Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

nie lubię moich teściów czy muszę tam chodzić?

Polecane posty

Gość gość

Źle się tam czuję, zawsze przy stole teść podnosi głos na teściową, zaczepia, robi przytyki. Aż niewiadomo gdzie oczy podziać bo jest niemiło. Partnerzy ich dzieci są tam średnio akceptowani, potrafią zięciowi powiedzieć wprost"ale my się nie o ciebie martwimy tylko o naszą córkę". Drugi zięć wcale tam nie jeździ.Ogólnie jest ciężka atmosfera. Czy mam obowiązek tam chodzić? Teściowie mieszkają blisko nas, ale ich nie lubię i źle się czuję w ich towarzystwie. Mieszkaliśmy z nimi przez jakiś czas, wspominam to jako koszmar. Mam do nich teraz uraz i niechęć .Może lepiej żeby mąż sam tam chodził z córką? Czy moim obowiązkiem jest odwiedzanie ich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak nie chcesz to nie chodź. Nikt cie nie zmusi, czasy niewolnictwa dawno się skończyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam bardzo podobnie do Ciebie. Bardzo rzadko jestem u teściów max 4razy w roku. Na początku zmuszam się do wizyt, ale przeżywała bardzo każde spotkanie. Stwierdziłam że szkoda mojego czasu i nerwów. Teraz psychicznie odpoczywam od tych toksycznych ludzi i bardzo mi z tym dobrze. Mąż raz w miesiącu pojedzie na parę godzin do rodziców sam. Napewno to nie jest Twój obowiązek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam takich samych tesciow. Jezdze tam rzadko. Oni z tych, co mieli " inne" plany wzgledem swoich dzieci ( moj maz i jego siostra) i im ziec i synowa nie pasuja. Ile razy sama slyszalam z jaka pogarda tesc wyraza sie o mezu swojej corki... Przypuszczam, ze o mnie za plecami mowi podobnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgoda,to nie nasi rodzice,to rodzice naszych partnerów i wolą przebywać z własnymi dziećmi,obcy nie muszą odwiedzać, a czy oni chcą tego,to jest pytanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musisz. Spotykaj sie jedynie na swieta, imieniny itd. Wystarczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z kolei nie przepadam za moimi szwagrami i nie lubię z nimi spędzać czasu. Chodzę do teściowej sporadycznie, najczęściej kiedy jest sama. Nic nie musisz, rób tak jak uważasz, weź pod uwagę, że to rodzice Twojego męża, jeżeli mu zależy to czasami znajdź ze względu na niego, czasami odpuść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musisz i po problemie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skąd w ogóle pomysł, że musisz tam chodzić? Osobiście unikam złych ludzi, otaczam się ludźmi z pozytywną energią i z optymistycznym spojrzeniem na świat. Dla własnego zdrowia psychicznego dobieram sobie znajomych. Nie warto się zadręczać. Dodatkowo zastanowiłabym się również nad puszczaniem tam dziecka. Jeśli w tym domu panuje zła atmosfera to dziecko też będzie przeżywało to co Ty. Też może nie chcieć ich odwiedzać. Osobiście przestałam przejmować się czymś czym przejmować się nie warto, omijam negatywne sytuacje i negatywnych ludzi. Czuję się z tym dużo lepiej. Buziaki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie musisz, ja sobie odpuscilam wizyty u tesciowej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak to jest ze to synowe maja zawsze problem z rodzicami meza, ale ziec nie ma problemu z rodzicami zony? Czy wychodzi na to ze kobiety majace synow sa jakies dziwne? A na kafe co druga sie chwali ze ma syna, czy to znaczy ze zmieni sie w taka jedzowata tesciowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Cóż ulżyło mi trochę. Coraz bliżej jestem punktu w moim życiu, żeby robić to co chcę a nie to co wypada. Otaczać się dobrymi ludźmi, życzliwymi, a nie tracić nerwy. Ubolewam trochę nad tym, że nie da się zbudować fajnej relacji, ale trudno nie zawsze się tak da. Jak to w życiu. Mimo wszystko staram się jeśli już dojdzie do spotkania zachowywać kulturalnie i uprzejmie, jednak w bliższe relacje nie chcę wchodzić. Mąż niech sobie tam chodzi, to jego rodzina i jego prawo. Dziecku też nie zamierzam zabraniać. Być może kiedyś samo zdecyduje czy chce czy nie. A ktoś tu zadał pytanie czy z kolei oni chcą spotkań. Jeśli nie chcą to tym łatwiej bo wtedy sprawa rozwiązana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mąż zdaje sobie sprawę, że ma trudną rodzinę i nie zmusza mnie do spotkań. Mówi, że po co robić coś na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja z tesciem nie mialam problemow, byl super facet, ale zginal w wypadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak,moze to dziwne,ale uwazam ,ze kobiety majace synów maja jakis problem ze soba... sa trudne w komunikacji,zaborcze,zazdrosne Z wiekiem sie to nasila A jednoczesnie chlodne,dopiero zona da takiemu facetowi prawdziwa milosc i czułość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tesciowa natomiast napsula mi tyle nerwow, ze juz tam prawie nie chodze. Kiedys biegalam do niej z kwiatami, prezentami, ale dalam sobie spokoj... Nie ma sensu. W Wigilie powiedziala, ze chce kremowego storczyka, nie wiem z jakiej okazji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam meza jedynaka i jestem po slubie 25 lat, wiec moge na ten temat ksiazke napisac :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko - mam rade - nie masz ochoty, to nie chodz. Moje bratowe tez nie odwiedzaja mojej mamy zbyt czesto. Widac tak juz jest ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I powiem tak: przy moim mezu jest inna, a przy mnie inna . Np. powiedziala mi niedawno, ze jestem gruba, a to nieprawda. Natomiast mojej kolezance (sa sasiadkami) powiedziala, zeby nie nosila krotkich sukienek, bo jej nie pasuja :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Tak zmienią się i nawet o tym nie myślą,i nie dlatego że są matkami synów, bo to synowe najczęśćiej ustawiają się wrogo myśląc że matka to potencjalna rywalka.głupie to bólu ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
