Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

mialyscie taka syt ze relacje z mezem byly kiepskie a potem sie poprawilo

Polecane posty

Gość gość

Hej. Nie uklada mi się z mężem. Wlasciwie nie rozmawiamy ze soba. Sypiamy raz lub dwa w miesiacu. Czuje sie jak zlo konieczne. On nie ma nikogo. Po prostu cos sie wypalilo. Dzis mialam sen -przysnil mi sie jakis mezczyzna ktory wzial mnie czule w ramiona. Po przebudzeniu się poplakalam :(. Co zrobic zeby zmienic ta sytuacje miedzy nami? Moze ktorejs z was sie udalo ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie skonczylo sie rozwodem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i mnie tez nie ciekawie.nie czuje tej iskry. nasze zycie to monotonia kazdy dzien czy weekend taki sam.jeszcze dochodzi brak kasy. bardzo bym chiala zeby miedzy nami bylo dobrze. ale teraz krok nalezy do partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
będzie coraz gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieprawda, że będzie coraz gorzej, jeśli obojgu zależy. Po ponad 3 latach mieliśmy kryzys, dziedzi prawie 2 lata i 3 mc... Było tragicznie, żyliśmy obok siebie, napisałam list i jak był w pracy przeniosłam się do mamy. To było 5 lat temu, jesteśmy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisalas list, wynioslas sie i teraz jesteście szczęśliwi? Nie rozumiem. U mnie tez jest źle. Nie wiem co zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja tak zrobiłam teraz. Co prawda nie napisalam listu,tylko sms,ze stawiam wszystko na jedną kartę i daje mu czas na przemyślenie ci jest dla niego ważne w życiu. Nie wiem czym to sie skonczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To widze, ze nie tylko ja sie z tym borykam. Tez sie wypalilo. Staram sie cos zmienic ale ze strony meza zero zainteresowania. Nie wiem czy dam rade to wszystko sama dzwignac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zadbaj o sobie, umaluj się, może popraw to i owo i znowu będzie ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem szczupla, maluje sie, nie chodze w dresach. Ale to nic nie pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie nic nie pomoglo, nawet terapia. Jestesmy juz po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie był kryzys, ale zażegnany już na szczęście. Pojawił się po urodzeniu dziecka, raz było lepiej, raz gorzej, by w końcu niedawno nastąpiło apogeum że już myslalam ze sie rozstaniemy. Ale tak jak mowie, kryzys zażegnany, teraz juz jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co zrobilyscie takiego, ze udalo sie kryzys odwrocic? Tylko prosze nie dawajcie rad zeby o siebie zadbac bo nie chodze na codziez w kapviach i szlafroku z przeluszczonymi wlosami. Chcialabym zeby bylo jak kiedys ale od jakiegos czasu jestem mezowi obojetna. Nie rozmawia ze mna, nie mowi o tym co dla niego wazne. Ucina wszelkie proby komunikacji z mojej strony. Jest czesto rodzrazniony. Podam przyklad z rana. Wstalam soecjalnie wczesniej zeby przygotiwac mu zdrowe i smaczne sniadanie tak zeny zjadl cos dobrego bez pospiechu. Przy sniadaniu "osmielilam" sie go zapytac, czy bedzie mial biardzo nawalony dzien. Odpowiedz "nie wiem. Ok. No to za chwile zapytalam, czy wie mniej wiecej o ktorej wroci? A on tu nagle buch sztucce na stol, wstaje demonstracyjnie i idzie do telefonu zeby w tym momencie sprawdzic swoj grafik. Wszystko z taka podskorna agresja i teatrem, jakbym nie wiem co zrobila go pytajac o jakis mniej wiecej plan na wieczor. I przeciez wiadomo ze nie musial wcale dokladnie w tym momencie w polowie kesa odskakiwac o stolu :O Chodzilo mi o to czy wroci o 17tej. Zy bardziej kolo 19tej bo trzeba bylo pare rzeczy zaplanowac. Jestem w szoku. Nie wiem czemu on mnie tak nienawidzi. Co ja mu zrobilam? Skad ta nadwrazliwosc. I tak jest ciagle i ze wszystkim. Jak