do pionu bym ją ustawiła (potrafię być niemiła, i stanowcza) i ograniczyła kontakty. Na Boga żebym ja się denerwowala czy słuchała takich prostackich tekstów to nie na moje nerwy. Z resztą 3 razy do roku tam jeżdżę bo teściów nie lubię, koniec bycia męczennica i,, bo wypada,, ,, są starsi,, ,, wpusc i wypuścić drugim uchem,, czego ja mam się do nich dostosować a nie na odwrót?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja chciała dawać 6 miesięcznemu bezzębnemu dziecku kabanosy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pominę zachowania Pani teściowej,są one może zbyt natarczywe co nie zmienia faktu żę teściowa ma za synową wulgarną babę która uważa że najlepiej wszystko zrobi i lepiej wie i bardzo się dziwię ż można mieć parcie na dziecko takiej niezrównoważonej psychicznie baby.Zero kultury a IQ = się rozmarowi buta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:34 łatwiej mówić niż robić. Mój mąż się obraża jak tam nie jadę z dzieckiem. "Nie po to się ożenił em żeby do nich jechać sam". Niektórzy faceci nie są w stanie stanąć murem z żoną i robią wszystko co rodzice chcą bo tak wychowali. A według mnie szacunek działa tak samo. Oni mają szanować synowa a synowa ich. Jeżeli nie ma szacunku z jednej strony to nie musi być i z drugiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
P****alo cie? Ja moja tesciowa widze 2 razy do roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:34 mój też nie umie sprzeciwić się rodzicom ale to nie znaczy że ja mam dawać się ponizac, a argument Twojego męża to żaden argument. Wręcz śmieszny jest. A Ty jesteś ubezwłasnowolniona że jak jesteś jego żona to coasz obowiązek tam jeździć? Jak nie ma jaj zwrócić im uwagi to samej trzeba się za nie złapać i powiedzieć NIE, STOP i wyznaczyć granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wulgarna babe? No prosze Cie. Synowa ma prawo wychowywac dziecko wg swoich zasad. Tesciowa nie ma prawa sie wtracac, wyrywac dziecka. Wiadomo moze rzucic jakas rade. Ale decydujace zdanie ma mama dziecka. Moja tesciowa to by w niemowle tony cukru ladowala mimo, iz moje dziecko zje kaszke czy owoc bez cukru. Ciesze sie z tego, nie dosladzam. Czekolade juz chciala dac, bo przeciez kiedys polroczniak sobie cycal kosteczke. I co mam sie godzic wbrew sobie, dla uciechy tesciowej? A dziecko to jakas maskotka czy co? Chciala dac barszcz ukrainski mocno dosolony z dodatkiem proszku z paczki dla lepszego smaku, ziemniaki z sosem z tlustej karkowki, buraczki z octem. Bo dziecko patrzy i chce. Nie jestem dziwna pod wzgledem nowosci, ale tlustego przesolonego a juz na pewno podrasowanego gotowcem dziecku nie dam. To nie jest krolik doswiadczalny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja tesciowa od poczatku chciala udowodnic ze to ona jest najlepsza pania domu, kucharka i ekspertka od dzieci, bo miala 2 swoich i jeszcze 3 corki prawie wychowala. Moj synek jednak slyszac jej piski zachwytu boi sie jej, na co sie obrazila i zwala na mnie, ze dziecko przyzwyczajone do mnie ( a nie prawda, maly widuje innych, na jednych reaguje usmiechem, na innych nieufnoscia albo placzem). Dodam ze te dzieci szwagierki ani dobrze wychowane przez nia nie sa, bo sa rozpuszczone, w sumie kazdy im tony zabawek podsuwal a nie spedzal z nimi czasu, niczego nie uczyl. Tesciowa tylko wydrzec sie potrafi, dac klapsa ewentualnie. A mlodszy wiecznie w chodziku dla swietego spokoju. Gotuje tlusto, czesto kostki uzywa, piecze z duza iloscia margaryny i cukru, wiec jej teoria o zdrowym domowym jedzeniu tez leci na leb na szyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko całkiem normalna jestes:) ja mam to samo. Juz nawet mi sie nie chce wyliczac jakis przykladow bo wszyscy tu wiwmy o co chodzi. Ale pocieszam sie taka teoria. Podobno takie wyrywanie sobie dziecka jest tylko wtedy jak ono jest malutkie i nie chodzi. To kazdy nawet kulawy by wzial i rzadzil dzieckiem. Ale potem taka tesciowa juz za nim nie