prawda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak to jest ze to synowe maja zawsze problem z rodzicami meza, ale ziec nie ma problemu z rodzicami zony? " XXXXX bo matki w stosunku do córek wykazują jakby takie zaufanie, że ona napewno mądrze ustawia relacje z mężem, a poza tym to przecież obcego dorosłego faceta to ona ustawiać nie będzie. Teściowe nie mają tyle śmiałości by pouczać i krytykować męski rodzaj, ewentualnie córce gderają nad uchem, a te najczęściej się odszczekną i spokój, więc zięć nie czuje się osaczony, nie dotyka go fala krytyki czy kontroli. W stosunku do synów czują jakąś chorą potrzebę chronienia go przed obcą babą, i w związku z tym uważają, że mają misję wychowania tej obcej baby aby odpowiednio zajęła się synkiem. Stąd kontrola. A jeśli obca baba nie wykazuje chęci bycia klonem swej teściowej, to należy ją ukarać, gnębieniem i krytyką a kontroli nie zaprzestawać co by synek krzywdy nie doznał. A żadna dorosła kobieta wychowana na pewnych wzorcach, samodzielna i dojrzała emocjonalnie nie stanie się niewolnikiem i nie będzie zmieniać swej mentalności by zadowolić teściową. Stąd synowa staje się wrogiem nr 1, bo nieposłuszna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cos w tym jest,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okropne to jest byc teściową Mam szczescie bo mam dwie coreczki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli bedziesz tesciowa :-) A Jaka ty jestes synowa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja już tyle przykrych rzeczy dowiedziałam się od mojej teściowej ( zaczęło się już w dniu mojego ślubu z mężem ), gadała komentarze, że pięknie wyglądamy ale i tak pewnie się rozwiedziemy ). Potem było jeszcze gorzej, ograniczyłam kontakty z tą toksyczną kobietą do niezbędnego minimum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dobrze,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś "(...) bo to synowe najczęśćiej ustawiają się wrogo myśląc że matka to potencjalna rywalka.głupie to bólu ale prawdziwe.". XXXXX nie zauwazylam takiej tendencji. Niestety to tesciowa zawsze pierwsza sknoci cos, a synowa jedynie jej odpowiada. Akcja rodzi reakcje. Madra kobieta na wstepie pokaze granice ktorych tesciowa nie powinna przekraczac, zas tesciowa wtedy malo nie wybuchnie ze zlosci, no bo jak to? Synowa ma czelnosc odeprzec atak, wyrazic swoje zdanie i jeszcze zrobic po swojemu?! przeciez najlepiej byloby gdyby stala sie marionetka w rekach tesciowej. Czasem objawia sie to drobnostkami, ale tego sie zbiera. Np, nie sadze by tesciowa idac w gosci do kolezanki smiala jej wytknac, ze np zle salatke zrobila i ma kurz na parapecie, a juz wobec synowej potrafia leciec teksty "ale nie tak robi sie salatke", "ale masz kurz na parapecie, powinnas czesciej sprzatac". I nie przyjdzie jej do glowy ze to straszny nietakt, ze moze sprzatanie parapetow to akurat rola jej syna nie synowej, ani nie przy jdzie jej do glowy, ze synowa sroce spod ogonu nie wypadla i z domu wyniosla inny zwycxaj robienia tej salatki, albo wziela przepis z internetu, i im smakowp podpasowalo wiec tak robi. To, ze tesciowa robi inaczej salatke, to nie znaczy, ze wszyscy musza tak robic i tak jest w konstytucji napisane, bo ludzie maja dowolność. A teściowa zamiast sie zreflektowac, wycofac z ataku i przeprosic to jeszcze strzela focha, ze synowa asertywnie wytlumaczyla dlaczego tak a nie inaczej i ze np nie zyczy sobie krytyki. Nie spotkalam sie z tym zeby synowa mowila tesciowej jakie firanki ma zawiesic i jak meble ustawic, za to znam przypadki gdzie tesciowa juz planowala jakie firanki zawiesi u "synusia" i instruuje synowa jak ma ustawic meble zeby bylo wygodniej, a wcale z nimi nie mieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
p, nie sadze by tesciowa idac w gosci do kolezanki smiala jej wytknac, ze np zle salatke zrobila i ma kurz na parapecie, a juz wobec synowej potrafia leciec teksty "ale nie tak robi sie salatke", "ale masz kurz na parapecie, powinnas czesciej sprzatac". xx Bo dla tesciowej kolezanka jestt równorzędnym partnerem, a synowa nie :) Proste. Synowa jest dzieckiem, zona jej dziecka, a nie partnerem .. To dziecko , tak jak jej syn, a nie rownolatek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:17 to jeśli synowa jest dzieckiem, to niech ją traktuje jak córkę :) Matka by córce przy gościach nie krytykowała sałatki ani nie pokazywała kurzu, tylko zrobiłaby to dyskretnie, jeśli w ogóle. Jeśli chce dawać matczyne rady jak do dziecka, to niech to robi kulturalnie. Ta teściowa miała na celu upokorzyć synową przy gościach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×