Wy to widzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 14:56, tak jesteśmy, szybko się ogarnął, zwłaszcza, że napisałam na koniec, że jeśli nic się nie zmieni, to nie widzę wyjścia i składam o rozwód. Zabrałam jeszcze modem, żeby mu za dobrze samemu nie było ;-) ale mój mąż potrafi wziąć na klatę swoje błędy, tylko trzeba nim mocno potrząsnąć ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie bylo tak, ze na poczatku bylo beznadziejnie. Moj maz nie chcial sypiac ze mna, zamiast tego ogladal jakas erotyke w komputerze. Pobralismy sie z rozsadku. Podczas trwania malzenstwa oboje przezylismy niesamowite wydarzenie przez ktore nawrocilismy sie do Boga Izraela ( nie do matki boskiej i takich tam tylko na Biblie ) i wtedy Bog zaczal nam blogoslawic. Odrzucilismy oboje wszelka pornografie, zaczelismy sie dogadywac w sypialni wspaniale, zaczelismy odczuwac taka sama fascynacje Bogiem, urodzilo nam sie kilkoro dzieci i z dnia na dzien kochamy sie coraz bardziej. Nie mozemy zyc bez siebie. Mozna powiedziec, ze stalismy sie jednosca. Pomogl nam wlasnie Bog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajecie rady z d**y, żeby zrobić makijaż itd. Jeśli jest w małżeństwie miłość, to mąż będzie czuły dla żony w dresie i z nieumytymi włosami, jeśli jest tylko obojętność to nawet gdyby zamieniła się w wampa uczucie się nie odrodzi. Żałosne są takie przebieranki żeby coś niby polepszyć. Mój ex mąż jak zrozumiał, że mam go w tyle nagle zaczął o siebie dbać, myć zęby (tak, tak), urządzać "romantyczne" kolacje przy świecach, przychodzić do mnie do pracy z kwiatami itp. Im bardziej się starał, tym bardziej był żałosny. Jakieś liściki, wierszyki. Doszło do tego, że nie mogłam na niego patrzeć bez obrzydzenia. Teraz jestem 13 lat w drugim małżeństwie a do dziś nie mogę nawet pomyśleć o tamtym bez wstrętu. Gdyby zachował się z klasą, a nie jak namolna mucha to przynajmniej nie gardziłabym nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:15- mam tak samo, az strach sie odezwac czasem. Jak jest w humorku to sam gada jak najety, ale jak cos mu nie gra, to na byle pytanie reaguje tak, ze czuje sie jak ostatni smiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja z 10.15. U mnie niestety tez juz tak jest, ze boje sie cokolwiek odezwac. Bo czesto to "niewlasciwy moment", "nie ten temat", nie to pytanie. Nie wiem jak zgadnac kiedy jest ten "odpowiedni" czas i temat :O Nie macu nas zadnej przemocy czy wyzwisk tylko chlod i to ciagle napiecie, ze znowu go czyms zirituje mnie kompletnie wykancza. Czy tak ma wygladac malzensrwo? Mam dola :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam film "ognioodporny" jest to film o małżeństwie które przeszło bardzo ładny kryzys nie tylko małżeński ale też i osobisty. Ja też kiedyś byłam z partnerem w kryzysie. Wygląd nie ma tu nic do tego. Akurat wtedy wyglądałam super ale mój facet tego nie doceniał. Teraz myślę że to on miał problem sam ze sobą... Ja ciągle starałam się być najlepszą we wszystkim w końcu nie byłam już sobą bo nie można być idealnym z każdej strony. Rozstaliśmy się. Teraz jestem z narzeczonym który mnie kocha taka jaka jestem. Czy mam makijaż czy nie okazuje tyle samo czułości. Czuję że mnie szanuje i jest mi z nim dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wezcievsie za siebie damy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak mama z tym, że u mnie jest na odwrót, to ja mam dość męża, nie widzę w nim nic ciekawego, śpimy osobno od półtora roku , w domu 2 malutkich dzieci a ja patrzeć na niego nie mogę, wszystko mnie w nim wkurrr, czy się obetnie, czy nie , patrze na niego i za każdym razem mam tysiące myśli w głowie, ze jaki on jest brzydki, jak ja mogłam za niego wyjść, co za burak, kilka osób , które go nie widziały długo to mówiły mi , ze strasznie