nadazy hehe to raz a dwa dzieciak bedzie *****iwy to nie bedzie chcial grzecznie siedziwc gdzie mu kaza tak jak teraz gdy jest maly. No i nosic yez tak sie nie pozwoli hehe. I tylko ta mysl mnie trzyma przy zdrowych zmyslach ze ona kiedys nie nadazy i ja mlodsza to zdaze wiec bedzie na moje!:D a jest to raczej prawda bo widze jak bylo z dziecmi z naszej rodziny jak byly male i jak teraz sa starsze wiec tylko czekac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój trzyletni syn powiedział mojej teściowej, że jej nie lubi, nie będzie się z nią bawił i żeby do niego nie mówiła. Nie pochwalam tego ale sama sobie na to zapracowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez tak miałam. Najgorzzenze jak ona brała dziecko na spacer to 4 h jej spał a ja po 2 musiałam wracać bo zawsze płakał. jak ja jej nienawidzilam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:45 nie jestem ale jak nie pojadę to mąż sam pojedzie z dzieckiem a on nie widzi problemu w tym żeby karmi tlustymi, slonymi i slodkosciami a dziecko ma 14 miesięcy. Wszystko je, ma rutynę a oni wszyscy to gdzieś maja. Przynajmniej jak jadę to mogę im coś powiedzieć i zakazać. Nie zabroni mu jechać z dzieckiem ale wolę przy tym być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przy pierwszym dziecku byłam, non stop zaciskalam zęby albo klocilam się z mamą. Bo akurat teściowa przesadzala w drugą stronę. Teraz myślę że musiałam się czuć strasznie niepewnie skoro każdą jedną uwagę czy komentarz odbieralam jak krytykę i atak. Przy drugim dziecku sama się z tego śmiałam, jak ktoś chciał nosić to cieszyłam się ze w spokoju mogę wypić herbatę, jak słyszałam "moje maleństwo" to cieszyłam się ze dziecko rośnie w dużej, kochającej rodzinie. A jakby mi ktoś powiedział ze "rodzice sobie mogą jechać" to w tył zwrot i po minucie by mnie nie było :) Jeśli chodzi o jedzenie pilnuję jedynie żeby nie kupowali im paskudztw z masą sztucznych barwników i konserwantów bo dzieci mają po tym bzika, ake jak raz na tydzień czy dwa zjedzą ciasto zamiast obiadu, choćby z toną cukru i masła, albo trzy razy dziennie kotleta bo tak sobie życzą, to żadna krzywda im się od tego nie stanie. Dziadkowie są od rozpieszczania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są od rozpieszczenia ale bez przesady i nie wbrew rodzicom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie sa od rozpieszczania. Powinni dawac dobry przyklad dziecku, wpajac zasady. Przy pierwszym malcu bylam mloda i pozwalalam tesciowei i na slodycze i szybko tluste, bo przeciez dziecko tez czlowiek a ponad roczny maluch powinien jesc dorosle potrawy a jak zje raz na jakis czas u babci to bedzie ok. Corke zabierali do sklepow i kupiwali czipsy slodycze, slodkie napoje. Widywalismy sie 2 razy w mies. Tez patrzylam, ze niech pieszcza, pozwalaja i co? Mimo iz w domu zdrowo jemy corka juz zmaga sie z lekka nadwaga. To samo z noszeniem jak byla malenka, niech nosza i sie naciesza, to potem przez kilka dni mialam w domu kongo bo corka chciala na raczkach. Teraz mam syna malego i juz nie pozwole na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zazdrosna nie jestem ale też mam pod górkę z teściami. Oni uważają, że dziecko nie przeżyje pół dnia bez mięsa i każdy posiłek musi mieć mięso. Ich pierwszy wnuk tak był nauczony jeść i wydaje im się że to norma. Moje dziecko mięso je ale nie codziennie i według moich teściów powinnam iść z nim do lekarza, bo to nienormalne, żeby dziecko nie chciało jeść kiełbasy. A moje dziecko nie chce, wyrzuca szynkę z kanapek bo mu nie smakuje i woła o kanapkę z sałatą i pomidorem. Nie wspomnę już o wojnie jaką była między moim mężem, a jego rodzicami o picie dziecka... dziecko według nich musi pić posłodzone napoje i koniec kropka. A my uczymy go picia wody, czasem dajemy sok 100% ale bez szału, żadnych słodzonych napojów czy "wód" smakowych. No i o to wojna była przy każdej wizycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×