się postarzał , może to też jest powód , ze nie podoba mi się, przez ostatni rok bzykaliśmy się dwa razy, a poprzedni rok podobnie, może podczas stran o drugie dziecko to będzie ze 4 razy, mam w doopie, ze mówi mi , że pójdzie sobie na lewo jak ja nie będę chciałą się z nim kochac, mam to gdzieś, kilka razy pytał mnie czy już go nie kocham, mijamy się w domu, gdyby nie dzieci to byśmy ze sobą nie rozmawiali, tylko starsza 2,5 letnia córka ciągnie mnie i jego za ręke , żeby się z nią bawić, przyzwyczajenie, przyzwyczajenie i jeszcze raz przyzwyczajenie, na dodatek odkąd mam dzieci wszystkie jego wady , które kiedyś nie stanowiły dla mnie problemu teraz powodują konflikty, krzycze na niego, ze dzieci sa czystsze od niego, ze mądrzejsze od niego, jego smierdzace gacie, talerze, ubrania walające się po domu, wchodzenie do domu na bosaka czarnymi stopami i zostawianie mi sladów, podczas gdy ja przy 2,5 i roczniaku mam co sprzatac, eh czuje do niego obrzydzenie, choćby mnie platkami róz obsypywal to nie zrobi to dla mnie wrazenia a już próbowal , kupuje mi co okazja tzn, dzień kobiet, gwiazdka urdziny, bizuterie za 500zł , nie chodzę w tym wcale bo mi się nie podoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie to ja z 21"34 ja chodze w domu w dresie, czasem mam zły dzień i się nie maluj***** nawet lekko się zaniedbałam bo już nie cwicze sylwetki od jakiegoś roku a mąz i tak jak gdzies jedziemy na zakupy , ogarniam się, ubieram jak człowiek to wali głupie teksty typu: oj niuniu jak ja bym cie chciał teraz, albo niezłą laska z ciebie jak się ogarniesz, itd. itd. muska mnie jak przechodzę, i w ogóle zachowuje się po swinsku i widać , ze patrzy na mnie inaczej ale ja nic kompletnie nic już nie czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie podobnie. Przytlacza mnie juz to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj jest mily jak chce poru.. raz w tyg. Ogolnie mielusmy puerwszy kryzys 6 lat temu. On sobie cizie zapiznal flirtowal itp. No niby ogarnelismy sie w pore oboje. A ja czuje teraz ze to byl blad. Trzeba bylo go kopnac w zad jyz wtedy. Przez kolejne lata zylam swoimi wyobrazeniami, on wyszlo na to ze mowil i robil to co chce uslyszec. Postaralismy sie o 2 dziecko. Ja myslalam ze to z milosci a po fakcie wyszlo ze on chcial.mnie tylko zamknac w domu, bo mialam nerwice przez moja prace i jemu nie chcialo sie sluchac i wspierac. Teraz jestem wiezniem we wlasnym domu. Do pracy na swoje stanowisko nie moge wrocic a inne pochlonie 80 procent mojej pensji- opiekunka. Maz odkad w ciazy dostalam awets do seksu, zaczal ogladac baby na kamerkach. Nie ma juz czulosci i bliskosci. Nie moge kurna nawet sama wyhsc z domu poki mu dziecka nie uspie! Bo on sobie nie radzi. Jeszcze go koledzy podburzaja bo.ponoc po pracy tylko tv, gry i piwo. Mam teraz problemy zdrowotne i nie wiem jak ogarne wizyty u specjalistow z maluchem na karku bo moj przeciez PRACUJE i nie bedzie bral urlopu. Naprawde mam ochote czasem sie zabic. Albo marze by moje podejrzenia w strone raka sie sprawdzily. Moze kretyn otworzy oczy ale bedzie za pozno. A zaraz podziecka mi dziecka. Mam wrazenie ze on jest ze mna bo.musi. nie czuje milosci nic z jego strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
* a za chwile szkoda mi dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12 lat razem, od 6 ciu lat małżeństwem jesteśmy, 1 dziecko i drugie w drodze. Przyzwyczajenie i wygoda- tak mogę nazwać nasze relacje, związek. Seks raz na 2 tygodnie. Brak czułości i ogólnie okazywania. Życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jest tak. Jestesmy razem 15 lat - stuknęło nam w lutym (ja pamietam MNÓSTWO dat, więc obchodzę=pamiętam rocznicę i związku, i ślubu ;) ale obchodze bez pompy wiadomo). czyli razem 15 lat. dziecko ma prawie 12. ciąża planowana nie byla, planowo mialo być "za kilka lat, po ślubie". wpadka nas zaskoczyla ale dramatu nie bylo, oboje mielismy spoko prace, mimo mlodego wieku - mielsimy wtedy 27 lat oboje. mielismy wsparcie (ale nie finansowe, lecz psychiczne) rodziców. więc maly kryzys byl jak bylam w ciąży bo ja sie tak wycofalam jakos, zlewalam męża (wtedy narzeczonego), chcialam się tulić ale seks nie-e, fe, poza tym to ciągle o ciąży gadalam. no nic dziwnego ze msly kryzys był.skoro ja, mega namiętna, nagla chcialam seksu tylko raz na 2 miesiące. na ile znam go, to na 98% nikogo sobie nie znalazl, zresztą - jak dziecko mialo pół roku i seks nagle znowu byl i czesto bo znowju mialam dużą ochote, to mi powiedzial, że jak nie chcislam w ciąży, to dużo sobie sam pomagał. raz obejrzal por//no ale zniesmaczylo go to bo byly strasznie sztuczne "potworne baby" jak to określil ;) zatem poprawa byla jak dziecko mialo ok pół roku, głównym powodem tamtego kryzysu bylo - myslę -to ze taka nagla zmiana, ta nieplanowana ciąża, moje ciągle gadanie tlyko o dziecku, nie interesowanie się co u męża słychać, nie pytalam go czy on sie obawia itd. dzieckiem byl zachwycony od początku, jest super ojcem. drugi, większy kryzys, przyszedl jak dziecko mialo 3 lata a my bylismy niecały rok po ślubie. powod? oboje w podobnym czaie zmienilismy prace, oboje na lepsze, lepiej platne i tez dużo bardziej absorbujące i stresujące... brak czasu dla siebie wieczorem, brak sil na rozmowy i seks... mi wpadl w oko kolega z pracy i zaczęlam jakos idealizować go, że o nejst taki super itd a moj mąż wiecznie zmęczony. ale z kolegą ie doszlo do niczego, nic, tylko usmiechy i pogawędki. nic więcej. z mężem ze zmęcznenia o byle co się kłócilismy, bez wrzaskow ale częste nieporozumienia, o pier/doły czasami, albo licytacje typu ja gotowalam wczoraj i dzis a ty nic nie robisz, a ja lepiej zarabiam, a ty znowu nie powiesiles prania poprawnie itd. !! seks byl znowu tlyko raz na miesiąc... zero romantycznych wieczorów... on z kompem, ja z laptopem... byl okres ze nawwt ja spalam na kanapie 2 tygodnie prawie, bo mialam focha. o co/ o "wszystko". powazna rozmowa w sumie byla taka spontaniczna. na ... placu zabaw. dziecko, 4 latek wtedy, biegalo bawiło się z nowym rowerkiem, my na lawce ja książka mąż patrzy co robi dziecko. i mąż zapytal "kochasz mnie jeszcze?" ja w szoku stracilam glos ale mowię "tak, oczywiscie". a on "ja ciebie też, ale dokąd my w sumie zmierzamy?" powiedzial, że boli go, że się oddalislismy, że praca na oboje męczy a to związek i rodzina najwazniejsza, że brak mi "dawnej mnie", że źle mu w tej rodzinnej samotnosci itd. rozmowa potem toczyla się dalej w domu, wieczorem. bylo wino, przytulanie. postanowilismy na nowo zadbac o nasz związek. ja postanowilam nie czepiać się o to pranie czy niedomyte naczynia, on obieval przestac wytykać mi w zlosci, ze on więcej zarabia. itd itd. po tygodniu ju bylo nieco lepiej. postanowilimy też wyjechac gdzies we dwoje, dziecko bylo u dziadków - zapytalismy zanim kupilismy wakacje, czy to nie problem.wyjechalismy na 5 dni we wloskie Alpy. nasze marzenie sprzed lat. to dużo nam dalo.,wyjazd we dwoje, wysilek - duuużo chodzenia w gorach - widoki, odpoczynek od prscy od rutyny, wysypianie się, pobudka rano i seks a potem kawa i croissanty... tak, to nam duzo dalo. i nadal jestesmy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:40 ale esej walnęłaś czyli u was bylo głównie o seks / jego brak? i pomogl Wam wspólny wyjazd? tak to zrozumiałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie się Was czyta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas seksu już nie ma. Są tylko fochy i żeby nie było to mąż wiecznie obrażony. Rozmowy żadnej z nim nie ma. Problemu nie widzi, więc nawet nie ma o czym gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×